Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 130
Średnia: 7,08
σ=1,95

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

God Eater

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 13 (9×24 min, 4×24 min)
Tytuły powiązane:
Postaci: Bóstwa; Pierwowzór: Gra (inna)
zrzutka

Odmienna graficznie seria o walce z potworami zagrażającymi ludzkości. Historia z potencjałem, urwana w momencie, kiedy zaczynało robić się ciekawie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Recenzja na podstawie dziewięciu odcinków wyemitowanych w sezonie letnim 2015 r. W przyszłości może zostać uzupełniona.

W roku 2071 organizacja Fenrir toczy niekończącą się walkę ze stworzeniami zwanymi aragami, które zdziesiątkowały ludzkość. Organizacja zrzesza ludzi określanych jako God Eaterzy, którzy są zdolni do walki jedyną bronią przeciwko potworom, God­‑Arc. W szeregi organizacji wstępuję Lenka Utsugi – God­‑Eater nowego typu, którego broń może zmieniać formę. Chłopak trafia do elitarnego oddziału pierwszego i od tej pory będzie walczył u boku najlepszych.

Anime powstało na podstawie gry na konsolę PSP o tym samym tytule – w pierwowzór nie grałem, więc nie będę się do niego odnosił w recenzji. Należy jednak pamiętać, że mamy do czynienia z serią niedokończoną – w trakcie emisji opóźniano kolejne odcinki, aż w końcu zdecydowano się zakończyć serię po dziewiątym odcinku, a cztery brakujące wyemitować w późniejszym terminie. Sprawia to, że akcja urywa się w przypadkowym miejscu, pozostawiając większość wątków niedokończonych lub niedopowiedzianych. Dlatego warto podkreślić, że oglądanie serii teraz wymusi na widzu oczekiwanie na brakujące odcinki – moim zdaniem lepiej poczekać na nie i zobaczyć całość za jednym zamachem. Seria oprócz głównej linii fabularnej zawiera masę retrospekcji mających przybliżyć widzom historię wojny oraz genezę aragami. Na temat tych dodatkowych scen mam mieszane uczucia. Z jednej strony rozbudowują one uniwersum i dają parę odpowiedzi na nurtujące widza pytania, z drugiej zawierają trochę za dużo pseudonaukowego bełkotu i są mocno rozwleczone. Poza tym należałoby zadać sobie pytanie, czy są one naprawdę niezbędnym dodatkiem; w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że sztucznie zapychają czas antenowy, co w połączeniu z problemami z terminową emisją utwierdziło mnie w przekonaniu, że producentom coś mocno nie wyszło w przypadku tego anime. Trzeba jednak szczerze przyznać, że całe uniwersum jest nie najgorzej wykreowane, a bohaterowie mimo jednowymiarowości pozostają sympatyczni i chce się śledzić ich losy.

Graficznie anime odróżnia się od typowych schematów, do jakich przyzwyczaiły nas inne serie. Tła są ładne i szczegółowe, a animacja płynna. Komputerowo generowane aragami nie rażą wyglądem i mogą się podobać. Pierwszy odcinek prezentuje masę różnych efektów operatorskich, z których najczęściej wykorzystywane jest spowolnienie lub przyspieszenie pracy kamery. Jest tego trochę za dużo i zamiast wywrzeć efekt potrafi zniechęcić do oglądania – na szczęście dotyczy to głównie pierwszego odcinka, później jest tego o wiele mniej. Jeśli chodzi o walki, seria cierpi na typową bolączkę tego typu produkcji – jest szybko, efektownie (ale nie efektywnie) i bez sensu. Bohaterowie dysponują niemal boską mocą, niestraszne są im rany, które zwykłego śmiertelnika od razu wysłałyby na tamten świat, mogą bez problemu poruszać się nawet po kadłubie lecącego samolotu i tym podobne. Dysponują też unikatową bronią do walki z aragami, która nie tylko wielkością przeczy prawom fizyki (nawet dzierżąc tej wielkości balon z helem człowiekowi trudno by było się dynamicznie poruszać), ale w dodatku w przypadku Lenki i Alisy ma możliwość zmiany kształtu i okazuje się żywym organizmem. Walki też z realizmem wiele wspólnego nie mają i najczęściej brak w nich jakiejkolwiek strategii. Są za to dobrze wyreżyserowane i ładne pod względem choreograficznym – jednym słowem, starano się uczynić je możliwie jak najatrakcyjniejsze wizualnie kosztem sensu i logiki. Kolejną wadą jest ilość i czas trwania scen akcji. Niestety walki są krótkie i występują dość rzadko – dużo jest za to rozmów w bazie, retrospekcji i innych zapychaczy czasu antenowego. Nie powiem, całość historii potrafi zaciekawić, ale momentami siedziałem przed ekranem i zwyczajnie się nudziłem, czekając, aż zacznie dziać się coś ciekawego.

Bohaterów mamy niewielu, bo choć na ekranie pojawia się sporo ludzi, pełnią oni funkcję albo mięsa armatniego, albo statystów. Bliżej będzie dane nam poznać tylko kilka osób, z czego większość i tak zostaje potraktowana bardzo pobieżnie. Najwięcej czasu poświęcono głównemu bohaterowi. Dużą zaletą jest, że w zasadzie nie odstaje on poziomem mocy od kolegów z drużyny – oszczędzono mu roli żółtodzioba, który na polu walki potrafi przewyższyć weteranów. Ma oczywiście dobre momenty, ale nie wynikają one z ponadnormatywnej mocy, tylko z umiejętności logicznego myślenia i analizowania faktów lub własnych doświadczeń. Fajnie wypadają też sceny, w których jego wzniosłe idee niesienia pomocy czy chęć ocalenia świata zderzają się nieuchronnie z brutalną rzeczywistością. Dzięki takiemu połączeniu udało się stworzyć dającą się lubić i dość wiarygodną postać. O wiele gorzej pod tym względem wypada partnerująca mu Alisa, która również jest God Eaterem nowego typu. Teoretycznie bardziej doświadczona, dołącza do oddziału pierwszego i przeżywa załamanie nerwowe podczas jednej z walk z aragami, co praktycznie wyłącza ją z obsady. Od tego momentu zachowuje się bardziej jak warzywo – ciągle płacze i jest całkowicie niezdolna nie tylko walki, ale i do normalnego funkcjonowania wśród ludzi. Jej traumę ma uzasadniać tragiczna przeszłość związana z jednym z potworów, ale nie do końca kupuję koncepcję scenarzystów, polegającą na przerobieniu twardo stąpającej po ziemi dziewczyny, siekającej bez mrugnięcia okiem setki potworów, w ciepłą kluchę niepotrafiącą pozbierać się do kupy tylko z powodu konfrontacji z „demonem przeszłości”. Szkoda mi tej postaci i mam nadzieję, że w kontynuacji będzie miała szansę się wykazać. Pozostałym postaciom poświęcono o wiele mniej czasu. Bliżej poznajemy tylko Rindou Amamiyę – dowódcę oddziału pierwszego, człowieka opanowanego i zaprawionego w walce. Reszta obsady została pokazana dość pobieżnie, chociaż wszyscy wypadają sympatycznie i dało się ich polubić. W zasadzie sympatia do postaci to główny czynnik zachęcający mnie do sięgnięcia po kolejny odcinek. Dzięki retrospekcjom poznajemy odrobinę bliżej trójkę naukowców, którzy przed laty prowadzili pierwsze eksperymenty z nowym gatunkiem. Są to: Johannes von Schicksal obecny dowódca dalekowschodniego ramienia Fenriru, oraz dwoje współpracujących z nim naukowców – Sakaki Paylor i Aisha Gaushe.

Wyjątkowo ciekawie prezentuje się oprawa muzyczna. Całkiem udane są utwory otwierające i zamykające każdy odcinek, dobrze prezentują się wszelkie dźwięki otoczenia oraz głosy postaci. Najlepszym jednak elementem są bardzo klimatyczne utwory uzupełniające akcję – wyjątkowo utkwiły mi w pamięci. Do szaty graficznej trzeba się przyzwyczaić, nieraz jest ponuro, nieraz bardziej kolorowo, rysunek postaci jest specyficzny, ale całość robi dobre wrażenie. O walkach wspominałem już wcześniej i szkoda, że nie ma ich tutaj więcej. Całość pozbawiona jest praktycznie fanserwisu, który zwyczajnie nie pasowałby do tej serii. Momentami anime jest dość brutalne i nie boi się pokazywać pożeranych lub masakrowanych ludzi, krwi także jest tu pod dostatkiem.

Trudno jest ocenić jednoznacznie urwany w połowie serial, w dodatku urwany w momencie, kiedy zaczynało się naprawdę robić ciekawie. Podczas emisji irytowało mnie czekanie po dwa tygodnie na kolejny odcinek, a teraz muszę czekać aż do zimy na zakończenie – obawiam się tylko wiadomości, że projekt z jakiejś przyczyny zostaje zawieszony i pozostawi widzów z tym wyrwanym z całości fragmentem fabuły. Tym, którzy z pozycją chcieliby się zapoznać, polecam zaczekanie na emisję brakujących odcinków i obejrzenie całości na raz – inaczej istnieje ryzyko, że zapomnicie, o co chodziło w opowiadanej historii. Postaram się wrócić do tej recenzji i zaktualizować ją, jeśli wydarzy się coś, co warto będzie opisać lub zmieni moje postrzeganie całości. Na razie polecam serię odpuścić sobie i poczekać, lub obejrzeć jako ciekawostkę ze świadomością, że obecne zakończenie może Was mocno rozczarować.

KamilW, 29 października 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Ufotable
Autor: Bandai Namco Games
Projekt: Keita Shimizu
Reżyser: Takayuki Hirao
Muzyka: Gou Shiina

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
God Eater - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl