Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 1
Średnia: 4
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Brave Beats

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 22×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ブレイブビーツ
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Ratowanie świata za pomocą tańca? Tak naprawdę niezbyt udana wariacja na temat magical girls z chłopakiem w roli głównej.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Zasady obowiązujące w świecie nazywanym Dance World są bardzo proste: ten, kto pokona króla w tanecznym pojedynku, zostanie nowym władcą. Jednakże Breakin, niezwykle zdolny, ale też nadmiernie pewny siebie tancerz, przekonuje się, że to nie takie proste. Karą za przegraną jest zesłanie do legendarnej ojczyzny tańca, czyli na Ziemię, gdzie Breakin ma szukać rozsypanych Dance Stones, należących dawniej do niego i odzwierciedlających jego umiejętności. Zadania nie ułatwi mu to, że został zredukowany do postaci zabawki­‑robocika…

Tymczasem Hibiki Kazaguruma uczęszcza sobie spokojnie (no, może nie tak spokojnie, biorąc pod uwagę wieczne spóźnialstwo) do podstawówki, a o tańcu nawet nie myśli. Jednak to właśnie on znajduje Breakina i szybko się okazuje, że oprócz jedzenia i dachu nad głową przybysz potrzebuje od niego czegoś jeszcze. Dance Stones mogą bowiem opętać nie tylko zwykłych ludzi, którzy przypadkiem wejdą z nimi w kontakt, ale nawet przedmioty lub budynki. Cóż, Hibiki nie może tak tego zostawić, niechętnie zgadza się więc zostać „partnerem” Breakina i dzięki jego mocy przemienia się w tancerza Flash Beata. Niedobrany duet czekają liczne wyzwania, tym bardziej że magicznymi kamieniami zainteresowany jest ktoś jeszcze – para złodziei, Mink i Tank, oraz ich zleceniodawca, tajemniczy Choreo. Na szczęście Kotone, czyli przyjaciółka z dzieciństwa Hibikiego, oraz Adeline, czyli przyjaciółka z dzieciństwa Breakina, przychodzą im z pomocą, łącząc siły jako Wink Beat. Do kompletu, nieco później, dołącza do nich Air Beat, w cywilu ich młodszy kolega ze szkoły, Tsubasa, wspierany przez przybysza z Dance Worldu, Owla.

Wszystko byłoby pięknie, gdyby Brave Beats miało na siebie jakikolwiek pomysł. Tymczasem wystarczyłoby przerobić Hibikiego i Tsubasę na dziewczynki (i to samo zapewne zrobić z ich pomagierami), a dostalibyśmy gotowy scenariusz na kolejną serię z cyklu Precure, zawierający absolutnie wszystkie żelazne elementy, od „magicznego świata” poczynając, a na „potworze tygodnia” kończąc. To sprawia, że zarówno świat, jak i główna linia fabularna są wyjątkowo sztampowe i oklepane, złożone z mocno zużytych elementów. Szczerze mówiąc jednak, to nie decyduje jeszcze o porażce. Seria ma mnóstwo rzeczy, które można by doskonale wykorzystać: motyw „niedobranych partnerów”; początkową niechęć Hibikiego do tańca, który uważa za hobby obciachowe; szalone pomysły w rodzaju tańczącego balet klasyczny tyranozaura. Wystarczyłoby trochę to wszystko podkręcić, a dostalibyśmy produkcję zabawną i całkiem świeżą. Niestety, wszystkie opisane powyżej elementy są wykorzystywane nie jako źródło żartów, ale jako elementy przygodówki. Owszem, chwilami jest zabawnie, ale seria nawet nie próbuje „wygrać” komizmu wielu sytuacji. To wszystko sprawia, że fabularnie jest po prostu mdła, przez większość czasu drepcze donikąd, zaś pospiesznie zmontowana końcówka sugeruje, że całość mogła zostać w nieplanowany sposób skrócona.

Seria, podobnie jak Tribe Cool Crew, powstała pod patronatem Japońskiego Stowarzyszenia Tańca Ulicznego, dlatego w ostateczności należało się spodziewać przyzwoitej choreografii i efektownych układów tanecznych. To chyba było dla mnie największe rozczarowanie: taniec jest pokazywany rzadko, nieciekawy i powtarzalny. Wbrew szumnym zapowiedziom o niesieniu szczęścia i innym komunałom, króciutkie układy taneczne służą jako aktywator klasycznych świetlnych „ataków”. Nie ma w tym zresztą żadnego porządku ani nawet różnorodności; chociaż każdy odzyskany Dance Stone oznacza w teorii nowe umiejętności Flash Beata, w praktyce są one używane rzadko i mocno przypadkowo. To sprawia, że niemal w każdym odcinku oglądamy tę samą popisową sekwencję, której podstawą jest breakdance, plus równie krótkie sekwencje w wykonaniu Wink Beat i Air Beata. Nie ma w tym ani żadnej koordynacji, ani większego zamysłu. Chociaż od początku powtarza się, że Hibiki powinien trenować, by poprawić swoją „siłę” jako tancerz, w praktyce nie oglądamy żadnych treningów, tylko słyszymy o nich od czasu do czasu. W odróżnieniu od Tribe Cool Crew, w życiu nie poleciłabym Brave Beats komuś, kto chciałby zobaczyć anime o tańcu.

Z postaciami – tak samo jak z fabułą – problem nie polega na tym, że są sztampowe (a są), tylko na tym, że pozostają zupełnie niewykorzystane. Relacje na linii Hibiki­‑Breakin są klasycznym powtórzeniem schematu niedobranych partnerów, z obowiązkową kłótnią na początku, a potem na późniejszym etapie, oraz mniejszymi nieporozumieniami pomiędzy. Kotone jest równie mdła jak Hibiki, już lepiej wypadają Breakin i Adeline, po prostu dlatego, że ożywiają ich nieco rysy komediowe. Sensu istnienia w fabule Tsubasy i Owla nie udało mi się odgadnąć. Postaci drugoplanowe, przygotowane według przepisu „barwni koledzy z klasy”, są jednowymiarowe i pozbawione wpływu na działania czy relacje bohaterów. Zawodzą nawet czarne charaktery, chociaż Mink i Tankowi nie można odmówić pewnego komizmu i uroku. Natomiast Choreo szybko zaczyna rozczarowywać, zaś rozwinięty w końcówce wątek jego przeszłości sprawił, że opadły mi ręce. Jasne, nie ma to jak próbować wpychać rozdmuchaną tragedię do serii dla dzieciaków, po to tylko, żeby natychmiast rozwiązać wszelkie traumy z przeszłości paroma wygibasami tanecznymi…

Projekty postaci są ładne, chociaż pozbawione charakteru. Owszem, bohaterów, nawet epizodycznych, można z łatwością odróżnić, ale wszystko razem na pierwszy rzut oka wygląda jak typowe anime dla dzieci, nic więcej. Brakuje tu jakiegoś odróżnialnego stylu, czegoś, co pozwoliłoby się wyróżnić, tak jak chociażby w przywoływanym już parę razy Tribe Cool Crew czy Kaitou Joker. Sekwencje tańca, animowane oczywiście komputerowo, są nieciekawe i – przede wszystkim – powtarzalne. Owszem, za pierwszym razem mogą się spodobać, ale szybko powszednieją, a twórcy nieszczególnie zawracali sobie głowę zwiększaniem efektowności układów tanecznych w miarę rozwoju fabuły. Muzyka to elektroniczno­‑popowa sieczka, z naciskiem na elektronikę, ale z powodów powyższych również mocno powtarzalna. Spośród aktorów głosowych warto wspomnieć głównie o Tooru Sakuraiu w roli Breakina, zdecydowanie najlepszym z obsady, chociaż trudno było mi zapomnieć, że w Tribe Cool Crew tym samym głosem grał Kumo. Natomiast Yuuri Yoshida jako Adeline zapewne robiła to, co jej polecono, ale w większości scen jej głos kojarzył się z drapaniem paznokciami po szybie, a niestety była to postać dość gadatliwa.

Ocena jest łagodniejsza, niż wynikałoby z powyższego tekstu, przede wszystkim dlatego, że Brave Beats to seria po prostu okropnie nijaka. Nie jest bardzo zła, nie wydaje mi się szczególnie szkodliwa, acz nie wierzę też, by zachęciła kogoś do spróbowania tańca (a ostatecznie taki powinien być jej cel). Liczyłam na efektowny taniec i sympatyczne postaci, fabuła dla mnie miała mniejsze znaczenie – niestety zawiodłam się pod każdym względem. „Są lepsze serie” to oklepane sformułowanie, jednak w tym przypadku z całą pewnością mogę stwierdzić, że tak: istnieje lepsza seria.

Avellana, 28 kwietnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: BN Pictures
Projekt: Yuka Aono
Reżyser: Yuuta Murano
Scenariusz: Atsuhiro Tomioka
Muzyka: a-bee, avex proworks

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Brave Beats - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl