x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Mimo wszystko, seria i tak godna polecenia nawet jak nie oglądało się SDF Macross.
Fabule nie mam nic do zarzucenia, jedynie mam wątpliwości co do głównej postaci Myung. kliknij: ukryte Czy w trzecim i czwartym odcinku nie za bardzo zmiękczyli jej charakter?.
Bardzo spodobała mi się postać Isamu. Klarowna i łatwa do zrozumienia ale nie banalna.
Muzyka była elektryzująca. Zwłaszcza partie śpiewane na kilka głosów.
Seria jest dobra. Polecam i żałuję, że nie została wydłużona np do 10 odcinków.
Dodatkowo, Plus to jeden z nielicznych przypadków, gdzie film kompilacyjny jest lepszy od serii, dzięki skróceniu i dodaniu kilku nowych scen.
Nie mogę się doczekać czerwca na wersję Blu‑ray, by obejrzeć te walki w przestworzach raz jeszcze. Takiej jakości tradycyjnej animacji w dzisiejszych czasach już się w anime nie uświadczy.
Być może fabuła by ucierpiała, ale nie wtedy gdyby dodano nowe i ciekawe wątki. Co byłoby do wykonania, moim zdaniem.
Obejrzałem i mam mieszane uczucia.
Fabuła wymyślona ni w pięć ni w dziesięć, nie mająca właściwie celu, autor zdaje się, chciał powielić schemat z SDFM (jednak wyszło na odwrót, głównym wątkiem stał się wątek romantyczny, spychając wszystko na dalszy plan), właściwie to anime, oglądałem tylko w celu dowiedzenia się, o co poszło przyjaciołom wiele lat temu, przynajmniej w tym aspekcie liczyłem na coś naprawdę wstrząsającego i znowu się przeliczyłem, otrzymując przyprawiającą o śmiech i politowanie odpowiedź. kliknij: ukryte oczekiwałem co najmniej jakiegoś tragicznego wypadku, zemsty kogoś na kimś, masakry itp a co dostałem? „O Bożuniu, bowman się odrobinkę zdenerwował (stracił kontrolę) i rozerwał bluzeczkę naszej wokalistce… o jezuniu, no przerażająca sytuacja, odciskająca takie piętno, na bohaterze, że ten blokuje wspomnienia z tych wydarzeń na 7 lat” – proszę was, historyjka godna 8‑latka.
Odrobinę oczywiście przesadzam z tym co jest w spoilerze, jednak robię to specjalnie, ponieważ ta krótka historyjka nie jest godna następcy Super Dimension Fortress Macross, jedynie nieudolnie próbuje skopiować schemat. (Do tego w tych wszystkich kontynuacjach irytuje mnie to, co było również bolączką oryginalnego Macrossa, że ludzkość to chyba różdżką buduje te miasta, 30 lat? i Mieszkamy na iluś planetach (jak zostało nas tylko 50tys? plus trochę zentradi, przychodzi od razu na myśl, jak to autor recenzji stwierdził, że to bardziej kontynuacja filmu kinowego aniżeli serii TV, do tego na ziemi nie widać śladów tak zbombardowanej i zniszczonej planety? Tylko widzimy piękny zielony glob? WTF?!
Od strony muzycznej też kiepścizna, o ile jedyna śpiewana przez Panne Myung oryginalna jej piosenka, jest dość ciekawa i utrzymana w konwencji Macrossa (chodź bliżej jej do macross zero) o tyle cała reszta, to są tylko nieuzasadnione piski i jęki, na szczęście lepiej się już prezentuje podkład muzyczny do zwyczajnych scen, walki, itp tu jest w porządku, chodź też nie powala jak na macrossa, jedynie ostatni odcinek wypada jakoś lepiej i czuć jakikolwiek klimat macrossa.
Osobowości większości postaci zbyt nijakie, w sumie najciekawszy to był Isamu i ten haker Yang.
Jedynym naprawdę wciągającym aspektem serii są walki naszych mechów, które są naprawdę fascynujące nawet jak na 21 wiek. A reszta to jedynie kilka scen mnie odrobinę wzruszyło, które nawiązywały w mniejszym – większym stopniu do Macrossa i naszej Minmay. Nikt też mi nie powie, że to wina długości serii, bo nawet tak krótki macross zero potrafił ze mnie łzy wycisnąć, a przy plus siedziałem na tym swoim krześle jak jakieś bezduszne zombi.
Podsumowując, seria bardzo przeciętna, miła dla oka, nie koniecznie ucha, ogólnie nie polecam, jest stratą czasu, jedynie zagorzałym fanom Macrossa, którzy ucieszą się z walk mechów i paru nostalgicznych dla nas scen.
Ocena 5/10.
Re: Obejrzałem i mam mieszane uczucia.
DOŚĆ NARZEKANIA !!!!
haters gonna hate
Wersja kinowa Plusa jest nawet lepsza od OVA.
Re: Przeciętniak
Re: Przeciętniak
[link]
[link]
I pomyśleć, że w tym samym czasie wychodził Król Lew, jako fajerwerk graficzny i muzyczny, buahaha ;)
Movie Edition to kwintesencja lat 90, do tego estetyczna i muzyczna perełka, ponadczasowa rzecz, najbardziej to widać po muzyce, ale estetyka obrazu momentami dalej oczarowuje, scen koncertów te nowe jak dla mnie nie przebijają niestety, mimo zaawansowanego cgi, tu nie do końca jednak chodzi o ilość polygonów.
Fabuła przypomina klasyczny dramat, jak na kino akcji została poprowadzona tak jak powinna, bez jakiegoś postmodernistycznego odchyłu czy zabaw ze światami możliwymi, wtedy tego po prostu nie było, i dobrze. Jest konkretna, prosta i doskonale spełnia swoją rolę. Do tego dosyć przygnębiająca, ale z rozwiązaniem.
Na duży plus można zaliczyć połączenie wielu różnych wątków i motywów, umiejętnie przeprowadzone i bez kolizji z produkcją jako zamkniętą całością. Do tego zawiera sceny zapadające w pamięć, nie sposób tego nie zauważyć, chyba, że jest się przy 4 piwie podczas seansu, coś zawsze ucieknie…
To zdecydowanie jeden z najlepszych filmów anime jakie widziałem.
Polecam też przesłuchać komplet soundtracków, nie ograniczając się do OST I i OST II.
Pozdrawiam
M+/-
Zaskoczył mnie, ale niestety raczej negatywnie. Chyba przez długi czas będę się zastanawiał czy na pewno oglądałem to samo, co osoby go zachwalające. Niewątpliwie animacja jest dobra jak na tamte czasy i ciekawie jest zobaczyć Macrossa z przygnębiającą atmosferą.
Jednak przyznam się, że w ogóle nie czułem, że oglądam Macrossa. Fabuła nie była w stanie mnie wciągnąć. Była bardzo pobieżna, czego nie można do końca wytłumaczyć długością serii. Nie widziałem gdzie zmierza akacja i, przede wszystkim, nie widziałem po co. Fabuła nie była nudna, ale raczej nijaka. Podobnie postaci, których osobowości były niewiele bardziej złożone niż osobowość mojego trawnika, a ich historie równie zajmujące. Prawdę mówiąc również muzyka, która winna być znakiem rozpoznawczym Macrossa tu, poza głównym motywem, nie była zbyt zachwycająca.
Ot po prostu kolejna seria z niezłą akcją, niezłą grafiką i niezłą fabułą, którą nieźle się ogląda. Ale nieźle to za słabo na Macrossa.
Re: M+/-
Plus to przede wszystkim kameralna, zupełnie odrębna historia opowiedziana w uniwersum Macross i to doskonale widać, ale trzeba dobrze patrzeć i znać uniwersum. W tle przelatuje wszystko, koncerty, idole, Zentradi, kosmiczne walki czy nawet stary Macross, ale to tylko tło i o to chodzi.
Nie widać specjalnie argumentów, żeby M+ miał zejść z piedestału, nowe produkcje zbyt ustępują w różnych miejscach. Plus jest najbardziej spójny i dopracowany. Trudno powiedzieć czy to tylko przypadek, ale widać, że włożono w tą produkcję znacznie więcej zapału niż w te późniejsze. Może Shouji i Youko młodsi byli, bardziej naiwni, mieli marzenia ;)
Re: M+/-
Muzyka
.....
Macross
Re: Macross
Re: Macross
pytanka
Re: pytanka
Tak, te różnice występują w niektórych wersjach kinówki. Nie wszystkich, gdyż edycje amerykańskie są ich w niektórych przypadkach również pozbawione.
Dodatkowe sceny nie wpływają na fabułę w żaden sposób, natomiast wpływają dośc znacząco na odbiór filmu.
Re: pytanka