x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Przereklamowana nuda
8/10 bo..... było za mało :(((
Koncept świetny, postacie pełne, wielowymiarowe. Fabularnie także trzyma wysoki poziom. Czego chcieć więcej? Dla mnie 10/10.
kliknij: ukryte To anime bardzo przypomina mi Violet Evergarden. Decim jest takim męskim odpowiednikiem Violet, który uczy się rozumieć ludzkie uczucia nie poprzez listy jak w przypadku Evergarden,
a przez interakcje z drugim człowiekiem i próbę „wejścia w jego buty”
Nic nie jest czarno białe
kliknij: ukryte Dlatego Decim „kochał te kukły” i niby zapominał kto to był, ale może pobudzenie uczuć sprawiło, że zaczął pamiętać kolejnych ? (scena gdy widzimy „ciemnowłosą” posadzoną na krześle na barze)
Może on wolał, gdy te ciekawsze dusze trwają w tej dziwnej dziurze, nieskończoności i nie zostały zresetowane. Sam mawiał, że ceni ludzi którzy żyli pełnią życia co wskazuje na ten subiektywizm. kliknij: ukryte Co ciekawe Ginti też miał zaszczepione uczucia, które specyficznie ukrywał… Ale na podobny tok myślenia jak u Decima składa się historia fanki i Harady, w końcowym odcinku widzimy, że Ginti kładzie laleczkę z jej podobizną na blacie ( to z kolei jego sposób by „czuć obecności” osób które go zainteresowały
kliknij: ukryte Z czasem Decim dzięki ciemnowłosej zaczyna się zastanawiać bardziej nad uczuciami, które gdzieś w nim raczkują
Oczywiście duża część przesłań skonstruowana jest niejednoznacznie żeby widz sam zdecydował jaką wersję wybiera. Choćby końcowe wyliczanie zasad i kim jest arbiter, można przyjąć za prawdę badź zaprzeczenie (które ma być przez nich powtarzane by w nie wierzyć i ślepo robić swoją robotę).
Dużo tam zawiłych sytuacji, treści i obrazu i trzeba obejrzeć kilka razy, a ja zrobiłam to dopiero pierwszy.
.. więc pewnie znajdzie się sporo uwag jeszcze, może zmienię zdanie…
Na pewno jestem otwarta na dyskusję ;)
Re: Nic nie jest czarno białe
że niejednokrotnie pewne rzeczy zauważa się, gdy jest już za późno i nie można ich odwrócić. Ach i oczywiście jest idealnym przykładem, że nie u wszystkich wydobędzie się mrok z duszy (choć tutaj dobrym przykładem tego jest także para, która randkowała w Quindecim) .
Co do subiektywizmu sądów Decima to się nie zgadzam, bo próbował być zdecydowanie jak najbardziej obiektywny i sprawiedliwy.
7/10
Obejrzałam ponownie
Super ale do bani
Re: Super ale do bani
Re: Super ale do bani
Re: Super ale do bani
Ja jestem z niego zadowolona, nawet bardzo, bo mimo że było smutne naprawdę napawało optymizmem.
Meh... Ok
Motyw osądzania dusz już na wstępie wydawał mi się… Wyjałowiony… Dlaczego? Mamy tutaj rywalizację dwóch osób, która rzekomo ma decydować o ich życiu, choć jak się dowiadujemy kliknij: ukryte wynik pojedynku nie ma żadnego znaczenia, gdyż arbiter pod uwagę bierze „mrok w duszy” zawodników, a nie ich faktyczne rezultaty w konkurencji. Czy mnie to zraziło? Nie. Powiedziałbym nawet, że byłbym zły, gdyby było inaczej. Problem w tym, że ludzie, którzy przybywają do Quindecim, już są martwi (myślę, że nie jest to spoiler, gdyż dowiadujemy się o tym już w pierwszym odcinku). Walczą oni o to, czy ich dusza ulegnie reinkarnacji czy też zostanie umieszczona w pustce. I tu jest problem, bo cały ten efekt napięcia, gdy mamy martwić się o to, co stanie się z postaciami… Nie działa! Dlaczego? Bo te postacie już nie żyją, a alternatywy, które dostają, w żaden sposób się nie różnią. Ba! Powiedziałbym nawet, że „pustka” czyli piekło, jest znacznie lepsza niż reinkarnacja – w kliknij: ukryte pustce zachowujesz swoją świadomość, zaś w momencie reinkarnacji tracisz wszystkie wspomnienia. Nawet sami autorzy wydają się potwierdzać ten fakt, gdy kliknij: ukryte dwójka bohaterów (imion nie pamiętam), a mianowicie idol oraz jego fanka, zostają wysłani przez jednego z arbitrów do pustki, gdzie ich dusze symbolicznie łączą się, co ma sugerować, że od teraz będą już na zawsze razem.
I przykro mi to stwierdzić, ale przez ten brak celu w całej tej walce o to, gdzie trafi dusza bohatera, motyw ten jest popsuty w samym swoim założeniu. Skoro bohaterowie nie mogą zachować swojej pamięci po reinkarnacji, to nie ma sensu o ową reinkarnacje w ogóle walczyć – przecież to żadna nagroda za kliknij: ukryte bycie dobrą osobą.
Zaś pustka wcale nie wydaje się być tak straszną karą, gdyż jak wytłumaczone zostaje w anime, jest to po prostu kliknij: ukryte miejsce, gdzie nie ma niczego, ale wciąż zachowujesz swoją świadomość. Wszyscy bohaterowie są martwi od samego startu, a więc… Cóż… No średnio mnie obchodziło co się z nimi dalej stanie. Inaczej byłoby, gdyby jeden z pary uczestników miałby szansę wrócić na ziemię, a drugi musiałby umrzeć – wtedy dałoby mi to możliwość faktycznego martwienia się o losy postaci i kibicowania im, a całe to poczucie niesprawiedliwości połączone z niekoniecznie dobrymi osądami Decima, z pewnością wywołałoby we mnie więcej emocji.
Anime w całym swoim założeniu nie miało najmniejszego sensu, ale jednak oszukany pozytywnymi recenzjami oraz komentarzami na temat serii oglądałem dalej. Nawet w tej recenzji doczytałem się, że nie każdy odcinek jest schematyczny i z czasem fabuła obiera inny tor. A więc z uporem maniaka oglądałem kolejne epizody oczekując jakiegoś gigantycznego plot twistu, po którym szczena opadałby mi do podłogi… No nie. Cały plot twist opiera się na tym, że… dum dum dum duuuuuum… kliknij: ukryte tajemnicza protagonistka‑asystentka jest człowiekiem i czeka ją taki sam osąd jak resztę. Kurczaki, no co za niespodzianka! (sarkazm alert)
Wszyscy zachwalają ten brudny klimat barów, w których rozgrywa się akcja. Fakt! Był to świetny motyw i trzeba przyznać, że atmosfera panująca w Quindecim, była niesamowita. I tylko tam.
Gdy twórcy pokazują nam inne lokacje, cały ten specyficzny klimat przemija bezpowrotne. Ta cała otoczka mistycyzmu i tajemniczości znika.
Jeszcze gorzej się dzieje, gdy twórcy próbują nam pokazać jak działa świat arbitrów. Tłumaczą nam zasady panujące w tej dziwnej firmie, pokazują kliknij: ukryte proces kompilowania wspomnień oraz jakąś dziwną kliknij: ukryte elektronikę. Niestety zabija to całe pozytywne wrażenie, które animacja robi w pierwszych kilku epizodach.
I wiem, że niektórzy powiedzą: „ale ty gupi jesteś, nie zrozumiałeś sensu tego arcydzieła, tu właśnie chodziło o to, że to wszystkie jest takie zmechanizowane, że nie ma tam sprawiedliwości, profanacja sacrum, przedstawianie życia po życiu w brutalny i przyziemny sposób itd”. Sama nasza recenzentka napisała „to podziemne „centrum rozrywkowe” jest zaskakująco dalekie od ideału i bardziej przypomina bezduszną korporację z milionem działów i przedstawicielstw niż miejsce stworzone przez bogów na potrzeby ludzkich dusz”.
Wszyscy sugerują, że jest to specyficzne oraz genialne w swojej nietuzinkowości. Że twórcy stworzyli coś oryginalnego i za to należy im się szacunek.
Problem w tym, że… Nie :D
Nie jest to ani oryginalne, ani dobre w moim mniemaniu.
Motyw profanacji sacrum nie jest niczym nowatorskim.
Nawet jeden z największych tasiemców wszech czasów, a mianowicie Bleach, przedstawia shinigami, czyli bogów śmierci, jako jakąś wielką organizacje militarną, gdzie bogowie są podzieleni na poruczników, oficerów i kapitanów. Więc niestety, ale Death Parade nie był według mnie oryginalny.
Dobre to też nie było, co wyjaśniłem już wcześniej. Cały ten zabieg, zabija urok produkcji z pierwszych kilku odcinków i strasznie mnie to boli, bo według mnie, twórcy zmarnowali potencjał Death Parade.
Z mniejszych rzeczy… Cóż… Głos Decima jest miejscami beznadziejny. Seiyuu użyczający mu mowy brzmiał jak jakiś totalny amator. Nie znam jego nazwiska, ale wyszło to strasznie. Z tego właśnie też powodu, moment, gdy to Decim kliknij: ukryte zaczyna odkrywać w sobie ludzkie emocje, wypadł strasznie awkward i cringy. Poza tym, cała ta przemiana zaszła tak szybko, że sami bohaterowi musieli non‑stop powtarzać mi, że Decim jest inny, że kliknij: ukryte jest jedynym arbitrem z wszczepionymi uczuciami itd. Postać Noli także okazała się być całkowicie zbędna i useless dla fabuły. W połowie serii dowiadujemy się, że ta coś kombinuje. Lata tu i tam. Knuje jakąś intrygę. Załatwia coś na boku… I co? I nic. Cała jej rola opiera się na fakcie, iż kliknij: ukryte była pomysłodawczynią zaszczepienia Decimowi emocji oraz dania mu pod skrzydła ludzkiej asystentki. Działania Noli do niczego nie prowadzą. Jest po prostu bezsensowną postacią. A takich jest tu w sumie kilka. Zniesmaczyła mnie też postać nadpobudliwego arbitra w czerwonych włosach, którego imienia także nie pamiętam. Nie dość, że całkowicie psuje moją wizję arbitrów, jako spokojnych, tajemniczych, mrocznych typów, którzy nigdy nie okazują emocji, tak jak Decim, to dodatkowo wydaje się czerpać dziwną radość ze znęcania się na osądzanymi duszami, co raczej nie zgadza się z zasadą „arbiter nie może wykazywać emocji”.
Jak widać… Bardzo dużo wad ;C
Czy czyni to jednak ową serię beznadziejną w moich oczach?
Myślę, że… Nie. Mimo wszystko, seria w bardzo prosty i w sumie prymitywny sposób potrafiła mną miejscami wzruszyć. Momenty poświęcone protagonistce chwytały nawet za serce. Klimat baru Quindecim był nie do przebicia. Postać Decima była dosyć sympatyczna, mimo swojego beznadziejnego głosu. Ponadto opening podbił moje serce. Ta groteskowość oraz ironiczne wykorzystanie wesołej piosenki, jako openingu dla anime o osądzaniu ludzi po śmierci, całkowicie mnie kupiła.
Jako widz, który największą uwagę zwraca na emocje towarzyszące podczas seansu, śmiało mogę dać tu 7/10 i to tylko za opening, Quindecim oraz historię protagonistki. Gdyby jednak miał to oceniać z większą starannością oraz recenzenckim okiem, skończyłoby się znacznie niżej.
Re: Meh... Ok
Chyba jednak wolę reinkarnację…
Re: Meh... Ok
„Hej bro mam dla ciebie konkurencję! Jak wygrasz, zabiję cię przez strzał w głowę, a jak przegrasz, zrobię to samo, ale z karabinu snajperskiego! Zaczynajmy!”
Re: Meh... Ok
Poza tym nawet jeśli utratę pamięci potraktować jako śmierć, to wybór jest raczej pomiędzy szybkim zgonem, a torturami aż do utraty poczytalności…
Death Parade
Odnośnie całej historii, zabranie się za temat oceny duszy po śmierci mnie nie zanudził, choć przyznam szczerze, iż z początku przekonana byłam, że każdy odcinek wyglądać będzie tak samo. No, wielce się nie rozczarowałam, ale oglądało się przyjemnie, nawet pomimo tego. Nie zamierzam wyżalać się odnośnie przedstawionych historii, bo jak dla mnie każda była interesująca, jedna bardziej druga mniej. Końcówka również mi odpowiadała, najbardziej odpowiednia jak dla tak krótkiej serii. A co do stopnia ckliwości… więc, może niekiedy było to przesadzone, mnie nie bolało tak bardzo (pomijając ostatni odcinek, bo wówczas przyznam szczerze- nieco przesadzili)
Przechodząc do muzyki, nie mam pomysłu co napisać, jakoby ona w żaden sposób nie była powalająca. Opening…dało się słuchać, więc nie powiem że był on zły, ed raczej też, choć tego nie słuchałam już tak często.
I jeśli dochodzi już do sytuacji podsumowującej… nie zamierzam wystawiać oceny serii, bo ciężko było by mi dokonać czegoś takiego. Recenzja…słuszna. Zachęcam do przeczytania jej, słuszna jak dla mnie oczywiście. Mnie seans sprawił wiele radości i niewiele zawodu, zachęciłabym wszystkich oczekujących perełki jeśli nie mogą znaleźć czegoś odpowiedniego dla siebie pośród innych serii. W jakim stopniu wam się spodoba..lub czy w ogóle..? Tego nie wiem. Powiem tylko, że o ile macie trochę czasu serdecznie zachęcam do spróbowania choć podejścia do tejże serii, a może jest to właśnie coś dla was..?
7/10
Minusy:
- ED.
- Cały wątek Mayu, Harady i Gintiego. No nie podszedł. Ani postacie, ani gra, ani finał.
- Momentami zbyt ckliwe i naiwne. Najgorsza była finałowa scena kliknij: ukryte Cymbergaja. Młoda dziewczyna chce uczyć sędziego (byt inny od ludzi, który dodatkowo poznaje wspomnienia wielu żywotów) jak być sędzią… Oczywiście to pasowało idealnie do „uczłowieczania sędziów” co jest motywem przewodnim serii, ale i tak drażniło.
- Przewidywalne zakończenie.
Plusy:
+ OP.
+ Cudowny mocno jazzowy OST.
+ Tematyka – mocno buddyjskie podejście, ale mi to nie przeszkadza.
+ Cymbergaj. Najlepsza gra/rozprawa.
+ Oczy sędziów. Hipnotyzujące.
Gry/przypadki ludzi od najciekawszego do najsłabszego: kliknij: ukryte cymbergaj > arcade = kręgle = karty > rzutki > twist
Szkoda, że takie krótkie. Z ciekawszymi odwiedzającymi seria byłaby arcydziełem.
6/10
1. To anime jest za krótkie jak na tak dużo postaci i to, w jaki sposób się rozwijają w zależności od osób, które osądzają.
2. Kilka ważnych pytań zostało bez odpowiedzi, jak kliknij: ukryte
-gdzie jest Bóg? Czemu „opuścił” arbitrów?
-co się stało z niektórymi osądzanymi osobami? Nie pokazano, którą windę dla nich wybrano
-kto osądzał ludzi przed arbitrami? Przecież ci powstali z ludzkich dusz wrzuconych do pustki, więc ktoś przed nimi musiał to robić.
3. Japońska klisza jeśli chodzi o postacie: mała, silna dziewczynka, miły staruszek (który okazuje się być nie taki miły), wnerwiony kolo, który jakby mógł, to by wszystkich powybijał, ale okazuje się być słaby.
Po wielu komentarzach widze że macie problemy z tym kto gdzie trafił , jednak w wiekszosci procesów nie ma werdyktu , tzn. jest ale nie jest nam przedstawiony , sugerujecie się maskami * nad windą które nie symbolizują niczego (niczego związanego z wyrokiem) , dlaczego? Logicznie myslac (a całe to anime jest postawione na LOGICE) ludzie z windy transportowani sa z jednego (tego samego kierunku) to baru , czyli np z góry do dołu (życie , bar)
Natomiast po odbyciu wyroku , postaci wsiadają do windy , biorąc pod uwage Niebo / Piekło lub Reinkarnacja / Brak jej (są to wyrazy o przeciwnym znaczeniu co przenosi si na to że) windy musza podążać w przeciwnych kierunkach . Ale jeżeli trafiają tam pary , to nie jest z góry osądzone że 1 osoba trafi do nieba 2 do piekła , zawsze mogą obie trafić do jednego miejsca ( przykład matka / samobójca )
A maski same w sobie pełnią rolę ozdoby która ma na celu wzbudzic emocje (nawiązanie do epok barok / średniowiecze) – czyli karykatury , symbolika , wyrażanie emocji , ale i również rozum (rozum to nie przeciwne epoki?? odrodzenie? humanizm?? .. no nie do konca) co jest spójne z tomizmem (średniowiecznym)
(w osobach tam obecnych również , nie tylko w widzach , ukazać ich reakcje na wystrój danego miejsca co może się przyczinić do tego wszystkiego)
Dlaczego zastosowali to?
Aby pobudzic nas do myślenia i własnych refleksji , oni nie bawią się w Boga , ani w sędzie , (co moze tak z pozoru wygladać). Ich wyroki to nic innego jak badanie gruntu / reakcji , nie ważne dla nich jest życie , ważne jak się zachowali ( ale życie ma napewno na to ogromny wpływ , mimo to dlatego posługują się tymi grami , aby człowiek miał szanse )
I tutaj pojawia się pierwsza para, wtf? dlaczego ta kobieta się poswięciła? a winny facet się uratował?
Właśnie jest to spowodowane logicznym podejsciem do wszystkiego , nawet jeżeli kobieta była lepsza za życia , żałowała , to jej charakter został zobrazowany tam , była to osba uległa przystosowana do tego że sama ponosi odpowiedzialność za innych , dlatego skłamała.
Można by nad tym wszystkim rozprawiać bardzo długo jak można to zauważyć po tym poście . . . aczkolwiek przechodząc do sedna to anime odbieram bardzo dobrze , jestem katolikiem aczkolwiek coraz bardziej Deistą i po długich namysłach dochodzę do wniosku że nie warto się czegokolwiek bać i że istnieje związek przyczynowo skutkowy pomiędzy życiem a śmiercią że śmierć to właśnie początek nowego życia aczkolwiek byćmoże podobnego do naszego tyle że w zupełnej jego nieświadomośći , natomiast i tak nie ma sensu rozprawianie co będzie po . . . ani w co wierzyć , każda wiara do czegoś prowadzi , jeżeli człowiek wierzy w coś gorliwie to jest pewny co do racji swojej wiary psychicznie ale i fizycznie jego ciało jest w stanie do ogromnych poswięcen / wysiłków / przezwyciężeń chorób,, a z grubsza co będzie po kapucie niech nas nie interesuje , bo równie dobrze mozemy juz nie istniec? czyli co będzie? XD gdzie sie podzieje nasza wiedza ? niewarto nad tym dlużej rozprawiać , żyjmy swoim życiem , nawet gorliwa wiara jest dobra , jesli sprawia nam przyjemność
Everybody, put your hands up!
Ogólnie rzecz biorąc, „Death Parade” było dla mnie przyjemną niespodzianką i cieszę się, że ekipa nie zepsuła dobrego pomysłu wyjściowego.
Meeeh, tak samo oklepana tematyka jak każda i od połowy nudy, więc nawet nie obejrzałem do końca.
No ale Tanóki od początku nastawiło się na „Parade ma być gut”, to jest. oo
Rówinie dobrze znajdzie się taki komilll, który być może będzie miał inne zdanie na temat tego anime, napisze alternatywną wersję recenzji i tyle. Administracja nie przepuszcza tych recenzji, które są dla nich wygodne, tylko te, które są poprawnie napisane – niech przykładem będzie właśnie komilll i jego recenzja Clannad, bądź niedawno dodane, dwie, zupełnie różne od siebie recenzje Shinmai Maou no Testament.
Z twojej wypowiedzi natomiast wynika, że twoje zdanie jest najważniejsze, najświętsze i jedyne poprawne. Tobie się nie podobało to anime i od razu recenzja musi być stronnicza. Myślisz, że Avellana i inne osoby odpowiedzialne za dodawanie recenzji są na tyle upośledzone (to nie ma być obraza do administracji, proszę mnie źle nie zrozumieć), żeby wrzucać tu tylko to, co im odpowiada? Co niby na tym zyskałyby? Takie insynuacje są już naprawdę, poniżej poziomu zdrowego rozsądku.
Siedzę i obserwuję Tanuki już od dłuższego czasu (biernie) i zazwyczaj to właśnie twoje wypowiedzi zmuszają mnie, żeby cokolwiek tu napisać, dlatego powiem to raz i więcej nie będę powtarzć, bo szkoda mojego czasu – nie podoba ci się ten portal, to z niego nie korzystaj.
Piękne
Re: Piękne
Re: Piękne
Marionetka z uczuciami
Kolejnym będzie to, że nie zawsze rozumiałam jakie było ostateczne rozwiązanie. Nie wiem czy ma być kolejna seria, ale liczę, że będzie – bo tak to fabuła by nie miała większego sensu.
Cieszę się, że natrafiłam na to anime, uważam, że był to czas dobrze zagospodarowany a anime ma zdecydowanie „to co” co sprawia, że warto na nie rzucić okiem.
Znakomita seria!
Re: Znakomita seria!
A do tego ten Opening, tak genialnie kontrastujący z poważnym tematem większości odcinków i równie świetny ending.
Re: Znakomita seria!
Nawet ciekawe wykorzystanie konwencji sądu ostatecznego w wydaniu Daleko Wschodnim.
Nie da się nie docenić „elegancji” serii, jej melancholijnego i stylizowanego klimatu. Wnętrza, tła (doskonała) warstwa muzyczna, światło(!), wszystko to dodaje serii specyficznego klimatu. To na plus. Wszystko to potęguje poczucie beznadzieji (czy raczej zadumy nad przemijaniem), czyli chyba to co seria chciała w widzu wzbudzić, no przynajmniej w widzu Zachodnim, o ile takowego opinia ma dla Japończyków jakieś znaczenie, bo oni mają trochę inne podejście do tych tematów…
Natomiast same historie, motywacje i przypadki bohaterów jakoś do mnie nie przemówiły. Czyli seria zasadniczo nie spełniła w moim przypadku swego celu, nie dała mi do myślenia, przynajmniej nie dłużej niż w postaci chwilowej zadumy (chociaż w sumie to juz coś :P). Bo raczej „rozrywkową” serią Death Parade nie jest. Może twórcy niefortunnie dobrali historie idąc raczej po cienkiej linii oporu (czytaj sztampowej) aniżeli złożonej… Pewnie zabrzmię jak przemądrzałek, ale widziałem/czytałem kilka historii o przemijaniu i życiu po śmierci dających w moim odczuciu o wiele bardziej do myślenia. A mówiąc najprościej, seria mnie zwyczajnie rzecz ujmjąc nie „ruszyła” (chociaż ostatni odcinek chyba był najlepszy i nie obraziłbym się gdyby cała seria trzymała jego poziom).
Nic to, DP i tak w moim odczuciu warta jest uwagi. Zakładam, że wielu widzów będzie miało zgoła inne niż ja odczucia po seansie, być może w historiach przedstawionych postaci znajdą coś znajomego, czy to w sobie czy w historiach ludzi których znają/znali. Koncept jest dobry, trochę więcej polotu/rozmachu i mogłoby wyjść coś naprawdę nietuzinkowego. Moja ocena to coś pomiędzy 6+ a 7-/10. Naciągne i dam pełne 7 :P
PS: kliknij: ukryte Wychodzi na to, że każdy Arbiter ma swój odpowiednik „manekinów” Decima, Ginti ma np. lalki kokeshi, co potwierdziła „znajomo” wyglądajaca lalka w ostatnim odcinku. Druga sprawa: ciekawe ile takich „Chiyuki” było przed nią, skoro Decim już wcześniej miał w swoim barze kilka stylizowanych manekinów.
Ale wiesz, celem mojego komentarza nie była krytyka religijnych wytycznych, albo pochwała ich braku. To były tylko odczucia na temat świata przedstawionego i nie mają nic wspólnego z moim osobistym wyznaniem. A posiadam takowe, jak najbardziej ;)
Po obejrzeniu całości przychyliłabym się do opinii masowyzgon(y/a?)
Abstrahując od samych osądów, tutaj nie ma dobrego rozwiązania. „Piekło” to wieczna tłuczenie się przez nicość, „Niebo” to reinkarnacja i ponownie przechodzenie przez cały ten młyn, by ostatecznie znów zagrać i znowu i znowu, aż któremuś z sędziów się nie spodobamy i… będziemy tłuc się przez wieczność w nicości. Bardzo BARDZO niefajna wizja zaświatów xP jedynym kluczem do „pozytywnego” rozwiązania wydaje się być wewnętrzne zen, odpuszczenie sobie złych emocji, które duszę psują. Ale ostatecznie i tak wszystko zależy od widzimisię sędziego.
kliknij: ukryte Tak naprawdę chodziło jednak tylko o rozwiązanie sprawy Chiyuki i przemianę Decima, reszta to tło… niestety?
Można też przytoczyć skrajne przykłady historyczne. Jak np. osądzić członków Świętej Inkwizycji? W swoich czasach mieli szerokie poparcie społeczne i nie ma wątpliwości, że w ich mniemaniu czynili dobro. Przecież cierpienie jakie zadawali było po to, by dusza po śmierci nie została potępiona.
Przykłady można mnożyć, ale po co? Koncepcja tego anime opiera się na osądach, ale nie zmusza do jakiejś głębszej refleksji na temat ludzkiej egzystencji przed i po śmierci. Wykorzystane przykłady były płaskie i banalnie proste do oceny przez sędziego. Życie jest jednak bardziej skomplikowane.
Easter Egg w 11 odcinku?
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Coś mi się wydaje, że tak ;)
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Fajnie wiedzieć, że nie ja jedyna!
Re: Easter Egg w 11 odcinku?
Madhausocepcja…
Sporo nihilizmu i przeświadczenia, że nie dość w świecie żywych nie ma sprawiedliwości to również po śmierci trudno o sprawiedliwy wyrok – brak nadziei na właściwie cokolwiek.
Duża część wyroków jest wydawana randomowo co nie powinno mieć miejsca.
kliknij: ukryte No i fakt, że Chiyuki popełniła samobójstwo, a została tak oceniona… Może w buddyjskim czy hinduskim systemie moralnym to nie wzbudza żadnych dyskusji i jest akceptowalne ale jak dla mnie jest to posunięcie nielogiczne.
Zabiła się – okej, dajmy jej szansę na reinkarnację niech zabija się ile chce przecież to nie jej wina, że tak się stało, była nieszczęśliwa i nikogo nie skrzywdziła. Oh ah biedna dziewczynka.
Natomiast w przypadku głupiutkiej, ale o szczerym sercu Mayu i jej idola – pustka. „Tak, tak są razem wiec muszą być szczęśliwi.” Wszyscy zadowoleni? To lecimy dalej.
Nawet gdyby ktoś się uparł, że to jest jak najbardziej logiczny system i żadna z pośmiertnych opcji nie jest zła, a do pustki trafiają ludzie spełnieni, którzy osiągnęli nirwanę i zostali wyłączeni z całego cyklu narodzin, śmierci i ponownych narodzin – przykład kliknij: ukryte mangaczki autorki rysunków do książeczki z dzieciństwa Chiyuki, która jest ze śmiercią pogodzona i spełniona(chodziarz można dyskutować na ten temat: nie miała dzieci więc w kolejnym życiu mogłaby mieć na to szansę) wysyła się na reinkarnację.
Wyrok detektywa i chłopaka szukającego zemsty nie został pokazany wiec można spekulować gdzie kto trafił naprawdę, ale oczom też jak się okazuje nie do końca można wierzyć (przykład obrotowego znaku nad windą przy osądzie Mayu). Ocena małżeństwa i reszty postaci też jest różnie odbierana z tego co widziałam po komentarzach co wskazuje na relatywizm i ogólny brak sprawiedliwości.
Nie lubię takiego ,przepraszam, burdelu, bo inaczej nie da się tego nazwać. Kilka systemów moralnych zmieszanych ze sobą i co z tego wychodzi…
Nihilizm i relatywizm moralny. Niby poglądy bardzo mi bliskie, jednak seria albo nie stosuje ich świadomie albo wynikają ona z błędów logicznych.
Pytanie kto ma prawo rozstrzygać jak jest naprawdę.
Wiadomo, że świat nie jest po prostu czarno biały mimo że niektóry tak myślą albo chcą żeby tak było. Ja nie wiem czy chciałabym takiego świata – kto miałby ustalać co jest dobre, a co złe?
Powiedz mi jak nie mieszać w to treści religijnych jak to anime czerpie pełnymi garściami z założeń hinduizmu i buddyzmu. Jest nawet mowa o Bogu który stoi najwyżej tego interesu. To jest nieuniknione w przypadku rozmów bardziej do głębszych niż sama powierzchowność fabularno‑techniczna.
Co ma arbiter do tego wszystkiego. Nie rozumiem Twojego toku myślenia. To jak ci ludzie mieli bez nich ogarnąć o co wg. chodzi tych grach. Dlatego, że oni oceniają i mają do dyspozycji ten pilocik? Całe ta gra służy wydobyciu najgłębszego mroku z ich dusz.
Teraz jak o tym, myślę to coraz bardziej to wszystko ręce i nogi traci. Przede wszystkim arbitrzy dostają mozaikę ze wspomnieniami rzeczonych osób biorących udział w grze i nie są na podstawie tego wydać wyroku i to właściwie moment po śmierci staje się kluczowy w dokonaniu wyroku, a reszta jest odsuwana w zapomnienie a miejsce do którego ma być wysłana dusza może się zmienić pod wpływem jednego fałszywego ruchu.
Założenie może takie było ale o wiele lepiej z wykonaniem było w Death Billiards.
Po co ja to piszę – nie wiem (chyba dlatego, że zdziwiły mnie Twoje odczucia co do dróg komunikacji, ale podejrzewam, że to wynikło z literówki bo dalej nie miałoby to sensu)
Wracając do tematu. Czym jest religia tak właściwie? Bardziej mi chodziło o nawiązywanie do pewnych modelów moralność przypisanych danym kręgom kulturowym. One natomiast wykształciły się m.in z religii tam dominujących.
W Europie jest to, mimo, że może Ci się to nie podobać, chrześcijaństwo(ale oczywiście też dorobek filozofów i uczonych antyku). I na podstawie tych już od wieków wyrytych w podświadomości zasad, nie z związanych z wiarą boga czy istnienie piekła/nieba, my dzisiejsi Europejczycy kierujemy się w swoich osądach, często nie będąc tego nawet świadomi.
W Azji moralność wygląda inaczej co analogicznie wynika, tym razem, z tamtejszej tradycji. I jedna ta sama kwestia może być różnie odbierana przez ludzi z tych kręgów kulturowych i oczywiście wewnątrz też. Kiedyś te różnice były większe, ale obecnie w dobie globalizacji i „kurczeniu się” Ziemi są coraz mniej zauważalne. Na przykład pierwsza sprawa z mężem i żoną szczególnie w Japonii może mieć inny odbiór (pozycja kobiet w ichniejszym społeczeństwie).
Nie wiem czy mogę siebie nazwać osobą wierzącą ale obojętnie jakiej wiary bym nie wyznawała nie mogę zignorować faktu, że w świecie przedstawionym w tej serii jest i Bóg i istnieje reinkarnacja i pustka. Taki system wymyślili sobie autorzy w oparciu o hinduizm, buddyzm i jako bonus dorzucili system przypominający korporację, biuro zmagające się z nadwyżką roboty, istoty zmagające się z problemami „życia osobistego” i różnie sobie z nimi radzące (alkohol, kolekcjonowanie lalek). I w tym stanie jest to twór nowy jeszcze żadna książka(bądź dla niektórych Księga) nie powstała, w której byłaby przedstawiona taka wizja.
Autorzy budują ten system tylko i wyłącznie po to by pod koniec(co od samego początku wiadomo) stwierdzić, że jest on wadliwy. Ale to też ma cel – nadrzędny: wysunięcie pytań o sens ocen, egzystencji arbitrów ale tylko w świecie przedstawionym. Nie jest to odwołanie do naszego świata niestety. Tym bardziej jak się nie wierzy w niebo/piekło niema do czego takich postaci przyłożyć.
Natomiast sam wynik osądu Chiyuki można uznać za wynik emocji u Decima.
kliknij: ukryte Ta, nie wiem jak to nazwać, „fascynacja” lalkami i ludźmi u Decima sprawiła, że tak z nią postąpił. Ale z drugim arbitrem, tym od Mayu, było tak samo (pod koniec lalka ją przypominająca, którą polerował, a następnie odstawił).
Na najniższym piętrze wala się mnóstwo manekinów/lalek, a Decim zadaje sobie trud i je stylizuje na swoich gości i umiejscawia je w swoim otoczeniu. Tłumaczy to tym, że ma szacunek i podziwia ludzi żyjących pełnią życia i chce ich jakoś upamiętnić sprawić, aby ta przemijająca skorupa zyskała namiastkę nieśmiertelności.
I w przypadku jednego jak i drugiego podziwianie, próba zrozumienia ludzi i ich emocji przejawia się w między innymi przechowywaniem z godnością tych lalek.
Co zabawne drugi arbiter to taka tsundere – nie mówi tego w prost, wynika to z jego zachowania i reakcji. Pamiętam w jednym odcinku nieźle się zdenerwował z powodu dotykania jego lalek, a do ludzi odnosi się z niemalże pogardą.
To coś w stylu powiedzenia "*&**&%^%#% się!” i wysadzenia się w powietrze razem z ukochaną osobą. :P
Chyba to nie jest do końca tak
Re: Chyba to nie jest do końca tak
Wyrok jest randomowy więc powinien wystarczyć, przy ocenianiu, zwykły algorytm losowy na podstawie wspomnień. Reinkarnacja lub pustka. Tyle. Żadni arbitrzy i gry nie są potrzebne.
„Nieludzie” arbitrzy nie mogą oceniać ludzi, wiec kto wg. Ciebie może? Z tego co pamiętam w ostatnim odcinku była mowa, że tak na prawdę wszyscy są marionetkami. I z tym się zgodzę. Ludzie też są niejako marionetkami, w śmiertelne ciało zostaje wtłaczana nieśmiertelna dusza. Nie mają pełnej kontroli nad swoim losem – cecha marionetek. Ciało przechodzi rozkład i tak w kółko życie, śmierć. Dzieje się to od nich niezależnie. Arbitrzy też są marionetkami tylko takimi, które nie mogą doświadczyć śmierci i przez to ich obecność w jakiś sposób w tym miejscu jest uzasadniona. Człowiek z uczuciami, i ze świadomością śmierci, jeszcze bardziej jest niezdolny do oceny innych ludzi bo w podświadomości działają te same mechanizmy, które działałyby w ludziach sądnych poinformowani gdzie są i co może im grozić, w razie nieczystych zagrań.
Re: Chyba to nie jest do końca tak
Pytanie, które zadałeś stanowi chyba podwaliny całej serii. Moim zdaniem, nie ma czegoś takiego jak sprawiedliwy wyrok, ponieważ generuje on paradoks ukazany w anime kliknij: ukryte albo masz nieludzką ewentualnie doskonałą, wszechwiedzącą istotę, albo niedoskonałego człowieka. Oboje nie są w stanie wydać sprawiedliwego wyroku, bo jednen nie rozumie ludzi i ich motywacji i słabości a człowiek jest niedoskonały a jego wiedza mocno ograniczona. Autorzy wydają się pokazywać trzecią drogę arbitra z emocjami, co przeczy naturze arbitra i ostatecznie go zniszczy
Re: Chyba to nie jest do końca tak
Re: Chyba to nie jest do końca tak
Rozczarowujące zakończenie
kliknij: ukryte Chiyuki uświadamia sobie że samobójstwo było bardzo egoistyczną decyzją, która krzywdzi ludzi wogól niej. Bohaterka nie miała powodu aby się zabijać, w zasadzie nadal pragnie żyć.
To na pewno pozostawia uczucie niedostatku u widza, takie oczywiste wybory i w ogóle pominięcie/ukręcenie głowy wątkom trudniejszym „do poprowadzenia”. Wydaje się, że Decim był jednostronnie zakochany w Chiyuki. Jakie karty na temat tego zagadnienia odsłania finał? Żadne.
Re: Rozczarowujące zakończenie
Re: Rozczarowujące zakończenie
Re: Rozczarowujące zakończenie
Mam serce w rozterce
No i pozostaje mi tylko mieć głęboką nadzieję, że jeśli będzie kiedyś jakiś Sąd Ostateczny, to nie będzie wyglądał w taki sposób.
Co nie zmienia faktu, że Death Parade okazało się, zgodnie z moimi oczekiwaniami, pozycją zdecydowanie godną uwagi. Myślę, że ostatni odcinek, który jest jeszcze przede mną, nie zmieni jakoś drastycznie mojego zdania na temat tego tytułu.
Re: Mam serce w rozterce
Re: Mam serce w rozterce
Panowie się postarali, nie ma co.
Miło natomiast, że DP skłania do całkiem ciekawych refleksji. Otóż… pytanie – „Co warunkuje sprawiedliwy osąd życia ludzkiego?” – dość niecodzienne, zważywszy na fakt, że autorzy dotykają w tej sytuacji roli boskiego osądu. Niemniej w Death Parade sędziowie nie mają natury boskiej, ani ludzkiej… i to jest w tym najbardziej zastanawiające. Bo w rzeczywistości osądowi zdają się podlegać jakieś partykularne cechy osób zmarłych, a nie całość człowieka jakim byli.
Długo można wprawdzie pisać o tej – powiedzmy – głębszej treści Death Parade, ale myślę, że lepiej gdy po prostu każdy sam sobie to zobaczy. Jedyny mankament to nieznaczny bałagan w opisach świata przedstawionego. Zaświaty są dość mgliście opisane, widz nie ma o nich jakichś dokładnych informacji. Ale to dość fasadowy problem.
dobre
Muzyka jest piękna, po prostu piękna, a ending to cudo. Postacie ciekawe, jest odrobina rozwoju, bohaterowie nie wkurzają.
Co do decyzji sędziów to się nie wypowiem, ale odebrałam to tak, że każdy popełnia błedy i nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Kreska dziwna, ale ładna, taka specyficzna.
Dałabym 8/10.
rozkmina
Re: rozkmina
Re: rozkmina
Re: rozkmina
Ciekawa rzecz, że wszyscy kliknij: ukryte (poza rysowniczką emerytką, która pewnie zeszła ze starości i parą z drugiego odcinka) zginęli bardzo głupią śmiercią – przez egoizm, bezmyślność etc. Przypadek?
Zastanawia mnie też kwestia kliknij: ukryte utylizacji ciał, których absolutnie nie powinno tam być. Nawet jeśli jest już po kremacji. A może powinnam rozumieć te manekiny jako tymczasowe naczynia na dusze? Żeby gra była bardziej realistyczna? Wtedy jednak mogłyby być wielokrotnego użytku…
A to nie było tak, kliknij: ukryte że to Decim tworzył te manekiny już po osądach, żeby w pewien sposób upamiętnić odsyłane dusze? Ja przynajmniej tak to zrozumiałam, ale możliwe, że błędnie.
Odcinek z twisterem faktycznie przedni był ;)
A mi się wydaje, że nastolatka, która uwielbiała swojego idola przez to, że kliknij: ukryte chciała być za wszelką cenę razem z nim, została zesłana na wieczną tułaczkę czy co to tam. Dla niej to chyba była nagroda bo jak sama powiedziała był on jej życiem, więc wolała wieczną wędrówkę z nim niż życie bez niego. Dlatego po części jej „marzenie” zostało spełnione. Mimo, że dla nas może się wydawać, że była dobrą osobą i zasługuje na to co najlepsze (oczywiście według naszych wierzeń) i blablabla, ale dla niej to właśnie to wyjście przedstawione w anime było najlepsze.
No i nie ma tu miejsca na dywagacje na temat tego, w co wierzymy. Mamy tylko to, co pokazują nam twórcy. kliknij: ukryte Ale to, co widzę, sprawia, że jestem jeszcze bardziej w kropce. Pamiętam, jak mi się wydaje, dobrze, że Nona powiedziała: Niebo i Piekło to tylko figury retoryczne, naprawdę jest reinkarnacja i unicestwienie. Teraz Ginti opowiada o czymś, co faktycznie wygląda na piekło, na dodatek w bardzo chrześcijańskiej wersji. Nie rozumiem.
Dla Mayu to nagroda, ale dla Harady? Ma czuć wdzięczność? Przecież nic z tego nie ma, żadnej ulgi, tylko dodatkowy balast. My się tutaj wzruszamy piękna miłością i poświęceniem, a oni po kilku setkach lat będą się nienawidzić… Oczywiście mogą też grzać się nawzajem swoją obecnością i wtedy nie będzie piekła. Ale to życzeniowe myślenie, czyli, w gruncie rzeczy też wyraz naszych własnych wierzeń ;)
Ups, patrząc po dacie myślałam, że już się zapoznałaś z 11 odcinkiem, gdyż wyszedł on 20 marca :)
Ano mylisz się, to jest wersja buddyjska, nawet linka dałaś, ale… Czy w „Wielkim Piekle Bezkresnego Cierpienia” chodzi o wędrówkę w nicości? Na pewno nie wg przytoczonego źródła.
Co do piekła chrześcijańskiego, to najgorszym cierpieniem jest świadomość zmarnowanej szansy bycia z Bogiem. Wiem, twórczość Dantego i wszystkie płomienne wizje kotłów ze smołą bardziej przemawiają do wyobraźni…
A w DP? Shinto w ogóle nie wchodzi w grę, tam jest tylko jedna opcja. Jeśli trzymać się buddyzmu, to po raz: jest wiele piekieł, zależnie od przewinienia, a w DP mowa jest tylko o jednym. Po dwa: buddyjskie piekło nie jest na wieczność, odpokutujemy swoje i wychodzimy. Tutaj nie ma końca.
kliknij: ukryte Podobno. Kiedy powiedziano, że można duszę wyciągnąć, zgłupiałam do reszty…
Ale jeśli przyjmujemy, że się tułają te nasze duszyczki przez wieczność, to co może być karą w takiej tułaczce? Brak spełnienia, samotność i nuda aż do szaleństwa. kliknij: ukryte Jeśli nasza dwójka będzie dla siebie nawzajem dobra, to nie odczują żadnego trudu tułania się w niebycie. A co to za piekło, kiedy jest nam dobrze? Ale jeśli nie będą dla siebie dobrzy, to sprawa przedstawi się gorzej niż samotność.
Tak czy inaczej chyba będę się trzymać opinii z mojego pierwszego komentarza. „Niebo” nie jest równoznaczne z nagrodą, „Piekło” nie musi równać się karze. Nawet, a może zwłaszcza, jeśli wizja świata przedstawionego nie jest już tak oczywista.
kliknij: ukryte
A na koniec jeszcze się okaże, że Decim jest człowiekiem z wyczyszczoną pamięcią, na którym Nona wesoło eksperymentuje :D
Ha, to byłby niezły zwrot akcji, ale mam nadzieję, że tak się jednak nie okaże, bo ty było już jawne podkopywanie zasad świata przedstawionego. W końcu nie po to ileśtam razy wpajano, kliknij: ukryte że sędzia nie może być człowiekiem, żeby teraz to tak bezczelnie przekreślić. Że już pominę tą kwestię z odcinka 10 – kliknij: ukryte gdyby Decim był człowiekiem, to po takim czasie powinien się już rozsypać.
Czy dla bohaterki to była nagroda czy kara…hm, może faktycznie nie chodzi tu o nagradzanie itp tylko wybranie dla danej osoby tego na co zasługuje. Tego się trzymam…tak czy inaczej dobrze i płynnie im wychodzi poprowadzonaa akcja.
Shintoizm czy buddyzm, czy to i to, a może dodatek innych wierzeń…tak czy inaczej fajne połączenie wywołujące burzę komentarzy i teorii :)
kliknij: ukryte Pamiętam historię obu postaci całkiem dokładnie ale nie dopatrzyłem się nigdzie w jaki sposób zginął chłopak – on wcześniej został raniony przez pierwszego napastnika i się wykrwawił, czy było jakoś inaczej?
A panna‑fanka kliknij: ukryte pałęta się, bo jej arbiter nie wie jak ja ocenić. W jej odcinku albo w następnym była scena, gdy jej arbiter pyta się kogoś, czy miał kiedyś problem z osądzeniem kogokolwiek, co sugeruje, że sam ma z tym problem.
A on miał kliknij: ukryte z czego się wykrwawić? Jakoś mi zupełnie umknęło to, żeby był w jakiś sposób ranny. Moja spostrzegawczość jest naprawdę mistrzowska momentami.
Pierwsze dwa odcinki dosyć wyraźnie zaznaczyły, że na każdą sytuację i osobę należy spojrzeć z różnych perspektyw.
Problem mógł być też z samym barmanem(Ginti) – w większości zapewne trafiał na ludzi o mało złożonych charakterystykach i tutaj podejrzewam również, że tak jak Decim posiada ludzkie uczucia, co skomplikowało jego osąd. Z naszej perspektywy laska zasługuje na reinkarnację(przynajmniej tak mi się wydaje) ale dla kolesia, dla którego wszystko zawsze było „albo białe albo czarne” kwestia jest nieco bardziej skomplikowana.
Może być to też coś o wiele bardziej prostszego ale ja w ten sposób właśnie to odebrałem.
Wszystko wyjaśnione na screenach. =)
Mam nadzieje, że nie skończy się jak w Psycho‑Pass 2 bo tego chyba nie zdzierżę.
Odcinek 7
Ależ to jest przeurocza banda dziwadeł! Wokalista od razu podbił moje serce, jest w tak cudowny sposób… hm, niespecjalnie przystojny z twarzy, ale strasznie przypomina mi Chibę z „Beck”. A gitarzysta z kolei wyglądał, jakby w zespole grywał tylko hobbystycznie, bo mu po prostu gra w duszy, ale na codzień był prawą ręką jakiegoś bossa yakuzy xD I basista z wiecznym poker face, nucący sobie „pam pam pam” pod nosem. I jeszcze ten perkusista z twrzą chłopczyka z boysbandu, szalejący i kiwający się przy tej swojej perkusji… Fajni są! :)
[link][link][/link]
No nie, zaczepiste chłopaki. Ich koleżanki zresztą też.
Zbyt oczywiste historie po 1 odcinku?
kliknij: ukryte W drugim pokazano, że można to wszystko interpretować zupełnie inaczej.
Przypadki jedynie związanych ze sobą osób?
kliknij: ukryte W 4 odcinku mamy (jak w Death Billards) zestawienie dwóch nie znających się ludzi.
Zaniedbany główny wątek i postacie z openingu?
kliknij: ukryte W odcinku 5 dostajemy nowe szczegóły dotyczące bezimiennej kobiety i poznajemy kolejnych pracowników zaświatów.
Czyli jak dla mnie dalej jeden z faworytów tego sezonu.
Przecież mówili,że osoby umierające w tym samym czasie trafią też do baru,aby rozstrzygnąć między sobą kto pójdzie do nieba albo do piekła.
zapowiedź odcinka 6
Dziwna sprawa, mógłby się ktoś obeznany z ichniejszymi wierzeniami wypowiedzieć.
Swoją drogą anime rzeczywiście zaczyna nudzić, brak wątku przewodniego może pogrążyć ten iście nietuzinkowy tytuł.
Jest nawet taka przypowieść jak Budda w jednym ze swoich wcześniejszych wcieleń poświęcił się, żeby nakarmić głodną tygrysicę i jej młode. Do tego od czasu do czasu słyszy się o przypadkach np. samospalenia mnichów w ramach protestu. No i jest jeszcze kwestia seppuku…
Oczywiście generalna zasada jest taka, że nie można czynić zła i szkodzić zarówno innym, jak i sobie, więc „akceptowalne” samobójstwo powinno być aktem odwagi i miłosierdzia, a nie nienawiści czy ucieczki od problemów.
Czyli w przypadku kliknij: ukryte otaku‑samobójcy to nie sam fakt, że popełnił samobójstwo był problematyczny, ale to, czemu to zrobił (a uświadomienie sobie bezsensowności tego czynu było jednym z elementów, które zapewniły mu reinkarnację).
hint: znaczek nad windą, do ktorej wsiadł.
anime
Męczy trochę
Przynajmniej na razie mamy tylko gry jedna po drugiej, które w znacznym stopniu są przewidywalne.
W zasadzie czwartego odcinka nawet nie musiałem oglądać, bo akcja potoczyła się dokładnie tak jak myślałem.
Generalnie weteranów seriali nic nie zaskoczy, bo część dram/problemów to jakby żywcem wyjęta fabuła z pierwszego lepszego serialu.
W sumie dziwią mnie tak pozytywne opinie, bo owszem, bajka trochę się wyróżnia, ale sama koncepcja jest mocno ograniczona.
Póki co jeszcze ujdzie, ale pewnie jeszcze jakieś dwie gry i mnie to całkiem wynudzi.
Re: Męczy trochę
Re: Męczy trochę
Wciagające anime sportowe. Polecam!
A tak z innej beczki. W gatunku redakcja ujęła to anime jako…. sportowe. Really? :))))
Re: Wciagające anime sportowe. Polecam!
Wszystko zależy od definicji, a tych jest parę, ale większość przedstawionych gier jest uznawanych za sporty. Problem byłby z automatem do gier, ale chyba na potrzeby tego jednego wyjątku nie trzeba zmieniać klasyfikacji.
Poza tym trzeba przyznać, że każda dwójka uczestników znacząco się różni. Jest to oczywiście plusem, bo przynajmniej się nie nudzimy i oglądanie takie czwartego odcinka było niezłym przeżyciem, ale seria za bardzo jedzie na emocjach, a fabuła stoi. Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego w tym odcinku. Fakt, sporo ich jeszcze zostało, ale w openingu widzę całą masę postaci i razem pojawiły się na ekranie 4 z nich, przy czym nie można powiedzieć, że zbyt wiele o nich wiemy. Cóż, przynajmniej w następnym odcinku się to zmieni. Jednak mam nadzieję, że tym razem nie będzie to tło dla smutnej historii o zmarłym chłopcu :p
Co do czwartego odcinka, to okropnie została przedstawiona historia ziomka otaku. kliknij: ukryte Zabił się, bo nim był i przegrał w grę, która była sensem jego życia, a otaku został, bo rozwiedli się jego rodzice… ech… Imo wyglądało to strasznie sztucznie. O wiele lepiej wypadła postać kobiety. Chociaż jej śmierć też nie była zbyt oryginalna, ale przynajmniej porządnie pokazania.
kliknij: ukryte - Najpierw jako małe dziecko usłyszał od swojej matki, że wolałaby, aby on się nigdy nie urodził. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak wielkim ciosem jest takie stwierdzenie usłyszane od osoby, która przez dziewięć miesięcy nosiła cię pod sercem, a potem urodziła i opiekowała się od maleńkości, i na jak długo pozostaje ono w świadomości.
- Potem, nadal jako dzieciak, był świadkiem ciągłych, jak sądzę, kłótni rodziców. To też nie jest zbyt budujące, więc najprostszą reakcją było zamknięcie się w świecie, gdzie chłopiec czuł się bezpieczny, z dala od krzyków rozlegających się w domu. Akurat rozwód był dopiero wisienką na torcie.
- W liceum najprawdopodobniej uchodził za otaku i dziwadło, więc też mu za fajnie nie było.
- Tak więc wyobraźmy sobie sytuację – siedzi taki zdołowany, oderwany od życia, pesymistyczny otaku, przegrał właśnie grę i sobie myśli: „Życie prywatne – do dupy. Życie zawodowe – do dupy. Nic nie potafię, nie mam żadnych zdolności (widać to było na automacie do gry – ability: none) i talentów. Nawet w głupią grę przegrałem. Aa‑aah. Co to za życie…”
- No to hop.
kliknij: ukryte Z masek wynika, że Tachibana została wysłana do pustki, a otaku narodził się na nowo (o ile dobrze ogarniam maski). Okej, otaku rozumiem, miał ciężkie życie, był odtrącany przez wszystkich. Ale kobitka?
Przyznam, zrobiła sobie dzieciaka z jakimś losowym facetem, wzięła ślub z rozsądku, ten ją bił i znalazła sobie innego. Historia powtarzała się parokrotnie. Jednak to, oraz fakt, że sama zachowywała się jak swoi oprawcy względem (chyba) jej manager, jest wystarczającym powodem do przydzielenia takiej kary? Czy przywiązanie do dzieci, jedynego dobra, które ją w życiu spotkało, jest czynem, przez który jej dusza powinna zostać odesłana w nieskończoność? Ja tak nie sądzę. Popełniła kilka (a nawet wiele) błędów, jednak nie uważam, że zasłużyła na maskę shinigami.
Nie potrafię na to inaczej spojrzeć, może ktoś inny będzie miał pomysł, dlaczego tak, a nie inaczej zostało to rozwiązane.
Zresztą w takim Piekle japońskim kara się nawet za „lekkie” występki, zobacz sobie np. takie Hozuki no Reitetsu :P Chodzi mi o to, że Japończycy mają zdeczka inne spojrzenie na „sprawiedliwość” po śmierci (chociaż „u nas” też nie jest lekko :P).
Odcinek 3
Re: Odcinek 3
Re: Odcinek 3
Czyli kliknij: ukryte obaj gracze mogą dostać ten sam wyrok. To wiele upraszcza…
Re: Odcinek 3
Wyrok na Machiko: swobodny dryf myślowy.
Tak czy owak, byłem pełen wątpliwości co do wyroku wydanego na kobietę aż przypomniała mi się scena, w której asystentka czyśćcowego barmana próbowała szukać dla postępku Machiko okoliczności łagodzących i wysunęła sugestię, że jej zdaniem nie było mowy o romansie, a jedynie o pojedynczym skoku w bok (jakby to cokolwiek zmieniało). Że Machiko nie zdradzała Takashiego na okrągło, a uczyniła to tylko jeden jedyny raz. Tu pokazano nam króciutką retrospekcję i Machiko łóżku z mężczyzną, tuż po seksie. Pełną wyrzutów sumienia z powodu tego co przed chwilą zrobiła, wyglądającą tak, jakby zbierało się jej na płacz. Jej żal z całą pewnością był szczery, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.
[link]
Kluczowa jest odpowiedź na pytanie, kim jest mężczyzna, z którym zobaczyliśmy w łóżku z Machiko? Na zdrowy rozum, na co wskazywałyby słowa asystentki i kontekst fabularny, to wspomniany kochanek, przygoda na jedną noc. Poszła z nim do łóżka i już po wszystkim dopadły ją wyrzuty sumienia. To wskazywałoby, że wcale nie była dziwką, a jedynie zwykłą, niedoskonałą śmiertelniczką, która okazała chwilę słabości. Tyle że jeśli faktycznie tak było, to dlaczego w tej scenie Machiko ma na palcu obrączkę? Tę samą, którą widzimy na jej palcu w zaświatowym barze? A dłoń z obrączką możemy zobaczyć wyraźnie na pierwszym planie, co pozwala zakładać, że nie znalazła się tam przypadkowo.
[link]
Skoro Takashi i Machiko trafili do baru jako nowożeńcy, ile czasu minęło od ślubu do zdrady? Kilkanaście dni? Kilka tygodni? Miesiąc? Dwa? Czy to aby nie za wcześnie na skok w bok, na „chwilę słabości”? Jaki trzeba mieć charakter, żeby zaraz po ślubie spuścić do klozetu słowa przysięgi „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską”? Jeśli Machiko puściły hamulce zaraz po ślubie, co byłoby za pół roku, za rok czy za dwa? A może kobieta w ogóle nie ma hamulców? Może Takashiemu należałoby tylko i wyłącznie współczuć, skoro jego podejrzenia wobec do żony były jak najbardziej słuszne?
Może.
Dla porządku załóżmy drugą, mniej prawdopodobną wersję, że mężczyzną, którego zobaczyliśmy w łóżku z Machiko, był jej mąż Takashi, a scena w sypialni rzeczywiście miała miejsce po ślubie, na co wskazywałaby wspomniana obrączka. Jeśli tak było, to dlaczego akurat tę scenę przywołano w kontekście niewierności kobiety? Skąd u niej żal i wyrzuty sumienia w małżeńskiej sypialni, skoro ślub i słowa przysięgi pozwoliły jej zostawić przeszłość za sobą i zacząć nowe życie z czystym kontem? Czy nie powinna być teraz wolna od poprzedniego życia i szczęśliwa, zamiast się dręczyć? Jakie znaczenie dla jej (ich) przyszłego szczęścia mogło mieć to, że wcześniej, jeszcze jako niezamężna kobieta poszła do łóżka z innym facetem? W końcu nie ona jedna, to nie dziewiętnasty wiek. Jaki mogła mieć powód by zaraz po ślubie, w łóżku, u boku ukochanego, odczuwać gorycz, walczyć z wyrzutami sumienia? Przychodzi mi na myśl jedno najbardziej prawdopodobne wytłumaczenie: dopiero co dowiedziała się, że jest w ciąży, a z obliczeń jasno wyszło jej, że to nie Takashi jest ojcem dziecka. Teraz wbrew wszystkiemu, a przede wszystkim wbrew temu, że po ślubie naprawdę chciała zacząć z czystym kontem, do końca życia będzie musiała okłamywać męża, a później również syna czy córkę, modląc się, by prawda nie wyszła na jaw.
Czy takie wyjaśnienie znaczenia sceny łóżkowej i w jej kontekście – wyroku skazującego Machiko na Niebyt, wydaje się prawdopodobne?
Być może ponosi mnie wyobraźnia, być może obrączka znalazła się w scenie łóżkowej w wyniku błędu rysownika, przegapionego przez reżysera. Może. Ale jeśli mam rację, to mówienie o tym, jakoby Takashiego brak zaufania dla żony źle o nim świadczył i mógł rzucić cień na pożycie obojga i ich przyszłe domniemane szczęście, co pojawiło się w m.in. w komentarzach poniżej, wydaje mi się być dla zdradzonego mężczyzny więcej niż krzywdzące. W świetle tego, że Machiko zdradziła męża od razu po ślubie lub że nosi w łonie nie jego dziecko, poczęte tuż przed przed ślubem, z innym mężczyzną, jasnym jest, że Takashi miał rację i intuicja go nie zawiodła: żona nie była mu wierna, nie była godna zaufania i dała temu świadectwo zanim jeszcze zdążyły zwiędnąć kwiaty z weselnego bukietu. I jeśli choć część z tego, co napisałem na podstawie króciutkiej retrospekcji z życia erotycznego Machiko, odpowiada prawdzie, rację miała filmowa Nona: młoda asystentka zaświatowego barmana musi się jeszcze dużo nauczyć o ludziach i ich charakterach, zanim zacznie wydawać sądy.
Re: Wyrok na Machiko: swobodny dryf myślowy.
Machiko to kliknij: ukryte Macchi/Matchy (z rozmowy kobiet w łazience), zimna suka, która zawsze bierze to co najlepsze i chodzi jej głównie o pieniądze. mąż lekarz świetna partia. zdradza męża, ma dziecko z kochankiem. kłamstwo, manipulacja, aktorstwo, stwarzanie pozorów to jej „narzędzia pracy” :) i jeszcze na koniec dobija męża mówiąc, że nigdy go nie kochała, że jest nikim.
ewentualnie Takashi jest kliknij: ukryte chorobliwie nieufnym i podejrzliwym typem. jego nieufność zachłannie karmi się podsłuchaną w łazience rozmową, i niszczy relację z kochającą go Machiko. zamienia małżeństwo w piekło, popycha Machiko do zdrady. Machiko kochającą tak mocno, że na koniec nawet gotowa jest skłamać (ryzykując własnym losem) żeby oszczędzić Takashiemu bólu związanego ze zniszczeniem ich związku, przyczynieniem się do zabiciem obojga i ich dziecka.
gdyby nie fakt, że właśnie dowiedzieliśmy się, że arbitrzy kliknij: ukryte są omylni to opowiedziałbym się za opcją nr 2. ale skoro arbitrzy są omylni, to mocne argumenty przeciwko opcji nr 2, które wskazałeś – obrączka na palcu podczas zdrady, i to że do zdrady doszło szybko, za szybko na tak bezgranicznie zakochaną, oddaną osobę – nabierają wagi i niełatwo uznać je za pomyłki.
i tak możliwe, że to kliknij: ukryte Barman miał rację, jego osąd był sprawiedliwy, a Nona i Asystentka się myliły.
Re: Wyrok na Machiko: swobodny dryf myślowy.
Albo rzeczywiście scena „łóżkowa” miała miejsce między małżonkami, kobieta zachowywała się dziwnie, bo niedawno odkryła, że jest w ciąży, a zazdrosne zachowanie męża budziło jej niepokój co do przyszłości związku?
Można jeszcze dużo spekulować, ale dalej nie jestem przekonana czy któreś z nich zasłużyło na najcięższą karę.
Pewnie i tak nic więcej się w tej sprawie nie wyjaśni, bo z zapowiedzi 3 odcinka wynika, że będzie grała kolejna para…
Re: Wyrok na Machiko: swobodny dryf myślowy.
Jeśli dziecko było owocem romansu Machiko z nieznanym nam kochankiem to i tak reakcja Takashiego była bardzo niedojrzała i emocjonalna, to on doprowadził do śmierci ich obojga nie mogąc zachować zdrowego dystansu do sprawy a potem poddał się panice gdy zrozumiał, że oto jego życie się skończyło a on nie uderzył przynajmniej na koniec tej zdradzieckiej kobiety.
Zamaskowano spoilery.
Re: Wyrok na Machiko: swobodny dryf myślowy.
kliknij: ukryte Wizja Nieba/Piekła, Reinkarnacji/Nicości jest dość niejasna by nie powiedzieć, że twórcą zabrakło wyobraźni. Ale trudno wydać jakikolwiek werdykt po zaledwie kilku epizodach, to może być jeden z najciekawszych wątków, wizja życia po śmierci jest tak stara jak kultura ludzka i tak samo niewyjaśniona.
Natomiast motywy w trakcie gry i historia życia pary Takashi/Machiko interpretuję troszkę inaczej. Reakcja Takashiego na wieść, iż świeżo poślubiona żona wystawiła go do wiatru i uległa innemu mężczyźnie. Jest niestety naturalna i w pewnym sensie usprawiedliwiona, jednak jest również strasznie niska moralne. Jak by na to nie patrzeć facet leci do niej z łapami i chce bić. A to w moich oczach stawia go na przegranej pozycji, jest słaby, nieufny, chorobliwie zazdrosny i niedojrzały emocjonalnie, sądzę że, jego podejrzliwość zniszczyła by związek bardziej niż jakakolwiek zdrada, tym bardziej iż nie mam żadnych przesłanek by wierzyć w jego przyszłą wierność małżeńską. Nie znaczy to, że całkiem go potępiam raczej nigdy po tym jak zaatakował Machiko bym mu nie zaufała.
Zamaskowano spoilery.
Większość wyobrażeń na temat życia pozagrobowego zakłada, że po śmierci każdego czeka sprawiedliwy sąd i kara lub nagroda stosowna do jego czynów za życia. Tymczasem system przedstawiony w Death Parade jest, delikatnie mówiąc, dziurawy. Nie dość, że kliknij: ukryte arbitrowie mogą wydawać błędne wyroki, to jeszcze nikt się specjalnie nie przejął tym, że prawdopodobnie niewłaściwa osoba została wysłana w niebyt (zawodowa znieczulica?)...
Poza tym tak na dobrą sprawę nie jestem pewna czy któreś z pary z 1 odcinka zasłużyło na ostateczną karę. Ona miała kliknij: ukryte „skok w bok” przed ślubem i potem tego żałowała, a on problemy z zazdrością, przez co niechcący doprowadził do śmiertelnego wypadku. Żadnych morderstw, szczególnego okrucieństwa czy znieczulicy…
Kolejną ważną kwestią jest to, iż kliknij: ukryte pojęcia piekła i nieba nie są tu do końca prawidłowe (powiedziałbym nawet, że są one bardzo mylące), co z resztą wytłumaczyła Nona podczas wprowadzania astystentki w tajniki zawodu. Dlatego też trzeba spojrzeć pod kątem dalekowschodnich systemów religijnych, gdyż to całe „piekło/niebo” tak naprawdę oznacza pozostanie w cyklu reinkarnacji, a zostaniem wykluczonym z niego. Możnaby rzec, że jedna osoba dostanie swoją kolejną szansę na świecie żywych, chociaż nie jest to tak do końca, gdyż z założenia osoba reainkarnuje w zupełnie nowy byt, którego forma zdeterminowana jest poprzez jego poprzednie wcielenie i nie ma on żadnych wspomnień swojego poprzedniego „ja”. A całą ta otchłań nie jest równa naszemu pojęciu piekła, czyli miejscu wiecznej pokuty i cierpienia, lecz wyrzuceniem duszy poza cykl wiecznego odradzania się bez możliwości powrotu. Dlatego też nie zdziwiłoby mnie to, jakby ten cały system nie działał na zasadzie kary/nagrody, tylko typował dusze, które potrzebują dostać kolejną szansę. Są to oczywiście tylko moje spekulacje, które mogą się nijak mieć do systemu oceniania dusz przedstawionego w tej serii i tak właśnie należy podchodzić do treści tego akapitu.
A co zaś się tyczy kliknij: ukryte tej „zawodowej znieczulicy”: w Death Billards Decim wyraźnie zaznaczył, że nigdy nie był żywy i nie ma pojęcia, co to oznacza, czyli ciężko wymagać empatii z jego strony. To samo również może tyczyć się Nony, tylko że szefowa posiada najprawdopodobniej po prostu większe doświadczenie. Wynika ono jednak nie z jej własnych przeżyć, tylko z odpowiednim „doświadczeniem zawodowym”
interpretacja znaczeń kliknij: ukryte piekło/niebo jest otwarta, i to nie problem. można sobie interesująco dywagować :) pada stwierdzenie, że te określenia zostały wybrane nieprzypadkowo, odwołują się do intuicyjnego rozumienia, więc moim zdaniem ostrożnie należy sięgać po dalekowschodnie wyjaśnienia. ale gdyby odwołać się do dalekowschodnich nauk – to według mojej skromnej wiedzy – każdy z uczestników kwalifikowałby się do reinkarnacji.
no i dwie najważniejsze kwestie: kliknij: ukryte czemu ten proces, „granie” dotyczy tylko osób, które zmarły w tym samym momencie i jak to możliwe, że o losie decydują omylni sędziwie (wyjaśnienie powodów tej omylności ma małe znaczenie).
O ile dobrze pamiętam w buddyzmie nie ma czegoś takiego jak ostateczne potępienie i nawet z piekła można się odrodzić w jakimś lepszym wcieleniu, więc taka ostateczna kara też jest bardziej europejska…
Dodatkowo skoro arbitrzy mogą się mylić i do ponownego obiegu trafiają te dusze, które powinny raczej zostać ukarane, to w dalszej perspektywie gry w barze Decima nie mają żadnego celu (naprawy świata, pomocy w osiągnięciu nirvany itd.).
No chyba, że nie podano jeszcze jakichś ważnych informacji dotyczących funkcjonowania baru(lub barów)...
Przynajmniej nie idzie się do piekła za jedzenie niewłaściwego mięsa ;D
W ten sposób jest bardziej interesująco, choć fajnie by było, jakby pod koniec dali jeszcze jakąś wskazówkę dlaczego to wszystko zostało tak zorganizowane…
Może pociągną dalej wątek tej nowej bezimiennej (jak i dlaczego została arbitrem, co się z nią stanie po okresie próbnym i czy w pełni dopasuje się do istniejących zasad?)
Btw. O co chodziło Nonie, kiedy kliknij: ukryte powiedziała, że Asystentka musi się jeszcze wiele nauczyć? Chodziło o to, że jednak Machiko udawała i faktycznie wielokrotnie zdradzała swojego męża, czy chodziło o Takashiego?
Pewnie ta Nona ma jakieś Traumatyczne Przeżycie™ i Traumatyczne Rozczarowanie™ za sobą (wystarczy spojrzeć, gdzie ma swój domek, to MUSI coś znaczyć). Chociaż może iekoniecznie. Bardziej pewna jestem wytłumaczenia, że pomimo tego, jak wygląda na pierwszy rzut oka, Nona wydaje się być doświadczonym arbitrem, a więc pewnie żyje już bardzo długo, więc do przypuszczalnej Traumy dochodzi zwyczajne zmęczenie życiem i pewien rodzaj zblazowania, powiedziałabym – zakładam, że Nona widziała już wiele, według niej pewnie wszystko, każdy rodzaj występku, każdą ludzką wadę i słabostkę, a więc nie widzi sensu w wierze w ludzi, ich dobre instynkty czy dostrzeganiu promyczka nadziei.
Wydaje mi się, że to była jednorazowa akcja, która miała wyjaśnić jak dokładnie to wszystko działa, na dłuższą metę jednak oglądanie dwukrotnie tego samego mogłoby być nużące. Cóż, czas pokaże kto ma rację ;)
Mnie natomiast inna kwestia pozostawiła lekko zdezorientowanym: kliknij: ukryte jeżeli Machiko była winna jednorazowej zdrady (tego nie było wiadomo od początku, w pierwszym odcinku przedstawiano ją jako ogólnie puszczalską) to unicestwienie duszy jest chyba trochę srogą karą. Gdzie miłosierdzie? Hmm, może taki jest buddyzm (nie wiem, teologiem nie jestem). Zwłaszcza, że Takashi aniołkiem też zdajsie nie był. No i dalej pominęli kwestie dziecka (chyba, że buddyzm nie uznaje nienarodzonego dziecka jako mającego duszę)
Drugi odcinek pokazał, że seria będzie raczej stronić od głebokiej symboliki (będzie wręcz wykładać niektóre rzeczy na tacy) i przez to będzie lżejsza w odbiorze (oczywiście pomijając kwestie moralne, oceny wyroków przez widzów itd). Czy to dobrze? Niektórych taka formuła pewnie zawiedzie, ale z ostateczna oceną trzeba bedzie poczekać do końca…
Sama koncepcja może i ciekawa, ale miałkie to trochę… no ale ja oglądam dużo polskich seriali, więc scenariusze dram znam na pamięć.
Oby było ciekawiej, bo jakoś średnio się śledzi przebieg gry, który ponoć nie ma znaczenia.
Tak czy siak, mam już odpowiedź na czym będzie polegać seria oparta na Death Billards. Wiem, raczej nie była trudna do wydedukowania, a zbudowanie serii wokół motywu kliknij: ukryte sądu pośmiertnego do trudnych nie należy (ot wymyśl jakąś ckliwą historię o zdradzie/przyjaźni/niespełnionych obietnicach itp, pełno tego w telenowelach), ale mimo wszystko byłem ciekaw jak rozwiną m. in. motyw baru, czy dodadzą nowe postacie, pokaża coś poza barem itp. Zobaczymy czy twórcom uda się utrzymać taki poziom, ażeby zaciekawić i czy przedstawione historię będą potrafiły pozostawić widza nieobojętnym itd.
Pierwsza historia taka sobie, może chcieli wprowadzić „do świata” nowych widzów nie rzucając im na początek bardzo trudnych tematów (w sensie drugie/trzecie/czwarte dno itp. kliknij: ukryte bo zdrada to oczywiście poważny temat w sensie moralnym. Okaże się…
PS: Fajny OP :)
PS 2: kliknij: ukryte Jeśli dobrze zrozumiałem, „karę” dostała kobita. W takim razie, z moralnego punktu widzenia, w czym zawiniło dziecko?:
kliknij: ukryte Niezbyt rozumiem, dlaczego mamy tu uwzględniać dziecko. Było je gdzieś widać? Grało w rzutki? No, chyba że założymy, że cała sytuacja nie jest symbolicznym przedstawieniem dusz zmarłych, ale ich rzeczywistych ciał ze wszystkimi cechami, w tym ciążą. Tylko, że jest to wtedy dość problematyczne… i głupie.
Według mnie nie wiadomo, gdzie trafiło dziecko, bo nie to było przedmiotem dla wydarzeń tego odcinka – gra toczyła się między parą. Można się tu jeszcze przy okazji zastanowić, jak przedstawiony system filozoficzny (reinkarnacja wskazuje na hinduizm bądź pewne koncepcje buddyzmu) ma się do kwestii duszy (świadomości) u płodów. Jeśli wskazuje jednoznacznie na brak takowej, to problem znika sam.
W każdym razie mam nadzieję, że seria pójdzie bardziej w stronę historii osób związanych z owym tajemniczym miejscem (na co daje nadzieję opening), bo jakoś średnio mi się widzi oglądanie w kółko kolejnej parę ludzi grających ze sobą – tylko dla odmiany w inną grę. Co prawda możliwości jest tylko 9 (8 jeśli zrezygnują z przedstawionego w ova bilarda), ale to i tak zbyt wiele, jeśli każdy odcinek miałby mieć podobną konstrukcję (konfrontacja dwójki osób).
Mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z koncepcją losu duszy po śmierci zbliżoną do hinduizmu czy buddyzmu. Reinkarnacja nie oznacza przecież, że zostajesz nagrodzony kolejnym życiem. Jeśli twoja karma była zła, możesz wcielić się w gorszy byt i zaznać cierpienia większego niż to, które sam zadałeś innym. Z godnie z tym reinkarnacja może być surowszą karą za złe uczynki niż chrześcijańskie Piekło i niewykluczone, że los odrodzonego po śmierci bohatera będzie naprawdę do pozazdroszczenia.
cdn.
Z drugiej strony, jeśli to buddyzm czy hinduizm, to odesłanie w niebyt i przerwanie cyklu reinkarnacji stanowiłoby najwyższą nagrodę, a nie karę, tylko czy bohaterka zasłużyła na nagrodę i zbawienie? Z drugiej strony, wygrała grę, więc nagroda byłaby wskazana. Tyle że znowu: czy barman w ogóle wspomniał o jakiejkolwiek nagrodzie za wygraną?
Tak naprawdę czort wie, jak jakie zasady obowiązują w ginkobarze. Bardzo prawdopodobne, że mamy tu do czynienia z jakimś miksem religijno‑filozoficznym. Niewykluczone, że coś się wyklaruje w kolejnych odcinkach albo ktoś dogrzebie się w Sieci jakichś wyjaśnień ze strony twórców serialu, a na razie mogę wyłącznie zgadywać, a pole do interpretacji jest szerokie.
Ciekawe podejście.
Moim zdaniem to, że jakaś postać coś mówi, należy brać ze szczyptą soli, gdy są przesłanki, że mamy do czynienia z dokładnie odwrotną sytuacją. W tym wypadku kliknij: ukryte kobieta przed tym wybuchem „szczerości” przypomina sobie różne chwile ze swym kochającym narzeczonym, natomiast ani jednej myśli nie poświęca rzekomemu kochankowi. Jakoś tak to nie pasuje do zimnej suki. Sądzę raczej, że postanowiła się poświęcić, wybierając dla siebie gorszą opcję i nie obarczać męża dodatkowym poczuciem winy.
Identycznie pomyślałam…chyba, że naprawdę była tak przebiegła. Wytłumaczeń jest wiele.
Ciekawa interpretacja, ale nie wiem czy do końca uprawniona (pewnie to, jak dosłownie należy traktować wspomnienia graczy, rozstrzygną następne odcinki). W końcu kobieta przypomniała sobie też kliknij: ukryte noc z kochankiem, a we wspomnieniach mężczyzny widzimy, jak ona nie chce kliknij: ukryte pokazać mu telefonu. Równie dobrze można uznać, że te gwałtowne napady zazdrości u mężczyzny brały się z tego, że już wcześniej coś podejrzewał…
W każdym razie moim zdaniem to błąd, że powiedzieli na koniec, co czeka ich oboje. Lepiej by było pozostawić to domysłom widzów…
To akurat mi się podobało, bo trochę rozszerzają formułę z oavki, choć szczególnie wygórowanych oczekiwań względem Death Parade nie mam. Ot, taki następca Jigoku Shoujo.
Pytanie tylko czy ten kliknij: ukryte wybuch szczerości pod koniec odcinka miał na celu uratowanie męża, czy raczej był zemstą za jego ostatni atak agresji (moim zdaniem wyglądało raczej na drugą opcję)?
Dlatego niedomówienie byłoby o tyle fajniejsze, że zostawiłoby więcej możliwości spekulowania. Właśnie takie jasne postawienie sprawy, kto był dobry, a kto zły, sprowadza historię z tego odcinka do poziomu telenoweli.
Fajnie by było, jakby powiedzieli trochę więcej na temat reguł gry. Czy zawsze ten, kto wygra grę w rzeczywistości przegrywa? Czy istnieje opcja, żeby oboje uczestników dogadało się i ustawiło wynik? Czy prowadzący może jakoś ingerować w przebieg gry?
Dlatego liczę na jakieś bardziej dwuznaczne historie w następnych odcinkach…
2 odcinek
Poza tym z grubsza kliknij: ukryte wyszło na moje.
AW YISS.
Ending mnie kupił. Od razu. Piosenka fajna, animacja świetna, takie to radosne było. No i TEN KANKAN. Designy postaci są śliczne (a im dłużej oglądałam odcinek, tym bardziej przypominały mi postaci z „Saraya Goyou”), podobnie zresztą jak i cała grafika. Nie do końca wiem co prawda, w którą stronę pójdzie fabuła, a drama w tym odcinku była dość tania – ale mimo wszystko wciągnęłam się i przyjemnie mi się oglądało :)
Re: AW YISS.
Re: AW YISS.
Re: AW YISS.
Re: AW YISS.
Swoją drogą, sugestia, że po śmierci można zmienić karmę i dzięki wygranej grze uniknąć losu, który sami sobie zgotowaliśmy podłymi uczynkami w doczesnym życiu, wydaje się aż za dobra, żeby była prawdziwa. Na miejscu graczy (tych i przyszłych) podejrzewałbym raczej, że gra od początku jest ustawiona i tak naprawdę jej wynik nie jest w żaden sposób istotny, bo karmy przecież nie zmienimy i żaden barman – nawet były mushishi – nie będzie o tym decydował. Być może to sama ostateczna konfrontacja partnerów jest tu najważniejsza, zerwanie zasłony kłamstw, za którą partnerzy ukrywali przed sobą nawzajem prawdę o tym, jacy są w rzeczywistości. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Przecież innej okazji nas szczerość, choćby i wymuszoną, już nie będzie. Los postaci jest przecież już i tak z góry określony.
Oczywiście, że nie jest fajnie dowiedzieć się, że np. twoja słodka i niewinna żona w rzeczywistości była kłamliwą, zdradliwą i łajdaczącą się dziwką, ale może zdarcie tej zasłony kłamstw już samo w sobie jest dla okłamywanych pośmiertną formą wyrównania krzywd, dla kłamiących – karą, zdemaskowaniem?
Pewnie niepotrzebnie dorabiam tu całą tę filozofię, ale chętnie obejrzę kolejny odcinek żeby przekonać się, kto tym razem trafi do tej wyrafinowanej izby duchowych tortur i w jaki sposób Ginko wyciągnie z niego to, co najgorsze i zarazem najgłębiej skrywane. I bardzo przepraszam za karkołomne skojarzenie, ale dostrzegam w tajemniczym barze z zaświatów coś z ducha telewizyjnego widowiska The Jerry Spinger Show. Nawet na koniec, gdy Prawda już zostaje ujawniona, partnerzy rzucają się sobie do gardeł. Brakuje tylko w barze miejsc dla publiczności. :)
Re: AW YISS.