x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Jako, że jest dostępne na netflixie spróbowałem i tym samym jest to pierwsze anime w cgi, które mi się spodobało. Pierwszy sezon konkretny, ale przy drugim już tak bardzo się nie bawiłem.
Seria dobra, z mangi która dla mnie okazała się chaotyczna kiedy ją czytałem( ze 2 lata temu może) zrobiono dobrą serię. Trochę niedopowiedzeń.
Gdyby trochę bardziej popracowano nad bohaterami, ocena pewnie byłaby wyższa. Jest ich dużo, dostajemy tam jakieś zarysy osobowości jednak jest to za mało. Brakuje właśnie bohaterów drugoplanowych i odczułem to bardziej niż tam jakieś drobne niedoróbki.
Ciężko było mi skończyć to anime, ale po 3 tygodniach się udało. Trochę się zawiodłem, bo przez 12 odcinków nie było niczego co przykułoby moją uwagę. Najpierw była walka, a potem przez dwa‑trzy odcinki mamy dużo rozmawiania o niczym, znowu walka i tak w kółko.
Bohaterowie leża i kwiczą na całej linii, żaden nie wzbudza jakiekolwiek zainteresowania. Trzy babeczki, jedna zakochana w głównym bohaterze i zazdrosna o pozostałe dwie, ileż można. O innych bohaterach nie ma co wspominać, bo takich samych spotkamy w setkach innych anime.
W anime jest wiele niedopowiedzeń i niewyjaśnionych wątków. Fabuła opiera się głównie na nudnych relacjach między bohaterami i mało widowiskowych walkach.
daaaaawno nie widziałem żadnego SF (nie liczne Dandysa), usiadłem do serii na głodzie, a tu takie rozczarowanie :(
PLUSY: + ogólne realia sf ciekawe.
+ pani Misiowa. nie wiadomo czym jest i oczywiśćie nikogo jej obecność nie dziwi. ale niedźwiedzie zawsze są spoko!
+ OP
+ prześliczne arty w połowie epa.
MINUSY: - główny bohater. jak zwykle nie wiadomo skąd, odmieniec i jednocześnie super‑hiper wojownik, który z miejsca dostaje legendarną maszynę i przydział na froncie.
- „rywal” głownego bohatera. płytkie i naiwnie zrobione.
- główny dowódca z ukrytym motywem. ograne do bólu.
- pominięcie wątków społecznych i gospodarczych. akurat w temacie dryfujących w kosmosie ludzi jest to cholernie ważne.
- wojna i walki. podczas walk mamy tutaj młodzieżową samowolkę, wszystkim rządzą emocje, a rozkazów nikt nie wykonuje. w dodatku na trop kliknij: ukryte super tajnych wojskowych badań nasi bohaterowie wpadają bez wysiłku. i jeszcze te streamy z pola walki – nawet z użyciem tajnych technologii…
- animacja. nie przywiązuje do tego uwagi, ale tutaj jest naprawdę słabo. ten minus nie wpływa na moją ocenę anime. - elementy haremowe i animacje cycków – animacja leży i kwiczy, ale na podskakujące cycochy zawsze znajdzie się budżet :/
- Największy absurd fabularny (duży spoiler): kliknij: ukryte świnia podłożona przez kolegę z drużyny PODCZAS MISJI oczywiście niewykrywalna i nie do zgłoszenia do przełożonych. przez to zginęły inni żołnierze, to jest sabotaż i zdrada na polu walki! a nasz heros w najlepsze dalej służy pod gościem, który za tym stoi. fuck logic -.-
pewno sięgnę po drugi sezon, bo ciekawi mnie przyszłość „próbki”. cała reszta zwisa mi i powiewa.
nie oglądałeś dość uważnie, jak widzę, więc wyjaśnię ci to co zawarłeś w minusach:
- pochodzenie i umiejętności Nagate wyjaśnia odcinek ósmy (Immortality). i to wcale dokładnie.
- zaczekaj na sezon drugi. albo, jeśli nie chcesz czekać, poczytaj mangę, a możesz zostać zaskoczony.
- ok, dowodzisz okrętem mającym 28km długośc i przewożącym nie tylko 500.000 (prawdopodobnie ostatnich) ludzi, ale i jedyną skuteczną broń przeciw gaunom. jeśli nie masz własnych celów co z tym zrobić, bądź kilku planó awaryjnych w zanadrzu, nie nadajesz się na dowódcę.
- jak poprzednio – poczytaj mangę, bo seria dopiero zaczyna się rozkręcać. tam zobaczysz zbieranie surowców na przemysłową skalę, pracę ekip remontowych. poza tym, czy w pierwszym odcinku, przypadkiem nie próbowano pozyskać lodu? i czy w dalszych nie były pokazane linie produkcyjne Toha
Heavy Industries?
- ocena sytuacji na polu walki przez pilotów jest bardziej dokładna i daje lepsze efekty, niż ścisłe rozkazy z góry. odpowiednia doza autonomii zapewnia stosowną elastyczność na polu walki, co jest szczególnie pożądane w walce z przeciwnikiem tak chaotycznym jak gauna. co do emocjonalnej samowoli – zgadzam się, ale to wszystko są młodzi ludzie. czego oczekujesz? co do laboratoriów – „podziemia” Sidonii to labirynt, którego plany zaginęły wraz z większością wiedzy, po tragicznych wydarzeniach, które omal nie doprowadziły do zagłady Sidonii. nie sposób załatać wszystkich luk w systemie bezpieczeństwa, zwłaszcza, jeśli się o nich nie wie. ale system wczesnego ostrzegania zadziałał jak należy, right? no i stream z pola walki. jeśli chcesz, żeby żołnierze ci wierzyli, nie okłamuj ich (a przynajmniej w kwestiach, które mogą stać się ich udziałem). streamy mają jeszcze jedną zaletę – im większa liczba oglądających, tym mniejsza szansa przeoczenia istotnego detalu, a większa znalezienia słabości.
- zgadzam się. animacja mogłaby być lepsza.
- to akurat wizytówka Nihei‑a z komediowych dodatków do Blame!. tam również główny bohater lądował w niezręcznych sytuacjach, za co był notorycznie – niemal dosłownie – masakrowany. mnie to nie przeszkadza. motyw komediowy zawsze dobry, a jego powtarzalność co do przebiegu, przy różnorodności sytuacji, wydał mi się wcale niezły.
- trudno się tu nie zgodzić, ale… nie, żadnych ale. ten wątek, też mi się niespecjalnie spodobał. z drugiej strony, co biedny Nagate miał zrobić? wbić draniowi Kabizashi w plecy?
Fajnie, że jest ktoś jeszcze, kto podobnie do mnie odebrał i ocenił tę serię. Podpisuję się pod większością komentarza, choć na pewno z wyjątkiem uwag o ukrytych motywach dowódcy i pominięciu wątków społeczno‑gospodarczych – te wątki tam były, okrojone i gdzieś na drugim planie, ale zawsze.
Z komentarzem spider_jerusalem mogłabym natomiast polemizować w paru kwestiach, ale może jednak daruję sobie zabawę w cudzego adwokata. Napiszę tylko, że „przeczytaj mangę” albo „poczekaj na drugi sezon” to nie są żadne argumenty, bo kompletny sezon serii powinien bronić się sam w sobie. Bo tak naprawdę co z tego, że np. w wątku rywalizacji Norio z Nagate później pojawia się gUEmbia? Nawet jeśli, to nie zmienia faktu, że w tym sezonie wątek wypada infantylnie, pretensjonalnie i słabo.
w tym sezonie wątek wypada infantylnie, pretensjonalnie i słabo.
Oj, to chyba w ogóle najgorszy element całej serii! Już sama postać manierycznego, narcystycznego rywala jest ciężkostrawna i oklepana, a jego kliknij: ukryte końcowe pojednanie z Nagate to jedna z najbardziej żałosnych końcówek ever: „Zabiłeś moją kobietę, więc za karę przeniosłem swoje uczucia do niej, na ciebie” ;P
jak dla mnie to jest 10 plan albo i gorzej ;) gdyby to nie było sf gdzie zamknięta na małej przestrzeni ludzkość dryfuje w kosmosie i walczy o to by przeżyć każdy kolejny dzień to bym się nie czepiał i by minusa nie było. zbyt ciekawy temat.
Pokazano m.in. pozyskiwanie i retencję wody, ryby żyjące w zbiorniku, taśmociąg z workami ryżu, sposób pozyskiwania energii (przynajmniej dla mechów), metody kontrolowania wielkości populacji, utylizację ciał i odpadków, sieć mediów działającą jak system alarmowy, napięcia między cywilami a wojskiem, politykę wojskowych władz w stosunku do opozycjonistów, podejście do cenzury – ciesz się, jak na animu, które od początku nie aspiruje do miana twardego SF, tylko koncentruje się na siekaniu obcych i scenkach rodzajowych z udziałem nastolatków, to naprawdę sporo. ;P
Nie, żebym sama nie chciała więcej, ale serio doceniam fakt, że choć minimum tych realiów się znalazło.
oglądałem uważnie, wiem, że dalej pochodzenie jest wyjaśnione. a przez więcej niż pół serii jest tak jak napisałem. nudny schemat, który pod koniec dostaje jako takie wytłumaczenie. czyli jak zawsze w przypadku tego schematu ;)
z dowódcą nie zrozumiałeś mnie. chodzi o bullshit typu: kliknij: ukryte „jestem zamaskowaną panią kapitan idę na wojnę z kosmitami, gardzę cywilami i lecę przez niebezpieczne terytorium mimo że super mądra rada i pani misiowa mi to odradzają – bo zapewne mam super tajny plan, który ujawnię za 3 sezony”. irytujące rozwiązanie i za to minus.
spider_jerusalem napisał(a):
czego oczekujesz?
w miarę dorosłej wojny ? najlepiej bez zakochanych nastolatków‑samobójców ? byłoby świetnie.
od analizowania słabości przeciwnika czy ustalania taktyki nie jest byle żołnierzyk czy kadeci w klasie. streamy (szczególnie przy porażkach) to cios w morale żołnierzy i pożywka dla nastrojów antywojennych. dla mnie to oczywista oczywistość. propaganda jest cholernie ważna jak już bawimy się w wojsko.
spider_jerusalem napisał(a):
co biedny Nagate miał zrobić?
zgłosić, bo to zdrada. resztą zajmie się sąd wojskowy.
co do „dorosłej wojny”, masz rację – ale, niestety – to jest anime. dorośli tu (jak zwykle) pełnią role tylko poboczne. też chętnie bym obejrzał „dorosłą” wojnę z dorosłymi i dojrzałymi ludżmi w roli głównej, ale mam na to marne szanse…
Nagate w zasadzie mógł zgłosić zdradę, pamiętaj jednak, że został wychowany przez jednego człowieka, w duchu walki TYLKO z gaunami. dlatego, być może, taka droga nie przyszła mu do głowy.
a mangę naprawdę polecam – jest znacznie bardziej rozbudowana, a akcja, która nie zmieściła się w pierwszej serii, jest naprawdę zachwycająca. manga jest ogólnodostępna w języku angielskim, więc ze znalezieniem jej nie powinieneś mieć problemów.
A
Lenneth
1.09.2014 04:04 Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Lubię SF, włączam więc Sidonię pełna nadziei. I co widzę:
- „Wojsko”, w którym każdy, gdy go/ją najdzie ochota, może działać na własną rękę, ignorować i łamać rozkazy, a nawet uprawiać czynny sabotaż prowadzący do śmierci innych ludzi – bez najmniejszych konsekwencji. Niesubordynowanym żołnierzom nikt nie pogrozi nawet palcem, serio;
- Taktyka „na rympał do ataku” wiecznie żywa, jeśli nie na poziomie strategii, to w wykonaniu poszczególnych jednostek (bo wiadomo, strategie i rozkazy są dla słabych);
- „Elitarny” oddział błyskawicznie idzie w rozsypkę, bo od nadmiaru emocjonalnego wzburzenia, przy pierwszej oznace kłopotów, morale oraz umiejętności „elitarnego” pilota wyparowują w trzy sekundy, przecież;
- Życie jednej bliskiej ci osoby należy zawsze przekładać nad własne, a przede wszystkim nad zdrowy rozsądek, rozkazy, powodzenie misji czy pół miliona żyć innych mieszkańców kolonii;
- Wicedowódca (główny strateg), gdy zagrożenie ze strony wroga wzrasta, radośnie przekazuje swoje odpowiedzialne stanowisko dziewuszce wprawdzie mądrej, ale z zerowym doświadczeniem, żeby sam zostać mięsem armatnim (przesiąść się za stery mecha – gdy pilotów w zasadzie nie brakuje). To ma sens!;
- Ten sam wicedowódca jednocześnie na co dzień naucza tak wyspecjalizowanych rzeczy, jak to, który koniec włóczni może służyć do dźgania;
- Kadeci, którzy lada moment zostaną pilotami, a więc nie zupełni nowicjusze, uczą się absolutnych podstaw wszystkiego (przybliżanie odbiorcy świata przedstawionego: Sidonio, robisz to źle);
- Po stu – stu! – latach wytchnienia od jakichkolwiek walk z obcymi, pilotami są w większości dzieci, niektóre nawet pięcioletnie. Starsza część personelu wojskowego, poza nielicznymi wyjątkami, musiała powymierać samoistnie od nadmiaru pokoju;
- Jakieś wewnętrzne śledztwo po spektakularnej porażce ważnej misji, kiedy bohater kliknij: ukryte odpalił ładunki (rzekomo) bez rozkazu? Paaaanie, a po co to komu? Główny protagonista sam z siebie też nie rwie się do wyjaśniania czegokolwiek, a już na pewno nie spróbuje wykorzystać nagrań z kokpitu – nieee, no po co, lepiej zbierać niezasłużone cięgi i wpadać w stany emo;
- „Fotosynteza” może wyżywić człowieka. Bez światła słonecznego, bez jakichś tam nieatrakcyjnych barwników w skórze. Aha;
- Spionizowanego niedźwiedzia z chwytnym kciukiem i krtanią umożliwiającą artykułowanie ludzkiej mowy chyba nie mam co wspominać; zaskakująco dobrze wpisuje się w te bajkowe klimaty;
- Główny bohater doświadcza serii dramatycznych retrospekcji: w tej serii znajduje się scena, w której absolutnie nie brał udziału – ale on i tak ją „pamięta”, taki z niego kozak;
- Bohater oczywiście jest „specjalny” i w sztuce pilotażu nie ma sobie równych, ale każda napotkana dziewczyna rozsmarowuje go na ścianie, a jego charakter można podsumować słowami „milusia ciapa”. Już bardziej sztampowo się nie dało?;
- Bohater wie, ze czeka go powolna śmierć z głodu, więc pewnie z tych nerwów zakłada ręce pod głowę i zasypia w – dosłownie – trzy sekundy;
- …Oraz inne cuda na kiju.
A mogło być tak pięknie.
Żeby nie było, że tylko narzekam: obejrzałam całą serię w trzy dni, co jak dla mnie jest rzadkością, bo z reguły męczę większość anime miesiącami. Podobały mi się między innymi: postać pani kapitan (Kobayashi), gra aktorska (Sephiroth z głosem Clouda bawił nieźle), dynamika większości bitew, plansze‑przerywniki między reklamami, sceptyczno‑nadąsane minki „dziewczynki” obojnaka, opening w wykonaniu Angeli, stosunkowo subtelny fanserwis, ogólny design kolonii, sterylna kolorystyka i parę innych rzeczy. Doceniam też grafikę komputerową, choć przeszkadzały mi sztucznie wyglądające wybuchy obcych, kuriozalny chód postaci (zwłaszcza na schodach!), twarze gładziutkie jak pupcie niemowląt, nawet u siwowłosych starców. Ale ile bym tych plusów nie znalazła, nadal nie mogę przeboleć szeregu narracyjnych wpadek i gwałtów na logice. Po masakrze „elitarnego” oddziału w jednym z początkowych odcinków* nic już nie było takie samo – moja niewiara na dobre się odwiesiła, włączył się natomiast detektor bullshitu.
*Nie, nie zaznaczam spojlera. Ten zwrot akcji był tak nieprzewidywalny, że hej!
Wiem już, że nie skuszę się na mangę ani na kolejny sezon.
Zakishi Ogura
1.09.2014 09:35 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
- Po stu – stu! – latach wytchnienia od jakichkolwiek walk z obcymi, pilotami są w większości dzieci, niektóre nawet pięcioletnie. Starsza część personelu wojskowego, poza nielicznymi wyjątkami, musiała powymierać samoistnie od nadmiaru pokoju;
O ile dobrze pamiętam i zrozumiałem, to kliknij: ukryte sto lat wcześniej kolonia uległa prawie całkowitej annihilacji, a przeżyło zaledwie około 400 (?) osób. To by w zupełności tłumaczyło strukturę wiekową w armii ^^
- „Fotosynteza” może wyżywić człowieka. Bez światła słonecznego, bez jakichś tam nieatrakcyjnych barwników w skórze. Aha; [...]
- Spionizowanego niedźwiedzia z chwytnym kciukiem i krtanią umożliwiającą artykułowanie ludzkiej mowy chyba nie mam co wspominać; zaskakująco dobrze wpisuje się w te bajkowe klimaty;
A w żyłach xenomorpha płynie kwas siarkowy ;P Poza tym, chyba jednak zdecydowanie bardziej realistyczna wydaje się koncepcja człekokształtnego niedźwiedzia, niż tej całej gauny ^^
Lenneth
1.09.2014 16:22 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Co do struktury wiekowej: weź pod uwagę, że oni nie rozmnażają się naturalnie. Klonują ludzi na potęgę i potrafią znacząco przyspieszać ich wzrost (vide: te pięcioletnie pilotki o psychice i wyglądzie nastolatek). Braku stuletnich weteranów się nie czepiam, bo masz rację, że wybiły ich wcześniejsze walki, ale dlaczego średni wiek pilota nowej generacji nadal oscyluje wokół lat kilku/kilkunastu, a nie np. trzydziestu?
Żeby jeszcze gdzieś wytłumaczono, że brak doświadczenia i totalne rozchwiane emocjonalne są u tych dzieci rekompensowane przez, bo ja wiem, lepsze czasy reakcji w warunkach bojowych albo znaczące uprawnienie klonów w stosunku do ich poprzednich wersji, albo cokolwiek innego – ale nie, tutaj mamy nastolatki za sterami maszyn, bo tak.
Do Gaun nawet nie startuję. ;) Tu akurat mogę słuchać o łożyskach, obowiązkowych słabych punktach i tak dalej; obcy mają u mnie taryfę ulgową, jeśli chodzi o alternatywną biologię i zawieszenie niewiary. :)
Zakishi Ogura
1.09.2014 16:52 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
tutaj mamy nastolatki za sterami maszyn, bo tak
No niezupełnie. Pod koniec serii znalazło się nagle znacznie więcej starszych i doświadczonych pilotów. A z kolei członkowie elitarnej jednostki wyglądali i zachowywali się jak dwudziestoparolatkowie – w sporcie to optymalny wiek, w którym osiąga się najlepsze parametry szybkościowe i wytrzymałościowe, nabywa niezbędną technikę i wciąż dysponuje dobrym refleksem.
Zakładem, że pilotowanie mecha, to znaczny wysiłek fizyczny i intelektualny, tak więc odpowiednia kondycja nie tylko psychiczna, ale i fizyczna jest tu niezbędna. Do wojska też się w pierwszej kolejności powołuje osiemnastolatków, a nie trzydziesto- i czterdziestolatków ;P
Przypuszczam też, że niektóre zawiłości realiów i intrygi mogły zostać znacznie lepiej opisane w mandze, bo w przypadku anime, to ten aspekt rzeczywiście kuleje.
Lenneth
1.09.2014 17:27 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Pod koniec serii przyznano też naprędce status pilota wielu kadetom, więc średnia się wyrównuje. ;)
W przypadku pilotowania maszyny kondycja fizyczna nie ma chyba aż takiego znaczenia, jak chociażby w przypadku żołnierza piechoty albo wyczynowego sportowca – a trzydzieści parę lat to jednak nie jest wiek, w którym kondycja i inteligencja jakoś drastycznie siadają, wręcz przeciwnie. Osiemnastolatków powołuje się do wojska, owszem, ale niekoniecznie zleca się im dowodzenie i najtrudniejsze misje. Tak czy inaczej – wspomniałam o czasach reakcji, bo wiem, że do pewnych rzeczy faktycznie lepiej nadają się młodsi, zwłaszcza po specjalistycznym treningu. Sęk w tym, że w anime nigdzie nie jest to tłumaczone, zostaje tylko wrażenie, że w wojsku prawie same dzieci.
Zakishi Ogura
1.09.2014 18:29 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Kondycja fizyczna jest właśnie najważniejsza w przypadku pilotów! Doświadczają oni olbrzymich przeciążeń, przez co po półgodzinnym locie czują się jakby przez cały dzień nie wychodzili z siłowni. Żeby zostać pilotem myśliwca odrzutowego (a sydońskie mechy z całą pewnością osiągają prędkości ponaddźwiękowe), to trzeba wykazać się doskonałym, końskim wręcz zdrowiem: układ krążenia, oddechowy, trawienny i kręgosłup muszą być w idealnym stanie, a trzeba mieć też odpowiedni błędnik, żeby nie mdleć przy przeciążeniach i nie rzygać co chwila.
Inna sprawia, że te wszystkie wojowniczki Sidonii nie wyglądają na spełniające rzeczone kryteria ;P
Lenneth
1.09.2014 18:59 Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Fakt, o przeciążeniach myślałam już wcześniej, co do nich masz absolutną rację. Co do wyglądu dziewcząt‑pilotów w Sidonii – też. ;)
Podczas oglądania i zaraz po naszło mnie kilka luźnych refleksji:
a) muzyka bardzo średnia, żeby nie powiedzieć mierna. To oczywiście mocna subiektywizacja, natomiast po pierwszym przesłuchaniu openingu darowałem go sobie w każdym kolejnym odcinku,
b) spójna fabuła, która zostawia miejsce na kolejną serię – znaki zapytania i niedopowiedzenia bardzo działają na wyobraźnię widza,
c) w połowie jedenastego odcinka zaczęła razić mnie przewidywalność walk i wyborów bohaterów – każda z takich potyczek składała się właściwie ze stałych elementów (taktyka – niewypał; anihilacja większości pilotów; heroizm głównego bohatera),
d) fabuła bardzo wciąga – nie jest to nic nowego, ale poprowadzono ją w taki sposób, że mimo schematyzmu i odtwórczości, nie razi aż tak bardzo monotonią.
Umiejscowiłbym to gdzieś pomiędzy Neon Genesis Evangelion a filowym Alienem, bo myślę, że dla miłośników mniej więcej takiego kina seria została stworzona. Z pewną dozą ostrożności poleciłbym ten tytuł również tym, którzy zaczynają przygodę z anime osadzonymi w podobnym, galaktycznym uniwersum, bo nie każdemu może spodobać się miejscami nachalny fanserwis i epizodyczny brak logiki.
Zgadzam się ze wszystkimi punktami. Jednak co do punktu b – jak dla mnie anime za mało rozwija wiele wątków. Wiem, że będą od tego kolejne sezony, ale jak fabuła dalej będzie rozwijana w takim tempie to chyba zrezygnuję po kolejnym sezonie. ;)
To zależy od tego, czego się oczekuje – mi nie przeszkadza, jeśli anime urywa wątki, gdy wiem, że będzie je kontynuowało w kolejnej odsłonie, natomiast widziałbym to jako wadę, jeśli anime miałoby się już zakończyć.
Wydaje mi się ponadto, że duża część tych wątków, które nie zostały wyjaśnione, nadal nie zostanie do końca wytłumaczona w kolejnej serii, ale może to tylko przeczucie.
I pewnie masz rację. Mam tylko nadzieję, że nie zrobią z tej serii tasiemca. W tym sezonie zabrakło mi czegoś co sprawiłoby, żebym oczekiwał na kolejne odcinki. Mam takie wrażenie, że jeśli odpuszczę sobie ten tytuł to wiele nie stracę. Jest masa lepszych serii do obejrzenia.
pierwsza pełnowymiarowa i pełnometrażowa adaptacja dzieła Nihei Tsutomu zaskoczyłą mnie niezwykle pozytywnie. co prawda opisuje zaledwie mały wycinek do tej pory opublikowanej mangi, niemniej robi to zaskakująco dobrze – realizując najlepszą możliwą formułę wiernej ekranizacji oryginału. muszę przyznać, że bardzo się obawiałem grafiki w tym anime, ale po raz pierwszy pzyznaję – uproszczone nie znaczy gorsze. w mandze momentami trudno się zorientować co, gdzie, jak i dlaczego, dlatego uproszczenie grafiki bez zubażania jej o istotne detale, naprawdę przypadło mi do gustu. a teraz… SPOJLER:
kliknij: ukryte jeśli sądziliście, że w tym anime dzieją się dziwne rzeczy, to poczekajcie na sezon drugi… jeśli będzie zrealizowany równie wiernie do pierwowzoru, będziecie potrzebowali wsparcia kilku znajomych dilerów by przez to przejść…
jest! a, czekaj, prześledzę jeszcze raz mój tekst… aj‑waj – rąbnąłem się – w pierwszym akapicie piszę „adaptacja”, w drugim piszę o „wiernej ekranizacji”. dobra, przyznaję, twoje na wierzchu.
tak, więc się poprawiam: bardzo dobra adaptacja czerpiąca z oryginału to, co najlepsze (przyznaję, że wątek Mass Union Ship w mandze wyglądał inaczej, ale też był przesadnie rozwleczony, jak na mój gust).
sorry, za poprzedni błąd. idę się biczować, a potem wskakuję we włosiennicę na najbliży tydzień.
Chodzi o to że różnic pomiędzy mangą a anime jest sporo, szczególnie pod koniec adaptacji, dlatego na kontynuację raczej bym nie liczył. Zakończyli większość wątków zupełnie inaczej niż w mandze, nie wiem jak mógłby wyglądać drugi sezon. Zbyt wiele rozbieżności.
Z jednej strony to bardzo dobre anime, z drugiej szkoda że nie doczekałem się „pełnokrwistej” adaptacji mangi Niheia. Czegoś musiało zabraknąć (funduszy? popularności?) skoro nie pociągnęli projektu dalej, materiału spokojnie wystarczyłoby na 24 odcinkowe anime. Tak powstała jedynie 12 odcinkowa reklamówka mangi.
Myślę że sama włosiennica wystarczy, odpuść sobie to biczowanie.
dlatego na kontynuację raczej bym nie liczył. Zakończyli większość wątków zupełnie inaczej niż w mandze, nie wiem jak mógłby wyglądać drugi sezon. Zbyt wiele rozbieżności.
Koniec ostatniego odcinka zapowiada kontynuację. Pojawia się tam informacja, że 23 listopada na jakimś specjalnym evencie mają zostać wyświetlone dwa pierwsze odcinki drugiej serii: Knights of Sidonia, The Ninth Planet Crusade .
myślisz? ale popełniłem błąd semantyczny rozmiarów Mass Union Ship. cięższa kara jest nieunikniona… co do zmian, myślę, że z całym szacunkiem do Niheia, manga jest trochę zbyt… rozwlekła na pełną adaptację. nie, kryję, że w mandze to nie przeszkadza, mało tego, utrzymuje stałe tempo akcji, ale w anime, byłyby to dłużyzny odstraszające widzów. wierność oryginałowi to jedno, ale ratingi to rzecz ważniejsza…
Kwestia gustu. Według mnie anime nie ma żadnych większych wad oprócz tego że nie jest w 100% wierną adaptacją mangi. Dla jednego to wada, dla drugiego zaleta.
Nie spodziewałem się kontynuacji i mam nadzieję że nie wyjdzie z tego jakaś twórcza wariacja na temat mangi, patrząc po tym co robią jak dotąd z fabułą może być różnie. Rzadko kiedy wynika coś dobrego z przekształcania materiału źródłowego, szczególnie że manga nadal nie została ukończona więc twórcy anime mogą pokusić się o jakieś autorskie zakończenie.
Po co fabuła adaptacji ma odbiegać od fabuły pierwowzoru, przecież manga Sidonia no Kishi ma dobrą fabułę. O jakie dłużyzny konkretnie chodzi? Niektóre ważne wydarzenia pominięto, zmieniono przebieg bitew, po co? Moim zdaniem 24 odcinki wiernej ekranizacji, tak jak to zrobili w przypadku Shingeki no Kyojin, byłyby lepszym rozwiązaniem.
A
harpagon
15.07.2014 09:49 pozytywne zaskoczenie
Ta seria mocno wyróżnia się na tle innych. Wciąga od pierwszego do ostatniego odcinka. Graficznie inaczej, ale oko się przyzwyczaja. Całośc wygląda na full CG więc pewne uproszczenia są zrozumiałe. Właściwie to nawet projekty postaci i cała grafika podobała mi się. Uważam, że jest to jednen z najlepszych tytułów w tym roku, szczególnie gdy jest się fanem s‑f. Oby więcej tak dobrych i dojrzałych anime powstawało. Pozytywnie się zaskoczyłem.
Jedna z tych serii, która jednych urzeknie a innych odrzuci.
Grafika jak dla mnie jest świetna, wyróżnia się niesamowicie na tle innych produkcji. Muzyka też daje radę, a OP jest ponad przeciętny.
Mi osobiście fabuła bardzo się podobała, może nie odkrywcza, ale też nie zrobiona na „odwal się”. Odpowiednio duży nacisk postawiono na relacje Tanikaze z innymi pilotami, chociaż jak już mam się czegoś czepić to kliknij: ukryte tej całej jego „rycerskości”. A już ostatnia dyskusja z Kunato wiała takim shounenowym rozwiązaniem… krew mnie lekko zalewa gdy milionowy raz oglądam Welkie Przebaczenie Głównego Bohatera Polecam osobom, których nie odepchnie grafika, bo chyba to jest właśnie główny powód narzekań. Jak nie przeszkadza Ci pełne 3D, to oglądaj!
bardzo fajne anime ciekawa historia choć za mało informacji o przeciwniku i w sumie to nic się nie wyjaśniło grafika mi nie przeszkadza czasami irytuje(postacie) ale nie dla grafiki oglądam muzyka fajna szczególnie opening przypadł mi do gustu a z tego anime to w pamięci mi zostanie ep4 jak włączyli przyspieszenie koloni(czy czegoś tam bo sam nie wiem czym oni latali dla mnie wygląda to jak asteroida przebita betonowa belka)
Uprzejmie proszę o stosowanie w komentarzach zasad pisowni języka polskiego – zaczynamy zdanie wielką literą, kończymy kropką, spację stawiamy po znakach interpunkcyjnych.
Kolejne komentarz napisane w takim stylu jak powyższy – strumienia świadomości – będą kasowane.
Miłego dnia,
Moderacja
A
ren z polski
30.06.2014 09:41 nietuzinkowe anime
jestem na 6 odcinku i co musze seria zajebista nie tuzinkowa czuć dramat , graficznie mi nie przeszkadza , niesamowity bohater no i ja osobiście do gatunku dodał bympsychologiczny jak ludzie traktowali kliknij: ukryte głownego bohatera na początku a jak pózniej troche sobie zaspoilerowałem i wiem kliknij: ukryte to nie koniec śmierci naprawde świetne anime z gatunku dramat
sidonia no kishi jest serią pod wieloma względami przełomową i ukazuje w pełnej krasie fenomen współczesnej animacji.
dawnymi czasy, kiedy ktoś chciał stworzyć serię sci‑fi, musiał liczyć się z faktem, że postaci, projekty maszyn i efekty specjalne – wszystko trzeba będzie odręcznie narysować i wyanimować. przepis był ci to prosty, ale niezawodny – taki dobry, staropolski rosół z kury.
niedługo potem jednak – kiedy ludzkość wynalazła płodozmian i silnik parowy, a do żelazka nie trzeba już było wrzucać rozżarzonych węgieł – jakiś bęcwał wymyślił, żeby do dobrego, polskiego rosołu dodać szklankę moczu. „po co," rzekł ów zboczeniec „mamy animować maszyny i efekty specjalne, skoro nasze iPody i żelazka mogą to zrobić szybciej, i co najważniejsze – przy mniejszym budżecie!” I tak rozpoczęła się era współczesnego science fiction, gdzie tradycyjna animacja postaci płodozmieniała się na ekranie z rzygowinowym, obleśnym CG.
ale koniec z tym!
bo tutaj właśnie twórcy Sidonia No Kishi dokonują przełomu – powracają do prostych przepisów! stwierdzili oni bowiem słusznie, że rosół doprawiany moczem ani nie smakuje dobrze, ani zdrowiu nie służy! wyjęli więc z garnka kurę i zaserwowali nam zwykły kubeł szczyn.
Sidonia no Kishi nie stosuje płodozmianu. zarówno maszyny, efekty specjalne jak i postaci – wszystko wygenerował i wyanimował ten sam bezrobotny alkoholik po amputacji obu dłoni, siedzący w zapleśniałej piwnicy przed ekranem swojej automatycznej pralki.
pozwol ze ci cos opowiem synu
bajka o pradawnych czasach
kiedy populacja ludzi
zyla w sekwojowych lasach
zrac owoce, wrzeszczac dziko
i iskajac swoje grzbiety,
bo na plecach mieli wlosy
i mezczyzni i kobiety.
jedno plemie takich malpek,
daje slowo ze nie krece
mialo sto dwadziescia w sile
albo nawet wiecej
zycie im plynelo blogo
w rytmie dzikich harcow, tancow,
az stanelo im na drodze
inne stado popaprancow
W stadzie malpek powstal problem
Natury moralnej
Bo tepienie innych malpek
Jest po prostu nienormalne
Wiec spedzily wieczor myslac
A juz na nastepny dzien
Drugie stado rzeklo „hajda”
I wyrznelo malpki w pien
Tutaj moral sie nalezy,
Sluchaj zatem drogi panie
Czasem slowo wiecej znaczy
Nizli wywazone zdanie
zaraz, przecież jesteś „pozeracz_syfu”, tak więc, skoro Knights of Sidonia to wedle ciebie (i co zabawne – tylko ciebie) to „syf”, to powinieneś być zachwycony, bo w końcu masz co zjeść…
A mi się bardzo podoba takie filozoficzne podejście do anime – takie a priori podejście.
VHVH
25.07.2015 02:21 Re: syf
E tam narzekasz i nietrafnie porównujesz. Jeśli już trzymamy się rosołowych metafor to powiedziałbym tak. Kiedyś trzeba było zabijać kurę, ściągać pióra, spuszczać krew, zbierać warzywa i to wszystko gotować. Dziś wystarczy wrzucić kostkę co trwa chwilę i rosół będzie równie dobry. Po prostu czasy się zmieniają i kiedyś używano kreski a dziś używa się CGI z kolei za 10 lat pewnie czegoś jeszcze innego.
Jezus z lazaretu
26.09.2015 03:11 Re: syf
Rosół z kostki to równie dobry rosół jak sidonia to dobre anime
A
zmrol
27.06.2014 21:39
kliknij: ukryte „Przez ciebie zginęła moja ukochana i nigdy ci tego nie wybaczę, ale i tak cię kocham, chociaż prawie cię nie znam i mnie nienawidzisz. To pewnie dlatego, że prawie całe życie mieszkałem pod ziemią, gdzie przymierałem głodem.” No pewnie właśnie dlatego – innego powodu nie znajduję ;P
A
Bawmorda
18.06.2014 12:44
Czepiacie się tej serii, pamiętajcie że to czyste SF w takim hard- korowym wydaniu, nie porównujcie go do Suisei no Gargantia, bo niby mają jeden wspólny mianownik ale są zupełnie różne. Na plus należy zaliczyć mroczny klimat serii, świetną muzykę potęgującą klimat. Wielkim minusem jest długość serii – 12 odcinków, powinno być przynajmniej 24. Osobiście dla mnie taki czarny koń sezonu. Daje solidne 9 na 10.
A
RaiRenall
6.06.2014 13:54 Jest OK choć szkoda, że nie jest lepiej
Kiedy zacząłem oglądać tę serię poczułem trochę klimat Suisei no Gargantia. Po dwóch miesiącach z serią, wrażenie to zmieniło się na Shingeki no Kyojin w kosmosie, co same w sobie można by traktować jako zaletę (zwłaszcza gdyby trzymało jej poziom).
Najbardziej bolą mnie nieciekawe postaci z naciskiem na postać naszego protagonisty. Można powiedzieć, że standardowa – takie ciepłe kluchy, których jedynym wyróżnikiem jest wysokie zdolności pilotażu i że je jak prosiak (z początku to właśnie jego postać powodowała skojarzenia z Suisei no Gargantia ale szybko doszedłem do wniosku, że Led był dużo ciekawszą i zaradniejszą postacią). Najprawdopodobniej problem powielony z oryginału. Teoretycznie jest to wynikiem fabuły i z czasem widać pewne szanse na poprawę (zwłaszcza od momentu kiedy dowiadujemy się kim on jest/może być) – nie czytałem oryginału więc nie wiem jak postacie się rozwiną jednak seria, przynajmniej teraz, w moich oczach na tym cierpi. Nie wpływa to jednak na moją ocenę całości tego projektu – po prostu pozostawia spory niedosyt. Bądź co bądź ten tytuł ma spory potencjał – ciekawy świat, gęsty klimat, udźwiękowienie i grafika raczej na plus, interesujące detale (rzadko widzi się łuski z karabinów fizycznie reagujące z otoczeniem w zero‑G – śliczne :D).
Na razie moja szacowana ocena to 6/7 (choć pewnie dam 8 bo mam słabość do sci‑fi). Tytuł wciąż ma potencjał a fabuła zawiera kilka ciekawych tajemnic. Od tego jak się one rozwiną i jak dojrzeją bohaterowie uzależniam ocenę ostateczną.
... i tyle w tym temacie. Aż dziw bierze z jaką łatwością ludzie przechodzą obok „fotosentyzowania się” i dział Higsa. To nie sci‑fi ani fantasy, to zwykła ludzka głupota i kompletne zero choćby cząstkowej wiedzy na te tematy.
W serii jest sporo rzeczy, które mogą budzić wątpliwości (niezwykła długowieczność albo nawet nieśmiertelność niektórych postaci, włócznie z nieznanego materiału jako jedyna broń skuteczna przeciwko obcym czy pewna niedźwiedzica ;)
Na tym tle ludzka fotosynteza wygląda całkiem przekonująco. Dzięki niej mieszkańcy Sidonii są lepiej przystosowani do warunków panujących w sztucznym środowisku statku ( kliknij: ukryte co widać na przykładzie Hoshijiro i Tanikaze w ostatnim odcinku) Ludzie już od dawna starali się tworzyć międzygatunkowe hybrydy, więc zdolność tworzenia tego typu mutacji w odległej przyszłości nie wydaje mi się aż tak szokująca…
omg jak szukasz lektury naukowej to poszukaj w naukowej prasie a nie w anime toć niemożna brać wszystkiego na poważnie, podchodzić z dystansem i nie wnikać w szczegóły(dla mnie pomaga w 90%) jak tak szukać to większość anime to „Pseudonaukowy bełkot” klonowanie i komputery(takie jak teraz) 100 lat temu to też był „Pseudonaukowy bełkot” a tu mamy do czynienia z przedziałem 1000lat ... dla mnie jest bardzo ciekawie ze świetną muzyka animacje razi ale da się przyzwyczaić
No dokładnie tak. Gość ogląda anime, ale chciałby aby wszytsko sie zgadzało jak u Einsteina. Bez przesady, na pewne rzeczy przymyka się oko. Gdyby tak wnikliwie się temu przyglądać, to prawdopodobnie żaden film s‑f nie miałby racji bytu, bo zawsze coś by sie znalazło nielogicznego.
A ja zwrócę uwagę na coś innego – udźwiękowienie tego anime jest powalające. :O Nie chodzi mi o soundtrack, tylko o efekty dźwiękowe. Subwoofer jest zachwycony! :D
A
pzietek29
13.04.2014 00:32 Re: Sidonia
Ja mam wrażenie że to już gdzieś było ale nie pamiętam gdzie. Sam bohater a raczej bohaterowie jacyś dziwni a oprawa graficzna dziwna tak na moje oko. I wygląda jakby zostało wydane na ekran znacznie później niż to powinno zostać wydane ze 2 czy 3 lata za późno. A temat ciekawy choć już się troszkę za mało adekwatny a raczej jego rozwinięcie.
Ciekawy świat science‑fiction, kojarzący się miejscami z SnK. O bohaterach na razie trudno coś więcej powiedzieć. Animacja postaci wydawała mi się trochę toporna, podobna do tej z Arpeggio Ars Nova. Opening i ending całkiem dobre.
Animacja bohaterów była tragiczna! Tak sztucznej i męczącej wzrok katorgi dawno nie widziałem. O dziwo już tła, roboty i obcy wyglądają zdecydowanie lepiej. Czyżby szukanie oszczędności?
A widziałeś animację bohaterów w Arpeggio of Blue Steel lub kilku (kilkunastu) pierwszych minutach Kingdom? Przy czym dla mnie osobiście gorsza była w tym ostatnim, bo nie byłem w stanie wytrzymać całego odcinka.
Ale tej w Sidonia no Kishi niewiele brakuje do tamtej z Kindgoma – ona naprawdę jest tragiczna!!
I o ile sam świat nawet mi się spodobał, to nie wiem, czy uda mi się to znieść właśnie przez animację – już pierwszy odcinek mnie strasznie zamęczył.
W dodatku czy tylko ja mam wrażenie, czy tam po drodze ucięto hohohohoho i jeszcze trochę materiału, np. kiedy ów bohater spotkał wcześniej Izanę? Czy to nie była czasem ta laska, która stwierdziła, że nie pójdzie z resztą dziewczyn zobaczyć kim on jest? A potem nagle wyskakuje z tekstem: „nie pamiętasz mnie?”. W ogóle aklimatyzacja Nagate na powierzchni również przebiegła nadzwyczaj szybko i sprawnie jak na to, ile teoretycznie czasu na to poświęcono…
Ciekawe, bo ja odniosłem zupełnie odmienne wrażenie: oglądało mi się z wielką przyjemnością. Nie bardzo potrafię wyjaśnić na czym to polega, ale ten sposób animowania postaci bardzo przypadł mi do gustu. Częściowo prawdopodobnie dlatego, że wyróżnia się na tle innych produkcji, przykuwa uwagę. W jakiś nieokreślony sposób wydał mi się też bardziej naturalny, jeśli mogę użyć tego słowa (może jakiś spec od technik animacji będzie umiał to wyjaśnić). Dziękuję twórcom, że większość postaci ma włosy w tym samym kolorze, podobne i nieekstrawaganckie fryzury, jak w życiu. Że mają stroje oszczędne, skromne i funkcjonalne, a nie jak wyjęte żywcem z magazynu mody dla imprezujących nastolatków. Wszystko to sprawia, że pod względem grafiki Sidonia no Kishi z miejsca przypadło mi do gustu.
Mało tego: zastosowana w serialu paleta barw również wydaje mi się szczególnie pociągająca, zbliżona do naturalnej. Prawie nie ma tu tych nasyconych barw i pastelowych kolorów jak z kolorowanki dla dzieci, straszących w większości animacji. Sceny we wnętrzach, na platformach startowych, w kosmosie – w moich oczach wyglądają szczególnie dobrze. Szczególnie barwy i oświetlenie w scenach na zewnątrz statku, gdzie przeważa światło białe i blade, zbliżone jest bardziej do filmu dokumentalnego niż do kosmicznych przygód młodocianego pilota.
qwerty
13.04.2014 00:06 Re: Sidonia
Całkowicie zgadzam się z przedmówcą! Animacja w niczym mi nie przeszkadza, a sceny akcji były niesamowite, wręcz na poziomie „Grawitacji” ;) kliknij: ukryte jak się chłopak nadział łbem o próg, to aż mnie wtedy zabolało ^^' Z kolei historia wciągnęła mnie od pierwszej sceny. Zapowiada się ciekawie, niebanalnie kliknij: ukryte i chociaż raz główny bohater dostaje nie najlepszego mecha, tylko najstarszego ;)
Polecam.
Dobre
Gdyby trochę bardziej popracowano nad bohaterami, ocena pewnie byłaby wyższa. Jest ich dużo, dostajemy tam jakieś zarysy osobowości jednak jest to za mało. Brakuje właśnie bohaterów drugoplanowych i odczułem to bardziej niż tam jakieś drobne niedoróbki.
8/10
że nie da się inaczej jak 'Rycerze Cydonii'.
Rozczarowanie
Bohaterowie leża i kwiczą na całej linii, żaden nie wzbudza jakiekolwiek zainteresowania. Trzy babeczki, jedna zakochana w głównym bohaterze i zazdrosna o pozostałe dwie, ileż można. O innych bohaterach nie ma co wspominać, bo takich samych spotkamy w setkach innych anime.
W anime jest wiele niedopowiedzeń i niewyjaśnionych wątków. Fabuła opiera się głównie na nudnych relacjach między bohaterami i mało widowiskowych walkach.
Z mojej strony to tyle, daję 5/10.
5/10
PLUSY:
+ ogólne realia sf ciekawe.
+ pani Misiowa. nie wiadomo czym jest i oczywiśćie nikogo jej obecność nie dziwi. ale niedźwiedzie zawsze są spoko!
+ OP
+ prześliczne arty w połowie epa.
MINUSY:
- główny bohater. jak zwykle nie wiadomo skąd, odmieniec i jednocześnie super‑hiper wojownik, który z miejsca dostaje legendarną maszynę i przydział na froncie.
- „rywal” głownego bohatera. płytkie i naiwnie zrobione.
- główny dowódca z ukrytym motywem. ograne do bólu.
- pominięcie wątków społecznych i gospodarczych. akurat w temacie dryfujących w kosmosie ludzi jest to cholernie ważne.
- wojna i walki. podczas walk mamy tutaj młodzieżową samowolkę, wszystkim rządzą emocje, a rozkazów nikt nie wykonuje. w dodatku na trop kliknij: ukryte super tajnych wojskowych badań nasi bohaterowie wpadają bez wysiłku. i jeszcze te streamy z pola walki – nawet z użyciem tajnych technologii…
- animacja. nie przywiązuje do tego uwagi, ale tutaj jest naprawdę słabo. ten minus nie wpływa na moją ocenę anime.
- elementy haremowe i animacje cycków – animacja leży i kwiczy, ale na podskakujące cycochy zawsze znajdzie się budżet :/
- Największy absurd fabularny (duży spoiler): kliknij: ukryte świnia podłożona przez kolegę z drużyny PODCZAS MISJI oczywiście niewykrywalna i nie do zgłoszenia do przełożonych. przez to zginęły inni żołnierze, to jest sabotaż i zdrada na polu walki! a nasz heros w najlepsze dalej służy pod gościem, który za tym stoi. fuck logic -.-
pewno sięgnę po drugi sezon, bo ciekawi mnie przyszłość „próbki”. cała reszta zwisa mi i powiewa.
Re: 5/10
- pochodzenie i umiejętności Nagate wyjaśnia odcinek ósmy (Immortality). i to wcale dokładnie.
- zaczekaj na sezon drugi. albo, jeśli nie chcesz czekać, poczytaj mangę, a możesz zostać zaskoczony.
- ok, dowodzisz okrętem mającym 28km długośc i przewożącym nie tylko 500.000 (prawdopodobnie ostatnich) ludzi, ale i jedyną skuteczną broń przeciw gaunom. jeśli nie masz własnych celów co z tym zrobić, bądź kilku planó awaryjnych w zanadrzu, nie nadajesz się na dowódcę.
- jak poprzednio – poczytaj mangę, bo seria dopiero zaczyna się rozkręcać. tam zobaczysz zbieranie surowców na przemysłową skalę, pracę ekip remontowych. poza tym, czy w pierwszym odcinku, przypadkiem nie próbowano pozyskać lodu? i czy w dalszych nie były pokazane linie produkcyjne Toha
Heavy Industries?
- ocena sytuacji na polu walki przez pilotów jest bardziej dokładna i daje lepsze efekty, niż ścisłe rozkazy z góry. odpowiednia doza autonomii zapewnia stosowną elastyczność na polu walki, co jest szczególnie pożądane w walce z przeciwnikiem tak chaotycznym jak gauna. co do emocjonalnej samowoli – zgadzam się, ale to wszystko są młodzi ludzie. czego oczekujesz? co do laboratoriów – „podziemia” Sidonii to labirynt, którego plany zaginęły wraz z większością wiedzy, po tragicznych wydarzeniach, które omal nie doprowadziły do zagłady Sidonii. nie sposób załatać wszystkich luk w systemie bezpieczeństwa, zwłaszcza, jeśli się o nich nie wie. ale system wczesnego ostrzegania zadziałał jak należy, right? no i stream z pola walki. jeśli chcesz, żeby żołnierze ci wierzyli, nie okłamuj ich (a przynajmniej w kwestiach, które mogą stać się ich udziałem). streamy mają jeszcze jedną zaletę – im większa liczba oglądających, tym mniejsza szansa przeoczenia istotnego detalu, a większa znalezienia słabości.
- zgadzam się. animacja mogłaby być lepsza.
- to akurat wizytówka Nihei‑a z komediowych dodatków do Blame!. tam również główny bohater lądował w niezręcznych sytuacjach, za co był notorycznie – niemal dosłownie – masakrowany. mnie to nie przeszkadza. motyw komediowy zawsze dobry, a jego powtarzalność co do przebiegu, przy różnorodności sytuacji, wydał mi się wcale niezły.
- trudno się tu nie zgodzić, ale… nie, żadnych ale. ten wątek, też mi się niespecjalnie spodobał. z drugiej strony, co biedny Nagate miał zrobić? wbić draniowi Kabizashi w plecy?
dobra, dość tego.
Re: 5/10
Z komentarzem spider_jerusalem mogłabym natomiast polemizować w paru kwestiach, ale może jednak daruję sobie zabawę w cudzego adwokata. Napiszę tylko, że „przeczytaj mangę” albo „poczekaj na drugi sezon” to nie są żadne argumenty, bo kompletny sezon serii powinien bronić się sam w sobie. Bo tak naprawdę co z tego, że np. w wątku rywalizacji Norio z Nagate później pojawia się gUEmbia? Nawet jeśli, to nie zmienia faktu, że w tym sezonie wątek wypada infantylnie, pretensjonalnie i słabo.
Re: 5/10
Oj, to chyba w ogóle najgorszy element całej serii! Już sama postać manierycznego, narcystycznego rywala jest ciężkostrawna i oklepana, a jego kliknij: ukryte końcowe pojednanie z Nagate to jedna z najbardziej żałosnych końcówek ever: „Zabiłeś moją kobietę, więc za karę przeniosłem swoje uczucia do niej, na ciebie” ;P
Re: 5/10
jak dla mnie to jest 10 plan albo i gorzej ;) gdyby to nie było sf gdzie zamknięta na małej przestrzeni ludzkość dryfuje w kosmosie i walczy o to by przeżyć każdy kolejny dzień to bym się nie czepiał i by minusa nie było. zbyt ciekawy temat.
Re: 5/10
Nie, żebym sama nie chciała więcej, ale serio doceniam fakt, że choć minimum tych realiów się znalazło.
Re: 5/10
z dowódcą nie zrozumiałeś mnie. chodzi o bullshit typu: kliknij: ukryte „jestem zamaskowaną panią kapitan idę na wojnę z kosmitami, gardzę cywilami i lecę przez niebezpieczne terytorium mimo że super mądra rada i pani misiowa mi to odradzają – bo zapewne mam super tajny plan, który ujawnię za 3 sezony”. irytujące rozwiązanie i za to minus.
w miarę dorosłej wojny ? najlepiej bez zakochanych nastolatków‑samobójców ? byłoby świetnie.
od analizowania słabości przeciwnika czy ustalania taktyki nie jest byle żołnierzyk czy kadeci w klasie. streamy (szczególnie przy porażkach) to cios w morale żołnierzy i pożywka dla nastrojów antywojennych. dla mnie to oczywista oczywistość. propaganda jest cholernie ważna jak już bawimy się w wojsko.
zgłosić, bo to zdrada. resztą zajmie się sąd wojskowy.
manga mnie nie interesuje. oceniam co widziałem.
Re: 5/10
Nagate w zasadzie mógł zgłosić zdradę, pamiętaj jednak, że został wychowany przez jednego człowieka, w duchu walki TYLKO z gaunami. dlatego, być może, taka droga nie przyszła mu do głowy.
a mangę naprawdę polecam – jest znacznie bardziej rozbudowana, a akcja, która nie zmieściła się w pierwszej serii, jest naprawdę zachwycająca. manga jest ogólnodostępna w języku angielskim, więc ze znalezieniem jej nie powinieneś mieć problemów.
Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
- „Wojsko”, w którym każdy, gdy go/ją najdzie ochota, może działać na własną rękę, ignorować i łamać rozkazy, a nawet uprawiać czynny sabotaż prowadzący do śmierci innych ludzi – bez najmniejszych konsekwencji. Niesubordynowanym żołnierzom nikt nie pogrozi nawet palcem, serio;
- Taktyka „na rympał do ataku” wiecznie żywa, jeśli nie na poziomie strategii, to w wykonaniu poszczególnych jednostek (bo wiadomo, strategie i rozkazy są dla słabych);
- „Elitarny” oddział błyskawicznie idzie w rozsypkę, bo od nadmiaru emocjonalnego wzburzenia, przy pierwszej oznace kłopotów, morale oraz umiejętności „elitarnego” pilota wyparowują w trzy sekundy, przecież;
- Życie jednej bliskiej ci osoby należy zawsze przekładać nad własne, a przede wszystkim nad zdrowy rozsądek, rozkazy, powodzenie misji czy pół miliona żyć innych mieszkańców kolonii;
- Wicedowódca (główny strateg), gdy zagrożenie ze strony wroga wzrasta, radośnie przekazuje swoje odpowiedzialne stanowisko dziewuszce wprawdzie mądrej, ale z zerowym doświadczeniem, żeby sam zostać mięsem armatnim (przesiąść się za stery mecha – gdy pilotów w zasadzie nie brakuje). To ma sens!;
- Ten sam wicedowódca jednocześnie na co dzień naucza tak wyspecjalizowanych rzeczy, jak to, który koniec włóczni może służyć do dźgania;
- Kadeci, którzy lada moment zostaną pilotami, a więc nie zupełni nowicjusze, uczą się absolutnych podstaw wszystkiego (przybliżanie odbiorcy świata przedstawionego: Sidonio, robisz to źle);
- Po stu – stu! – latach wytchnienia od jakichkolwiek walk z obcymi, pilotami są w większości dzieci, niektóre nawet pięcioletnie. Starsza część personelu wojskowego, poza nielicznymi wyjątkami, musiała powymierać samoistnie od nadmiaru pokoju;
- Jakieś wewnętrzne śledztwo po spektakularnej porażce ważnej misji, kiedy bohater kliknij: ukryte odpalił ładunki (rzekomo) bez rozkazu? Paaaanie, a po co to komu? Główny protagonista sam z siebie też nie rwie się do wyjaśniania czegokolwiek, a już na pewno nie spróbuje wykorzystać nagrań z kokpitu – nieee, no po co, lepiej zbierać niezasłużone cięgi i wpadać w stany emo;
- „Fotosynteza” może wyżywić człowieka. Bez światła słonecznego, bez jakichś tam nieatrakcyjnych barwników w skórze. Aha;
- Spionizowanego niedźwiedzia z chwytnym kciukiem i krtanią umożliwiającą artykułowanie ludzkiej mowy chyba nie mam co wspominać; zaskakująco dobrze wpisuje się w te bajkowe klimaty;
- Główny bohater doświadcza serii dramatycznych retrospekcji: w tej serii znajduje się scena, w której absolutnie nie brał udziału – ale on i tak ją „pamięta”, taki z niego kozak;
- Bohater oczywiście jest „specjalny” i w sztuce pilotażu nie ma sobie równych, ale każda napotkana dziewczyna rozsmarowuje go na ścianie, a jego charakter można podsumować słowami „milusia ciapa”. Już bardziej sztampowo się nie dało?;
- Bohater wie, ze czeka go powolna śmierć z głodu, więc pewnie z tych nerwów zakłada ręce pod głowę i zasypia w – dosłownie – trzy sekundy;
- …Oraz inne cuda na kiju.
A mogło być tak pięknie.
Żeby nie było, że tylko narzekam: obejrzałam całą serię w trzy dni, co jak dla mnie jest rzadkością, bo z reguły męczę większość anime miesiącami. Podobały mi się między innymi: postać pani kapitan (Kobayashi), gra aktorska (Sephiroth z głosem Clouda bawił nieźle), dynamika większości bitew, plansze‑przerywniki między reklamami, sceptyczno‑nadąsane minki „dziewczynki” obojnaka, opening w wykonaniu Angeli, stosunkowo subtelny fanserwis, ogólny design kolonii, sterylna kolorystyka i parę innych rzeczy. Doceniam też grafikę komputerową, choć przeszkadzały mi sztucznie wyglądające wybuchy obcych, kuriozalny chód postaci (zwłaszcza na schodach!), twarze gładziutkie jak pupcie niemowląt, nawet u siwowłosych starców. Ale ile bym tych plusów nie znalazła, nadal nie mogę przeboleć szeregu narracyjnych wpadek i gwałtów na logice. Po masakrze „elitarnego” oddziału w jednym z początkowych odcinków* nic już nie było takie samo – moja niewiara na dobre się odwiesiła, włączył się natomiast detektor bullshitu.
*Nie, nie zaznaczam spojlera. Ten zwrot akcji był tak nieprzewidywalny, że hej!
Wiem już, że nie skuszę się na mangę ani na kolejny sezon.
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
O ile dobrze pamiętam i zrozumiałem, to kliknij: ukryte sto lat wcześniej kolonia uległa prawie całkowitej annihilacji, a przeżyło zaledwie około 400 (?) osób. To by w zupełności tłumaczyło strukturę wiekową w armii ^^
A w żyłach xenomorpha płynie kwas siarkowy ;P Poza tym, chyba jednak zdecydowanie bardziej realistyczna wydaje się koncepcja człekokształtnego niedźwiedzia, niż tej całej gauny ^^
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Żeby jeszcze gdzieś wytłumaczono, że brak doświadczenia i totalne rozchwiane emocjonalne są u tych dzieci rekompensowane przez, bo ja wiem, lepsze czasy reakcji w warunkach bojowych albo znaczące uprawnienie klonów w stosunku do ich poprzednich wersji, albo cokolwiek innego – ale nie, tutaj mamy nastolatki za sterami maszyn, bo tak.
Do Gaun nawet nie startuję. ;) Tu akurat mogę słuchać o łożyskach, obowiązkowych słabych punktach i tak dalej; obcy mają u mnie taryfę ulgową, jeśli chodzi o alternatywną biologię i zawieszenie niewiary. :)
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
No niezupełnie. Pod koniec serii znalazło się nagle znacznie więcej starszych i doświadczonych pilotów. A z kolei członkowie elitarnej jednostki wyglądali i zachowywali się jak dwudziestoparolatkowie – w sporcie to optymalny wiek, w którym osiąga się najlepsze parametry szybkościowe i wytrzymałościowe, nabywa niezbędną technikę i wciąż dysponuje dobrym refleksem.
Zakładem, że pilotowanie mecha, to znaczny wysiłek fizyczny i intelektualny, tak więc odpowiednia kondycja nie tylko psychiczna, ale i fizyczna jest tu niezbędna. Do wojska też się w pierwszej kolejności powołuje osiemnastolatków, a nie trzydziesto- i czterdziestolatków ;P
Przypuszczam też, że niektóre zawiłości realiów i intrygi mogły zostać znacznie lepiej opisane w mandze, bo w przypadku anime, to ten aspekt rzeczywiście kuleje.
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
W przypadku pilotowania maszyny kondycja fizyczna nie ma chyba aż takiego znaczenia, jak chociażby w przypadku żołnierza piechoty albo wyczynowego sportowca – a trzydzieści parę lat to jednak nie jest wiek, w którym kondycja i inteligencja jakoś drastycznie siadają, wręcz przeciwnie. Osiemnastolatków powołuje się do wojska, owszem, ale niekoniecznie zleca się im dowodzenie i najtrudniejsze misje. Tak czy inaczej – wspomniałam o czasach reakcji, bo wiem, że do pewnych rzeczy faktycznie lepiej nadają się młodsi, zwłaszcza po specjalistycznym treningu. Sęk w tym, że w anime nigdzie nie jest to tłumaczone, zostaje tylko wrażenie, że w wojsku prawie same dzieci.
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
Inna sprawia, że te wszystkie wojowniczki Sidonii nie wyglądają na spełniające rzeczone kryteria ;P
Re: Sporo klisz i głupoty we względnie atrakcyjnym kostiumie
kilka luźnych refleksji
a) muzyka bardzo średnia, żeby nie powiedzieć mierna. To oczywiście mocna subiektywizacja, natomiast po pierwszym przesłuchaniu openingu darowałem go sobie w każdym kolejnym odcinku,
b) spójna fabuła, która zostawia miejsce na kolejną serię – znaki zapytania i niedopowiedzenia bardzo działają na wyobraźnię widza,
c) w połowie jedenastego odcinka zaczęła razić mnie przewidywalność walk i wyborów bohaterów – każda z takich potyczek składała się właściwie ze stałych elementów (taktyka – niewypał; anihilacja większości pilotów; heroizm głównego bohatera),
d) fabuła bardzo wciąga – nie jest to nic nowego, ale poprowadzono ją w taki sposób, że mimo schematyzmu i odtwórczości, nie razi aż tak bardzo monotonią.
Umiejscowiłbym to gdzieś pomiędzy Neon Genesis Evangelion a filowym Alienem, bo myślę, że dla miłośników mniej więcej takiego kina seria została stworzona. Z pewną dozą ostrożności poleciłbym ten tytuł również tym, którzy zaczynają przygodę z anime osadzonymi w podobnym, galaktycznym uniwersum, bo nie każdemu może spodobać się miejscami nachalny fanserwis i epizodyczny brak logiki.
Re: kilka luźnych refleksji
Re: kilka luźnych refleksji
Wydaje mi się ponadto, że duża część tych wątków, które nie zostały wyjaśnione, nadal nie zostanie do końca wytłumaczona w kolejnej serii, ale może to tylko przeczucie.
Re: kilka luźnych refleksji
a jednak doczekałem...
kliknij: ukryte jeśli sądziliście, że w tym anime dzieją się dziwne rzeczy, to poczekajcie na sezon drugi… jeśli będzie zrealizowany równie wiernie do pierwowzoru, będziecie potrzebowali wsparcia kilku znajomych dilerów by przez to przejść…
Re: a jednak doczekałem...
Re: a jednak doczekałem...
tak, więc się poprawiam: bardzo dobra adaptacja czerpiąca z oryginału to, co najlepsze (przyznaję, że wątek Mass Union Ship w mandze wyglądał inaczej, ale też był przesadnie rozwleczony, jak na mój gust).
sorry, za poprzedni błąd. idę się biczować, a potem wskakuję we włosiennicę na najbliży tydzień.
Re: a jednak doczekałem...
Z jednej strony to bardzo dobre anime, z drugiej szkoda że nie doczekałem się „pełnokrwistej” adaptacji mangi Niheia. Czegoś musiało zabraknąć (funduszy? popularności?) skoro nie pociągnęli projektu dalej, materiału spokojnie wystarczyłoby na 24 odcinkowe anime. Tak powstała jedynie 12 odcinkowa reklamówka mangi.
Myślę że sama włosiennica wystarczy, odpuść sobie to biczowanie.
Re: a jednak doczekałem...
Koniec ostatniego odcinka zapowiada kontynuację. Pojawia się tam informacja, że 23 listopada na jakimś specjalnym evencie mają zostać wyświetlone dwa pierwsze odcinki drugiej serii: Knights of Sidonia, The Ninth Planet Crusade .
Re: a jednak doczekałem...
Re: a jednak doczekałem...
Nie spodziewałem się kontynuacji i mam nadzieję że nie wyjdzie z tego jakaś twórcza wariacja na temat mangi, patrząc po tym co robią jak dotąd z fabułą może być różnie. Rzadko kiedy wynika coś dobrego z przekształcania materiału źródłowego, szczególnie że manga nadal nie została ukończona więc twórcy anime mogą pokusić się o jakieś autorskie zakończenie.
Po co fabuła adaptacji ma odbiegać od fabuły pierwowzoru, przecież manga Sidonia no Kishi ma dobrą fabułę. O jakie dłużyzny konkretnie chodzi? Niektóre ważne wydarzenia pominięto, zmieniono przebieg bitew, po co? Moim zdaniem 24 odcinki wiernej ekranizacji, tak jak to zrobili w przypadku Shingeki no Kyojin, byłyby lepszym rozwiązaniem.
pozytywne zaskoczenie
Grafika jak dla mnie jest świetna, wyróżnia się niesamowicie na tle innych produkcji. Muzyka też daje radę, a OP jest ponad przeciętny.
Mi osobiście fabuła bardzo się podobała, może nie odkrywcza, ale też nie zrobiona na „odwal się”. Odpowiednio duży nacisk postawiono na relacje Tanikaze z innymi pilotami, chociaż jak już mam się czegoś czepić to kliknij: ukryte tej całej jego „rycerskości”. A już ostatnia dyskusja z Kunato wiała takim shounenowym rozwiązaniem… krew mnie lekko zalewa gdy milionowy raz oglądam Welkie Przebaczenie Głównego Bohatera
Polecam osobom, których nie odepchnie grafika, bo chyba to jest właśnie główny powód narzekań. Jak nie przeszkadza Ci pełne 3D, to oglądaj!
Uprzejmie proszę o stosowanie w komentarzach zasad pisowni języka polskiego – zaczynamy zdanie wielką literą, kończymy kropką, spację stawiamy po znakach interpunkcyjnych.
Kolejne komentarz napisane w takim stylu jak powyższy – strumienia świadomości – będą kasowane.
Miłego dnia,
Moderacja
nietuzinkowe anime
naprawde świetne anime z gatunku dramat
syf
dawnymi czasy, kiedy ktoś chciał stworzyć serię sci‑fi, musiał liczyć się z faktem, że postaci, projekty maszyn i efekty specjalne – wszystko trzeba będzie odręcznie narysować i wyanimować. przepis był ci to prosty, ale niezawodny – taki dobry, staropolski rosół z kury.
niedługo potem jednak – kiedy ludzkość wynalazła płodozmian i silnik parowy, a do żelazka nie trzeba już było wrzucać rozżarzonych węgieł – jakiś bęcwał wymyślił, żeby do dobrego, polskiego rosołu dodać szklankę moczu. „po co," rzekł ów zboczeniec „mamy animować maszyny i efekty specjalne, skoro nasze iPody i żelazka mogą to zrobić szybciej, i co najważniejsze – przy mniejszym budżecie!” I tak rozpoczęła się era współczesnego science fiction, gdzie tradycyjna animacja postaci płodozmieniała się na ekranie z rzygowinowym, obleśnym CG.
ale koniec z tym!
bo tutaj właśnie twórcy Sidonia No Kishi dokonują przełomu – powracają do prostych przepisów! stwierdzili oni bowiem słusznie, że rosół doprawiany moczem ani nie smakuje dobrze, ani zdrowiu nie służy! wyjęli więc z garnka kurę i zaserwowali nam zwykły kubeł szczyn.
Sidonia no Kishi nie stosuje płodozmianu. zarówno maszyny, efekty specjalne jak i postaci – wszystko wygenerował i wyanimował ten sam bezrobotny alkoholik po amputacji obu dłoni, siedzący w zapleśniałej piwnicy przed ekranem swojej automatycznej pralki.
algi żyjące na dnie oceanu indyjskiego zrobiłyby lepsze anime. 0/10. syf.
Re: syf
Re: syf
Re: syf
Re: syf
Re: syf
Re: syf
bajka o pradawnych czasach
kiedy populacja ludzi
zyla w sekwojowych lasach
zrac owoce, wrzeszczac dziko
i iskajac swoje grzbiety,
bo na plecach mieli wlosy
i mezczyzni i kobiety.
jedno plemie takich malpek,
daje slowo ze nie krece
mialo sto dwadziescia w sile
albo nawet wiecej
zycie im plynelo blogo
w rytmie dzikich harcow, tancow,
az stanelo im na drodze
inne stado popaprancow
W stadzie malpek powstal problem
Natury moralnej
Bo tepienie innych malpek
Jest po prostu nienormalne
Wiec spedzily wieczor myslac
A juz na nastepny dzien
Drugie stado rzeklo „hajda”
I wyrznelo malpki w pien
Tutaj moral sie nalezy,
Sluchaj zatem drogi panie
Czasem slowo wiecej znaczy
Nizli wywazone zdanie
Re: syf
Re: syf
Re: syf
Re: syf
Re: syf
No pewnie właśnie dlatego – innego powodu nie znajduję ;P
Jest OK choć szkoda, że nie jest lepiej
Najbardziej bolą mnie nieciekawe postaci z naciskiem na postać naszego protagonisty. Można powiedzieć, że standardowa – takie ciepłe kluchy, których jedynym wyróżnikiem jest wysokie zdolności pilotażu i że je jak prosiak (z początku to właśnie jego postać powodowała skojarzenia z Suisei no Gargantia ale szybko doszedłem do wniosku, że Led był dużo ciekawszą i zaradniejszą postacią). Najprawdopodobniej problem powielony z oryginału. Teoretycznie jest to wynikiem fabuły i z czasem widać pewne szanse na poprawę (zwłaszcza od momentu kiedy dowiadujemy się kim on jest/może być) – nie czytałem oryginału więc nie wiem jak postacie się rozwiną jednak seria, przynajmniej teraz, w moich oczach na tym cierpi. Nie wpływa to jednak na moją ocenę całości tego projektu – po prostu pozostawia spory niedosyt. Bądź co bądź ten tytuł ma spory potencjał – ciekawy świat, gęsty klimat, udźwiękowienie i grafika raczej na plus, interesujące detale (rzadko widzi się łuski z karabinów fizycznie reagujące z otoczeniem w zero‑G – śliczne :D).
Na razie moja szacowana ocena to 6/7 (choć pewnie dam 8 bo mam słabość do sci‑fi). Tytuł wciąż ma potencjał a fabuła zawiera kilka ciekawych tajemnic. Od tego jak się one rozwiną i jak dojrzeją bohaterowie uzależniam ocenę ostateczną.
Pseudonaukowy bełkot...
Re: Pseudonaukowy bełkot...
Na tym tle ludzka fotosynteza wygląda całkiem przekonująco. Dzięki niej mieszkańcy Sidonii są lepiej przystosowani do warunków panujących w sztucznym środowisku statku ( kliknij: ukryte co widać na przykładzie Hoshijiro i Tanikaze w ostatnim odcinku) Ludzie już od dawna starali się tworzyć międzygatunkowe hybrydy, więc zdolność tworzenia tego typu mutacji w odległej przyszłości nie wydaje mi się aż tak szokująca…
Re: Pseudonaukowy bełkot...
Re: Pseudonaukowy bełkot...
Re: Sidonia
Sidonia
Re: Sidonia
Re: Sidonia
Re: Sidonia
I o ile sam świat nawet mi się spodobał, to nie wiem, czy uda mi się to znieść właśnie przez animację – już pierwszy odcinek mnie strasznie zamęczył.
W dodatku czy tylko ja mam wrażenie, czy tam po drodze ucięto hohohohoho i jeszcze trochę materiału, np. kiedy ów bohater spotkał wcześniej Izanę? Czy to nie była czasem ta laska, która stwierdziła, że nie pójdzie z resztą dziewczyn zobaczyć kim on jest? A potem nagle wyskakuje z tekstem: „nie pamiętasz mnie?”. W ogóle aklimatyzacja Nagate na powierzchni również przebiegła nadzwyczaj szybko i sprawnie jak na to, ile teoretycznie czasu na to poświęcono…
Re: Sidonia
Mało tego: zastosowana w serialu paleta barw również wydaje mi się szczególnie pociągająca, zbliżona do naturalnej. Prawie nie ma tu tych nasyconych barw i pastelowych kolorów jak z kolorowanki dla dzieci, straszących w większości animacji. Sceny we wnętrzach, na platformach startowych, w kosmosie – w moich oczach wyglądają szczególnie dobrze. Szczególnie barwy i oświetlenie w scenach na zewnątrz statku, gdzie przeważa światło białe i blade, zbliżone jest bardziej do filmu dokumentalnego niż do kosmicznych przygód młodocianego pilota.
Re: Sidonia
Z kolei historia wciągnęła mnie od pierwszej sceny. Zapowiada się ciekawie, niebanalnie kliknij: ukryte i chociaż raz główny bohater dostaje nie najlepszego mecha, tylko najstarszego ;)