x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
jak dla mnie ta seria była lepsza od pierwszej. miałam na początku wrażenie, że czarna illya będzie mnie wkurzać ale jakoś jednak ją polubiłam. nawet koleżanki z klasy bohaterek mnie nie wkurzały jak poprzednio! moze po prostu przywykłam i zmieniłam nastawienie do tego anime? ogółem całkiem fajne paczadło. można się pośmiać, miłe to to dla oka i niewymagające. i nie rozumiem, dlaczego tyle ludzi marudzi na te kilka buziaków, które nawet odnalazły uzasadnienie fabularne. przeciez widzowie fate powinni juz byc przyzwyczajeni do tego rodzaju sposobów uzupełniania many. :>
podobalo mi sie. 6/10
Ja także się z tą oceną nie zgodzę. Niemniej jednak recenzent mógł oczekiwać od Fate/kaleid 2 czegoś innego, niż ja oczekiwałem. Wprawdzie ciężko tu szukać jakiejkolwiek fabuły (coś tam niby jest, ale to nadal nie to), ale nie to było celem. Miała być to przede wszystkim komedia, a w moim odczuciu była ona udana.
Imo lepszy sezon od poprzedniego i chociaż nie ma co liczyć na cuda, to ogląda się przyjemnie i czas szybko mija przy kolejnych odcinkach tego anime. Jedna rzecz, która mnie zachwyciła, a której się nie spodziewałem – sceny walki. A może raczej – jeden pojedynek, mianowicie kliknij: ukryte ten z Bazett, pod koniec serii(wprawdzie reszta też była dobrze wykonana, ale były to zdecydowanie krótsze starcia od wyżej wymienionego). Animacja świetna, dynamiczna, z wykorzystaniem strategii. Jak na komedię, nie spodziewałem się, że ten aspekt będzie tutaj o wiele lepszy od niejednego shounena.
Na sam koniec, ja także nie rozumiem czepiania się paru kissu.
vpirate65 6.11.2014 21:38:36 - komentarz usunięto
A
Lina
4.11.2014 01:11
Druga część porównywalna do pierwszej. Oglądało się całkiem dobrze. Oceny za obraz i dźwięk moim zdaniem ze dwa oczka za niskie. Ogólna też za niska, ale ta zazwyczaj jest najbardziej subiektywna.
Za to nie mogę zrozumieć o co tyle szumu z tymi paroma „pocałunkami”. Mam wrażenie, że jedynie fałszywi obrońcy moralności lub obrońcy fałszywej moralności podnoszą larum w tej sprawie.
Ocena oczywiście niesprawiedliwa. Drugi sezon jest lepszy niż pierwszy. Bardzo dobre wykonanie, walki często wręcz zaskakiwały wysokim poziomem. Historia skupia się na innych rzeczach niż w prequelu i dla mnie jest ciekawsza. Fani loli będą zachwyceni, sama Kuro tyle namieszała że dzięki niej seria dostała niezłego pazura. Nie jest to może anime wybitne, ale mi się oglądało bardzo przyjemnie – cieszyło oko niezwykle przyjemną kreską i porządną animacją bitew, fabuła ciekawiła, a humor mi się podobał. Czekam na trzeci sezon.
qwerty
2.11.2014 23:43
Drugi sezon jest lepszy niż pierwszy.
No pewnie, że tak, skoro znajdują się w nim sceny namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Historia skupia się na innych rzeczach niż w prequelu
Na przykład na namiętnych, francuskich pocałunkach w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Fani loli będą zachwyceni
To oczywiste, skoro znajdą tu sceny namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Nie jest to może anime wybitne, ale mi się oglądało bardzo przyjemnie
Bo nie ma nic przyjemniejszego, niż oglądanie scen namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
cieszyło oko niezwykle przyjemną kreską i porządną animacją
a zwłaszcza porządną animacją scen namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
fabuła ciekawiła, a humor mi się podobał
Bo czyż to nie ciekawe i jednocześnie zabawne, kiedy namiętnie całują się ze sobą dziesięcioletnie, półnagie dziewczynki?
Ktoś tu ma chyba traumę. xd Zgwałciła cię w dzieciństwie jakaś opalona dziewczynka? Zarówno ty, jak i autor recenzji, jesteście zbyt zaślepieni jednym elementem i nie dostrzegacie, że ta historia jest naprawdę solidnie napisana, walki są spektakularne, a żarty autentycznie śmieszne. Pewnych elementów, które mniej więcej można podsumować jak fanserwis wszelkiego rodzaju, jest może trochę za dużo, ale na pewno nie do tego stopnia, żeby psuło to przyjemność z oglądania całości. Na pewno nie zasługuje to na określenie „słabe” (czy jak się tam nazywa odpowiednik 4 na szopie).
Brak jakiegokolwiek przeanalizowania zalet i wad serii w recenzji, ogólna ocena nijak nie wynikająca z ocen cząstkowych i 6/10 za grafikę. Brawo. Nie żebym oczekiwał czegoś od recenzji na tym serwisie, ale to trochę smutne gdy autor nawet nie potrafi wykorzystać jakieś sensownej średniej ważonej, czy czegoś podobnego.
Tylko, że to nie ma sensu. Oceny cząstkowe oceniają poszczególne aspekty serii, tak więc pełna ocena serii powinna być w jakiś sensowny sposób powiązana z ocenami jej aspektów.
A argument o średniej jest bzdurny. System byłby zbędnie przekombinowany i zbędny, jako, że wymagałoby to zastosowania średniej ważonej o wagach zależnych od typu serii i recenzenta.
Ma sens jak najbardziej, bowiem pomimo dobrej oprawy wizualnej, postaci czy czegokolwiek innego recenzent moze z jakiś powodów uznać anime za niezbyt udane. PO to właśnie istnieją te oceny cząstkowe, by takie niespójności uwidocznić.
W ocenie główną rolę odgrywają wrażenia recenzenta – jego poczucie estetyki, wiedza, doświadczenie etc. Nawet nastrój w danej chwili. Ograniczanie go do konieczności ustosunkowania oceny głównej wobec cząstkowych to zabieranie mu swobody oceniania. Ponadto zależnie od osoby, ale też ocenianego dzieła, różne aspekty będą miały różną wagę i nie da się ich uśrednić. Ponadto ocena główna to inaczej „całość”, a więc składają się na nią także te elementy, które nie są wyróżnione w ocenach cząstkowych.
No jak ja zły mogę wymagać, by recenzent się ograniczał i nie wystawiał ocen wyssanych z palca, a wynikających z tego jak wcześniej ocenił różne elementy serii.
Sęk w tym, że ocena gra rolę usłużną wobec tekstu i to raczej z niego wynika.
wojtulace
4.08.2022 09:14
To tak nie działa.
A
Anonymous
2.11.2014 13:37 Wcale nie było takie złe
Zbyt surowa ocena, zwłaszcza że to tylko połowa adaptacji. Sceny akcji były świetni animowane, CGI poza tym nieszczęsnym pegazem nie rzucało się w oczy.
Zdecydowanie zbyt mało konkretnych informacji o oprawie wizualnej poza tym, że Diablo się nie spodobała. A akurat ta seria zasługuje na naprawdę wielki akapit dotyczący grafiki, kreski i animacji, bo jest o czym pisać.
Pierwszy sezon oglądało się całkiem przyjemnie, ale to? Zdecydowanie nie! Przez 10 odcinków prawie nic się nie wydarzyło. Pojawiły się 2 postaci, ale tylko jedna z nich została jakoś przyzwoicie pokazana, dla drugiej zabrakło czasu. Dlaczego? Przez grę w siatkówkę, lepienie ciasteczek dla onii‑sana oraz całowanie się przez każdą loli w serii. Jest też sporo walk, wykonanych przyzwoicie, jak w poprzednim sezonie, ale o są o wiele nudniejsze niż poprzednio. Biją się głównie te same osoby, w podobny sposób, nie sprawia to takiej samej frajdy. Dopiero pod końcówka jest bardziej urozmaicona.
Sam wątek z Kuro (Chloe?), a przynajmniej jego zakończenie wydało mi się mocno naciągane, praktycznie wciąż wszystko nie wiadomo. Sam motyw kliknij: ukryte „Ja też chcę poznać zwyczajne, codzienne życie” jest mdły aż do bólu i bardzo łatwy do przewidzenia. Szczerze mówiąc, spodziewałem się czegoś lepszego tutaj…
Jeśli nowe F/SN okaże się bardzo dobre, to nawet nie czekam na Illyę, bo pewnie znowu się zawiodę. Moja ciekawość tym uniwersum zostanie zaspokojona i nie będę musiał cierpieć patrząc przez minutę na soft porno.
Chodziło mi raczej o podejście. Type Moon ogólnie ma do siebie dużo dystansu, zaś Fate/Kaleid jest w tym uniwersum serią typowo fanserwisową, we wszystkich tego słowa znaczeniach. Poczynając od najoczywistszego: w postaci pięknych dziewcząt, ujęć na ich majtki i scen kąpielowych. Poprzez pokazanie po raz kolejny grona ulubionych postaci: Servanci, Rin, Bazett, później dochodzą kolejni. Aż po detale takie jak fakt, że Ruby i Sapphire mają te same seiyuu co dwie meido z Tsukihime. Jest to seria wbrew pozorom złożona, bardzo specyficzna, kierowana do osób obytych z Type Moon a przede wszystkim Fateverse.
To jednak nie jest wszystko. Prisma Ilya skupia się na tytułowej bohaterce z domu Einzbern i ma ku temu dobry powód. Oryginalne Fate/Stay Night jest grą, składającą się z trzech ścieżek: Saber, Rin i Sakury. Początkowo planowano także route Ilyi, ale zbyt mocno pokrywał się z innymi, głównie HF, więc go porzucono – zaś Fate/Kaleid uśmiecha sie do fanów naszej wspaniałej loli i wskrzeszą tę ideę, oczywiście w innej postaci – w końcu powstaje później, a historia F/SN jest kompletna. Prisma Ilya z założenia miało być bardziej pozytywną serią od F/SN czy F/Z, nigdzie też nie obiecywało pędzącej fabuły. Co godne uwagi, to wcale nie przeszkodziło w zawarciu dwóch najlepszych walk, jakie Fateverse widziało w postaci animowanej – kliknij: ukryte Archer Ilya vs Saber Alter w pierwszym sezonie oraz kliknij: ukryte Bazett vs wszyscy w drugim – wcale nie jestem pewien czy Ufotable je przebije przy pomocy UBW.
Dlatego też nie zgadzam się z narzekaniem na ciasteczka dla Shirou, siatkówkę czy całowanie – to pełnoprawne elementy Fate/Kaleid, nie wszystko musi być robione w stylu Fate/Zero. Każdy, kto przed seansem zadał sobie minimum trudu, by dowiedzieć się czym Fate/kaleid jest, powinien być przygotowany na loli yuri i slajsa.
Nie rozumiem też co masz do motywacji Kuro, imo nie ma absolutnie nic złego w tym, że motyw nie jest mega oryginalny, skoro jest bardzo sensowny. Inaczej musielibyśmy krytykować każdą historię miłosną, bo to już było. No ale dobra, o to się akurat wyżej nie czepiałem, uznaj to za sidenote.
Anonim
18.09.2014 11:44 Re: Primary School DxD
A co ma ta Illya wspólnego z tą z f/sn oprócz wyglądu?
Dziękuję bardzo za poświęcenie czasu na napisanie tego komentarza i wyjaśnienie wszystkiego po kolei!
Nie jestem fanem Fateverse, więc nie jestem w stanie skojarzyć wszystkich „smaczków”, jak na przykład seiyuu Ruby i Sapphire. Nie interesuje mnie też to na tyle, żeby wszystkiego szukać. Po prostu jestem zwyczajnym, prostym widzem i chciałem obejrzeć tytuł z magical girls.
Ciężko jest mi się wziąć za starsze tytuły, które mają po kilkadziesiąt takich samych, monotonnych odcinków, a Illya jest krótsza, nowsza, posiada też niezłą grafikę i animację scen walk, czemu nie da się zaprzeczyć. Stwierdziłem też, że skoro manga posiada 3 części, to też fabuła jest bardziej skomplikowana niż w takim Cardcaptor Sakura. Stał też za tym fakt, że seria jest bardziej kierowana do fanów tego uniwersum, a nie do małych dziewczynek. Boli mnie właśnie to, że seria straciła swoje tempo z zeszłego sezonu i na razie jest to tylko zalążek czegoś większego, a wciskanie fanserwisu z całującymi loli nie przypadło mi do gustu i też odbiło się na całej serii, jakby twórcy stwierdzili, że codzienne życie małych dziewczynek wystarczy.
No i nie uważam, że jest to coś absolutnie zbędnego, ponieważ Illya i Miyu są właśnie dziećmi, a część scen przedstawiała głównie relacje Kuro (Chloe?) z resztą, ale biorąc pod uwagę całość, to odrobinę się rozczarowałem…
Przepraszam z późną odpowiedź (ostatnio prawie w ogóle nie oglądam anime i nie interesuję się tym, co się tutaj dzieje) oraz chaos w niej zawarty.
kliknij: ukryte Taiga: This is Illya‑chan's cousin. Everyone, treat her nicely, okay?
Student: Taiga, your face looks like a girl's comic.
Taiga: By the way, she was my first…
Student: Taiga, what are you saying?!
This has made my day.
Fajny, komediowy odcinek, zwiastujący jednak poważniejsze epizody: kliknij: ukryte osoba Caren okazuje się być mocno podejrzana (żadne zaskoczenie dla tych, co znają hollow ataraxia), Miyu najwyraźniej coś ukrywa oraz Kuro cierpiąca na problemy tożsamościowe.
Pierwszy sezon obejrzałem w jeden dzień, parę miesięcy po emisji ostatniego odcinka. Jeśli miałbym znowu czekać na wszystkie odcinki tego sezonu, to… nie obejrzałbym go w całości.
Poprzednia seria miała jakiś zamysł. Nawet jeśli nie było to nic skomplikowanego, to zawsze można było pooglądać walki. Tutaj prawie nic się nie dzieje, a zamiast potyczek z kolejnymi wrogami, mamy wciskanie fanserwisiastych scen z (prawie) każdą z postaci. Nie byłoby w nim nic złego, gdyby nie był taki, jaki jest.
Polecam jedynie loliconom…
A
Marek Golonka
30.07.2014 22:02 PODSUMOWANIE
TYLKO DLA FANÓW UNIWERSUM FATE, czyli dla ludzi takich jak ja, resztę będzie to nudzić. Co to uniwersum FATE proponuję zacząć od visual novel FATE STAY / Night.
Jeżeli kolejne odcinki utrzymają poziom trzech pierwszych to ten sezon będzie lepszy od poprzedniego. Są tu same plusy pierwszej serii – uroczy duet Illya i Miyu, komiczne Rin i Luvia (Rin bawi mnie szczególnie, wolę ją tutaj niż w innych tytułach Fate) i proste, ale zabawne gagi. Momenty loli nie są przesadzone i mają klimat yuri, więc mnie nie odpychają. Jeśli jednak Shirou zacznie brać udział w podobnych akcjach to będzie co najmniej niefajnie. Mam też nadzieję, że nie powtórzy się bolączka pierwszej odsłony, czyli gwałtowne zmiany nastroju.
Nie mówię, że pierwszy sezon był wybitny, ale przynajmniej miał jakiś sens i trochę Fate‑owski klimat.
A „dwójka” to totalny, wręcz niesmaczny (nawet jak na japońskie standardy), loli‑fanserwis. A właściwie to ta seria sprawia wrażenie robionej całkowicie na siłę i bez wyraźnego pomysłu.
ano, zdrowo przesadzili. Chyba sporo osób odpadło po drugim ep Xp twórcy sobie radośnie odrzucili granice i już nawet nie udawali, że mają jakąś fabułę a nie sam fanserwis -_-"
kurcze, ja chcę jakieś normalnie Mahou Shoujo, czy tak wiele wymagam? T_T” tych nowszych serii nie da się oglądać :/
jedna Madoka wiosny nie czyni (choć ostatnio sobie filmy odświeżyłam x3 ), eh zwłaszcza, że miałam ogromną nadzieję, że po niej coś się w gatunku pozytywnie ruszy :( a tu wciąż tylko same takie ekstremalne kurioza i zakalce Xp
ps: o zapomniałabym, polecić mogę film „Majokko Shimai no Yoyo to Nene” bardzo ciepły, kolorowy i pozytywny :) choć to tytuł bardziej dla młodszej widowni, klimatem przypominający Ghibli, zwłaszcza skrzyżowanie Kiki z Totoro ;) niż typowe Magical Girls, to warto nań zerknąć choćby dla ukojenia skołatanych nerwów ;)
Jest jeszcze stara Nanoha (bo zapowiedziana niedawno nowa chyba też będzie loli) i generalnie starsze serie, jak Dream Hunter Rem czy Vampire Princess Miyu, które miały o wiele więcej klimatu niż te dzisiejsze produkcyjniaki).
Card Captor Sakura też nie była najgorsza… No i w gruncie rzeczy ciepło wspominam Kaitou Tenshi Twin Angel. A przynajmniej OAV, bo od serii TV odbiłem się w pierwszych minutach gdy to „złoczyńcy” radośnie kradli bodaj kapustę czy tam inne warzywa…
TV wyglądało jak parodia – pytanie, na ile zamierzona. Ale pozostaje faktem, że w tym gatunku lata 80, 90 i pierwsza dekada XXI wieku miały najwięcej ciekawych rzeczy do zaoferowania – ot, choćby Cutie Honey lub Demon Hunter Yohko czy z drugiej strony – Fancy Lala.
Cóż, Madoka pokazała że nadal możemy mieć nadzieję na jakieś dobre pozycje w gatunku. Choćby i w gruncie rzeczy niezbyt oryginalne, ale za to dobrze zrobione. A co do bliźniaczych aniołów, spróbuję kiedyś zrobić drugie podejście, może wtedy dam radę? W sumie to nie może być chyba gorsze od Wedding Peach…?
MMPPP idzie znieść – choć miałem opory, ale ciekawy pomysł ze śpiewaniem w ramach magical powers, Pretty Cure nie jest najgorsze. Ja dla odmiany odpadłem przy japońskich Atomówkach.
Gdyby Priti Kury miały po 12/26 epów to pewnie nawet dałbym im radę, ale w formule 50 odcinków jest to dla mnie za mocne.
A co do łącznia wschodu i zachodu, to uważam, że nikt tego nie zrobił lepiej niż Hideki Anno w „RE:Cutie Honey”.
Grisznak, próbowałem Puni Puni Poemi… Kiedy dotarłem do wątku z siostrzyczkami, nie wytrzymałem. Do Mermaid Melody jeszcze się nie zbliżałem i raczej tego nie przewiduję. Natomiast co do Pretty Cure, to po recenzjach Avellany rozważałem spróbowanie tej serii ale kiedy się przekonałem ile to ma odcinków telewizyjnych, OAV i filmów to uznałem, że warto sobie odpuścić. Przynajmniej na razie. Tasiemce odkładam sobie na „fansuberską emeryturę”.
Puni Puni próbowałem oglądać ze trzy lata temu:). Teraz nawet nie próbowałem podchodzić ponownie… A co do tytułu który teraz podrzuciłeś, nie omieszkam spróbować. Zapowiada się interesująco.
szukałam wczoraj tej OAV do „Dream Hunter Rem”, znalazłam, zaczynam oglądać i ok niby jakaś Magical Girl jest, niby się zmienia w jakąś wojowniczkę wyglądającą jak zaginiona krewna Magic Knight Rayearth xD ale jakieś to dziwne… statki kosmiczne, wielkie roboty, smoki?! xD
ok jak odcięła mieczem głowę pechowemu bandziorowi dotarło wreszcie do mnie, że chyba coś jest nie tak XD
zerknęłam na ten wątek jeszcze raz i tak, pokręciłam imiona, ściągnęła mi się jakaś „Dream Hunter Fandora” xD panna niby też powiedzmy w typie Mahou Shoujo ale OAV nie polecam xp
gomen musiałam się wyżalić, nie będę już googlować po północy xD wracam do szukania Rem
Ech, to jedna z tych serii gdzie fanserwis jest ewidentnie zbędny i sprawia wrażenie wciskanego na siłę – mówię tu zarówno o scenach z początku jak i z endingu. Widziałem już komentarze odnośnie tej serii brzmiące „Wow, we have three lolis now!”. Doprawdy…
Pierwszy odcinek nie zapowiada rewolucji, w zasadzie dostajemy to samo, co w pierwszej serii, dopiero finał dorzucił coś nowego. Nie wiem, czy takie rozwiązanie fabularne przypadnie mi do gustu, zobaczymy…
Aha, detal – sekwencja otwierająca pierwszy odcinek była identyczna z tą otwierającą „Fate/Zero”. Mam wrażenie, że teraz wszystkie rzeczy z Nasuverse będą interpretowane przez pryzmat tamtej serii. Może to i dobrze? Poczekajmy do kolejnego „Carnival Phantasm”.
Zastanawiam się czy druga seria wogóle była potrzebna. Oczywiście nie mówię tu o wiadomych $$$ względach, natomiast anime zgrabnie zamknęło się po pierwszej serii (co się rzadko zdarza w przypadku 10‑cio odcinkowców), a na początku tej mamy tony fanserwisu i kompletnie naciągany motyw z trzecią loli…
Ponoć druga i trzecia manga były fabularnie o wiele lepsze i bliższe seinenom niż pierwsza – takie opinie przynajmniej słyszałem. Po pierwszym odcinku jakoś trudno mi w to uwierzyć, ale się zobaczy…
podobalo mi sie. 6/10
Imo lepszy sezon od poprzedniego i chociaż nie ma co liczyć na cuda, to ogląda się przyjemnie i czas szybko mija przy kolejnych odcinkach tego anime. Jedna rzecz, która mnie zachwyciła, a której się nie spodziewałem – sceny walki. A może raczej – jeden pojedynek, mianowicie kliknij: ukryte ten z Bazett, pod koniec serii(wprawdzie reszta też była dobrze wykonana, ale były to zdecydowanie krótsze starcia od wyżej wymienionego). Animacja świetna, dynamiczna, z wykorzystaniem strategii. Jak na komedię, nie spodziewałem się, że ten aspekt będzie tutaj o wiele lepszy od niejednego shounena.
Na sam koniec, ja także nie rozumiem czepiania się paru kissu.
Za to nie mogę zrozumieć o co tyle szumu z tymi paroma „pocałunkami”. Mam wrażenie, że jedynie fałszywi obrońcy moralności lub obrońcy fałszywej moralności podnoszą larum w tej sprawie.
No pewnie, że tak, skoro znajdują się w nim sceny namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Na przykład na namiętnych, francuskich pocałunkach w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
To oczywiste, skoro znajdą tu sceny namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Bo nie ma nic przyjemniejszego, niż oglądanie scen namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
a zwłaszcza porządną animacją scen namiętnych, francuskich pocałunków w wykonaniu małych, półnagich dziewczynek.
Bo czyż to nie ciekawe i jednocześnie zabawne, kiedy namiętnie całują się ze sobą dziesięcioletnie, półnagie dziewczynki?
A argument o średniej jest bzdurny. System byłby zbędnie przekombinowany i zbędny, jako, że wymagałoby to zastosowania średniej ważonej o wagach zależnych od typu serii i recenzenta.
„Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła.”
Wcale nie było takie złe
Primary School DxD
Sam wątek z Kuro (Chloe?), a przynajmniej jego zakończenie wydało mi się mocno naciągane, praktycznie wciąż wszystko nie wiadomo. Sam motyw kliknij: ukryte „Ja też chcę poznać zwyczajne, codzienne życie” jest mdły aż do bólu i bardzo łatwy do przewidzenia. Szczerze mówiąc, spodziewałem się czegoś lepszego tutaj…
Jeśli nowe F/SN okaże się bardzo dobre, to nawet nie czekam na Illyę, bo pewnie znowu się zawiodę. Moja ciekawość tym uniwersum zostanie zaspokojona i nie będę musiał cierpieć patrząc przez minutę na soft porno.
Re: Primary School DxD
Re: Primary School DxD
Re: Primary School DxD
To jednak nie jest wszystko. Prisma Ilya skupia się na tytułowej bohaterce z domu Einzbern i ma ku temu dobry powód. Oryginalne Fate/Stay Night jest grą, składającą się z trzech ścieżek: Saber, Rin i Sakury. Początkowo planowano także route Ilyi, ale zbyt mocno pokrywał się z innymi, głównie HF, więc go porzucono – zaś Fate/Kaleid uśmiecha sie do fanów naszej wspaniałej loli i wskrzeszą tę ideę, oczywiście w innej postaci – w końcu powstaje później, a historia F/SN jest kompletna. Prisma Ilya z założenia miało być bardziej pozytywną serią od F/SN czy F/Z, nigdzie też nie obiecywało pędzącej fabuły. Co godne uwagi, to wcale nie przeszkodziło w zawarciu dwóch najlepszych walk, jakie Fateverse widziało w postaci animowanej – kliknij: ukryte Archer Ilya vs Saber Alter w pierwszym sezonie oraz kliknij: ukryte Bazett vs wszyscy w drugim – wcale nie jestem pewien czy Ufotable je przebije przy pomocy UBW.
Dlatego też nie zgadzam się z narzekaniem na ciasteczka dla Shirou, siatkówkę czy całowanie – to pełnoprawne elementy Fate/Kaleid, nie wszystko musi być robione w stylu Fate/Zero. Każdy, kto przed seansem zadał sobie minimum trudu, by dowiedzieć się czym Fate/kaleid jest, powinien być przygotowany na loli yuri i slajsa.
Nie rozumiem też co masz do motywacji Kuro, imo nie ma absolutnie nic złego w tym, że motyw nie jest mega oryginalny, skoro jest bardzo sensowny. Inaczej musielibyśmy krytykować każdą historię miłosną, bo to już było. No ale dobra, o to się akurat wyżej nie czepiałem, uznaj to za sidenote.
Re: Primary School DxD
Re: Primary School DxD
Nie jestem fanem Fateverse, więc nie jestem w stanie skojarzyć wszystkich „smaczków”, jak na przykład seiyuu Ruby i Sapphire. Nie interesuje mnie też to na tyle, żeby wszystkiego szukać. Po prostu jestem zwyczajnym, prostym widzem i chciałem obejrzeć tytuł z magical girls.
Ciężko jest mi się wziąć za starsze tytuły, które mają po kilkadziesiąt takich samych, monotonnych odcinków, a Illya jest krótsza, nowsza, posiada też niezłą grafikę i animację scen walk, czemu nie da się zaprzeczyć. Stwierdziłem też, że skoro manga posiada 3 części, to też fabuła jest bardziej skomplikowana niż w takim Cardcaptor Sakura. Stał też za tym fakt, że seria jest bardziej kierowana do fanów tego uniwersum, a nie do małych dziewczynek. Boli mnie właśnie to, że seria straciła swoje tempo z zeszłego sezonu i na razie jest to tylko zalążek czegoś większego, a wciskanie fanserwisu z całującymi loli nie przypadło mi do gustu i też odbiło się na całej serii, jakby twórcy stwierdzili, że codzienne życie małych dziewczynek wystarczy.
No i nie uważam, że jest to coś absolutnie zbędnego, ponieważ Illya i Miyu są właśnie dziećmi, a część scen przedstawiała głównie relacje Kuro (Chloe?) z resztą, ale biorąc pod uwagę całość, to odrobinę się rozczarowałem…
Przepraszam z późną odpowiedź (ostatnio prawie w ogóle nie oglądam anime i nie interesuję się tym, co się tutaj dzieje) oraz chaos w niej zawarty.
Student: Taiga, your face looks like a girl's comic.
Taiga: By the way, she was my first…
Student: Taiga, what are you saying?!
This has made my day.
Fajny, komediowy odcinek, zwiastujący jednak poważniejsze epizody: kliknij: ukryte osoba Caren okazuje się być mocno podejrzana (żadne zaskoczenie dla tych, co znają hollow ataraxia), Miyu najwyraźniej coś ukrywa oraz Kuro cierpiąca na problemy tożsamościowe.
Masakra.
Poprzednia seria miała jakiś zamysł. Nawet jeśli nie było to nic skomplikowanego, to zawsze można było pooglądać walki. Tutaj prawie nic się nie dzieje, a zamiast potyczek z kolejnymi wrogami, mamy wciskanie fanserwisiastych scen z (prawie) każdą z postaci. Nie byłoby w nim nic złego, gdyby nie był taki, jaki jest.
Polecam jedynie loliconom…
PODSUMOWANIE
Nie mówię, że pierwszy sezon był wybitny, ale przynajmniej miał jakiś sens i trochę Fate‑owski klimat.
A „dwójka” to totalny, wręcz niesmaczny (nawet jak na japońskie standardy), loli‑fanserwis. A właściwie to ta seria sprawia wrażenie robionej całkowicie na siłę i bez wyraźnego pomysłu.
Odcinanie kuponów nigdy nie było tak oczywiste…
Odcinek 2
Re: Odcinek 2
kurcze, ja chcę jakieś normalnie Mahou Shoujo, czy tak wiele wymagam? T_T” tych nowszych serii nie da się oglądać :/
jedna Madoka wiosny nie czyni (choć ostatnio sobie filmy odświeżyłam x3 ), eh zwłaszcza, że miałam ogromną nadzieję, że po niej coś się w gatunku pozytywnie ruszy :( a tu wciąż tylko same takie ekstremalne kurioza i zakalce Xp
ps: o zapomniałabym, polecić mogę film „Majokko Shimai no Yoyo to Nene” bardzo ciepły, kolorowy i pozytywny :) choć to tytuł bardziej dla młodszej widowni, klimatem przypominający Ghibli, zwłaszcza skrzyżowanie Kiki z Totoro ;) niż typowe Magical Girls, to warto nań zerknąć choćby dla ukojenia skołatanych nerwów ;)
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
A co do łącznia wschodu i zachodu, to uważam, że nikt tego nie zrobił lepiej niż Hideki Anno w „RE:Cutie Honey”.
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
Re: Odcinek 2
ok jak odcięła mieczem głowę pechowemu bandziorowi dotarło wreszcie do mnie, że chyba coś jest nie tak XD
zerknęłam na ten wątek jeszcze raz i tak, pokręciłam imiona, ściągnęła mi się jakaś „Dream Hunter Fandora” xD panna niby też powiedzmy w typie Mahou Shoujo ale OAV nie polecam xp
gomen musiałam się wyżalić, nie będę już googlować po północy xD wracam do szukania Rem
Pierwszy odcinek nie zapowiada rewolucji, w zasadzie dostajemy to samo, co w pierwszej serii, dopiero finał dorzucił coś nowego. Nie wiem, czy takie rozwiązanie fabularne przypadnie mi do gustu, zobaczymy…
Aha, detal – sekwencja otwierająca pierwszy odcinek była identyczna z tą otwierającą „Fate/Zero”. Mam wrażenie, że teraz wszystkie rzeczy z Nasuverse będą interpretowane przez pryzmat tamtej serii. Może to i dobrze? Poczekajmy do kolejnego „Carnival Phantasm”.