Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 2/10 grafika: 6/10
fabuła: 2/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 2,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 45
Średnia: 4,67
σ=2,57

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Valkyrie Drive -Mermaid-

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 12×24 min
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Można stworzyć dobry scenariusz, wykreować interesujące postacie, zaprezentować wartkie sceny akcji – ale po co, prościej pokazać cycki… dużo cycków – to zawsze się sprzeda.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Jak długo bym nie myślał, nie udało mi się stworzyć tłumaczenia sloganu reklamującego Valkirie Drive: Mermaid, które nie urągałoby mojemu poczuciu estetyki. Parafrazując – animacja wypełniona akcją i seksownymi pojedynkami pięknych dziewcząt – czy jakoś tak. A to, że z tego wszystkiego zostały tylko biusty w rozmiarach wykorzystujących wszystkie litery alfabetu, to już taki mały wypadek przy pracy.

Krótko o fabule tego wiekopomnego dzieła – na świecie grasuje zły wirus atakujący kobiety, który powoduje, że z bliżej niezrozumiałych dla nich względów muszą zostać one przeniesione na odizolowaną od świata wyspę. Tam właśnie trafia nasza główna bohaterka, czyli Dziewica – przepraszam, Mamori Tokonome. W tym momencie wtrącę swoje pięć groszy – oto bowiem przedstawiłem żart – dowcip, jakiego sam polski król dowcipów prowadzący pewien nieśmiertelny teleturniej by się nie powstydził, żart, którym będziecie karmieni co najmniej raz w każdym odcinku. Oto bowiem znak kanji w nazwisku naszej bohaterki może też oznaczać „dziewica”. I tym sposobem każda nowo poznana osoba będzie się do niej zwracać per „dziewica”, a nasze czyste jak lilija dziewczę piskliwym głosikiem będzie się broniło, mówiąc: „nie nazywam się dziewica – nazywam się Tokonome”. Twórcy, ostrzegam Was – nie róbcie tego więcej, bo ktoś przed ekranem może przez to umrzeć ze śmiechu! Wracając do fabuły – na tej właśnie wyspie bohaterka zostaje brutalnie zaatakowana przez dwie dziewczyny, które po krótkiej scenie lesbijskiego seksu zaczynają strzelać do niewinnej Mamori z broni dużego kalibru, tzn. jedna zaczyna strzelać, bo druga sama zmienia się w rzeczoną broń – tak ma niby działać na kobiety ten groźny wirus. I przerobiłyby naszą dziewicę na mus w kolorze jej włosów, gdyby nie pojawiła się kolejna blondwłosa piękność, czyli Mirei Shikishima, gwałtem nie dobrała się do niewinności naszej ofiary i nie zamieniła jej w wielki miecz, którym pokonała oprawczynie. Jeśli po tym opisie macie nadal ochotę zasiąść do seansu, to już raczej nic nie powinno Was zdziwić. Podsumowując – fabuła jest, delikatnie mówiąc, słaba od początku do końca – ale kto by się przejmował, skoro jest bardzo yuri i jeszcze bardziej ecchi – czy to na pewno jeszcze nie soft porno? Nasze bohaterki będą musiały nauczyć się żyć na wyspie pełnej kobiet, które dobierają się w pary broń­‑operator i starają się swoim zachowaniem dowieść, że mogą bezpiecznie wrócić na łono społeczeństwa, a że przy okazji część z nich wykazuje cechy psychopatyczne, a większość jest ponadnormatywnie zboczona, to mały szczegół, którym nie należy się przejmować.

Po cichu miałem nadzieję na lekką, łatwą i przyjemną powtórkę z serii Freezing – nie przepadam za yuri, ale stwierdziłem, że zdzierżę ten wątek dla Mirei, która bardzo przypominała mi el Bridget, przynajmniej z wyglądu. Niestety cały czar prysł z chwilą, kiedy otwarła ona usta – a zrobiła to dość niechętnie i nie wiem, czy nie byłoby lepiej, gdyby nie zrobiono z niej niemowy. Dostaliśmy bowiem chyba najbardziej irytujący duet w anime, jaki spotkałem. Tokonome najczęściej sprostowuje nieporozumienie dotyczące jej imienia. Powiedzmy, że dałem jej kredyt zaufania, ale dziewczyna zachowuje się z odcinka na odcinek coraz bardziej kretyńsko, a czarę goryczy przelała jej „miłość” do Akiry Hiiragi – gubernatora wyspy. Partnerującą jej Shikishima nie wypadła wiele lepiej, gada niewiele, słucha dziewicy jak pies trąby i miałem wrażenie, że w ogóle nie ma swojego zdania. Obsadę ratuje tak naprawdę (przynajmniej dla mnie) miseczka AA, czyli Meifon Sakura – ta przynajmniej była czasami nawet zabawna. Reszta niestety trzyma poziom wyznaczony przez główny duet.

Jak na serię, która ma przyciągać widzów scenami batalistycznymi, Valkirie Drive: Mermaid nie imponuje. W moim odczuciu wyznaczyło nowy standard, jak daleko można się posunąć w wyświetlaniu walk w trybie „pokaz slajdów”. Pojedynki nie dość, że są krótkie, to występują rzadko, a ich uzasadnienie woła czasami o pomstę do nieba. Głównym ich celem jest: A) pokazanie sceny erotycznej, która prowadzi do transformacji w broń B) pokazanie jak największej ilości wdzięków bohaterek w różnych pozach. Grafika jednak trzyma dość dobry poziom, same sceny transformacji też są ładnie animowane, a tła są szczegółowe i mają przyjemną kolorystykę. Niestety nie można równie dobrych rzeczy powiedzieć o „szczegółach” anatomicznych bohaterek. Biusty przeczące prawom grawitacji i rozsądku to tutaj norma. Nie lubię tego typu przesady, dlatego chyba najbardziej polubiłem właśnie „drobną” Meifon. Minusem jest też nachalność, z jaką rzuca się nam fanserwisem w twarz – rozumiem, że w takiej serii będzie go dużo, ale większość scen istnieje tylko i wyłącznie dla niego, czego nie lubię. Plus za całkiem niezłe udźwiękowienie – o ile głosy niektórych dziewczyn irytowały, to tak chyba miało być i uważam, że zostały dobrze dobrane do charakterów. Spodobał mi się też całkiem niepoważny ending, który trochę rekompensował użeranie się z tym koszmarem przez tyle czasu i dodatkowo zwiastował koniec kolejnego odcinka.

Mamy tu do czynienia z sytuacją, gdzie to nie fanserwis istnieje dla anime, tylko anime dla fanserwisu. Oczywiście historia skierowana jest do wielbicieli takowego w wersji yuri. To jedna z serii, w których pokazane sceny niebezpiecznie balansują na granicy zarówno dobrego smaku, jak i hentai. Żaden stosunek nie został ukazany wprost, ale mam poważne wątpliwości, czy nasza niepokalana główna bohaterka po dwunastym odcinku nadal miała wszystko na swoim miejscu.

Zmęczyła mnie ta seria, z odcinka na odcinek liczyłem, że wydarzy się coś fajnego, rozkręci się jakaś fabuła, ktoś mnie czymś zaskoczy, poza scenami erotycznymi oczywiście. Nic takiego niestety nie miało miejsca. Obsada nie zdobyła mojej sympatii, erotyka mnie znudziła po pierwszych czterech odcinkach, sceny walk rozczarowały, ogólnie został obraz nędzy i rozpaczy, a całość zapisała się w mojej pamięci jako jeden z największych animowanych koszmarów, jakie miałem okazję zobaczyć. Dlatego przestrzegam Was, drodzy czytelnicy Tanuki, którzy chcielibyście zacząć swoją przygodę z tym anime. Nie róbcie tego! Jest wiele innych, ciekawszych tytułów o podobnej tematyce, z lepszą kreacją świata, sympatyczniejszymi bohaterkami, ciekawszym fanserwisem i walkami, od których nie bolą oczy – tu ciekawostka – w zasadzie półtoraminutowy zwiastun zawiera jakieś 50% scen walk, jakie zobaczycie w trakcie seansu – w dodatku są to najbardziej widowiskowe sceny, co niestety o czymś świadczy. Rzadko zdarza mi się stworzyć tak krótką recenzję dwunastoodcinkowej serii, ale uważam, że w tym przypadku nie ma o czym pisać więcej, a i sens tego pisania jest raczej niewielki. A ja na godnego następcę Freezing będę musiał jeszcze poczekać.

KamilW, 19 marca 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: ARMS
Projekt: Hiraku Kaneko
Reżyser: Hiraku Kaneko
Scenariusz: Yousuke Kuroda

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Valkyrie Drive -Mermaid- - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl