x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Zwlekałem, jak z dokończeniem pierwszej części. Chyba dobrze, bo teraz byłem w stanie lepiej docenić wszystko, co w tym anime się wydarzyło…
10/10 za grafikę, postacie, pracę seiyuu.
Muzyka i fabuła 7‑8/10.
Ale ogólny obraz jest tak spójny, okruchy życia tak dobre, że mniej nie dam, niż pełną dychę :-) Ostatni odcinek mistrzostwem świata, kiedy przez blisko 4 minuty pokazano tylko jedno ujęcie z przemieszczającymi się postaciami… I nie było nudno :-) Cudowna seria.
A
Kamen
8.03.2019 21:28 film
W bazie brakuje rekordu dla filmu Non Non Biyori (Wakacje).
Dziś wyszedł już nawet fansub. ^^
Iria Zeiram: the animation? To ktoś to jeszcze pamięta? Chwila, w recenzji do okruchów życia okraszonych doskonałym humorem…? To anime nie może być złe :D Pierwsza seria miażdży, druga ponoć lepsza, już nie mogę doczekać się seansu ^_^
Jak pisałem w komentarzu przy pierwszym sezonie, „Dzieci z Bullerbyn” wersja współczesna japońska :-D co oczywiście nie jest żadnym minusem. Troche słabe na mój gust są opening i ending ale ujdą. Całokształt wypada super. I rozwalający system Nii‑chan :-D 9/10
Ah, drugi sezon podtrzymał poziom pierwszego. Klasa sama w sobie. To co, obstawiamy zakłady, czy Silver Link skusi się na sezon trzeci?
Lina
28.09.2015 01:19
Jestem jak najbardziej za. Gdzieś (nie pamiętam gdzie, możliwe że na MAL'u) było napisane, że Non Non Biyori zostało uznane przez widzów w Japonii za najbardziej przyjemne anime (prawdopodobnie dotyczyło tytułów emitowanych w mijającym sezonie). Manga o ile wiem dalej jest wydawana i nawet zaczęła wychodzić w języku angielskim.
Martwi z kolei trochę mała popularność, cieszą za to wysokie oceny. Trudno przekonać spragnioną shounenowatych przygód gawiedź oraz amatorów udziwnień, że najlepsze co ma rynek anime do zaoferowania przez ostatnie kilka(naście) sezonów należy do gatunku slice of life. Trudno, ich strata :-).
Byłoby miło gdyby ktoś śledzący większość serii w danym sezonie pokusił się o w miarę obiektywną ocenę i ewentualne polecenie np. 3 tytułów na koniec, które jego/jej zdaniem warto by było obejrzeć (bez względu na gatunek). Być może wtedy mniej popularne serie miałyby większą szansę na dotarcie do szerszej widowni. Co więcej, mam wrażenie, że ostatnimi czasy bardzo trudno znaleźć serię, która trzymałaby poziom przez cały sezon. Często mocny start wiąże się z jeszcze mocniejszym upadkiem, ale wiele osób nie lubi porzucać rozpoczętych serii lub zwyczajnie nie ma czasu śledzenia wszystkich w nadziei znalezienia tej jednej, czasem dwóch, góra trzech, które naprawdę są warte obejrzenia. W lecie 2015 jednym z tych godnych polecenia anime moim zdaniem na pewno było Non Non Biyori Repeat.
Mogłabym to anime oglądać w nieskończoność – jest takie przyjemne i relaksujące, z lekką nutką melancholii, a przy tym w żadnym momencie nie niszczy naszych szarych komórek. Jedyne czego mi ciut szkoda, to braku liczniejszego grona męskiej obsady, bo to mogłoby jeszcze ubarwić to anime (oczywiście, to nie jest wada serii, po prostu chętnie bym to zobaczyła w takiej wersji, ot choćby z jednym chłopakiem, który coś mówi xd).
Osobiście również uważam ten sezon za ciut lepszy od poprzedniego, acz gdybym miała dokładnie napisać dlaczego, to pewnie by mi się to nie udało. Po prostu takie uczucie mnie ogarnęło po obejrzeniu tej serii. Początkowo co prawda czułam się nieco zawiedziona „powrotem do przeszłości”, ale potem tego w ogóle nie czułam, w końcu pokazane sytuacje są tutaj w pewnym sensie „bezczasowe” i podlegające tylko zmieniającym się porom roku. Tego, czy coś mogło się dziać rok wcześniej, albo później naprawdę nie widać, zwłaszcza iż dziewczynki są w takim wieku, gdzie rok czy dwa nie robi większej różnicy w zachowaniu.
I do tego wszystkiego te przepiękne krajobrazy sprawiające, że nawet jeśli bohaterki tylko gdzieś siedziały, albo szły, oglądało się to z wypiekami na twarzy. Całkowicie zatopiłam się w tym miejscu i chłonęłam każdy detal tła, jaki nam pokazano. Zresztą świetnie wkomponowano w to wszystko podkład muzyczny, oszczędny tam, gdzie nie był on potrzebny, zwłaszcza iż w większości przypadków same odgłosy natury wystarczająco uzupełniały daną scenę.
Zdecydowanie jest to jedna z ciekawszych propozycji dla amatorów okruchów życia i nie ma się co sugerować tym, że na ekranie widać niemal wyłącznie słodkie dziewczyny – to jednak wyższa półka niż standardowe moe produkcje o słodkich dziewczątkach robiących słodkie rzeczy, bo też i nie samą słodycz nam się tu oferuje.
Dla mnie jest to urocza, maleńka perełka i chętnie obejrzałabym ciąg dalszy. Tytuł ten dostarczył mi wielu emocji, będąc przepięknym powrotem do dzieciństwa, w którym cieszyć się mogłam niczym nie skrępowaną wolnością, nie ograniczoną przez monitory komputerów. Wiele ze scen było mi bardzo bliskich, a jednocześnie tytuł ten świetnie ilustrował japońską kulturę, choć robił to w nienachalny sposób. Krótko mówiąc – po prostu coś pięknego.
Chyba właśnie „stare konie” (no offence ;d), dla których beztroskie dzieciństwo to już tylko mniej lub bardziej odległe wspomnienie, docenią tę serię przede wszystkim. Lekka, przyjemna, spokojna, ale też bardzo nostalgiczna i melancholijna (w taki ciepły sposób). U mnie na pewno zadziałała jak mini wehikuł czasu.
Spokojne, wiejskie życie grupki dziewcząt.
Jeszcze przyjemniejsze niż „pierwszy sezon”.
Malownicze pejzaże, nostalgia, spokój ducha i spojrzenie na błahe sprawy w sposób obcy dla „typowego miastowego”. Do tego sympatyczne postaci w różnym wieku gdzie prym wiedzie pierwszoklasistka operująca, przypadkowo czy nie, teoriami naukowymi w sposób absolutnie życiowy.
Kolejna seria pokazująca, że gatunek „slice of life” jest jednym z nielicznych, który przez ostatnie kilka lat zachowuje poziom, a nawet potrafi nierzadko zabłysnąć perełkami jak Non Non Biyori.
Albo Renge jest tak popularna, że pod naciskiem fanów wcisnęli to na początku, albo tak jak pisała Avellana w zajawkach – możliwe jest, że wydarzenia z tego sezonu będą się przeplatać z wydarzeniami z poprzedniego. Mangi nie znam, więc nie powiem. Ale czy to ważne? To jest Non Non Biyori – chilloucik, bez jakiegokolwiek grama fabuły. Nie ważne jak to wymyślą – jak będzie ładnie i spokojnie, to tak i siak wyjdzie.
Lecz mimo wszystko wolałabym oglądać dalsze akcje, a nie wydarzenia, które już znam xd
Choć mimo wszystko oglądało mi się to przyjemnie, temu nie przeczę^^
Obejrzałem - godny "następca" Azumanga Daioh
10/10 za grafikę, postacie, pracę seiyuu.
Muzyka i fabuła 7‑8/10.
Ale ogólny obraz jest tak spójny, okruchy życia tak dobre, że mniej nie dam, niż pełną dychę :-) Ostatni odcinek mistrzostwem świata, kiedy przez blisko 4 minuty pokazano tylko jedno ujęcie z przemieszczającymi się postaciami… I nie było nudno :-) Cudowna seria.
film
Dziś wyszedł już nawet fansub. ^^
Zaraz zaraz
Re: Zaraz zaraz
Martwi z kolei trochę mała popularność, cieszą za to wysokie oceny. Trudno przekonać spragnioną shounenowatych przygód gawiedź oraz amatorów udziwnień, że najlepsze co ma rynek anime do zaoferowania przez ostatnie kilka(naście) sezonów należy do gatunku slice of life. Trudno, ich strata :-).
Byłoby miło gdyby ktoś śledzący większość serii w danym sezonie pokusił się o w miarę obiektywną ocenę i ewentualne polecenie np. 3 tytułów na koniec, które jego/jej zdaniem warto by było obejrzeć (bez względu na gatunek). Być może wtedy mniej popularne serie miałyby większą szansę na dotarcie do szerszej widowni. Co więcej, mam wrażenie, że ostatnimi czasy bardzo trudno znaleźć serię, która trzymałaby poziom przez cały sezon. Często mocny start wiąże się z jeszcze mocniejszym upadkiem, ale wiele osób nie lubi porzucać rozpoczętych serii lub zwyczajnie nie ma czasu śledzenia wszystkich w nadziei znalezienia tej jednej, czasem dwóch, góra trzech, które naprawdę są warte obejrzenia. W lecie 2015 jednym z tych godnych polecenia anime moim zdaniem na pewno było Non Non Biyori Repeat.
Osobiście również uważam ten sezon za ciut lepszy od poprzedniego, acz gdybym miała dokładnie napisać dlaczego, to pewnie by mi się to nie udało. Po prostu takie uczucie mnie ogarnęło po obejrzeniu tej serii. Początkowo co prawda czułam się nieco zawiedziona „powrotem do przeszłości”, ale potem tego w ogóle nie czułam, w końcu pokazane sytuacje są tutaj w pewnym sensie „bezczasowe” i podlegające tylko zmieniającym się porom roku. Tego, czy coś mogło się dziać rok wcześniej, albo później naprawdę nie widać, zwłaszcza iż dziewczynki są w takim wieku, gdzie rok czy dwa nie robi większej różnicy w zachowaniu.
I do tego wszystkiego te przepiękne krajobrazy sprawiające, że nawet jeśli bohaterki tylko gdzieś siedziały, albo szły, oglądało się to z wypiekami na twarzy. Całkowicie zatopiłam się w tym miejscu i chłonęłam każdy detal tła, jaki nam pokazano. Zresztą świetnie wkomponowano w to wszystko podkład muzyczny, oszczędny tam, gdzie nie był on potrzebny, zwłaszcza iż w większości przypadków same odgłosy natury wystarczająco uzupełniały daną scenę.
Zdecydowanie jest to jedna z ciekawszych propozycji dla amatorów okruchów życia i nie ma się co sugerować tym, że na ekranie widać niemal wyłącznie słodkie dziewczyny – to jednak wyższa półka niż standardowe moe produkcje o słodkich dziewczątkach robiących słodkie rzeczy, bo też i nie samą słodycz nam się tu oferuje.
Dla mnie jest to urocza, maleńka perełka i chętnie obejrzałabym ciąg dalszy. Tytuł ten dostarczył mi wielu emocji, będąc przepięknym powrotem do dzieciństwa, w którym cieszyć się mogłam niczym nie skrępowaną wolnością, nie ograniczoną przez monitory komputerów. Wiele ze scen było mi bardzo bliskich, a jednocześnie tytuł ten świetnie ilustrował japońską kulturę, choć robił to w nienachalny sposób. Krótko mówiąc – po prostu coś pięknego.
"Nothing ever happens - the anime" ver. 1.1
Jeszcze przyjemniejsze niż „pierwszy sezon”.
Malownicze pejzaże, nostalgia, spokój ducha i spojrzenie na błahe sprawy w sposób obcy dla „typowego miastowego”. Do tego sympatyczne postaci w różnym wieku gdzie prym wiedzie pierwszoklasistka operująca, przypadkowo czy nie, teoriami naukowymi w sposób absolutnie życiowy.
Kolejna seria pokazująca, że gatunek „slice of life” jest jednym z nielicznych, który przez ostatnie kilka lat zachowuje poziom, a nawet potrafi nierzadko zabłysnąć perełkami jak Non Non Biyori.
8/10 – „pierwszy” sezon
9/10 – „drugi” sezon
Choć mimo wszystko oglądało mi się to przyjemnie, temu nie przeczę^^