x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mimo braku zainteresowania sportowego
10/10
Jest. Zwyczajnie pierwsze mecze to albo treningowe albo eliminacyjne. Pełne mecze są zwyczajnie później.
To chyba zależne od turnieju.
Dziwna ocena muzyki trzech sezonów anime Haikyuu!!
Tak pokrótce (albo i nie)
Ok,teraz do Haikyuu! Realizm. Realizm. Realizm. Wut. Gdzie? Chyba na drugim planie.
Ok, zgodzę się z recenzentem, że skoki Hinaty mogą być wynikiem słabej perspektywy. No ale…ugh. Zacznę od początku.
Hinata jest skoczny. Ok. Tylko co ta skoczność ma do kliknij: ukryte dziwnych światełek w jego oczach w pierwszym odcinku(mecz vs Kageyama) i jego zdolności do przebiegnięcia boiska „na skos” (i prawdopodobnie staranowania kilku kolegów), wyskoczenia i perfekcyjnego odbicia piłki po beznadziejnym wystawieniu kolegi? Toż dla mnie to jest fikcja, a mam w domu gracza poziomu krajowego, który różne rzeczy na boisku widział i opowiadał. Do tego dotarcie do piłki z jego pozycji było niemożliwe, chyba że to były zawody międzynarodowe‑bo taki poziom to dojście przedstawiało. Co? Ah, to gimnazjalista…realizm, tak?
Drugie- nie jestem wybitnym graczem, ale wystawiać umiem. No więc…celownik na rękę mojego atakującego w oczach nigdy mi się nie pojawił, a trochę jednak grałam. Jeśli to było naturalne to roentgen w oczach tenisisty też musi być realny…
Realizm w tej serii uznałabym za, cóż, realny…gdyby nie było w niej głównych bohaterów :P. Jednak rozumiem o co wszystkim chodziło- w porównaniu z przytaczanym PoTem i wspominanym w recenzji KnB to rzeczywiście jest realistyczne anime :) Najdobitniej świadczy o tym fakt, że moje domowe kompendium siatkówki (aka. Brat) poinformowało mnie, że ruch, który ja uznałam za czystą fikcję ( kliknij: ukryte ścina asa Kruków, wciskająca piłkę w podłogę), jest rzeczywistością na wyższych szczeblach rywalizacji licealistów….
Bohaterowie: jak wszystkich wnerwiało mnie (tylko połowicznie pozytywnie) główne duo; uwielbiałam wice‑kapitana (jakieś skrzywienie mam, no totalnie…) za jego charakter w stylu „dobry policjant…do momentu”, śmiałam się z Tanaki i libero, uśmiechałam się na widok łagodnego Asa, lubiłam słuchać głosu kapitana i Oikawy ( seiyuu zrobili swoje…), ale mam problem z przypomnieniem sobie imion, choć to może ze względu na natężenie informacji jakie w jednym odcinku starano się zmieścić (głównie o Dramatycznej Przeszłości Króla) a które nie zostawiało już czasu na zwykły team bonding z widzem. Siatka rzeczywiście była dziurawa,choć myślałam, że to jej stan naturalny, jednak trochę z tym przesadzono…
Matko Przenajświętsza, a obiecałam sobie że nie będę dyskutować o realizmie w anime i zostawie tylko opinię…
Uroczy kawałek rozrywki i niezmarnowane dwa czy trzy wieczory dobrej zabawy- tak mogłabym podsumować tą serię w moim odbiorze^^
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Re: Tak pokrótce (albo i nie)
Okulary jakoś przeboleję, bardziej wkurzają mnie przezroczyste włosy, też często spotykane. ;)
sportowa komedia
Rozwój jest, komedia jest, akcja, zwroty, choć ogólnie postacie bardzo „życiowe”, imion faktycznie nie pamiętam, niczym mnie nie zachwyciły. GŁowny rudy bohater mnie wkurzał, ale pozytywnie (nie lubię napalonych typu Naruto), ten czarny też. No tak, jednak imion nie zapamiętałam.
Re: sportowa komedia
autor
Re: autor
8/10
Minusy:
- Jednowymiarowe (tylko aspekt sportowy) postacie. Oglądamy tylko treningi lub mecze, nic więcej. Jak dla mnie za mało dramatu i życia pozaboiskowego. Anime skończyłem wczoraj (2 wieczory), a mam problemy z przypomnieniem sobie podstawowych imion. Gdyby było więcej „postaci w postaciach” byłaby dycha jak nic.
Plusy:
+ OP1.
+ Shimizu i Tanaka.
+ Realizm.
+ Trzymające w napięciu mecze.
+ Są akcje powodujące ciarki na plecach!
+ Bardzo dobra muzyka. Mix rocka i jazzu z cudownymi klawiszami.
do recenzji
Na 100% obejrzę drugi sezon :)
Trochę nie kumałam czemu taka fajna drużyna nie miała praktycznie kibiców.
O i jeszcze muszę napisać, że uwielbiam małego rudzielca.
<3 <3 <3
10/10
Sympatyczne, bez dłużyzn, fajne postaci, gagi nieraz się uśmiałem, mecze wciągające i trzymające w napięciu(zwłaszcza ostatnie).
Anime bez wad. 10/10
PS. do kuroko trochę brakuje.
Re: 10/10
To raczej Kuroko mnóstwo brakuje do Haikyuu. A przynajmniej jeśli chodzi o kwestie sportowe, bo biszowo to ja się nie znam ;p
Kurasuno
Wzajemne nakręcanie się Kageyamy i Hinaty, rywalizacja oparta na partnerstwie (stoimy po tej samej stronie siatki; jesteśmy członkami tej samej drużyny; ale to Hinata będzie tą osobą która przewyższy Kageyamę w umiejętnościach)dodaje charakteru całej serii. I ta radość wypisana na twarzach członków drużyny, zwłaszcza Hinaty i Kageyamy, ze zdobytego punktu!
Brawa należą się także seiyū.
Jako kibica siatkówki zupełnie nie interesuje mnie oglądanie jej animowanej wersji – wolę obejrzeć prawdziwy mecz na żywo, wywołujący we mnie prawdziwe emocje. Myślę, że inni kibice mają podobnie – nie interesują ich animowane, wyreżyserowane imitacje. Bo co przyciąga kibica na mecz? Nieznajomość i nieprzewidywalność wyniku spotkania, a nie tylko sama gra. Dlatego wszelkie mecze pokazowe, cieszą się niemal zerową popularnością pośród autentycznych kibiców, a przychodzą na nie głównie rodziny z dziećmi.
Z kolei osoby nie interesujące się wcale sportem, czy też jakąś konkretną dyscypliną z reguły również nie będą zainteresowane jego oglądaniem w animowanej wersji. Skoro nie emocjonuje ich kibicowanie prawdziwym drużynom, to ciężko, żeby zainteresowały się jakimiś fikcyjnymi.
Zobacz, kto ogląda i komentuje „Haikyuu!” – prawie same dziewczyny, które pewnie w życiu nie oglądały meczu PlusLigi i nie wiedzą zapewne, kto został ostatnim mistrzem kraju, kto zdobył puchar, a kto superpuchar. Większość z nich nie rozszyfruje też pewnie nawet skrótu AZS. (Btw, to nie jest żaden przytyk w waszą stronę, dziewczyny, i nie próbuję się popisywać jaki to ze mnie hardkorowy kibic. Po prostu generalnie nie oglądacie wydarzeń sportowych i tyle. Co najmniej 9 kobiet na 10, które spotykam, ZUPEŁNIE nie interesuje się oglądaniem sportu).
Kto oglądał „Kapitana Hawka”? Bardzo młodzi chłopcy, w wieku wczesno‑podstawówkowym, którzy jeszcze wtedy woleli oglądać animowane mecze, bo wydawały im się ciekawsze od tych prawdziwych. Potem z tego wyrastali i przerzucali się na mecze z udziałem żywych piłkarzy.
Podsumowując, kibice sportowi nie stanowią targetu dla sportówek. Niekibice również nie stanowią dla nich targetu. Targetem są zapewne starsze dzieci (w końcu to shouneny), które w Polsce nie mają powszechnego dostępu do najnowszych japońskich kreskówek z dubbingiem, nie logują się masowo na tanuki, więc tytułu nie ocenią i nie skomentują.
Zostaje bardzo wąska grupa osób, którym akurat anime o podobnej tematyce się podoba.
Ja osobiście ogólnie nie przepadam za normalnością w fikcji więc czyste gatunki w tej sferze czy to romans( zwłaszcza bo tego naprawdę nie trawię ) czy sportówka odlatują na przebiegach… jednak są wyjątki. Haikyuu jest jednym z nich. Siatka jest moim ulubionym sportem drużynowym, lubię go oglądać i znam zasady( chciaż osobiście orientuję się też doskonale w piłce nożnej a ten sport mnie nudzi… chyba, że to takie dzieła sztuki jak mecz Brazylia – Niemcy na mundialu ) nawet sama bardzo słabo w nią grałam. Oglądanie tego anime było więc niesamowicie fajne i przyjemne. Nie tylko dla sportu. Haikyuu ma świetny humor i pełno wigoru a bohaterowie są sympatyczni. Do tego sorry ale ta „animowana imitacja” ma jeszcze coś czego żaden realny mecz nie ma, przepiękną animację studia I.G. Naprawdę mecze wyglądają niesamowicie a oddanie siatki i jej dynamiczności w animacji do łatwych nie należy( to samo tyczy się rysunków mangaki ). I odrazu upszedzę bo może się nasunąć na myśli z powodu mojej płci, ostatnia rzecz jaka mnie obchodzi to wygląd bohaterów.
Tak jest ze mną, Jednak to nie ma tu wiele do rzeczy. Głównie dlatego, że samo pytanie jest nietrafione. Haikyuu nie jest nie docenione, wręcz przeciwnie. Odejmując chociażby fanki, które oglądają to jedynie dla pairingów anime jak i manga jest popularne.
Kolega Czajuś wyraził po prostu zdziwienie, dlaczego nie jest popularne tutaj, w Polsce, na tym konkretnym portalu.
To, że akurat Ty jesteś zarówno kobietą jak i kibicem siatkówki w niczym nie obala mojej teorii, ponieważ w przeciwnym razie nie można by było sformułować żadnej socjologicznej teorii – od nich zawsze jest pełno wyjątków i mają za zadanie jedynie wskazywać pewną ogólną, przeciętną tendencję. Szczególnie, że jak sama mniej lub bardziej pośrednio stwierdziłaś, jesteś fanką sportówek, czyli tego konkretnego gatunku, a to zamyka Cię w jeszcze innej, choć odrobinę niszowej, grupie widzów.
W największym uproszczeniu uważam, że kiedy przeciętny facet widzi tag „sport”, to albo nie jest zainteresowany, bo się sportem nie interesuje, albo nie jest zainteresowany właśnie dlatego, że się sportem interesuje i po japońskiej animacji spodziewa się bohaterów wyskakujących dwa metry nad siatkę ;) Taki stereotyp japońskich sportówek, na który zresztą latami sobie pracowali -,-'
Z kolei przeciętna kobieta widząc tag „sport” również nie będzie zainteresowana, chyba że akurat jest fanką sportówek, a umówmy się – zdecydowana większość kobiet sportem się nie interesuje.
Tym sposobem wykreślamy sobie całkiem niewielką grupę docelową przeciętnych widzów „sportówek”, co tylko potwierdza fakt, że mniej więcej te same osoby, które oglądały „Kuroko no basket” oglądają teraz Haikyuu”.
Sytuacja zmienia się odrobinę przy sportach niszowych i nietypowych, takich jak go, karuta, czy ostatnio ping‑pong, gdzie sposób przedstawiania meczy jest znacznie bardziej ciekawy i emocjonujący w anime, niż gdybyśmy mieli je oglądać na żywo.
A i jeszcze jedna rzecz. Nie jestem fanką sportówek, moje polubienie jakiejś serii to raczej wyjątek. Z tym, że tu nie tyle chodzi mi o sport co o samą „normalność”. Haikyuu zwyczajnie trafiło w sport, który lubię i wciągnęło mnie dodatkowymi elementami wokoł. To dla mnie taki sam wyjątek jak np. Sket Dance, w życiu nie pomyślałam bym, że polubię coś w ten deseń.
Co do tego portalu, miałam napisać, że nie warto patrzeć się na popularność tutaj bo to niewielki procent. Jednak miałam już dość pisania na ps3, trochę to męczące nawet z klawiaturą.
Haha zabawnie, że o tym wspomniałeś. Ponieważ głównym zarzutem na takim np. malu było to, że Haikyuu to nie KnB. Zwłaszcza, że jest nudne. Widisz w Haikyuu siatka jest bardzo blisko realizmu, a napewno bliżej niż Kuroko i koszykówka. Odbiegi są niewielkie i bardziej istnieją by uatrakcyjnić wizualnie, w skrócie supermocy nie ma xD Mecze wręcz przynudziły pewne osoby.
No dobra, ale przeciętny kibic nie wie o tym przed seansem. Zauważ, że już dwie czy trzy osoby biorące udział w tej dyskusji same przyznają, że dopóki nie obejrzały swojej pierwszej sportówki, to omijały ten gatunek szerokim łukiem. I właśnie o to mi chodzi, że hasło „sportówka” nikogo samo w sobie nie przyciąga. Czasami wręcz odstrasza.
I mnie jednak też to dziwi, podobnie jak Czajusia, że prawie nikt z redakcji tanuki się tą serią nie zainteresował, tym bardziej że zbiera tak pozytywne recenzje wśród widzów.
Osobiście jako ... antyfan? sportu, zazwyczaj jeżę się na sam fakt wyjścia sportówki w ramówce. Kim bym jednak była jakbym nie walczyła z „lękami” :D? I tak, jako że jestem jeszcze większym przeciwnikiem ograniczenia – wyszłam z założenia, że warto poszerzyć listę doświadczonych gatunków. Padło na Haikyuu.
Może pominę teraz opiewanie zalet i zachwyt nad tym jak to nie dostrzegam w nich wad, a skupię się na sednie. Ponadto zaznaczam z góry, iż moje zdanie jest na pewno mało obiektywne gdyż… cóż – no nie mam porównania. To jednak skłoniło mnie do szybkiej refleksji i jeżeli miałabym tą serię do czego porównać – był by to Silver Spoon. Ciepłe anime, które wraz z rozwojem fabuły dostarcza nam paru informacji ze świata siatkówki (patrz tam: rolnictwo)
Tak jak piłka siatkowa przez bite dwadzieścia lat stanowiła dla mnie tylko przyziemne latanie okrągłego obiektu z prawa na lewo – tak przy haikyuu, oczy nie przestawały mi się szklić. Co więcej – nie było to z powodu dram! Seria ta naprawdę jest tak niewyobrażalnie urocza, że łezki aż same lecą ze szczęścia!
Poleciłabym tę serię w ciemno. W życiu, ale to w życiu nie bawiłam się lepiej na żadnej komedii tak jak na tej, o ironio, sportówce.
A tam, guzik prawda. Nie ogarniam w ogóle o co chodzi w baseballu, wydaje mi się że wszystko jest bardziej dynamiczne niż 5‑godzinny wyścig kolarstwa szosowego, a jakoś takie Ookiku Furikabutte czy Over Drive oglądałam nie tylko z przyjemnością, ale wręcz z wypiekami na twarzy.
A to nie jest tak z każdym gatunkiem? Ecchi oglądają głównie fani ecchi, romanse fani romansów, a horrory fani horrorów. Odkrycie Ameryki to to nie jest. Sęk w tym, których fanów jest więcej. Większość osób, które twierdzą, że nie lubią sportówek, prawdopodobnie nigdy żadnej nie oglądały, bo to przecież na pewno nudne. Sama też kiedyś na widok tagu „sport” odwracałam się z niesmakiem, do czasu aż pierwszy raz nie spróbowałam. Sportówki nie ogląda się tak jak meczu w telewizji, to trochę inne emocje. O sile sportówki stanowią w dużej mierze bohaterowie i to w jakim stopniu widzowi uda się ich polubić i zżyć się z nimi. Inne są emocje przy oglądaniu jakiejś przypadkowej drużyny, a inne przy oglądaniu drużyny, w której grają twoi przyjaciele, co nie? ;)
Poza tym, ocenianie popularności serii na podstawie ilości ocen na tanuki to troszkę nieporozumienie. Sprawdź sobie inne portale, dajmy na to MAL – tam masz ponad 20 tys. ludzi, którzy już to obejrzeli i drugie tyle, którzy są w trakcie oglądania – to mało? Z nowszych sportówek z Haikyuu pod względem popularności może konkurować chyba tylko Kuroko. Swoją drogą, nie rozumiem po co się przejmować tym ile osób ogląda jakieś anime. Nie wiem czemu miałabym się martwićtym, że moje ulubione anime jest niszowe. Lepiej się cieszyć, że akurat mnie udało się trafić na coś świetnego i współczuć tym, którzy nie mieli takiego szczęścia :).
Czyli jednak nie guzik prawda, tylko jest dokładnie tak, jak napisałem: serie sportowe nie zachęcają do oglądania ani kibiców, ani antykibiców, a jedynie fanów sportówek.
Oglądałem niejedną sportówkę i emocje im towarzyszące w niczym nie przypominają emocji kibica podczas oglądania swojej drużyny. Rozpisane w scenariuszu i wyreżyserowane „zaskakujące zwroty akcji”, to nie to samo, co oglądać jak Polska zdobywa mistrzostwo świata w siatkówce, albo ogrywa w nożną Niemców – aktualnych mistrzów świata. To są w ogóle nieporównywalne sprawy, więc nawet nie wiem dlaczego próbujesz ze mną wchodzić w polemikę na tej płaszczyźnie.
I to naprawdę co innego obserwować coś, co wydarza się właśnie w tej chwili, na twoich oczach, zupełnie spontanicznie, a co innego obserwować przebieg wydarzeń zmyślnie zaplanowanych przez scenarzystę. Gdyby było inaczej, to po każdym wyemitowanym odcinku jakiejś sportówki świat zalewałaby fala analiz i komentarzy do niego.
Ale tak czy siak dochodzimy do momentu, w którym wszystko jest bardzo subiektywne. Jedni będą murem obstawać za wyższością realnych meczy, a inni zaś za czynnym udziałem w grze – bo i co to za frajda oglądać pokonanych mistrzów świata jak więcej emocji wyzwala pokonanie ich samemu :)
Co gorsza, nie przedstawiacie w rewanżu żadnych wyjaśnień, dlaczego waszym zdaniem tak mało osób obejrzało i chce obejrzeć Haikyuu!
Na dobrą sprawę każdy zwrot akcji w każdym anime jest wyreżyserowany, bo to po prostu realizacja „zmyślnego scenariusza”, a nie reality show :). Że to inne emocje to już pisałam, ale to że inne nie znaczy że gorsze. Nie twierdzę, że oglądanie sportu w realu nie jest emocjonujące, chodziło mi tylko o to, że lepiej ogląda mi się zmagania zawodników, których znam i z którymi zdążyłam się zżyć niż jakichś anonimowych osób, którzy są dla mnie zbiorowiskiem nazwisk, choć to jeszcze zależy od dyscypliny i rangi turnieju (tak, jestem sezonowcem i sport oglądam tylko przy okazji wielkich imprez).
No to już jest widocznie kwestia prywatnych preferencji, bo mi osobiście przy porażce Karasuno towarzyszyły bardzo podobne emocje jak po przegranej polskich siatkarzy z Włochami w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Po prostu nie lubisz sportówek, spoko, nie mam zamiaru nikogo nawracać.
O_O! Narodowa reprezentacja przegrywa po dramatycznym meczu o strefę medalową na najważniejszej siatkarskiej imprezie rozgrywanej tylko raz na cztery lata, a Tobie towarzyszą przy tym podobne emocje, jak podczas oglądania całkowicie zmyślonej przez kogoś historii?!
No ale są przecież na świecie ludzie, którzy jarają się też wrestlingiem ^^
A porównywać emocje towarzyszące oglądaniu zmyślonych historii fabularnych z tymi, które udzielają się podczas ważnych wydarzeń sportowych, w których twój kraj jest reprezentowany, to trochę tak, jakbyś porównywała swoje wzruszenie po obejrzeniu „Titanica”, do emocji, które odczuwasz kiedy ci się ktoś oświadczy. No zupełnie inne doznania i nie chodzi mi tu o ich rangę czy intensywność, tylko po prostu o rodzaj. To są zwyczajnie zupełnie inne emocje. Dzieło fabularne przeżywa się na zupełnie innej płaszczyźnie doznań, niż realne zdarzenia w twoim życiu. A dla kibica sportowego wynik interesującego go meczu jest właśnie takim realnym zdarzeniem.
I bardzo o to, żeby laicy w kwestii kibicowania, nie narzucali mi swojego punktu widzenia na te sprawy. Bo dopiero jak obejrzą po kilkadziesiąt meczy w sezonie, to możemy sobie wtedy podyskutować ^^
Peace
Ponieważ chodzę na mecze, przyjaźnię się z innymi kibicami i udzielam się na różnych forach kibicowskich, to czuję się uprawniony do reprezentowania tutaj punktu widzenia przeciętnego kibica (pisząc przeciętnego kibica mam na myśli takiego, który kibicuje jakiejś drużynie przez cały rok, a nie jedynie od święta). I jako przeciętny kibic próbowałem wam wyjaśnić dlaczego przykładowo kibice nie interesują się za bardzo sportówkami (a przynajmniej nie ze względu na zawarte w nich dyscypliny sportu), chociaż wydawałoby się, że to powinien być ich żywioł. Problem w tym, że wszyscy moje argumenty puszczają mimo uszu i próbują kontrargumentować podając siebie za przykład, wcale przy tym nie będąc kibicami (no może oprócz Ryuki).
W skrócie wygląda to tak:
- ja twierdzę, że kibic czegoś nie lubi;
- ktoś mi na to odpowiada, że nieprawda, bo on to właśnie lubi;
- pytam więc, czy jest kibicem;
- o on z rozbrajająco szczerością stwierdza, że nie.
Czyli tu nawet nie ma płaszczyzny nieporozumienia! Wszyscy wypowiadamy zdania prawdziwe, które wcale nie są ze sobą sprzeczne. Tylko nie wszyscy jakoś potrafią to zrozumieć -,-'
Hmm, ale teraz zaś ja nie rozumiem – ktoś pisał Ci w tej konwencji i narzucał zdanie? Ja sobie tego ze swojej strony nie przypominam, ba wręcz zaznaczałem, że nie śmiałbym tego robić. Wracając może do samej genezy dyskusji – czyli widowni sportówek – bo troszkę odbiegliśmy i niejako zaczęliśmy czepiać się poszczególnych zwrotów i słówek ;). Teze postawiłeś na temat zawężonej publiki s. W gruncie rzeczy w dużym stopniu się zgodzę – osoby nie przepadające za kibicowaniem mają problem się do nich przekonać (z zaznaczeniem, że jeśli już raz spróbują to zwykle będą chcieli sięgnąć po następne ;) ), zaś kibice jako znawcy danego klimatu zdecydowanie będą preferować normalne rozgrywki niźli te animowane. Daje zresztą nacisk na kibiców, bo samo zainteresowanie sportem nie wyklucza przyjemności z anime (uwielbiam siłownie, poznawałem podstawy boksu i mimo abstrakcyjności wielu scen Hajime no Ippo dawało mi sporo radochy). I to jest chyba właśnie najważniejsze. Cała zaś dyskusja w pewnym stopniu wyniknęła z nieporozumienia obu stron. Jedni uznali to za przytyk wobec prawdziwych kibiców i próbę narzucania im swojej wizji a inni dokładnie odwrotnie.
I tu pojawia się kwestia, która nurtuje mnie najbardziej. Jednocześnie kwestia którą próbowałam już uwzględnić – ale jak zwykle piszę zbytnimi skrótami myślowymi :( Ale do rzeczy – próbujesz nam przekazać, że zainteresowani tematem nie sięgną po sportowe anime, bo (parafrazując) to dla nich wersja demo prawdziwym meczowych emocji (wyprowadź z błędu jeśli źle zrozumiałam Twój punkt widzenia). Dla mnie jednak, laika, jest to o tyle pozbawione sensu, iż sposób w jakiej doświadczamy sportu w anime – jest z goła odmienny. Pisałam o tym zresztą wyżej. Inne emocje towarzyszą w momencie grzania krzesła na trybunach (przy uwzględnieniu nawet kwestii patriotycznych, którym to nijak nie umniejszam!), a inne kiedy to niejako masz możliwość wczucia się w rolę samego gracza. Utożsamienia się z nim, współodczuwania wygranych i porażek, a czasem i towarzyszących rozterek (przy czym tutaj mamy już nawet kwestie swoistej intymności, której to zaś realnie kompletnie się nie uświadczy – chyba, że ktoś nałogowo przegląda pudelka :D). Stąd dziwi mnie teza stronienia kibiców od sportówek. Co więcej – to jakby powiedzieć, że skoro moim hobby jest śpiewanie, powinnam unikać muzycznych anime. Nic bardziej mylnego. O ile mój gust daleki jest od śpiewających moe‑idolek, o tyle głupie akb0048 powodowało u mnie masę łez! Nie było nic prostszego niż wczucie się w bohaterki, kiedy samemu miało się okazje stać na scenie lub przeciwnie, nie móc się na nią „dostać”. A jednocześnie – miało to swoistą świeżość, bo nie ukrywajmy – szans na śpiewnie w innej „galaktyce” to ja nie mam :D I tak też patrze na kwestie postrzegania sportówek przez kibiców. Pewnie się mylę, ale przez moment zastanawiałam się czy to nawet nie kwestia zacietrzewienia. Czasem postrzega się pewne rzeczy tak jak chce je postrzegać, a nie koniecznie jak postrzegane być powinny (co zresztą nie wyklucza, iż to ja mogę się mylić). Tak czy siak znów brnę do tego, iż oglądanie sportówek w stylu Haikyuu to jak gdyby oglądać zwykłe okruszki życia przy uwzględnieniu sportu, który się lubi. Niczym… niczym wisienka na torcie sympatycznego anime. Taki gratis. Dostajemy ciepłą serię i w bonusie aspekt, który bliski jest naszemu sercu :) Ergo – nie widzę dlaczego miałoby być wykluczane przez pasjonatów.
Zremisowaliśmy właśnie ze Szkocją mecz, który powinniśmy wygrać. Będę przez to chodził struty przez tydzień. Niech to posłuży za komentarz.
Over and out!
Zostanę chyba adwokatem diabła, ale co tam. Nie mogę się zgodzić, że emocje przy oglądaniu meczu fikcyjnego są inne, niż przy rozgrywkach realnych. Wszak wszystko zależy od zaangażowania emocjonalnego. Jeśli owo zaangażowanie jest obecne, to fakt „realnej realności” wydarzenia stanowi kwestię drugorzędną. Tutaj należałoby rozpisać się o naturze widowiska sportowego, swoistym rytuale, świętym ładzie, blabla nie chce mi się. Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale wydaje mi się, że chyba o to Ci właśnie chodzi: o współuczestnictwo w swoistym sacrum, które dokonuje się tu i teraz. Ale taka łączność można odczuwać na wielu płaszczyznach. Patriotycznej, jak w Twoim przypadku, ale również sympatii do bohaterów. Patriotyzm sportowy jest mi obcy ideowo, jako coś narzuconego. Trzeba kibicować, bo to „nasi”. Ale jeśli zapałam sympatią do fikcyjnej drużyny, to oni staną się „moimi”. A nawet bliższymi, bo jestem naocznym światkiem ich emocji, zaczynam je dzielić. Co z tego, że ktoś je wymyślił? Kiedy odczuwam emocje, to one zawsze są prawdziwe, niezależnie na co je wywołuje. Załóżmy teraz, że zaangażuję się dostatecznie mocno. Wtedy mecz w anime też stanie się na swój sposób realny – w mojej głowie XD I to się tyczy wszystkich innych gatunków anime/filmów/historii opowiedzianej przez przyjaciela/wpisz co chcesz. Barierą jest tylko poziom wrażliwości na dany bodziec.
Cudo
Ale i tak – seria wyszła fenomenalnie dobrze w moim mniemaniu. Zdecydowanie jest jedną z najlepszych sportówek wśród anime od ładnych kilku lat, a na pewno najlepszą jeśli chodzi o takie czyste, klasyczne sportówki (tj. bez supermocy czy elementu okruszkowego), bo pod tym względem niestety niewiele może z nią konkurować. Cieszy mnie, że na tapetę wzięto siatkówkę, do tej pory strasznie zaniedbaną w anime. Choć lubię oglądać tytuły poświęcone piłce nożnej, czy baseballowi, to jednak dobrze jest obejrzeć też coś o innej dyscyplinie sportowej (pod tym względem zresztą ten rok jest wyjątkowy, bo oprócz siatkówki dostaliśmy też solidne serie o ping pongu i tenisie).
Seria ma u mnie mocne 9/10 – za dobre (realistyczne) przedstawienie siatkówki i sporo emocji, których mi przysporzyła. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon, bo nie wiem, co musiałoby się stać, by Haikyuu go nie dostało^^
Imo ten drugi sezon i tak pewnie zrobią, bo anime się przyjęło, manga dobra no i przede wszystkim to właśnie w wersji papierowej pojawia się powszechnie uwielbiany arc i masa nowych postaci.
haikyu
Ech, ileż to jedno anime może wzbudzić emocji. W każdym razie Aoba Josai i Oikawy oficjalnie nie cierpię i hejtuję zawsze i wszędzie, o! ;p
Swoją drogą akurat co jak co, ale z Kuroko takie zagranie fabularne nie ma nic wspólnego – żadnych wykorzystanych super mocy, ani z tyłka wyjętych zagrań, czy nagłego i nienaturalnego przeważenia szali zwycięstwa na swoją stronę? Nope, to nie Kuroko i chwała bogu za to xd
A tego to ja nie rozumiem xd Negatywne uczucia względem drużyny, która kliknij: ukryte pokonała zespół, któremu się kibicuje to coś całkowicie normalnego. Dobra, wiem, że to tylko animowane drużyny, ale dziwnym trafem Haikyuu mocno trafia w moją sferę emocjonalności. Tak czy siak ja nie rozumiem jak można po tym czymś jeszcze lubić Aoba Josai – to nienormalne ;p
No ale nie ma co, wygrała lepsza i bardziej doświadczona drużyna, czyli teoretycznie jest wszystko jak powinno…
A w kurokach też przegrali mecz w podobny sposób i o takie podobieństwo mi chodziło.
Woah.
A Tanaka jest bezapelacyjnym cudem. Tak samo jak Kageyama, Hinata, Nishinoya… Wszyscy są cudni.
5/5
Wow
Ciekawe, czy pokażą coś więcej na temat kobiecego zespołu – byłby to miły dodatek do całości, a patrząc po zapowiedzi kolejnego odcinka, powinniśmy go dostać^^
I dlatego też sięgnęłam po mangę, gdy… dowiedziałam się, że będzie mieć animowaną adaptację XD Cóż, mangową wersję polubiłam już od pierwszych rozdziałów, a teraz, gdy anime cudownie odwzorowuje wydarzenia, jestem w pełni szczęśliwa! Niezwykle ucieszyło mnie, gdy twórcy anime pokazują te wszystkie małe scenki, dogryzania sobie nawzajem oraz mimikę postaci. Plus miły dla ucha OP i ED, nie wspominając o fajnie dopasowanym OST. Zaś gdy mówimy o bohaterach – lubię wszystkich, no może z wyjątkiem Oikawy.
Sama siatkówka jako dyscyplina… wygląda naturalnie! Bałam się, że pewne przyzwyczajenia po oglądaniu siatkówki w realnym świecie, będą wpływać na odbiór anime… Na szczęście nic takiego się nie stało!
Mam ogromną nadzieję, że anime dalej będzie tak wyglądało i tak odwzorowywało mangę, bo zobaczenie ulubionych postaci w ruchu sprawia mi ogromną radość (Nishinoya!). I liczę już teraz, w tym momencie, na kolejne sezony, bo w aktualnych rozdziałach naprawdę duuużo ciekawego się dzieje.
Wyszedł mi bardzo chaotyczny wpis, ale za wszelką cenę starałam się unikać spoilerów (anime 7 odcinek, manga – angielskie tłumaczenie rozdziałów 107, w Japonii bodajże 109).
Niemniej zachęcam już teraz do sięgnięcia zarówno po mangową jak i animowaną wersję ^^
Swoją drogą tak się zastanawiam, czy Hinata czasami nie przekracza linii 3 metra, bo mam wrażenie, że on czasem z drugiej linii leci, a odbija się tuż przed siatką xd
Co zaś tyczy się linii trzeciego metra… Myślę, że nie przywiązują do tego wagi, a poza tym ustawili go na pozycji środkowego, więc chyba to nie problem XD Inna rzecz mnie bardziej zastanawia – atak Hinaty czasem przywodzi mi atak z obiegnięcia typowy dla damskiej siatkówki. Ale nie wiem, może się nie znam XD
Co do samej serii. Na sportowych anime nie znam się kompletnie, bo ilość takowych obejrzanych przeze mnie można by policzyć na palcach jednej ręki. Ale na chwilę obecną mogę powiedzieć, że podoba mi się główny bohater, który wie czego chce, a nie utyskuje gdzieś po kątach.
Samą siatkówkę darzę niczym niezmąconą nienawiścią, ale z drugiej strony nie ma co się na nią boczyć całe życie i warto dać szansę. Chociażby w wersji animowanej :)
Co do samego anime, to żałuje, że zaczęłam je oglądać. Bo czekanie na kolejne odcinki jest jak tortura :). Jest w nim wszystko to, co podoba mi się w seriach sportowych i mam nadzieję, że taki poziom się utrzyma i nie wprowadzą nagle jakichś supermocy.
Lepszym rozwiązaniem od okularów i tak wydają mi się soczewki dopóki nie ma przeciwwskazań do ich noszenia.
Ale oczywiście kwestia gustu i kwestia samego wuefu.
Z własnego doświadczenia powiem tylko, że w okularach ciężko gra się w siatkówkę przede wszystkim z tego powodu – żeby spojrzeć wystarczająco w górę na piłkę i jednocześnie widzieć ją patrząc na nią przez okulary ( a nie ponad nimi) trzeba w bardzo niewygodny sposób wygiąć głowę/szyję , na dłuższą metę albo nie widzi się piłki albo ma się tak obolały kark, że i tak nie da się grać :)
Niestety w większości sporów jeśli chce się uprawiać je na zawodowym poziomie trzeba się przeprosić w „dłubaniem” sobie w oku i soczewkami.
To mi się właśnie w tym anime najbardziej podoba – w końcu szkolny klub sportowy gra tak jak powinien grać szkolny klub sportowy i „supermocą” jest umiejętność wykonania serwisu z wyskoku, a nie jakiś „Młot Thora” czy inny magiczny syf…
kliknij: ukryte Gdy zaczął traktować siatkówkę serio – dostał specjalne, sportowe okulary. Aktualnie jest w fazie – „mam wyjebane”, więc nie, nie zdejmie okularów, prędzej by opuścił klub, bo mu na nim nie zależy. A nie zależy z pewnych powodów z przeszłości.
Wydaję mi się, że kolejny odcinek zdecyduje o tym, czy to faktycznie będzie dobra seria sportowa, czy raczej kolejne anime w stylu Kuroko do popatrzenia sobie na biszów li tylko. W końcu wreszcie coś zagrają, a wiadomo, że w przypadku meczy to zawsze wygląda inaczej.
Skoro Kuroko się skończyło, warto znaleźć sobie jakieś zastępstwo, a Haikyuu!! jak na razie jest całkiem niezłe.
Haikyuu zaczęłam oglądać dla „heternormatywnych” zachowań bohaterów. Hmmm, niby dlaczego mam kłamać? Bądźmy szczerzy, gdyby nie nadzieja na ubaw, nie tknęłabym tej serii.
Oczywiście wyśmiewam równo pomysł z płaszczem i koroną. Powtarzanie ujęć itp. Kiwam głową nad kolegami rudzielca z drużyny gimnazjalnej. Ach, jak ja ich rozumiem! kliknij: ukryte Dlaczego jednak zgodzili się z nim pojechać na zawody, tego nie pojmę. Nawet pod miłość ciężko to podpiąć…
Ze zdumieniem stwierdzam jednak, że mi się nawet podoba. Głównie przez zapał rudego. Zapał, którego nie pojmuję, ale szanuję. Tak czy inaczej, liczę na duuużo kwaśnych tekstów.
Na szczęście się myliłem, pierwszy odcinek był fajny, ciekawie się go oglądało. Animacyjnie też jest dobrze. Do listy serii bieżących można spokojnie dodać i umieścić obok dobrej sportówki Ace of the Diamond.
Podobają mi się też projekty postaci – shounenowo, ale bez przesady, czyli po prostu fajnie. Wydaje mi się, że z animacją może być gorzej, bo coś zbyt często stopowali co ważniejsze zagrania.
Czyżby Haikyuu miało się okazać sportówką na miarę Giant Killinga, czy Ookiku Furikabutte, w której pokazuje się prawdziwe piękno danego sportu nie uciekając się do nadnaturalnych zagrań? Oby, oby – po pierwszym odcinku mam niesamowite oczekiwania względem tego!