x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Okropne
paszkwil o Texhnolyze sobie tworze
Oszczędna, nazwałbym ją tutaj wręcz ascetyczną, kreska (charakterystyczna dla dzieł duetu Yoshitoshi ABe/Yasuyuki Ueda) w połączeniu z przygaszonymi barwami, operowaniem głównie odcieniami brudnej szarości tworzy niepowtarzalny klimat (przypominający pokaz slajdów zrobiony przez dziecko w podstawówce) który nie każdemu oczywiście przypadnie do gustu. Podkreśla brzydotę, monotonny, szary a jednak pełen życia krajobraz podziemnego miasta Lux, oraz sprawia że pełen kolorów krajobraz powierzchni tchnie pustką, czyli w mistrzowski sposób spełnia swoje zadanie – klimat, sceneria dopełnia fabułę. Za animację i śladowe ilości CGI odpowiada studio Madhouse, każdy widz zaznajomiony z anime wie mniej więcej czego się spodziewać (pokazu slajdów zrobionego przez dziecko w podstawówce oczywiście).
Niestety próżno szukać muzyki która stanowi tło dla wydarzeń z dwóch pierwszych odcinków na Soundtrackach które ukazały się do tego anime, nad czym ubolewam (a może to i lepiej? w końcu muzyka jest praktycznie niezauważalna). Tło dla całej akcji stanowią motywy na gitarę (gdy Ichse wędruje przez miasto), wiolonczelę (tuż przed strzelaniną) oraz mnóstwo muzyki elektronicznej, całość ma wzbudzać odczucie niepokoju u widza. Końcówkę odcinka pierwszego ilustruje łatwo rozpoznawalne „Gratitude For Insanity” z albumu „Music Only Music But Music”, końcówkę odcinka drugiego „When Reason Fails” z tego samego albumu. Uważam że Soundtracki do Texhnolyze to zmarnowany potencjał, zawierają może 50% z tego co można w anime usłyszeć a jest to klasa sama w sobie, tak jak opening – „Guardian Angel” Juno Reactor, oraz ending – „Tsuki no Uta” Gakcta (który w Japonii jest prawdziwą gwiazdą).
Fabuła, kreska, animacja, muzyka – wszystko jest bardziej niż na swoim miejscu, naprawdę trudno znaleźć jakiekolwiek negatywy w tym anime (chyba że ktoś przewija dwa pierwsze odcinki, lub ogląda je przysłowiowo „na odwal się”) także ocenę 1/10 uważam za nieco zaniżoną. Wcale nie chodzi tu o elementy subiektywne, bo pierwsze odcinki naprawdę mogą zmęczyć, ale za staranną animację, porządne projekty postaci, dobrą muzykę i przemyślaną fabułę wypada dać coś więcej – nawet jeżeli w ostatecznym rozrachunku się nie podobało.
Re: paszkwil o Texhnolyze sobie tworze
Re: paszkwil o Texhnolyze sobie tworze
Skoro już się zalogowałem… Podstawowe pytanie – Ty to w ogóle oglądałeś, czy faktycznie przewijałeś odcinki? Texhnolyze to specyficzne anime, które trzeba oglądać w skupieniu, szczególnie początkowe odcinki jak już wspominałem… ale po kolei:
kliknij: ukryte Pominąłeś przedstawienie postaci sekretarki Onishiego (Hirota), jego „lekarza” zajmującego się protetyką Texhnolyze (Doc) i specyficznej relacji pomiędzy nimi. Pokazanie początkowej fazy konfliktu pomiędzy Organo a Sojuszem i tego kto rządzi w mieście. Przewija się nawet przywódca trzeciej frakcji (Shinji) który to najprawdopodobniej powiadamia Doc o tułającym się po mieście Ichse. Bardzo ważna, wręcz kluczowa dla dalszego przebiegu akcji jest rozmowa w pociągu pomiędzy Yoshim (pierwszy antagonista, o którym szerzej jeszcze napiszę) a Ran. Troszeczkę chyba pominąłeś prawda? A to zaledwie dwa pierwsze odcinki.
Wszystkie trzy role kobiece są bardzo ważne dla fabuły, ich losy to oddzielne wątki, ładnie domknięte. Dalej kolejno Onishi, Ichse, Shinji to także w pełni samodzielni bohaterowie których losy się przeplatają, za głównego protagonistę można uznać Ichse. Sześć postaci, sześć przeplatających się wątków to:
Jest trochę nie na miejscu, chyba że moja teza że nie śledziłeś uważnie tego co się dzieje a ekranie jest trafna. Ja wiem że to o co najmniej pięć za dużo, w dodatku brak tutaj cycków (niekoniecznie…) i moeblobów. Następnie:
W tym momencie właściwie brak mi słów. Jeżeli jedyną rzeczą którą potrafisz powiedzieć o Yoshim jest kliknij: ukryte „podkłada bomby i umiera” i w ten sposób streszczasz pierwszą część anime, to faktycznie chyba jesteś za mało „głęboki” by to zrozumieć, jak sam to ująłeś. Średnio mi się chce streszczać tutaj losy pierwszego antagonisty, ale inaczej można by zarzucić mi pustosłowie i uznać że Texhnolyze rzeczywiście nie ma fabuły (jeden z Twoich argumentów). kliknij: ukryte Yoshi od momentu przybycia do miasta przeprowadza bardzo dokładny rekonesans („snucie się po mieście”), bada jak wygląda rozkład sił, podział terytoriów, by skłócić zwalczające się między sobą frakcje. Zwyczajnie doprowadzić do wojny. Owszem, podkłada ładunek wybuchowy. Sztuk jeden, a nie „podkłada jakieś bomby”. W międzyczasie dokonuje kilku skrytobójczych zamachów, najpierw na przypadkowych członkach Organo, potem zabija strzałem z karabinu snajperskiego posłańców którzy chcą wynegocjować pokój. Negocjacje telefoniczne też torpeduje, włamując się do sieci telefonicznej miasta Lux – robi całkiem sporo, całkiem ciekawych rzeczy prawda? I nie jest to wyssane z palca, jak wspominałem wcześniej wie jak działać dzięki hmm… „snuciu się po mieście” jak zostało to pogardliwie określone. Ładunek wybuchowy podkłada w siedzibie Racan (bomba zegarowa) tak aby wszyscy rzucili się sobie do gardeł w odpowiednim momencie. Morduje żonę Onishiego, ponieważ ten zachowuje się zbyt biernie i nie chce dołączyć do „spektaklu” który Yoshi organizuje. To chyba troszeczkę więcej niż
ale co ja tam wiem o anime, pewnie nadinterpretuję i w ogóle wymyśliłem sobie całą tę fabułę Texhnolyze.
Skoro krótkie omówienie części „miałkich postaci” oraz wycinka „fabuły której nie ma” mamy już za sobą, co do tego czemu nie podoba Ci się muzyka i kreska mam proste i krótkie wytłumaczenie. Jeżeli ktoś zwyczajnie nie potrafi śledzić wielowątkowej fabuły, całe zbiory wydarzeń podsumowuje w dwóch słowach typu „pojawia się, podkłada jakieś bomby i umiera” trudno żeby zwrócił uwagę na jakąkolwiek muzykę, czy fakt że animacja jest starannie wykonana, chociaż stylistyka nie każdemu przypadnie do gustu. Nie będę bronił tutaj ścieżki dwiękowej do Texhnolyze. Kreski też nie będę bronił, bo i po co. Każdy ma prawo obejrzeć anime o skomplikowanej fabule, stwierdzić że połowę można przewinąć bo nie oglądał uważnie/nie zrozumiał i dać potem 1/10 bo fabuły nie ma, a postacie miałkie.
Re: paszkwil o Texhnolyze sobie tworze
Re: paszkwil o Texhnolyze sobie tworze
Ichise
Re: Ichise
Interpretacja
Pierwszym i najbardziej podstawowym problemem jest człowiek i texhnolyze. Porusza to większość dzieł s‑f czy to filmowych, czy książkowych. Wzniesienie się ponad ludzkie ograniczenia determinuje bohaterów do częściowej przemiany w maszyny. Czlowiek pragnie ewolucji, ale jak slusznie zauważa szef Sojusz – Texhnolyze pożera tez duszę. Ludzie odrzucają przeważnie część człowieczeństwa w celu proznego doskonalenia, które w rzeczywistości przemienia ich w ograniczone jednostki (ktorymi w jakimś stopniu byli przez krótkowzroczność). Sam. Ichise w jednym z ostatnich odcinków zauważa, że chyba uległ przemianie, jednak nie za sprawą texhno‑części. Prowadzi to do refleksji. W końcu mimo posiadania ich nie stał się kimś innym.
Kolejnym tematem jest samo miasto. Lux, sztucznie stworzone miasto miało być Utopią. W rzeczywistości jednak przerodziło się w arenę walk o wpływy. Powstało kilka organizacji, które nieustannie ścierały się ze sobą, a każda z nich miała inną wizję. Czy nie tak jest też z naszym światem? Pojawiają się myśliciele, przywódcy, każdy pragnie władzy. Wizję Utopii, jej Teorię miał przedstawiać komunizm, który zakładał, że każdy otrzyma tyle, ile potrzebuje. W rzeczywistości jednak zyskawszy zwolenników i przeciwników, doprowadził do wojen i sporów.
Warto zwrócić uwagę także na miasto na górze, będące siedzibą duchów, projekcji dawnych bytów. Miejsce to miało być niebem. Mieszkańcy pozbyli się skalanych złem istot, wysyłając je do Czyśćca, którym miało stać się podziemne miasto. Czy jednak mieszkańcy „góry” mogli być ludźmi? Ichise sam stwierdził, że nimi nie są. Z jednej strony można odczytać to, jako wyparcie się własnego człowieczeństwa. Każdy z nas ma skłonności do zła, a skoro tamci wyparli się tego, odrzucili człowieczeństwo. Skupiając się dokładniej na istotach stamtąd i duchu ojca Ichise, można odebrać " górę” jako świat, gdzie wciąż przebywają duchy, które nie mogą odejść. W końcu bokser właśnie tam przeprosił ojca, a Doku powoli akceptowała własne odejście.
Ostatnim przedmiotem rozważań jest ujęcie całej serii, aż do jej końca. Zgodnie ze słowami mędrca z plemienia Gabe, świat jest cykliczny. Zgodnie z tą myślą filozoficzną rzeczywistość rozwija się, dążąc do punktu chaosu, w którym przychodzi zagłada, by następnie na nowo się odrodzić. Zainspirowana niegdyś przeczytanym komentarzem, zainteresowałam się przekazami hinduskimi, w których mowa o niszczycielskiej postaci, która otworzywszy swój umysł, poprowadzi świat ku zagładzie, by następnie mógł się odrodzić. Symbolizuje to także ważka, która pojawia się przy Ran (symbol nieskończoności i odrodzenia po zagładzie). Owym niszczycielem jest każdy z bohaterów. Myślę, że Yoshii rozpoczął wszystko, wywołując otwartą wojnę w mieście, Shinji, który uśmiercał Klasę, a następnie sam zginął, Oonishi, który zgładził „głos miasta”, a następnie zostal zabity. Kano, który uśmiercił wielu i metaforycznie zabił mieszkańców, zamieniając je w formy oraz Ichise, który go pokonał, wrzucił do kanału Ran, by stała się kwiatem Rafii, a w końcu pozostał sam i umarł, mając już głęboką wiedzę, choć wcześniej bal się przyszłości i krzywdzenia innych przez własną niewiedzę.
I ostatnia myśl… Czym jest texhnolyze? Technologia, którą zasila Rafia, a nią zaś byli sami ludzie. Zatem to, co uczynić miało ludzi innymi, lepszymi od zawsze bylo w nich samych kliknij: ukryte
Ostatni Bastion.
Seria „must see” dla fanów cyberpunk'u i dramatu lub jednego z dwóch.
Jest to jedna z tych serii która nigdy się nie zestarzeje, przychodzi mi tyko jedno na myśl: takich anime już się nie robi :( NIESTETY.
Daję 10/10 z czystym sumieniem oraz polecam każdemu kto nie boi się anime tak ciężkiego w odbiorze, i tak bardzo zmuszającego do przemyśleń podczas seansu.
Zabierałem się długo do tej serii, wiedziałem, że będzie bardzo mrocznie i trudno.
Seria bardzo, bardzo trudna w odbiorze. Nie ukrywam, że nie zrozumiałem wszystkiego.. I chyba nie da się za pierwszym obejrzeniem tego dokonać. Przytłaczający klimat, potęgowany przez tą mglistą oprawę graficzną.
Po pierwszym odcinku szok: Kyaaaa, Gackt w endingu! I odtąd endingi zawsze przesłuchiwałem. Zachwycił mnie też utwór ostatniego odcinka – „Walking Through The Empty Age”. Piękne.
Co więcej powiedzieć.. niesamowicie trudne anime, nie dla każdego. Nie przepadam za cyberpunkiem, sceny pierwszego odcinka rzeczywiście przesadzone (każdy by umarł), ale.. podobało mi się umiarkowanie. Doceniam, ale nie przepadam.
Jedna z najlepszych serii jakie widziałam
szkoda że to pozycja mało znana
The End
ciężki kawał kina... xD
Zaszokował mnie tylko wylewający się wręcz z monitora w ostatnich kilku odcinkach nihilizm. Przez całe anime łudziłem się że kliknij: ukryte świat na górze to prężna i niesamowita rzeczywistość, podczas gdy „niebo” okazuje się być tylko wyblakłą alternatywą „piekła”... Nie mogę jednak zaprzeczyć ze zrobił na mnie wrażenie surrealistycznie wręcz zwyczajny i „XX‑wieczny” wygląd świata na górze.
Ukryto spoilery. Moderacja.
9/10
Polecam,wrylo sie w pamiec.
A mnie dziwi
Bez skupienia i cierpliwości, ani już..
Oglądałam to jednocześnie robiąc coś innego.. Efekt? nic z tego nie pamiętam :D Próbowałam już podejść do tego kilka razy lecz.. nie mam siły(?) klimat jest strasznie mroczny, a fabuła rozwija się powoli.. Prawdą jest to, że chwila nieuwagi i można nie do końca zrozumieć to dzieło. Mimo to, że nie mogę właściwie nic powiedzieć o tym anime, to moje odczucia są chyba takie jak większości – jest to ambitne kino, które trzeba zrozumieć, a nie od tak oglądać, żeby tylko zmniejszyć listę anime do oglądnięcia..
Re: Bez skupienia i cierpliwości, ani już..
Kazdemu kto polubil opening texhnolyze'u polecam zapoznanie sie z „Juno Reactor – beyond the infinite” na ktorym znajduje sie ww utwor.
A panu autorowi recenzji przypomnieć, zeby skupil sie na tym, na czym sie zna – a rzeczy o ktorych nie ma zielonego pojecia omijac szerokim lukiem.
Są pewne określenia ogólne, są szczegółowe: recenzent nie pisze o muzyce dla fanów muzyki, pisze o anime. Większości ludzi określenie GOA Trance wiele nie powie.
Nie każdy kto jeździ samochodem, musi być mechanikiem, nie każdy użytkownik komputera – informatykiem. Więc panowie siedzący w swojej piaskownicy i znający się na swoich zabawkach – nie każdy musi być specjalistą od wszystkiego.
ukłon dla Haz'a za zdrowe podejście ;)
techno?
Sam sie wiem
Nie przepadam za mechanicznymi kończynami, tymi wszystkimi cyberpunkowymi zabawami i tak dalej, niemniej tutaj podobało mi się, bo ręce z metalu to nie tylko coolness factor.
Historia każdej z postaci jest opowiedziana znakomicie; za przykład niech posłuży Yoshi, który pojawił się znikąd, od początku było widać, że zagra tu znaczącą rolę – i jego wątek rozwiązany został zaskakująco i dzięki temu: interesująco. Nareszcie też nie ma upchanego nie wiadomo po co szczęśliwego zakończenia: ta seria po prostu nie miała prawa dobrze się skończyć.
Lux wybija się na pierwszy plan, to fakt. Moment schyłkowy ukazywany był i w literaturze i w filmach wielokrotnie, niemniej tutaj nadal udało się go uchwycić pozostawiając świeżość i klimat.
Ten ostatni jest czynnikiem, który ciężko opisać, bo nawet trudno go zdefiniować, a odbierany jest bardzo subiektywnie; jednak tutaj jest tak znakomicie ciężki, mroczny; daje poczucie wyobcowania i zagubienia oraz zbliżającego się końca, w takiej czy innej formie. Za to wielkie brawa.
Grafika jest bardzo dobra – jak wspomniałem w innym komentarzu, bardzo lubię tę realistyczną stylistykę, bez zniekształconych proporcji i wielkich, błyszczących oczu. Zgaszone, ciemne kolory, płynna animacja…
Jedyny zarzut to fakt, że seria dosyć długo się rozpędza; pierwsze cztery odcinki mogą znużyć co niecierpliwszych. Niemniej poczekać warto, bo dalej jest tylko lepiej.
...................
10/10
11/10
A co do niektórych komentarzy poprzedników:
1. Można to powtarzać do znudzenia, ale naprawdę nie można oceniać serii po kilku odcinkach. Zresztą jak dla mnie akurat pierwszy odcinek był jednym z najlepszych. Po 5 minutach wiedziałem, że koniecznie muszę to obejrzeć do końca, bo jest świetne.
2. Jeżeli ktoś z zasady nie lubi cyberpunku, to po co to ogląda? Żeby ocenić 5/10 i zniechęcać innych? Osobom, dla których ta seria jest przeznaczona, nie może się nie podobać. Wszystkich innych uprasza się o nie psucie statystyki.
Nie powinno się oceniać anime skierowanych do nie swojej grupy wiekowej/płci, a akurat ten podział jest dość wyraźny. Nie dorośliście żeby porządne seinen zrozumieć, to nie krytykujcie. Ja yaoi, josei czy kodomo nie oceniam, bo nie jestem jego odbiorcą.
Smutne...i niekompletne
no cóż
Zjawiskowe dzieło....
A teraz do rzeczy…. Nie będę zbyt odkrywcza pisząc, że to anime jest niesamowite i robi na potencjalnym odbiorcy piorunujące wrażenie… Kreska, fabuła, konstrukcja postaci i muzyka ... Wszystkie te elementy są idealnie spójne i dopasowane z mistrzowską perfekcją. Niewiele jest produkcji, które zmuszają widza do intensywnego wysiłku intelektualnego i jednocześnie (mimo ogromnej ilości pesymizmu, mroku i schizofrenicznego klimatu)powodują, że pragnie się do nich wracać, często się o nich myśli i dostrzega się podobieństwo wykreowanych w nich postaci do żyjących w realnym świecie ludzi… To wszystko i jeszcze więcej można znaleźć właśnie w „Texhnolyze”.
Pomijając „drobiazg” w postaci głównego bohatera, który po stracie ręki, nogi i Bóg jeden wie ilu litrów krwi, nadzwyczaj dobrze sobie radził, aż w końcu „w nagrodę”, został poddany procesowi texhnolyzacji, cała reszta przedstawionego świata wraz z jego niebagatelnymi bohaterami, była wręcz przeraźliwie rzeczywista, dzięki czemu to anime oglądało się po prostu wspaniale.
Rozumiem obawy recenzentki, że „texhnolyze” nie jest produkcja dla każdego. Sama również nie należę do miłośników cyber punku i zazwyczaj nie oglądam serii tego typu, stąd właśnie moje uprzedzenia do tego tytułu. Na szczęście absolutnie nieuzasadnione. Jak najbardziej polecam powyższe anime każdej osobie, lubiącej ambitne produkcje. Z pewnością się nie zawiedzie.
number one
Dobra rzecz
Naprawdę dobra rzecz, warto zapoznać się ze światem i postaciami z Texhnolyze.
wracając
oraz zakończenie
w zasadzie warto dotrwac dokońca
moja ocena wzrosła na 7 z 5 za postacie inne niż wszystkie na które owszem można sie wkurzać,ale jak na postacie z krwi i kości,po ludzku,nie zaś jak na mankament rezyserski,czeba powiedziec że głownie te anime to jest sieka i postacie,spod tego wsyztskoiego saczy sie pewna emocja o dalekim horyzoncie,na temat destrukcji,da sie odczuc pewną złude,a zakonczenie pokazuje nam stadium koncowe z kturego jusz nieda sie wywinonc,wielce bolesne
bleh
Klimat
Cybernetyka jest świetnie przedstawiona, choć zupełnie inaczej niż np w Neuromanserze.
Odwołując się do mojego przedmówcy Sir Mavins to zgadzam się z nim całkowicie co do postaci i co do oceny anime po obejrzeniu kilku odcinków.
Nawiązując jeszcze do recenzji to Juno Reactor które zrobiło opening nie gra techno tylko psyhodelic goa trance ale to juz tylko moje czepianie się.
Polecam to anime każdemu kto grał w Cyber‑Punka lub lubie klimat typu Neuromanser.
No żesz!!!
Pierwsze wrażenie: niekorzystne. Niesamowita, wszech‑ogarniająca nuda. Pierwsze kilka odcinków można śmiało zmieścić w 2‑3, a już na pewno w 4.
Matko, ależ to się wlokło!
Było to jednak zamierzone działanie twórców: przez fragmentaryzację scen nadali tej serii niezapomniany i charakterystyczny klimat, a także wprowadzali kolejne, niezwiązane wątki do całej opowieści. Właśnie, „niezwiązane” stawały się z czasem „związanymi”, a może nawet kluczowymi elementami układanki.
Dlatego trzeba oglądać dokładnie!!!
Muszę przyznać, że pomysł z podziemnym miastem/państwem był całkiem ciekawy, choć jakoś dla mnie nie realny. No, ale mniejsza o to.
Fabuła jest dość dziwna. Są 3 organizacje/grupy i… bogowie. Proste, prawda? Tylko że istnieją wzajemne powiązania między tymi czterema elementami. Te powiązania widz poznaje stopniowo i nie wszystko od razu jest takie oczywiste.
Co rusz to niespodzianka.
Może dlatego niektórzy radzą kilka razy zobaczyć to anime.
Nie wiem, ja widziałem raz, za to od początku do końca. To chyba dokładnie.
Kilka słów o bohaterach.
Bardzo ciekawe są 3 kobiety. Ciekawe są ich motywy, ich zachowanie, no i uroda. Fakt, nie da się przejść obok nich spokojnie. Nie będę się tu o nich rozpisywał, kto chce niech sam zobaczy.
Muszę jednak powiedzieć, że bardzo mi było szkoda: sekretarki Oonishiego, Pani Doktor i Ran.
Szkoda mi było sposobu w jaki zakończono historię tych osób, choć motywy były w miarę jasne.
Z tej trójki to najmniej rozumiałem Ran. No, ale może się mylę…?
Jednak postaciami głównymi dla mnie są mężczyźni.
I gdybym miał iść w uparte, to Lux jest ich światem. Światem, którym myślą, że rządzą…
Zaprezentowana postać Ichisego jakoś nie przypadła mi do gustu. Teoretycznie główny bohater, a przekonania do niego nie mam. Po prostu koleś mi nie pasuje, i tyle.
Dość ciekawą postacią za to jest Yoshi, jego wejście na scenę, a potem zejście są dość zaskakujące.
Innych postaci męskich nie chce mi się opisywać, bo jest ich sporo, a do tego o każdym można śmiało napisać coś na kształt poematu. No dobra, przesadzam. Ważne jest, że świat podziemny jest światem facetów, za to nadziemny… sami zobaczcie.
Muzyka jest bardzo nastrojowa, ciekawa, intrygująca, wciągająca. Nie jest to jakiś majstersztyk.
Ale dając 8/10 chyba nie krzywdzę. Polecam 2 OST.
Graficznie seria prezentuje się OK. Kłamstwo, mnogość szczegółów, dokładne rysunki postaci, daje w sumie 8,5/10. I to przy nie pełnej palecie barw!
Choć czasem zdawało mi się, że są pewne niedoróbki.
Podsumowując muszę napisać, że jest to pierwsze anime o tak dołującym przesłaniu, jakie w życiu widziałem. Seria jest raczej dla dorosłych widzów – mnogość przemocy i brutalność to cechy charakterystyczne dla tej serii.
Właściwie bez krwi i takiego ponurego klimatu anime byłoby żadne.
Pomimo takiego rozmachu w tej serii nie ma momentów wzruszających, poza jednym tym właściwym, na końcu. A co ma do tego rozmach? Sami zobaczcie.
I koniec…brrr. Horror, a nie był to przecież horror, raczej thriller.
Ocena ogólna to 8/10.
Ps. Nie rozumiem osób, które oglądają kilka odcinków jakiegokolwiek anime i mają coś do powiedzenia. Nic nie powinny mówić i pisać.
5 odcinek i dalej nuda
Re: 5 odcinek i dalej nuda
Usunięto wycieczkę osobistą.
Moderacja
Texhnolyze
Re: Texhnolyze
A chciałem dziś jeszce inną serie zobaczyć...
Ktoś pisał że oglądał serie 5 razy, więc chciałbym pogratulować.Nie wiem czy sięgne po tą serie jeszcze, nie dlatego że jest to seria zła ( przeciwnie wręcz ), ale sam nie wiem, chyba bym nie był w stanie ^^
Wstzrąsajace, poruszające, zmieniające (?)...
pokręcone to...
Pokręcone to jak świński ogon, niesamowity klimat(przygnębiające już od pierwszych chwil, całe to miasto sprawiało takie nieprzyjemne i obce wrażenie), piękna ponura grafika i ten opening (oczywiście wersja z anime bo ta dłuższa już tak nie bardzo)... postaci strasznie enigmatyczne i takie wyobcowane.
I najgorsze jest to, że tak jak powiedziała Ran tak się stało kliknij: ukryte Ichise wszystko zniszczył, Kano „zabił” Ran, Ichise zabił Kano i miasto stworzone z myśli Ran po prostu zniknęło, a główny bohater został na końcu sam… Czyli morał z tego taki, że to co nam sądzone zawsze w jakiś sposób musi się wypełnić. Acha moja ulubiona postać kliknij: ukryte Kano – wariat z ambicjami, diabelnie inteligentny o idealistycznych poglądach. A najbardziej podobały mi się jego ostanie słowa. No nic; pierwsze miejsce wśród anime i na razie raczej nic tego nie zmieni.
Świetne pod każdym względem.
Fabuła jest tutaj pierwsza klasa. Początkowa powolna narracja może zrazić, ale jak się już dojdzie dalej akcja wciska w fotel(u mnie to było łóżko, ale kit ;P). Tak zagmatwanego tytułu juz dawno nie oglądałem. Małe drobiazgi mają duży wpływa na to, co będzie dalej się działo. Wydaję się, że już przewidujemy zdarzenia, a tu nagle pojawia się drugie dno, baa, żeby tylko drugie. Wszystkie wątki spina dopiero zakończenie. A właśnie, zakończenie. Chyba najbardziej ciężka i dołująca, ale zarazem piękna końcówka, jaką widziałem. Zmusza do myślenia jak mało która.
Następne są postacie. Tym razem nie chce mi się na ich temat rozpisywać. Są wystarczająco dobrze pokazani, choć nie dowiadujemy się o nich wielu rzeczy. Członkowie Organ to typowi gangsterzy, Union to idealiści, a Lakan młodociany gang motocyklowy. Zero litości dla innych, porachunki między sobą to dla nich codzienność. Inna sprawa to ich przywódcy. Onishi, Shinji i lider United(nie zapamiętałem imienia ;]) chcieliby zakończyć konflikt bez rozlewu krwi, mimo, że ich podwładni pałają do siebie nienawiścią. Główny bohater – Ichise, tak jak Ren – dziewczyna widząca przyszłość – zyskał moją natychmiastową sympatię. Śmiem twierdzić, że nie przestałem oglądać po 4 odcinku tylko dlatego, że dalsze losy Ichise i Ren mnie bardzo interesowały. Dlatego tez końcówka, wywarła na mnie jeszcze większe wrażenie. W tym gronie dość blado wypadł „przybysz z góry” – Yoshi(blado tylko dlatego, że go nie lubiłem ;]). A miałem się nie rozpisać…;D
Grafika od razu mi się skojarzyła z Haibane Renmei. Przede wszystkim kreską, która w obu produkcjach jest „realistyczna”. Żadnych wielkich oczu czy łez na pół głowy. Wszystko tu jest utrzymane w ciemnej, szaro‑burej tonacji. To oczywiście budowało klimat ;] Samo wykonanie video jest dobre tylko, że ja patrzę teraz na wszystkie tytuły przez pryzmat genialnego pod względem grafiki Cossette. I „techno” nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia.
Muzyka również była bardzo dobra. Co prawda, nie zaliczę tego soundtracka do moich ulubionych, ale bardzo dobrze pasował do rozgrywających się wydarzeń. Ale za to ending zupełnie mi nie pasował. Po pierwszym przesłuchaniu już ciągle go przewijałem, ale opening…Opening to istne cudo ! Nie trawię techno, ale tutaj pasowało wprost genialnie.
Podsumowując, ciężkie i ambitne kino, w którym pod przykrywką wojny gangów zostały ukryte elementy filozoficzne i to one mają największe znaczenie. Anime stawiam na równym miejscu z Haibane Renmei i daję zasłużone 9/10
ciekawe
Przygnębiające... urzekające...
Re: Przygnębiające... urzekające...
Zgadzam sie, majstersztyk, ale nie Abego, tylko Chiaki Konaki, który jest twórcą scenariusza „Texhnolyze”. Abe jest po prostu pomysłodawcą chara‑designu w tej serii i to wszystko.
Full points:D
Pewno podpadne!!
ps. w intrze nie jest to utwor „techno” lecz „Psychedelic trans”
Re: Pewno podpadne!!
Wydaje mi sie ze jednak zakonczenie jest w Texhnolyze wrecz genialne. Nagle sadzimy ze juz cos wiemy a okazuje sie ze jest zupelnie odwrotnie. Dla mnie ladunek metaforyczny ostatnich odcinkow byl jedna z najwiekszych zalet calej serii ktora stawiam niemalze na piedestale z obejrzanych dotychczas anime. Ma sie to prawo nie podobac jednak chyba pochopnoscia jest porownywanie tego do zakonczenia Lain, ktorego wspomniany ladunek metaforyczny jest naprawde niewielki i w moim odczuciu malo interesujacy.
Re: Pewno podpadne!!
A co do muzyki, to psychedelic dodalem bardziel dla rozruznienia tego od transu, ktory dla wiekszosci naszej spolecznosci kojarzy sie z czyms innym niz powinien ;)
Jak dla mnie... Najlepsze anime.
Texhnolyze
Jednaże po raz kolejny tytuł, który nie jest dla wszystkich. Produkcja odrobinę trudna w odbiorze, poprzez zastosowaną palete kolorów, powolną narrację, oraz długie statyczne ujęcia miasta – jednakże to wszystko buduje niesamowitą atmosfere podczas oglądania. No i to zakończnie – idealnie pasuje do całości serii – człowiek siedzi wsłuchując się w przepiękną piosenkę finałową i… kliknij: ukryte patrzy na pustkę ogarniającą Ichise.
Podsumowując – doskonały produkt dla koneserów ciężkich, przygnębiających klimatów. Jak dla mnie maksymalna ocena
Zamaskowano spoiler.
-Moderacja
Nic dodać, nic ująć... ;) (perła)
Przygnębiające, hipnotyzujące piękno
Jak na razie najlepsze anime jakie udało mi się obejrzeć :)
Genialne
Dla miłosników ambitnych produkcji, pozycja wręcz obowiązkowa. Tylko błagam, nie zniechęcajcie się po pierwszych odcinkach. Texhnolyze właściwie można zaryzykować tezę nie ma głównego, czy też głównych bohaterów. Jedynym jest miasto, Lux. Akcja rozwija się przeto powoli i nieśpiesznie, a wątki splatają się dopiero na końcu. Ale warto zainwestować ten czas, zwróci się on z nawiazką pod konec serii.
BTW, nienachalna (w przciwieństwie do np. w Noir), minimalistyczna zarówno w formie jak i treści muzyka to również małe arcydzieło.
Jak dla meni 10/10 :]
Ciezkie jak cholera, polecam wszytkim co lubia sie dolowac i polemizowac nad tym co wlasnie obejzeli :D
buuuuu!
Texhnolyze
Nie jest złe...
De Lux
Texhnolyze
Zgadzam niemalze w 100% z recenzja. Nie kazdemu „Texhnolyze” przypadnie do gustu. Jest to anime dla ludzi lubiacych ambitne, wymagajace i ciezkie kino. Powolna narracja pierwszych odcinkow moze zrazic do tej serii osoby mniej cierpliwe. Ale potem fabula coraz bardziej sie rozkreca.
Jest to chyba nabardziej zagmatwana seria, a przynajmniej jedna z naj, jaka mialam okazje ogladac. Zdecydowanie nie polecam ogladania jej za jednym zamachem, w ciagu jednego dnia. Wydaje mi sie, ze miedzy obejrzeniem poszczegolnych odcinkow nalezy sobie robic przerwy.
Swietna koncowka, dajaca duzo do myslenia.
Co do walorow technicznych to grafika i kreska sa bardzo ladne i dopracowane. Wspaniale oddajaca klimat muzyka i kolorystyka. Wszystko tutaj ma znaczenie.
Podsumowujac, nie jest to anime latwe w odbiorze. Dlatego tez polecam je tylko osoba, ktore szukaja ambitniejszych, oryginalnych i nietypowych produkcji.