x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Pazuzu
7.03.2014 20:39 Dla takich filmów warto oglądać anime
To trzeci film Shigeru Tamury jaki widziałam. I z ręką na sercu podobał mi się najmniej. Co nie znaczy, że był zły! Więcej, był piękny, poetycki, uspokajający, surrealistyczny a zarazem realistyczny. Ale nie wywołał we mnie takiego szczękopadu jak Phantasmagoria i Ursa minor Blue. Nie było tego bezgranicznego zachwytu, wpatrywania się po zakończonym seansie w pusty monitor w płonnej nadziei, że nastąpi ciąg dalszy historii. Choć czy rzeczywiście nie nastąpił?
Mam wrażenie, że wszystkie te filmy należy traktować jak jedną historię – historię czasu, snu, podróży, poszukiwania i wspomnień. Szukania swojej tożsamości, zachwytu nad chwilą, znajdowania w sobie małego dziecka i dorastania. Tak naprawdę całą trójkę łączy wiele wspólnych elementów, i nie mam tu na myśli tylko konwencji grafiki, za każdym razem pojawia się motyw podróży, oceanu, połowów, starców i w jakby w opozycji do nich młodych ludzi (choć jednocześnie zawsze są ze sobą w symbiozie). Za każdym razem mamy wstawki oniryczne, które sprawiają że w pewnym momencie cały film zaczyna się traktować jak zapis snu. Pięknego, bezpiecznego, bajkowego snu. Ale jednocześnie wszystkie pokazują zupełnie normalne czynności, zapisy zwykłego dla bohaterów życia – pracy, zdobywania jedzenia, tworzenia, rozmawiania – po prostu codzienności. Wszystkie trzy filmy udowadniają jak potężna jest wyobraźnia i jak wszechmocne są obrazy – a przecież są bardzo proste i oszczędne graficznie. Do tego wszystkie są cudownie zakomponowane kolorystycznie – co nieczęsto zdarza się w anime. Ursa w barwach błękitów i kobaltów, Phantasmagoria tęczy i złota, Glassy Ocean zieleni. I w każdym są sceny zachwycające pięknem.
Oglądając je mam przemożne wrażenie, że autor dokładnie przemyślał każdy z tych trzech filmów z osobna i wszystkie razem. Co chciał powiedzieć? Myślę, że wiem, ale proponuję by każdy sprawdził samemu. Warto.
Co do oceny, to Glassy Ocean wyceniłam na 8, jak pozostałe dwa filmy, ale gdyby skala była dokładniejsza, dostała by 7,5. Phantasmagoria pełne 8. A Ursa 8,5. Choć kolejność dla każdego widza może być inna.
pomysł świata przypominał mi chwilami „Opowieści kosmikomiczne” Italo Calvino – ten specyficzny klimat, który rodzi się z udomowienia niecodziennego konceptu ludzką obecnością (u Calvino jest to np. stanowiący początek Wszechświata pierwotny punkt, w którym tuż przed Wielkim Wybuchem mieszkają „ściśnięci jak sardynki” ludzie ze swoimi towarzyskimi konwenansami, sprzątaczką i potencjalną porcją krajanych kluseczek).
tutaj odniesieniem jest „czas w czasie”, który zainspirował autora do stworzenia niezwykle urzekającej wizji szklanego morza. jest to świat, którego rozległy czas rozpościera się w chwili naszego świata jak życie w kropli wody. skok wieloryba trwa kilka sekund, ale w szklanej rzeczywistości mija kilka godzin – wystarczająco długo, by malarz namalował kilka obrazów, a w zebranych wokół wieloryba widzach obudziły się długie wspomnienia. i w pewnym sensie jest to film o wspomnieniach: bo czy przywołując je, nie skupiamy jakiegoś zdarzenia i całego związanego z nim świata w krótkiej chwili? a czym innym jest pamięć, jak nie nieustanną podróżą tam i z powrotem na rozhuśtanym wahadle zegara od tego, co blisko („teraz”), do tego, co daleko („kiedyś”)?
warto zobaczyć, jak wygląda życie mieszkańców szklanego morza (i posłuchać przepięknej piosenki wodnych ludzi). „Kujira no Chouyaku” tak naprawdę nie trwa 23 minuty. a ile? to zależy od każdego widza.
Takiej „bajki” szukać z latarką, a i tak się jej nie znajdzie. Wywarła na mnie ogromne wrażenie, oczywiście pozytywne. Uspokaja, przenosi w świat fantazji, doprowadza do przemyśleń i przypomina dzieciństwo. Jedynie poprzez obraz i muzykę. Wbrew pozorom bardzo ambitna seria, zdecydowanie polecam.
Dla takich filmów warto oglądać anime
Mam wrażenie, że wszystkie te filmy należy traktować jak jedną historię – historię czasu, snu, podróży, poszukiwania i wspomnień. Szukania swojej tożsamości, zachwytu nad chwilą, znajdowania w sobie małego dziecka i dorastania. Tak naprawdę całą trójkę łączy wiele wspólnych elementów, i nie mam tu na myśli tylko konwencji grafiki, za każdym razem pojawia się motyw podróży, oceanu, połowów, starców i w jakby w opozycji do nich młodych ludzi (choć jednocześnie zawsze są ze sobą w symbiozie). Za każdym razem mamy wstawki oniryczne, które sprawiają że w pewnym momencie cały film zaczyna się traktować jak zapis snu. Pięknego, bezpiecznego, bajkowego snu. Ale jednocześnie wszystkie pokazują zupełnie normalne czynności, zapisy zwykłego dla bohaterów życia – pracy, zdobywania jedzenia, tworzenia, rozmawiania – po prostu codzienności. Wszystkie trzy filmy udowadniają jak potężna jest wyobraźnia i jak wszechmocne są obrazy – a przecież są bardzo proste i oszczędne graficznie. Do tego wszystkie są cudownie zakomponowane kolorystycznie – co nieczęsto zdarza się w anime. Ursa w barwach błękitów i kobaltów, Phantasmagoria tęczy i złota, Glassy Ocean zieleni. I w każdym są sceny zachwycające pięknem.
Oglądając je mam przemożne wrażenie, że autor dokładnie przemyślał każdy z tych trzech filmów z osobna i wszystkie razem. Co chciał powiedzieć? Myślę, że wiem, ale proponuję by każdy sprawdził samemu. Warto.
Co do oceny, to Glassy Ocean wyceniłam na 8, jak pozostałe dwa filmy, ale gdyby skala była dokładniejsza, dostała by 7,5. Phantasmagoria pełne 8. A Ursa 8,5. Choć kolejność dla każdego widza może być inna.
sea of green
tutaj odniesieniem jest „czas w czasie”, który zainspirował autora do stworzenia niezwykle urzekającej wizji szklanego morza. jest to świat, którego rozległy czas rozpościera się w chwili naszego świata jak życie w kropli wody. skok wieloryba trwa kilka sekund, ale w szklanej rzeczywistości mija kilka godzin – wystarczająco długo, by malarz namalował kilka obrazów, a w zebranych wokół wieloryba widzach obudziły się długie wspomnienia. i w pewnym sensie jest to film o wspomnieniach: bo czy przywołując je, nie skupiamy jakiegoś zdarzenia i całego związanego z nim świata w krótkiej chwili? a czym innym jest pamięć, jak nie nieustanną podróżą tam i z powrotem na rozhuśtanym wahadle zegara od tego, co blisko („teraz”), do tego, co daleko („kiedyś”)?
warto zobaczyć, jak wygląda życie mieszkańców szklanego morza (i posłuchać przepięknej piosenki wodnych ludzi). „Kujira no Chouyaku” tak naprawdę nie trwa 23 minuty. a ile? to zależy od każdego widza.
Perełka.