Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Ronja, córka zbójnika

  • Avatar
    A
    Donia 23.09.2015 00:15
    Jeżozwierz w papilotach
    No dobra Goruś Miyazaki… Chociaż nie, nie będę mówić do Ciebie „Goruś”, bo tak na Detektywa Jeża mówiła jego dziewczyna. Jednak zostanę przy imieniu „Gorou”. Więc tak…

    No dobra Gorou Miyazaki… Daję Ci jeszcze jedną szansę! ;-)

    Po twoich Badziewiach z Ziemiomorza… Znaczy się Opowieściach! Nie chciałam oglądać już nic co byś zrobił, ale daje Ci szansę na udowodnienie, że przez te 9 lat czegoś się nauczyłeś i wziąłeś przykład z ojca, który podczas robienia razem Makowego Wzgórza czegoś Cię nauczył tak jak to robi Magda Gessler podczas wspólnego szykowania kolacji i z restauratorami w Kuchennych Rewolucjach.

    A widzę, że już na wstępie popełniłeś parę błędów!

    - Po pierwsze: za tą grafikę komputerową to bym Ci dała pstryczka w nos! Ghibli od zawsze słynęło z wysokiej jakości animacji na celuloidzie, a Polygon z kiepskiej animacji CG.
    - Po drugie: Błagam postuj trochę pod szkołą i przyjrzyj się dokładnie jak wyglądają dzieci w danym wieku! Najpierw zrobiłeś w Ziemiomorzu siedemnastolatków Arrena i Therru, którzy wyglądali jakby mieli jakieś 12­‑13, teraz Twoja Ronja, która powinna mieć 10­‑13 lat wygląda na jakieś 5­‑7 lat… Dał byś już sobie spokój z tym odmładzaniem dzieci (ciekawe co by było jakbyś miał robić adaptację „Dzieci z Bullerbyn”. Bo tamtejsi bohaterowie po odmłodzeniu zostaliby niemowlakami, a Kerstin płodem w brzuchu matki!)
    - Po trzecie: Ciekawe, że zbójcy codziennie chodzą do fryzjera! Bo ich fryzury wyglądają jak były starannie układane z toną lakieru, a do tego przypominają coś pomiędzy drewnianymi wiórami a papierowymi ścinkami. W dodatku Lovis ma fryzurę Pippi Långstrump, Ronja tuż po urodzeniu (!) miała włosy tak ułożone jakby wybuchła przed nią bomba, a Łysy Per ma na głowie jeżozwierza, który przez kilka miesięcy chodził w papilotach.
    - Po czwarte: nieładne twarze postaci w dodatku wzorowane na tych z Ziemiomorza (Mattis­‑Krogulec, Lovis­‑Tenar, Wietrzydła­‑Cob).

    Ale poza tym czytam też książkę i widzę, że starasz się być wierny pierwowzorowi i jednocześnie dorzucasz jakieś swoje pomysły (jak ten napad na początku), ale robisz to konsekwentnie a nie na siłę by nie zepsuć książki (Dostało się nauczkę po Ziemiomorzu, co?) Ponieważ lubię takie adaptację, które są wierne, ale twórcy dorzucają też do nich nowe elementy, więc na razie jestem zadowolona. A ten pierwszy odcinek miał nawet urocze i śmieszne fragmenty.
    Więc daję Ci szansę na udowodnienie mi, że jesteś godnym noszenia nazwiska Miyazaki i kto wie, może kiedyś zostaniesz następcą ojca…
    [Koniec Apelu]

    Dobra starczy, tych żartów z reżysera.

    Jak pojawiły się zwiastuny to napisałam, że jakby w jego ręce wpadł Harry Potter czy Mary Poppins, to pojechałabym do Japonii w i (kiedy jego ojciec poszedłby wyrzucić śmieci) podłożyła bombę pod dom Miyazakich. To samo zrobiłabym jakby się dobrał do Opowieści z Narnii, Władcy Pierścieni, Kroniki Spiderwick, Gwiezdnego Pyłu czy Broń Boże do W.I.T.C.H. bo wtedy to bym musiała po drodze zatrzymać się w Korei Płn. i gwizdnąć Kim Jong Unowi głowicę atomowa, bo na to zwykła bomba by nie wystarczyła. (Odpukać w niemalowane drewno!!!) I nadal jestem takiego zdania i to samo zrobiłabym jakby ktoś przerobił na taki badziew jak Gedo Senki jakieś bajki z mojego dzieciństwa jak Koziołek Matołek, Małpka Fiki­‑Miki, Kajtkowe Przygody, O Czym Szumią Wierzby, Przygory Filonka Bezogonka itp.
    Co do twórczości Astrid Lindgren… Jak byłam mała nawet nie słyszałam o Ronji, ale czytałam Braci Lwie Serce, czy wspomniane wyżej Dzieci z Bullerbyn i trochę czytałam ale też oglądałam przygody Pippi zarówno w wersji animowanej jak i aktorskiej. I w sumie cieszę, się, że to maleństwo na ekranie to jakaś nieznana mi dziewczynka, która dopiero poznaję, a nie Sofia/Lisa/Britta/Anna/Kerstin/Pippi/Annika. Teraz zaczęłam czytać książkę i porównując ją do pierwszego odcinka anime nie mam nic do zarzucenia. Jak pisałam wyżej wreszcie Goro nauczył się jak powinna wyglądać prawdziwa adaptacja książki. Dlatego też nie czepiam się, że tego, że niemowlę już kilka godzin po porodzie otwierała szeroko oczka, bo Astrid sama napisała, że dziecko patrzyło na tatę kiedy wziął ją na ręce. A ten młody wygląd Ronji mogę wytłumaczyć faktem, że póki co (przez 2 rozdziały) nie było powiedziane, ile ona tak naprawdę ma lat.

    O grafice pisałam już wyżej. Dodam jeszcze, że plansze eye­‑catch mi się nie spodobały –za proste i za puste. Przyrody skandynawskiej nie ocenię, bo nigdy nie byłam w Skandynawii. Muzyka śliczna, zarówno opening jak i piosenka Lovis.

    Nie jestem przyzwyczajona do literatury skandynawskiej, ani filmów na jej podstawie (od czasu czytania i oglądania, o którym pisałam powyżej minęło ładnych parę lat), ale póki co jestem po 1 odcinku i 2 rozdziałach i mi się podoba. Ciąg dalszy napiszę jak obejrzę więcej.
  • Avatar
    A
    bobik 13.04.2015 20:34
    Ehh od momentu kiedy pojawił się chłopak seria zrobiła się strasznie marna, a nasza główna bohaterka niedojdą która bez księcia w lśniącej zbroi nic nie zrobi ehh
  • Avatar
    A
    blob 6.04.2015 23:27
    Miłe
    Pomijając niefortunne użycie CGI, które sporo osób zniechęciło do serii, była to bardzo przyjemna opowieść. Przypomniała mi trochę te starsze anime z czasów gdy serie oparte o popularną europejską przygodowo­‑obyczajową prozę święciły triumfy (ot takie np Muminki).

    W kwestii grafiki muszę przyznać jedno. Dawno w anime nie widziałem tak pięknie narysowanej przyrody (jeśli chodzi o serie TV rzecz jasna). Podziwiając jak plastycznie zmienia się las w trakcie trwania przygód naszej bohaterki tak się wczuwałem, iż czułem wiatr, letni deszcz czy też rześkość poranka jakbym sam tam był. Tak mocno ta seria potrafiła na mnie oddziaływać. Za to ogromny plus. Szkoda, że leśna fauna, tak jak postaci ludzkie w całości komputerowa, trochę zepsuła efekt (bo o ile ludzie jeszcze wyszli znośnie, to zwierzęta wyszły bardzo sztucznie).

    Co się tyczy samej „treści” to faktycznie seria potrafiła się dłużyć, choć osobiście ja nigdy się nie nudziłem. Myślę, że jest to kwestia podejścia. Ktoś oczekujacy porywajacych przgód pewnie się zawiedzie, natomiast ktoś kto liczy na spokojną historię przygodowo­‑obyczajową o lekkim zabarwieniu fantasy nie powinien się zawieść.

    Był to mój piewrwszy kontakt z Ronją, nie znam pierwowzoru ani żadnej jego adaptacji więc nie mam porównania. Ocieniając jednak samo anime, wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Historie Ronji śledziłem z duża ciekawością a i sama historia miałą bardzo ciepły klimat.

    Mimo, że teoretycznie gdzieś przewija się nazwa Ghibli, ta adaptacja przygód Ronji raczej przeszła bez echa. Pozostanie więc rodzajem ciekawostki, swoistą podróżą nostalgiczną dla tych którzy dadzą jej szansę, no chyba, że potencjalny widz skutecznie zostanie znięchecony przez to nieszczęsne CGI. Ja w każdym razie polecam. Nawet jeśli jestem jednym z niewielu komu seria przypadła do gustu.

    8/10
  • Avatar
    A
    shi 30.10.2014 20:59
    Spodziewałam się czegoś lepszego...
    ...tym bardziej, że to Ghibli.
    Niby wygląd postaci charakterystyczny dla studia ale wykonanie komputerowe(czy jak to nazwać) odbiera cały urok. Postaci nie mają tak dobrej ekspresji jak przy tradycyjnej formie, poruszają się dziwnie, efekt jest „sztuczny”.
    Tempo też moim zdaniem źle dobrane. Akcja ciągnie się jak guma do żucia.
    Niestety nie znajduję w tym anime wspaniałej historii o przygodach zbójeckiej córki, jak to było w przypadku książki czy filmu.
    Z ciekawości, jak się to anime rozwinie, obejrzę kolejne odcinki.
    • Avatar
      Zolooo 19.11.2014 19:35
      Re: Spodziewałam się czegoś lepszego...
      To nie Ghibli, serię robi inne studio… na szczęście.
      • Avatar
        Jackass 19.11.2014 22:26
        Re: Spodziewałam się czegoś lepszego...
        Ghibli miało tylko udział przy postaciach i tłach. To wszystko. Animację robią ci sami ludzie, którzy animowali Sidonię.
        • Avatar
          shi 15.01.2015 08:45
          Re: Spodziewałam się czegoś lepszego...
          Uff, zwracam honor. Dzięki:)
  • eon_nemezis_gemanelion 20.10.2014 00:49:41 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    MarcowyZajac 19.10.2014 04:44
    Wzywano mnie, więc oto jestem

    „Ruszajcie – kupiec na sługi zawoła –
    Ja z dziećmi pójdę ku miastu”.
    Idzie… aż zbójcy obskoczą dokoła,
    A zbójców było dwunastu.

    Brody ich długie i parszywe lice,
    U pasa błyszczy buława;
    W komputerowej stworzeni grafice,
    A jakość jej iście plugawa.

    Czyżby ich piekło niskie wyzionęło,
    Czy z nory wypełzli Szatana?
    Wszak studio Ghibli mistrzostwem słynęło;
    Skądże ta nagła odmiana?

    Lecz nie; to Miyazakiego epigon,
    Jak głosi najnowszych treść nowin
    Do pracy zaprzągł studio Poligon
    Co z CG słynie rzygowin.

    Niechaj orkiestra gra marsze żałobne,
    W tarcze niech biją hajduki,
    Panny łzę w konchy zbierają ozdobne,
    Oto upadek jest sztuki!
    • Avatar
      blob 19.10.2014 22:26
      Choć żeś CG wróg zacięty,
      Rzygasz przy niej jak najęty,
      Doceń chociaż krajobrazy,
      Co wycięte jak z obrazy…

      Fajny klimat Skandynawii,
      I postacie pełne magii,
      Atmosfera prosto z knigi,
      Toż to Lindgrenowej pióra drygi!

      Wsłuchaj że się w lasu głosy,
      Niech ci wiatr potarga włosy,
      Usiądź sobie na kamieniu,
      I podumaj w drzewa cieniu…

      Takie tu są me odczucia,
      Ronja wzbudza me uczucia,
      To że grafa dla Waść pusta,
      Może winna jest „kapusta”?
      • Avatar
        MarcowyZajac 19.10.2014 23:24
        Że wycięte jak z obrazy?
        Cóż to znowu za wyrazy?
        Kto i kogo tam obraża
        Że obrazę wyciąć trzeba?
        Wołaj Pan moderatorów
        Wytną zaraz bez oporów
        Razem z resztą komentarza
        Jescze piętkę wytną z chleba
        I wyrostek robaczkowy
        Wytną numer panu rajcy
        Skazańcom obetną głowy
        A buhajom utną ...
        • Avatar
          blob 19.10.2014 23:33
          Oj nie czepiaj się literek,
          Nie ma wierszy bez usterek,
          To że słówko dziwnie zabrzmi,
          Obserwator zaraz zagrzmi,
          Nie oznacza zaraz przecie,
          Że ma znaleźć się klozecie…

          :)
    • Avatar
      San-san 20.12.2014 15:27
      Prysł czar Ghibli­‑animacji,
      którą przywykliśmy widzieć
      dla osłody, trochę racji
      pragnę przyznać i powiedzieć,
      że trójwymiar ma zalety
      chociaż ruchy kukiełkowe,
      są toporne i niestety
      trochę sztuczne, nietypowe.
      A choć ogół urok traci
      styl i projekt tu nie rażą
      pojawiają się postaci
      z naturalną – brzydką twarzą.
      Są więc: wielkie, brzydkie nosy,
      lub brodawki świetna sprawa!
      a jak się potoczą losy
      małej Ronji, tom ciekawa.
      • Avatar
        MarcowyZajac 7.01.2015 03:37
        Styl i projekt tak plugawy
        Rażą mnie jak grom z niebiosów
        I zupełnie nieciekawy
        Jestem dalszych Ronji losów
        Lecz kto rymem zgrabnie włada
        Zawsze mą sympatię budzi
        Gdy trafiłem na ten portal
        Zauważyłem ze zgrozą,
        Że ogromna większość ludzi
        Pisze tu wyłącznie prozą
        Jak to czynią troglodyci
        Gdy, z małp odrósłszy plemienia
        Futrem jeszcze są pokryci
        I w wiązanej mają mowie
        Niewiele do powiedzenia
        Ale cóż tam troglodyci
        I ich sprawy jaskiniowe
        Kiedy przed mymi oczyma
        Taką zgrabną widzę mowę
        W równe połączoną wersy
        Rytmu każdy z nich się trzyma
        Rymem każdy zakończony
        Oto dzieło znakomite!
        Smakowite jak krakersy
        Godne pięknej jest Safony
        (Chociaż nie mówi niestety
        O miłości do kobiety)
        Lecz i przy tym mankamencie
        O wielkim świadczy talencie
        Czy zgodzisz się zacna Pani
        Do mej dołączyć kompanii?
        • Avatar
          lasagna777 15.05.2015 17:54
          Popieram!!! W stu procentach!
          Masz rację we wszystkim, co napisałeś!

          O ile Japończycy tworzą świetne filmy oparte na ich własnej kulturze, o tyle zupełnie nie czują klimatu dzieł zachodnich autorów. Dotyczy to takich serii jak Tomek Sawyer, Robin Hood, Mała Księżniczka itd. Albo infantylne, albo przedramatyzowane, przeromantyzowane, przecukrzone itd., często ze zmienionym zakończeniem, usuwaniem/wprowadzaniem postaci i toną zapełniaczy.
          Tu jest to samo. Połowa akcji to jeden wielki zapychacz, całość mogłaby zmieścić się w kilkunastu, jeśli nie kilku odcinkach.

          Postaci ze skrzywioną psychiką, w ogóle nie przypominają charakterów z książki Astrid Lingren! Książkowy Mattis nie był ani zniewieściały, ani zboczony – a w anime kliknij: ukryte  Mattis wydaje się być również niezrównoważonym, agresywnym psycholem – sceny jego furii miały być komiczne, a wychodzą żałośnie. Jednocześnie jest płaczliwym wrażliwcem, którego życie kręci się wokół kupek i zupek, bo jest równouprawnienie…

          Również reszta załogi ma jakieś problemy z „tymi sprawami”,  kliknij: ukryte  ale można było to pokazać w mniej obleśny sposób…

          Rozumiem, że różne patologie są obecne we współczesnej Szwecji, gdzie równouprawnianie wszystkich we wsystkim przekroczyło granicę absurdu… Ale to jest teraz, a nie było za czasów młodości pani Lindgren, ani tym bardziej za czasów zbójników!!! To były twarde chłopy, czasem seksistowskie świnie mające równouprawnienie w głębokim poważaniu, ale przynajmniej byli męscy…

          Szwedzkie, bezstresowe wychowanie nie ominęło zwłaszcza Ronji, która została ukazana jako skrajnie irytujący, rozwydrzony bachor, którego nic tylko przełożyć przez kolano i wlepić parę klapsów… Przypomina Mei z Totoro, tylko sto razy gorzej wychowaną… Birk wydaje się być grzeczniejszy, ale niewiele. Niby są nastolatkami, ale mają proporcje i mentalność dzieci w przedziale wiekowym 6­‑8 lat… Książkowa Ronja  kliknij: ukryte .

          Mam nieodparte wrażenie, że Japończycy bardzo chcieli dokopać gaijinom – biali barbarzyńcy są nie tylko niemęscy, ale jeszcze obrzydliwi: bekają, pierdzą, nie myją się, mają wszy. Jedyną postacią, posiadającą mózg i cojones, była Lovis.

          Fanom książkowej Ronji mogę z czystym sumieniem polecić film aktorski z 1984. Ten był wierny i piękny.

          Przepraszam, że nie piszę wierszem, nie umiem. Ale pod tym, co pisałeś, podpisuję się obydwoma rękami. Bałam się, że jestem jedyna, bo tak się wszyscy zachwycają „bo to Ghibli”... Pozdrawiam!
          • Avatar
            tamakara 15.05.2015 19:19
            wstrząśnięta i zmieszana...
            Patologie, niewyżycie, podteksty homoseksualne, sado­‑maso… Była jakaś nieocenzurowana wersja, bo najwyraźniej coś mi uciekło? O_o  kliknij: ukryte 

            W starych dobrych czasach męskich mężczyzn z pewnością była masa prostactwa i braku higieny, dlaczego więc robisz z tego zarzut? Zwłaszcza w kwestii wszy. Nawet dzisiaj, w epoce bieżącej wody i szamponów ludzie potrafią je mieć. I świerzb…
            Dobrze, że sobie wyczesywali, a nie rozgniatali w palcach…

            I doprawdy nie wiem, czy Twoi przedmówcy mają pretensje o coś więcej, niż kwestie techniczne. Możliwe więc, że jednak jesteś jedyna.
            • Avatar
              lasagna777 15.05.2015 23:19
              Re: wstrząśnięta i zmieszana...
              Możliwe, ale niekoniecznie. Mam wrażenie, jakby ktoś podeptał bajkę, którą znam z dzieciństwa. Co do wszy: jeśli twórcy zrobili z bohaterów flejtuchów, to czemu starali się zrobić z nich czułych, popłakujących wrażliwców? Bądźmy konsekwentni – jeżeli tworzymy brutala pachnącego koniem, potem i piwem, to niech on będzie twardzielem, a nie popłakującym wrażliwcem przeżywającym kobiece sprawy bardziej niż kobieta… A jeśli tworzymy równouprawnionego feministę, przejmującego rolę kobiety, to niech będzie również wypindrzony i wypachniony…

              Być może to różnica pokoleń, pamiętam jak zachowywali się mężczyźni i kobiety jakieś 20­‑30 lat temu, a jak teraz. Obecnie panuje jakaś głupia moda na usilne niwelowanie różnic pomiędzy płciami, nawet tych stworzonych przez naturę. A prawda jest taka, że mężczyźni i kobiety to dwa różne światy, które się stykają w paru punktach, ale nie powinno się ich mieszać. Dlatego szlag mnie trafia, kiedy widzę „równouprawnione” bajki, w których np. faceci wsadzają nos w sprawy kobiece (np. rodzenie i wychowywanie dzieci), a kobiety w męskie (Ronja w anime jest chamska, wulgarna i niekobieca). Poczytaj sobie opinie profesorów Izdebskiego, Starowicza czy innych, na temat różnic i skutków ich niwelowania…

              Ale co ja mogę wiedzieć, jestem tylko wykształciuchem, a nie mangaczką…
              • Avatar
                jolekp 16.05.2015 11:36
                Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                Co do wszy: jeśli twórcy zrobili z bohaterów flejtuchów, to czemu starali się zrobić z nich czułych, popłakujących wrażliwców? Bądźmy konsekwentni – jeżeli tworzymy brutala pachnącego koniem, potem i piwem, to niech on będzie twardzielem, a nie popłakującym wrażliwcem przeżywającym kobiece sprawy bardziej niż kobieta… A jeśli tworzymy równouprawnionego feministę, przejmującego rolę kobiety, to niech będzie również wypindrzony i wypachniony…


                E…? A co ma jedno do drugiego? Od kiedy to higiena osobista ma wpływ na osobowość i wrażliwość człowieka? Chyba mnie coś ominęło.
                Dlatego szlag mnie trafia, kiedy widzę „równouprawnione” bajki, w których np. faceci wsadzają nos w sprawy kobiece (np. rodzenie i wychowywanie dzieci), a kobiety w męskie (Ronja w anime jest chamska, wulgarna i niekobieca).

                Generalnie, kobiety do garów, a mężczyźni na polowanie. Po co komu ojciec, od wychowywania jest matka. Nie spodziewałam się, że w dzisiejszych czasach usłyszę taką opinię i to jeszcze z ust kobiety.
                Ale co ja mogę wiedzieć, jestem tylko człowiekiem, który na niczym się nie zna ;)
                • Avatar
                  lasagna777 16.05.2015 14:15
                  Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                  Generalnie, kobiety do garów, a mężczyźni na polowanie.


                  Ależ tak właśnie było za czasów zbójników! To były twarde, brutalne, szorstkie w obejściu, seksistowskie samce alfa, a nie czuli delikatnisie wyznający równouprawnienie.

                  Nie spodziewałam się, że w dzisiejszych czasach usłyszę taką opinię i to jeszcze z ust kobiety.


                  Rozumiem, że nie w obecnych czasach nie wypada być konserwatystą, i to jeszcze kobietą? Pomijając ową dygresję dotyczącą współczesności, cały czas zmierzam do tego, ze akcja książki dzieje się w dawnych czasach, a nie w obecnych.

                  Przeczytaj książkę, to zobaczysz, jak powinni wyglądać zbójnicy oraz para głównych bohaterów.
              • Avatar
                tamakara 16.05.2015 18:38
                Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                Nie dostrzegam tam tego, o czym piszesz. Jakie równouprawnienie? Lovis siedziała przy garach, przędła i prała, Mattis napadał na gościńcach, pił i hałasował. Moim zdaniem podział ról jak najbardziej tradycyjny. To, że pozostali zbójcy byli zaprzęgani do pracy w ogródku czy przy zwierzakach, to, przepraszam bardzo, normalna rzecz. Mattis feministą? Raczej narwańcem, po dziecinnemu upartym. Trochę śmieszy, trochę wkurza… Lovis miała więcej oleju w głowie, niż jej mąż, prawda, ale czy to takie dziwne? Czy to złe? Nie sugerujesz chyba, że za każde odezwanie się powinna dostawać na odlew w twarz, bo facet musi być głową domu i mu baba nie będzie się mądrzyć…? Nie mów mi tego :/

                A co do niekobiecości Ronji, to ona nie była chowana na księżniczkę, tylko dziecko lasu, któremu na wiele pozwalano, więc jest rozbrykana i głośna. Czy jest chamska i ze złym charakterem? Nie powiedziałabym.

                Też jestem wykształciuchem, wielkie mi co.
                • Avatar
                  lasagna777 16.05.2015 22:15
                  Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                  Mówię o tym, że  kliknij: ukryte  Wiem, za chwilę powiesz, że za dużo hentajów widziałam. A ja odpowiem, że twórcy anime chyba oglądali te same…  kliknij: ukryte 
                  W Szwecji w tamtych czasach, a w wielu innych krajach również obecnie, rodzenie dzieci było zawsze sprawą kobiet – bo tak nas stworzyła natura!!! Tak samo jak karmienie, przewijanie itd. Żaden zbójca nie migałby się od „męskiej” roboty (rabowania), bo żona zaraz zacznie rodzić (za nią tego nie zrobi, a pomóc nie umie, od tego zawsze były inne kobiety­‑położne) czy pod pozorem tego, że dziecku trzeba dać piersi (jak wyżej: za nią tego nie zrobi, ani pomóc nie może) czy kaszki (to też żona potrafi zrobić bez nadzoru). Rolą ojca Ronji (przynajmniej w książce) było uczenie jej umiejętności walki i przetrwania. A nie próba przejęcia roli matki: rodzenia, karmienia itd. Cały czas mówię o czasie i miejscu akcji książki – czyli kilka wieków temu, kiedy role męskie i żeńskie były jasno określone.

                  Kolejną sprawą były sceny z udziałem załogi –  kliknij: ukryte 
                  Kolejnym bohaterem, z którego zrobiono oblecha, był  kliknij: ukryte  Za czasów prawdziwych zbójników osoby, na które padłoby choćby najlżejsze podejrzenie o homoseksualizm, miałyby przerąbane…

                  Dochodzimy do głównej bohaterki. W książce była chłopczycą i rozrabiaką – ale nie małym potworem wyjącym po lesie i płoszącym zwierzęta. W porównaniu z nią Mei z Mój sąsiad Totoro była grzecznym aniołkiem… a też potrafiła się rozedrzeć. Może powtórzę – książkowa Ronja była dzielna, zaradna i dojrzała. Ta z filmu: nieznośny, nieodpowiedzialny, rozpuszczony mały wrzaskun, którego miałam ochotę przełożyć przez kolano i przetrzepać – a nie jestem osobą agresywną…

                  O wykształceniu wyższym wspominam tylko dlatego, że większość mangaków takowego nie ma, dlatego niektóre postaci i wątki są nieprawdopodobne pod względem medycznym, prawno­‑karnym, historycznym czy psychologicznym. (Dlatego często takie produkcje hejtuję…) W tym anime radosna twórczość autorów poniosła ich poza granice wiarygodności, głównie psychologicznej. Porównaj z książką, którą naprawdę tu skrzywdzono.
                  • Avatar
                    tamakara 17.05.2015 08:36
                    Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                    To co piszesz przekracza poziom herezji, to jakaś chora bzdura O_o
                    Ze strachem w sercu obejrzałam jeszcze raz pierwszy odcinek i w zachowaniu Mattisa ciągle widzę „jedynie” troskę, wzruszenie, lekką panikę. „Omójboszomójboszomójbosz dziecko mi się rodzi!!!” w najczystszej formie. Lovis ucięła to wszystko wyrzucając męża za drzwi przy pierwszej okazji.
                    Co do rzekomych podtekstów homoerotycznych, mój do cna przeżarty BLem mózg stwierdza brak takowych. Ani jednego szipu nie miałam. Nic. Zero!  kliknij: ukryte  Zastanów się dziewczyno, co Ty tworzysz… Ręce opadają.
                    Oczekujesz z mojej strony sugestii, że to wina hentai? Nie wiem co wywołało u Ciebie takie skojarzenia, mam jednak nadzieję nigdy się z czymś podobnym nie zetknąć. Zwłaszcza, że nie jest to atak fangirlizmu z Twojej strony, budowanie jakiś headcanonów, tylko poważny zarzut wobec domniemanych intencji twórców. Takich intencji można się we Free! dopatrywać, ale tutaj? (coś to anime o pływaniu za mną chodzi w ostatnich dniach)

                    W kwestii „strasznej krzywdy” na książce. Nie pamiętam treści dokładnie, czytałam ją dawno temu, ale jestem na 100% pewna, że Mattis karmił Ronję kaszką i, że Ronja wołała, piszczała i dużo śmiała się w lesie. Nie jestem też specjalistką od biografii pani Lindgren, ale coś mi świta, że nie była doktorem medycyny, psychologii ani prawa. Czyli może też nawsadzała w swoje książki masę bzdur? Wietrzydła jakieś? Przecież nie ma takich stworzeń D: I te „granice wiarygodności psychologicznej”. Znaczy co? Że jeden ze zbójców miał misia? Najgorsza zbrodnia wobec literatury i wszelkiej nauki, naprawdę… I, już niezależnie od tego, czy wiarygodność, o której mówisz, tu jest, czy nie… Myślę, że do powiadania jakiejś wiedzy nie jest konieczne ukończenie kierunkowej szkoły wyższej.

                    Nawet jeśli adaptacja odchodzi w jakiś punktach od oryginału, to ciągle mamy całkiem dobry serial dla dzieci. A clannad może kiedyś obejrzę, kiedy będę potrzebowała wzorcowego przykładu zachowania się wobec rodzącej…
                    • Avatar
                      lasagna777 17.05.2015 10:28
                      Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                      Mnie zaś ręce opadają z powodu Twojego przymykania oczu na to, czego nie chcesz widzieć. Nie mówię, że od razu orgie, tylko że twórcy poupychali podteskty, gdzie się da, i to miało być „zabawne”. Coś jak w Shreku, gdzie  kliknij: ukryte  dziecko by się nie domyśliło, dorosły miałby skojarzenia.

                      Może Mattis aż raz karmił Ronję kaszką, ale nie był beksą zalewającą się łzami za każdym razem, kiedy niemowlę zjadło zupkę, zrobiło kupkę, wygulgotało pierwsze słowo itd. – w książce to był twardziel. Książkowa Ronja była nastolatką, więc zachowywała się jak zbuntowana, może pyskata nastolatka, a nie rozwydrzona sześciolatka, na którą ją stylizowano w filmie. Poza tym widać było proces jej dojrzewania, którego tu nie uświadczysz.

                      Co do rodzenia dzieci przez kobiety (a nie przez facetów, bo jest równopurawnienie), Astrid Lindgren też coś o tym wiedziała, bo sama jako nastolatka urodziła nieślubne dziecko, a więc bez wątpliwej „pomocy” gapiów panikujących „omójboszomójbosz”, tylko zapewne za pomocą matki oraz miejscowej położnej (w małej wsi pewnie była to ta sama osoba).

                      Wzorcowy przykład zachowania wobec rodzącej znajdziesz, jak pójdziesz na medycynę. W mandze i anime go nie znajdziesz, zwłaszcza w shoujo, gdzie jest kupa przekłamań… Podałam Clannad jako przykład wyłącznie jako przeciwwagę  kliknij: ukryte  Bo pod każdym innym względem jest to fantazja autorki gry nakige – prawdopodobnie starej panny­‑otaku, czerpiącej wyobrażenia z harlequinów… Zauważ, że mangaczki mające własne dzieci jakoś nie tworzą takich bzdur i przeważnie nie poruszają tematu… Bo to nigdy tak nie wygląda jak w bajkach shoujo, mówię to z czystym sumieniem.

                      Masz nadzieję nigdy się z „czymś takim” nie zetknąć? Ja też, jeśli przez „coś takiego” rozumieć zeszmacenie wspaniałej książki.

                      PS. Ty też się, dziewczyno, zastanów, co tworzysz – jaki fangirlizm, jaki headcannon? Zwykły dżęder. Próba wepchnięcia „alternatywnych wartości” tylnymi drzwiami. Ale pewnie nie widzisz w tym nic złego…
                      • Avatar
                        jolekp 17.05.2015 10:56
                        Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                        Co do rodzenia dzieci przez kobiety (a nie przez facetów, bo jest równopurawnienie), Astrid Lindgren też coś o tym wiedziała, bo sama jako nastolatka urodziła nieślubne dziecko, a więc bez wątpliwej „pomocy” gapiów panikujących „omójboszomójbosz”

                        Czyli już nam nie przeszkadza, że był podekscytowany w erotycznym podtekście, tylko, że był podekscytowany w ogóle? Ponieważ kiedy chłopu się dziecko rodzi, to jego jedynym zadaniem jest rozdawać cygara w poczekalni. Bo to przecież nie jest jego dziecko, jego to nie dotyczy i nie ma prawa przeżywać w tym czasie żadnych emocji. Przecież wiadomo, że dziecko jest matki, ojciec to tylko zapładniacz, który ma przynosić martwe zwierzę do domu. To ja już chyba wolę pozostać zepsutym liberalnym „dżęderowcem”.
                        No i już, pomijając wszystko – obrazowo i realistycznie pokazany poród, podobnie jak obrazowo i realistycznie pokazany seks, nie jest zbyt estetycznym obrazem, więc wcale się nie dziwię, że nikt się nie kwapi do tego, żeby go tak przedstawiać w filmie animowanym, zwłaszcza skierowanym głównie do dzieci. A tak już całkiem na marginesie, mężczyzna ginekolog­‑położnik też cię tak oburza? Skoro rodzenie dzieci to taka kobieca sprawa…
                        Poza tym, nie wiem dlaczego upierasz się przy argumencie o „czasie i przestrzeni”, kiedy świat przedstawiony jest wyraźnie baśniowy i w związku z tym nie musi zawierać żadnych odniesień do rzeczywistości jakiegokolwiek kraju na świecie.

                        Mnie zaś ręce opadają z powodu Twojego przymykania oczu na to, czego nie chcesz widzieć. Nie mówię, że od razu orgie, tylko że twórcy poupychali podteksty, gdzie się da, i to miało być „zabawne”.

                        A ja mam wrażenie, że ty widzisz to co chcesz widzieć i zauważ, że jesteś w tym odosobniona. Do tej pory myślałam, że jestem totalnym erotomanem, który podtekst (a zwłaszcza podtekst homoerotyczny) zobaczy wszędzie, ale jak czytam twoje komentarze, to widzę, że jeszcze długa droga przede mną.
                         kliknij: ukryte 
                        • Avatar
                          lasagna777 17.05.2015 11:29
                          Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                          Czyli już nam nie przeszkadza

                          Tobie nie przeszkadza, mnie tak. To nie jest naturalne. Z jakichś dziwnych powodów natura nie wyposażyła mężczyzny w macicę, tylko kobietę. Mamy inne biologiczne role i trzeba się z tym pogodzić. Do tej pory czytałam o trzech przypadkach urodzenia dzieci przez mężczyznę i zawsze chodziło o transseksualistę, który wcześniej był kobietą i postanowił zachować sobie macicę.

                          Zgadza się, że poród nie nadaje się do pokazania w cukierkowej bajeczce, gdyż jest to brud, smród, ludzkie wydzieliny i wydaliny, a nie kwiatki i motylki. Wyobraź sobie, że coś o tym wiem, bo widziałam w pracy. Podobnie jak zachowania facetów – tylko jeden na dziewięciu potrafił zachować się jak dżentelmen. Może tego nie rozumiesz, ale: 1) nie każdy mężczyzna ma ochotę patrzeć na tortury żony i 2) nie każda kobieta ma ochotę być podglądana podczas intymnej kobiecej czynności fizjologicznej.

                          Bo to przecież nie jest jego dziecko
                           – jego dziecko (a i to nie zawsze), ale narządy płciowe jej.
                          Rolą faceta jest czekać grzecznie na zewnątrz, siedzieć na czterech literach i nie przeszkadzać swoimi „emocjami”, bo histeria udziela się rodzącej i utrudnia poród. Kobieta męczy się godzinami, bo jest poddana presji, musi się starać dla siebie i dla niego… często zaczyna wyć i przeklinać, najczęściej pod jego adresem – zwłaszcza jeśli przyjdzie mu do głowy głupi pomysł pouczania ją, co ma robić (np. przeć), udawania, że ją rozumie („wiem, jak cierpisz” – niby skąd???)... a jak się wyprowadzi delikwenta, to ona momentalnie się uspokaja i rodzi. Wbrew obiegowej propagandzie, męska publiczność pomóc to nie może, a może wręcz zaszkodzić – spytaj jakiegokolwiek doświadczonego ginekologa, a także psychiatrę lub seksuologa. Może jeden na dziesięciu panów umie się zachować – i to jest opinia wielu lekarzy, nie tylko moja. Ale to jest temat na osobne forum.

                          Lekarz­‑mężczyzna mi nie przeszkadza, bo jak stare przysłowie mówi, „lekarz nie mężczyzna”. Dla niego pacjentka nie jest obiektem seksualnym, dla partnera tak. Choć potem i dla partnera przestaje, bo widok rozszarpanej, zakrwawionej waginy jest skutecznym zabójcą seksu – a tam się gapi dziewięciu na dziesięciu facetów. To nie jest plotka, wiem od kolegów psychiatrów, do których potem takie pary chodzą.

                          Też kiedyś byłam równouprawnioną feministką. Ale studia i praca nauczyły mnie, że pewnych ograniczeń się nie obejdzie, bo stworzyła je seksistowska natura, a próby poprawiania naszej fizjologii w imię równouprawnienia to walka z wiatrakami.
                          • Avatar
                            tamakara 17.05.2015 15:22
                            Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                            Mattis został wygoniony z pokoju. Nie był przy porodzie.
                            To o czym piszesz nie ma więc związku z tym, co działo się na ekranie…
                      • Avatar
                        tamakara 17.05.2015 15:09
                        Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                        Naprawdę zaczynam się Ciebie bać.

                        Wikipedia mówi, że pani Lindgren urodziła swoje pierwsze dziecko w szpitalu. Być może, o zgrozo, był tam jakiś lekarz płci męskiej, ale nie chce mi się szukać informacji na ten temat. Zresztą, co ma piernik do wiatraka? Ja co prawda nie wydałam na świat ani jednej sztuki potomstwa, ale nie musiałam tego robić, żeby wiedzieć, że mężczyznom się to nie przytrafia i tu też chyba na to się nie zanosiło :D I, oh, już zupełnie odbiegając od głównego wątku, nie postrzegam obecności mężczyzny przy porodzie jako czegoś złego. Nie jest dla mnie przejawem wprowadzania „alternatywnych wartości”, ani gender czy czegokolwiek, a już na pewno nie zrobi to z niego kobiety.
                        Coś się tak uczepiła tej medycyny­‑wiedzy tajemnej? Na medycynie to się można uczyć jak operować oko etc.
                        Nie wszyscy muszą być po medycynie, by znać model zachowania w sytuacji porodu. Nie jest to jednak wiedza obowiązkowa, zwłaszcza, jeśli mówimy o postaci żyjącej z fikcyjnym średniowieczu z dość specyficznym charakterem na dodatek. Naprawdę analizujesz to zbyt szczegółowo. Jasne, specjalizujesz się w jakiejś dziedzinie i błędy Cię rażą. W wielu przypadkach to ma sens, ale tutaj? Tutaj naprawdę nie. Gdybym ja miała czepiać się całej tej wesołej twórczości i szeroko rozumianych przekłamań w temacie mojej dziedziny… Jedno życie to za mało.

                        W książce Ronja była nastolatką, tutaj jest młodsza. No i co z tego? Przyjmijmy po prostu, że jest młodsza, więc zachowuje się jak dziecko i tyle. Czy to taka straszne krzywda? Obiektywnie?

                        Mam nadzieję nie zetknąć się z niczym, co czułość, troskę i wzruszenie każe odczytywać jako przejaw pożądania seksualnego. Musiałaś być wyjątkowo zdenerwowana, inaczej na pewno byś zrozumiała, że nie chodziło mi o książkę­‑pierwowzór anime, tylko o jakieś mityczne hentaje, które sama wciągnęłaś w tę dyskusję.
                        Wzmianka o fangirlizmie i headcanononach natomiast było przeciwwagą wobec Twoich, pisanych przecież śmiertelnie serio (?), insynuacji. Wiesz, zazwyczaj ludzie dopatrują się takich motywów dla zabawy.
                        Z zasady dobrze jest mieć swoje wartości, bronić ich, ale… przysięgam, nie widzę tu pola do takich wniosków i zarzutów. Nie wiem, odnoszę wrażenie, że pozwalasz na tylko jeden styl zachowania, a wszystko inne, co wykracza poza ustalone przez Ciebie szablony, jest dewiacją i obrzydlistwem. Niejedno w życiu widziałam/czytałam, niejednej fantazji dałam upust w długoletniej praktyce tworzenia fanfiction i nieraz czułam, że wypala mi oczy, ale okazuje się, że cechuję się niewinnością dziecka, wręcz naiwnością. Niech tak więc zostanie i nigdy się nie zmienia. Proszę, nie uświadamiaj mnie więcej! Nie niszcz mojej duchowej czystości~
                         kliknij: ukryte 
                        • Avatar
                          lasagna777 17.05.2015 19:09
                          Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                          Ja się Ciebie również zaczynam :P

                          O pani Lindgren czytałam dawno temu i nie w Wikipedii, więc tego o szpitalu nie wiedziałam, ale to szczegół… pisałam już, że lekarz nie mężczyzna…

                          Uczepiłam się medycyny, ponieważ połżnictwo, podobnie jak okulistyka, należą do jej dziedzin. Wyobraź sobie operację oka robioną w jakiejś szopie, ręką osoby niewykwalifikowanej, ale za to bliskiej, to powinno wszystko załatwić… Wiesz, dlaczego żaden lekarz nie powinien operować bliskiej osoby? Bo mu się ręka omsknie na bank, z przejęcia.

                          Co do mimiki… widziałam parę animców, w których mąż dotrzymywał towarzystwa rodzącej żonie, ale tamte postaci miały jednoznacznie wypisaną na twarzach troskę, strach i wzruszenie, zero gestów sugerujących chęć zajrzenia pod jej sukienkę… Ale tamte anime miały ukazywać „cywilizowanych” Japończyków, a tu mamy białego „niekulturalnego” gaijina... Japończycy oceniają białych bardzo surowo, nie zdziwiłabym się, gdyby chcieli ukazać „dzikusów” nie szanujących tabu, w odróżnieniu od nich samych. Być może dlatego mam takie wrażenie, że patrzę przez pryzmat tego, „jak zachowałby się Japończyk”.

                          Obawiam się, że wszystkie trzy jesteśmy zdenerwowane. O, cztery w sumie… Już nie czepiam się tego, że zostałam mianowana przez Was królową zboczeń, mimo iż na innym forum zostałam babką moherową (potępiłam puszczalstwo jakiejś celebrytki). Cóż, czego człowiek się o sobie nie dowiaduje…

                          Słuchajcie, gals… widzę, że żadna z nas nie przekona drugiej strony, więc może zakończmy?
                          • Avatar
                            lasagna777 18.05.2015 06:31
                            Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                            Do Moderacji: czy mogę poprosić o usunięcie założonego przeze mnie wątku począszy od pierwszego postu w tym temacie? Obawiam sie, że skierowałam rozmowę na tematy, do których zmierzają ponoć wszystkie filozofy, które zawżdy uczenie zaczynają, jeśli wierzyć niejakiej Maryjce z Wiedźmina (zwykle staram się nie schylać do tego poziomu). Bardzo proszę. Dziękuję.
                      • Avatar
                        Melmothia 17.05.2015 16:14
                        Re: wstrząśnięta i zmieszana...
                        Mnie zaś ręce opadają z powodu Twojego przymykania oczu na to, czego nie chcesz widzieć.

                        Mnie zaś ręce opadają, mózg się lasuje i ogólnie czuję obrzydzenie, kiedy czytam, jak ktoś widzi takie rzeczy w serii, w której ich nie ma… Bo to znaczy, że to wszystko siedzi w nim. Brrrrrr…

                        Ja Ronję odbierałam jako całkowicie niewinną, przyjemną serię. Czytam yaoi, powiedziałabym, że sporo, w Ronji nie widziałam nawet grama yaoi. Że się przytulali? Że panowie nie mogą się wzruszać? Że jak śmierdzi i jest męski, to część mózgu odpowiedzialną za empatię musi mieć wyżartą przez czerwie?

                        Jak elementy mające rozśmieszyć dziecko­‑widza można było odbierać jako spaczenie?

                        Ogólnie: WTF?
  • Avatar
    A
    blob 16.10.2014 18:39
    Ronja Rovardotter
    Kurcze, majstersztyk! Aż trudno uwierzyć, że to seria TV. Bałem się tego CG i choć w pełni „ręczna” kreska by tu pasowała, to muszę przyznać, że jak na taką „sztuczną” grafikę, twarze postaci wykazują duży poziom ekspresji, na wręcz rzadko spotykana skalę. W związku z tym CG wcale nie ujmuje serii tak dużo jakby się wydawało.

    Anime od razu skojarzyło mi się z Kemono Souja no Erin (to chyba te stroje), czyli już jest git. Takie spokojne, pełne ciepła serie jak właśnie Erin czy Ronja, na dodatek z lekkim elementem fantasy, wychodzą naprawdę rzadko, więc trzeba się nimi cieszyć.

    Swoja drogą taka technika nie jest niczym nowym dla studia Ghibli, zobaczcie sobie grę na PS3 Ni no Kuni, znakomitego zresztą RPG. Choć tam jest bardziej szczegółowa grafika, to akurat same postacie do złudzenia przypominają te z Ronji a raczej Ronja przypomina mi Ni no Kuni.

    Tak czy siak klimat, muzyka, spokojne tempo, krajobrazy, dbałość o szczegóły w tej serii z miejsca mnie urzekły. Oczywiście nie jest to seria dla każdego, ja sam nie wiem czym zaskoczy (lub nie) sama fabuła, ale jeśli o mnie chodzi, to uważam jest to dzieło godne uwagi, jedna z tych perełek jak Erin, który być może nie będzie miała wielkiej popularności, ale za to oddane grono fanów…
  • Avatar
    A
    tamakara 16.10.2014 14:28
    Jeśli animację komputerową zawsze traktujemy jako coś złego, to to anime ma tylko jedną wadę. Wadę, na którą z łatwością przymykam oko, bo wszystko inne jest po prostu… wspaniałe? Po obejrzeniu tych dwóch pierwszych odcinków jest mi tak ciepło i dobrze na sercu, że mam ochotę sobie pośpiewać, albo się popłakać hahaha xD Jeśli będzie tak do końca, a mam nadzieję, że będzie, to może Miyazaki junior odpokutuje swoje winy?
    A poza tym chyba z lekka zadurzyłam się w jednym ze zbójników, olaboga XD
    • Avatar
      zmrol 16.10.2014 14:46
      Jeśli animację komputerową zawsze traktujemy jako coś złego, to to anime ma tylko jedną wadę

      No to w takim razie z niecierpliwością czekam, aż się pożeracz_syfu z marcowym_zającem wezmą za komentowanie tego tytułu ;P
      • Avatar
        tamakara 16.10.2014 15:17
        troll pokazał prawdziwe oblicze? :P
        • Avatar
          zmrol 16.10.2014 15:20
          Wiesz, tego CGI jest tam całkiem sporo. A i koniki jakieś takie karłowate, nieproporcjonalne. Toż to woda na młyn przytoczonych przeze mnie strażników puryzmu w tradycyjnej animacji ^^
          • Avatar
            tamakara 16.10.2014 17:49
            O tak, wszak na to cg narzekano juź przy trailerach. Koszmar jednym słowem, a ja uważam, że wcale nie wygląda tak straszliwie. Jako dzieciak nawet bym się nie zastanawiała :) oczywiście jeśli animacja komputerowa = zuo i bez dyskusji, to… nie ma o czym gadać.

            Konie zaś hmmm średniowieczne konie były małe xD zwłaszcza te skandynawskie to właściwie kuce.
            • Avatar
              zmrol 16.10.2014 18:39
              Konie zaś hmmm średniowieczne konie były małe

              Zgadza się, ale i ludzie też byli wtedy dużo niżsi, więc proporcje powinny się zgadzać ;)
              • Avatar
                tamakara 16.10.2014 19:35
                W takim razie mamy tylko dwa wyjścia. Albo zgodzić się, że to jakieś kucyki, albo rzucać kamieniami w twórców xD
                • Avatar
                  zmrol 16.10.2014 20:05
                  Jako ciekawostkę mogę tylko dodać, że Donatello w 1450 roku skończył ponoć pierwszy od wieków pomnik jeźdźca:
                  [link]
                  Wynika z niego, że pod koniec średniowiecza albo konie były już całkiem wyrośnięte albo ludzie wciąż kurduplami.
                  Ale rzeczywiście, na jakichś hucułach, to mogliby jeździć:
                  [link]
                  [link]
                  [link]
                  Chociaż nie wiem, czy akurat galopem, jak to miało miejsce w pierwszej scenie ;P
              • Avatar
                San-san 20.12.2014 15:29
                O.o średniowieczne konie były małe? E?

                To chyba zależy od rasy, deshoo?