x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
MiyuMisaki
12.02.2017 22:23 Dlaczego to ma tak wysokie oceny? 3/10.
Będę tutaj chyba jedyną (lub jedną z niewielu osób), która powie – nie! Jakie to było słabe! Bo było.
Trzeba mieć 12 lat bądź nie oglądać w życiu żadnego romansu o pokrzywdzonych przez los nastolatkach, by zachwycić się czymś takim.
Absurd i idiotyzm wylewał się przez ekran i sprawiał, że z trudem włączałam kolejny, śmieszny odcinek. Anime ma za zadanie wywołać w nas litość i smutek, bo chora dziewczynka, bo śmierć, oj panie boziu 10/10!!!!!!!111
Jeśli chodzi o chorych ludzi i miłość – mam na koncie sporo książek i filmów tego typu, więc to anime było dla mnie odgrzewanym gniotem.
Po 1. Ah, ależ wielka miłość! kliknij: ukryte 'Zdradza' ją przy pierwszej lepszej okazji. Przez połowę seansu odnosiłam wrażenie, że anime ma ukazać jak bardzo beznadziejni są mężczyźni. A czy są? No w tym animku owszem, są.
2. Postać głównego bohatera, dla mnie żałosna w każdym calu, typowa, powielana postać bez charakteru, która w żaden sposób się nie wyróżnia. No bo powiedzcie mi, co go wyróżniało – fryzura?
3. Postać pokrzywdzonej przez los dziewczynki, o której nic nie wiemy, poza tym, że kliknij: ukryte jest chora i umarł jej ojciec. Też klasyk – ta postać ma wzbudzać tutaj jedynie wzruszenie.
4. Postać doktora – to perełka. Ta scena, kiedy mówi jej „rozepnij koszulę”, a ona patrzy na niego zmieszana i wystraszona. Do 4 odcinka myślałam, że okaże się, że lekarz jest pedofilem.
5. kliknij: ukryte Wyznanie miłości już w pierwszym odcinku. Woho, ale kliknij: ukryte wielka miłość, znamy się już tydzień! :-)
6. No i wracając do absurdalnego lekarza, który utrudnia im kontakty i śmieje się do rozpuku przy tym. Jeśli tak się mają japońskie szpitale.. :--/
7. Wracając do waszej cudownej dziewczynki, która ma jedynie wzruszać – kliknij: ukryte zamyka dosyć poważnie chorego chłopaka na deszczu, bo ten ma gazetki porno! Cóż za czuła istotka!
8. Wlepienie do dramatu, który jest tylko dramatem i dramatem ma być, moim zdaniem marnym wyciskaczem łez, scen w których a) pielęgniarka z powagą bije chorą osobę b) bardzo śmiesznego zebro‑mena było żenujące.
No i ode mnie to tyle, jeden z gorszych gniotów które oglądałam :-/
Kurubuntu
25.07.2017 09:49 Re: Dlaczego to ma tak wysokie oceny? 3/10.
Jeśli chodzi o doktora to rzeczywiście perełka jakich mało. Wielki ura‑bura doktór z wielkiego miasta, geniusz prawie, bo i skalpelem machać się nie boi, kliknij: ukryte po wydojeniu całej ĆWIARTKI łyski (bo przecież byle czego pić nie będzie!), poszedł zglanować o jakieś 15 lat młodszego od niego chłopaka, bo przecież o wiele trudniej zachować się jak profesjonalista i powiedzieć mu wprost żeby poszukał se innej panny bo z tą hepi endu nie będzie O tym numerze z pornolem nie chcę mi się nawet gadać.
A z tym kliknij: ukryte zamykaniem na dachu, to jestem szczerze zaskoczony, że nie kopnął jej po tym wszystkim w ryj.
Generalnie już wszystko chyba zostało w komentarzach napisane… Więc: postać pielęgniarki, Akiko Tanizaki – rewelacja. Dokładnie identycznymi tekstami częstuję moją młodszą siostrę. Rewelacja :D
Z całym szacunkiem do tematu podjętego w tym dziele, ale ta seria jest przeciętna. Nie dlatego, że jest krótka, czy zbyt mało w niej dramatu. Wierzę że z każdej konwencji da się wycisnąć coś niesamowitego. Bynajmniej miałem taką nadzieję że ta seria taka się okażę. Trochę się niestety zawiodłem. Anime nie razi, nie denerwuje, ale też niczym specjalnym nie porywa. Z ręką na sercu jest kilka dziur logicznych. Szczególnie w zachowaniu głównego bohatera się to objawia. Zakochał się w niej jakby to była naturalna kolej rzeczy. Twórcy nie przyłożyli się do odpowiedniego rozbudowania i przedstawienia tego przecież kluczowego wątku. Niezbyt przypadły mi też te komediowe wstawki, zwłaszcza w wykonaniu postaci drugoplanowych. Trochę na siłę jakby chciano ubarwić seans. Kłócił też bym się trochę, że anime nie jest schematyczne. Być może historia osadzona jest w niecodziennym miejscu lecz samo postępowanie bohaterów da się odgadnąć bez większego wysiłku. Podsumowując anime trochę rozczarowuje, szczególnie po przeczytaniu bardzo przychylnych recenzji. Wszystko jest na przyzwoitym poziomie, fajnie, sympatycznie, lecz nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Hah, pamiętam jak jeszcze tej zimy robiłem listę anime i na nie trafiłem. Można obejrzeć ale nie urywa odbytu. Jest dosyć krótkie więc jeśli ktoś ma fazę na anime (wiadomo czasami się nie ma wgl ochoty a czasami to sie cały dzień ogląda ;d) to obejrzy w chwilę.
kliknij: ukryte Podobało mi się przedstawienie sytuacji między pacjentką a doktorem, myślałem że on ją molestuje ;p
A
WitMan
21.09.2014 23:56 Bezduszni
Tak sobie czytam wasze komentarze i myślę, że wy ludzie musicie nie mieć serca. :V
w głębi serca wolałabym aby jednak kliknij: ukryte Rika umarła
WTF? 'T_T A myślałem, że to ja jestem zimny draniem, którego nie da się wzruszyć.
A tak bardzo serio, seria nie jest przedramatyzowana. Myślę, że zgodzi się każdy kto kiedyś czekał na informacje o przeżyciu bliskiej osoby. Jak na tą tematykę jest wręcz niezwykle pogodna.
A
Lina
21.09.2014 14:52 Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Również nie rozumiem co ludzie widzą nadzwyczajnego w tej serii. Nie jest zła, ogląda się nie najgorzej, ale oceny rzędu 9 lub 10 to moim zdaniem przesada. A tu doczekała się drugiej recenzji 10/10.
Jest wiele dramatów/okruchów życia lepszej jakości, ciekawszych, bardziej zapadających w pamięć. Chociaż żeby być fair to zaznaczę, że zazwyczaj są one dłuższe.
Niewielka długość serii dla jednych może być zaletą, a dla innych wadą. Niestety w moim odczuciu raczej wada gdyż nie pozwala się zżyć z bohaterami, a seria nie zapada w pamięć. Gdyby ktoś mi pokazał postacie to moja reakcja byłaby pewnie: o chłopak wygląda jak Renji, a dziewczyna to jakaś taka wyższa Shana…
7‑8/10
Jokobo
22.09.2014 19:29 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Porównujesz Rikę do Shany? Shana jest stricte tsundere, która swoim zachowaniem i charakterem nie wnosi żadnej świeżości. Rika jedynie posiada część cech tsundere, ale jest postacią barwniejszą. Jest wiele dramatów lepszej jakości, powiadasz? Niech zgadnę, wymienisz pewnie Clannad AS?
Lina
23.09.2014 00:59 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Chodziło mi o to, że po obejrzeniu Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora jakiś rok temu niewiele z niego pamiętam. A gdyby ktoś po prostu pokazał mi samą postać w sensie wyglądu i spytał „Kim ona jest?” to takie byłoby moje skojarzenie.
Rzeczywiście dziewczyna miała chyba jakieś tam cechy tsundere, ale nie była tak bardzo denerwująca jak typowa przedstawicielka gatunku (która może być wybranką głównego bohatera) – Taiga z Toradora. To, że nie jest aż tak tsundere jak Shana to niewielki plus jeśli chodzi o wątek romantyczny, bo o ile pamiętam to nie było w niej także nic szczególnego co by mogło spowodować żeby chłopak miał się w niej zakochać lub żeby w ogóle miało mu na niej specjalnie zależeć ani by widz czuł do tej postaci jakąś szczególną sympatię, prędzej irytację ze względu na jej kaprysy. Co więcej dramat, o ile pamiętam, budowany był na negatywnych emocjach (trochę jak w Kimi ga Nozomu Eien – tyle tylko, że tam główna bohaterka była sympatyczniejsza i związek był na innym etapie).
Jeśli chodzi o przykłady lepszej jakości typowych dramatów‑romansów to jak najbardziej Clannad i After Story, ale też Nana, Ef, White Album 2, Emma czy nawet Kimi ga Nozomu Eien lub True Tears. Z krótkich opowiastek np. Ai Monogatari, Otona Joshi lub coś z wczesnego Makoto Shinkaia.
A jak komuś nie przeszkadza zestaw „specyficznych” bohaterek to niech by było i Toradora.
Jokobo
23.09.2014 15:28 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Chodziło mi o to, że po obejrzeniu Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora jakiś rok temu niewiele z niego pamiętam. A gdyby ktoś po prostu pokazał mi samą postać w sensie wyglądu i spytał „Kim ona jest?” to takie byłoby moje skojarzenie.
Sytuacja, którą opisałeś, bierze się z Twojego podejścia do serii. To niemalże oczywiste, że jeśli jakąś serię uważasz za dobrą, bądź po prostu ją lubisz, to bohaterki/bohaterzy zapadną Ci w pamięć na dłużej i bardziej szczegółowo. Dodatkowo, są anime bardziej i mniej popularne. Tu także nie skłamię, jeśli powiem, że rozpoznawalność postaci wynika po części z popularności. Pierwszy przykład z brzegu – Haruhi. Sporo osób z mojego otoczenia serii z jej „udziałem” nie widziała, ale postać jak najbardziej kojarzą. Przykładów jest oczywiście mnóstwo. Teraz przyrównajmy do tego mało popularne anime, jak chociażby Hantsuki. Tu jest kompletnie na odwrót, bo szanse na to, że spotkasz osobnika, który postać kojarzy, a anime nie widział, są bardzo małe. To dodatkowo wpływa na to, jak przeciętny widz pamięta (lub nie pamięta) danych postaci. Dobra, nie zbaczając nadto z tematu – jeśli mnie ktoś spytałby się o postać Riki (a zapewniam Cię, że oglądałem to dość dawno), potrafiłbym z miejsca podać jej imię, nazwisko, a nawet właśnie cechy charakteru (zresztą, to wynika troszkę z recenzji, jak już pisałem, anime widziałem dawniej, recenzję napisałem dopiero kilka tygodni temu, mimo wszystko byłem w stanie ją opisać, na pewno nie tak, jakbym mógł to zrobić po seansie, ale wystarczająco, według mnie). Z przykładów, które wymieniłeś, gdyby ktoś spytałby się mnie o postać z True Tears, dajmy na to Hiromi (? – nie bij, jeśli pomylę imiona), tą dziewoję z długimi, czarnymi włosami… o niej już bym niewiele powiedział. Czemu? Prawdopodobnie dlatego, że bardziej zapadły mi w pamięć postaci z serii, które bardzo szanuję/uważam za naprawdę dobre/lubię, niż resztę. Bo ta reszta jest zwykle z takich anime, które obejrzałem „bo nie jest zła, ale za 3 miesiące i tak raczej o niej zapomnę i będzie jedną z wielu w odmętach MALa”.
Rzeczywiście dziewczyna miała chyba jakieś tam cechy tsundere, ale nie była tak bardzo denerwująca jak typowa przedstawicielka gatunku (która może być wybranką głównego bohatera) – Taiga z Toradora. To, że nie jest aż tak tsundere jak Shana to niewielki plus jeśli chodzi o wątek romantyczny, bo o ile pamiętam to nie było w niej także nic szczególnego co by mogło spowodować żeby chłopak miał się w niej zakochać lub żeby w ogóle miało mu na niej specjalnie zależeć ani by widz czuł do tej postaci jakąś szczególną sympatię, prędzej irytację ze względu na jej kaprysy. Co więcej dramat, o ile pamiętam, budowany był na negatywnych emocjach (trochę jak w Kimi ga Nozomu Eien – tyle tylko, że tam główna bohaterka była sympatyczniejsza i związek był na innym etapie).
To, jak odbierasz archetypy postaci takie jak tsundere, yandere czy kuudere, zależy głównie od Twoich preferencji. Jednych tsundere mogą po prostu irytować swoimi, często sprzecznymi, zachowaniami, inni się nimi zachwycają. Ja należę do osób pośrodku, bo chociaż lubię, dla przykładu, „trójcę” Tsundere – Shanę, Taigę i Louise, to jestem świadom ich wad i tego, że postacie są najzwyczajniej w świecie monotonne. No, z tego wyżej wymienionego grona wybija się Taiga, ale to już jest temat na inną dyskusję. No właśnie, po co taki wstęp. Wszystko wynika z tego, że widzowie mają różne gusta i guściki, a to, co jednych drażni, drugich raduje. Tak samo jest z bohaterami, w Twojej opinii postać „niewarta” bycia kochaną, w której zakochać się ciężko, ze względu na jej zachowanie. W mojej opinii postać barwna, która jest w stanie zbalansować swoją osobowość, by nie można było jednoznacznie stwierdzić „Tsundere”. Bo jak już mówiłem, a co Ty wymieniłeś, czyli chociażby ta kapryśność, to tylko jedna z cech postaci i ta cecha nie definiuje całej osobowości, jak w przypadku chociażby Shany. To nie jest kolejna postać, która będzie wniebogłosy drzeć się na głównego bohatera, wyzywając go od idiotów. Same wstawki z literatury mają za zadanie uwidocznić w Rice te bardziej pozytywne aspekty. I w moim przekonaniu, to się właśnie udało.
No widzisz, ja przykładowo nie rozumiem fenomenu Clannada, nie ważne której części. Osobiście, wraz z Air i Kanon, uważam za niewypały od Key'a, a samo anime (wszystkich 3 produkcji) mnie o tym przekonało. Ale ja często mam odmienne, „sprzeczne z fandomem” poglądy, dlatego pytanie było bardziej z ciekawości.
Lina
23.09.2014 17:45 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Jeśli chodzi o część z popularnością serii to się zgadzam, że nawet jak się czegoś nie lubi to siłą rzeczy czasem się natrafia, zasłyszy itd. Niemniej jednak proszę o nieprzekręcanie argumentów: tutaj nie mamy do czynienia z sytuacją, że ktoś nie widział anime i postaci nie kojarzy tylko, że widział i nie kojarzy.
Bić oczywiście za True Tears nie będę :-) (akuratnie wpadło mi do głowy przy pisaniu jako przykład dramato‑romansu, który bardziej mi się podobał i podpadał dość dobrze pod tę kategorię).
Nie twierdzę, że jest niewarta bycia kochaną tylko z tego co było pokazane w anime raczej nie dawało podstaw żeby główny bohater ją pokochał i pchał się w ten cały galimatias.* Recenzja zdaje się to potwierdzać – niekiedy skrajnie apodyktyczna i rozkapryszona, zamknięta w sobie to jedyne cechy charakteru jakie zostały wymienione w recenzji odnośnie Riki. Nie rozumiem dlaczego przy okazji tego typu postaci mówi się, że są ona realistyczne, a jak postać jest np. spokojna, miła, uczynna, uśmiechnięta to że jest ona nierealistyczna.
Darcie się na kogoś bez powodu jest irytujące – to prawda, tak samo jak czyjeś kaprysy na zasadzie „bo tak”/„bo ja tak chcę”. Nie wiem/nie pamiętam o co chodzi z tą literaturą, ale to że ktoś lubi czytać nie ma nic wspólnego z cechami charakteru – to znaczy tyle, że lubi czytać. Ma takie hobby.
A jeśli przy okazji się w świecie literatury zatraca i oczekuje, że inni będą się doszukiwać cech osobowości schowanych za piątym dnem 27 strony, 3 rozdziału, 4 tomu to jest raczej postacią nierealistyczną i pretensjonalną jeśli na dodatek ocenia na tej podstawie innych.
Staram się nie postrzegać postaci przez pryzmat archetypów/kliszy czy jakie tam jeszcze dziwne określenia wymyślono. Jeśli już odeszliśmy trochę od tematu to jak nie lubię trio Shana/Louise/Taiga tak Louise jest w porządku bo ZnT jest komedią i tam się sprawdza, Shana w mniejszym stopniu, ale też można poniekąd zrozumieć natomiast Taiga nie. Złośliwie można stwierdzić, że najbardziej kobiecą postacią graną przez Rie Kugimiyę… był Alphonse Elric (chociaż nie… jest jeszcze Shannon).
Mi się Clannad podobał, After Story bardzo, Air niespecjalnie, Kanon dopiero przede mną.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że każdemu może się podobać co innego i to jest piękne. Szufladkowanie w rodzaju „nie oglądam bo zbyt popularne” też jest w porządku (ja tak nie podchodzę, ale jak komuś tak pasuje).
Jokobo
23.09.2014 18:49 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Część dot. popularności nie miała na celu dodatkowe uargumentowanie tego, o czym pisałem w całym akapicie. Wskazówką do tego powinno być, cytuję „Dobra, nie zbaczając nadto z tematu[...]". Z tego wynika, że tekst ten był tylko pewną ciekawostką, uzupełnieniem, skoro już poruszamy temat znajomości bohaterów. :) Reszta pierwszego akapitu jak najbardziej tyczyła się tego, o czym pisałeś na początku, czyli właśnie o tym „widział i nie kojarzy”.
Recenzja zdaje się to potwierdzać – niekiedy skrajnie apodyktyczna i rozkapryszona, zamknięta w sobie to jedyne cechy charakteru jakie zostały wymienione w recenzji odnośnie Riki. Nie rozumiem dlaczego przy okazji tego typu postaci mówi się, że są ona realistyczne, a jak postać jest np. spokojna, miła, uczynna, uśmiechnięta to że jest ona nierealistyczna.
Fragment przez Ciebie wymieniony jest fragmentem drugiej recenzji, drugiego recenzenta. Nie będę tłumaczyć się z tego, co on miał na myśli, bo w głowie mu nie siedzę i po prostu nawet interpretując to na swój sposób (a opinie mamy podobne) mogę nie trafić w to, co dokładnie chodziło mu po głowie. Sugerujesz, że to, czy postać jest realistyczna czy też nie, zależy od jej cech osobowości. Oj nie, tak nie jest. Nie można powiedzieć, że skoro postać jest złośliwa, to jest realistyczna, a skoro jest spokojna i miła, to jest sztuczna. Na to, w jakim odczuciu jest według Ciebie dana postać, składa się multum elementów, te zaś składają się na pewne tło psychologiczne bohatera. Jednym z ważniejszych elementów, które biorę pod uwagę, jest to, jak postać się zachowuje względem tego, jaka ona jest. To jest dla mnie ważne w odbiorze serii. Jeśli mam wrażenie, często przez całe anime, że postać wykonuje działania w inny sposób, niż zrobiłaby to osoba o jej charakterze, to uznaję tą postać za nierealistyczną. Chyba, że twórcy uargumentują w odpowiedni sposób, czemu decyzja była taka, a nie inna i co wpłynęło na akurat ten sposób rozwiązania problemu. Natomiast nigdy nie oceniam realizmu postaci na podstawie samego charakteru.
Darcie się na kogoś bez powodu jest irytujące – to prawda, tak samo jak czyjeś kaprysy na zasadzie „bo tak”/„bo ja tak chcę”.
Irytujące czy nie, są sytuacje, w którym jest wymagane takie zachowanie. Osoby z porywczym temperamentem wiele razy podnoszą głos wtedy, kiedy nie powinny. Czy to oznacza, że nie można ich lubić?
Nie wiem/nie pamiętam o co chodzi z tą literaturą, ale to że ktoś lubi czytać nie ma nic wspólnego z cechami charakteru – to znaczy tyle, że lubi czytać. Ma takie hobby.
Odrobinę zawężasz sens mojej wypowiedzi. Chodziło o coś więcej niż traktowanie książek jako hobby. Chodziło o odnalezienie drugiego dna, czytanie między wierszami, jej wypowiedzi, kiedy traktuje o określonych tytułach, a w których można pokusić się o refleksje.
Natomiast postać nic nie oczekiwała wobec innych. Szukanie wspólnego języka opierając się niekoniecznie na literaturze, bywa naprawdę zabawne. Wiem to z doświadczenia. Czy to jednak oznacza, że jestem nierealistyczny? Osobiście myślę, że za bardzo dostrzegłeś jej cechy tsundere, które, w Twoich oczach zdominowały bohaterkę. Oczywiście ocena jest subiektywna i jeśli „wybitnie” drażniły Cię te momenty, masz do tego prawo.
A widzisz, a w moim przekonaniu z tego całego tria najlepiej wypada Taiga, a najgorzej Louise. Bo ta trzecia w ogóle się nie zmienia, leje tylko swojego pieska i wyzywa go od idiotów. I tak przez 4 sezony. Oczywiście wszystkie trzy bohaterki lubię, ale Louise wypada przy reszcie (imo) najgorzej. Pomijając już jej przewrażliwienie na punkcie innych kobiet (co widać w każdej sytuacji, kiedy leje Saito za coś, czego on w sumie nawet nie zrobił i co mu się nie należało), czwarty sezon, w którym została ukazana SZCZEGÓLNIE beznadziejnie. Fakt, komedia komedią, ale powtarzanie tych samych gagów bywa czasem męczące i w moim wypadku, ciężko mi było się śmiać, kiedy widziałem, jak chłopak dziesiąty raz obrywa od naszej czarodziejki za to, że przez przypadek położył łapę na piersiach innej dziewczyny.
Może nie to, że nie oglądam, bo jest popularne. Natomiast zdarza się, że to co jest popularne i oceniane dość wysoko [patrz Clannad, Steins;Gate, Code Geass, No Game No Life, Shingeki no Kyojin, Gintama, mógłbym wymieniać w kółko], często jest w moim przekonaniu overrate'owane.
Jokobo
23.09.2014 18:51 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Oho, przyzwyczajenie z innego forum, gdzie do cytowania służyło [cytat], a nie [.cytuj]. Szkoda, że nie można edytować.
IKa
23.09.2014 19:11 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Poprawiono cytaty :)
Moderacja
Lina
23.09.2014 22:30 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Z tym cytowaniem cech rzeczywiście mea culpa – przepraszam. Nie wiem jak to się stało, że jednego dnia wyskoczyła mi jedna recenzja, a następnego druga (tak czy inaczej mój błąd).
Sugerujesz, że to, czy postać jest realistyczna czy też nie, zależy od jej cech osobowości. Oj nie, tak nie jest. Nie można powiedzieć, że skoro postać jest złośliwa, to jest realistyczna, a skoro jest spokojna i miła, to jest sztuczna.
Chodziło mi o to, że często się spotykam z takimi opiniami, że jak postać jest miła, dobra itd. to jest nierealistyczna, zbyt idealna, Mary Sue…, a jak jest zamknięta w sobie, opryskliwa, kapryśna, to z założenia musi być tego jakieś trzecie dno (wstaw dowolnie wymyśloną traumę z dzieciństwa) i na pewno jest głęboka jak Rów Mariański, z pewnością przeżywa wewnętrzne rozdarcie 10 razy dziennie z 20 różnych powodów, do których oczywiście główny bohater musi dotrzeć, zrozumieć, naprawić i wpłynąć żeby ona raczyła się zmienić (a jak się zachowuje jak Taiga to nieszczęśnik zostanie po drodze ileś razy zwyzywany, pobity, upokorzony, a na koniec usłyszy „to wszystko twoja wina”). Jak widzę tego typu sytuacje to zaczynam doceniać postaci typu Shirou z FSN czy Touma z Toaru i ich proste metody.
Darcie się na kogoś bez powodu jest irytujące – to prawda, tak samo jak czyjeś kaprysy na zasadzie „bo tak”/„bo ja tak chcę”.
Irytujące czy nie, są sytuacje, w którym jest wymagane takie zachowanie. Osoby z porywczym temperamentem wiele razy podnoszą głos wtedy, kiedy nie powinny. Czy to oznacza, że nie można ich lubić?
Oczywiście, że są takie sytuacje gdy należy powiedzieć coś dosadnie, ale darcie się „bez powodu” się do tego nie zalicza.
Można je lubić, ale można je też nie lubić.
Odrobinę zawężasz sens mojej wypowiedzi. Chodziło o coś więcej niż traktowanie książek jako hobby. Chodziło o odnalezienie drugiego dna, czytanie między wierszami, jej wypowiedzi, kiedy traktuje o określonych tytułach, a w których można pokusić się o refleksje.
Oczywiście w stosunku do siebie to jestem „och, ach delikatna”, tylko ostrożnie bo się obrażę, ale łaskawie ci zasugeruję, że refleksję znajdziesz w przemyśleniach tamtej bohaterki między siódmym a ósmym wierszem sto dwudziestej strony jak skonfrontujesz to z piętnastym rozdziałem książki, którą przeczytałam jak byłam mała i odniesiesz to do sytuacji z mojego życia, której powinieneś się domyślić jak weźmiesz poprawkę na to co mi się wczoraj śniło.
Sorry, ale po konfrontacji z tym, że za bardzo się skupiam na „tsunderowatych” cechach ta część Twojej wypowiedzi tak mi zabrzmiała :-).
Szukanie wspólnego języka opierając się niekoniecznie na literaturze, bywa naprawdę zabawne.
Szukanie bywa zabawne gdy obie strony są tolerancyjne i podchodzą ze zrozumieniem (w przypadku postaci porywczych różnie z tym bywa) za to posiadanie wspólnego języka jest przyjemne.
A mi to, że Louise niespecjalnie lubię pozwalało podchodzić z większym przymrużeniem oka do jej zachowań, które zdecydowanie miały charakter komediowy, ale także przez to w jakiej sytuacji był Saito (po pierwsze zainteresowanych nim dziewczyn nie brakowało i po drugie Louise jednak miała jakieś tam możliwości żeby go przypiec z różdżki). Owszem po pewnym czasie powtarzalność gagów była trochę nużąca, ale to dlatego, że ktoś sobie wymyślił aż 4 sezony, a nie dlatego, że założenia wstępne były złe.
Jeszcze z takich obserwacji to często się spotykam z opinią, że rozwój postaci jest uważany za warunek konieczny, żeby postać była dobra (lub lepsza niż postać bez takiego rozwoju) co moim zdaniem jest bzdurą.
Jeśli chodzi o wymienione anime (lub też ogólnie o popularne wysoko oceniane) – część z nich jest przereklamowana, ale generalnie nie są to złe anime.
Czasem ludzie się obawiają, że coś co innym się podoba im nie podejdzie więc są ostrożni.
Jokobo
23.09.2014 23:39 Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Na wstępie – wielkie dzięki, IKa. :)
Postać spokojną i skorą do pomocy łatwiej popsuć. Cechy te, oczywiście z umiarem, są pożądane, ale wyobraźmy sobie moment, w którym twórcy do kotła wrzucili nie szczyptę tej chęci do pomocy, a całą garść. W efekcie dostajemy bohaterkę, która zamiast pomóc sobie, to pomaga innym. I tak na okrągło. Poświęca całe swe życie właśnie dla innych, a sama ma… no właśnie, NIC. Teraz zastanówmy się, czy ta postać jest realistyczna. Przecież człowiek w naturze ma, aby być po części egoistą. Jedni bardziej, drudzy mniej, ale wszyscy jesteśmy egoistami. Osoba biedna może oczywiście pomagać innym, ale na pewno myśli też o tym, aby pomóc sobie. Może nie w pierwszej kolejności, ale o tym myśli. Oczywiście, każdy zna ideał ascety, jako człowieka, który postępuje w ten sposób. Jest to na pewno ceniona wartość, ale warto zastanowić się nad tym, czy na pewno w pełni realistyczna. Oczywiście, to nie tak, że tego drugiego archetypu nie można zepsuć, ależ można. Zauważyłem jednak, że twórcy przechodzą w skrajność rzadziej w przypadku postaci a'la tsundere, niż ich przeciwieństw.
Ja nie traktuje żadnego archetypu jako ideał, nie faworyzuje żadnego rodzaju bohaterek.
Można je lubić, ale można je też nie lubić.
Ależ oczywiście, to naturalne. To zależy od samego widza.
Na szczęście Rika była o wiele mniej wybredna i nie rzucała takimi algorytmami na prawo i lewo. xD
4 sezony wynikały tego, że twórcy chcieli przedstawić spójną całość opierając się na light novel. Zwłaszcza, że zakończenie trzeciej części było beznadziejne. Chcieli to poprawić, w pewnym sensie. Wait… fabuła całej czwartej części była równie beznadziejna. Nie wyszło im. Ale jeśli patrzeć na dwa pierwsze sezony, było… nieźle. Znaczy, powiedziałbym, że przeciętnie, ale mimo tego, dało się przy tym bawić. Ale zaznaczam, tylko przez pierwsze 2 serie, potem było coraz gorzej, więcej fanserwisu, mniej akcji i fabuły (Naprawdę, nie chce pamiętać, jak załatwili sprawy cenzury w czwartek części, odcinek z gorącymi źródłami, bodajże 5 lub 6. Tak, to ten moment, kiedy okazuje się, że u Louise nie ma czego cenzurować, bo NIC tam nie ma. No właśnie, nic. Pewnie skojarzysz, o co chodzi).
Rozwój postaci w dramacie jest ważny, podobnie jak w romansie. Czy jest konieczny? Niekoniecznie (świetne zdania, panie recenzent). Pod warunkiem, że odpowiednio przedstawią postać, która przez całą serię będzie statyczna, nie mam nic przeciwko temu, aby taka właśnie była. Niemniej jednak, ta „metamorfoza” jest raczej miłym elementem. Ale, ale… ja raczej nigdy nie zakładam, że coś jest ZAWSZE lepsze od CZEGOŚ. Na pewno znalazłoby się mnóstwo „wyjątków”, ale w sprawach anime tak zwykle mam. Wiele osób uważa,że komedie z loli są z reguły denne i lepiej obejrzeć dojrzałych licealistów (ciekawe, dojrzałych, w komedii). Ja nie skreślam żadnej takiej serii, niezależnie od tego, jaka jest. Oczywiście, mam prawo ich nie oglądać, ale jeśli to robię, to nie wypowiadam się na ten temat, bo i po co, skoro nic nie wiem o tym anime. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że mnie nie zaciekawiło. W innym wypadku przecież spróbowałbym go. :P
Nie potrafię zrozumieć fenomenu tej serii… jest krótka i nawet treściwa ale „brak jej duszy”. Nie sądziłem, że da się wynudzić tylko przy 6 odcinkach, jednak już przy połowie myślałem sobie „kiedy ten koniec?”.
Zaczynając od samej fabuły – szczerze mówiąc spodziewałem się tutaj wymuszonego dramatu z tej całej sytuacji i powiedzmy, że nie do końca tak było ale znowu z jakiegoś powodu ciężko zaliczyć mi to do typowego dramatu, bardziej po prostu „okruchy życia” z pomniejszymi elementami dramatu i nic więcej. Sam plot nie jest zły – uważam, że mógłby być to całkiem interesujący materiał, gdyby nieco rozszerzyć fabułę o kilka innych, pomniejszych wątków, dorzucić większą dozę dramatu(w nieco bardziej zręczny sposób, nic na siłę) i rozciągnąć do 12 odcinków – wtedy być może byłbym w stanie docenić całą historię.
Bohaterowie – dość przeciętni, nie wiem skąd wynika ta duża ocena względem bohaterów od recenzenta, charakterystyki były dość „proste”, a same postaci niekoniecznie interesujące. Najbardziej irytował mnie doktorek – dorosły, wykształcony facet zachowywał się jak rozpieszczony bachor, czy to faktycznie takie naturalne zachowanie?( kliknij: ukryte nawet jeśli stracił bliską osobę – rozumiem ale czy po takich tragediach ludzie zachowują się jak nadęte bufony?). Głos doktorkowi podkładał mój ulubiony seiyu ale nawet po tym nie dałem rady polubić Goro choćby trochę… Najbardziej „przyjemną” postacią wydawała mi się pielęgniarka(Akiko), choć czasami miewała swoje odchyły, tak najczęściej zdarzało się jej powiedzieć coś mądrego.
O samym anime dowiedziałem się całkiem niedawno, naczytałem się wielu pozytywnych komentarzy i nastawiałem się na co najmniej bardzo dobrą i krótką historię, przy której bardzo miło spędzę czas – powiem szczerze, jestem rozczarowany. Sama historia jest opowiedziana w sposób mało interesujący, owszem czuć czasami „to ciepło” ale nie bardziej, niż od innych zwykłych okruch życia.
Jedna z tych serii, o których raczej nie warto się rozpamiętywać(według mnie), obejrzeć i zapomnieć – i tylko w przypadku, jeśli komuś nie przeszkadza bardzo lekkie podejście do tematu w dramatach/obyczajówkach.
Bez zbędnego rozpisywania się (gdyż anime nie jest tego aż tak warte)story line było ok – dzięki tak niekonwencjonalnym fabułom(boże jak to odmienić w liczbie mnogiej – sorry za ort. jeśli wystąpił:) zacząłem się interesować anime, temat życiowy i trafiający do każdej osoby która ma w sobie choć krzte uczuć.
Hanbun…Sora ciężko nazwać dramatem raczej dramacikiem, seria 6 odcinkowa w której jest wiele irracjonalnych rozwiązań i pomysłów bohaterów, które normalnie drażnią widza, jednak w tym przypadku żeby nie stracić dramatyzmu widz stara się przymknąć na nie oko.
Postacie lekkie do przełknięcia, raczej nie zapadające na dłużej w pamięci.
Do jednych z większych minusów anime można zaliczyć dialogi, które są często niejasne i pozbawione dramatyzmu który mógłby nadać tej anime o wiele większą wartóść i oddźwięk.
Oceniam anime na 8/10 gdyż sam pomysł był dobry (wykonanie ciut gorsze:), ładna kreska, opening i ending całkiem fajne, no i + za 6 odcinków bo jak by było jeszcze 6 to ocena by spadła i to drastycznie :)
Pozdrawiam Oglądajcie – to tylko 6 odcinków :)
No naprawdę, skiepścili na całej linii. Przepraszam, chyba nie mam uczuć. Ale nie, może to dlatego, że było po prostu beznadziejne i na siłę starali się wcisnąć jakiś dramatyczny klimat? Aha, na dobra. Szczerze mówiąc, od samego początku miałam nadzieję, kliknij: ukryte że dziewczyna umrze, a chłopak będzie zmartwiony i może popełni samobójstwo czy coś w tym stylu. Albo że odda jej swoje organy. Wszystko lepsze niż to cholerstwo, co nam zaprezentowali – równie dobrze mogli zrobić dopisek 'a teraz robimy sentymentalne zakończenie, popłaczcie się i uznajcie to za arcydzieło'. Nie płakałam ANI RAZU, a jak na mnie to naprawdę zadziwiające. W pełni popierałam tego lekarza, a moją ulubioną postacią była pielęgniarka. Oczywiście, że polecam fanom i fankom dramatu. Jednak gdybym mogła się cofnąć w czasie, to powiedziałabym sobie 'nie oglądaj tego, jest wiele lepszych rzeczy'.
wiem że wszyscy się nad nim rozczulają i je podziwiają,ale ja ledwo je przecierpiałam.. niby dramat i ok, ale no.. nie dałam rady >.< jak lubie dramaty . to . nie
Wzruszające, jednak zakończenie mnie zaskoczyło, ale tylko dla tego, że spodziewałam się, że główna bohaterka kliknij: ukryte umrze. Przepraszam za to czarnowidztwo, ale tego się spodziewałam, bo przeczytaniu kilku słów na temat tego anime i tego, ze jest to dramat… oczywiście mimo wszystko nadal jest to dramat ;] Fabuła… myślałam, że w szpitalach jest raczej spokojnie XD, a już na pewno, że trudniej z niego uciec, ale wiadomo, że dużo szpitali jest na świecie ;p…Ogólnie to uważam kilka zdarzeń za mało logicznych i trochę… bez sensu, ale może się czepiam ;p Muzycznie mnie nie urzekło ^^ ...Mi tam pasowało… wzruszające, miłe, przyjemne, słodkie ...Obejrzałam z przyjemnością POLECAM ;)
...nie ma to jak głupie błędy które zauważa się dopiero po przeczytaniu XD… <edit> oczywiście na końcu drugiej linijki powinno być „po”, a nie „bo”... ale cóż taka już moja natura :P
Anime naprawdę mnie wzruszyło i jest warte obejrzenia, ale… spodziewałam się czegoś głębszego i poważniejszego. Nie będę wymieniała wszystkich wad tej serii, bo musiałabym napisać komentarz bardzo podobny do tego, który dodała amarlagoon.
Kiedy przymknę oko na te wszystkie nielogiczne wybryki postaci, to Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora wypada całkiem nieźle. Z przyjemnością daję 8/10! ^.^
A
amarlagoon
26.02.2012 19:34 Tak to miało być?
Spodziewałam się prawdziwego, przygnębiającego, dającego w 4 litery kopa dramatu. No niestety, pomyliłam się. Zestaw 6 odcinków okazał się jednak zdecydowanie za krótki( i niesamowicie nudny). Wynikiem tego są braki typu: Zero wspomnień, przeszłości tej dwójki, brak wytłumaczenia na czym polega choroba dziewczyny oraz oczywiście do bólu przewidywalna końcówka. Wstawki humoru, które miały teoretycznie na celu rozluźnienie ciężkiego klimatu(?) i strachu były beznadziejne i po prostu nieśmieszne. Jeśli chodzi o realizm to też jest tu spory problem. Ot choćby taka sytuacja: UWAGA! MEGA SPOJLERY! kliknij: ukryte pijany lekarz bije, kopie i wrzeszczy na pacjenta(?). Oczywiście chłopczyna nie kmini całego zajścia, lekarz nadal robi swoje.
Chory chłopak wybiera się na przejażdżki samochodem z laską, śmiga na dworze gdzie chce, siedzi na dachu. Ba, nawet tam śpi.
Pielęgniarka, która opiernicza chłopaka od czasu do czasu i przymyka na to oko, że pozwala mu na wszystko, a potem co? Oczywiście chłopczyna dostaje opiernicz. Szpital przedstawiony jest w sposób: pracuje tam jeden lekarz i jedna pielęgniarka.
Chłopak trzymany jest w szpitalu, bo jest chory, ale wolno mu wychodzić na pole i wozić się z laską, która ma ochotę gnać samochodem z prędkością niewątpliwie niebezpieczną (szósty bieg, gratuluję). Chłopak wraca tylko na noc do łóżka. To się chyba hotel nazywa, nie?
Gra doktora po operacji: „To nie twój interes”, „Nie jesteś nikim ważnym dla niej”. A on przypadkiem nie chciał przed chwilą by się zaprzyjaźnili, bo dziewczyna jest sama, potrzebuje opieki i pomocy? Hm?
Lol, już nawet nie mówię o tym w jaki sposób próbował się chłopczyna dostać do sali, gdzie była dziewczyna w ostatnim odcinku.
Brak logiki, proszę państwa, brak jakiejkolwiek. Dalej już chyba wymieniać nie muszę?
Dramat, który mnie w żadnym stopniu nie poruszył, nie wzruszył, ani nie chwycił za serce. Romans, który polegał na tym, że bali się do siebie odezwać plus spora dawka nudy? Spięcia na linii każdy z każdym też bezsensu. Można było to o wiele lepiej rozegrać i wykonać. Brakuje tego czegoś co miało by mnie trzymać przy komputerze i nie pozwolić mi odejść nawet na sekundę, tymczasem ja miałam wielką ochotę pójść sobie na kilka minut i wrócić na sam koniec odcinka w nadziei, że wydarzyło/rzy się coś ciekawego.
Grafiki się nie czepiam, ładna jest. Muzyka też niczego sobie. Opening mi się podoba, ending taki sobie.
Podsumowanie: Po prostu Hantsukido mnie nie trafiło. Dzięki za uwagę.
sakrolina121
20.03.2013 00:54 Re: Tak to miało być?
Cóż, w zupełności się z Tobą zgadza. Również liczyłam na coś więcej. Chociażby na to, że dziewczyna umrze, ale temu filmikowi do dramatu daleko, Chyba nawet nie stał przy takim naprawdę dobrym. Co to za szpital, gdzie lekarze biją pacjentów? Nie urzekło mnie to. Ja nie będę nic dodawać, bo wypisałaś wszystko.
może to dziwnie zabrzmi ale lubię czasem obejrzeć dobry dramat xp taki który chwyta za serce i wzrusza do głębi, nie musi być przy tym jakoś bardzo realistyczny… pod warunkiem, że w warstwie emocjonalnej spełni swoje zadanie i będzie na widza oddziaływał.
Tutaj mi tego zabrakło. Nie potrafiłam zaangażować się w tą historię, może właśnie przez te mankamenty które wymieniłeś, a które odwracały moją uwagę od warstwy uczuciowej.
eh niestety takie podejście do szpitali na zasadzie 'wolna amerykanka' jest bardzo częstym zgrzytem ogólnie w filmach, serialach, anime etc.
Irytować może takie pretekstowe potraktowanie bądź co bądź lokacji która narzuca mnóstwo ram i ograniczeń, i która niektórym np mnie, przywodzi na myśl niemiłe wspomnienia.
Twórca wymyślił sobie, że zaserwuje nam opowieść o chorych ludziach w szpitalu ale widać, że setting który sobie obrał był dla niego tylko tłem, którego nie miał oporów dowolnie sobie zmieniać i kształtować według własnego widzimisię.
Ten jego wyśniony 'szpital otwarty' jest równie realistyczny co tęczowe jednorożce, w dodatku było to tak nachalnie potraktowane po macoszemu, że kompletnie zabijało jakąkolwiek 'życiowość' sytuacji.
A
LadyNameless
29.09.2011 14:53 Szpitalny melodramat, czyli historia jakich wiele
Zachęcona pozytywną recenzją, sięgnęłam po to anime… i rozczarowałam się. Może ma na to wpływ fakt, że seriom tego typu stawiam wysokie wymagania i doskonale wiem, że można zrobić coś takiego, jak genialna obyczajówka.
Ogólne wrażenia? Ładne i ciepłe, ale też nużące, mętne i bezbarwne, wręcz nijakie. Niestety, zabrakło mi w tym anime specyficznego „czegoś”, co wyróżniałoby je i czyniło wyjątkowym.
Sama historia jest dosyć schematyczna i średnio porywająca, jednak za ogromny plus mogę uznać zakończenie, które naprawdę bardzo miło mnie zaskoczyło kliknij: ukryte (niby happy end, ale jednak naznaczony cieniem nieuchronnie zbliżającej się śmierci Riki – mistrzostwo!). Myślę, że warto dotrwać do końca serii tylko po to, by zobaczyć, jak sprytnie uniknięto banału, który wydawał się niemal pewny.
Przyznam, że mam dość mieszane uczucia w kwestii liczby odcinków. Na plus można z pewnością zaliczyć fakt, iż historia została opowiedziana stosunkowo zgrabnie i zwięźle. Spodziewałam się banalnych, trwających w nieskończoność rozmów o przyjaźni, miłości i śmierci, jak to bywa w tego typu produkcjach, na szczęście zastąpił je swoisty „dialog” za pomocą książek. Z drugiej strony, trudno naprawdę polubić bohaterów i wczuć się w ich sytuację. Miłość między Riką i Yuichim ukazana jest zbyt powierzchownie, co sprawia, że jest nieco sztuczna i trudno w nią tak naprawdę uwierzyć.
Osoby, które za radą recenzenta zaopatrzyły się „spore pudło chusteczek”, mogą ich wcale nie potrzebować. Wiem, że różnych ludzi wzruszają różne rzeczy, ale patrząc obiektywnie, nie ma się tu nad czym zbytnio rozczulać. Przyznaję, były dwa czy trzy „łzawe” momenty, ale nie na tyle, by od razu zalewać się łzami. Może to zabrzmi okrutnie, ale nie mam w zwyczaju płakać do byle czego.
Zobaczywszy po raz pierwszy Rikę i Yuichiego, westchnęłam ciężko. Ot, przeciętny japoński nastolatek oraz rozpieszczona, obrażalska dziewczynka, jeden z tych duetów, które średnio mnie pociągają. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że para głównych bohaterów jest naprawdę sympatyczna i daje się lubić. Niestety, bardzo raziła mnie jedna rzecz – niby oboje mają 17 lat, a nie dość, że wyglądają na co najwyżej 12, to podobnie się też zachowują (ustawiczne rzucanie w siebie wszystkim, co jest pod ręką, obrażanie się o byle co i wyzywanie od kretynów – owszem, kto się czubi, ten się lubi, ale bez przesady – ich zachowanie jest wybitnie irytujące i człowiek ma wrażenie, że ogląda „romans” dwójki przedszkolaków). Przypomnijcie sobie, że wieku 17 lat Raito Yagami z „Death Note” wodził za nos całą japońską policję… Różnica poziomu jest powalająca.
Inne postaci nie zrobiły na mnie większego wrażenia, chociaż brutalny lekarz i średnio kompetentna pielęgniarka mają niejaki, hmm, potencjał.
O grafice można powiedzieć tyle, że jest ładna, schludna i przyjemna (plus za śliczne oczy Tanizaki!). Muzycznie także poprawnie, chociaż bez fajerwerków. Opening i ending pasowały do klimatu, ale nie zapadły mi jakoś specjalnie w pamięć.
Myślę, że to ładna i sympatyczna seria, powinna spodobać się miłośnikom romansów i obyczajówek. Rzecz do obejrzenia w wolnej chwili, ale nic, co zapadłoby w pamięć na dłużej. Co najważniejsze, nie polecam nastawiania się na zobaczenie dzieła wybitnego, bo można się niemiło rozczarować. Ode mnie 7/10.
Nice24.12.2011 10:34:57 - komentarz usunięto
A
Kanaria.
18.09.2011 13:18 Looking up at the Half-Moon
Z pewnością nie jestem „romantyczną duszą”,ale Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora podobało mi się. Nie było to jakieś nie wiadomo jakie cudo,ale naprawdę przyjemna seryjka. Moim zdaniem jednak,wszystko działo się tu za szybko.Oczywiście naprawdę nie wiele można zmieścić w 6 odcinkach i to jest największy minus tego anime.Gdyby twórcy pofatygowali się i zrobili z tego przynajmniej 12 odcinkową serie,to starczyłoby miejsca na rozwój wątku miłosnego pomiędzy naszymi gołąbkami,ale również można by było przedstawić „after story” ich związku. Bo cała ta miłość Yuuichiego i Riki była jak dla mnie trochę naciągana.Poznają się oni w pierwszym odcinku,a już w 2 coś zaczyna iskrzyć i bum!- wielka miłość.
Nie polubiłam żadnego z bohaterów,właściwie to sama nie wiem dlaczego.
Mamy kliknij: ukryte happy ending,I dobrze!,ale muszę przyznać,że w głębi serca wolałabym aby jednak kliknij: ukryte Rika umarła.Bardzo bardzo chciałbym zobaczyć jak w takiej sytuacji odnalazłby się Yuuichi i czy ułożyłby sobie życie z kimś innym. Naprawdę ten motyw strasznie mnie interesuje i czekam,aż ktoś „nakręci” anime o takiej właśnie fabule.
No cóż,co jeszcze mogę dodać? Wkurzyło mnie jeszcze,że nie dowiedzieliśmy się niczego o przeszłości głównych bohaterów.Albo – jak wyglądają ich rodzice,czy mają rodzeństwo i tym podobne nie istotne bzdety.
Dobra seria. Nie jakaś powalająca, ale po prostu dobra. Liczylam wprawdzie na coś innego,ale źle nie jest. Oglądałam to anime jakis czas temu ,i pierwsza myśl ktora mi się nasuwa to wkurzające zachowanie głównego bohatera. Skoro ją kochał, dlaćzego kliknij: ukryte chcial sie przespać z inną ? -,- Frajer. Kreska ładna, muzyka przeciętna , fabuła powyżej przeciętnej ale poniżej dobrej. Myślałam, że będzie bardziej wzruszające . 7/10
ja tą scene odebrałem troche inaczej, po wyrazie jego twarzy i zachowaniu sądze że nie do końca wiedział co robi i gdzie sie znajduje, bo w myślał wtedy cały czas o sytuacji z tamtą dziewczyną… co do oceny ogólnej tego anime to podobało mi sie ale nie zachwyciło mnie, głównie dlatego że było za krótkie, tak byłoby 10 a jest coś między 8 a 9
ursa
5.09.2011 15:19
przecież on był uwodzony! przez starszą i bardziej doświadczoną kobietę! nastoletni chłopak w takie sytuacji jak miał się wykazać hartem ducha i opanowaniem? to świetna seria i każdy szczegół jest tam dobrze zrealizowany,a scena z uwodzeniem jest jedną z lepszych – tak bogata w podteksty (nie mam na myśli podtekstów seksualnych, lecz psychologiczne – zastanawiał się ktoś nad motywacją tej dziewczyny?). chyba sobie przypomnę i strzelę pełny komentarz…
Kolejne anime, które bardzo trudno było mi ocenić. Grafika bardzo dobra, fabuła dobra, postaci udane, muzyka przeciętna. Trudniej natomiast ocenić tę serię jako całość. Sięgając po to anime liczyłam na coś, co wyciska łzy z oczu i jest przepełnione uczuciami, które będą niemal namacalne. Jednak trochę się rozczarowałam. Zabrakło mi bardziej rozbudowanej relacji między dwójką głównych bohaterów. Byli w sobie zakochani, to już wiemy, ale dlaczego się tak stało? Dlaczego Rika obdarzyła uczuciem Yuuichiego i na odwrót? W anime od razu zostało dane nam do zrozumienia „oni są w sobie zakochani i już!”. Zabrakło mi subtelnego przedstawienia rozwijających się uczuć, a przecież w dużym stopniu o tym miała być ta seria. Co do postaci, najbardziej spodobała mi się osoba pielęgniarki (która chcąc czy nie, nijak się ma do realistycznej postawy pielęgniarki). Denerwująca natomiast była osoba lekarza. kliknij: ukryte Nie chodzi tu o alkohol itp. Lecz o samo jego zachowanie. Zachowywał się jak duże rozpieszczone dziecko. Mimo, że spotkało go wiele niemiłych rzeczy nadal jego zachowanie jest nieco absurdalne. Muzyka jest miła dla ucha jednak nie jest z rodzaju tych zapadających w pamięć na długo. Anime samo w sobie jest mało realistyczne, chociaż wydawać by się mogło, iż tematyka tego właśnie wymaga. Polecam wyłącznie osobom lubiącym aż nadto przedramatyzowane historie niekoniecznie z życia wzięte. 7/10
A
cancell
2.11.2010 23:32
W anime cenie sobie realizm czy jakąś mądrość płynącą z oglądania…tutaj go brak. Do fabuły się nie przyczepie choć jest tak prosta że bardziej być nie mogła. Kreska i opening też ok. I na tym się kończy, relacje lekarz‑pielęgniarka , pacjent‑lekarz‑pielęgniarka tutaj to jest pokazana chyba parodia tych relacji. Pomijając zwariowaną pielęgniarkę która kopie pacjenta i w ogóle zachowuje się jak niezrównoważona to już nie zniosę lekarza palącego fajki czy pijącego wódkę na dyżurze, który po pół butelce setki wódki zaczyna kopać pacjenta po czym idzie spać pijany tak jak by nic się nie stało. Twórcy gdyby poszli innym torem mogli by zrobić z serii komedie rodem z school rumble tylko w szpitalu, założę się że by to wyszło lepiej niż dramat. Tak więc polecam tylko zwolennikom braku realizmu, oklepanych historyjek miłosnych i tym którym mózg się wyłącza przy oglądaniu trudniejszych produkcji. Za ci którzy cenią sobie coś więcej w anime radze Hanbuna omijać szerokim łukiem.
Nie mogłabym się bardziej nie zgodzić. Anime prezentujące subtelnie i przekonująco różne postawy wobec choroby i śmierci najbliższych osób, opowiadające o samotności, niezrozumieniu, tęsknocie za bliskością i o tym, jak trudne jest poświęcenie miałoby być płytkie? Może nie ma w nim realizmu szczegółu, ale to nie miała być obyczajówka o pracy w szpitalu. Dla mnie najważniejszy jest w nim realizm emocji i charakterów. Mało jest anime, które nazwałabym mądrymi i życiowymi, ale w tym przypadku nie boję się tego powiedzieć. Cudny i oryginalny był pomysł z rozmową za pomocą książek… Z pewnością nie zaliczyłabym Hanbun do łatwych pozycji, przy których można wyłączyć myślenie, wręcz przeciwnie.
Mimo, że takie krótkie, to anime bardzo mi się spodobało. Życie szpitala dobrze pokazano, chociaż lekarz i pielęgniarka… hm, nie wpisywali się w ogólny schemat pracowników służby zdrowia, ale kto wie jak to jest w Japonii. Grafika przeciętna, ale nie miała większego znaczenia. Polubiłam postaci, były naprawdę inetresujące… Momentami byłam nawet wzruszona. Polecam. Warto poświęcić chwilkę czasu na obejrzenie tej ciekawej serii.
Seria obejrzana. 6 porządnie poprowadzonych odcinków, od samego początku można było zauważyć miły klimacik, końcówka ukazana dosyć dobrze, jednak liczyłem na jakieś zamazane sceny z przyszłości ( w prawdzie było pokazane jak bohaterowie stali na Górze Twierdzy, jednak chciałem ujrzeć trochę późniejszy okres czasu, happyend ? może…)
A
Nightingale
24.07.2010 03:42 w miare
w miare ok, aczkolwiek lepsze widywalam, oprawa graficzna,dźwiękowa nie powala ale ogolnie anime warte uwagi :)
A
Zedol
17.06.2010 19:23 Nie dla przeciętnych chodź nie skomplikowane.
Anime wpisujące się w nurt który nie musi się wielu ludziom spodobać brak jakiejkolwiek akcji, choćby trójkąta miłosnego sprawia iż anime może się wydawać nużące i nieciekawe dla przeciętnego widza dla którego szczytem geniuszu japońskiej animacji pozostaje seria Dragon Ball. (Nie mam zamiaru tu nikomu ubliżać bo kto co lubi to lubi) Jednak dla tych którzy lubią się „ponudzić”, polecam to anime o niebanalnej acz prosto podanej i łatwej do zrozumienia fabule która mimo już troszkę oklepanego tematu pokazuje uczucie dwojga ludzi w niezwykły sposób.
A
Sythriel
23.05.2010 16:00 Hanbun i wszystko jasne.
Hanbun no tsuki ga noboru sora wieje stereotypami, owszem ma ograną fabułe ale jest przy tym niezwykły.
kliknij: ukryte Chłopak, dziewczyna i wielka miłość… Ona niedługo umrze, on przeżyje a wraz z nim ich miłość na zawsze. Nie słyszeliście już tego kiedyś? Owszem i to wiele razy. Nieszczęśliwa miłość pomiędzy pacjentami szpitala wydaje się być rodem wyciągnięta z pseudo hollywoodzkich filmów czy też brazylijskich telenoweli. Dlaczego mimo to tak mnie urzekła?
To proste, nawet bardzo. Historia w „Hanbun no tsuki” jest z góry zarysowana. Od samego początku widz wie, że opowieść koncentruje się na miłości Riki i Yuuichiego. Nie doświadczymy tu iście haremowych scen typu „kandydatek do twego serca jest kilka, ty musisz wybrać jedną”. Jest to dla serii wielki plus. Kolejnym są postacie, które są stricte człowiecze. Nie znajdziemy tu nieśmiałego okularnika z niewiadomego pochodzenia wielkim zainteresowaniem płci przeciwnej jego osobą. Nie znajdziemy tu też cycatej rozpuszczonej panienki, której jedynym problemem są nowe buty na dziś czy super nieśmiałej lolity z plecami po obu stronach ciała. Każdy z bohaterów jest normalnym człowiekiem takim jak ja czy wy, człowiekiem z krwi i kości z prawdziwymi problemami.
Yuuichi – młody chłopak uwielbiający spędzać czas z kumplami, lekki zboczek. Nie do końca zdający sobie sprawę z otaczającej go rzeczywistości.
Rika – dziewczyna z wrodzoną wadą serca. Lekko rozpieszczona, zamknięta w sobie i opanowana. By uciec od swoich problemów ucieka w świat książek. Pogodziła się z tym, że umrze lecz gdy poznała Yuiichiego chce żyć dalej – dla niego.
Natsume – młody i zdolny kardiolog, którego osobisty dramat zrobił z niego opryskliwego, szyderczego i ironicznego człowieka nie potrafiącego poradzić sobie z własną przeszłością.
Tak dobrze zbudowanych bohaterów jak w tej serii nie widziałem od dawna.
Wspaniałym i urzekającym wręcz pomysłem było okazywanie swych uczuć za pomocą literary.
Na plus temu anime wychodzi też ilość odcinków. 6x24 min pozwoliło autorom opowiedzieć od początku do końca nie wciskając nigdzie zbędnych zapychaczów a zarazem nie urywając żadnych wątków.
Zakończenie dla mnie jest rozwiązaniem doskonałym. Po obejrzeniu serii człowiek wpada w nostalgiczny nastrój a mimo to czuje, że to najlepsze rozwiązanie. Mimo zbliżającej się śmierci Riki udało im się znaleźć szczęście. Osobiście nie popłakałem się na tej serii tak jak na kilku innych ale przyciągnęła mnie ona tak prawdziwie iż przeżywałem smutki troski razem z bohaterami, identyfikowałem się z nimi i chciałem oglądać dalej.
„Hanbun no tsuki…” jest opowieścią o miłości prawdziwej i gotowej na poświęcenia. O miłości, której gotów byłbym się poświęcić i ja.
„Hanbun no tsuki…” jest dziełem godnym polecenia.
Anime ląduje w moim top3 i daje mu w pełni zasłużoną maksymalną ocenę.
A
kittti
2.05.2010 22:14 Bardzo nijakie...
Niby jest tam motyw miłości i czegos tam jeszcze…ale…to było nudne bardzoo nudne totalnie w niczym to anime mnie nie zachwyciło poza paroma nie bardzo śmiesznymi wątkami z maskami..zdecydowanie ta seria jest albo dla osób które w rzeczywistości przeżyły lub przeżywają podobne momenty w życiu bądź tez jest to seria dla nastolatek którym można byle czym oczy zamydlić…nie dam nawet oceny ..nie podobało mi się..zmarnowałam dużo czasu na nic i bardzo sie tym roczarowalam..jedyny plus to pozostawienie do końca wyjaśnienia całego wątku z życiem Riki..a co do niej to mam mieszane uczucia..dziewczyna jest samolubna, zapatrzona w siebie,egoistka naprawde Yuuichi to chłopak o niesamowitej wytrwałości aż żal mi go..typowa seria dla młodych płaczących nastolatek.. nie polecam dla osób o słabych nerwach..
Każdy potrzebuje siebie nawzajem.Zrozumienia jak i bliskości kochanej osoby.I tak jest w tej serii.Bohater mający zwykłą dolegliwość poznaje ciężko chorą dziewczynę.I co się dzieje?Obejrzyjcie:P. Trochę wkurzało mnie podejście doktora, który bardzo podchodził do uczuciowości bohaterki. Wszystko skończyło się happy endem :p i westchnięciem do ekranu xD. Dobra i krótka seria mówiąca,że jednak możliwe jest znalezienie drugiej połówki.Polecam! ps. opening był boski ^^
Mnie się to anime spodobało :) Co prawda, nie jestem nim jakoś specjalnie zachwycona, ale te 3 godz. spędzone nad nim, będę miło wspominać. Nie mówię, że każdemu będzie się ono podobać, ale… nie ma co patrzeć na komentarze, czy fajne anime, czy nie. Najlepiej samemu się o tym przekonać. W końcu 6 odc., to niewiele, prawda?
... ale mnie się spodobała. Przyjemnie spędziłam czas. Jak dla mnie, fabule i postaciom nie można nic zarzucić. Inna rzecz, że taka powolna, biegnąca swoim własnym torem historia nie każdemu może się spodobać. Do mnie przemówiła i aż szkoda mi było, że to tylko 6 odc. Muzyka jest przepiękna…
A
Nestris
31.03.2010 20:45 The Dragon Word or Two
Nie wiele mogę dodać w końcu recenzja tak jak żadna wcześniej nie trafia tak dokładnie w moje myśli ale swoje dopowiem.
Anime złapałem przypadkiem problemy i takie tam więc dostałem w nakaz obejrzenia na poprawę. Zdecydowanie kogoś za to ... ale anime jest doskonałe w zasadzie pod każdym względem choć odnoszę się głównie do fabuły (gratulacje dla twórców za trzymanie mnie do końca w niepewności kliknij: ukryte do 14 minuty 6 odcinka byłem nadal przekonany że albo umrze zaraz albo jest w śpiączce do końca życia a nie jest to takie proste w moim wypadku). Oczywiście jest jedna wada brakuje tutaj zdecydowanie jednego odcinka z tym co dalej choć pewnie gdyby był marudził bym o więcej. Zdecydowanie 3 godziny doskonale spędzonego czasu których nie zapomnę.
polecam z czystym sumieniem kliknij: ukryte bo nie używanym wszystkim którzy szukają powodu do przemyśleń lub mają nadmiar problemów mnie pomogło.
Z Poważaniem Nestris
Venom
1.04.2010 14:35 Re: The Dragon Word or Two
jeszcze jeden odcinek nie potrzebny, obejrzyj ostatni odcinek do ostatniej sekundy, znajdziesz odpowiedz.
Nestris
3.04.2010 11:27 Re: The Dragon Word or Two
zrobiłem to ale to pewnie kwestia że po obejrzeniu całości czułem niedosyt i chciałem więcej i więcej ... pewnie po 150 odcinkach był bym usatysfakcjonowany ^^
A
Shirokami
9.03.2010 22:39 Bardzo dobre
Właśnie skończyłem tą serię i muszę powiedzieć, że bardzo mi się spodobała. Osobiście podchodziłem do tej serii dosyć sceptycznie. Owszem przeważnie biorę się za serię dopiero po przeczytaniu recenzji, jednak to była jedna z nielicznych serii, które postanowiłem obejrzeć nie zapoznawszy się wcześniej z recenzją. Pierwsze co mnie urzekło to opening który mi się bardzo spodobał, jak zresztą cała seria.
I czytając komentarze tutaj, to muszę powiedzieć, że wygląda to trochę jak wojna pomiędzy sceptykami, a fanami tego tytułu. Jednak cóż ja zawsze wyznaję zasadę, że każdy ma swoje i zdanie na dany temat i że o gustach się nie dyskutuje. W skrócie to mnie osobiście się ta seria spodobała.Jednak 10 nie mogę dać, gdyż jednak czegoś mi w tej serii zabrakło. Dokładnie nie jestem w stanie stwierdzić, co to jest dokładnie. Jednak chciałem również dodać, że jakby ktoś miał poprosił mnie o plecenie dobrego romansu, albo dobrą serię, to bez namysłu prawdopodobnie poleciłbym tę serię. Po prostu bardzo dobra. Ocena końcowa 9/10. Naprawdę polecam.
A
K.
19.01.2010 23:34 Rozczarowanie
Straszne rozczarowanie. Zachęcona recenzją obejrzałam i… stwierdzam, że zmarnowane 3h mojego życia. Strasznie to jakieś beznamiętne było. I ta kreska – niby bohaterowie mają po 17 lat, a wyglądają na jedenastolatków, no dosłownie… aż mi się niedobrze robiło jak patrzyłam na kreskę i animację. Ugh. W dodatku sporo motywów zostało po prostu zaniedbanych, jakby ktoś wyciął co ciekawsze rzeczy i powypychał odcinki nudnawymi scenkami.
I zakończenie w sumie jakieś nijakie. Nic specjalnego jak dla mnie. Imho, nie zasłużyło na tak wysoką ocenę.
A
Hana_chan
29.06.2009 18:02 NUUUUUDAAAAAA -___-
Obejrzałam to anime zachęcona komentarzami zamieszczonymi na tej stronie..i musze powiedziec,ze niepotrzebnie zmarnowałam ok 3h -_- ciagle czekałam AZ COS sie stanie….a tu nic…nudne jak flaki z olejem,animacja tez pozostawia wiele do zyczenia :/
3/10
A
Joyce
20.01.2009 19:53 Ładne
Ładne, niestety nie mogę uznać tego anime za wybitne, ot przyjemna historia o miłości. Trochę dramatu, trochę komedii, ale w sumie spodziewałam się czegoś bardziej… oryginalnego. Większa ilość odcinków lepiej pokazałaby relacje między dwójką bohaterów, a także dramaty pozostałych osób. Ale w sumie nie mogę narzekać. 7/10
Normalnie nie mogę, to tylko 6 odcinków a w polowie trzeciego zrezygnowałem. A ja naprawdę bardzo się starałem dotrwać do końca! Seria ma w sobie to co najgorsze z tanich haremowek – ciotowaty głowny bohater a na dodatek glowna bohaterka – smiertelnie chora – jest tak irytujaca, że jak boga kocham bym ja w nocy chyba udusił. Brak szacunku dla innych i traktowanie wszystkich dookola jak swoich niewolnikow – niby z jakiej racji?! Tylko dlatego, że ma zaraz umrzeć? Bez jaj! Zachowuje się jak święta krowa, przyjmuje roszczeniową postawe i rzuć wszystko by robić jej dobrze, bo myśli, że coś się jej należy!
Realizm i autentyczność, tak historii, jak otoczenia i bohaterów, są
pokroju gazet na eS i eF. Mam nadzieje, że wszyscy na koniec umierają. Bo przecież musi być happy end. Podobać się może tylko tym co żyją złudzeniami…
(...)w połowie trzeciego zrezygnowałem(...)ma w sobie to co najgorsze z tanich haremówek – ciotowaty główny bohater a na dodatek główna bohaterka – śmiertelnie chora – jest tak irytująca, że jak boga kocham bym ją w nocy chyba udusił. Brak szacunku dla innych i traktowanie wszystkich dookola jak swoich niewolników(...)dlatego, że ma zaraz umrzeć? Bez jaj! Zachowuje się jak święta krowa, przyjmuje roszczeniową postawę i rzuć wszystko by robić jej dobrze, bo myśli, że coś się jej należy(...) Mam nadzieje, że wszyscy na koniec umierają. Bo przecież musi być happy end. Podobać się może tylko tym co żyją złudzeniami…
Po części się z tobą zgadzam ponieważ anime to świat fantazji, a świat fantazji to świat fikcji. Przykro mi że nie obejrzałeś do końca – „to nie jest twój gatunek, nie pasuje ci”. To pierwsze tego typu anime jakie obejrzałem, po nim poleciały następne. Co mnie dotknęło to sposób w jaki porusza to anime. Defekt, choroba staje się przeszkodą nie do przejścia ale, czy można odbierać nadzieję zanim nastąpi koniec. Moim zdaniem nie, jeśli i twoim to bez wątpienia sięgnij po ten tytuł a zapewniam że magia sprawi by twe serce zabiło raz więcej…
Godzine pozniej po napisaniu tamtego komentarza dokonczylem serie… i w sumie nic mi to nie dało. Zdania nie zmienilem. Dramatu postaci jakos nie wyczułem nawet na moment. Głupota główego bohatera gdy bujał się na linie tylko po to by sie do niej dostać mnie dobiła. Żałuję,że kliknij: ukryte jednak seria „dobrze” się kończy – zabrakło mi satysfakcji na koniec Co do tego gatunku… Oglądałem kiedyś Air TV i prawdę mówiąc przy tej serii się rozkleiłem mimo, że jestem baardzo odporny na takie „smutne historie”. DLa mnie ta seria to trauma
Jedno z najlepszych… wróć, najlepsze anime jakie dotąd widziałem. Uczucia są rzeczywiste, podobnie jak dylematy bohaterów, a kompletnie powaliło mnie na kolana wyznanie miłosne Riki (chodzi mi o jego formę). Pełna dziesiątka i zgrzyt zębów że nie ma już więcej. Szkoda. Obejrzeć warto, chociażby po to, by uronić łezkę lub dwie. Polecam każdemu.
A
Haruhista
26.08.2008 16:56 Piękne!
Naprawdę dobre anime. Wzryszyło mnie, a to się nieczęsto zdarza. Owszem, anime ma swoje wady, nie jest też specjalnie oryginalne, ale nie ma to moim zdaniem większego znaczenia. Nie mogłem odejść od monitora, seria ma w sobie „to coś”, co przyciąga i wzrusza. Polecam każdemu, kto lubi smutne historie.
A
sleepwalker
22.07.2008 01:49 no przyznam że piękne
warto obejrzeć ta serię, miejscami trochę akcja spowalniała, ale anime warte wg mnie oceny 9/10
ale jednego nie mogę zrozumieć. Jak można porównywać to anime z np. Lovely Complex????
toż to zupełnie inny rodzaj przekazu idei miłości,
przecież LC jest komedią, tragizmu tam nie uświadczy nikt, natomiast Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora jest serią pokroju 'okruchy życia'
(tak jakby porównywać czy kiełbasa smaczniejsza od ogórka- totalnie odmienne kategorie)
A
Banita
15.02.2008 03:23 Bliskie memu sercu...
Obejżałem nie wiedząc o czym wogóle jest i nie żałuje. Jedyne anime które mnie tak poruszyło, może dlatego że jest mi w pewnym sensie bardzo bliskie. Więc mimo wszelakich niedociągnięć i części głupich scen bez wachania dałbym 10/10.
A
Edo
5.02.2008 17:07 Spoko^,^
Mnie sie bardzo podobało aczkolwiek bywały lepsze anime^^ po tym mi został jakiś niedosyt (?)
Marel
6.02.2008 17:13 Nie
Zmarnowany potencjał. Pomysł był dobry, ale wykonanie… Kreska mi się nie podobała, muzyka była raczej przeciętna. Ale najbardziej mnie zraziły te pornole. Sceny z tym związane były żałosne. Tutaj czytałam, że ludzie płąkali, że dobry romans itp. Nie, jeśli chcecie popłakać to polecam „Air” jeśli obejrzeć dobry romans to „Kimi ga Nozomu Eien” albo „Ayashi no Ceres”. To tyle. Moja ocena 6/10
A
Taira
4.02.2008 16:05 to nie 'to'
eh.. ale sie napaliłam na to anime.. po takiej ocenie.. a tu, zawiodłam się. Jak dla mnie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, dużo temu brakuje do doskonałości, jednak jak widzę są osoby którym sie to potoba i szanuje to. Mi osobiście o wiele bardziej podobały sie takie aanime jak Lovely complex i Peach girl (które ma bardzo niską ocenę, na którą w/g mnie nie zasłużyło)
Cóż mogę powiedzieć na temat tego anime? Może 6 odcinków tutaj wystarcza ale akcja dzieje sie za szybko, bohaterowie zbyt szybko 'tak dobrze' sie poznają żeby stwierdzić jakim uczuciem darzą tą drugą osobę, jak oglądałam to anime, to nie czułam takiej odpowienie atmosfery, oglądałam zwyczajnie bez jakichkolwiek uczyć, które pojawiły się gdy oglądałam wcześniej wspomniane anime.Nie ma tutaj 'tego czegoś', przynajmniej ja sie tego nie doszukałam. Ogólnie nie poleciłabym tego anime, jednak i tak każdy zrobi co chce, bo nawet jak czytasz „nie oglądaj” i tak ogladniesz , żeby się przekonać.
A
rzepekpl
17.01.2008 01:06 Piękne i wzruszające : )
No muszę przyznać, że anime naprawdę ładne, nie spodziewałem się niczego szczególnego po 6 odcinkach, ale muszę przyznać że się pomyliłem, historia naprawdę przedstawiona w ładny sposób, aż się łezka na zakończenie w oku kręci ;]
Anime dostaje 10/10
Po pierwszym odcinku moja ocena oscylowała w okolicach 7, a w miarę oglądania rosła aż w ostatnim doszła do 10 :)
Jeżeli ktoś lubi takie historie to bardzo polecam, fajnie jest czasem zamiast jakiejś komedii obejrzeć jakieś poważniejsze anime z gatunku dramat, romans. Oglądanie skończyłem wczoraj przed 4 w nocy, ale wczoraj już nie miałem siły pisać tego komentarza.
A
Henry Springer
18.11.2007 16:56 Dla wrażliwych...
Prawie wszystko co warto było powiedzieć zostało już niżej powiedziane… Właśnie skończyłem oglądanie i złapałem taki sentymentalny nastrój, że…
Cała ta seria przypomina mi ten najbardziej japoński z japońskich motywów – kwitnące kwiaty Sakury. Piękne, godne podziwu i radujące serce oraz duszę.. ale po chwili przemija, płatki opadają i nikną gdzieś zadeptane na ścieżce… Rikę poznajemy w chwilę przed opadnięciem (znamienny był ten obraz liści opadających z drzewa w openingu!), w tym właśnie momencie jej kwiat jest najpiękniejszy, nigdy taki nie był i nigdy już nie będzie.
Cieszmy się chwilą, nim ją utracimy. Zapamiętajmy wszystkie piękne momenty, bo później, gdy już przeminą możemy czerpać radość ze wspomnień. Nawet, jeśli wspomnienia są bolesne…
Szukajmy w życiu momentów – tego uczą nas moje najukochańsze Anime, jak Air, Iriya no Sora, UFO no Natsu, czy właśnie Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora…
Szukajmy momentów…
A
mentos
7.10.2007 12:59 Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Średnie, w zasadzie to anime było mdłe i nudne. Nie rozczulają mnie takie historie, których naoglądałam się już całe mnóstwo. Nic nowego, ciekawego nie zobaczyłam. Opening był dobry, i tylko to. Nie polecam.
A
Sliwa , Tellia-Kallisto
30.08.2007 06:57 Hmm
Z gory informuje ,ze anime to (i chyba tak jak kazde inne) traktuje dosc powaznie.
Wracajac do tego „dziela” to imo tytul warty kazdej minuty (sekundy ? klatki ?) przy nim spedzonej.
Prawda jest ,ze przedstawione „realia” chorob i sposob obchodzenia sie z nimi nie jest do konca zgodny z rzeczywistoscia ale czy to jest najwazniejsze ??
Moim zdaniem waznym jest RZECZYWISTY fakt pokazania checi zycia i tej „obojetnosci” dla smierci kiedy niemasz nic do stracenia – imho to jest dramatyzm o ktorym mowa w tytule , fakt specyficzny ale zarazem jakze oryginalny (mam na mysli sposob w jaki zostalo to przedstawione).
Wstawki z ksiazek sa naprawde bardzo interesujace i tak jak ktos juz wczesniej napisal , to (konkretne) anime buduja DIALOGI a nie to co jest przedstawione na ekranie (zacytuje pana Recenzujacego : „Zdecydowanie to anime nie jest propozycją dla przeciętnego widza” i zgadzam sie z tym w 100% po przeczytaniu niektorych wypowiedzi ,ale to wolny kraj i kazdy ma prawo glosu etc etc).
Reasumujac : jesli jestes kims kto nigdy w zyciu nie zaznal bolu/cierpienia/choroby (...powaznej choroby a nie anginy) to NAJPRAWDOPODOBNIEJ bedzie to dla ciebie bardzo przecietna seria , jednak jesli jest inaczej to bez problemu powinienes odnalezc ten „ukryty” sens.
Wachalem sie miedzy 9 a 10 ale wkoncu stwierdzilem ,ze uczciwie bedzie dac tej serii 10/10 (za co ? wyzej wyjasnilem) i napewno przejdzie do historii , chociazby na mojej polce.
P.S.
Tbh to jest tylko i wylacznie moje zdanie wiec prosze sie nie czepiac a jesli kogos urazilem swoimi wypowiedziami to serdeczenie przepraszam.
A
Scarlet
28.08.2007 17:51 *-*
Jestem świeżo po seansie. Przyzyznam , że się wzruszyłam (nie mylić z płakaniem). Takie historie mnie rozczulają ... Pod koniec zapachniało mi troche Romeem i Julią, ale to tylko moje prywatne odczucie.
Jak dla mnie 10/10 i dodatkowe punkty, za to, że mnie poruszyło.
Tehanu(kamcia1904)
28.08.2007 19:12 Re: *-*
Widać, że anime ma w sobie to „coś”, że tylu ludzi się przy nim przynajmniej wzruszyło. W anime to już coś. Wiele animców było, których celem było doprowadzenie widza do łez, do wzruszenia. Podobnie jak przedmówczyni daję dychę ^^
A
Kisa
18.08.2007 02:41 Bardzo dobre
I chyba najlepsze anime tego typu jakie widzialam – po ostatnim odcinku żałowałam, że nie ma ich dwa razy tyle. Chociaż z drugiej strony akcja zostala bardzo dobrze podzielona na te 6 odcinkow, tak ze w kazdym cos sie dzieje. Bohaterowie są sympatyczni, Yuuichi bardzo dobrze przedstawiony. Kreska w porządku, muzyka tez niezla. Nie widze w tym anime zadnych wiekszych wad :) co prawda nie moge tego ocenic z medycznego punktu widzenia, bo sie na tym nie znam i nie interesuje mnie to na tyle, bym sie chciala poznac. Co do zakonczenia – jak dla mnie pasuje idealnie. Tylko ze, o dziwo, nie wzruszylam sie wcale
Gorąco polecam – nawet jesli komus sie nie spodoba, to przeciez tylko 6 odcinkow
A
Li
9.08.2007 19:44 HanTsuki
Bardzo dobre anime. Chociaż mam uczulenie na wszystko, co związane ze szpitalem >.> Ale to nie anime o szpitalach, nie?
Podziwiam Yuuichiego. Heh, początkowo zastanawiałam się, po co tak się stara dla zarozumiałej, rozkapryszonej panny, ale z czasem Rika stała się..znośna i sympatyczna :). No i ich uczucie przypominało uczucie Yukito i Misuzu z Air – takie czyste, piękne, platoniczne.
kliknij: ukryte A zakończenie…Pozornie szczęśliwe, bo kiedyś będą musieli się zostać..I Yuichii znowu będzie przezywać ten ból :( Warto obejrzeć :)
A
Mieszko
6.08.2007 22:10 Rewelacja
Najlepsze anime jakie do tej pory oglądałem, a w sumie trochę tego było. Moja opinia jest wręcz identyczna jak Komentarz Izy pare wypowiedzi przed moją. Szukałem czegoś takiego już od dawna i trafiłem na to przypadkiem. Poruszenie po obejrzeniu tej serii trzymało mnie jeszcze następnego dnia i postanowiłem obejrzeć jeszcze raz xD i na pewno jeszcze nie raz do tego wrócę.
A
PULSAR
1.05.2007 23:40 Miłe
Trochę dramatyczne, trochę optymistyczne, ciepłe anime, na które warto poświęcić te 2h z małym hakiem. Całkiem przyjemnie się ogląda. 4+
A
hantsuki
1.05.2007 22:09 Przeciętne anime
Jak dla mnie anime przeciętne.Nie umywa się do Kimi ga Nozomu Eien.Postacie są dużo bardziej denerwujące i ogólnie dziwne.
A
Maiko
7.04.2007 19:34 Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Spodziewałam się czegoś lepszego ^^"
nie jest zbyt szczególne moim zdaniem :(
A
Mimi-Yoshi
5.04.2007 15:04 Nie dla mnie
Anime nie poruszyło mnie- przykro mi. Spodziewałam się czegoś innego. Obejrzałam tylko trzy odcinki, nie wiem, czy znowu po nie sięgnę, bo nie za bardzo przypadło mi do gustu. Zdziwiło mnie to zresztą, bo rzadko jestem nieczuła na tego typu historie. Nie dostrzegłam w tym anime po prostu czegoś, co by mnie zaciekawiło, czy wzruszyło. Może obejrzę kolejne epizody, nie mówię, że nie. Nie mowię też, że anime jest złe, ale mnie po prostu (przynajmniej na dzień dzisiejszy) się nie podoba.
A
Voldi
22.03.2007 12:16 hmmm
Szczerze ta seria nie poruszyła mnie np. tak jak Kimi ga Nozomu Eien. Może to przez te niektóre scenki z czasopismami porno lub z tym gościem co się przebierał za zapaśnika zebre.
Odpychał mnie też troche klimat ze szpitala może dla tego że nie cierpie szpitali.
Jednak moja końcowa jest bardzo dobra bo ogulnie seria jest ciekawa bod względem graficznym i muzycznym.
A
Liquid
20.03.2007 17:27 Bardzo dobre
Szukalem juz jakis czas dobrego a'la drama i znalazlem, bardzo dobre anime chociaz niemoglem sie utozsamic z Yuuichim , mysle ze nadal jestem pod wrazeniem „Kimi Ga nozomu Eien” gdzie dramat byl naprawde tragedia i to wywarlo namnie tak wielki wplyw (znaczenie).
A
Iza
17.03.2007 00:36 Hanbun...
Niewiarygodne anime. Spodziewalam sie tony lez, szlochow, calusow i Bog wie jeszcze tam czego. A tu nie. Ba nawet kilka razy sie porzadnie usmialam.(zwlaszcza w tej aferze z kolekcja Tady;P) Bohaterowie sa najmocniejszym punktem tej seri. Utozsamialam sie z nimi(np. z Rika, gdy kazala Yuuichiemu kliknij: ukryte isc po ksiazke w mroz, on zaczol kaszlec, ona to zauwazyla ,ale nic nie powiedziala. Wiemy, ze powinnismy cos zrobic, jednak stoimy bezczynnie.) To co mnie jeszcze urzeklo to ta niecielesna milosc tych dwojga. Ich rozmowy i wspolne wypady budowaly ten zwiazek lepiej niz milion calusow, czy usciskow. A wlasnie dialogi. Po prostu je uwielbiam. Glownie na nich opiera sie to anime, to one tworza klimat. I te niedopowiedzenia. Po prostu miodzio. Nie wspominajac o oprawie muzycznej. Wspaniale podkresla klimat. Opening i ending sa po prostu niesamowite i moge ogladac i sluchac je wciaz i wciaz. Anime wybitne.
A
baka
26.12.2006 13:11 zakończenie
Podobała mi sie i szczeze to nawet łzy nie uroniłam ... zakończenie troche jak w „weronika postanawia umrzeć „ciesz sie każdą chwilą która ci pozostała…Ponadto krótka i konkretna anima praktyczne bez zarzutów…tylko czy pielegniarka powinna bić tak bardzo pacjętów ??;]
A
Luchianka
11.11.2006 11:17 Prześliczne
Kiedy zobaczyłam pierwszy odcinek tej serii to chciałam oglądać następny. Zawsze coś ciekawego zobaczyłam. Yuuchiego i Rikę, którzy w sobie zakochują, lekarza z niezbyt przyjemną przeszłością, pielęgniarkę należącą kiedyś do gangu motocyklowego. Przy tej serii się też wzruszyłam jak przy Air. Nie wiem czy warto porównywać oba tytuły, ale obie są piękne. Pod względem fabuły i muzyki, której się bardzo miło słucha. Tylko obie różni kliknij: ukryte zakończenia,że jedno jest bardziej szczęśliwe od drugiego
A
mmx
10.11.2006 02:39 piękny film :) 10/10
Anime jest piękna 10/10. Dobrze że jest taki serwis jak wasz, bo niestety w anime dzisiaj to grzebie się jak w śmietniku.
Sam chłam teraz robią, no prawie sam chłam.
Dziwię się że takie szmiry odbijają się echem na świecie a coś takiego jak ten film przechodzą bez echa.
Film naprawdę głęboki, zarzuty co do
kliknij: ukryte doktora też są trochę bezpodstawne – bardzo fajna postać którą przytłacza rzeczywistość i błędy przeszłości którym musi sprostać bo „łzy przecież nie uratują”
dawno nie oglądałęm tak dobrej anime.
A
Nyu_myu
14.10.2006 17:59 Ładne
Jestem dopiero przy 2 odcinku, (jeszcze sama nie obejrzałam, a już pożyczyłam…ach..) ale ta seria bardzo mi się podoba. Bohaterowie zachowują się ludzko, a tą cechę cenię w animę. Perełka swojego gatunku. Tyle mogę na razie powiedzieć.
A
Brateq
14.06.2006 22:21 Mniam
Nie wiem czemu, ale jako facet lubie romanse ;] Po prostu mnie wzruszają i zmuszają do przemyśleń. Zdecydowanie lepsze niż anime „walkowe” :)
Bardzo mocna usemka!
A
Nuito
8.06.2006 23:51 Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora - Fajerwerki
Przyznam szczerze, że to anime oglądałem z ciekawością, coś takiego ma, że jest interesujące – Coś sprawiało że sięgałem po kolejny epizod.
Fabuła całkiem zgrabna, przyznam wręcz, że świetna. Postacie są sympatyczne (ten typ zachowania Riki już gdzieś widziałem), prócz tego doktorka (jak mi on na nerwy działał, wrrr, zabić takiego).
Jestem tylko ciekaw co Yuuichi powiedział na wzgórzu że dziewczyna się zarumieniła.
POLECAM!!!
wa-totem
9.06.2006 13:50 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora - Fajerwerki
Nuito napisał(a):
Jestem tylko ciekaw co Yuuichi powiedział na wzgórzu że dziewczyna się zarumieniła.
Przeczytaj moją odpowiedź z 21 marca dla Kamehamehaaa komentarzach poniżej.
A
shibien
18.05.2006 11:29 hantsuki
Seryjka wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne uczucia.Obejrzałam z ciekawościa i powiem,że wciagneło mnie w swój specyficzny klimat.Tak naprawde to było moje pierwsze „medyczne” anime,historia jest całkiem sprawnie poprowadzona,co do długości jej to myslę ,ze można by dorzucić jeszce ze 3 epy.Pośtaci polubiłam,oprócz tego idiotycznego doktorka Riki‑_-' Myslę,ze warto poświęcić chwilkę wolnego czasu na to anime,jest spokojne i troszkę smutne,dzisiaj je skonńczę(został już tylko 1ep do końca boshe ciekawość mnie zżera=)
A
kuro
18.05.2006 09:36 Czegos w tym zabrakło :/
Witam .
Oglądałem tą serię z zaciekawieniem ,ale nie spodziwałem sie czegoś nadzwyczajnego.
Powiedział bym że jest to dobre anime ,ale nie b.dobre .
Przyznam – jest w tym sporo [pseudo] realizmu, świat i bohaterowie wydają się być 'normalni' ,ale czegoś w tym wszystkim zabrakło .Ciężko powiedzieć konkretnie czego ,ale oglądajac to czułem pewien niedosyt .Lubie spokojna akcję i zazwyczaj pozytywnie reaguję na dość spokojne serie ,
kliknij: ukryte Historia nie kończy się ani happy endem ,ani tragedią bo właściwie sie nie kończy ,kojaży mi się nieco z nowelkową koncepcją ,mimo pewnego szerszego niż w nowelkach spojżenia ,nie dzieje sie tam zbyt wiele
Reasumując . Seria (albo raczej seryjka :D ) nosi pewne cechy oryginalnego podejścia, ale i tak ociera się o np. wymienone przez recenzenta
schematy/szablony ,może nawet sprawnie balansuje pomiędzy nimi .
Ogólne wrażenia pozytywne ,ale bez większego zachwytu .
A
Kamehamehaaa
20.03.2006 19:11 Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
seria wedlug mnie piekna i polecam z calego serca!! ja mam takie pytanko co Yuuichi mowi w 1 ep jak mdleje na tej gorze i i w ostatnim ep jak szum wiatru zaglusza jego wypowiedz bo bardzo mnie to ciekawi a nie umie zrozumiec co mowi :) z gory dzieki za odpowiedz. pozdrawiam
wa-totem
21.03.2006 11:06 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Kamehamehaaa napisał(a):
ja mam takie pytanko co Yuuichi mowi w 1 ep jak mdleje na tej gorze i i w ostatnim ep jak szum wiatru zaglusza jego wypowiedz bo bardzo mnie to ciekawi a nie umie zrozumiec co mowi :) z gory dzieki za odpowiedz. pozdrawiam
:*) kliknij: ukryte W jedynce: 俺は…リカのこと…好~き~
W szóstce: リカ、俺さ、絶対お前のこと好きだから.
;> no dobrze…
kliknij: ukryte W jedynce: „Ore wa… Rika no koto… SU~KI~"
W szóstce: „Rika, ore sa… zettai omae no koto SUKI dakara”.
Czyli zwyczajnie – wyznanie miłości.
Zamaskowano – w obu przypadkach – oczywiście SUKI.
Uwagę zwraca znacznie bardziej poufała forma z szóstego odcinka.
kamehamehaaa
21.03.2006 11:30 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
hehe dziekuje bardzo za odpowiedz:)moja ciekawosc >>skad wiesz ze akurat to powiedzial ja sluchalem tego momentu przez pol dnia i zrozumialem tylko jakies slowo na „S” :) (nie musisz odpowiadac jesli jest to jakies TAJNE zrodlo :) )
wa-totem
22.03.2006 01:36 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
kamehamehaaa napisał(a):
skad wiesz ze akurat to powiedzial ja sluchalem tego momentu przez pol dnia i zrozumialem tylko jakies slowo na „S” :) (nie musisz odpowiadac jesli jest to jakies TAJNE zrodlo :) )
Po uważnym obejrzeniu obu scen, widać że chodzi o dwysylabowe słowo zaczynające się na S i zapewne kończące na i. A kontekst nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego co powiedział…
A
Silent Angel
13.03.2006 09:34 Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Anime to osobiście mnie nie zachwyca. łatwo można było domyślieć się zakończenia serii. Chociaż myślę, że trudno osobie która przez dłuższy czas nie przebywała w takim środowisku jakim jest szpital i klimacie jakim tam panuje mogła ocenić to i wczuć się w sytuację. Aczkolwiek podziwiam głównego bohatera za jego postawę i poświęcenie dla tej rozkapryszonej i rozpuszczonej dziewczyny.
wa-totem
13.03.2006 12:12 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Silent Angel napisał(a):
łatwo można było domyślieć się zakończenia serii.
Przyjmuję że za spojler uważasz pewną „fotgrafię” z endingu. I znów będę się upierał, że tak ocieniać mogą tylko bardzo nieuważni widzowie – bo przecież kliknij: ukryte trudno nie zauważyć ILE starsi sią w tej „weselnej fotce” bohaterowe w stosunku do końca serialu… A przecież wiadomo, że Rika ma zdiagnozowaną zaawansowaną kardiomiopatię, do tego nakładającą się na reakcję Eisenmengera typową dla późno zdiagnozowanej, długo nieleczonej niedomykalności zastawek… tak jak napisałem, twórcy nie poszli na łatwiznę – ani w stronę dramatu (ktoś ginie) ani happy endu. Zamiast tego zawiesili sprawę niejako w powietrzu, pozwalając widzom snuć domysły, jednak wskazując raczej na przyszły dramat. Zapewne tym większy, im dłużej odwleczony… Jeśli weźmiesz pod uwagę fakty, ta fotka w endingu wygląda bardzo, bardzo gorzko. Na tyle przemyślane zakończenie jest rzekomo 'przewidywalne' albo 'sztampowe, łatwe do przewidzenia'? No daruj…
Elleander
14.03.2006 05:37 Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Silent Angel napisał(a):
Aczkolwiek podziwiam głównego bohatera za jego postawę i poświęcenie dla tej rozkapryszonej i rozpuszczonej dziewczyny.
No tak ale nie rozumiesz że jej postawa taka była tylko na początku może nie chciała żeby ktoś jeszcze przez nią cierpiał? Przecież ta dziewczyna miała umrzeć jest zła na świat więc po co ma do siebie dopuszczać jeszcze więcej osób? tak pewnie autor myślał moim zdaniem.
A co do sfery medycznej prawda że WZW B przenoszone jest tylko przez krew i spermę i takie osoby powinny przebywać na odziałach zakaźnych ale przecież przebywa w innym skrzydle i nikt nie powiedział że to nie jest oddział zakaźny, tylko że się wymyka widać jak się zawsze kryje podczas swoich 'eskapad' przecież nie podstawią przed nim tabliczki biohazard i nie zrobią strefy ochronnej na 10km. to tyle kwestii technicznej, a co do samej produkcji to pomimo iż kreska no nie jest świetna, to sposób przedstawienia bohaterów ich reakcje i odczucia są jak najbardziej na miejscu, seria bardzo dobra(moim zdaniem).
R
Taur
12.03.2006 21:38 Ideał a rzeczywistość.
Wbrew tytułowi chcę wspomnieć o stronie medycznej serii. Osoby chore na choroby zakaźne leczone „POWINNY BYĆ” na specjalistycznych oddziałach i tak się robi wówczas gdy istnieje zagrożenie dla innych pacjentów. Nasz bohater teoretycznie takiego nie stanowił, jednak wybór przypadłości jaką został obdażony zdaje mi sie dość przypadkowy i raczej „nieprofesjonalny”. Natomiast w obliczu kryzysu służby zdrowia nie takie „kwiatki” można przebrnąć… Zdażyło mi się pracować w szpitalu i zapewniam że nie takie rzeczy się widziało dlatego ten brak profesjonalizmu tylko dodaje realizmu. Przynajmniej w Polsce…
A
fachar
11.03.2006 15:19 strona medyczna...
Oglądałam i szczerze powiedziawszy nie czekałam z niecierpliwością na koleiny odcinek. Anime nie jest złe, ale swoje mankamenty ma np.: żółtaczka typu A jest chorobą zakaźną cytuję:
zakażenie[...]również może nastąpićw wśród członków grupy ludzi [...] kiedy pomiędzy nimi jest osoba chora.A poza tym wydala się wirusa z organizmu całymi tygodniami… nawet w naszych polskich realiach ktoś z chorobą zakżną nie ląduje w pobliżu osób, dla których zakażenie może się okazać fatalne (czyli jeśli się ma niedomykalność zastawek serca). Tyle jeśli chodzi o stronę medyczną.
No i ostatnia scena wręcz banalnie śmieszna.
Dziesięciu punktów bym nie dała… co najwyżej 8.
Anime nie jest złe, ale swoje mankamenty ma np.: żółtaczka typu A jest chorobą zakaźną cytuję:
Wiesz, od razu widać że nieuważnie oglądałaś. Każdy kto wie cokolwiek o żółtaczce może się domyślić że Yuuichi nie ma żółtaczki typu A, ale raczej B lub C. Poprostu dlatego że typ A nie ma odmiany chronicznej, tylko ostrą a w chwili początku serii Yuuichi kończy pierwszy rok hospitalizacji i sam nam to mówi. A te warianty które mają postać chroniczną, jak np. typ B, są przenoszone głównie przez krew, więc zwłaszcza przy końcu planowanej hospitalizacji Yuuichi poważnym zagrożeniem dla Riki nie jest… no chyba że by się z nią „przespał”.
fachar
12.03.2006 12:21 Re: strona medyczna...
Z tego co pamiętam któraś grupa fansuberska wyjaśnila, że najprawdopodobniej ma żółtaczkę typu A, C jest chorobą śmiertelną a nawet jeśli B przenosi się przez krew czy spermę to i tak przebywa sie na oddziale zakaźnym ską nie można wyjść chyba że jest sie zdrowym. Zresztą te dywagacje są nieistotne, po zastanowieniu dochodzę do wniosku, że wszyscy bohaterowie mają wyjątkowo płaskie osobowości i są wyjątkowo przewidywalni, już nawet znacznie lepiej przezentują się trzynastolatki z Noein.
Z tego co pamiętam któraś grupa fansuberska wyjaśnila,
ROFL. Gratuluję, dalej wierz we wszystkim fansuberom.
Nie wydaje ci się że lepiej zapytać lekarza, albo spisać fakty które są dostępne, i samemu sprawdzić w encyklopedii? Bo niestety to, co Yuuichi sam mówi jest absolutnie jasne.
No ale biorąc pod uwagę ile byków zazwyczaj jest w subach, to się nie dziwię… でも、甘えないでよ!
fachar
14.03.2006 17:10 Re: strona medyczna...
No to tobie umknęło że kliknij: ukryte prawie się on przespał z tą przyjaciółka Akiko, a choroba przenosi się też przez spermę.
A co to ma do rzeczy?
To raczej ty znów naginasz fakty bo ci tak pasuje – kliknij: ukryte pomijasz fakt, że on wtedy uciekł ze szpitala. Poza tym wydaje ci się że pacjenci zawsze poddają się lekarzom we wszystkim jak niewolnicy?
R
Mecenas
11.03.2006 10:42 Hanbun no tsuki...
Seria jest naprawdę świetna. Pomimo tego, że Totem zapomniał o paru mankamentach (jak złośliwe wciśnięcie jednej postaci, która ma tylko pokazać słabość głównego bohatera) to seria ogólnie jest dobra. Na pewno przypadnie do gustu osobom, które uwielbiają Kimi ga nozomu Eien – bardzo podobna tematyka. Seria też posiada leciutki humor, który umila jeszcze bardziej oglądanie tej serii. Ale 10 bym nie dał :P 9/10 bo jednak do cuda jeszcze brakuje pomimo tego, że seria jest naprawdę dobra
Pomimo tego, że Totem zapomniał o paru mankamentach (jak złośliwe wciśnięcie jednej postaci, która ma tylko pokazać słabość głównego bohatera) to seria ogólnie jest dobra.
Bynajmniej o tym nie zapomniałem. kliknij: ukryte Bo niby o czym pisałem w kontekście fanserwisu, eh? Chciałbyś napewno by ON był niepokalanym rycerzem na białym koniu? Nie ma tak dobrze. Wręcz przeciwnie, bez tej sceny seria byłaby niekompletna i ocena by spadła – ideałów na tym świecie się raczej nie spotyka. To właśnie pokazanie że ABSOLUTNIE każda z postaci ma tu jakąś przeszłość, jakieś formujące doświadczenia, jakieś przywary, decyduje dla mnie o wysokiej ocenie.
Mecenas
11.03.2006 12:08 Re: Hanbun no tsuki...
wa-totem napisał(a):
[cytuj Chciałbyś napewno by ON był niepokalanym rycerzem na białym koniu?
Chodziło mi bardziej o to, że ta postać została całkowicie wrzucona wyłącznie dla tej sceny i to był minus. Wolałbym, żeby chociaż 3 minuty zostały poświęcone tej pani przykładowo… Jak już pokazujemy jakąś postać to coś o niej powiedzmy oprócz tego,ze kliknij: ukryte interesuje się nieletnimi chłopcami .
E? Umknęło ci najwyraźniej, że to kliknij: ukryte przecież koleżanka siostry Tanizaki, którą odcinek wcześniej poznał gdy odbierali ją z dworca. Zresztą to powszechny błąd, równie wielu widzów pomyliła się Seiko z Riką we wspomnieniach Goro kliknij: ukryte - bo przecież zapalniczkę Goro dostał od żony, nie od Riki.
Mecenas
11.03.2006 21:11 Re: Hanbun no tsuki...
wa-totem napisał(a):
E? Umknęło ci najwyraźniej, że to kliknij: ukryte przecież koleżanka siostry Tanizaki, którą odcinek wcześniej poznał gry odbierali ją z dworca?
Nie umknęło mi, ale jednak jestem upierdliwym i wymagającym widzem, który wymaga odpowiedzi na jedno podstawowe pytanie – „a dlaczego tak, a nie inaczej?”. Sądzę, że gdyby więcej czasu poświęcono już postaci, którą pokazano oprócz tego, że odegrała swoją rolę to nie czepiał bym się tak.
Sądzę, że gdyby więcej czasu poświęcono już postaci, którą pokazano oprócz tego, że odegrała swoją rolę to nie czepiał bym się tak.
Nie za wiele oczekujesz od sześcioodcinkowej produkcji? Na to byłoby miejsce w 26‑epowym tasiemcu. Tyle że coś tak długiego byłoby niestrawne…
Iza
17.03.2007 00:58 Re: Hanbun no tsuki...
No ja uwazam ze jej rola nie polegala wylacznie na tym, zeby pokazac slabosci Yuuichiego. Pokazla rez JEJ slabosci. Mowila, ze musiala wyjechac z Tokyo i opiekowac sie chorym dziadkiem i jak strasznie sie tu nudzi. Widac bylo, ze nie chce tego robic i najpewniej wyrwie sie stamtad, zostawiajac dziadka. Jak na taka postac to chyba dosc sie o niej dowiedzielismy, co?
Dlaczego to ma tak wysokie oceny? 3/10.
Trzeba mieć 12 lat bądź nie oglądać w życiu żadnego romansu o pokrzywdzonych przez los nastolatkach, by zachwycić się czymś takim.
Absurd i idiotyzm wylewał się przez ekran i sprawiał, że z trudem włączałam kolejny, śmieszny odcinek. Anime ma za zadanie wywołać w nas litość i smutek, bo chora dziewczynka, bo śmierć, oj panie boziu 10/10!!!!!!!111
Jeśli chodzi o chorych ludzi i miłość – mam na koncie sporo książek i filmów tego typu, więc to anime było dla mnie odgrzewanym gniotem.
Po 1. Ah, ależ wielka miłość! kliknij: ukryte 'Zdradza' ją przy pierwszej lepszej okazji. Przez połowę seansu odnosiłam wrażenie, że anime ma ukazać jak bardzo beznadziejni są mężczyźni. A czy są? No w tym animku owszem, są.
2. Postać głównego bohatera, dla mnie żałosna w każdym calu, typowa, powielana postać bez charakteru, która w żaden sposób się nie wyróżnia. No bo powiedzcie mi, co go wyróżniało – fryzura?
3. Postać pokrzywdzonej przez los dziewczynki, o której nic nie wiemy, poza tym, że kliknij: ukryte jest chora i umarł jej ojciec. Też klasyk – ta postać ma wzbudzać tutaj jedynie wzruszenie.
4. Postać doktora – to perełka. Ta scena, kiedy mówi jej „rozepnij koszulę”, a ona patrzy na niego zmieszana i wystraszona. Do 4 odcinka myślałam, że okaże się, że lekarz jest pedofilem.
5. kliknij: ukryte Wyznanie miłości już w pierwszym odcinku. Woho, ale kliknij: ukryte wielka miłość, znamy się już tydzień! :-)
6. No i wracając do absurdalnego lekarza, który utrudnia im kontakty i śmieje się do rozpuku przy tym. Jeśli tak się mają japońskie szpitale.. :--/
7. Wracając do waszej cudownej dziewczynki, która ma jedynie wzruszać – kliknij: ukryte zamyka dosyć poważnie chorego chłopaka na deszczu, bo ten ma gazetki porno! Cóż za czuła istotka!
8. Wlepienie do dramatu, który jest tylko dramatem i dramatem ma być, moim zdaniem marnym wyciskaczem łez, scen w których a) pielęgniarka z powagą bije chorą osobę b) bardzo śmiesznego zebro‑mena było żenujące.
No i ode mnie to tyle, jeden z gorszych gniotów które oglądałam :-/
Re: Dlaczego to ma tak wysokie oceny? 3/10.
A z tym kliknij: ukryte zamykaniem na dachu, to jestem szczerze zaskoczony, że nie kopnął jej po tym wszystkim w ryj.
Akiko Tanizaki
kliknij: ukryte Podobało mi się przedstawienie sytuacji między pacjentką a doktorem, myślałem że on ją molestuje ;p
Bezduszni
WTF? 'T_T A myślałem, że to ja jestem zimny draniem, którego nie da się wzruszyć.
A tak bardzo serio, seria nie jest przedramatyzowana. Myślę, że zgodzi się każdy kto kiedyś czekał na informacje o przeżyciu bliskiej osoby. Jak na tą tematykę jest wręcz niezwykle pogodna.
Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Jest wiele dramatów/okruchów życia lepszej jakości, ciekawszych, bardziej zapadających w pamięć. Chociaż żeby być fair to zaznaczę, że zazwyczaj są one dłuższe.
Niewielka długość serii dla jednych może być zaletą, a dla innych wadą. Niestety w moim odczuciu raczej wada gdyż nie pozwala się zżyć z bohaterami, a seria nie zapada w pamięć. Gdyby ktoś mi pokazał postacie to moja reakcja byłaby pewnie: o chłopak wygląda jak Renji, a dziewczyna to jakaś taka wyższa Shana…
7‑8/10
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Rzeczywiście dziewczyna miała chyba jakieś tam cechy tsundere, ale nie była tak bardzo denerwująca jak typowa przedstawicielka gatunku (która może być wybranką głównego bohatera) – Taiga z Toradora. To, że nie jest aż tak tsundere jak Shana to niewielki plus jeśli chodzi o wątek romantyczny, bo o ile pamiętam to nie było w niej także nic szczególnego co by mogło spowodować żeby chłopak miał się w niej zakochać lub żeby w ogóle miało mu na niej specjalnie zależeć ani by widz czuł do tej postaci jakąś szczególną sympatię, prędzej irytację ze względu na jej kaprysy. Co więcej dramat, o ile pamiętam, budowany był na negatywnych emocjach (trochę jak w Kimi ga Nozomu Eien – tyle tylko, że tam główna bohaterka była sympatyczniejsza i związek był na innym etapie).
Jeśli chodzi o przykłady lepszej jakości typowych dramatów‑romansów to jak najbardziej Clannad i After Story, ale też Nana, Ef, White Album 2, Emma czy nawet Kimi ga Nozomu Eien lub True Tears. Z krótkich opowiastek np. Ai Monogatari, Otona Joshi lub coś z wczesnego Makoto Shinkaia.
A jak komuś nie przeszkadza zestaw „specyficznych” bohaterek to niech by było i Toradora.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Sytuacja, którą opisałeś, bierze się z Twojego podejścia do serii. To niemalże oczywiste, że jeśli jakąś serię uważasz za dobrą, bądź po prostu ją lubisz, to bohaterki/bohaterzy zapadną Ci w pamięć na dłużej i bardziej szczegółowo. Dodatkowo, są anime bardziej i mniej popularne. Tu także nie skłamię, jeśli powiem, że rozpoznawalność postaci wynika po części z popularności. Pierwszy przykład z brzegu – Haruhi. Sporo osób z mojego otoczenia serii z jej „udziałem” nie widziała, ale postać jak najbardziej kojarzą. Przykładów jest oczywiście mnóstwo. Teraz przyrównajmy do tego mało popularne anime, jak chociażby Hantsuki. Tu jest kompletnie na odwrót, bo szanse na to, że spotkasz osobnika, który postać kojarzy, a anime nie widział, są bardzo małe. To dodatkowo wpływa na to, jak przeciętny widz pamięta (lub nie pamięta) danych postaci. Dobra, nie zbaczając nadto z tematu – jeśli mnie ktoś spytałby się o postać Riki (a zapewniam Cię, że oglądałem to dość dawno), potrafiłbym z miejsca podać jej imię, nazwisko, a nawet właśnie cechy charakteru (zresztą, to wynika troszkę z recenzji, jak już pisałem, anime widziałem dawniej, recenzję napisałem dopiero kilka tygodni temu, mimo wszystko byłem w stanie ją opisać, na pewno nie tak, jakbym mógł to zrobić po seansie, ale wystarczająco, według mnie). Z przykładów, które wymieniłeś, gdyby ktoś spytałby się mnie o postać z True Tears, dajmy na to Hiromi (? – nie bij, jeśli pomylę imiona), tą dziewoję z długimi, czarnymi włosami… o niej już bym niewiele powiedział. Czemu? Prawdopodobnie dlatego, że bardziej zapadły mi w pamięć postaci z serii, które bardzo szanuję/uważam za naprawdę dobre/lubię, niż resztę. Bo ta reszta jest zwykle z takich anime, które obejrzałem „bo nie jest zła, ale za 3 miesiące i tak raczej o niej zapomnę i będzie jedną z wielu w odmętach MALa”.
To, jak odbierasz archetypy postaci takie jak tsundere, yandere czy kuudere, zależy głównie od Twoich preferencji. Jednych tsundere mogą po prostu irytować swoimi, często sprzecznymi, zachowaniami, inni się nimi zachwycają. Ja należę do osób pośrodku, bo chociaż lubię, dla przykładu, „trójcę” Tsundere – Shanę, Taigę i Louise, to jestem świadom ich wad i tego, że postacie są najzwyczajniej w świecie monotonne. No, z tego wyżej wymienionego grona wybija się Taiga, ale to już jest temat na inną dyskusję. No właśnie, po co taki wstęp. Wszystko wynika z tego, że widzowie mają różne gusta i guściki, a to, co jednych drażni, drugich raduje. Tak samo jest z bohaterami, w Twojej opinii postać „niewarta” bycia kochaną, w której zakochać się ciężko, ze względu na jej zachowanie. W mojej opinii postać barwna, która jest w stanie zbalansować swoją osobowość, by nie można było jednoznacznie stwierdzić „Tsundere”. Bo jak już mówiłem, a co Ty wymieniłeś, czyli chociażby ta kapryśność, to tylko jedna z cech postaci i ta cecha nie definiuje całej osobowości, jak w przypadku chociażby Shany. To nie jest kolejna postać, która będzie wniebogłosy drzeć się na głównego bohatera, wyzywając go od idiotów. Same wstawki z literatury mają za zadanie uwidocznić w Rice te bardziej pozytywne aspekty. I w moim przekonaniu, to się właśnie udało.
No widzisz, ja przykładowo nie rozumiem fenomenu Clannada, nie ważne której części. Osobiście, wraz z Air i Kanon, uważam za niewypały od Key'a, a samo anime (wszystkich 3 produkcji) mnie o tym przekonało. Ale ja często mam odmienne, „sprzeczne z fandomem” poglądy, dlatego pytanie było bardziej z ciekawości.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Bić oczywiście za True Tears nie będę :-) (akuratnie wpadło mi do głowy przy pisaniu jako przykład dramato‑romansu, który bardziej mi się podobał i podpadał dość dobrze pod tę kategorię).
Nie twierdzę, że jest niewarta bycia kochaną tylko z tego co było pokazane w anime raczej nie dawało podstaw żeby główny bohater ją pokochał i pchał się w ten cały galimatias.* Recenzja zdaje się to potwierdzać – niekiedy skrajnie apodyktyczna i rozkapryszona, zamknięta w sobie to jedyne cechy charakteru jakie zostały wymienione w recenzji odnośnie Riki. Nie rozumiem dlaczego przy okazji tego typu postaci mówi się, że są ona realistyczne, a jak postać jest np. spokojna, miła, uczynna, uśmiechnięta to że jest ona nierealistyczna.
Darcie się na kogoś bez powodu jest irytujące – to prawda, tak samo jak czyjeś kaprysy na zasadzie „bo tak”/„bo ja tak chcę”. Nie wiem/nie pamiętam o co chodzi z tą literaturą, ale to że ktoś lubi czytać nie ma nic wspólnego z cechami charakteru – to znaczy tyle, że lubi czytać. Ma takie hobby.
A jeśli przy okazji się w świecie literatury zatraca i oczekuje, że inni będą się doszukiwać cech osobowości schowanych za piątym dnem 27 strony, 3 rozdziału, 4 tomu to jest raczej postacią nierealistyczną i pretensjonalną jeśli na dodatek ocenia na tej podstawie innych.
Staram się nie postrzegać postaci przez pryzmat archetypów/kliszy czy jakie tam jeszcze dziwne określenia wymyślono. Jeśli już odeszliśmy trochę od tematu to jak nie lubię trio Shana/Louise/Taiga tak Louise jest w porządku bo ZnT jest komedią i tam się sprawdza, Shana w mniejszym stopniu, ale też można poniekąd zrozumieć natomiast Taiga nie. Złośliwie można stwierdzić, że najbardziej kobiecą postacią graną przez Rie Kugimiyę… był Alphonse Elric (chociaż nie… jest jeszcze Shannon).
Mi się Clannad podobał, After Story bardzo, Air niespecjalnie, Kanon dopiero przede mną.
Co oczywiście nie zmienia faktu, że każdemu może się podobać co innego i to jest piękne. Szufladkowanie w rodzaju „nie oglądam bo zbyt popularne” też jest w porządku (ja tak nie podchodzę, ale jak komuś tak pasuje).
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Fragment przez Ciebie wymieniony jest fragmentem drugiej recenzji, drugiego recenzenta. Nie będę tłumaczyć się z tego, co on miał na myśli, bo w głowie mu nie siedzę i po prostu nawet interpretując to na swój sposób (a opinie mamy podobne) mogę nie trafić w to, co dokładnie chodziło mu po głowie. Sugerujesz, że to, czy postać jest realistyczna czy też nie, zależy od jej cech osobowości. Oj nie, tak nie jest. Nie można powiedzieć, że skoro postać jest złośliwa, to jest realistyczna, a skoro jest spokojna i miła, to jest sztuczna. Na to, w jakim odczuciu jest według Ciebie dana postać, składa się multum elementów, te zaś składają się na pewne tło psychologiczne bohatera. Jednym z ważniejszych elementów, które biorę pod uwagę, jest to, jak postać się zachowuje względem tego, jaka ona jest. To jest dla mnie ważne w odbiorze serii. Jeśli mam wrażenie, często przez całe anime, że postać wykonuje działania w inny sposób, niż zrobiłaby to osoba o jej charakterze, to uznaję tą postać za nierealistyczną. Chyba, że twórcy uargumentują w odpowiedni sposób, czemu decyzja była taka, a nie inna i co wpłynęło na akurat ten sposób rozwiązania problemu. Natomiast nigdy nie oceniam realizmu postaci na podstawie samego charakteru.
Irytujące czy nie, są sytuacje, w którym jest wymagane takie zachowanie. Osoby z porywczym temperamentem wiele razy podnoszą głos wtedy, kiedy nie powinny. Czy to oznacza, że nie można ich lubić?
Odrobinę zawężasz sens mojej wypowiedzi. Chodziło o coś więcej niż traktowanie książek jako hobby. Chodziło o odnalezienie drugiego dna, czytanie między wierszami, jej wypowiedzi, kiedy traktuje o określonych tytułach, a w których można pokusić się o refleksje.
Natomiast postać nic nie oczekiwała wobec innych. Szukanie wspólnego języka opierając się niekoniecznie na literaturze, bywa naprawdę zabawne. Wiem to z doświadczenia. Czy to jednak oznacza, że jestem nierealistyczny? Osobiście myślę, że za bardzo dostrzegłeś jej cechy tsundere, które, w Twoich oczach zdominowały bohaterkę. Oczywiście ocena jest subiektywna i jeśli „wybitnie” drażniły Cię te momenty, masz do tego prawo.
A widzisz, a w moim przekonaniu z tego całego tria najlepiej wypada Taiga, a najgorzej Louise. Bo ta trzecia w ogóle się nie zmienia, leje tylko swojego pieska i wyzywa go od idiotów. I tak przez 4 sezony. Oczywiście wszystkie trzy bohaterki lubię, ale Louise wypada przy reszcie (imo) najgorzej. Pomijając już jej przewrażliwienie na punkcie innych kobiet (co widać w każdej sytuacji, kiedy leje Saito za coś, czego on w sumie nawet nie zrobił i co mu się nie należało), czwarty sezon, w którym została ukazana SZCZEGÓLNIE beznadziejnie. Fakt, komedia komedią, ale powtarzanie tych samych gagów bywa czasem męczące i w moim wypadku, ciężko mi było się śmiać, kiedy widziałem, jak chłopak dziesiąty raz obrywa od naszej czarodziejki za to, że przez przypadek położył łapę na piersiach innej dziewczyny.
Może nie to, że nie oglądam, bo jest popularne. Natomiast zdarza się, że to co jest popularne i oceniane dość wysoko [patrz Clannad, Steins;Gate, Code Geass, No Game No Life, Shingeki no Kyojin, Gintama, mógłbym wymieniać w kółko], często jest w moim przekonaniu overrate'owane.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Moderacja
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Chodziło mi o to, że często się spotykam z takimi opiniami, że jak postać jest miła, dobra itd. to jest nierealistyczna, zbyt idealna, Mary Sue…, a jak jest zamknięta w sobie, opryskliwa, kapryśna, to z założenia musi być tego jakieś trzecie dno (wstaw dowolnie wymyśloną traumę z dzieciństwa) i na pewno jest głęboka jak Rów Mariański, z pewnością przeżywa wewnętrzne rozdarcie 10 razy dziennie z 20 różnych powodów, do których oczywiście główny bohater musi dotrzeć, zrozumieć, naprawić i wpłynąć żeby ona raczyła się zmienić (a jak się zachowuje jak Taiga to nieszczęśnik zostanie po drodze ileś razy zwyzywany, pobity, upokorzony, a na koniec usłyszy „to wszystko twoja wina”). Jak widzę tego typu sytuacje to zaczynam doceniać postaci typu Shirou z FSN czy Touma z Toaru i ich proste metody.
Oczywiście, że są takie sytuacje gdy należy powiedzieć coś dosadnie, ale darcie się „bez powodu” się do tego nie zalicza.
Można je lubić, ale można je też nie lubić.
Oczywiście w stosunku do siebie to jestem „och, ach delikatna”, tylko ostrożnie bo się obrażę, ale łaskawie ci zasugeruję, że refleksję znajdziesz w przemyśleniach tamtej bohaterki między siódmym a ósmym wierszem sto dwudziestej strony jak skonfrontujesz to z piętnastym rozdziałem książki, którą przeczytałam jak byłam mała i odniesiesz to do sytuacji z mojego życia, której powinieneś się domyślić jak weźmiesz poprawkę na to co mi się wczoraj śniło.
Sorry, ale po konfrontacji z tym, że za bardzo się skupiam na „tsunderowatych” cechach ta część Twojej wypowiedzi tak mi zabrzmiała :-).
Szukanie bywa zabawne gdy obie strony są tolerancyjne i podchodzą ze zrozumieniem (w przypadku postaci porywczych różnie z tym bywa) za to posiadanie wspólnego języka jest przyjemne.
A mi to, że Louise niespecjalnie lubię pozwalało podchodzić z większym przymrużeniem oka do jej zachowań, które zdecydowanie miały charakter komediowy, ale także przez to w jakiej sytuacji był Saito (po pierwsze zainteresowanych nim dziewczyn nie brakowało i po drugie Louise jednak miała jakieś tam możliwości żeby go przypiec z różdżki). Owszem po pewnym czasie powtarzalność gagów była trochę nużąca, ale to dlatego, że ktoś sobie wymyślił aż 4 sezony, a nie dlatego, że założenia wstępne były złe.
Jeszcze z takich obserwacji to często się spotykam z opinią, że rozwój postaci jest uważany za warunek konieczny, żeby postać była dobra (lub lepsza niż postać bez takiego rozwoju) co moim zdaniem jest bzdurą.
Jeśli chodzi o wymienione anime (lub też ogólnie o popularne wysoko oceniane) – część z nich jest przereklamowana, ale generalnie nie są to złe anime.
Czasem ludzie się obawiają, że coś co innym się podoba im nie podejdzie więc są ostrożni.
Re: Ponadprzeciętnie, nawet dobrze, ale nic niezwykłego.
Postać spokojną i skorą do pomocy łatwiej popsuć. Cechy te, oczywiście z umiarem, są pożądane, ale wyobraźmy sobie moment, w którym twórcy do kotła wrzucili nie szczyptę tej chęci do pomocy, a całą garść. W efekcie dostajemy bohaterkę, która zamiast pomóc sobie, to pomaga innym. I tak na okrągło. Poświęca całe swe życie właśnie dla innych, a sama ma… no właśnie, NIC. Teraz zastanówmy się, czy ta postać jest realistyczna. Przecież człowiek w naturze ma, aby być po części egoistą. Jedni bardziej, drudzy mniej, ale wszyscy jesteśmy egoistami. Osoba biedna może oczywiście pomagać innym, ale na pewno myśli też o tym, aby pomóc sobie. Może nie w pierwszej kolejności, ale o tym myśli. Oczywiście, każdy zna ideał ascety, jako człowieka, który postępuje w ten sposób. Jest to na pewno ceniona wartość, ale warto zastanowić się nad tym, czy na pewno w pełni realistyczna. Oczywiście, to nie tak, że tego drugiego archetypu nie można zepsuć, ależ można. Zauważyłem jednak, że twórcy przechodzą w skrajność rzadziej w przypadku postaci a'la tsundere, niż ich przeciwieństw.
Ja nie traktuje żadnego archetypu jako ideał, nie faworyzuje żadnego rodzaju bohaterek.
Ależ oczywiście, to naturalne. To zależy od samego widza.
Na szczęście Rika była o wiele mniej wybredna i nie rzucała takimi algorytmami na prawo i lewo. xD
4 sezony wynikały tego, że twórcy chcieli przedstawić spójną całość opierając się na light novel. Zwłaszcza, że zakończenie trzeciej części było beznadziejne. Chcieli to poprawić, w pewnym sensie. Wait… fabuła całej czwartej części była równie beznadziejna. Nie wyszło im. Ale jeśli patrzeć na dwa pierwsze sezony, było… nieźle. Znaczy, powiedziałbym, że przeciętnie, ale mimo tego, dało się przy tym bawić. Ale zaznaczam, tylko przez pierwsze 2 serie, potem było coraz gorzej, więcej fanserwisu, mniej akcji i fabuły (Naprawdę, nie chce pamiętać, jak załatwili sprawy cenzury w czwartek części, odcinek z gorącymi źródłami, bodajże 5 lub 6. Tak, to ten moment, kiedy okazuje się, że u Louise nie ma czego cenzurować, bo NIC tam nie ma. No właśnie, nic. Pewnie skojarzysz, o co chodzi).
Rozwój postaci w dramacie jest ważny, podobnie jak w romansie. Czy jest konieczny? Niekoniecznie (świetne zdania, panie recenzent). Pod warunkiem, że odpowiednio przedstawią postać, która przez całą serię będzie statyczna, nie mam nic przeciwko temu, aby taka właśnie była. Niemniej jednak, ta „metamorfoza” jest raczej miłym elementem. Ale, ale… ja raczej nigdy nie zakładam, że coś jest ZAWSZE lepsze od CZEGOŚ. Na pewno znalazłoby się mnóstwo „wyjątków”, ale w sprawach anime tak zwykle mam. Wiele osób uważa,że komedie z loli są z reguły denne i lepiej obejrzeć dojrzałych licealistów (ciekawe, dojrzałych, w komedii). Ja nie skreślam żadnej takiej serii, niezależnie od tego, jaka jest. Oczywiście, mam prawo ich nie oglądać, ale jeśli to robię, to nie wypowiadam się na ten temat, bo i po co, skoro nic nie wiem o tym anime. Jedyne co mogę powiedzieć, to to, że mnie nie zaciekawiło. W innym wypadku przecież spróbowałbym go. :P
Zaczynając od samej fabuły – szczerze mówiąc spodziewałem się tutaj wymuszonego dramatu z tej całej sytuacji i powiedzmy, że nie do końca tak było ale znowu z jakiegoś powodu ciężko zaliczyć mi to do typowego dramatu, bardziej po prostu „okruchy życia” z pomniejszymi elementami dramatu i nic więcej. Sam plot nie jest zły – uważam, że mógłby być to całkiem interesujący materiał, gdyby nieco rozszerzyć fabułę o kilka innych, pomniejszych wątków, dorzucić większą dozę dramatu(w nieco bardziej zręczny sposób, nic na siłę) i rozciągnąć do 12 odcinków – wtedy być może byłbym w stanie docenić całą historię.
Bohaterowie – dość przeciętni, nie wiem skąd wynika ta duża ocena względem bohaterów od recenzenta, charakterystyki były dość „proste”, a same postaci niekoniecznie interesujące. Najbardziej irytował mnie doktorek – dorosły, wykształcony facet zachowywał się jak rozpieszczony bachor, czy to faktycznie takie naturalne zachowanie?( kliknij: ukryte nawet jeśli stracił bliską osobę – rozumiem ale czy po takich tragediach ludzie zachowują się jak nadęte bufony?). Głos doktorkowi podkładał mój ulubiony seiyu ale nawet po tym nie dałem rady polubić Goro choćby trochę… Najbardziej „przyjemną” postacią wydawała mi się pielęgniarka(Akiko), choć czasami miewała swoje odchyły, tak najczęściej zdarzało się jej powiedzieć coś mądrego.
O samym anime dowiedziałem się całkiem niedawno, naczytałem się wielu pozytywnych komentarzy i nastawiałem się na co najmniej bardzo dobrą i krótką historię, przy której bardzo miło spędzę czas – powiem szczerze, jestem rozczarowany. Sama historia jest opowiedziana w sposób mało interesujący, owszem czuć czasami „to ciepło” ale nie bardziej, niż od innych zwykłych okruch życia.
Jedna z tych serii, o których raczej nie warto się rozpamiętywać(według mnie), obejrzeć i zapomnieć – i tylko w przypadku, jeśli komuś nie przeszkadza bardzo lekkie podejście do tematu w dramatach/obyczajówkach.
Ode mnie wyciągnięte 6/10.
8/10 hmmmm
Hanbun…Sora ciężko nazwać dramatem raczej dramacikiem, seria 6 odcinkowa w której jest wiele irracjonalnych rozwiązań i pomysłów bohaterów, które normalnie drażnią widza, jednak w tym przypadku żeby nie stracić dramatyzmu widz stara się przymknąć na nie oko.
Postacie lekkie do przełknięcia, raczej nie zapadające na dłużej w pamięci.
Do jednych z większych minusów anime można zaliczyć dialogi, które są często niejasne i pozbawione dramatyzmu który mógłby nadać tej anime o wiele większą wartóść i oddźwięk.
Oceniam anime na 8/10 gdyż sam pomysł był dobry (wykonanie ciut gorsze:), ładna kreska, opening i ending całkiem fajne, no i + za 6 odcinków bo jak by było jeszcze 6 to ocena by spadła i to drastycznie :)
Pozdrawiam
Oglądajcie – to tylko 6 odcinków :)
No i co to ma być?
Szczerze mówiąc, od samego początku miałam nadzieję, kliknij: ukryte że dziewczyna umrze, a chłopak będzie zmartwiony i może popełni samobójstwo czy coś w tym stylu. Albo że odda jej swoje organy. Wszystko lepsze niż to cholerstwo, co nam zaprezentowali – równie dobrze mogli zrobić dopisek 'a teraz robimy sentymentalne zakończenie, popłaczcie się i uznajcie to za arcydzieło'. Nie płakałam ANI RAZU, a jak na mnie to naprawdę zadziwiające. W pełni popierałam tego lekarza, a moją ulubioną postacią była pielęgniarka. Oczywiście, że polecam fanom i fankom dramatu. Jednak gdybym mogła się cofnąć w czasie, to powiedziałabym sobie 'nie oglądaj tego, jest wiele lepszych rzeczy'.
Fabuła… myślałam, że w szpitalach jest raczej spokojnie XD, a już na pewno, że trudniej z niego uciec, ale wiadomo, że dużo szpitali jest na świecie ;p…Ogólnie to uważam kilka zdarzeń za mało logicznych i trochę… bez sensu, ale może się czepiam ;p
Muzycznie mnie nie urzekło ^^
...Mi tam pasowało… wzruszające, miłe, przyjemne, słodkie ...Obejrzałam z przyjemnością POLECAM ;)
<edit> oczywiście na końcu drugiej linijki powinno być „po”, a nie „bo”... ale cóż taka już moja natura :P
Kiedy przymknę oko na te wszystkie nielogiczne wybryki postaci, to Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora wypada całkiem nieźle. Z przyjemnością daję 8/10! ^.^
Tak to miało być?
Zestaw 6 odcinków okazał się jednak zdecydowanie za krótki( i niesamowicie nudny). Wynikiem tego są braki typu: Zero wspomnień, przeszłości tej dwójki, brak wytłumaczenia na czym polega choroba dziewczyny oraz oczywiście do bólu przewidywalna końcówka. Wstawki humoru, które miały teoretycznie na celu rozluźnienie ciężkiego klimatu(?) i strachu były beznadziejne i po prostu nieśmieszne.
Jeśli chodzi o realizm to też jest tu spory problem. Ot choćby taka sytuacja: UWAGA! MEGA SPOJLERY! kliknij: ukryte pijany lekarz bije, kopie i wrzeszczy na pacjenta(?). Oczywiście chłopczyna nie kmini całego zajścia, lekarz nadal robi swoje.
Chory chłopak wybiera się na przejażdżki samochodem z laską, śmiga na dworze gdzie chce, siedzi na dachu. Ba, nawet tam śpi.
Pielęgniarka, która opiernicza chłopaka od czasu do czasu i przymyka na to oko, że pozwala mu na wszystko, a potem co? Oczywiście chłopczyna dostaje opiernicz.
Szpital przedstawiony jest w sposób: pracuje tam jeden lekarz i jedna pielęgniarka.
Chłopak trzymany jest w szpitalu, bo jest chory, ale wolno mu wychodzić na pole i wozić się z laską, która ma ochotę gnać samochodem z prędkością niewątpliwie niebezpieczną (szósty bieg, gratuluję). Chłopak wraca tylko na noc do łóżka. To się chyba hotel nazywa, nie?
Gra doktora po operacji: „To nie twój interes”, „Nie jesteś nikim ważnym dla niej”. A on przypadkiem nie chciał przed chwilą by się zaprzyjaźnili, bo dziewczyna jest sama, potrzebuje opieki i pomocy? Hm?
Lol, już nawet nie mówię o tym w jaki sposób próbował się chłopczyna dostać do sali, gdzie była dziewczyna w ostatnim odcinku.
Brak logiki, proszę państwa, brak jakiejkolwiek. Dalej już chyba wymieniać nie muszę?
Dramat, który mnie w żadnym stopniu nie poruszył, nie wzruszył, ani nie chwycił za serce. Romans, który polegał na tym, że bali się do siebie odezwać plus spora dawka nudy? Spięcia na linii każdy z każdym też bezsensu. Można było to o wiele lepiej rozegrać i wykonać. Brakuje tego czegoś co miało by mnie trzymać przy komputerze i nie pozwolić mi odejść nawet na sekundę, tymczasem ja miałam wielką ochotę pójść sobie na kilka minut i wrócić na sam koniec odcinka w nadziei, że wydarzyło/rzy się coś ciekawego.
Grafiki się nie czepiam, ładna jest. Muzyka też niczego sobie. Opening mi się podoba, ending taki sobie.
Podsumowanie: Po prostu Hantsukido mnie nie trafiło. Dzięki za uwagę.
Re: Tak to miało być?
Co to za szpital, gdzie lekarze biją pacjentów? Nie urzekło mnie to. Ja nie będę nic dodawać, bo wypisałaś wszystko.
Re: Tak to miało być?
Tutaj mi tego zabrakło. Nie potrafiłam zaangażować się w tą historię, może właśnie przez te mankamenty które wymieniłeś, a które odwracały moją uwagę od warstwy uczuciowej.
eh niestety takie podejście do szpitali na zasadzie 'wolna amerykanka' jest bardzo częstym zgrzytem ogólnie w filmach, serialach, anime etc.
Irytować może takie pretekstowe potraktowanie bądź co bądź lokacji która narzuca mnóstwo ram i ograniczeń, i która niektórym np mnie, przywodzi na myśl niemiłe wspomnienia.
Twórca wymyślił sobie, że zaserwuje nam opowieść o chorych ludziach w szpitalu ale widać, że setting który sobie obrał był dla niego tylko tłem, którego nie miał oporów dowolnie sobie zmieniać i kształtować według własnego widzimisię.
Ten jego wyśniony 'szpital otwarty' jest równie realistyczny co tęczowe jednorożce, w dodatku było to tak nachalnie potraktowane po macoszemu, że kompletnie zabijało jakąkolwiek 'życiowość' sytuacji.
Szpitalny melodramat, czyli historia jakich wiele
Ogólne wrażenia? Ładne i ciepłe, ale też nużące, mętne i bezbarwne, wręcz nijakie. Niestety, zabrakło mi w tym anime specyficznego „czegoś”, co wyróżniałoby je i czyniło wyjątkowym.
Sama historia jest dosyć schematyczna i średnio porywająca, jednak za ogromny plus mogę uznać zakończenie, które naprawdę bardzo miło mnie zaskoczyło kliknij: ukryte (niby happy end, ale jednak naznaczony cieniem nieuchronnie zbliżającej się śmierci Riki – mistrzostwo!). Myślę, że warto dotrwać do końca serii tylko po to, by zobaczyć, jak sprytnie uniknięto banału, który wydawał się niemal pewny.
Przyznam, że mam dość mieszane uczucia w kwestii liczby odcinków. Na plus można z pewnością zaliczyć fakt, iż historia została opowiedziana stosunkowo zgrabnie i zwięźle. Spodziewałam się banalnych, trwających w nieskończoność rozmów o przyjaźni, miłości i śmierci, jak to bywa w tego typu produkcjach, na szczęście zastąpił je swoisty „dialog” za pomocą książek. Z drugiej strony, trudno naprawdę polubić bohaterów i wczuć się w ich sytuację. Miłość między Riką i Yuichim ukazana jest zbyt powierzchownie, co sprawia, że jest nieco sztuczna i trudno w nią tak naprawdę uwierzyć.
Osoby, które za radą recenzenta zaopatrzyły się „spore pudło chusteczek”, mogą ich wcale nie potrzebować. Wiem, że różnych ludzi wzruszają różne rzeczy, ale patrząc obiektywnie, nie ma się tu nad czym zbytnio rozczulać. Przyznaję, były dwa czy trzy „łzawe” momenty, ale nie na tyle, by od razu zalewać się łzami. Może to zabrzmi okrutnie, ale nie mam w zwyczaju płakać do byle czego.
Zobaczywszy po raz pierwszy Rikę i Yuichiego, westchnęłam ciężko. Ot, przeciętny japoński nastolatek oraz rozpieszczona, obrażalska dziewczynka, jeden z tych duetów, które średnio mnie pociągają. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że para głównych bohaterów jest naprawdę sympatyczna i daje się lubić. Niestety, bardzo raziła mnie jedna rzecz – niby oboje mają 17 lat, a nie dość, że wyglądają na co najwyżej 12, to podobnie się też zachowują (ustawiczne rzucanie w siebie wszystkim, co jest pod ręką, obrażanie się o byle co i wyzywanie od kretynów – owszem, kto się czubi, ten się lubi, ale bez przesady – ich zachowanie jest wybitnie irytujące i człowiek ma wrażenie, że ogląda „romans” dwójki przedszkolaków). Przypomnijcie sobie, że wieku 17 lat Raito Yagami z „Death Note” wodził za nos całą japońską policję… Różnica poziomu jest powalająca.
Inne postaci nie zrobiły na mnie większego wrażenia, chociaż brutalny lekarz i średnio kompetentna pielęgniarka mają niejaki, hmm, potencjał.
O grafice można powiedzieć tyle, że jest ładna, schludna i przyjemna (plus za śliczne oczy Tanizaki!). Muzycznie także poprawnie, chociaż bez fajerwerków. Opening i ending pasowały do klimatu, ale nie zapadły mi jakoś specjalnie w pamięć.
Myślę, że to ładna i sympatyczna seria, powinna spodobać się miłośnikom romansów i obyczajówek. Rzecz do obejrzenia w wolnej chwili, ale nic, co zapadłoby w pamięć na dłużej. Co najważniejsze, nie polecam nastawiania się na zobaczenie dzieła wybitnego, bo można się niemiło rozczarować. Ode mnie 7/10.
Looking up at the Half-Moon
Nie było to jakieś nie wiadomo jakie cudo,ale naprawdę przyjemna seryjka.
Moim zdaniem jednak,wszystko działo się tu za szybko.Oczywiście naprawdę nie wiele można zmieścić w 6 odcinkach i to jest największy minus tego anime.Gdyby twórcy pofatygowali się i zrobili z tego przynajmniej 12 odcinkową serie,to starczyłoby miejsca na rozwój wątku miłosnego pomiędzy naszymi gołąbkami,ale również można by było przedstawić „after story” ich związku.
Bo cała ta miłość Yuuichiego i Riki była jak dla mnie trochę naciągana.Poznają się oni w pierwszym odcinku,a już w 2 coś zaczyna iskrzyć i bum!- wielka miłość.
Nie polubiłam żadnego z bohaterów,właściwie to sama nie wiem dlaczego.
Mamy kliknij: ukryte happy ending,I dobrze!,ale muszę przyznać,że w głębi serca wolałabym aby jednak kliknij: ukryte Rika umarła.Bardzo bardzo chciałbym zobaczyć jak w takiej sytuacji odnalazłby się Yuuichi i czy ułożyłby sobie życie z kimś innym. Naprawdę ten motyw strasznie mnie interesuje i czekam,aż ktoś „nakręci” anime o takiej właśnie fabule.
No cóż,co jeszcze mogę dodać?
Wkurzyło mnie jeszcze,że nie dowiedzieliśmy się niczego o przeszłości głównych bohaterów.Albo – jak wyglądają ich rodzice,czy mają rodzeństwo i tym podobne nie istotne bzdety.
Mieszane uczucia...
Muzyka jest miła dla ucha jednak nie jest z rodzaju tych zapadających w pamięć na długo.
Anime samo w sobie jest mało realistyczne, chociaż wydawać by się mogło, iż tematyka tego właśnie wymaga.
Polecam wyłącznie osobom lubiącym aż nadto przedramatyzowane historie niekoniecznie z życia wzięte.
7/10
relacje lekarz‑pielęgniarka , pacjent‑lekarz‑pielęgniarka tutaj to jest pokazana chyba parodia tych relacji. Pomijając zwariowaną pielęgniarkę która kopie pacjenta i w ogóle zachowuje się jak niezrównoważona to już nie zniosę lekarza palącego fajki czy pijącego wódkę na dyżurze, który po pół butelce setki wódki zaczyna kopać pacjenta po czym idzie spać pijany tak jak by nic się nie stało. Twórcy gdyby poszli innym torem mogli by zrobić z serii komedie rodem z school rumble tylko w szpitalu, założę się że by to wyszło lepiej niż dramat. Tak więc polecam tylko zwolennikom braku realizmu, oklepanych historyjek miłosnych i tym którym mózg się wyłącza przy oglądaniu trudniejszych produkcji. Za ci którzy cenią sobie coś więcej w anime radze Hanbuna omijać szerokim łukiem.
Podoba mi się.
Cóż...
w miare
ale ogolnie anime warte uwagi :)
Nie dla przeciętnych chodź nie skomplikowane.
Hanbun i wszystko jasne.
kliknij: ukryte Chłopak, dziewczyna i wielka miłość… Ona niedługo umrze, on przeżyje a wraz z nim ich miłość na zawsze. Nie słyszeliście już tego kiedyś? Owszem i to wiele razy. Nieszczęśliwa miłość pomiędzy pacjentami szpitala wydaje się być rodem wyciągnięta z pseudo hollywoodzkich filmów czy też brazylijskich telenoweli. Dlaczego mimo to tak mnie urzekła?
To proste, nawet bardzo. Historia w „Hanbun no tsuki” jest z góry zarysowana. Od samego początku widz wie, że opowieść koncentruje się na miłości Riki i Yuuichiego. Nie doświadczymy tu iście haremowych scen typu „kandydatek do twego serca jest kilka, ty musisz wybrać jedną”. Jest to dla serii wielki plus. Kolejnym są postacie, które są stricte człowiecze. Nie znajdziemy tu nieśmiałego okularnika z niewiadomego pochodzenia wielkim zainteresowaniem płci przeciwnej jego osobą. Nie znajdziemy tu też cycatej rozpuszczonej panienki, której jedynym problemem są nowe buty na dziś czy super nieśmiałej lolity z plecami po obu stronach ciała. Każdy z bohaterów jest normalnym człowiekiem takim jak ja czy wy, człowiekiem z krwi i kości z prawdziwymi problemami.
Yuuichi – młody chłopak uwielbiający spędzać czas z kumplami, lekki zboczek. Nie do końca zdający sobie sprawę z otaczającej go rzeczywistości.
Rika – dziewczyna z wrodzoną wadą serca. Lekko rozpieszczona, zamknięta w sobie i opanowana. By uciec od swoich problemów ucieka w świat książek. Pogodziła się z tym, że umrze lecz gdy poznała Yuiichiego chce żyć dalej – dla niego.
Natsume – młody i zdolny kardiolog, którego osobisty dramat zrobił z niego opryskliwego, szyderczego i ironicznego człowieka nie potrafiącego poradzić sobie z własną przeszłością.
Akiko – zasadnicza, złośliwa wręcz pielęgniarka posiadająca gołębie serce.
Tak dobrze zbudowanych bohaterów jak w tej serii nie widziałem od dawna.
Wspaniałym i urzekającym wręcz pomysłem było okazywanie swych uczuć za pomocą literary.
Na plus temu anime wychodzi też ilość odcinków. 6x24 min pozwoliło autorom opowiedzieć od początku do końca nie wciskając nigdzie zbędnych zapychaczów a zarazem nie urywając żadnych wątków.
Zakończenie dla mnie jest rozwiązaniem doskonałym. Po obejrzeniu serii człowiek wpada w nostalgiczny nastrój a mimo to czuje, że to najlepsze rozwiązanie. Mimo zbliżającej się śmierci Riki udało im się znaleźć szczęście. Osobiście nie popłakałem się na tej serii tak jak na kilku innych ale przyciągnęła mnie ona tak prawdziwie iż przeżywałem smutki troski razem z bohaterami, identyfikowałem się z nimi i chciałem oglądać dalej.
„Hanbun no tsuki…” jest opowieścią o miłości prawdziwej i gotowej na poświęcenia. O miłości, której gotów byłbym się poświęcić i ja.
„Hanbun no tsuki…” jest dziełem godnym polecenia.
Anime ląduje w moim top3 i daje mu w pełni zasłużoną maksymalną ocenę.
Bardzo nijakie...
dobre...
Trochę wkurzało mnie podejście doktora, który bardzo podchodził do uczuciowości bohaterki.
Wszystko skończyło się happy endem :p i westchnięciem do ekranu xD.
Dobra i krótka seria mówiąca,że jednak możliwe jest znalezienie drugiej połówki.Polecam!
ps. opening był boski ^^
(:
Seria nie dla każdego...
Przyjemnie spędziłam czas. Jak dla mnie, fabule i postaciom nie można nic zarzucić.
Inna rzecz, że taka powolna, biegnąca swoim własnym torem historia nie każdemu może się spodobać. Do mnie przemówiła i aż szkoda mi było, że to tylko 6 odc.
Muzyka jest przepiękna…
The Dragon Word or Two
Anime złapałem przypadkiem problemy i takie tam więc dostałem w nakaz obejrzenia na poprawę. Zdecydowanie kogoś za to ... ale anime jest doskonałe w zasadzie pod każdym względem choć odnoszę się głównie do fabuły (gratulacje dla twórców za trzymanie mnie do końca w niepewności kliknij: ukryte do 14 minuty 6 odcinka byłem nadal przekonany że albo umrze zaraz albo jest w śpiączce do końca życia a nie jest to takie proste w moim wypadku). Oczywiście jest jedna wada brakuje tutaj zdecydowanie jednego odcinka z tym co dalej choć pewnie gdyby był marudził bym o więcej. Zdecydowanie 3 godziny doskonale spędzonego czasu których nie zapomnę.
polecam z czystym sumieniem kliknij: ukryte bo nie używanym wszystkim którzy szukają powodu do przemyśleń lub mają nadmiar problemów mnie pomogło.
Z Poważaniem
Nestris
Re: The Dragon Word or Two
Re: The Dragon Word or Two
Bardzo dobre
I czytając komentarze tutaj, to muszę powiedzieć, że wygląda to trochę jak wojna pomiędzy sceptykami, a fanami tego tytułu. Jednak cóż ja zawsze wyznaję zasadę, że każdy ma swoje i zdanie na dany temat i że o gustach się nie dyskutuje. W skrócie to mnie osobiście się ta seria spodobała.Jednak 10 nie mogę dać, gdyż jednak czegoś mi w tej serii zabrakło. Dokładnie nie jestem w stanie stwierdzić, co to jest dokładnie. Jednak chciałem również dodać, że jakby ktoś miał poprosił mnie o plecenie dobrego romansu, albo dobrą serię, to bez namysłu prawdopodobnie poleciłbym tę serię. Po prostu bardzo dobra. Ocena końcowa 9/10. Naprawdę polecam.
Rozczarowanie
I zakończenie w sumie jakieś nijakie. Nic specjalnego jak dla mnie. Imho, nie zasłużyło na tak wysoką ocenę.
NUUUUUDAAAAAA -___-
3/10
Ładne
trauma... nudy nudy nudy!!!
Re: trauma... nudy nudy nudy!!!
Po części się z tobą zgadzam ponieważ anime to świat fantazji, a świat fantazji to świat fikcji. Przykro mi że nie obejrzałeś do końca – „to nie jest twój gatunek, nie pasuje ci”. To pierwsze tego typu anime jakie obejrzałem, po nim poleciały następne. Co mnie dotknęło to sposób w jaki porusza to anime. Defekt, choroba staje się przeszkodą nie do przejścia ale, czy można odbierać nadzieję zanim nastąpi koniec. Moim zdaniem nie, jeśli i twoim to bez wątpienia sięgnij po ten tytuł a zapewniam że magia sprawi by twe serce zabiło raz więcej…
Re: trauma... nudy nudy nudy!!!
Co do tego gatunku… Oglądałem kiedyś Air TV i prawdę mówiąc przy tej serii się rozkleiłem mimo, że jestem baardzo odporny na takie „smutne historie”. DLa mnie ta seria to trauma
Re: trauma... nudy nudy nudy!!!
Żeby pisać takie głupoty to naprawdę <ciach!>.
Ciekawe czy w sytuacji w której ktoś z Twoich bliskich umiera poważyłbyś się na takie słowa.
Wycięto atak osobisty.
Morg
Perełka
Piękne!
no przyznam że piękne
ale jednego nie mogę zrozumieć. Jak można porównywać to anime z np. Lovely Complex????
toż to zupełnie inny rodzaj przekazu idei miłości,
przecież LC jest komedią, tragizmu tam nie uświadczy nikt, natomiast Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora jest serią pokroju 'okruchy życia'
(tak jakby porównywać czy kiełbasa smaczniejsza od ogórka- totalnie odmienne kategorie)
Bliskie memu sercu...
Spoko^,^
Nie
to nie 'to'
Cóż mogę powiedzieć na temat tego anime? Może 6 odcinków tutaj wystarcza ale akcja dzieje sie za szybko, bohaterowie zbyt szybko 'tak dobrze' sie poznają żeby stwierdzić jakim uczuciem darzą tą drugą osobę, jak oglądałam to anime, to nie czułam takiej odpowienie atmosfery, oglądałam zwyczajnie bez jakichkolwiek uczyć, które pojawiły się gdy oglądałam wcześniej wspomniane anime.Nie ma tutaj 'tego czegoś', przynajmniej ja sie tego nie doszukałam. Ogólnie nie poleciłabym tego anime, jednak i tak każdy zrobi co chce, bo nawet jak czytasz „nie oglądaj” i tak ogladniesz , żeby się przekonać.
Piękne i wzruszające : )
Anime dostaje 10/10
Po pierwszym odcinku moja ocena oscylowała w okolicach 7, a w miarę oglądania rosła aż w ostatnim doszła do 10 :)
Jeżeli ktoś lubi takie historie to bardzo polecam, fajnie jest czasem zamiast jakiejś komedii obejrzeć jakieś poważniejsze anime z gatunku dramat, romans. Oglądanie skończyłem wczoraj przed 4 w nocy, ale wczoraj już nie miałem siły pisać tego komentarza.
Dla wrażliwych...
Cała ta seria przypomina mi ten najbardziej japoński z japońskich motywów – kwitnące kwiaty Sakury. Piękne, godne podziwu i radujące serce oraz duszę.. ale po chwili przemija, płatki opadają i nikną gdzieś zadeptane na ścieżce… Rikę poznajemy w chwilę przed opadnięciem (znamienny był ten obraz liści opadających z drzewa w openingu!), w tym właśnie momencie jej kwiat jest najpiękniejszy, nigdy taki nie był i nigdy już nie będzie.
Cieszmy się chwilą, nim ją utracimy. Zapamiętajmy wszystkie piękne momenty, bo później, gdy już przeminą możemy czerpać radość ze wspomnień. Nawet, jeśli wspomnienia są bolesne…
Szukajmy w życiu momentów – tego uczą nas moje najukochańsze Anime, jak Air, Iriya no Sora, UFO no Natsu, czy właśnie Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora…
Szukajmy momentów…
Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Hmm
Wracajac do tego „dziela” to imo tytul warty kazdej minuty (sekundy ? klatki ?) przy nim spedzonej.
Prawda jest ,ze przedstawione „realia” chorob i sposob obchodzenia sie z nimi nie jest do konca zgodny z rzeczywistoscia ale czy to jest najwazniejsze ??
Moim zdaniem waznym jest RZECZYWISTY fakt pokazania checi zycia i tej „obojetnosci” dla smierci kiedy niemasz nic do stracenia – imho to jest dramatyzm o ktorym mowa w tytule , fakt specyficzny ale zarazem jakze oryginalny (mam na mysli sposob w jaki zostalo to przedstawione).
Wstawki z ksiazek sa naprawde bardzo interesujace i tak jak ktos juz wczesniej napisal , to (konkretne) anime buduja DIALOGI a nie to co jest przedstawione na ekranie (zacytuje pana Recenzujacego : „Zdecydowanie to anime nie jest propozycją dla przeciętnego widza” i zgadzam sie z tym w 100% po przeczytaniu niektorych wypowiedzi ,ale to wolny kraj i kazdy ma prawo glosu etc etc).
Reasumujac : jesli jestes kims kto nigdy w zyciu nie zaznal bolu/cierpienia/choroby (...powaznej choroby a nie anginy) to NAJPRAWDOPODOBNIEJ bedzie to dla ciebie bardzo przecietna seria , jednak jesli jest inaczej to bez problemu powinienes odnalezc ten „ukryty” sens.
Wachalem sie miedzy 9 a 10 ale wkoncu stwierdzilem ,ze uczciwie bedzie dac tej serii 10/10 (za co ? wyzej wyjasnilem) i napewno przejdzie do historii , chociazby na mojej polce.
P.S.
Tbh to jest tylko i wylacznie moje zdanie wiec prosze sie nie czepiac a jesli kogos urazilem swoimi wypowiedziami to serdeczenie przepraszam.
*-*
Jak dla mnie 10/10 i dodatkowe punkty, za to, że mnie poruszyło.
Re: *-*
Bardzo dobre
Gorąco polecam – nawet jesli komus sie nie spodoba, to przeciez tylko 6 odcinkow
HanTsuki
Podziwiam Yuuichiego. Heh, początkowo zastanawiałam się, po co tak się stara dla zarozumiałej, rozkapryszonej panny, ale z czasem Rika stała się..znośna i sympatyczna :). No i ich uczucie przypominało uczucie Yukito i Misuzu z Air – takie czyste, piękne, platoniczne.
kliknij: ukryte A zakończenie…Pozornie szczęśliwe, bo kiedyś będą musieli się zostać..I Yuichii znowu będzie przezywać ten ból :(
Warto obejrzeć :)
Rewelacja
Miłe
Przeciętne anime
Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
nie jest zbyt szczególne moim zdaniem :(
Nie dla mnie
hmmm
Odpychał mnie też troche klimat ze szpitala może dla tego że nie cierpie szpitali.
Jednak moja końcowa jest bardzo dobra bo ogulnie seria jest ciekawa bod względem graficznym i muzycznym.
Bardzo dobre
Hanbun...
zakończenie
Prześliczne
piękny film :) 10/10
Sam chłam teraz robią, no prawie sam chłam.
Dziwię się że takie szmiry odbijają się echem na świecie a coś takiego jak ten film przechodzą bez echa.
Film naprawdę głęboki, zarzuty co do
kliknij: ukryte doktora też są trochę bezpodstawne – bardzo fajna postać którą przytłacza rzeczywistość i błędy przeszłości którym musi sprostać bo „łzy przecież nie uratują”
dawno nie oglądałęm tak dobrej anime.
Ładne
Mniam
Bardzo mocna usemka!
Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora - Fajerwerki
Fabuła całkiem zgrabna, przyznam wręcz, że świetna. Postacie są sympatyczne (ten typ zachowania Riki już gdzieś widziałem), prócz tego doktorka (jak mi on na nerwy działał, wrrr, zabić takiego).
Jestem tylko ciekaw co Yuuichi powiedział na wzgórzu że dziewczyna się zarumieniła.
POLECAM!!!
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora - Fajerwerki
hantsuki
Czegos w tym zabrakło :/
Oglądałem tą serię z zaciekawieniem ,ale nie spodziwałem sie czegoś nadzwyczajnego.
Powiedział bym że jest to dobre anime ,ale nie b.dobre .
Przyznam – jest w tym sporo [pseudo] realizmu, świat i bohaterowie wydają się być 'normalni' ,ale czegoś w tym wszystkim zabrakło .Ciężko powiedzieć konkretnie czego ,ale oglądajac to czułem pewien niedosyt .Lubie spokojna akcję i zazwyczaj pozytywnie reaguję na dość spokojne serie ,
kliknij: ukryte Historia nie kończy się ani happy endem ,ani tragedią bo właściwie sie nie kończy ,kojaży mi się nieco z nowelkową koncepcją ,mimo pewnego szerszego niż w nowelkach spojżenia ,nie dzieje sie tam zbyt wiele
Reasumując . Seria (albo raczej seryjka :D ) nosi pewne cechy oryginalnego podejścia, ale i tak ociera się o np. wymienone przez recenzenta
schematy/szablony ,może nawet sprawnie balansuje pomiędzy nimi .
Ogólne wrażenia pozytywne ,ale bez większego zachwytu .
Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
W jedynce: 俺は…リカのこと…好~き~
W szóstce: リカ、俺さ、絶対お前のこと好きだから.
;> no dobrze…
kliknij: ukryte W jedynce: „Ore wa… Rika no koto… SU~KI~"
W szóstce: „Rika, ore sa… zettai omae no koto SUKI dakara”.
Czyli zwyczajnie – wyznanie miłości.
Zamaskowano – w obu przypadkach – oczywiście SUKI.
Uwagę zwraca znacznie bardziej poufała forma z szóstego odcinka.
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
Re: Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora
No tak ale nie rozumiesz że jej postawa taka była tylko na początku może nie chciała żeby ktoś jeszcze przez nią cierpiał? Przecież ta dziewczyna miała umrzeć jest zła na świat więc po co ma do siebie dopuszczać jeszcze więcej osób? tak pewnie autor myślał moim zdaniem.
A co do sfery medycznej prawda że WZW B przenoszone jest tylko przez krew i spermę i takie osoby powinny przebywać na odziałach zakaźnych ale przecież przebywa w innym skrzydle i nikt nie powiedział że to nie jest oddział zakaźny, tylko że się wymyka widać jak się zawsze kryje podczas swoich 'eskapad' przecież nie podstawią przed nim tabliczki biohazard i nie zrobią strefy ochronnej na 10km. to tyle kwestii technicznej, a co do samej produkcji to pomimo iż kreska no nie jest świetna, to sposób przedstawienia bohaterów ich reakcje i odczucia są jak najbardziej na miejscu, seria bardzo dobra(moim zdaniem).
Ideał a rzeczywistość.
Osoby chore na choroby zakaźne leczone „POWINNY BYĆ” na specjalistycznych oddziałach i tak się robi wówczas gdy istnieje zagrożenie dla innych pacjentów. Nasz bohater teoretycznie takiego nie stanowił, jednak wybór przypadłości jaką został obdażony zdaje mi sie dość przypadkowy i raczej „nieprofesjonalny”. Natomiast w obliczu kryzysu służby zdrowia nie takie „kwiatki” można przebrnąć…
Zdażyło mi się pracować w szpitalu i zapewniam że nie takie rzeczy się widziało dlatego ten brak profesjonalizmu tylko dodaje realizmu.
Przynajmniej w Polsce…
strona medyczna...
zakażenie[...]również może nastąpićw wśród członków grupy ludzi [...] kiedy pomiędzy nimi jest osoba chora.A poza tym wydala się wirusa z organizmu całymi tygodniami… nawet w naszych polskich realiach ktoś z chorobą zakżną nie ląduje w pobliżu osób, dla których zakażenie może się okazać fatalne (czyli jeśli się ma niedomykalność zastawek serca). Tyle jeśli chodzi o stronę medyczną.
No i ostatnia scena wręcz banalnie śmieszna.
Dziesięciu punktów bym nie dała… co najwyżej 8.
Re: strona medyczna...
Re: strona medyczna...
Re: strona medyczna...
Nie wydaje ci się że lepiej zapytać lekarza, albo spisać fakty które są dostępne, i samemu sprawdzić w encyklopedii? Bo niestety to, co Yuuichi sam mówi jest absolutnie jasne.
No ale biorąc pod uwagę ile byków zazwyczaj jest w subach, to się nie dziwię… でも、甘えないでよ!
Re: strona medyczna...
Re: strona medyczna...
To raczej ty znów naginasz fakty bo ci tak pasuje – kliknij: ukryte pomijasz fakt, że on wtedy uciekł ze szpitala. Poza tym wydaje ci się że pacjenci zawsze poddają się lekarzom we wszystkim jak niewolnicy?
Hanbun no tsuki...
Re: Hanbun no tsuki...
Re: Hanbun no tsuki...
Chodziło mi bardziej o to, że ta postać została całkowicie wrzucona wyłącznie dla tej sceny i to był minus. Wolałbym, żeby chociaż 3 minuty zostały poświęcone tej pani przykładowo… Jak już pokazujemy jakąś postać to coś o niej powiedzmy oprócz tego,ze kliknij: ukryte interesuje się nieletnimi chłopcami .
Re: Hanbun no tsuki...
Re: Hanbun no tsuki...
Nie umknęło mi, ale jednak jestem upierdliwym i wymagającym widzem, który wymaga odpowiedzi na jedno podstawowe pytanie – „a dlaczego tak, a nie inaczej?”. Sądzę, że gdyby więcej czasu poświęcono już postaci, którą pokazano oprócz tego, że odegrała swoją rolę to nie czepiał bym się tak.
Re: Hanbun no tsuki...
Re: Hanbun no tsuki...