Komentarze
Dance with Devils
- komentarz : Oooo... Dwa, lub trzy plusy : 17.01.2021 00:04:43
- komentarz : Ech... : 16.01.2021 19:10:58
- komentarz : Bollywood and the devils xd : 16.01.2021 18:52:53
- komentarz : Milena : 1.08.2018 00:37:58
- Moje ulubione anime : Jagienna&Ala : 27.09.2016 21:16:53
- komentarz : ShoriChan : 5.03.2016 14:44:20
- komedia, pastisz i musical : Chmura : 27.02.2016 19:51:24
- komentarz : Melmothia : 23.01.2016 18:37:02
- komentarz : Tamago-chan : 27.12.2015 22:34:47
- A mi się podobało : Matsurika : 27.12.2015 22:00:14
Sensu za wiele w tym nie znajduję, animacja wręcz kwadratowa czasem, ale za to grafika bywa przyjemna dla oczu. O ile pierwszy odcinek zapowiedział mi się dobrze, o tyle już w drugim zaczyna się to zamieniać w… kolejne odsłony bishów, oraz fabułę w której łatwo wszystko przewidzieć (niestety)
Cóż, oglądam sobie to dalej xd
Moje ulubione anime
Rozpoczynając seans nie spodziewałam się czegoś wielkiego, dlatego nie czuję teraz rozczarowania. Poza tym, podczas oglądania myślałam w tak znikomym stopniu, że odkrycie Wielkich Tajemnic™ było dla mnie nawet zaskakujące xD
kliknij: ukryte Paradoksalnie, ze wszystkich kandydatów do serca Ritsuki najmniej lubiłam właśnie Rema, a ona go wybrała .-. W każdym razie końcówka jednocześnie mnie wpieniła i rozkleiła. Po prostu płakałam ze złości, że oni nie będą razem! Sama byłam pod wrażeniem, że wzięłam to anime tak do siebie. Teraz, z perspektywy czasu, wydaje mi się to trochę żenujące, ale co tam!
Jeśli chodzi o opening to bardzo mi się spodobał i chyba ani razu go nie przewinęłam xD A co do piosenek postaci – Ritsuka miała bardzo ładny, miękki głos i chyba najbardziej spodobała mi się jej piosenka z pierwszego odcinka. Chociaż utwór śpiewany solo przez Lindo też był niczego sobie. Reszta utrzymywała taki sam, dość mierny poziom, ale nie taki, żeby nie dało się słuchać.
Grafika przedstawia się średnia. Postacie są ładnie narysowane, ale animacja trochę cierpi. Ale czego ja wymagam? xD
W każdym razie, bawiłam się całkiem nieźle.
komedia, pastisz i musical
kliknij: ukryte I ach, jakże dhamatyczna śmierć przyjaciółki (której jedyną cechą charakteru była obrona głównej bohaterki)!
I ach, jakże dhamatyczne ujawnienie, że ojcem bohaterki jest demon!
I ach, jakże dhamatyczne ujawnienie, że jej brat nie jest jej bratem!
I ach, jakże dhamatyczne ujawnienie, że jej brat, który nie jest jej bratem, jest wampirem!
I ach, jakże dhamatyczne ujawnienie, że ojcem jej brata, który nie jest jej bratem i jest wampirem, jest król wampirów!
Czy scenariusz miał tyle zdań?
Bohaterka nie wyróżnia się niczym szczególnym, bisze może i nie brzydcy, ale nieciekawi… O fabule nie wypowiem się, bo obejrzałam tylko kilka odcinków i znam tylko jej zarys, ale nie trudno się domyślić, że bohaterka jest kluczem do wszystkiego (stąd bisze wokół niej). Ze względu na muzykę porzuciłam ten tytuł, więc tutaj już chyba nic nie muszę dodawać (J‑pop mnie przeraża i drażni więc openingi i endingi w tego typu seriach są dla mnie nie do przejścia…)
Spodoba się pewnie fankom biszów, którym nie przeszkadza wałkowanie w kółko tych samych schematów (a w reverse haremach są one tak doszczętnie i chamsko wałkowane, że ja już chyba dam sobie spokój i następnemu podobnemu tytułowi podziękuję). Może jeszcze przyjemność z oglądania będą czerpać ludzie poszukujący niezamierzonej komedii, a powinni mieć niezły ubaw z piosenek, bo gdybym zabrała się za to wiedząc o tej musicalowej stronie, to może nawet wydałoby mi się to zabawne. A tak po prostu żałosne.
A mi się podobało
Ale to anime bije dwie poprzednie serie! Nie dość że przyjemne dla zmęczonego i ospałego mózgu to jeszcze główna bohaterka stara się chociaż myśleć (dzwoni na policję, zrzuca z siebie różnych nachalnych amantów zamiast leżeć jak kłoda i pozwalać się macać, ucieka, posiłkuje się ostrymi i ciężkimi przedmiotami). W pewnym stopniu zakończenie też wydało mi się kliknij: ukryte feministyczne. Typu: „kocham cię ale nie zamierzam zmieniać dla ciebie całego swojego życia, sorry”. Ogólnie: bohaterka coś robi, próbuje szukać informacji, broni się i drażni ją jeśli nie może w danej sytuacji nic zdziałać.
Zaś jeśli chodzi o panów: Shiki i Urie niestety słabo rozwinięci, mogliby robić za statystów i szczerze nie lubiłam ich. Mage wydawał mi się zbyt agresywny kliknij: ukryte jednak miał swoją uroczą i wrażliwą stronę, co zrobiło go bardziej interesującym. Rem wkurzał swoim kompletnym brakiem uczuć, kliknij: ukryte ale na końcu chociaż próbował się zmienić. Lindo był w porządku ale to że kliknij: ukryte nie jest bratem Ritsuki i że będzie próbował ją wyrwać wiedziałam od pierwszej sekundy kiedy go ujrzałam. Chociaż w sumie nie dziwię się Ritsuce że się nie domyśliła – raczej jak masz brata to ostatnią rzeczą jaką podejrzewasz jest to że jest adoptowany i ma dziwne zamiary co do ciebie – chociaż w sumie nie wiem, nie mam brata. Tak, w tej serii piosenki bywały żałosne, kiczowate, śmieszne ale chyba dzięki nim anime się wyróżnia i czasem nawet przyjemnie się je oglądało (chociażby po to żeby się pośmiać).
Dałam serii 7/10, nie jest arcydziełem ale swoją rolę spełnia.
Dens łif debil, znaczy się, Devil
A tak na serio(?) – to tak jak napisała użytkowniczka Ariel‑chan: „nie taki diabeł straszny jak go malują”.
Czyli mimo wszystko, nie porzuciłam i nawet… Może nie tyle, dobrze się bawiłam, co po lekturze komentarzy do Diabolik Lovers (samego DiaLov jeszcze nie ruszałam…) spodziewałam czego okropnego, obleśnego, denerwującego… A podczas seansu nawet się śmiałam, czasami nawet więcej niż jeden raz na odcinek! o: To zawsze coś! :D
Najbardziej rozśmieszały mnie piosenki, zarówno animacje (te śpiewające pieski! W ogóle ten niebieskowłosy zmiennokształtny miał wg. mnie najładniejszy głos. Z kolei jak się odzywał ten anioł‑masochista, to mnie ciarki przechodziły… Nieprzyjemnie ciarki >_>) jak i tekst („emoo lia‑aaarrr”), następne w kolejce są te wszystkie „zaskakujące” momenty DRAMATYCZNEJ prawdy – normalnie by mnie denerwowało, że główna bohaterka nie umie myśleć, ale jak już pisałam wcześniej – byłam przed seansem jako tako na to przygotowana, więc zamiast plaskać się coraz w czoło, suszyłam zęby mrucząc "...No kto by się, kurka wodna, tego spodziewał…! Niesssamowite…! Ale so ti godosz, Ricuka…?!” :D
Co do zakończenia… kliknij: ukryte Jakby z nim poszła, to by to było życiowe – ze stada zakochanych w niej mężczyzn, dziewoja wybrała tego najbogatszego, nieważne że nic o nim właściwie nie wie, nieważne, że jej wybranek ma jakiś paraliż twarzy i nie pokazuje emocji… Kasa musi się zgadzać, misiu <3
Smutne i prawdziwe, o! o:
Ale przynajmniej miała ładną piosenkę w końcówce, zawsze jakiś plus…
Obejrzałam wszystkie odcinki bez przewijania (no dobra, opening przewijałam od 2 epka, przyznaję się…), ale nie polecam nikomu, jak ktoś lubi serie haremowe dla dziewczyn, to pewnie rzuci okiem (może już to zrobił?)
Mnie osobiście żaden z bohaterów mnie nie przyprawił o szybsze bicie serca, ani nawet nie zainteresował na tyle, żebym szukała w internecie jago fanartów, a chyba o to głównie chodzi w seriach haremowych, o znalezienie (i poderwanie w grze) swojego faworyta ^^'
"Tańce z emerytami", czyli nie tak diabeł straszny, jak go malują xD
Już wiem, czemu mi się piosenki nie podobały i już wiem, czemu mi się spodobały <3 Ale zacznijmy od początku – patrzę na te single i dziwię się, czemu wersje TV piosenek mają inne tytuły niż wersje całościowe? Włączam – muzyka ta sama, na pierwszy rzut ucha to samo, więc o to chodzi? Well, dopiero jak zaczęłam wałkować w kółko „Kimi wa estrella” i „Yuuwaku amor” od Uriego to się kapłam ^_^ One mają zupełnie inne słowa! O.O W anime słowa piosenek + ich tłumaczenie to był jakiś koszmar. Wszystko skupiało się wokół fabuły (która w tym anime nie istnieje), a w full wersjach tego nie ma! Żadnych grymuarów, miłości do tej beznadziejnej dziewoi, żadnych pieskich ciał (to przytyk do Roena i jego magnificentnej „My opinion” w wersji TV), w ogóle żadnych debilizmów – ot, całkiem przyjemne słowa, nie związane z fabułą tego „dzieła”. Oczywiście, i tak nie rozumiem, co śpiewam, więc słowa w sumie nie mają takiego znaczenia, ale jednak zdążyłam się już w anime do nich zrazić przez te debilizmy, które oni śpiewają xD A w full wersjach, tak przeglądnąwszy tłumaczenia na szybko, to są całkiem normalne, fajne rzeczy. Aczkolwiek – czy to jakaś nowa moda, by piosenki w TV size'ach miały inne słowa niż w full size'ach? xD No chyba że im ktoś powiedział, że debilnie im wyszły, to stwierdzili, że nagrają coś normalnego. Chwała Bogu i Alleluja, chociaż…
Jakby mi tak zrobili w „Hajskulu” to chyba bym się wściekła O.o Bo której wersji miałabym się uczyć?! xD Wystarczy już, że tu mi zagwozdkę zrobili -.-' Z jednej strony w full wersjach lepsze te słowa, z drugiej – TV size'y mam przynajmniej w anime i od razu łatwiej się nauczyć…! Chociaż nie – TV size'ów lepiej nie oglądać. Odradzam. Posłuchać w mp3, ale nie patrzeć na nich, co oni robią i przede wszystkim – o czym śpiewają. Bo tego wtedy można nie zdziergać xD
Mało tego! Zakochałam się w piosenkach Uriego i Roena *.* I nawet mam parę „rozkmin” xD W TV size od Uriego, czyli „Yuuwaku amor”, pal licho już ze słowami, Urie jakoś tak zaciąga ten japoński, jakby udawał obcokrajowca, nie jakoś bardzo, ale jednak – chyba to mi się nie podobało. W full size już mi się wydaje normalny ten japoński, mało tego – on jakoś tak poprawnie wymawia te angielsko‑hiszpańskie‑jakieśtam słowa O.o Pierwszy raz usłyszałam „melodia” po japońsku, tak dosłownie, a nie „me‑ro‑di‑ja”, z naciskiem na to „di‑ja”. Niby takie pierdoły, ale robią dużo przy odbiorze xD
Zaś co do samej fabuły i postaci ^-^ O Chryste Panie Boże, współczuję Uriemu i reszcie, z kim oni muszą grać?! xD Rem to chyba powinien dostać jakiegoś Oskara za najbardziej bezpłciową rolę ever i najbardziej bezemocyjny wyraz twarzy… Zero charakteru, zero charyzmy, zero emocji na tej jednostajnej gębie. Jedno tylko trzeba przyznać – pasują do siebie z tą dziewoją, oboje tak samo beznadziejni, bezpłciowi i bezcharakterni. Lindo zresztą tak samo. Boże, nie spodziewałam się, że on aż taki beznadziejny będzie, widać, że to rodzina z tą dziewoją… I jeszcze – SPOJLER! – kliknij: ukryte jak jej zaczął miłość wyznawać, to myślałam, że się przewrócę. Nie żeby jakoś mi to bardzo przeszkadzało, niech se kocha kogo chce, ale po prostu sam fakt, że ona jest tak beznadziejna, a wszyscy łącznie z jej własnym kuzynem na nią lecą, jest… no, odpychający pod każdym względem xD Mogę tylko Mage'owi wybaczyć, bo jego po prostu da się lubić.
Jedyne trzy‑cztery „nadzieje” tego anime to oczywiście Urie, Mage, Shiki i – od biedy – Roen (ten ostatni, bo śliczny, no i nadrabia tą chórzastą pioseneczką <3). Nie zrozumcie mnie źle, oni też są emerytami. Oni wszyscy są zachowują jak emeryci bez życia i charakteru, ale ta trójka/czwórka (bo zależy, czy liczyć z Roenem, czy bez xD) przynajmniej ma jakieś zalążki osobowości.
Odcinek z Magem był w sumie najlepszy – gość się po prostu okazał uroczy, wbrew pierwszemu wrażeniu jest najlepszy z tego anime. No ale jeden Mage niestety nie ratuje tego koszmarka. Gdyby tak wywalić Rema, Ritsukę i Lindo… zostawić tylko tę trójkę, skupić się na ich charakterach i relacjach… to może, może, coś by z tego wyszło. Może. Póki co cała trójka ma po prostu za mało czasu antenowego (jestem po 9 odcinkach, ale wątpię, by to się zmieniło). Ach, i fajna była sytuacja jak ich fani i fanki porwali xD Ale to chyba wszystko. Reszta anime jest po prostu skrajnie nudna. Kompletnie mnie nie interesuje, co się dzieje na ekranie, nawet jak ktoś ginie, bo ani to zajmujące, ani śmieszne, ani bohaterowie nie są rewelacyjni. W ogóle fabuła jest powolna jak na emerytów przystało, może gdyby to samo ścisnęli w 6 odcinkach, a potem zrobili co innego, to by to było ciekawsze. Niby w „High School Star Musical” wszystko dzieje się szybko, ale właśnie dlatego nie ma nudy, fabuła jest skondensowana w taki dobry sposób. I przede wszystkim – postaci jest z 15 i kocham wszystkich (no dobra, poza Hoshitanim, ale on nadrabia fujarowatością, krótko mówiąc i choćby za to ma plusa XD), nawet tych co mieli 2 minuty czasu antenowego! Ale dobra, moje zachwyty nad „Starmyu” to może nie pod tym anime ^~^
Podsumowując – Emerytów nie warto oglądać, chyba że dla piosenek. Ale jak chcesz musical, świetne piosenki i śmieszno‑uroczą fabułę, idź oglądać „Starmyu”. Od emerytów wystarczy posłuchać same piosenki. Amen XD
średnio...
+ za śliczne żeńskie mundurki
+ za obiecujący początek
2/10 taki na chorowanie lub odmóżdżenie po czymś ciężkim
Śmiechłam
W sumie nie jest aż takie złe
Po piątym odcinku:
W sumie nie jest to jakieś wybitne, ale ogląda się przyjemnie jako odmóżdżacz. Znośna męska haremówka. Miło w końcu otrzymać heroinkę, która potrafi myśleć i da się polubić. Irytowało mnie to jej lepienie się do Rema, ale na szczęście osłabło po pojawieniu się braciszka.
Harem nie jest zbyt oryginalny. Shiki to taki typowy uroczy sadysta (uch, jak ja takich nie lubię), Mage to prostolinijny mięśniak rodem z amerykańskiego filmu, Urie to lekko świrnięty playboy. Udało mi się polubić Rema, taki ładny zimny chłopczyk. Jak na razie mój faworyt to Lindo. I myślę, że to raczej kuzyn Ritsuki, bo wygląda kropka w kropkę jak ciocia ze zdjęcia.
Grafika nie jest orgazmem dla oczu, ale nie razi w oczy, a kreska jest ładna.
Te piosenki XDDDD Toż to skrzyżowanie Zmierzchu z High School Musical! Niezamierzona komedia mocno.
Kibicuję Ritsuka x Lindo, jak dotąd najładniejszy ship, a braciszek może jednak nie okazać się braciszkiem.
A co mi tam, niech będzie 5/10, +1 za bohaterkę i jej brata, to jednak 6. Przyjemny średniaczek z uroczymi panami.
Super
Wow
Anime
Bede czekać na więcej… na razie jestem pozytywnie nastawiona:D