x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
O ile spodziewałem się dość innego zakończenia i niektórych spraw – wszystko wyszło zgrabnie i przyjemnie. Postacie nabrały kolorów, można było z łatwością się z nimi utożsamić. Ciekawe wątki i historie, szczególnie w kliknij: ukryte Tanbarum.
Dobra kontynuacja równie dobrego romansu. Przyjemna i spokojna opowieść o dwójce bardzo charyzmatycznych bohaterach. 8/10
I w sumie jestem zadowolona, bo poziom podobny jak w pierwszym sezonie, czyli zadowalający. Adaptacja pozostaje wierna mandze, jedynie trochę wycinając i przestawiając kolejność. Największą „nielogiczną wpadką” było jak Shirayuki wracała wierzchem z Tanburn po balu… a przecież przybyła w karocy i generalnie to jest kawałek, więc tak o wiele wygodniej dla damy. W anime po prostu chcieli powiązać to z deszczem i przymusowym onsenem, w mandze z racji trochę innej chronologii tak nie było (i Shirayuki wracała karocą). Ale to takie małe wpadki.
Nadal jest słodko aż do próchnicy, nadal uczucie jest krystalicznie czyste i niewynne, nadal poplecznicy są wierni i nieskazitelni. Ale to taki typ anime, więc mi zupełnie to nie przeszkadza. Czasem trzeba dawki pozytywnej energii.
No i Izaaanaaaaaa, jak ja go uwielbiam!
Ocena taka sama jak jedynki, czyli 7/10.
Cintryjka
29.05.2016 22:41 Re: I po drugim sezonie~
Jazda wierzchem jeszcze ujdzie, ale ta wiecznie pięknie upięta, dokładnie taka jak przed balem fryzura mimo całości zawirowań fabularnych to było dopiero coś!
Szału nie ma, ale na razie oglądam. Fajnie, że w tym sezonie akcja przeniosła się poza pałac i jest bardziej przygodowa, bo w poprzednim się trochę rozmyła w dworskich konwenansach. Ja chyba bym w ogóle wolała odwrotne proporcje między romansem a akcją. Postacie są w miarę poprawne i tyle, niestety jakoś nie poczułam do nich głębszej sympatii, szczególnie Shirayuki jak dla mnie jest zbyt wyidealizowana, niedościgniony wzór dla wszystkich ciężko zakuwających japońskich uczennic. Poza tym wydaje mi się, że rysunek w tej serii jest trochę brzydszy, mniej staranny, albo po prostu to mi przestał się podobać.
Awww… dlaczego to jest takie fajne?! Aż się nie mogę doczekać następnego odcinka! Swoją drogą Raj jest genialny, szczerze go uwielbiam, więc odcinki z nim bardzo mi się podobają. Szkoda jedynie, że się zakochuje w Shirayuki, zresztą tak samo jak Obi. Na szczęście nie jest poziom jakichś głupiutkich reverse haremów, bo tutaj obaj panowie trzymają swe uczucia w ryzach, raczej starając się do nich nie przyznawać. Ale gdyby tak wprowadzić jakąś inną bohaterkę dla któregoś z nich, byłabym wniebowzięta – Shirayuki i Zen na głównym planie, a w tle kolejna historia miłosna. No sama słodycz, moje romantyczne potrzeby zostałyby całkowicie wypełnione.
Inna sprawa, że np. Izana jakoś mi nie przypadł do gustu. Raczej nie przepadam za podobnym postępowaniem. Trochę ratuje go głos Ishidy, no i fakt, że naprawdę kocha swego brata. I właśnie scena w końcówki 4 epka szczególnie poprawiła moje mniemanie o nim^^
Co ja mogę – dajcie mi już kolejny odcinek! A potem następne i jeszcze więcej!!!
Ja o księciu Izanie mam akurat najlepsze zdanie… mniemanie… (czy da się to jakoś rzec bez rymu?)
Jest przedstawiony jako niezbyt pozytywna postać, ale w przeciwieństwie do Zena jest cudownie rozsądny i wydaje się być znakomitym władcą. Silny psychicznie, zdecydowany. Dba o dobro królestwa. Świadomy swoich atutów i cech. Uważny obserwator i tak naprawdę troskliwy brat. Odpowiedzialny, bezkompromisowy… Nieco zdystansowany, ale to też dobra cecha dla przyszłego króla. Zen natomiast przy całym uroku szarmanckiego młodzieńca i szlachetnych pobudek jest tylko gówniarzem, który bez przerwy naraża siebie i Śnieżkę. Wymyka się swoim przybocznym, łazi gdzieś słońce jedno wie gdzie. Jakby ktoś go napadł, ani by kwiknął. Dobrze, że chociaż ma swoją świętą trójcę, ale moim zdaniem książę wyjeżdżając gdzieś poza obszar zamku powinien mieć eskortę z dwudziestu takich. Oczywista, że można pokazać jak waleczni i oddani są jego towarzysze gdy walczą 1:10, ale logiki w tym żadnej.
Romans oczywiście jest szalenie uroczy, bo bohaterowie są tak idealni, że trudno nie znaleźć w sobie sympatii dla nich. Niemniej jedną z rzeczy, która mnie wkurzała najbardziej, to absolutna wierność strażników, służących, poddanych… A kiedy Zen chwali swoich przybocznych to wygląda jakby rzucał boczek w zgraję psów. Feudałowie i hrabiowie niechętni poczynaniom księcia i Śnieżki oczywiście po pewnym czasie muszą ulec pod naporem gorących argumentów płynących prosto z szlachetnych serc zamkowej pary.
Z elementów, z których miałam ubaw to był fakt iż cały zamek kibicował biało‑czerwonej parce i śledził cały rozwój wypadków jak najlepszą telenowelę. To było zabawne.
Z postaci polubiłam Szefową zielarzy i młodego Ryuu, który jest genialny, ale odrobinę dziwny i niedostosowany społecznie co czyni go bardziej wiarygodnym i interesującym. Obi też jest bardzo fajną postacią, bo ma plastyczny charakter i trochę brudu za paznokciami. Irytowało mnie tylko kiedy zaczął patrzeć na Zena tym psio‑poddańczym wzrokiem. Zepsuł się. O wiele bardziej przemawiała do mnie wersja, że podoba mu się obserwowanie telenoweli jaka rozgrywała się pod jego bokiem.
Fabuła jest dosyć przewidywalna, ale z tego względu odprężająca. Natomiast ilość słodkości jest moim zdaniem średnio dobrana. Lubię słodkie – lukrowane w miodzie topione serie. Na przykład Ore Monogatari, czy Acchi Kocchi oglądało mi się superprzyjemnie. Akagami Shirayuki ma jednak jakiś zgrzyt i nie mogę zachwycić się. Jedynie 6/10. Miłe, urocze, kiepskawe, za słodkie.
Zgrabna kontynuacja
Dobra kontynuacja równie dobrego romansu. Przyjemna i spokojna opowieść o dwójce bardzo charyzmatycznych bohaterach. 8/10
I po drugim sezonie~
Nadal jest słodko aż do próchnicy, nadal uczucie jest krystalicznie czyste i niewynne, nadal poplecznicy są wierni i nieskazitelni. Ale to taki typ anime, więc mi zupełnie to nie przeszkadza. Czasem trzeba dawki pozytywnej energii.
No i Izaaanaaaaaa, jak ja go uwielbiam!
Ocena taka sama jak jedynki, czyli 7/10.
Re: I po drugim sezonie~
nie w moim guście
do 4 epka
Inna sprawa, że np. Izana jakoś mi nie przypadł do gustu. Raczej nie przepadam za podobnym postępowaniem. Trochę ratuje go głos Ishidy, no i fakt, że naprawdę kocha swego brata. I właśnie scena w końcówki 4 epka szczególnie poprawiła moje mniemanie o nim^^
Co ja mogę – dajcie mi już kolejny odcinek! A potem następne i jeszcze więcej!!!
Re: do 4 epka
Jest przedstawiony jako niezbyt pozytywna postać, ale w przeciwieństwie do Zena jest cudownie rozsądny i wydaje się być znakomitym władcą. Silny psychicznie, zdecydowany. Dba o dobro królestwa. Świadomy swoich atutów i cech. Uważny obserwator i tak naprawdę troskliwy brat. Odpowiedzialny, bezkompromisowy… Nieco zdystansowany, ale to też dobra cecha dla przyszłego króla. Zen natomiast przy całym uroku szarmanckiego młodzieńca i szlachetnych pobudek jest tylko gówniarzem, który bez przerwy naraża siebie i Śnieżkę. Wymyka się swoim przybocznym, łazi gdzieś słońce jedno wie gdzie. Jakby ktoś go napadł, ani by kwiknął. Dobrze, że chociaż ma swoją świętą trójcę, ale moim zdaniem książę wyjeżdżając gdzieś poza obszar zamku powinien mieć eskortę z dwudziestu takich. Oczywista, że można pokazać jak waleczni i oddani są jego towarzysze gdy walczą 1:10, ale logiki w tym żadnej.
Romans oczywiście jest szalenie uroczy, bo bohaterowie są tak idealni, że trudno nie znaleźć w sobie sympatii dla nich. Niemniej jedną z rzeczy, która mnie wkurzała najbardziej, to absolutna wierność strażników, służących, poddanych… A kiedy Zen chwali swoich przybocznych to wygląda jakby rzucał boczek w zgraję psów. Feudałowie i hrabiowie niechętni poczynaniom księcia i Śnieżki oczywiście po pewnym czasie muszą ulec pod naporem gorących argumentów płynących prosto z szlachetnych serc zamkowej pary.
Z elementów, z których miałam ubaw to był fakt iż cały zamek kibicował biało‑czerwonej parce i śledził cały rozwój wypadków jak najlepszą telenowelę. To było zabawne.
Z postaci polubiłam Szefową zielarzy i młodego Ryuu, który jest genialny, ale odrobinę dziwny i niedostosowany społecznie co czyni go bardziej wiarygodnym i interesującym. Obi też jest bardzo fajną postacią, bo ma plastyczny charakter i trochę brudu za paznokciami. Irytowało mnie tylko kiedy zaczął patrzeć na Zena tym psio‑poddańczym wzrokiem. Zepsuł się. O wiele bardziej przemawiała do mnie wersja, że podoba mu się obserwowanie telenoweli jaka rozgrywała się pod jego bokiem.
Fabuła jest dosyć przewidywalna, ale z tego względu odprężająca. Natomiast ilość słodkości jest moim zdaniem średnio dobrana. Lubię słodkie – lukrowane w miodzie topione serie. Na przykład Ore Monogatari, czy Acchi Kocchi oglądało mi się superprzyjemnie. Akagami Shirayuki ma jednak jakiś zgrzyt i nie mogę zachwycić się. Jedynie 6/10. Miłe, urocze, kiepskawe, za słodkie.