Komentarze
Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal
- Re: mnie tam się podobało ;) : Byczusia : 22.03.2023 11:05:57
- Relikt epoki : xx : 8.04.2022 18:30:57
- Re: mnie tam się podobało ;) : Donia : 27.10.2021 19:40:02
- Re: Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej... : Donia : 26.10.2021 18:31:38
- Re: Informacja a ankiecie i pocieszenie dla fanów - mogło być gorzej... : hanami-chan : 25.10.2021 21:48:55
- Re: Kim jest Chibiusa? : hanami-chan : 25.10.2021 20:17:56
- Re: mnie tam się podobało ;) : xx : 24.10.2021 18:17:51
- Re: mnie tam się podobało ;) : Ryuki : 24.10.2021 17:08:15
- Re: mnie tam się podobało ;) : hanami-chan : 24.10.2021 16:00:28
- Re: mnie tam się podobało ;) : Ryuki : 21.10.2021 16:43:55
Odcinek 2
Fakt, boli trochę niedopracowanie tego i owego, bo gołym okiem widać, że mogłoby być lepiej. Beryl już nie stała i nie machała rękami nad kulą, jak kiedyś. Za to yuri radar mi piknął kilka razy przy scenkach z Ami i Usagi, a w dawnych czasach był to dla mnie pairing mocny abstrakcyjny – choć pamiętam co najmniej jeden dobry doujin na ten temat, który zresztą zainspirował mnie później do napisania „Legend of Galactic Senshi”. Ale to inna para kaloszy…
Tym, czego mi osobiście brakowało chyba najbardziej, to czegoś nowego, co by wychodziło poza mangowy pierwowzór – można było dać jakieś przebitki z czasów księżycowego królestwa, byłaby to miła niespodzianka.
Po drugim odcinku...
Ach ten sentyment.....
A jednak nie…. Studio Toei Animation po wielu latach postanowiło zagrać na nosach wszystkim, którzy dalsze przygody sailorek rozgrywali w wyłącznie swojej wyobraźni. A zapewne takich osób było wiele… Zdecydowanie byłam jedną z nich. Czy jednak „odgrzewanie przysmaku” z dzieciństwa nie spowoduje u jego miłośników raczej niestrawności, zamiast radości?
Po pierwszym odcinku mam bardzo mieszane uczucia. Nie ukrywam, iż nigdy do końca nie porzuciłam nadziei, że jeszcze zobaczę płaczliwą Usagi i jej koleżanki w akcji, ale czy aby na pewno czegoś takiego pragnęłam? Moja płonna nadzieja dotyczyła raczej „ciągu dalszego”, jakkolwiek by nie wyglądał. Możliwości obserwowania jak moje ulubienice dorastają i dojrzewają, jak się zmieniają i przede wszystkim, co jeszcze może im się przydarzyć. Bo nie oszukujmy się, zło nadal istnieje we wszechświecie i obawiam się, że walka z nim przypomina walkę z wiatrakami.
Tym czasem obejrzałam „nowy początek” tego co już było i niestety, w odróżnieniu od serii z lat 90‑tych, zdecydowanie pozbawiony magii i klimatu. Począwszy od wyglądu głównej bohaterki oraz jej przyszłego ukochanego, poprzez transformację, a przede wszystkim opening (bo ending był całkiem znośny).
Szczerze powiedziawszy nie wiem do kogo skierowana się „odgrzana” wersja Sailor mooon. Zagorzali wielbiciele, do których się zaliczam, obejrzą ją raczej z grymasem na twarzy. Natomiast młodzi miłośnicy magical girls uznają ją prawdopodobnie za serię co najwyżej przeciętną i bez polotu. A może się mylę…. Może wystarczy dać jej szansę, a nas zachwyci. Tylko czym? Bo jeśli utrzyma obecny poziom, to naprawdę lepiej było 20 lat temu.
Ludzie, co za hejt..
Na razie bez zaskoczenia
Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal
A to moje wrażenia po obejrzeniu 1 odcinka Crystal :
+doczekałam się nowej odsłony mojego ulubionego anime
+tła są śliczne
+wspomnienia z dawnego życia
+Motoki !!! i Mamoru niezłe ciacha ( cichutko liczyłam na to, że z Umino przejdzie małą metamorfozę )
-bardzo skrzywdzili Usagi: ma wiecznie otwartą buzię ( po co ten błyszczyk ?),puste ( nieobecne ) spojrzenie,dziwnie wyglądającą głowę
-transformacja jest okropna ( gdy to coś zobaczyłam nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać )
-/+ muzyka jest ok, ( spójrzmy prawdzie w oczy nic nie przebije utworów z starszej wersji )
Ukarzę Was w imieniu Plastkiu!!!
Transformacja jeszcze bardziej paskudna. Dawno temu, glądając przemianę bohaterek piątego sezonu Klubu Winx miałem wrażenie, że gorzej się już chyba nie da. Niestety, Japończycy udowodnili po raz kolejny, że za grafikę komputerową nie powinni się brać. Moja biedna Minako… :(
Muzyka nie porywa, tyczy się to ścieżki dźwiękowej jak również beznadziejnego openingu – ja wiem, że w Japonii trwa moda na girlsbany i piosenki do anime w ich wykonaniu. Jednak dawniej w utworach tego typu wokalistki wczuwały się w śpiew. Dało się usłyszeć głębię. Teraz wszystko robione jest na jedno kopyto – bez głębi, na ogranej ścieżce dźwiękowej podobnej dla utworów wykonywanych przez różnych wykonawców. Niestety, Moon Pride brzmi jak pioseneczka śpiewana przez gimnazjalistki co to sobie myślą, że świat mogą zawojować, taka norma w większości współczesnych anime. Dodajmy trochę gitary, aby niektórzy się zachwycili i po sprawie.
Nie będę tutaj nawet wspominał o jakości animacji (która jest obrzydliwa), redesignach postaci (odpychające) czy ścieżce dźwiękowej (muzykę do poszczególnych scen dobierały pawiany) w tym remake'u, bo nie ma to zupełnie sensu i nie o to chodzi. Problemem jest nie to JAK remake został zrobiony (beznadziejnie), tylko to, że w ogóle powstał.
Bo fenomen Sejlor Munów, Slejersów i Dragonboli na tym właśnie polega, że mają one status legendy. Przywiązanie do tych anime nie wynika z zapierającej dech w żyłach narracji albo mrożącym krew w płucach suspensie, tylko na tym, że myśmy te anime wyciućkali z mlekiem mamusi. Żadne pokolenie odbiorców anime już nigdy nie będzie czuło takiego przywiązania do tych tytułów jak dzieciaki z lat 90, i jak się komuś wydaje, że wyciśnie z tych kochanych staroci jeszcze jakąś kabonę, to jest buc i sprzeniewierca.
Zróbcie remake Iliady i Odysei, ale anime nam zostawcie.
gumowe ręce
Ogólne wrażenia
Co do nowej serii, to wyczekiwałem z wielkimi nadziejami, ale i obawami. Po obejrzeniu pierwszego odcinka muszę powiedzieć, że nie jest to to, czego bym oczekiwał. Fabuła jak fabuła, powtarza to, co jest w pierwszym akcie mangi, więc się nie będę wypowiadał. Wydaje mi się, iż z tego powodu nie będzie większych zaskoczeń w czasie trwania sezonu. Opening świetny (nie wiem, czemu wszyscy go tak krytykują – piosenka „Moon Pride” znakomita i wpada w ucho), widać, że się nad nim napracowano. Zawodzi natomiast animacja postaci zawodzi – jest mało płynna i to jest pierwsza rzecz do zmiany (mam nadzieję, że w następnych odcinkach będzie dużo lepiej). Ogólnie mam wrażenie, że na ulicach jest pustawo, muszę odświeżyć sobie starą serię, bo chyba tam było więcej ludzi). Projekty postaci ok; mam obawy co do wyglądu Rei – nie podobał mi się ten z openingu. Duży minus za oczy Usagi – jakieś takie dziwne, nieprzekonywujące. Muzyka, zarówno podczas transformacji, jak i walki, a nawet ta w pozostałym czasie kiepska (do wymiany). Kolejnym minusem brak tego poczucia humoru, który charakteryzował stare anime (a może tak ma być? jeśli tak, to seria bardzo dużo dla mnie straci).
Podsumowując pierwszy odcinek, jest ok, ale bez fajerwerków. Oczekuję następnych (denerwujący dwutygodniowy czas oczekiwania, ale może wezmą uwagi fanów do serca i co nieco poprawią). Na minus też fakt, iż seria liczy tylko 26 odcinków, a sądząc po tytułach poszczególnych, jeden akt będzie się równał jednemu odcinkowi. Czyli z 89 odcinków Classic + R zrobiło się 26 :((
Mimo wszystko wróżę pewien sukces SM:Crystal – krytycy pokrytykują,a fani i tak będą się ślinić. Pytanie tylko, czy będzie wystarczająca oglądalność i czy nie zdejmą serii np. w połowie sezonu…
Jedyne co mi się podobało to transformacja, nic więcej. Może odnowili, ale do mnie to nie trafia. Stara Bunny była lepsza…
Niekiedy pokazują scenerię, jakby prawie kolorów nie miała, a niekiedy tak ich dają, że przesada. Wygląd bohaterki dla mnie tragiczny… nie wiem czy odpuścić czy dalej czekać… co 2 tygodnie może się zmuszę, by to oglądać…
Ledwo 6/10 po 1 odcinku.
Nie porywa
Nie mam nic do historii, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że to produkcja fanowska wykonana na domowym komputerze przez stadko nastolatków. Nie wiem czy idealne odwzorowanie mangi jest w tym przypadku zaletą, jakoś starsza wersja wydaje mi się ładniejsza, podczas gdy nowa to plastikowa tandeta. Bishoujo Senshi Sailor Moon Crystal to duże rozczarowanie.
Oprawa wizualna do bani
Na plus
Co do postaci, to zdecydowanie na plus wypadł Mamoru. We wcześniejszej wersji zawsze wdawał mi się nudnym bufonem, obecnie jest w nim jakby więcej ikry. Fajnie też wprowadzili postać Amy. Na minus, wygląd 14‑letnich dziewczynek. Usagi wygląda na 10 lat więcej przez tą nadmiernie wymalowaną buźkę.
Kiepsko też wypadła muzyka, szczególnie ta gdy na scenę wkracza Sailor moon. Bardziej pasowałaby do Świętego Mikolaja popędzającego swoje renifery po nieboskłonie, niż do czarodziejek.
Ogólnie na plus, zobaczymy, co dalej. Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo marzy mi się odnowiony 3 sezon.
Wszystko zepsuli
1. Wychudzone, całkowicie oderwane od wszelkich proporcji postaci, z bardzo mętnym spojrzeniem, wyglądające na zbyt dojrzałe względem swojego wieku (to sa 14‑latki do licha!).
2. Beznadziejny opening i jeszcze bardziej beznadziejna pioseneczka z openingu.
3. Bardzo kiepska ścieżka dźwiękowa, nie mająca absolutnie żadnego startu do starych kompozycji.
4. Przemiana w CG… szkoda słow na to szkaradztwo.
5. Animacja wcale nie porywa. Przy dzisieijszych możliwościach jest wręcz blado.
6. Nawet głos Kotono jakoś nie bardzo mi pasuje do nowej postaci Usagi. Emocje z głosu nie idą w parze z tym co widać na ekranie.
Jestem bardzo rozczarowany nowa adaptacją, czego się niestety spodziewałem. Cały pomysł na zbliżenie projektów postaci do ich odpowiedników z mangi uważam za nietrafiony. Jako wielki fan SM, wychowany na na tej serii, uważam mimo wszystko, że postaci w mandze były wyjątkowo źle narysowane. Naoko to w gruncie rzeczy bardzo słaba mangaczka, która miała niebywale dużo szczęścia z Sailor Moon. Trafiła w dobry temat, ale sam rysunek pozostawia wiele do życzenia. Stworzenie takie potworka na 20‑lecie to dla mnie mocne uderzenie w policzek. Uważam, że świetnym pomysłem z tej okazji byłoby stworzenie nowego filmu kinowego, np. prequelu w nawiązaniu do życia na Ksieżycowym Królestwie. Ogólnie po tak długich zapowiedziach i wypuszczenbiu tylu nowych gadźetów, nakręcania fanów, podsycania atmosfery… wyszło jedno wielkie badziewie. Wiedziałem od początku, że będzie źle…nie wiedziałem jednak, że aż tak źle. Co widzę tą nową transformację, to aż mnie ściska ze złości…
No, ale wracając do Crystal, źle nie było, choć część moich obaw się potwierdziła. Po pierwsze czuję niezbyt duży budżet – statyczne, choć śliczne, i niezbyt szczegółowe tła, brak statystów, chwilami nienajlepsza animacja. Trochę razi też plastikowość postaci i ogólna sztruczyzna – jak określiła to moja przyjaciółka, wygląda to jak gra na androida.
Za to podobała mi się muzyka, nawet opening wpadł mi w ucho. Podobały się motywy kwiatowe i plansze – z tytułowa, eye catch. Były bardzo klimatyczne i naprawdę piękne. Również taki drobiazg, jak nieznaczna zmiana kroju sukienki Serenity – wreszcie nie wygląda jak w koszuli nocnej. Miłym ukłonem jest zatrudnienie Kotono, podziw jak jej się udało, zagrać 14‑latkę. Może trochę momentami przeszarżowała, ale ogólnie było lepiej niż się spodziewałam. Co jeszcze? Jedite wreszcie wyglądający jak bizon, a nie prosię w blond peruce. I ta radocha, jak Mamoru stał we fraku przed sklepem (krzyk „Sebastian” mimowolnie wyrwał się z mych ust). No i Ami w ostatnim ujęciu (ulubiona czarodziejka mojej innej przyjaciółki). Ogólnie jest na plus, ale z oceną wstrzymam się tak do 10 odcinka. Zbyt wiele niepokoju wzbudziły we mnie wymienione wyżej elementy.
Muzyka naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Te chóralne kawałki naprawdę wpasowały się w klimat. Opening z kolei wypadł dla mnie tak sobie, ale to po prostu kwestia gustu.
Usagi chwilami nie brzmi jak Usagi, może potem będzie lepiej?
Kreska… same tła i niektóre postacie bardzo zyskały (chociażby Naru, która imo wygląda o wiele lepiej), ale za to nie mogę pozbyć się wrażenia, że Usagi straciła cały swój charakter. I jakie to chude było, brrr.
Transformacja była paskudna i to tyle co mam do powiedzenia na ten temat.
Nie wiem jak to nazwać ale te „karty” pojawiające się przy tytule odcinka i w miejscu, gdzie jest przerwa na reklamę wyszły naprawdę prześlicznie.
I to właściwie tyle, co mogłabym na dzisiaj powiedzieć. Szkoda, że dawkują po jednym odcinku na dwa tygodnie, bo się naiwna nastawiłam, że skoro „tylko” 26 odcinków, to całkiem szybko zleci.
Stare Sailorki na zawsze będą miały u mnie niezwykle wysoką pozycję, ale po wielu obawach muszę przyznać, że jestem gotowa przyjąć do mojego osobistego rankingu również i tę serię :)
Chociaż rysunek postaci mi się nie podoba, to sama animacja i tła są bardzo ładne. Ale transformacja… o rany, jakie to było plastikowe. Czy przyjdzie mi na to patrzeć w każdym odcinku? D: i dojdą przecież przemiany innych dizewczyn, uh.
Opening do mnie nie przemawia, ending jest uroczy. I tyle jeśli chodzi o oprawę audiowizualną.
Fabularnie anime jest faktycznie wierne mandze, a to oznacza historię znaną na wylot, na dodatek wcale nie najwyższych lotów. Czyli seans tylko dla wiernych moonies i małych dziewczynek. Oczywiście to dopiero pierwszy odcinek, jeszcze wszystko się może zdarzyć.
Dawkowanie odcinków raz na dwa tygodnie sprawia, że lepiej poczekać i obejrzeć całość jednym ciągiem. Może też nie na niconico, bo takiej pikselozy dawno nie uświadczyłam.
p.s. Czy głos Usagi zawsze był taki wkurzający?