Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Sengoku Basara: Judge End

  • Avatar
    A
    blob 9.01.2015 17:04
    End of judgement...
    Żal. Zmasakrowali tą serię. Straciła cały urok. Dobrze, że to tylko spin­‑off/„inny route”/alternatywna historia.

    Postacie pozbawione charyzmy, kierujące się wątpliwymi motywacjami. Problem Judge End polega na tym, że Sengoku Basara wg mnie nigdy nie powinno być poważne. Owszem, w poprzednich seriach pojawiają się ważne tematy jak lojalność, wiara w swoje przekonania, rywalizacja, wspólne działanie w obliczu wroga bądź w imię wyższego dobra. Ale przez fakt, że poprzednie serie miały do siebie dystans, człowiek przymykał oko na ich wariactwa. Poprzez nieumiejętne prowadzenie, fabuła jest tutaj po prostu idiotyczna (np. krajoznawcze podróże Tokugawy, który wpada sobie, żeby powiedzieć dwa zdania temu czy tamtemu lordowi).

    Zresztą to nie tylko to. Poprzednie serie charakteryzowała mocna grafika, tutaj jest ona niechlujnie narysowana (jak jakaś tania podróba). Nie ma tragedi, ale też nie przywykłem do tak słabego poziomu.

    Fabuła leży. Po pierwsze jest ewidentnie skonstruowana jak schemat Story Mode mordobicia (nomen omen tego też jest adaptacją, ale nie przeszkadza to w stworzeniu normalnej fabuły): to kolekcja następujących po sobie pojedynków (które swoją drogą wypadają blado na tle tych w poprzednich seriach). Trudno czepiać się fabuły, która (teoretycznie) oparta jest na historii Japonii, ale jest ona mimo tego beznadziejna. Bitwa pod Sekigaharą to jakaś komedia. Wiem, że w cyklu Senkogou Basara komedią jest to, że pojednyńczy wojownicy wygrywają całe bitwy, ale w poprzednich seriach dało się to ukryć np. poprzez wplątywanie ich w pojedynki z kimś równie silnym. Co mamy tutaj? Każdy walczy z kim chce, przebiega sobie do wrogiego generała kiedy chce, ażeby z nim pogadać o pogodzie, po czym wraca sobie nie zwracając uwagi, że po drodze toczy się jedna z największych bitew w historii Japonii. Postacie zostały spłycone, jedni z moich ulubieńców stali się żałośni, a uczynienie takiej postaci jak Matsunari generałem i „osią” wokół której kręci się część bohaterów jest kpiną (chociaż tutaj akurat winę ponoszą zapewne twórcy gry). Ludzie idą za ta mendą chyba tylko dlatego, że scenariusz tak każe… Aha no i szczytem wszystkiego było wrzucenie wątku Ody. Co to wogóle jest? Po co to było? Co wniosło to do serii? Albo wątek tego gościa z kulą na łańcuchu. Czemuż to służyło jeśli tylko nie wrzuceniu tej postaci do anime, tak aby cały rooster się zmieścił…

    Muzyka? OP z dwóch pierwszych serii po dziś znajdują się w mojej playliście. W Judge End OP nie jest zły, ale to nie to do czego jestem przyzwyczajony, a mówiąc bardziej obiektywnie, po prostu nie wpadł mi w ucho (może poza jednym motywem muzycznym). ED w miarę fajny, bo lubię głos jego wykonawczyni. W samym anime ścieżka dzwiękowa nawet była niezła, ale w poprzednich seriach były lepsze utwory, zwłaszcza ten jeden charakterystyczny, który z reguły leciał pod koniec odcinków (i który idealnie pasował do akcji).

    Ktoś kto przeczyta moją mini­‑reckę stwierdzi, że mam swoją wizję Sengoku Basara i jestem zamknięty na zmiany. Jest w tym sporo prawdy, ale to, że anime oparte na tym cyklu gier można było zrobić trochę poważniejsze, nie tracąc na jego uroku pokazano już w drugiej serii. Patos przy jednoczesnym braku luzu nie wychodzi tej serii na dobre (bo te żałosne scenki typu „ludzka kula armatnia” to tylko tanie chwyty). Judge End to pomyłka która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego, a mnie zepsuła dobre wspomnienia o adaptacjach tej serii gier. Od najniższych ocen chroni ją tylko to, że mimo wszystko miała przebłyski i troszeczkę klimatu owego uniwersum.

    4/10

    PS: Sorry za powielenie treści mojego niedawnego postu, ale recenzja to recenzja.
    • Avatar
      Daerian 9.01.2015 18:55
      Re: End of judgement...
      Osobiście gratuluję faktu, że wytrzymałeś seans.
      • Avatar
        blob 9.01.2015 19:58
        Re: End of judgement...
        Jestem mężczyzną więc muszę być twardy! „Are you ready guys?”

        A tak na serio łudziłem się, że jeszcze wyjdą ludzie z tej serii, naiwnie myśląc, że niektóre z pozytywnych opinii o tej serii znajdą potwierdzenie. Ale nie sądziłem, że dożyje czasu, gdy będe oglądał coś spod znaku Sengoku Basara z irytacją…
  • Avatar
    A
    blob 5.01.2015 23:09
    Wstyd przyznać, ale wcześniej nie sprawdziłem, że Judge End to trzecia seria z tego cyklu, a myślałem, że jakis remake. Cały szczęśliwy wziąłem się za serię i po połowie muszę rzecz… że jestem mocno zawiedziony.

    Po pierwsze: zmiana klimatu. Niektórzy mówią, że seria stałaby bez tego w miejscu, ale właśnie ten wariacki i luźny klimat był jej największym atutem. Zresztą dramatów z okresu Sengoku mamy w trzy i jeszcze trochę, a komedii o wiele mniej. Zła decyzja o zmianie nastroju.

    Po drugie: to co zrobili z wieloma postaciami a zwłaszcza z Sanadą i Date. Z pełnych wigoru postaci których „popisy” uwielbiałem ogladać stali się mendami i nieudacznikami. I nie chodzi tu o jakieś wewnętrzne przemiany. Nie, zrobili z nich po prostu żałosne powłoki tych bohaterów, którymi byli w dwóch poprzednich częściach. Dumny Date miał zawsze „argumenty” na potwierdzenie swego bojowego charakteru. Teraz w pojedynkach wypada beznadziejnie, stał się wręcz irytujący. A tak wogóle, to gdzie podział sięjego gang? Już pomijam, że zmienili się niektórzy seiyuu i choć rzadko kiedy zwracam na to uwagę tu akurat od razu to negatywnie odczułem.

    Po trzecie fabuła: o ile przy komediowej formie serii można było patrzeć na to czy tamto z przymrużeniem oka to w momencie gdy seria stara się być poważna staje się jednocześnie śmieszna (i nie chodzi tu o poczucie humoru). Sojusze zawierane w „locie”, gadanie o jakiś „więziach” w momencie gdy zdradziło się jednych, zabiło drugich a wszystko to tak nieprzekonujące, że aż mnie irytuje. W poprzednich sezonach nigdy nie miałem takich odczuć.

    Po czwarte: tutaj nie dam sobie ręki uciąć, ale chyba pojawia sie jakaś niekonsekwencja względem fabuły poprzednich odsłon. Tak jakby niektóre wydarzenia pozmieniano, nie czuję tu ciągłości…

    Po piąte: oprawa audio­‑wizualna. Dwie pierwsze części charakteryzowały się naprawdę wysokim poziomem grafiki, tutaj niby jest ok, ale widzę o wiele więcej różnych błędów. Najgorzej wypada jednak muzyka. Gdzie się np podziały te fajne „heroiczne” wstawki? A tak wogóle to gdzie te „tornada” wciągające wszystkich „postronnych” wojaków?

    Obejrzę do końca, ale jak na razie jest to naprawdę duży zawód i wątpie, żeby coś miało się zmienić…
    • Avatar
      blob 6.01.2015 02:48
      PS: Wiem, że to adaptacja mordobicia, ale tutaj jak nigdy czuje się „pojedynkowy” setting scen. Naprawdę, brakuje tylko pasków życia nad głowami bohaterów…
    • Avatar
      nakizakura 6.01.2015 08:41
      To jest „remake” – stąd „nieścisłości”. Właściwie jest to po prostu inna historia na podstawie gry – nie ma żadnej ciągłości z poprzednimi seriami. Stąd też brak gangu Masamune, brak tornad, olanie wydarzeń z poprzednich serii – były tylko elementem poprzednich anime.

      Ale seiyuu to się nie zmienili. ;) Od czasów pierwszej gry wszyscy są tacy sami.
      • Avatar
        blob 6.01.2015 11:09
        Np Chosokabe czy Keiji brzmią inaczej. A seiyuu ci sami (bo aż sprawdziłem)... kurcze chyba mi się coś ze słuchem dzieje :P

        Ale w sumie najlepszym chyba podsumowaniem „inności” serii jest to jak Masamune potraktował Yukimurę bądź co bądź swojego największego rywalo­‑przyjaciela :P, gdy pojawił się Ishida.
        • Avatar
          nakizakura_kaisou 8.01.2015 08:19
          Keiji to faktycznie – nie wiem jak Twoje odczucia, ale mnie brzmi jakby był pijany. XD Chyba aktor sobie głos zniszczył. XDD

          O taaak… Yukimurze się oberwało za darmo. xD Spotkanie Ishidy to był dla Masamune chyba taki szok, że aż mu odbiło. :D
          • Avatar
            blob 8.01.2015 13:57
            Brzmią inaczej, to na pewno. Chosokabe brzmi o wiele „spokojniej” w przciwieństwie do Keijego, który brzmi jak jakiś wagabunda (zasadniczo nim jest :P), a nie dyplomata i negocjator.

            PS: Jeszcze jeden „irytujący” szczegół Judge End. Postacie straciły swoje „atrybuty”. Gdzie małpka Keijego? Gdzie papuga Chosokabe? O gangu Date już wcześniej wspomniałem :P To chyba taki ewidentny zabieg twórców, którzy chcieli „odciąć” się od poprzednich serii :P

            PS: Taki „random” [link]#full jaki znalazłem gdzieś w odmętach intjernetu :P
            • Avatar
              nakizakura_kaisou 10.01.2015 08:42
              Przynajmniej Keijiemu to pasuje. XD

              No niestety, to też efekt tego, że w grze małpy i papugi się zasadniczo nie pojawiają. :< Papugę ostatni raz widziałam w drugiej grze, nawet jakieś znaczenie miała. Małpka pojawia się tylko jako element jednej z technik Keijiego. Chyba nikt na nie pomysłu nie miał, albo czasy zrobiły się tak trudne, że Keiji i Chousokabe nie mają czasu na zwierzątka. xD

              Ooo, znam te pieski! xD One mają nawet serię mini­‑komiksów: [link] xD
  • negai 5.01.2015 02:45:25 - komentarz usunięto
  • Avatar
    R
    nakizakura_kaisou 25.12.2014 20:44
    Droga Redakcjo!
    Wnoszę o usunięcie recenzji, gdyż jest napisana nieprofesjonalnie. Recenzent ocenił dramat tak jakby byl komedią, bo się na nią najwidoczniej nastawił. Czyli ja mogę napisać recenzję horroru tak jakby to była komedia i narzekać, ze nie ma śmiesznych scen i cycków, tak? To ma byc profesjonalna strona? Czy nikt nawet nie sprawdza, co recenzent recenzuje, tak choćby na tyle, by zobaczyć w Anime News Network jaki to typ serii? Naprawdę? Potem ktoś to przeczyta i tez zacznie to oglądać jak komedię, bo nikt recenzenta nie poprawił, nikt się o inną tez nie pokusił (zresztą nie wiem, jaki byłby tego sens, skoro alternatywnych nikt chyba nie czyta). Dałbym tej serii 7/10, ale nie za to, ze nie była absurdalna tylko za… różne inne rzeczy. Nie przemawia do mnie jakoś argument, że poprzednie serie były śmieszne. Czyli dwa głupie epizody do Higurashi no naku koro ni Rei też powinienem oceniać jak horrory i narzekać, ze były jakieś glupawe? Tak?
    Nie wiem, czy redakcja w ogole czyta komentarze, ale cóż… Napisało się.
    • Avatar
      Avellana 25.12.2014 20:57
      Podłączyłam komentarz pod właściwe konto…
      • Avatar
        nakizakura_kaisou 25.12.2014 21:18
        Z całym szacunkiem, ale to nie jest mój komentarz, tylko osoby, z którą dzielę sieć, co za idzie IP.
        • Avatar
          Avellana 25.12.2014 21:58
          Biorąc pod uwagę podobieństwo stylu, czasu i opinii, pozostawimy chyba komentarz tam, gdzie obecnie jest…
          • Avatar
            nakizakura_kaisou 25.12.2014 22:01
            Fascynujące kryteria. Zwłaszcza czasu, bo jakoś komentarza DareHitori mi nie przypisaliście chociaż też wyszedł w dość podobnym czasie po moim i opinia się zgadzała (co nie powinno dziwić zważywszy na to, że pisałyśmy te komentarze jedna po drugiej, tylko kontaktując się skypem a nie w realu).
            Chciałabym zażartować o nagonce, ale trochę mi ręce opadły.
          • Avatar
            beduin 26.12.2014 13:00
            O jezusiuu. Widzę, że niezla jatka się zrobiła przez mój (nie mój?) komentarz. :( To już może lepiej go usunąć jak ma się tu tak dziać? Nie chciałem urazić recenzenta, jeśli o to chodzi… albo się podszywać. :( To ja się już nie będę odzywał. :( Wybaczcie mi.
            Wesołego… teraz to chyba Sylwestra!
            ~beduin, żeby się nie pomylił ;)
            • Avatar
              peregrinus 26.12.2014 14:33
              Recenzentowi nawet przez myśl nie przeszło by czuć się urażonym, a liczba komentarzy o dziwo go cieszy ;P Poza tym mi to obojętne „kto, co” pisał.

              Co do samej treści apelu, napiszę tylko, że nigdzie Judge End nie zostało nazwane w recenzji komedią. Wspomniałem zarówno o elementach komediowych (które były!) jak i dramatycznych. Zresztą nie jest to sprzeczne z takim ANN, Mal'em czy AniDB. Tam również Judge End NIE figuruję ani jako komedia, ani jako DRAMAT.
            • Avatar
              nakizakura_kaisou 26.12.2014 22:27
              Pogłębiasz tylko wizję mojego rozdwojenia jaźni. :P Poza tym w tym peregrinus ma rację, nawet pisząc do redakcji stwierdziłam, ze dramat to raczej nie jest, więc same przygodowe powinny być.
  • Avatar
    A
    Askortt 21.12.2014 22:50
    Zaryzykowali
    Mam inne zdanie, dla mnie to najlepsza seria dlatego, że najpoważniejsza.
    W poprzednim stylu były dwie serie i film, gdyby w trzeciej serii nic nie zmienili to staliby w miejscu i odcinali kupony. Zaryzykowali zmianę studia i klimatu na poważniejszy, co wyszło serii na dobre. Plus za podjęcie ryzyka i chęć rozwoju. To też powinno się liczyć. Łatwiej jest nic nie zmieniać, osiąść na laurach, nie ryzykować i odcinać kupony.
    • Avatar
      nakizakura_kaisou 22.12.2014 08:44
      Re: Zaryzykowali
      Cieszy mnie, że ktoś jeszcze widzi jakieś pozytywy tej zmiany. :) Ciekawe po ilu takich samych seriach w końcu by się to wszystkim przejadło…
      • Avatar
        Askortt 22.12.2014 13:28
        Re: Zaryzykowali
        Recenzenci zawsze na coś narzekają, taka rola. Jakby twórcy nic nie zmienili, recenzenci narzekaliby, że nic nie zmienili, konwencja się wyczerpała itd. A kiedy zmienili, to narzekają, że zmienili.
        Radzę się od tego odciąć i kierować się jedynie swoim własnym zdaniem :)
        • Avatar
          nakizakura_kaisou 22.12.2014 13:33
          Re: Zaryzykowali
          Słowem: ludzkości nie dogodzisz… xD To prawda.
  • Avatar
    R
    DareHitori 21.12.2014 20:21
    na serio to "na serio?"?
    Recenzencie,
    Genres: action, supernatural ([link]
    Widać gdzieś tutaj „satyrę”? To, że poprzednie serie anime miały charakter satyryczny, nie jest gwarancją, że seria nowa, robiona przez inne studio i na podstawie następnej części gry też satyrą będzie.
    I aż dreszcz mnie przechodzi na myśl, że w dzisiejszych czasach komuś wydaje się śmieszna rozpacz bohatera, który jednego dnia stracił absolutnie wszystko i musi teraz z tym żyć, mimo iż nie ma siły (i jest to w pełni zrozumiałe, ludzie nie przechodzą w kilka dni do porządku dziennego z tym, że wymordowano im całą rodzinę).
    • Avatar
      kircia 22.12.2014 02:08
      Re: na serio to "na serio?"?
      Przepraszam, nie jestem recenzentem, ale jednak się wtrącę.
      Owszem, tutaj jest zdecydowanie mniej „czystej” satyry niż w poprzednich częściach, ale… jeśli studio chciało uniknąć jakiekolwiek satyry robiąc anime o historycznych postaciach, to powinni w ogóle odejść od projektów Capcomu i zrobić osobną, niepowiązaną produkcję. W końcu tutaj satyra zaczyna się już w wyglądzie bohaterów (koń­‑harley, stroje), jest w ich zachowaniach ( Takeda vs Yukimura i ich bójki, zachowanie Kasugi przy Kenshinie), a kończy się na atakach, tj. spadaniu z nieba w kolorowej poświacie, kratery po uderzeniach itp. Jakkolwiek serio by tego nie próbowali zrobić, te elementy satyry tu zostaną, a w tym wypadku połączenie ich z tragizmem wypada dość kiepsko.

      I mało tego, w filmie „The Last Party”, który niby to był mniej serio niż „Judge End” też doskonale pokazano  kliknij: ukryte  i szczerze, to ta jego rozpacz dotknęła mnie dużo bardziej w lżejszym filmie niż w tej serii. I wcale nie było mi wtedy do śmiechu. A podczas oglądania serii parę razy uśmiechałam się z powątpiewaniem, i to nie w komediowych, a właśnie w tych udających realizm rozpaczy momentach.
      Jakoś Production I.G. zwyczajnie lepiej wychodziło połączenie tego wszystkiego, pomimo większych ilości absurdu.
      • Avatar
        nakizakura_kaisou 22.12.2014 08:48
        Re: na serio to "na serio?"?
        jeśli studio chciało uniknąć jakiekolwiek satyry robiąc anime o historycznych postaciach, to powinni w ogóle odejść od projektów Capcomu

        A Capcomowi to wolno łączyć te rzeczy? Nie jest tak, że studio od anime samo dodało ten tragizm – trzecia gra właśnie tak wyglądała: postacie zostały tak samo absurdalne jak były, ale ich historie zrobiły się tragiczne. Można te rzeczy łączyć, bo istoty z takiego dziwnego świata mają takie same uczucia jak my.

        w tych udających realizm rozpaczy

        Przepraszam, ale widać, że nigdy nie byłaś w prawdziwej rozpaczy, ani nikogo takiego nie widziałaś. To było realistyczne. Nie chcemy się z tym pogodzić, ale rozpacz bywa tak straszna, że aż z drugiej strony mogłaby śmieszyć.
        • Avatar
          peregrinus 22.12.2014 11:01
          Re: na serio to "na serio?"?
          Chyba zbyt osobiście postrzegasz tą serię, ale „to Twoja sprawa”. Widziałaś albo słyszałaś kiedyś o tylu tak emocjonalnie rozpaczających dowódcach wojskowych (zagęszczenie na kilometr kwadratowy)? Tu logiki nie ma, a nie mam już nastu lat by patrzeć z przejęciem na dorosłych bohaterów charakteryzujących się rozchwianiem emocjonalnym wieku dojrzewania (skoro im kontekst historyczny odbieramy) – takich bohaterów w anime jest zwyczajnie zbyt wiele i wtedy seria jest jeszcze bardziej typowa.
          • Avatar
            nakizakura_kaisou 22.12.2014 13:35
            Re: na serio to "na serio?"?
            Ciekawe, a zagęszczenie niemożliwych do opanowania zbroi jest już okej? Sam fakt, że generałowie w Basarze wyróżniają się na tle swoich wojsk już jest nierealne. Ostre zarysowanie ich charakterów to tylko kontynuacja tej kreacji.
            Dorosłych??? Yukimura, o ile mi wiadomo, ma 17 lat.
            • Avatar
              peregrinus 22.12.2014 13:48
              Re: na serio to "na serio?"?
              No właśnie, jest nadal nierealne i jako takie traktowałem poprzednie serie, i tak samo tą.
              • Avatar
                nakizakura_kaisou 22.12.2014 13:53
                Re: na serio to "na serio?"?
                No i spoko, bo kreacyjnie ta seria nadal jest przerysowana, ale nie znaczy to, że ma być lekka.
                • Avatar
                  peregrinus 22.12.2014 14:02
                  Re: na serio to "na serio?"?
                  Dla mnie ciężka nie jest. Jak w teorii literatury: możesz przyjąć grę, konwencję którą proponuje Ci autor lub nie. Jeśli Ci nie odpowiada, jeśli nie ma ona dla Ciebie sensu, to będziesz widzieć utwór inaczej niż ci, którzy na tą grę przystali. Zresztą to tylko anime, więc nie widzę powodu do oburzania się z powodu braku wczuwania się w sytuację fikcyjnych bohaterów.
                  • Avatar
                    nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:09
                    Re: na serio to "na serio?"?
                    Nie rozumiem wobec tego po co katować się czymś, czego się nie przyjęło. Jasne, że nie każdy musi mieć mentalność taką samą jak autor – nadal, po co się w to w takim razie zagłębiać?
                    To jest poważny problem naszych czasów, bo kultura wyrabia nawyki podchodzenia do życia realnego. A obecna kultura każe być bezemocjonalnym, melodramaty to tandeta, a jak postać się przewróci, to trzeba się śmiać. Brak wczuwania się to jedno, drugim jest zauważenie, jakie emocje chce nam wcisnąć autor. Nawet jeśli się je odsuwa, bo są fikcyjne.
        • Avatar
          kircia 22.12.2014 12:40
          Re: na serio to "na serio?"?
          W swoim komentarzu nieco niżej od razu napisałam, że nie obchodzi mnie, jak to wygląda w grze – bo anime ma się bronić samo. Więc, oczywiście moim zdaniem, wychodzi na to, że Production I.G. poradziło sobie z tym znacznie lepiej, skoro gra jest podobnie „tragiczna” jak „Judge End”.
          I co Ty możesz o mnie wiedzieć? Bez takich osobistych wycieczek proszę, bo ja z kolei mogłabym stwierdzić, że nie czytałaś żadnej japońskiej książki i niewiele wiesz o mentalności i sposobach reagowania Japończyków (chociaż i tak nie ma co się odwoływać do realizmu zachowań, jeśli chodzi o SB). A recenzent ma rację z tymi „emocjonalnie rozpaczającymi dowódcami”. Podpisuję się pod jego odpowiedzą obiema rękami.
          • Avatar
            nakizakura_kaisou 22.12.2014 13:37
            Re: na serio to "na serio?"?
            Nie interesuje mnie mentalność Japończyków. Nawał tsundere i zasadniczo większości postaci anime, których psychika nie ma prawa bytu w Japonii, tylko potwierdza, że Japończycy chcieliby być tak emocjonalni jak ich postacie.
            • Avatar
              kircia 22.12.2014 14:17
              Re: na serio to "na serio?"?
              Ta, albo stworzono taką potrzebę i teraz sprzedaje się ją z gigantycznym zyskiem.
              • Avatar
                nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:22
                Re: na serio to "na serio?"?
                Japończycy mają kulturę, która tłumi emocje, a problemów psychicznym tym wywołanych jest tyle, że (mówiąc kolokwialnie) Freud by się zlał. Ludzka natura jest emocjonalna.
                • Avatar
                  kircia 22.12.2014 14:26
                  Re: na serio to "na serio?"?
                  Po komentarzem pod spodem również mogę się podpisać, więc w zasadzie nie mam nic więcej do dodania.
                  Wesołych Świąt.
                  • Avatar
                    nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:34
                    Re: na serio to "na serio?"?
                    Ciekawe, bo Wasze komentarze były kompletnie różne, hmm…
                    Nie obchodzę, ale whatever.
                    • Avatar
                      kircia 22.12.2014 15:16
                      Re: na serio to "na serio?"?
                      Chodziło mi o drugą część, bo w dużej mierze o tym była nasza dyskusja. Poza tym nigdy nie twierdziłam, że Japończycy nie są emocjonalni, ale że niekoniecznie lubią te emocje okazywać – a już na pewno w dawnych czasach wręcz za punkt honoru stawiano sobie utrzymanie spokoju w trudnych sytuacjach.
                      Hm, widzę awangarda w normach grzecznościowych.
                      • Avatar
                        nakizakura_kaisou 22.12.2014 15:20
                        Re: na serio to "na serio?"?
                        Owszem, i to sama ciągle tu powtarzam – to nie jest typowe zachowanie Japończyków, co nie znaczy, ze nie są to zachowania autentyczne.
                        Boże Narodzenie i jego zwyczaje to norma kulturowa. ;) Wesołej Chanuki.
                        • Avatar
                          kircia 22.12.2014 16:01
                          Re: na serio to "na serio?"?
                          Chodziło o to, że czy obchodzisz czy nie, ładniej odpowiedzieć po prostu „dziękuję”. Tak się przyjęło.
                          A dziękuję, chociaż bliższe mi są urodziny Mitry 8­‑D
                          Zbaczamy z tematu, więc już dajmy spokój ;)
                          • Avatar
                            nakizakura_kaisou 22.12.2014 16:09
                            Re: na serio to "na serio?"?
                            Wiesz, średnio mnie obchodzi, co się przyjęło, ale tak, off­‑top się robi, więc utnijmy to.
            • Avatar
              Slova 22.12.2014 14:17
              Re: na serio to "na serio?"?
              Ale Japończycy SĄ emocjonalnymi ludźmi, tak samo jak my. Problem polega na tym, że żeby tę emocjonalność w widzu obudzić, to trzeba do niego dotrzeć. A żeby to się stało, to kreacje bohaterów muszą do niego przemówić. A żeby do niego przemówiły, to muszą mieć jakieś odniesienie w tych swoich emocjach do naturalnych zachowań i musi być zachowana pewna konsekwencja. Jeśli jeden element serii jest karykaturalny, a drugi skrajnie poważny, to się ze sobą wzajemnie gryzą, bowiem odbiorca musi wiedzieć jasno, czy ma się wobec serii ustosunkować z całkowitą powagą, czy też może ją odbierać luźno.
              • Avatar
                nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:32
                Re: na serio to "na serio?"?
                Źle się wyraziłam: Japończycy są emocjonalni, a i owszem, ale ich społeczeństwo narzuca im takie ramy psychologiczne, że ta emocjonalność nie ma ujścia.

                Nie do końca. Trzeba oddzielić warstwy kreacji świata i pokazanych jednostek. Gdyby ludzkość nie potrafiła tego zrobić, wszystkie dziecięce serie ze zwierzątkami, które mają je wzruszyć, nie miałyby sensu. Można przedstawić dziwaczny świat, jaki się komu podoba, ale obojętne, czy patrzymy na zwykłego człowieka, dziewczynę z różowymi włosami, czy nosorożca w garniturze to wszystko są postacie kreowane na emocjonalności ludzkiej – ergo: tak trzeba na nie patrzeć.
                Nie wiem, czy ja żyję na innej planecie, ale kreacje postaci z Basary nigdy nie były dla mnie aż tak absurdalne. Do pięt nie dorastają części serii o magical girls i innych, a tych jakoś nie odbieramy jako satyrę. Chyba swoją szafę muszę przebrać, bo podejrzane się to robi.
                • Avatar
                  Slova 22.12.2014 15:02
                  Re: na serio to "na serio?"?
                  Tak, ale świat i bohaterowie muszą się wzajemnie uzupełniać, muszą być spójni. Nic nie poradzisz na to, że jeśli w głupie, slapstickowej komedii nagle wprowadzony zostanie jakis super poważny wątek zrealizowany z równie wielką powagą, to będzie to wyglądalo zwyczajnie źle. Tak samo dodawanie nagle głębokiej warstwy emocjonalnej bohaterom, którzy do tej pory byli raczej karykaturami powoduje zgrzyt. Widz zwyczajnie ma prawo nie wiedzieć, jak zareagować w sytuacji, gdy postać robi coś, o co się jej nie podejrzewało i na co nie wskazywały dotychczasowe doświadczenia.

                  Ot, taki przykład: oglądam wczoraj Grisaię. Poważna scena, kanibalizm, po prostu upadek człowieczeństwa, degradacja ludzkiej natury do poziomu zwierzęcych instynktów. Rykłem gromkim śmiechem. Seria mega poważna, ale zwyczajnie nie umie tej powagi przekazać, bo gdy naglę widzę parę uprawiającą w nocy seks w lesie na stosie trupów swoich kolegów, których wcześniej zjedli i gdy ktoś mi rzuca w twarz TAKIM WIELKIM BODŹCEM, to nie ma co się dziwić, że reaguję inaczej, niż by tego ode mnie oczekiwał reżyser. Emocje widza trzeba wpierw ukierunkować, jeśli się tego nie zrobi, to nie ma co się dziwić, że zareaguje tak, jak mu nastrój podpowiada.
                  • Avatar
                    nakizakura_kaisou 22.12.2014 15:10
                    Re: na serio to "na serio?"?
                    bohaterom, którzy do tej pory byli raczej karykaturami

                    Zasadniczy problem polega na tym, że nigdzie w JE postacie nie były karykaturalne. Poprzednie serie anime rzutują na tę, choć nie powinny, bo nie mają z nią nic wspólnego poza źródłem. Nie wiem, czemu ludzie nie mogą się pogodzić, ze studio się zmieniło i wszystko inne też się zmieniło. Jakby do końca świata obowiązkiem Capcomu było zlecanie tylko głupawych anime.

                    Miałam to samo z Gyo. :P Co nie zmienia faktu, że JE obrywa za swoje poprzedniczki i to jedyne, co mnie w tym wkurza. Jakby nagle ktoś zrobił z Clannadu zupełnie odrębną serię w konwencji horroru też by były piski i krzyki, nawet jeśliby ta seria była spójna i obiektywnie dobra. Brak elastyczności.
                  • Avatar
                    DareHitori 22.12.2014 17:20
                    Re: na serio to "na serio?"?
                    Zachowanie spójności nastroju to tylko jedna wersja wymagań wobec utworu, „Mood Whiplash” i jemu podobne siedzące w indeksie tvtropes skłaniają raczej do stwierdzenia, że inne podejście jest możliwe.
                    Rozumiem, co masz na myśli, ale w przypadku emocji (zwłaszcza w dzisiejszych czasach) grunt jest bardziej grząski. Ludzie przypisują ludzką emocjonalność wszystkiemu po kolei, nawet ruszające się kółka i trójkąty potrafią opisywać jako „zielone kółko obraziło trójkąt, to trójkąt sobie poszedł zabierając ze sobą czerwone kółko i teraz zielone kółko jest smutne, bo zostało samo”. Narzekanie na emocjonalność „karykaturalnych” postaci, ponieważ uważa się za ich obowiązek bycie płytkimi trochę przypomina mi zdziwienie niektórych ludzi, że pieska boli jak go nacisnąć, bo oczekiwało się takiej lali co się rusza. Są też tacy, co tak myślą o noworodkach – „emocje, jakie emocje? toż to małe i głupie”.
                    Można oczywiście mówić, że hiperbola i mnie boli tylna część ciała, a tak w ogóle co ja wiem w obliczu czyjegoś pojedynczego, zgrubnego kursu z psychologii na kierunku którymśtam. I to jest ta naturalna ludzka emocjonalność, która niektórym nie pozwala być uprzejmym wobec kogoś, kto ma inne zdanie (Ciebie akurat nie mam w tym momencie na myśli).
                    • Avatar
                      peregrinus 22.12.2014 17:37
                      Re: na serio to "na serio?"?
                      Widzę, że ktoś do mnie pije… No ba, oczywiście moja wiedza bazuje na jednym kursie na kierunku „którymśtam” i to takim na który nie chodziłem, jak na dzisiejszego studenta przystało – dobrze wiedzieć od kogoś kto WIE więcej o mnie niż ja sam. Tak, ewidentnie to ja tutaj byłem nieuprzejmy i bez przerwy snułem insynuacje na temat innych – toż to gołym okiem widać! Na razie jedyny argument jaki widzę to: mi się podobało i było poważne, więc jeśli ktoś inny widział w tym tylko kicz, to jest ZŁY. Cóż, większość znanej mi pop kultury to kicz, do tego należy wg mnie Judge End, jeśli to robi ze mnie nieuprzejmego człowieka, to niech i tak będzie ;)
                      • Avatar
                        DareHitori 22.12.2014 18:00
                        Re: na serio to "na serio?"?
                        Akurat tamten koniec był amalgamatem wszystkich złych tendencji, których nie lubię i nie rozumiem, a o tym, że ktoś czuje, że zna się na psychologii, słyszałam już zbyt wiele razy, by na to nie narzekać. Ja tu o ludziach nie piszę, bo wróżka nie jestem i nie mam pojęcia, kto po drugiej stronie kabla siedzi.
                        Nieuprzejme, mój drogi, jest wyskakiwanie z taką agresją słowną pod tytułem „obrażona ironia”, w celu „dokopania” komuś i „poniżenia” go, bo jak wiemy w polskim internecie od tego się ma bardziej rację.
                        Jakbym miała coś Tobie do powiedzenia, Tobie bym napisała. Jak uważasz, że moje słowa Cię urażają, to nie mam nic przeciwko temu, żebyś mnie sprostował. Co studiowałeś to chyba tajemnica nie jest?
                    • Avatar
                      IKa 22.12.2014 17:53
                      Re: na serio to "na serio?"?
                      Moderacja właśnie pomalutku traci cierpliwość… Albo pani spuści z tonu i przestanie obrażać innych użytkowników za to, że ośmielają się mieć własne zdanie, albo zaczniemy się bawić w wycinanki.

                      Mam nadzieję, że wyrażamy się jasno.

                      Moderacja
                      • Avatar
                        DareHitori 22.12.2014 18:15
                        Re: na serio to "na serio?"?
                        Moderacjo?
                        Co jest obraźliwego w napisaniu, że nie recenzenta we własnej osobie miałam na myśli? Albo w stwierdzeniu, że agresja słowna w wiadomości pod tytułem „co ty mi zarzucasz” jest nieuprzejma?
                        Proszę ciąć, jak trzeba, ja szkodliwa społecznie być nie chcę, ale nie rozumiem czemu ja bardziej nie toleruję czyjegoś zdania od kogoś, kto sam mnie zaczepia.
      • Avatar
        DareHitori 22.12.2014 17:34
        Re: na serio to "na serio?"?
        To ja przepraszam, ponieważ „satyra” i „parodia” to nie są jedyne kategorie, w które wpisywać się mogą elementy komiczne czy też humorystyczne, najszerzej mówiąc. Na co satyrą miałoby być ekstatyczne „Kenshin­‑samaaaaa!” nie wiem, ale nie wiedzieć nie muszę, żeby wiedzieć, że jest to element humorystyczny. W poważnej serii chyba jest dozwolone raz na jakiś czas rozluźnić nastrój. Jak ktoś chce mieć 100% powagi ALBO komizmu oczywiście nie znaczy to, że nie ma gustu, ale raczej wielu dzieł zaspokajających ten apetyt nie znajdzie.
        Analogicznie, jeśli „anime ma bronić się samo”, jak piszesz gdzieś poniżej (powyżej?), to żadnej adaptacji gry czy innego materiału niebędącego łatwą do przetłumaczenia mangą na ekran mangą nie oceni się zbyt wysoko. I OK, gusta i dyskusje i tak dalej.
        Niemniej nieuprzejme jest wciskanie swojej wizji jako jedynego słusznego standardu oceny.
        • Avatar
          kircia 22.12.2014 20:36
          Re: na serio to "na serio?"?
          To ja znowu przepraszam, ale z definicji słowa „satyra” dowiemy się, że ośmiesza ukazywane w niej zjawiska, stosunki społeczne, obyczaje. A więc to co robi Kasuga w obecności Kenshina można pod satyrę również podciągnąć i będzie to satyra na przewrażliwioną, zakochaną kobietę. Można? Można.
          Ale nie trzeba, oczywiście. Po prostu wypisałam kilka przykładów, może nie każdy rzeczywiście jest czystą satyrą, i owszem, rozluźnienie atmosfery czasem się przyda, pod warunkiem, że umie się te elementy połączyć, a studio się nie spisało.
          Nie, a jednak PONIŻEJ – napisałam dość długi komentarz do anime, wystarczyło przesunąć suwak nieco niżej, hm.
          No, właśnie. Jeśli anime będące adaptacją gry czy mangi jest tylko tzw. „reklamówką”, i to w dodatku mało zrozumiałą dla kogoś kto pierwszy raz styka się z tytułem, to owszem – za co niby ma się to ocenić wysoko? Wtedy zazwyczaj nawet ci, którzy wiedzą o co chodzi nie są zadowoleni. Na szczęście z reguły nawet krótkie serie potrafią istnieć zupełnie samodzielnie, wiec nie jest źle. Większość anime to adaptacje czegoś, głównie mang, i jakoś nie przeszkadza mi to oceniać niektórych niezwykle wysoko, bo właśnie bronią się same, proste.
          I myślałam, że rozmawiam z ludźmi – mniej lub bardziej – ale dorosłymi, i że nie muszę przed każdym akapitem wciskać formułki „moim skromnym zdaniem”, żeby mi ktoś tego perfidnie nie wytknął. Bo to chyba oczywiste, że to moje zdanie, kiedy się wypowiada na jakiś temat.
          Mogę jedynie przeprosić, że tak to mogło zabrzmieć.
          • Avatar
            Ryuki 22.12.2014 21:07
            Re: na serio to "na serio?"?
            Może nie powinnam się wtrącać ale akurat co do tego zgadzam się z DareHitori, głównie dlatego, że pomijasz hybrydy gatunkowe. Coś może być zarówno satyrą jak i poważnym dramatem. Nic nie stoi na przeszkodzie mieszania gatunków jak się autorowi podoba. A tzw. kontrast między emocjami lub inaczej według TVtropes Mood Whiplash jest jak najbardziej jednym ze sposobów pisania. W końcu co to za problem pokazać na jednym panelu tortury a na następnym dowcip o fankach parujących głównych bohaterów. Oczywiście to czy się ten zabieg narracyjny lubi czy nie to kwestia gustu. Też przy królu takich huśtawek nastroju, którego miałam szczęście przeczytać Sengoku czy tam Akame ga Kill to drobnostki. Zresztą samo realne życie jest takie, ale nieważne.

            Co do adaptacji… to zależy. Są tytuły stworzone czysto dla fanów danych gier, nie zawsze skutkuje to niechęcią. Z jednej strony np. film do Tales of Vesperia każdy spokojnie może obejrzeć z drugiej cała kompilacja do FF7 bardzo opiera się na znajomości gry. Oba sposoby wiążą się z ryzykiem. Nawet jeśli adaptacja będzie dobra samodzielnie to nie znaczy, że znajdzie fanów. Oczywiście zawsze można zrobić coś jak Star Ocean EX i zniechęcić wszystkich naraz. Ponadto jeśli ogólnie zgodzę się, że anime powinno bronić się samo to jeśli jest adaptacją czegoś co znam będę je porównywać do pierwowzoru.
            • Avatar
              kircia 22.12.2014 21:18
              Re: na serio to "na serio?"?
              Dalej się nie rozumiemy. Oczywiście, że nic nie stoi na przeszkodzie w mieszaniu gatunków – oprócz samego wykonania. I tylko o to mi chodzi. Zwyczajnie mi się nie podoba, jak zostało to tutaj połączone. W „The Last Party” nie przeszkadzał mi wielki kocioł w połączeniu z rozpaczą Ishidy, a w „Judge End” przeszkadzało mi dużo rzeczy. Czy to już jasne? Super.

              Drugiej części nie rozwijam, bo zaraz zacznie się rzucanie tytułami. Chodziło tylko o to, że nie każda adaptacja musi mieć niską ocenę, nawet jeśli materiał pierwowzoru jest trudny. Są studia, która radzą (radziły) sobie z tym doskonale.
              • Avatar
                DareHitori 23.12.2014 13:06
                Re: na serio to "na serio?"?
                Dalej się nie rozumiemy. Mnie chodzi tylko i wyłącznie o to, że Judge End oceniany jest pod kątem nie tego, jaki jest, a jakie były inne serie, bo widzowie z jakiegoś powodu oczekiwali dokładnie tego samego stylu, bo… Nie wiem, może im się wydaje, że ta seria ma prawo tylko do wygłupiania się ku ich uciesze.
                • Avatar
                  kircia 23.12.2014 16:32
                  Re: na serio to "na serio?"?
                  Akurat ja wyraźnie w swoi komentarzu napisałam, że: "[...] nawet gdybym nie znała poprzednich części i nie oglądała „Judge End” przez ich pryzmat, anime nadal byłoby tylko średnie.”
                  O, proszę.
                  A już zupełnie swoją drogą, oczywiście, że wszyscy będą go oceniać porównując z tym co wypuściło Production I.G. To dość naturalna droga analizy, skoro dotyczy tych samych postaci i (w części) zdarzeń. Tak samo było z Hellsingiem, serią z 2001 r. i OAV Ultimate, oraz chociażby z Berserkiem. I z każdym innym anime, które postanowiono zekranizować ponownie. Z filmami przecież jest tak samo.
                  Złota zasada zaś jest taka, że jeśli coś się faktycznie dobrze sprzedaje, to nie opłaca się zmieniać koncepcji. Przykładem chociażby cały cykl Zetsubou Sensei czy Bakemonogatari.
                  I na koniec, każdemu się podoba co się podoba, oczywista sprawa, w porządku. Wyraziłam tylko swoje zdanie, bo ja się zawiodłam.
                  Mam nadzieję, że teraz już wszystko jasne.
                  • Avatar
                    nakizakura_kaisou 23.12.2014 22:58
                    Re: na serio to "na serio?"?
                    Nie wiem jakim cudem możesz stwierdzić jakie by coś było, gdybyś nie znała innych serii. Mnie jest ciężko powiedzieć, czy to anime jest zrozumiałe dla kogoś, kto nie zna gry, a doprawdy, myślę o tym już od wakacji. Jak coś już się ma w głowie, to się o tym nie da zapomnieć ot tak.

                    Capcomowi jednak się widać opłacało, skoro zlecili zrobienie dokładnie takiej serii. ;) Japonia ją przyjęła z miłością. To z gaijinami jest problem.
                    • Avatar
                      kircia 24.12.2014 01:03
                      Re: na serio to "na serio?"?
                      Jakim „cudem”? Proste. Jeżeli oglądam anime, i siedzę z kamienną twarzą podczas oglądania sceny, która miała być śmieszna / śmieję się podczas sceny, która miała być smutna / przewracam oczami na scenie, która miała być wzniosła – to coś jest nie tak. Nie spasowała mi ta seria i stąd wiem, że i tak jest dla mnie średnia. Jeśli to ma być cud, to może założę własny kościół?
                      A anime jest dla mnie zrozumiałe z bardzo prostego powodu – interesuję się też nieco historią Japonii i zwyczajnie wiem o co chodzi. Czyżby kolejny cud?
                      Mam wrażenie, że wszyscy tutaj mogą mieć własne zdanie, tylko nie ja, bo mi się nie podoba. Może zajmiecie się w końcu czymś pożytecznym, zamiast czepiać się pojedynczych zdań (pomijając jednocześnie cały kontekst), które napisałam? Co to ma być za polityka? Wszyscy są równi, ale inni są równiejsi? Bo tak zaczynam się czuć, już wcześniej było to męczące, teraz jest już irytujące.

                      Japonia Japonią, to inna kultura i trudno mi stwierdzić, czego tam oczekuje się od anime. A Ty też jesteś gaijinem, nawet jeśli także pokochałaś tę serię. Japończykom podobają się ich seriale, które nam z kolei często wydają się komiczne. Tymczasem jesteśmy tu, w naszym kręgu kulturowym, a rozkład ocen na serwisach takich jak ANN, MAL, Anispace, czy, skupiając się na Polsce, Tanuki sugeruje, że „Judge End” zostało przyjęte gorzej w szerokim gronie fanów, bez względu na to, jakie Ty czy tych kilka osób zawzięcie broniących tego tytułu macie zdanie. Więc ryzyko średnio się opłaciło poza Japonią, hm? A w końcu ten przemysł kwitnie już na całym świecie i ma ogromną liczbę odbiorców poza Japonią. Liczby nie kłamią, jak to mówią.
                      Koniec tej dyskusji, bo to się robi przykre.
                      • Avatar
                        nakizakura_kaisou 24.12.2014 12:16
                        Re: na serio to "na serio?"?
                        Powiem to krótko: Basara nigdy nie była intendowana na cały świat, zawsze skupiali się na Japonii. To widać po ich cyklu wydawniczym, gdzie większość rzeczy wokół Basary jest wydawana tylko w Japonii – głównie dlatego, że twórcy dbają o jej wizerunek. Wszelkie wydania w Ameryce przyjęły się strasznie słabo, bo nikt nie potrafił ich przełożyć na język zrozumiały dla ludzi, którzy nie są Japończykami, przy jednoczesnym zachowaniu oryginalnego contentu. Nie było moją intencją robienie Ci przykrości, ale marketing to delikatny temat i razi mnie, gdy ludzie powielają fałszywe informacje na ten temat. Można mieć swoje zdanie, ale bez wprowadzania w błąd ludzi, ktorzy mogą czytać te komentarze. Statystyki MAL i innych portali nie mają sensu dla tego konkretnego przypadku. Jedynie o wyjaśnienie tego mi chodziło, żeby nie było wątpliwości. Nikogo nie namawiam, by tę serię lubił, wprost przeciwnie.
                        • Avatar
                          Melmothia 24.12.2014 14:36
                          Re: na serio to "na serio?"?
                          Międlicie to i międlicie… Niby nie powinnam tego pisać, skoro się przyłączam, ale zauważyłam, że z Basary próbuje się zrobić coś ponadprzeciętnego i niezwykłego – tak że jak komuś się nie podobało, to on nie rozumie, więc dołożę swoje parę groszy…

                          nakizakura_kaisou napisał(a):
                          Basara nigdy nie była intendowana na cały świat, zawsze skupiali się na Japonii. To widać po ich cyklu wydawniczym, gdzie większość rzeczy wokół Basary jest wydawana tylko w Japonii – głównie dlatego, że twórcy dbają o jej wizerunek.


                          To można powiedzieć o każdym anime – Basara nie jest pod tym względem żadnym wyjątkiem, twórcy anime zarabiają na tym, co powstaje dookoła takiej serii telewizyjnej – DVD, figurki i cała reszta, a to się sprzedaje przede wszystkim w Japonii, czemu mieliby się przejmować resztą świata? Próbujesz pisać o Basarze jako o czymś wyjątkowym, podczas gdy jest to po prostu kolejna seria – anime historycznych czy będących adaptacją gry jest o wiele więcej, a samo to nie świadczy jeszcze o wyjątkowości, a dalej, co zdajesz się sugerować – hermetyczności. Fani sobie poradzą ze zrozumieniem, nie martw się…

                          nakizakura_kaisou napisał(a):
                          nikt nie potrafił ich przełożyć na język zrozumiały dla ludzi, którzy nie są Japończykami, przy jednoczesnym zachowaniu oryginalnego contentu.


                          Eee… Język angielski nie jest zrozumiały dla ludzi znających angielski? Bo jeśli chodzi o wierność przekładu, to przecież oczywiste jest, że przekład zawsze w jakiś sposób zmienia oryginał, ale to chyba wszyscy wiedzą, nawet Ci, którzy nie oglądają anime… Ponownie – Basara nie jest żadnym wyjątkiem, zwalanie winy na przekład jest śmieszne.

                          nakizakura_kaisou napisał(a):
                          Statystyki MAL i innych portali nie mają sensu dla tego konkretnego przypadku.


                          Każdy fan może napisać tak o serii, którą lubi, a która jest nisko oceniana. Ponownie – Basara nie jest wyjątkiem.

                          Ja porzuciłam Judge End nie obejrzawszy do końca pierwszego odcinka. Nie chodzi o zmianę klimatu – chodzi o to, jak zostało to zrealizowane. Nie mam nic przeciwko dramatom, poważnym seriom, nie mam nic przeciwko komediom czy parodiom z dobrymi momentami dramatycznymi (One Piece, Gintama). Nie cierpię za to, jak postaci są poprowadzone jak papierowe kukiełki. Kiedy zachowują się nienaturalnie, kiedy przez ich zachowanie scenarzysta krzyczy do mnie: „to miało być wzhruuuszające!”, „a teraz postać cieeeeerpiiii, patrz jak cierpiiiii”, to pluje taką schrzanioną realizacją dalej niż widzę.

                          Nie wystarczy wrzucić do serii ważnych wydarzeń i cierpienia postaci, należy jeszcze umieć to poprowadzić tak, żeby oglądający nie odbierał tego jako czegoś sztucznego i naciąganego, wsadzonego tylko po to, żeby wywołać konkretną reakcję widza. Ja dramat na siłę czy wymuszone „śmieszne” dialogi zauważam i mi one przeszkadzają. Fakt – Ty nie musisz, ale nie próbuj też wmówić osobom, które to widzą, że tego nie ma. Każdy będzie inaczej odbierał serię.
                          • Avatar
                            nakizakura_kaisou 25.12.2014 20:16
                            Re: na serio to "na serio?"?
                            Nie ma to jak znaleźć argument pod tytułem „bronisz tej serii, bo ją lubisz” i wałkować go w kółko.

                            Nikogo nie oskarżam o to, że tej serii nie pojmie. Mam na bakier z historią, a pojęłam, więc to nie jest wyczyn. Cytat o cyklu wydawniczym nie został przez Ciebie zrozumiany. Tylko dwie gry zostały wydane poza Japonią, JE nie było nawet w Japonii rozreklamowane, a moment, w którym wyszło sugeruje dość dosadnie, że było zrobione ku uciesze fanów trzeciej gry, żeby mieli co robić. Nie broniłam tu serii tylko decyzji Capcomu.

                            „Język” to nie tylko angielski, polski, japoński i tak dalej. Chodzi o merytorykę. Dwie gry wyszły poza Japonią i Capcom chyba nadal tego żałuje, bo były tragiczne. Tak, wszystkie anime na to cierpią, ale te historyczne zwłaszcza, bo są za głęboko osadzone w kulturze. Basara nie jest wyjątkiem – jest przykładem anime osadzonego w historii, czyli jednego z tych, których tłumaczenie na angielski jest absolutnie koszmarnie robione.

                            Każdy fan może napisać tak o serii, którą lubi, a która jest nisko oceniana.

                            Opisuję tu przypadek marketingowy, a nie „przypadek – moja ukochana seria, ach”. A wskazane statystyki nie mają znaczenia, bo grupa odbiorców jest za szeroka. Wyżej napisałam o intendowanej grupie, ale ktoś nie przeczytał~.
                            • Avatar
                              Melmothia 25.12.2014 22:04
                              Re: na serio to "na serio?"?
                              Nie ma to jak znaleźć argument pod tytułem „bronisz tej serii, bo ją lubisz” i wałkować go w kółko.

                              A Ty co właśnie wałkujesz?

                              To, że Tobie się podobało, guzik mnie obchodzi, Twoje prawo. Ja piję do tego, że Ty próbujesz wmówić innym, że jeśli im się Judge End nie podobało, to się nie znają albo są nieczuli…

                              Tak, wszystkie anime na to cierpią, ale te historyczne zwłaszcza, bo są za głęboko osadzone w kulturze.

                              Te wszystkie książki i filmy historyczne różnych narodów tłumaczone na inne języki… To straszne!

                              …serio?

                              Basara nie jest wyjątkiem – jest przykładem anime osadzonego w historii, czyli jednego z tych, których tłumaczenie na angielski jest absolutnie koszmarnie robione.

                              Co jest koszmarnego w tłumaczeniu Basary? Konkrety poproszę, bo serio ciekawa jestem. Na marginesie: owszem, tłumaczenie może być koszmarne, ale nie dlatego, że gatunek, ale najwyżej dlatego, że tłumacz jest niewprawny. Historyczność nie ma tu nic do rzeczy. Są rzeczy o wiele trudniejsze do przetłumaczenia i jakoś się to udaje (Ulisses? Pratchett?). Poza tym, w Basarze historii zrobili kęsim, a postaci mówią współczesnym japońskim, ewentualnie z naleciałościami. Dla dobrego tłumacza nic trudnego.

                              A wskazane statystyki nie mają znaczenia, bo grupa odbiorców jest za szeroka.

                              XD

                              Ale wiesz, że na polskim forum, mamy polskich fanów i dyskusje o tym, jak się to polskim fanom podobało/nie podobało? Naprawdę, całą Twoją wypowiedź mogłabym podsumować pytaniem „Ale jakie to ma znaczenie dla przeciętnego odbiorcy?”. Chciałabym jednak dostać odpowiedź na to, dlaczego tak bronisz tej serii, prawie że wymagając, żebyśmy zrozumieli ją jak Japończycy, do tego jeszcze tylko tacy mieszkający w Japonii?!

                              Wyżej napisałam o intendowanej grupie, ale ktoś nie przeczytał~.

                              Przeczytałam, zrozumiałam i odpowiednio odpisałam. Jakie znaczenie ma, kto jest preferowanym przez twórców odbiorcą tej serii? Inni nie mają prawa obejrzeć i stwierdzić, czy im się podobało czy nie? Bo co? Bo Ty tak mówisz?
                              • Avatar
                                nakizakura_kaisou 25.12.2014 22:09
                                Re: na serio to "na serio?"?
                                Nikomu nie wciskam konieczności lubienia tej serii ani nagłego zmienienia się w Japończyka. Cały ten komentarz odnosi się do jednej wypowiedzi innej osoby o tym, że wydanie JE było błędem Capcomu, bo fani woleli tamte serie. Toż i moja argumentacja jest o tym, że nie zrobili błędu, jeśli celowali w taką grupę, jaką wskazuję.
                          • Avatar
                            nakizakura_kaisou 25.12.2014 20:18
                            Re: na serio to "na serio?"?
                            Przepraszam za dwie odpowiedzi, ale przeglądarka nie dała mi napisać całej. :P

                            cd:
                            Naprawdę, chciałabym usiąść z Wami, ludzie, i obejrzeć ten pierwszy odcinek, bo fascynuje mnie, który moment uważacie tam za taki przedramatyzowany. Chyba mi się odczuwanie stępiło i tylko przerysowane rzeczy do mnie trafiają, skoro nie widzę tu przesady.
  • Avatar
    R
    nakizakura_kaisou 21.12.2014 19:06
    ...
    Do autora recenzji: Judge End nie miało w żadnym razie by komedią ani hiperbolą, problemy bohaterów nie są wyolbrzymione – to co wyprawia Mitsunari to normalne zachowanie osoby zrozpaczonej. Śmianie się z tego… Niezbyt dobrze świadczy o człowieku. Coś mi mówiło, że seria zbiera baty dlatego, że poprzednie były inne i ta recenzja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu…
    • Avatar
      peregrinus 21.12.2014 23:02
      Re: ...
      Tak, jestem złym człowiekiem – wybaczcie, ale zawsze chciałem to napisać ;P

      Słabo znam japońską mentalność, historię tego okresu trochę lepiej, jeszcze ze studiów i… w Judge End nie ma realizmu. I nie piszę tu o walkach czy strojach, ale zwyczajnie o postaciach. One są zbyt przerysowane bym mógł je brać choć trochę poważnie (ich armie na pewno by nie potrafiły). W ogóle anime zupełnie na serio są z reguły nudne z mojej perspektywy, a to na dodatek miałoby być realistyczne tylko w przypadku problemów emocjonalnych bohaterów – sorry, ale nie kupuje tego.
      • Avatar
        nakizakura_kaisou 22.12.2014 08:41
        Re: ...
        A kto mówi o realizmie historycznym? Nam się tylko wydaje, że potrafilibyśmy jakąkolwiek dawną mentalność uchwycić. Zwłaszcza w przypadku Japończyków, którzy większość swojej historii potrafili zataić, a o emocjach w ogóle już nic nie powiem. To nie jest tak, że byli tacy bezemocjonalni – chcieli na takich wyglądać. Jakby postacie z Basary zachowywały się zgodnie z tym, co Japończycy chcieliby wiedzieć o swoich historycznych bohaterach, pomarlibyśmy z nudów.
        Poza tym to Twoja sprawa, czy Ci się to anime podobało, czy nie. To mnie nie obchodzi. Dziwi mnie po prostu, jak można się nie zorientować, że to było na poważnie i do końca oglądać to, jakby było hiperbolą. Udawana psychopatia.
        • Avatar
          peregrinus 22.12.2014 10:49
          Re: ...
          To było na poważnie? Bez gagów z poprzednich części? Bez absurdalnych walk? Okej, oglądaliśmy coś innego.

          Acha, czyli nie ma realizmu, także emocjonalnego (jeśli chcesz mówić o zaburzeniach to wiele postaci z tej serii miałoby to tego świetne przykłady, patrząc z dzisiejszego kontekstu), ale ja mam przejmować się sztucznie wykreowanymi i nie trzymającymi się kupy osobowościami.

          Udawana psychopatia.


          Nie chce mi się nawet komentować.
          • Avatar
            nakizakura_kaisou 22.12.2014 13:42
            Re: ...
            Ta seria była na poważnie. Nie wiem, jak można pomyśleć, że nie. Nawet humor był przytłumiony.
            Realizm emocjonalny jest – nie ma realizmu historycznego (zresztą, proszę Cię, Honda? Za niego samego jest -1000 do realizmu) i realizmu japońskiego społeczeństwa, do czego powinniśmy się już przyzwyczaić. Tsundere w Japonii też nie uświadczysz, a nikt się ich nie czepia, że hiperbole, albo zupełnie nierealne.
            Owszem, część postaci z Basary można zaklasyfikować jako zaburzenia osobowości. I to trzyma się kupy, gdy się to przemyśli.
            • Avatar
              peregrinus 22.12.2014 13:56
              Re: ...
              Realizm emocjonalny jest
               – na zajęciach z psychologii uczono mnie czegoś innego. Wybacz.

              Nikt się nie czepia, że tsundere nierealne? Jeśli mimo hiperboli ma to być na serio to się czepiam. Takie serie animowane są dla mnie bez sensu jako rozrywka, a innego ich sensu nie widzę.
              • Avatar
                nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:01
                Re: ...
                No to mamy problem, bo ja też mam potwierdzenie psychologiczne. I cóż my z tym zrobimy?
                W JE nie ma hiperboli!! Napisałam, że tsundere to dla JAPOŃSKIEGO SPOŁECZŃSTWA hiperbola. Nie samą Japonią świat stoi. A anime to coś więcej niż rozrywka.
                • Avatar
                  peregrinus 22.12.2014 14:03
                  Re: ...
                  Dla mnie nie.
                  • Avatar
                    nakizakura_kaisou 22.12.2014 14:04
                    Re: ...
                    No to przynajmniej wyjaśnia Twoje podejście. Nie mam więcej pytań.
  • Avatar
    A
    kircia 5.12.2014 19:04
    Oj...
    Na samym początku zaznaczę, że w żadną z gier nie grałam, za to jestem wierną fanką serii anime. A że anime ma bronić się samo i poprzednie części się broniły, to niezbyt mnie interesuje, czy były realizowane zgodnie z fabułą gry, czy nie.

    Kiedy jakiś czas temu natknęłam się na informacje o kolejnym sezonie, byłam wniebowzięta… przez kilka sekund. Doczytałam i okazało się, że za robotę weźmie się inne studio, więc szybko ochłonęłam. I słusznie, przynajmniej rozczarowanie było mniejsze.

    Absurdalny humor? Niby jakiś był… ale pozbawiony iskry, którą miały poprzednie serie. Może próbowali zrobić to zbyt serio?
    A Date? Gdzie się podział ten bohater, do którego wszystkie pasujące określenia są wyrazami pozytywnie niecenzuralnymi?
    W tej serii przez połowę czasu zachowuje się jak jakiś nierozgarnięty antagonista. Z poprzednich części wiadomo, że zawsze był cudownym, narwanym dzikusem, ale jednak nie tak bezmyślnym jak tu.
    Jeśli chodzi o „Last Party”, to jak pisałam, nie wiem co jest bliższe grze, ale film, chociaż ciężko go określić mianem lepszego niż tylko ewentualnie dobry, podobał mi się bardziej.  kliknij: ukryte  A co dostałam w „Judge End”?  kliknij: ukryte  Poważnie?…
    Zabrakło mi tego, że główne postaci, jak kiedyś, osobiście nie rzucały się w wir walki (a przynajmniej nie tak często). Tym sposobem pozbawiono ich większości charyzmy. Owszem, sadzając ich na stołeczkach zbliżono się nieco do prawdy historycznej. Tylko po co, skoro cała reszta i tak była bez sensu?
    Ogółem wszystko to było jakieś takie nijakie. Za dużo uczuciowych przemówień, za mało widowiskowych walk. Jakby starano się wcisnąć głębszy sens i poważniejsze motywy tam, gdzie akurat były najmniej potrzebne. Dla mnie Sengoku Basara było jednym z nielicznych anime, w których ewolucja postaci na większą skalę jest wręcz niewskazana. Próbowano już to zrobić w drugim sezonie i nie utrzymał poziomu pierwszego.

    Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze grafika…
    Na litość, co oni mi zrobili z Yukimurą? Był jedną z najbardziej uroczych postaci, jakie kiedykolwiek biegały po ekranie, a tu… ech. Jemu i Sasuke najbardziej oberwało się „po kresce”. Reszta wyglądała lepiej lub gorzej, bez większych tragedii, ale Date z niebieskim okiem ze starszych projektów prezentował się przyjemniej. Sama animacja też gorsza niż ze studia I.G. W sumie to najlepiej wypadały tła, tutaj trudno było mi się przyczepić.

    I właściwie… tragedii nie było. A jednak nawet gdybym nie znała poprzednich części i nie oglądała „Judge End” przez ich pryzmat, anime nadal byłoby tylko średnie. Utknęło pomiędzy chęcią zrobienia czegoś nieco bardziej skupiającego się na emocjach, a pomiędzy oderwaną od realizmu kolorową siekaniną. Wycięli mi większość tego, co tak kochałam i co wydawało mi się właściwe kwintesencją Basary. Absurdalną, wywołującą radosną chęć popukania się w czoło kwintesencją.

    Jeżeli komuś niezbyt podobały się poprzednie części, to może akurat ta im się spodoba. Ale ludzie kochający Sengoku Basarę głównie za to (paradoksalnie), że była tylko tym (i aż tym) czym była i nic ponad to, raczej się zawiodą.
  • Avatar
    A
    Kakasztan 9.08.2014 11:51
    Na chwilę obecną jestem na 4 odcinku i muszę powiedzieć, że seria robi się coraz ciekawsza. Jest znacznie więcej akcji, sytuacja zaczyna się rozjaśniać, widać więcej humoru niż w np. pierwszym odcinku, który był stosunkowo poważnym wprowadzeniem. Jak to w basarze, miesza się powagę z humorem. Tutaj może trochę bardziej skrajnie niż to było w poprzednich częściach, ale mi to pasuje. Co do openingu, bardzo mi się podoba. Przypomina trochę ending z HxH(2011), który zresztą jest nutą tej samej grupy. Seria przyćmiona przez wyhajpowane AgK i TG, aczkolwiek sądzę, że równie warta uwagi, chociaż to już trzecia część i logicznym jest, że widzów będzie mniej.
  • Avatar
    A
    Jackass 11.07.2014 14:58
    Serial podobno opowiada alternatywne wydarzenia z filmu The Last Party. Nie wiem, jak to się ma do siebie, bo filmu nie widziałem. Ale mogę powiedzieć, że krwi na pewno jest więcej niż w sezonie pierwszym. Opening beznadziejny, utwory Abingdon Boys School i T.M Revolution to on nie pobije. Graficznie wygląda gorzej niż pracę Production I.G.
    • Avatar
      Moyashi 18.07.2014 10:57
      Niby nawiązuje w ten sposób do filmu, kilka motywów pozbierali jeszcze z innych Basarowych źródeł (jedną scenę wzorowali chyba nawet na mandze, ale mogę się mylić), projekty niby bardziej podobne do gry (np. fioletowe usta Hanbeia), ale jako fanka Basary jestem rozczarowana po dotychczasowych odcinkach. Seria jest dużo słabsza od obu wcześniejszych sezonów i kinówki nie tylko graficznie. Humor zanikł, epickość i pozytywny absurd zostały wymienione na patos i dramat. Całkowicie się zgadzam w kwestii openingu. Do tego bohaterowie zachowują się jak nie oni  kliknij: ukryte  Na razie wypada jak większość nowych serii, czyli tęsknię za Production I.G….
      • Avatar
        Kakasztan 9.08.2014 12:20
        Jeżeli chodzi o stronę graficzną muszę się zgodzić, nie ma tutaj szału, ale powstrzymał bym się od porównywania serii do poprzednich części po 2 obejrzanych odcinkach. Opening mi się podoba, aczkolwiek to kwestia gustu. kliknij: ukryte  Myślę, że seria zapowiada się całkiem ciekawie, z epka na epek jest coraz lepiej. Klimat SB jako tako zachowany. Zobaczymy jak historia potoczy się dalej. 4 odcinek – jest moc!
        • Avatar
          Jackass 9.08.2014 23:47
          To, że wprowadzono trochę humoru, nie znaczy, że poziom serii zaraz skoczy. W poprzednich nie było nic, tylko drama i krew, której leje się więcej niż w poprzednich dwóch sezonach(jakby chcieli nadrobić jej niedobór). Po 6 odcinkach jestem w stanie stwierdzić, że tutaj poprowadzenie historii niestety jest gorsze niż w pierwszych dwóch seriach studia Production I.G, ale aż tak złe nie jest. Zresztą, nie porównuje tego do filmu, którego jeszcze nie oglądałem. Poza tym, tak hucznie zapowiadają tą Sekigaharę. Boję się, że po prostu ją spierniczą.
          • Avatar
            Kakasztan 10.08.2014 01:16
            Tez mam nadzieje, ze nie zwala tej Sekigahary, a przy zapowiedziach w kazdym odcinku o to latwo. Coz, pozyjemy zobaczymy. Jestem dobrej mysli, moze jakiegos szalu nie ma, ale oglada sie calkiem spoko.
      • Avatar
        nakizakura 6.12.2014 12:26
        ...
        Z całym szacunkiem, ale nazywanie Hanbeia szalonym na umyśle tak mnie ugodziło, że aż musiałam odpisać. Jak Ty to oglądałaś? Przecież  kliknij: ukryte  Widać po komentarzach, że za trudna ta seria była dla przeciętnego widza.

        Zamaskowano spoilery. I na przyszłość proszę sobie darować uszczypliwości.
        Moderacja