Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Grisznak 19.07.2014 18:46
    Odcinek 2
    Zacznę od tego, że jednak projekt postaci Ami w wersji bliższej mangi podoba mi się nawet bardziej od starego z anime. Do tego unowocześniono narzędzie zła – płyta zamiast dyskietki. Mamoru też, podobnie jak w mandze, nie rzuca różami.
    Fakt, boli trochę niedopracowanie tego i owego, bo gołym okiem widać, że mogłoby być lepiej. Beryl już nie stała i nie machała rękami nad kulą, jak kiedyś. Za to yuri radar mi piknął kilka razy przy scenkach z Ami i Usagi, a w dawnych czasach był to dla mnie pairing mocny abstrakcyjny – choć pamiętam co najmniej jeden dobry doujin na ten temat, który zresztą zainspirował mnie później do napisania „Legend of Galactic Senshi”. Ale to inna para kaloszy…
    Tym, czego mi osobiście brakowało chyba najbardziej, to czegoś nowego, co by wychodziło poza mangowy pierwowzór – można było dać jakieś przebitki z czasów księżycowego królestwa, byłaby to miła niespodzianka.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Pazuzu 19.07.2014 17:45
    Po drugim odcinku...
    Nienawidzę mieć racji. Po prostu w takich sytuacjach nienawidzę. A jednak, do licha ciężkiego, musiałam mieć rację. Napisałam, że Crystal będzie miało niski budżet i przez to będzie niedopracowane, napisałam. I, do diabła, już drugi odcinek upewnił mnie, że miałam rację. Szczątkowa animacja, krzywe projekty postaci trzecio planowych, zupełny brak statystów, błędy w rysunku nawet Ami i Usagi… Wymieniać by długo, ale wszystko wskazuje na to, że komuś wybitnie nie chciało się sypnąć groszem i wyszło, co wyszło. Czyli jest naprawdę kiepsko. I piszę to ja, Moonies z dwudziestoletnim stażem i różowymi klapkami na oczach. Będę oglądała dalej, ale urok się rozwiał.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Villandra 19.07.2014 01:58
    Ach ten sentyment.....
    Nie pamiętam już kiedy ostatnio miałam przyjemność oglądać anime. W zasadzie w ferworze codzienności prawie już zapomniała o starej pasji, jaką były dla mnie A&M. Kiedy jednak usłyszałam o remake'u Sailor moon, po prostu nie potrafiłam odpuścić. Jako że pochodzę z pokolenia „Moonies”, jak zapewne większość „nieco starszej” młodzieży, doskonale pamiętam niemal każdy szczegół przygód dzielnych wojowniczek o miłość i sprawiedliwość. Zabawne, że po tak długim czasie, nadal brzęczą mi w uszach imiona, nazwiska a nawet zaklęcia wszystkich czarodziejek i ich oponentów. A oba openingi zasłużenie zasilają moją listę utworów wszech czasów. Jakoś tak po ludzku, być może z czystego sentymentu, nie umknęły mej pamięci emocje, które towarzyszyły mi ilekroć zasiadałam przed ekranem śledząc losy Usagi i jej przyjaciółek. A było ich tak wiele…. Od radości, przez gniew, smutek (a nawet rozpacz), po melancholię na samą myśl, że to już koniec…
    A jednak nie…. Studio Toei Animation po wielu latach postanowiło zagrać na nosach wszystkim, którzy dalsze przygody sailorek rozgrywali w wyłącznie swojej wyobraźni. A zapewne takich osób było wiele… Zdecydowanie byłam jedną z nich. Czy jednak „odgrzewanie przysmaku” z dzieciństwa nie spowoduje u jego miłośników raczej niestrawności, zamiast radości?
    Po pierwszym odcinku mam bardzo mieszane uczucia. Nie ukrywam, iż nigdy do końca nie porzuciłam nadziei, że jeszcze zobaczę płaczliwą Usagi i jej koleżanki w akcji, ale czy aby na pewno czegoś takiego pragnęłam? Moja płonna nadzieja dotyczyła raczej „ciągu dalszego”, jakkolwiek by nie wyglądał. Możliwości obserwowania jak moje ulubienice dorastają i dojrzewają, jak się zmieniają i przede wszystkim, co jeszcze może im się przydarzyć. Bo nie oszukujmy się, zło nadal istnieje we wszechświecie i obawiam się, że walka z nim przypomina walkę z wiatrakami.
    Tym czasem obejrzałam „nowy początek” tego co już było i niestety, w odróżnieniu od serii z lat 90­‑tych, zdecydowanie pozbawiony magii i klimatu. Począwszy od wyglądu głównej bohaterki oraz jej przyszłego ukochanego, poprzez transformację, a przede wszystkim opening (bo ending był całkiem znośny).
    Szczerze powiedziawszy nie wiem do kogo skierowana się „odgrzana” wersja Sailor mooon. Zagorzali wielbiciele, do których się zaliczam, obejrzą ją raczej z grymasem na twarzy. Natomiast młodzi miłośnicy magical girls uznają ją prawdopodobnie za serię co najwyżej przeciętną i bez polotu. A może się mylę…. Może wystarczy dać jej szansę, a nas zachwyci. Tylko czym? Bo jeśli utrzyma obecny poziom, to naprawdę lepiej było 20 lat temu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Obsédé 12.07.2014 16:00
    Ludzie, co za hejt..
    Ale faktem jest, porównania z nowszymi sezonami Pretty Cure nie wytrzymuje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    tajakjejtam-taka 12.07.2014 11:03
    Na razie bez zaskoczenia
    Grafika i muzyka są inne, ale to nic dziwnego i tego się spodziewałam. Trudno mi stwierdzić, które wykonanie jest lepsze, bo są odmienne. Kreskę na plus zaliczam nowej serii, ale muzykę – starej. Póki co tylko przemiana mnie odrzuciła na kilometr, animacja była straszna. Jednak zobaczę nową serię ze względu na podobieństwo do mangi, liczę więc na nowe sceny, których nie było w wersji z lat 90 (a niektóre były krwawe).
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Marilee 8.07.2014 21:48
    O muzyce, projektach postaci, tłach i podobnych rzeczach wiele osób już napisało. Również ubolewam nad tym, że tak bardzo anime odbiega od pierwowzoru i nieco rozmija się z moimi oczekiwaniami. Jednak czego najbardziej żałuję? Tego, że za anime nie wziął się Kunihiko Ikuhara! Jakże by to inaczej wyglądąło! Może nawet byłoby to coś na kształt połączonych ze sobą Mawaru Penguindrum, Uteny i właśnie Sailor Moon! Wiem, że ograniczone było pole do popisu, mimo wszystko oczekuję, że seria nie będzie do końca tak cukierkowa na jaką wygląda.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Grisznak 7.07.2014 17:02
    Trailer drugiego odcinka. Czyli już w nim pojawi się Ami w roli Czarodziejki z Merkurego.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Paulina 7.07.2014 00:58
    Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal
    Na początek powiem,że jestem dzieckiem wychowanym na Sailor Moon. Wcześniej miałam wprawdzie kontakt z Generałem Daimosem ale to Sailor Moon skradło moje serce. Z wypiekami na twarzy oglądałam każdy odcinek. Oczywiście podczas zabawy z kuzynkami byłam Usagi. Sami rozumiecie księżniczka, ukochany, czary, miłość silniejsza niż śmierć itd.
    A to moje wrażenia po obejrzeniu 1 odcinka Crystal :
    +doczekałam się nowej odsłony mojego ulubionego anime
    +tła są śliczne
    +wspomnienia z dawnego życia
    +Motoki !!! i Mamoru niezłe ciacha ( cichutko liczyłam na to, że z Umino przejdzie małą metamorfozę )
    -bardzo skrzywdzili Usagi: ma wiecznie otwartą buzię ( po co ten błyszczyk ?),puste ( nieobecne ) spojrzenie,dziwnie wyglądającą głowę
    -transformacja jest okropna ( gdy to coś zobaczyłam nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać )
    -/+ muzyka jest ok, ( spójrzmy prawdzie w oczy nic nie przebije utworów z starszej wersji )

    Odpowiedz
  • odpowiedzi: 0 jolczyszyn 7.07.2014 00:43:49 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Chudi X 7.07.2014 00:06
    Ukarzę Was w imieniu Plastkiu!!!
    Pierwsze co rzuciło mi się w oczy – niezwykle sztuczne kolorowanie, takie plastikowe i nienaturalne jak w filmach o Barbie z tanim CGI czy jak makijaż niektórych znanych mi dziewcząt. Zresztą, co się dziwić – kolorować przy pomocy komputerów trzeba umieć, niestety twórcą się to nie udało i komputerowa sztuczność bije od kadrów na kilometr.

    Transformacja jeszcze bardziej paskudna. Dawno temu, glądając przemianę bohaterek piątego sezonu Klubu Winx miałem wrażenie, że gorzej się już chyba nie da. Niestety, Japończycy udowodnili po raz kolejny, że za grafikę komputerową nie powinni się brać. Moja biedna Minako… :(

    Muzyka nie porywa, tyczy się to ścieżki dźwiękowej jak również beznadziejnego openingu – ja wiem, że w Japonii trwa moda na girlsbany i piosenki do anime w ich wykonaniu. Jednak dawniej w utworach tego typu wokalistki wczuwały się w śpiew. Dało się usłyszeć głębię. Teraz wszystko robione jest na jedno kopyto – bez głębi, na ogranej ścieżce dźwiękowej podobnej dla utworów wykonywanych przez różnych wykonawców. Niestety, Moon Pride brzmi jak pioseneczka śpiewana przez gimnazjalistki co to sobie myślą, że świat mogą zawojować, taka norma w większości współczesnych anime. Dodajmy trochę gitary, aby niektórzy się zachwycili i po sprawie.

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    harpagon 6.07.2014 21:45
    Mnie co innego jeszcze odpycha. Bardzo dziwne kadrowanie. Unikają jak ognia prezentacji całych postaci, Nie podoba mi się też opcja, że rano Usagi podrywa się od budzika i nie widać jej twrazy. Sorry, ale w mandze dobrze było wszystko widać. Jest wiele takich momentów, jak chociazby biegnie do szkoły i dziwny kadr na spódnicę… bez sensnu. Odnosze wrażenie, że anime robione po taniości. Tła też są słabe prawde powiedziawszy. Już na samym poczatku mamy rzut na dom Usagi. Porównajcie to z tym samym domem starej serii. Ile szczegółów ubyło to aż strach. Jest bardzo dużo niedociągnięć. Głos Kotono zwyczajnie nie pasuje już do charakteru nowej Usagi. Ona krzyczy tym swoim piskliwym głosem udając to co 20 lat temu, a na ekranie mamy zupełnie pozbawioną humoru i gagu postać Usagi. Wg mnie nową sailor Moon pozbawili tego co najlepsze. Stworzyli nudną postać, z płytkim spojrzeniem, bez tego czegoś w charakterze, co przykuwało dawniej przed telewizory. Mnie nie przekonuje argument, że ma to być wierna kopia mangi. Chcę pobejrzec dobre anime. Jak mi sie zachce to sięgnę raz jeszcze po mangę i też będzie okey. Twórcy tej produkcji nastawili się na szybką robotę i efekty widać niestety. Gdyby dzisiaj za Sailor Moon wzięli się Twórcy pierwowozoru sprzed 20 lat i włożyli w to tyle samo pracy co dawniej, to mielibyśmy produkcję zrywającą beret z włosami i trwały opad szczęki. Chodzi o to, że obecnie chętnie żeruje się na ciężkiej pracy ludzi sprzed 20­‑30 lat kopiując bardzo słabo ich efekty. Dla mnie to kompletnie niezrozumiałe, że tak długo zapowiadana produkcja na 20­‑lecie prezentuje się na wstępie tak słabo. Dlatego uważam, jak jużpiałem w innym komentarzu, że z dwojga złego, lepszym pomysłem byłoby pociągnięcie fabuły zgodnie z mangą, ale wp projektach postaci Kyoto Animation i jakiejś ciekwszej oprawie muzycznej. I co z tego, że moe. sailor Moon to jes seria na swój sposób moe. Prezentacja postaci na styl Kyoto Animation mogłaby być nawet ciekawa. A biorąc pod uwagę gusta dzisiejszej publiki, hit murowany.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    pozeracz_syfu 6.07.2014 21:41
    Przy trwającej już od paru lat paradzie zupełnie zbędnych remake'ów, było jasne, że prędzej czy później jakaś banda profanów dobierze się do ukochanych serii naszych lat beztroski. Mimo, że ofiarą tych sprośnych bestii padły już takie legendy jak lekkomyślny sajanin Songo i piękna czarodziejka Lina Inverse, ich głód pozostał niezaspokojony. Tym razem, widocznie w akcie niskobudżetowej desperacji, rzucili się na starą sztukę. Ulubienice TWOJEGO dzieciństwa. Czarodziejki z księżyca.

    Nie będę tutaj nawet wspominał o jakości animacji (która jest obrzydliwa), redesignach postaci (odpychające) czy ścieżce dźwiękowej (muzykę do poszczególnych scen dobierały pawiany) w tym remake'u, bo nie ma to zupełnie sensu i nie o to chodzi. Problemem jest nie to JAK remake został zrobiony (beznadziejnie), tylko to, że w ogóle powstał.

    Bo fenomen Sejlor Munów, Slejersów i Dragonboli na tym właśnie polega, że mają one status legendy. Przywiązanie do tych anime nie wynika z zapierającej dech w żyłach narracji albo mrożącym krew w płucach suspensie, tylko na tym, że myśmy te anime wyciućkali z mlekiem mamusi. Żadne pokolenie odbiorców anime już nigdy nie będzie czuło takiego przywiązania do tych tytułów jak dzieciaki z lat 90, i jak się komuś wydaje, że wyciśnie z tych kochanych staroci jeszcze jakąś kabonę, to jest buc i sprzeniewierca.

    Zróbcie remake Iliady i Odysei, ale anime nam zostawcie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    hija 6.07.2014 21:29
    gumowe ręce
    mi się podobało nie mogę jedynie zrozumieć po kiego grzyba wrzucili tą animację w trakcie transformacji, jest toporna i brzydka, taka gumowa lalka z nienaturalnie wygiętymi rękoma – straszne. Mogli też nie malować ust. Ale kreska przypomina tą z mangi (tak te nienaturalnie długie kończyny u 14­‑latek). Jestem bardzo zadowolona a zło którego w moich oczach się dopuścili wybaczam i jestem w stanie zdzierzyć w imię miłości i sprawiedliwości :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Grisznak 6.07.2014 19:22
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    wik 6.07.2014 14:15
    Ogólne wrażenia
    Przyznam szczerze, iż nie mogłem się doczekać na nową adaptację SM. Starą obejrzałem względnie niedawno (w 2011 r.) – co prawda, widziałem kilka odcinków w okolicach 2000 r., gdy oglądała to moja kuzynka i bardzo chciała się potem w to bawić (żebym był Taxido, a ja oczywiście nie chciałem :D). Stara seria była dla mnie znakomita bez dwóch zdań – były emocje, wzruszenia i wgniecenia w fotel. A muzyka – full wypas.
    Co do nowej serii, to wyczekiwałem z wielkimi nadziejami, ale i obawami. Po obejrzeniu pierwszego odcinka muszę powiedzieć, że nie jest to to, czego bym oczekiwał. Fabuła jak fabuła, powtarza to, co jest w pierwszym akcie mangi, więc się nie będę wypowiadał. Wydaje mi się, iż z tego powodu nie będzie większych zaskoczeń w czasie trwania sezonu. Opening świetny (nie wiem, czemu wszyscy go tak krytykują – piosenka „Moon Pride” znakomita i wpada w ucho), widać, że się nad nim napracowano. Zawodzi natomiast animacja postaci zawodzi – jest mało płynna i to jest pierwsza rzecz do zmiany (mam nadzieję, że w następnych odcinkach będzie dużo lepiej). Ogólnie mam wrażenie, że na ulicach jest pustawo, muszę odświeżyć sobie starą serię, bo chyba tam było więcej ludzi). Projekty postaci ok; mam obawy co do wyglądu Rei – nie podobał mi się ten z openingu. Duży minus za oczy Usagi – jakieś takie dziwne, nieprzekonywujące. Muzyka, zarówno podczas transformacji, jak i walki, a nawet ta w pozostałym czasie kiepska (do wymiany). Kolejnym minusem brak tego poczucia humoru, który charakteryzował stare anime (a może tak ma być? jeśli tak, to seria bardzo dużo dla mnie straci).
    Podsumowując pierwszy odcinek, jest ok, ale bez fajerwerków. Oczekuję następnych (denerwujący dwutygodniowy czas oczekiwania, ale może wezmą uwagi fanów do serca i co nieco poprawią). Na minus też fakt, iż seria liczy tylko 26 odcinków, a sądząc po tytułach poszczególnych, jeden akt będzie się równał jednemu odcinkowi. Czyli z 89 odcinków Classic + R zrobiło się 26 :((
    Mimo wszystko wróżę pewien sukces SM:Crystal – krytycy pokrytykują,a fani i tak będą się ślinić. Pytanie tylko, czy będzie wystarczająca oglądalność i czy nie zdejmą serii np. w połowie sezonu…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rhapsody 6.07.2014 13:34
    Powiem jedno… starsze – lepsze.
    Jedyne co mi się podobało to transformacja, nic więcej. Może odnowili, ale do mnie to nie trafia. Stara Bunny była lepsza…
    Niekiedy pokazują scenerię, jakby prawie kolorów nie miała, a niekiedy tak ich dają, że przesada. Wygląd bohaterki dla mnie tragiczny… nie wiem czy odpuścić czy dalej czekać… co 2 tygodnie może się zmuszę, by to oglądać…
    Ledwo 6/10 po 1 odcinku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    moshi_moshi 6.07.2014 11:07
    Nie porywa
    Chyba jednak odpuszczę sobie nowe Sailorki. Pierwszy odcinek był przeciętny do bólu i podobnie jak większość komentujących, dobiła mnie grafika. CG jest koszmarne – śmierdzi oszczędnościami i amatorszczyzną, kicz okropny! Kreska nie jest zła, chociaż Usagi wygląda tragicznie z tym wielkim, spuchniętym łbem i oczyskami bez wyrazu. I te usta pociągnięte błyszczykiem, u wszystkich postaci takie same… Jedyne co przypadło mi do gustu, to tła – inne, urocze, w eleganckim staroświeckim stylu.

    Nie mam nic do historii, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że to produkcja fanowska wykonana na domowym komputerze przez stadko nastolatków. Nie wiem czy idealne odwzorowanie mangi jest w tym przypadku zaletą, jakoś starsza wersja wydaje mi się ładniejsza, podczas gdy nowa to plastikowa tandeta. Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal to duże rozczarowanie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Lenneth 5.07.2014 22:50
    Oprawa wizualna do bani
    Zawiązanie fabuły w pierwszym odcinku – w porządku, bez odchodzenia od oryginału, a więc i bez zaskoczeń. Stroną wizualną jestem natomiast rozczarowana. Nie wiem, czego dokładnie się spodziewałam – chyba oldskulowej, ale mimo wszystko zgrabnie podrasowanej grafiki… zobaczyłam jednak głównie plastik, sztuczność, koszmarne efekty komputerowe (od openingu i sceny transformacji aż mnie odrzuciło) i zdeformowaną buźkę Usagi (reszta postaci, o dziwo, jakoś mniej mnie raziła). Serio, mam wrażenie, że na oryginalną pierwszą serię znacznie przyjemniej mi się patrzyło, i nie piszę tego tylko przez pryzmat wieloletniego sentymentu, bo w ramach oczekiwania na SM Crystal odświeżyłam sobie parę starych odcinków, dzięki czemu nawet na irytujący głos głównej bohaterki byłam przygotowana.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    gaijin 5.07.2014 21:53
    Na plus
    W przypadku starej serii SM wciągnęła mnie na dobre dopiero w 3 sezonie. O pierwszym nie miałam aż tak dobrego zdania (poza finalnymi odcinkai). Obejrzałam go o wiele później raczej ze względu na bycie fanką SM, niż dlatego że mnie wciaągnął. Do dziś obejrzenie tych 46 odcinków, z czego co najmniej 70% to były schematyczne wypełniacze, uważam za swój rekord, jeśli chodzi o cierpliwość do anime. Tak więc nie spodziewalam się po pierwszym odcinku fabularnych fajerwerków. Odcinek był na tyle zblizony do oryginału, że nic szcególniego nie rzuciło mi się w oczy.
    Co do postaci, to zdecydowanie na plus wypadł Mamoru. We wcześniejszej wersji zawsze wdawał mi się nudnym bufonem, obecnie jest w nim jakby więcej ikry. Fajnie też wprowadzili postać Amy. Na minus, wygląd 14­‑letnich dziewczynek. Usagi wygląda na 10 lat więcej przez tą nadmiernie wymalowaną buźkę.
    Kiepsko też wypadła muzyka, szczególnie ta gdy na scenę wkracza Sailor moon. Bardziej pasowałaby do Świętego Mikolaja popędzającego swoje renifery po nieboskłonie, niż do czarodziejek.
    Ogólnie na plus, zobaczymy, co dalej. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo marzy mi się odnowiony 3 sezon.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Harpagon 5.07.2014 19:54
    Wszystko zepsuli
    Można było zrobić cos na prawde fajnego w dzisiejszych czasach. Ale udało się się zepsuć wszytsko co było do zepsucia:

    1. Wychudzone, całkowicie oderwane od wszelkich proporcji postaci, z bardzo mętnym spojrzeniem, wyglądające na zbyt dojrzałe względem swojego wieku (to sa 14­‑latki do licha!).

    2. Beznadziejny opening i jeszcze bardziej beznadziejna pioseneczka z openingu.

    3. Bardzo kiepska ścieżka dźwiękowa, nie mająca absolutnie żadnego startu do starych kompozycji.

    4. Przemiana w CG… szkoda słow na to szkaradztwo.

    5. Animacja wcale nie porywa. Przy dzisieijszych możliwościach jest wręcz blado.

    6. Nawet głos Kotono jakoś nie bardzo mi pasuje do nowej postaci Usagi. Emocje z głosu nie idą w parze z tym co widać na ekranie.

    Jestem bardzo rozczarowany nowa adaptacją, czego się niestety spodziewałem. Cały pomysł na zbliżenie projektów postaci do ich odpowiedników z mangi uważam za nietrafiony. Jako wielki fan SM, wychowany na na tej serii, uważam mimo wszystko, że postaci w mandze były wyjątkowo źle narysowane. Naoko to w gruncie rzeczy bardzo słaba mangaczka, która miała niebywale dużo szczęścia z Sailor Moon. Trafiła w dobry temat, ale sam rysunek pozostawia wiele do życzenia. Stworzenie takie potworka na 20­‑lecie to dla mnie mocne uderzenie w policzek. Uważam, że świetnym pomysłem z tej okazji byłoby stworzenie nowego filmu kinowego, np. prequelu w nawiązaniu do życia na Ksieżycowym Królestwie. Ogólnie po tak długich zapowiedziach i wypuszczenbiu tylu nowych gadźetów, nakręcania fanów, podsycania atmosfery… wyszło jedno wielkie badziewie. Wiedziałem od początku, że będzie źle…nie wiedziałem jednak, że aż tak źle. Co widzę tą nową transformację, to aż mnie ściska ze złości…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Pazuzu 5.07.2014 19:32
    Na pewno żadne anime w ostatnim okresie nie wzbudziło we mnie takiej euforii podczas oglądania, jak pierwszy odcinek sailorek. Problem polega na tym, że uczucia te wywołał we mnie sam fakt, że oglądam nową wersję starej historii, a nie forma w jakiej ją dostałam. Nie znaczy to, że ta była zła, po prostu mogłaby być straszna, a ja i tak pewnie miałabym banana na twarzy. Tak po prostu działa magia wspomnień z młodości.
    No, ale wracając do Crystal, źle nie było, choć część moich obaw się potwierdziła. Po pierwsze czuję niezbyt duży budżet – statyczne, choć śliczne, i niezbyt szczegółowe tła, brak statystów, chwilami nienajlepsza animacja. Trochę razi też plastikowość postaci i ogólna sztruczyzna – jak określiła to moja przyjaciółka, wygląda to jak gra na androida.
    Za to podobała mi się muzyka, nawet opening wpadł mi w ucho. Podobały się motywy kwiatowe i plansze – z tytułowa, eye catch. Były bardzo klimatyczne i naprawdę piękne. Również taki drobiazg, jak nieznaczna zmiana kroju sukienki Serenity – wreszcie nie wygląda jak w koszuli nocnej. Miłym ukłonem jest zatrudnienie Kotono, podziw jak jej się udało, zagrać 14­‑latkę. Może trochę momentami przeszarżowała, ale ogólnie było lepiej niż się spodziewałam. Co jeszcze? Jedite wreszcie wyglądający jak bizon, a nie prosię w blond peruce. I ta radocha, jak Mamoru stał we fraku przed sklepem (krzyk „Sebastian” mimowolnie wyrwał się z mych ust). No i Ami w ostatnim ujęciu (ulubiona czarodziejka mojej innej przyjaciółki). Ogólnie jest na plus, ale z oceną wstrzymam się tak do 10 odcinka. Zbyt wiele niepokoju wzbudziły we mnie wymienione wyżej elementy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    ddsdd 5.07.2014 19:08
    Po pierwszym odcinku raczej o fabule nic nie powiem, więc zajmę się aspektami audiowizualnymi.

    Muzyka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Te chóralne kawałki naprawdę wpasowały się w klimat. Opening z kolei wypadł dla mnie tak sobie, ale to po prostu kwestia gustu.
    Usagi chwilami nie brzmi jak Usagi, może potem będzie lepiej?
    Kreska… same tła i niektóre postacie bardzo zyskały (chociażby Naru, która imo wygląda o wiele lepiej), ale za to nie mogę pozbyć się wrażenia, że Usagi straciła cały swój charakter. I jakie to chude było, brrr.
    Transformacja była paskudna i to tyle co mam do powiedzenia na ten temat.
    Nie wiem jak to nazwać ale te „karty” pojawiające się przy tytule odcinka i w miejscu, gdzie jest przerwa na reklamę wyszły naprawdę prześlicznie.

    I to właściwie tyle, co mogłabym na dzisiaj powiedzieć. Szkoda, że dawkują po jednym odcinku na dwa tygodnie, bo się naiwna nastawiłam, że skoro „tylko” 26 odcinków, to całkiem szybko zleci.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rinsey 5.07.2014 17:16
    Oj bałam się trochę włączać dzisiejszy pierwszy odcinek. Moje obawy dorównywały jedynie moim nadziejom co do nowej serii, a te były dosyć spore. Wraz z każdą minutą seansu uśmiechałam się jednak coraz bardziej. Animacja przepiękna, kreska inna, ale naprawdę zbliżona do mangowej, więc jak zapowiadali bliskość oryginałowi, to jest dla mnie zaleta adaptacji. Muzyka też inna, ale trafia do mnie, chóralne kawałki są przepiękne a poza tym… pasuje do tej trochę innej Czarodziejki. Pierwszy screen tytułowy niczym wyciągnięty z kart mangi. Zmiany polegające na dodaniu przebłysków z czasów Srebrnego Millenium – mniam, uwielbiam takie rzeczy. Opening wpada w ucho i został okraszony naprawdę uroczą animacją. Jedyne co mnie nie urzekło do transformacja, to było, mówiąc krótko fuj. No i Kotono… Z jednej strony niby to nasz Usagi, ale coś jeszcze nie wskoczyło na dane tory, ale i tak jestem dla niej pełna podziwu i liczę na to, że po paru odcinkach to coś wskoczy na te odpowiednie tory.

    Stare Sailorki na zawsze będą miały u mnie niezwykle wysoką pozycję, ale po wielu obawach muszę przyznać, że jestem gotowa przyjąć do mojego osobistego rankingu również i tę serię :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    tamakara 5.07.2014 14:06
    Próbowałam wykrzesać z siebie ten pełen sentymentu entuzjazm, który sprawi, że przestanę dostrzegać wady. Oh well… Pierwszego anime toto nie przebija. Adaptacja z lat 90tych nie była doskonała, ale lepiej mi się na nią patrzyło. Głównym powodem jest fakt, że kreska Takeuchi nie wygląda dobrze w wersji anime. Łby jak balony, usteczka w dzióbek, ogólna anoreksja. Cóż, to kwestia indywidualnego gustu, inni mogą się zachwycać.
    Chociaż rysunek postaci mi się nie podoba, to sama animacja i tła są bardzo ładne. Ale transformacja… o rany, jakie to było plastikowe. Czy przyjdzie mi na to patrzeć w każdym odcinku? D: i dojdą przecież przemiany innych dizewczyn, uh.
    Opening do mnie nie przemawia, ending jest uroczy. I tyle jeśli chodzi o oprawę audiowizualną.
    Fabularnie anime jest faktycznie wierne mandze, a to oznacza historię znaną na wylot, na dodatek wcale nie najwyższych lotów. Czyli seans tylko dla wiernych moonies i małych dziewczynek. Oczywiście to dopiero pierwszy odcinek, jeszcze wszystko się może zdarzyć.
    Dawkowanie odcinków raz na dwa tygodnie sprawia, że lepiej poczekać i obejrzeć całość jednym ciągiem. Może też nie na niconico, bo takiej pikselozy dawno nie uświadczyłam.
    p.s. Czy głos Usagi zawsze był taki wkurzający?
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime