Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Dimension W

  • Avatar
    A
    VHVH 23.10.2016 01:48
    opinia
    Do połowy trochę szajs, ale później się poprawia. Daję 6/10
  • Avatar
    A
    Nuxxxx 4.10.2016 21:54
    Lol toto sie zapowiadalo dobrze, skonczylo sie fatalnie. jakos kolo 3 odcinka sobie mysilalam 'bedzie klops' no i byl. Jakas dziwna parodia darker than black z dziurami fabularnymi jak… no :)
  • Avatar
    A
    deduch 19.04.2016 22:55
    cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Abstrahując od kwestii czy DW jest czy nie cyberpunkiem, muszę nie zgodzić się z wieloma definicjami cyberpunku. Odwołam się tu do samej nazwy: cyber – od cybernetyki czyli:nauki o procesach sterowania oraz przekazywania i przekształcania informacji w systemach (upraszczając na użytek niniejszego wywodu: informatyki), punk – 1. ruch kontestujący główny nurt rzeczywistości, 2. gnojek, męt, śmieć.

    Zatem syntetycznie: opowieść, której kluczowe elementy mają związek ze światem cyfrowym, zakładająca istnienie alternatywnej struktury, lub po prostu grupy społecznej powiązanej z tymże cyfrowym światem, kontestującej oficjalny porządek, a uznawanej przez głównonurtowców za margines społeczny.

    Podsumowując – zaprzeczę początkowi komentarza :D i stwierdzę że Dimension W absolutnie cyberpunkiem nie jest, co jednak nie czyni tej serii automatycznie złą.
    • Avatar
      The Beatle 20.04.2016 08:01
      Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
      Tyle że błędnym myśleniem jest dedukcja i próba odgadnięcia definicji wyłącznie na podstawie nazwy. Wskazane przez Ciebie człony wprawdzie są poprawnie podzielone i najprawdopodobniej definicjami zgodne z etymologią, ale nie wyciągniesz wyłącznie z nich istoty tego terminu, odcinając się zupełnie od sposobu jego użycia. Niedaleko szukać sprzeczności, bo takim rozumowaniem za nic nie da się wywnioskować, choćby że jest to gatunek czy też nurt filmowy/literacki.
      • Avatar
        deduch 30.04.2016 16:02
        Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
        Owszem, specjalnie tak właśnie zdefiniowałem cyberpunk, który jest na tyle młodym i niszowym kierunkiem, że trudno mu nadać jakieś sztywne ramy. Zresztą bardzo wiele utworów nie wpasowuje się w sztywne ramy. W dodatku o gatunku decydują cechy ogólne, nie szczegółowe, uważam np. że śmieszne jest umieszczać w definicji gatunku np. szczegółowe cechy świata. Co do sposobu użycia to jeszcze mogę się zgodzić – sposób przedstawienia wydarzeń powinien mieć charakter zgodny z istotą punku, czyli dynamiczny i awangardowy, kontestujący, eksperymentalny, a jednocześnie w dużej mierze oparty o opisy techniczne zerojedynkowego świata (to element cyber). Tym niemniej analizując:
        - czy w DW istotnym elementem fabuły jest stworzona przez człowieka przestrzeń wirtualna? Nie – 5 wymiar jest zjawiskiem fizycznym.
        I tu uważam mamy odpowiedź. Wszelkie inne podobieństwa nie mogą przekreślić podstawowego faktu że brak tu cyfrowego świata, czyli elementu cyber. U podłoża cyberpunku leży bowiem fascynacja sztuczną rzeczywistością stworzoną przez człowieka i jej wpływem na społeczeństwo przyszłości. W DW żaden z tych elementów nie jest ważny, 5 wymiar jest częścią naturalnego świata. Obraz bliskiej stechnicyzowanej przyszłości w której rządzą korporacje nie jest sam z siebie wyznacznikiem cyberpunku, bo w takim przypadku za cyberpunk należałoby uznać np Blade Runnera, który nie ma z CP nic wspólnego.
        • Avatar
          J ♣ 30.04.2016 16:24
          Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
          Teoretycznie masz rację, tylko że w praktyce powszechnie uznaje się Blade Runnera, za przedstawiciela cyberpunku, chociaż wirtualna rzeczywistość w nim nie występuje. Należy też pamiętać, że sam Gibson miał bardzo mgliste wyobrażenie o cyberprzestrzeni i przyznawał później w wywiadach, że jego wizja w Neuromancerze była czysto artystyczna i nie mająca żadnego technologicznego czy naukowego zaczepienia.
        • Avatar
          The Beatle 30.04.2016 16:42
          Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
          tak właśnie zdefiniowałem cyberpunk
          Nie zdefiniowałeś cyberpunku, ale inną rzecz, którą następnie nazwałeś tak samo. Wiem, że z definicjami w naukach dotyczących dzieł kultury trudno o pełną ścisłość i następstwo w tworzeniu terminologii, ale przyjęto, że decyzyjność mają tu znawcy, specjaliści, twórcy opracowań, etc. Cyberpunk miał już jakąś swoją definicję stworzoną przez ww. zanim napisałeś swój komentarz. A ponieważ nie dysponujesz tu autorytetem, nie mogłeś tej definicji zmienić. To, co zdefiniowałeś, nie jest cyberpunkiem, ale czymś innym, co w mylący sposób nazywasz tak samo.
          Poza tym, jak pisałem, na pewno błędne było Twoje podejście tworzenia definicji na podstawie samej tylko nazwy. Próbując podobnie, przez etymologię, redefiniować np. gatunek komedii, stwierdziłbyś, że nie ma on zastosowania do dzieł filmowych, bo te nie mogą być pieśniami paradnymi, na co wskazuje nazwa.

          śmieszne jest umieszczać w definicji gatunku np. szczegółowe cechy świata
          Im bardziej szczegółowy gatunek, tym bardziej szczegółowe cechy i to chyba jedno z założeń idei klasyfikacji gatunkowej. Cyberpunk nie jest „gatunkiem podstawowym”, ale pod gatunkiem science­‑fiction (które też jest podrzędne względem fantastyki).

          Tym niemniej analizując: – czy w DW istotnym elementem fabuły jest stworzona przez człowieka przestrzeń wirtualna? Nie – 5 wymiar jest zjawiskiem fizycznym.
          Nigdzie nie pisałem, że nie zgadzam się z Tobą w kwestii tego, czy DW można uznać za cyberpunk. Zwracałem uwagę na stosowane przez Ciebie błędne podejście na drodze do rozstrzygnięcia tej kwestii. Sam uważam, że klasyfikacja DW do cyberpunku nie należy do fortunnych choćby przez wzgląd na grupę docelową odbiorców cyberpunku, ale widzę dla niej podstawy w uznawanych definicjach.

          za cyberpunk należałoby uznać np Blade Runnera, który nie ma z CP nic wspólnego
          Blade Runner jest uznawany za jednego z najwcześniejszych przedstawicieli cyberpunku na srebrnym ekranie. Wszystkie opracowania poświęcone fenomenowi gatunku, które czytałem, wspominają o tym filmie.
          • Avatar
            deduch 30.04.2016 18:33
            Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
            [edit] W wiki film Blade Runner jest wymieniony jako cyberpunk, co uważam za wierutną bzdurę, choć nie neguję że Scott mógł po trosze inspirować się cyberpunkową estetyką.
            Po pierwsze – brak tu prawdziwie cyfrowego świata, akcja w całości rozgrywa się w prawdziwej nie sztucznej rzeczywistości, a androidy są sztucznymi ludźmi o poprawionych „parametrach technicznych” a nie cyborgami.
            Po drugie – nowela, którą Scott adaptował nie ma z CP nic wspólnego, Dick to klasyczne S­‑F.
            Po trzecie – całość stylizowana jest na film Noir, a każdy kto nazwie np. utwory Chandlera protoplastą cyberpunku zasługuje nawet nie na śmiech…
            Po czwarte – brak tu zbuntowanej ludzkiej społeczności związanej z technologią – androidy psychicznie nie są ludźmi (po to są testy psychologiczne) i nie tworzą społeczności.
            Nie żebym dyskryminował androidy, jednak bliżej im do osobnej rasy kosmicznej – obcych. Na tym zresztą opiera się konflikt będący istotą fabuły.
            Blade Runner to faktycznie antyutopia, ale nie nazywajmy każdej antyutopii cyberpunkiem, podobieństwo uważam za czysto zewnętrzne. Tak patrząc to już wszystkie Ucieczki są bardziej cyberpunkiem – są wszczepy, gangi, punkowy klimat, rząd przypomina bardziej gang lub korpo… a tymczasem to post­‑apo. Cyberpunk nie ma patentu ani na SF ani na naturalizm, nie można nawet uogólnić że to naturalistyczna SF.

            Co do definicji – masz niby rację co do znawców gatunku, jednak że zacytuję kolegę J powyżej: „Należy też pamiętać, że sam Gibson miał bardzo mgliste wyobrażenie o cyberprzestrzeni i przyznawał później w wywiadach, że jego wizja w Neuromancerze była czysto artystyczna i nie mająca żadnego technologicznego czy naukowego zaczepienia.”. Zatem nawet koncepcja autora była mglista i płynna to niby czemu „znafcy” uważają że wiedzą lepiej?
            • Avatar
              The Beatle 30.04.2016 18:59
              Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
              Nie za bardzo rozumiem, po co rozwijasz kwestię Blade Runnera. Nie mam na ten temat swojej opinii, bo nie czuję takiej potrzeby. Gdyby ktoś się mnie spytał, czy Blade Runner przynależy do cyberpunku, odpowiedziałbym, że tak, bo tak piszą ludzie, którzy znają się na gatunkach filmowych i rozumiem argumentację, którą przedstawiają. Nie przekonasz mnie, że jest inaczej, bo jak wyżej pisałem, nie masz autorytetu.

              Zatem nawet koncepcja autora była mglista i płynna to niby czemu „znafcy” uważają że wiedzą lepiej?
              Pytanie, na ile twórca ma prawo do klasyfikacji swoich dzieł. Ja jestem zwolennikiem podejścia, które analizę i ocenę utworu powierza odbiorcy, niezależnie od tego co sądzi autor. A więc z mojego punktu widzenia twórca mógł powiedzieć cokolwiek, ale nie ma to znaczenia, dopóki tego nie zaakceptuje odbiorca.
              Ci „znafcy” to ludzie, którzy poświęcili mnóstwo nauki i pracy na przygotowanie (przynajmniej tak być powinno), które pozwala im wydawać rzetelne opinie. I jak widać takie opinie są powszechnie uznawane za bardziej wartościowe niż opinie laików. Faktycznie to tylko ludzie, którzy wydają tylko osobiste sądy i mogą się mylić (figura retoryczna – w zasadzie nie można się mylić, wyrażając opinię), ale podważając ich autorytet, podważasz cały system klasyfikacji gatunkowej. Oni nie uważają, że wiedzą lepiej, ale uważają, że uważają lepiej. Jeśli próbujesz zdewaluować te opinie, wychodząc z pozycji bez autorytetu, musisz poczynić założenie, że autorytet nie ma znaczenia, czym niszczysz ustalone sposoby przyjmowania definicji, itd. Wtedy już nie ma cyberpunku, sci­‑fi, komedii, ale wszędzie jest „jakoktochce”. Jeśli Ci się to podoba, to okej; ja wolę się poruszać w systemie może wadliwie, ale wciąż jakoś zdefiniowanym.
            • Avatar
              deduch 30.04.2016 19:00
              Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
              Heh i zabrakło podsumowania odnoszącego się do DW – definicja cyberpunku, którą zdaje się preferujesz, została stworzona sztucznie, a ci, którzy ją tworzyli sięgali po koncepcje i utwory które im pasowały, by „uszlachetnić” gatunek, nie dbając o to czy ma to jakiś sens, czy nie. I właśnie gdyby w ten sposób spojrzeć to można by zaliczyć DW do cyberpunku – mamy miasto, mamy masę, mamy maszynę, mamy bliską przyszłość, nieco antyutopijną, mamy korpo, wszczepy… co tylko chcesz z takiej sztucznej definicji. Tylko – co to ma wspólnego z utworami Gibsona?
              • Avatar
                The Beatle 30.04.2016 19:18
                Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
                Nie mam podstaw, żeby uwierzyć w Twoje twierdzenie, że to „sztuczna” definicja (cokolwiek by to miało oznaczać), natomiast też nie udowodnię, że jest przeciwnie, więc zostawiam to nierozstrzygnięte. Natomiast mogę wystosować pewien kredyt zaufania do ludzi, których uznaję za autorytety i którzy posługują się taką definicją, żeby uznać ją za właściwą. W tej definicji Blade Runner jest zaliczany do cyberpunku. Jak z DW nie wiem – podział gatunkowy anime nie ma takiego przygotowania merytorycznego jak podział filmów. Można rozważać to i dyskutować (swoją opinię wyłożyłem wyżej), a w kwestiach ostatecznych opierać się na tekstach różnych recenzji.

                Natomiast co do samej definicji, wolę tę uznaną, której „naturalność” być może jest wątpliwa, niż tę wyprowadzoną przez Ciebie wyżej, o której wiem, że została wydedukowana w kompletnie niewłaściwy sposób.
                • Avatar
                  deduch 30.04.2016 19:40
                  Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
                  Przedstawię tylko link do opracowania które jest najbliższe mojemu poglądowi.
                  [link][link][/link]
                  Nie chcę dalej rozwijać tej dyskusji bo każdy ma prawo do własnego zdania, uważam jednak że zaliczanie utworów wstecz do gatunku to naciąganie faktów.
                  • Avatar
                    The Beatle 30.04.2016 19:55
                    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
                    Skoro piszesz, że najbliższe, to zakładam, że nie musisz się z nim w pełni zgadzać, ale to opracowanie wskazuje Blade Runnera jako film z elementami cyberpunku i robi to przy wymienianiu najważniejszych dzieł dla gatunku.
                    • Avatar
                      deduch 30.04.2016 20:05
                      Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
                      „Elementami” – tak o to chodzi, a nie że to cyberpunk czystą gębą. Tym elementem jest nastrój – mogę się z tym zgodzić, choć jak pisałem można to łatwo doprowadzić do absurdu wskazując kino Noir jako protoplastę CP.
  • Avatar
    A
    Slova 3.04.2016 08:32
    Jak mi kurcze jest żal, że tak tę serię skiepścili. I nawet początek tego nie zapowiadał, że z porządnie zapowiadającego się anime zrobią coś z tak tandetną fabułą i spapraną reżyserią, co skumulowało się zwłaszcza w ostatnich odcinkach… Tak od połowy to się oglądało wręcz tragicznie, fabuła gdzieś kluczyła starając pozbierać się do kupy… Nie, tak się po prostu nie robi.
    • Avatar
      MrHybryda 5.04.2016 14:26
      Mam dokładnie takie same odczucia.
  • Avatar
    A
    Slova 27.03.2016 23:54
    cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
    psze państwa

    chciałbym wyjaśnić tu pewną istotną kwestię.
    Istotą cyberpunku jest wyrażenie obawy autora o teraźniejszość, albo najbliższą przyszłość, ukazując jakieś fikcyjne wydarzenia z przyszłości. TO jest istota cyberpunku, a nie wielkie korpo i tak dalej – biorąc pod uwagę takie czynniki to jako cyberpunk można by podciągnąć Ima, sokoni iru boku, bo jest wielkie korpo (organizacja wojskowa), wykorzystywanie dzieci, degradacja wartości moralnych, sci­‑fi i tak dalej. Nie, to nie czyni cyberpunku.

    Problemem Dimension W na drodze do cyberpunku jest to, że nie pokazuje jasno, ani nawet zawile, żadnego problemu, jakim mielibyśmy się jako odbiorcy martwić, niczego, co by do nas przemówiło i skłoniło do refleksji nad postępem dzisiejszego świata. Przede wszystkim trudno odnieść świat ukazany w DW do naszego, gdyż potraktowano ten aspekt po macoszemu. Wiemy, że biorą energię z powietrza i zarządza tym wielkie korpo, którego szef wygląda jak Seteve Jobs. I to wszystko. Autor w tak radosny sposób zignorował nam znany geopolityczny układ sił i założył, że wszyscy z radością się zunifikują w imię pozyskania nowej energii, że to zakrawa o parodię – tak zbudowane miejsce akcji nie ma odniesienia do tego, co znamy, dlatego też nie można przełożyć problemów bohaterów na nasze realia.

    CO za tym idzie dalej, to główna oś fabularna serii – że istnieją ogniwa do pozyskiwania energii z niczego, które są niebezpieczne.

    NO BO PRĄD ELEKTRYCZNY Z GNIAZDKA JEST ABSOLUTNIE BEZPIECZNY JAK WSZYSCY WIEMY

    Problem w tym, że jasno jest powiedziane, że jako końcowych użytkowników nie powinno nas to obchodzić. Niebezpieczne okazują się nielegalne ogniwa, do których normalnie nie powinno się mieć dostępu. NO KTÓŻ BY POMYŚLAŁ, ŻE PODPINANIE SIĘ NA LEWO DO GAZOCIĄGU JEST NIEBEZPIECZNE?

    Ta seria ukazuje problem na takiej zasadzie, że skoro windows nie działa, bo użytkownik skasował system 32, to jest to zły system i trzeba kupić Maca.

    Dimension W nie odwołuje się do żadnego problemu, który moglibyśmy spotkać w bliskiej przyszłości ani do żadnego obecnego, na który normalnie nie zwracamy uwagi.

    to miało chyba takie założenie, ale niestety zmieniło się w techno­‑fantasy, w którym dzielna załoga bije się o posiadanie smoczych kul. gdzie w tym cyberpunk? Czy Dragon Ball był cyberpunkiem? Przecież też miał cyborki i elementy sci­‑fi, złe organizacje i tym podobne.

    Dimension W to MIAŁ BYĆ cyberpunk. Ale nie wyszło, niestety łatka, myląca wielce, pozostała. i żaden z tego neocyberpunk, żaden renesans, to nieudolna próba.
    • Avatar
      Tedowski 28.03.2016 00:15
      Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
      TO jest istota cyberpunku.

      Nie, TO jest tylko twoja istota cyberpunku. Byłbym wdzięczny, gdybyś nie wmawiał mi, co jest cyperbunkiem, a co nie na podstawie własnego widzimisię.
      • Avatar
        Slova 28.03.2016 00:50
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        Chętnie poznam Twoją.
    • Avatar
      J ♣ 28.03.2016 00:18
      Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
      Dimension W to MIAŁ BYĆ cyberpunk. Ale nie wyszło, niestety łatka, myląca wielce, pozostała.


      I do tego właśnie faktu odnosił się tytuł mojego komentarza – że coś tam cyberpunkowego było albo przynajmniej miało być i dlatego tak zostało otagowane.

      A co do „wyrażenia obawy autora o teraźniejszość, albo najbliższą przyszłość, ukazując jakieś fikcyjne wydarzenia z przyszłości”, to jak dla mnie autor próbował zobrazować obawę o pozyskiwanie energii z elektrowni atomowych (w końcu manga zaczęła ukazywać się pół roku po Fukushimie). Dlatego niby energia z „cewek” jest czysta i nie ma skutków ubocznych, ale jak już zdarzy się jakaś niestabilna i pierdyknie, to wywołuje katastrofalne skutki dla całego otoczenia. Pewnie dlatego ofiary cewek często wyglądają jak po chorobie popromiennej albo mutacji.
      • Avatar
        Slova 28.03.2016 00:46
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        No… Piknik na skraju drogi to mu nie wyszedł z tego.
        • Avatar
          Diffie Hellman 28.03.2016 01:02
          Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
          ...który nie ma nic z cyberpunkiem wspólnego ale tym dłużej nad tym myślę, tym więcej podobieństw widzę między nim a tą badziewną serią.
          • Avatar
            Slova 28.03.2016 01:12
            Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
            Wiem, że nie ma, ale przykład wydał mi się odpowiedni.
        • Avatar
          J ♣ 28.03.2016 01:03
          Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
          „Klątwa doliny węży” to formalnie też kino nowej przygody, chociaż trudno to dostrzec na ekranie, nie wiedząc z góry jakie były założenia fabularne tego tworu.
          A czy „Plan 9 z kosmosu” to sci­‑fi, horror czy jednak komedia? W założeniu miał być horror i sci­‑fi, ale w praktyce sci­‑fi praktycznie w tym nie ma, a i horror z tego żaden, tylko niezamierzona komedia wyszła. A jednak widnieje na filmwebie jako gatunek horror i sci­‑fi.
          Dlatego nie wiem, czy indolencja autora w zbudowaniu cyberpunkowego klimatu przekreśla od razu fakt, że jego intencją było jednak zbudowanie cyberpunkowego klimatu.
          • Avatar
            Slova 28.03.2016 01:12
            Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
            Tak, ale my tu rozwodzimy się (przynajmniej ja) nad stanem faktycznym, który utrudnia zaakceptowanie starań autora jako udanych.
    • Avatar
      blob 28.03.2016 01:55
      Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
      Eee, a skąd to całe zamieszanie z cyberpunkiem? Bo ja bym tej serii cyberpunkiem nie nazwał, ale może coś mnie ominęło… jeżeli autor się starał to faktycznie mu nie wyszło, bo do Blade Runnera serii daleko, ale dziwią mnie twoje dywagacje, bo z czegoś musiałeś je wziąść :P

      Prawda jest taka, że seria dawała nadzieję na bycie czymś więcej niż ostatecznie była (trochę zmarnowany potencjał, cóż tak to bywa z 12­‑odcinkowcami), ale i tak uważam ją za przyjemny seans i jedną z ciekawszych pozycji tego sezonu. A OP i ED wymiata :P
      • Avatar
        Slova 28.03.2016 09:31
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        Popatrz niżej, ludzie usilnie starają się legitymować metkę cyberpunku dla tej serii, kiedy rzeczywistość temu przeczy.
      • Avatar
        Ryuki 28.03.2016 13:21
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        Nie sądzę by autor celował w cyberpunk. Założenia jak i styl od samego początku idą w zupełnie inną stroną. Dla mnie od początku było jasne za co się wzięłam. Za stylizowany SF akcji z dystansem do siebie i ciekawym settingiem opartym na założeniu Tesli. Oczywiście mi to spasowało zwłaszcza, że ja nawet nie lubię cyberpunku.


        Co do nadawania tej etykiety. Podtrzymuję to co pisałam, ludzie są głodni cyberpunku i szukają go po seriach SF, które chociaż mają odrobinkę podobnych motywów. Natomiast dla mnie zabawne jest to, że od Dimension W bliższe cyberpunkowi jest nawet Yugioh 5D's… taa, głównie dlatego, że zainspirowali się Akirą. Oczywiście wymienione anime również nie należy do tego gatunku, choć dotknęło rozwarstwienia się społeczeństwa na warstwy spowodowane nowym rodzaję energii czego w Dimension nie ma.
    • Avatar
      Zegarmistrz 28.03.2016 15:48
      Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
      Slova skąd ty wziąłeś tą definicję?
      • Avatar
        Domi-kun 28.03.2016 16:06
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        Pewnie sam ją stworzył.
      • Avatar
        Slova 28.03.2016 17:03
        Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
        Z doświadczenia.
        • Avatar
          Zegarmistrz 28.03.2016 18:32
          Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
          No właśnie widać. Bo nie ma ona nic wspólnego z tym gatunkiem.

          Generalnie w Cyberpunku chodziło o wziętą z wcześniejszego modernizmu zasadę 3M: Miasto, Masa, Maszyna. Dla modernistów tak miała wyglądać przyszłość, gdzie ludzie, maszyny i architektura zleją się w jeden, harmonijny organizm, dzięki czemu ludzkość osiągnie szczęście.

          W Cyberpunku chodzi o mniej­‑więcej to samo, z tym, że zależnie od ujęcia: albo jest to pułapka i koszmar, który szczęścia nie daje, albo też mainstreamowa ścieżka okazuje się nie nadawać dla niektórych outsiderów: przestępców, artystów, wolnomyślicieli, rozmaitej bohemy, niedostosowanych buntowników etc. Ci tworzą pozostającą na peryferiach kontrkulturę samotnych buntowników. I to właśnie na ich losach skupia się gatunek. Stąd też pochodzi końcówka „punk”.
          • Avatar
            Slova 28.03.2016 18:49
            Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
            No, takiej definicji mogę uwierzyć. Niemniej problem z Dimension W tkwi w tym, że owej zasady 3M nie spełnia.

            Dzięki za wyjaśnienie.
    • Avatar
      MrHybryda 5.04.2016 14:58
      Re: cyberpunkowcy od siedmiu boleści...
      Co do definicji się mylisz, ale masz absolutną rację co do tego, że Dimension nie należy do cyberpunku. Są w nim elementy typowe dla cyberpunku, ale to tylko oderwane od siebie elementy, nie występują masowo i nie wiodą roli przewodniej (to tak jak w naszym świecie są np. ludzie scyborgizowani, są maniacy komputerowi i hakerzy żyjący w brudnych obskurnych pomieszczeniach, są ludzie zdemoralizowani, ale i tak nie klasyfikujemy świata jako cyberpunkowy). Ktoś kto klasyfikuje Dimension jako cyberpunk tylko powyciągał co mu pasowało do gatunku i zaszufladkował. Polecam skorzystać ze zgrabnej definicji cyberpunku publikowanej na wikipedii.
  • Avatar
    A
    J ♣ 27.03.2016 19:14
    Cyberpunk dla gimbusów
    Niestety wyszedł z tego kompletny bzdet. Jednowymiarowi, stereotypowi bohaterowie i chaotycznie poprowadzona fabuła, mimo że i tak schemat gonił schemat. Naukowo­‑filozoficzny bełkot, bez żadnego sensu ani nawet próby zahaczenia o realizm. Ale najgorszy z tego wszystkiego był ten żałosny, przerysowany „medo sajentisto”, którego nie dało się oglądać bez rosnącej irytacji i zgrzytania zębami.
    Chyba największe rozczarowanie sezonu.
    • Avatar
      Ryuki 27.03.2016 19:56
      Re: Cyberpunk dla gimbusów
      Tylko, że to nie cyberpunk­‑_- Skąd w ogóle taki pomysł. To zwyczajne stylizowane SF.

      Osobiście anime dla mnie zrobiło to co miało, zainteresowało mnie mangą. A dokładnie rzecz biorąc udzieliło mi istotnych informacji jakich potrzebuję by zabrać się za seinen( podobnie z Ajin ) bo już wcześniej manga mnie stylistyką zaciekawiła. Tylko tłumaczenie jest w lesie. Natomiast anime jak skończę nie dostanie mniej niż 7, za samą niesamowitą animacje mu się należy.
      • Avatar
        J ♣ 27.03.2016 20:09
        Re: Cyberpunk dla gimbusów
        No niestety, ale występują tu definicyjne elementy cyberpunku, chociaż zostały beznadziejnie wplecione w fabułę.

        Cyberpunk, a subgenre of science fiction in a future setting, tends to focus on "high tech and on low life” aspects of society.[1][2] It features advanced technology and science, such as information technology and cybernetics, coupled with a degree of breakdown or radical change in the social order


        „High­‑tech” był, zaawansowana technologia i „nauka” były, cybernetyka była, androidy były, zbudowanie nowego ładu na świecie w postaci korporacji „New Tesla” było i nawet jakieś rozruchy społeczne w afrykańskim kraju się znalazły.
        • Avatar
          Ryuki 27.03.2016 20:26
          Re: Cyberpunk dla gimbusów
          Czyli według tego prawie całe SF to cyberpunk i tak z duża część fantasy, ok. Nie wiedziałam, że nawet Grandia to cyberpunk xD

          A tak serio, to co podkreśliłeś to tak częste elementy fabuły, że ich wystąpienie nie skutkuje zaraz cyberpunkiem. Chociażby takie rzeczy jak wpływy technologii na społeczeństwo, cyborgi( o dziwo niezwykle popularne w jrpg ) czy zmiana ładu są zarówno w zwykłym SF jak hybrydach z fantasy. Cyberpunk bardziej opiera się na tym jak te elementy są użyte niż ich istnieniu. I tutaj Dimension W raczej trzeba niezwykle mocno ciągnąć by przykleić mu tą etykietę.
          • Avatar
            J ♣ 27.03.2016 20:40
            Re: Cyberpunk dla gimbusów
            Właśnie dlatego w temacie podkreśliłem, że mamy tu do czynienia z cyberpunkiem dalece ułomnym, pretekstowym i infantylnym. To właściwie karykatura cyberpunku, co niestety nie zmienia faktu, że ta seria podpada pod w/w gatunek.
            • Avatar
              Ryuki 27.03.2016 20:50
              Re: Cyberpunk dla gimbusów
              Albo po prostu to zwykłe SF? Ja nie widzę tu podpadania pod gatunek. I tak zrozumiałam, że ci się seria nie podoba^^ co nie znaczy, że się zgadzam.
              • Avatar
                J ♣ 27.03.2016 20:58
                Re: Cyberpunk dla gimbusów
                Wiem, że to żodyn argument, ale nawet na tanuki seria została otagowana jako „cyberpunk”, a na wikipedii jako „postcyberpunk”.
                I może Cię to zdziwi, ale takiego „Terminatora” czy „Robocopa” też uznaje się za posiadające elementy cyberpunkowe, że o „Matrixie” nie wspomnę. Ba! Nawet taka „Paprika” widnieje na liście cyberpunkowych animacji.
                • Avatar
                  Ryuki 27.03.2016 21:22
                  Re: Cyberpunk dla gimbusów
                  Powiedziałam bym raczej, że ludzie są głodni cyberpunku zwłaszcza, że to dość rzadki gatunek w tych czasach. Albo ciężko im widzieć daną serię jako zwyczajne pospolite SF( na marginesie to pisze fan hybryd gatunkowych zwłaszcza SF + Fantasy = magia normalnie ) Podobnie do serii post apokaliptycznych, które też ciężko obecnie dorwać( całe lata 90 w anime ).

                  Pomijając to co myślę o tutejszych tagach. Przynajmniej nie rzuciłeś MAL'u, to dopiero plejada bzdur.
                  • Avatar
                    J ♣ 27.03.2016 21:28
                    Re: Cyberpunk dla gimbusów
                    SF + Fantasy = magia normalnie

                    O to, to, to! Właśnie takie miałem wrażenie oglądając „Dimension W”, że to nie żadne sci­‑fi, tylko science­‑magic ^^ Ale cybernetyka była tu jednak wszechobecna.
                    • Avatar
                      Ryuki 27.03.2016 22:00
                      Re: Cyberpunk dla gimbusów
                      Heh, nie zdziwiłam bym się gdyby w pewnym momencie autor przemycił trochę fantasy. Jednak na razie to nie jest ta hybryda. Magie natomiast nie miałam dosłownie na myśli. Zwyczajnie uważam za „magiczne” to jak bardzo łączenie tych niby tak różnych gatunków jest w japońskich mediach, zwłaszcza w rpg( tam znalezć tytuł gdzie nagle nie pojawia się statek kosmiczny/stacja kosmiczna/wysoko rozwinięta cywilizacja jest niezwykle trudne ) popularne. No ale mówię tu o narodzie, który stworzył Lord of Lords Ryu Knight połączenie fantasy, SF, elementów westernu, mecha i post apokaliptycznego klimatu w jednym.
        • Avatar
          blob 28.03.2016 02:05
          Re: Cyberpunk dla gimbusów
          Z przytoczonej przez ciebie definicji wynika, że a i owszem cyberpunk traktuje o high tech, ale zachodzę w głowę gdzie w W można zobaczyć, idąc za definicją, analizę „radykalnych zmian w porządku społecznym”.

          Znafcą nie jestem, ale wdg mnie W jest tak dalekie od cyberpunku jak Kyoma od używania coil­‑i. Tak jak mój przedmówca wspomniał to raczej stylizowane SF z pseudonaukowym bełkotem (choć co ja tam wiem) i seria akcji niż analiza rozwarstwienia społecznego wywołanego rozwojem technologii…
          • J ♣ 28.03.2016 10:05:37 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Kysz 27.03.2016 18:14
    Całkiem niezła seria akcji w cyberpunkowych klimatach z tego wyszła. Bez nastolatków z wielkimi traumami zbawiających świat, za to z sensowną dwójką głównych bohaterów. Nie jest to nie wiadomo jaki poziom z wielce głębokim przesłaniem, fabularnie nie zawsze trzyma równy poziom, ale w ogólnym rozrachunku uważam to za solidny tytuł.
    Fabuła - cały pomysł na taką a nie inną organizację świata był bardzo ciekawy, choć w ostateczności okazało się, że nie wgłębiano się w to zbytnio. Czy to źle? Jak dla mnie. Nawet pomimo kilku większych bądź mniejszych debilizmów, wyszło to sensownie, z solidnym zakończeniem, splatającym wszystkie wątki ze sobą. Nie wydaje mi się, by w założeniu miała być to niezwykle ciężka seria z „mądrym przesłaniem”, a raczej klasyczne kino akcji odwołujące się momentami do cięższych klimatów. Nie liczyłam tu na drugiego Gitsa, temu też nie jestem zawiedziona i nieźle się przy tym bawiłam, a kolejne epki mnie nie nudziły.
    Bohaterowie - największą zaletą tej serii jest osadzenie w głównej roli tak sensownej postaci, jaką jest Kyouma. Co prawda dodano mu tragiczną przeszłość, ale nie skończył on jako wiecznie jojczący wyrzutek społeczny. Nie był zbyt emocjonalny, ale też nie wyszedł całkowicie pusto i bezpłciowo – ot, odwalał swoją robotę i nie rozczulał się nad każdym przypadkowo spotkanym biedactwem. Początkowo wielką niewiadomą stanowiła za to Mira. Obawiałam, że skończy jako słodki dodatek, kompletnie nieprzydatny i tylko pałętający się pod nogami głównego bohatera. Lecz i ona wypadła nadzwyczaj dobrze – nie trzeba jej było wiecznie ratować, kiedy trzeba, była przydatna, przez co nie irytowała.
    Znacznie słabiej oceniam całą tę ekipę z Isli, bo zupełnie nie przypadło mi do gustu ich zachowanie, że nie wspomnę o motywacjach (nie licząc kwestii z Lwaiem).
    Grafika – powiedziałabym, że wyszło średnio. Ani tu szczególnie spektakularnej animacji nie widziałam, ani drobiazgowo przedstawionych teł, ani wybitnie oryginalnych projektów postaci. Z drugiej strony, całość przedstawiono poprawnie, z zachowaniem odpowiedniego klimatu (choćby poprzez zastosowanie stonowanej kolorystyki), który jednak mógłby być znacznie lepszy, gdyby wszystko nie wydało się takie… plastikowe (przy czym to kwestia takich czasów, teraz wszystko wygląda podobnie, a osobiście wolę np. kreskę znaną ze starszych serii). Co natomiast mnie drażniło, to okazjonalne jednolite plansze zamiast tła. Podejrzewam, że zastosowano je w celu oszczędności, uznając je za lepsze rozwiązanie niż standardowy spadek jakości w kolejnych odcinkach. Dla mnie jednak było to równie beznadziejne, jak graficzne wpadki, więc nie jestem w stanie przymknąć na to oka.
    Muzyka – Opening mnie nie kupił, gdyż poza dynamicznością nie miał w sobie niczego ciekawego. Za to spodobał mi się ending, chyba najlepszy z zimy. Na muzykę w tle standardowo nie zwróciłam uwagi.

    Nie miałabym nic przeciwko, by co sezon wychodził podobny tytuł, na mniej więcej takim poziomie. W końcu serie typowo rozrywkowe, bez głębszych przemyśleń, też są potrzebne, a miło od czasu do czasu oderwać się od standardowej papki szkolno­‑supermocowo­‑fantastycznej. Ode mnie 7/10.
    • Avatar
      Slova 27.03.2016 19:08
      w cyberpunkowych klimatach

      Przecież w tym ani grama cyberpunku nie było, nawet biorąc pod uwagę jak ten gatunek ewoluował do dnia dzisiejszego.
      • Avatar
        Kysz 27.03.2016 20:00
        No rzeczywiście, wcale a wcale. Futurystyczna rzeczywistość, w której kontrolę sprawuje korporacja trzymająca w ręku całą technologiczną przyszłość; wojny związane z owym rozwojem; uzależnione od technologii społeczeństwo; a nade wszystko kwestie powiązań człowieka i maszyny i związane z tym odwołania do kwestii duszy i człowieczeństwa – faktycznie, nie ma w tym grama cyberpunku ;p Nawet jeśli pewne kwestie zostały kiepsko przedstawione, nie neguje to przynależności do tego gatunku – nie tak to działa…
        • Avatar
          Slova 27.03.2016 21:25
          Pod tak napisaną definicję trudno by nawet mangę GiTSa podciągnąć.
          • Avatar
            Kysz 27.03.2016 21:39
            Szkoda tylko, że to nie była definicja i nigdy nią być nie miała. I zanim nie napiszesz czegoś bardziej konstruktywne poza „nie bo nie”, to mnie też nie chce się wysilać w potwierdzanie dlaczego to pasuje do cyberpunku. xd
  • BladyPalec 21.03.2016 11:57:42 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Turbo Kapec 13.03.2016 23:34
    Na początku bardzo mi się ten główny bohater kojarzył z protagonistą Bramy Piekieł.
    Niestety scenariusz nie dostarczył.


    Słaby sezon.
  • Avatar
    A
    Chmura 26.02.2016 22:53
    równia pochyła
    Główne postacie chyba miały być ciekawe, ale są stereotypowe i jak na razie nie dzieje się nic, co by mogło je pogłębić i zmienić mój osąd. Tym bardziej, że opowieści o duecie „stary gbur i pełna energii (he he he) paniusia” też już znamy. W tym przypadku szczególnie drętwa jest postać męska poza tym, że fajnie rzuca nożami. Pani robot trochę bardziej mnie zaintrygowała, ale tylko trochę. O proszę, nawet nie pamiętam jak oni się nazywają. Spodziewałam się, że to anime będzie lepsze. Bo może jeszcze będzie, chociaż czarno to widzę.
    • Avatar
      Koogie 27.02.2016 00:53
      Re: równia pochyła
      No anime troche spadlo poziomem, nie da sie ukryc.
      A co do pamietania imion postaci w anime. Prawde mowiac ja prywatnie naprawde rzadko je pamietam. Nawet w tych ktore mi sie podobaja.
  • Avatar
    A
    Easnadh 20.02.2016 11:10
    To nie całkiem to, o czym myślałam
    Już w pełnych metafizycznego bełkotu odcinkach z tym pisarzem miałam złe przeczucia, ale odcinek z afrykańskim księciem (jego postać pozostawię bez komentarza;  kliknij: ukryte , no haha, gdzieś w tle mojego umysłu majaczy mi prześmiewczy cytat o prostytutkach z Sapkowskiego… A fragment z tą służącą­‑androidem w limuzynie już zupełnie mnie odrzucił, cóż za niski przykład bardzo taniego i niedwuznacznego fanserwisu) przekonał mnie, że ta seria idzie w całkiem inną stronę, niż na początku myślałam, że pójdzie. Na dodatek ten niewielki pierwiastek, niejasne uczucie, że jest tam w klimacie coś, co przypomina Bebopa, znikło. To już nawet nie jest ten poziom, co Darker than BLACK, tylko kilka stopni niżej. A myślę, że teraz już będzie tylko droga w dół.

    Cóż, zobaczymy. Może kolejny odcinek przynajmniej zaciekawi mnie to na tyle, żeby chciało mi się to anime dokończyć – jak nie, porzucę je w sumie bez żalu.
  • Avatar
    A
    Koogie 5.02.2016 12:06
    Póki co nie jest źle. Mimo wszystko wolałbym by seria było odrobine bardziej ugruntowana naukowo i w rzeczywistości, ale nie jest źle, przynajmniej świat wydaje się spójny i jakby operował na swoich własnych magicznych zasadach. Taka fantastyka z domieszka cyberpunku.
    Natura odcinków jest troszkę epizodyczna I wychodzi to na spory plus serii, bo szybciej poznajemy ten fantastyczny świata. Główny żeński lead jest przeuroczy.
    Naprawdę nie ma na co narzekać, solidna lekka seria akcji dla tych którzy mają dość tego że ten gatunek został zdominowany przez seria o nastolatkach.
  • Avatar
    A
    thorn 3.02.2016 22:15
    Taki trochę koktajl z DTB, Psycho­‑Pass i Indexa, klimatem najbardziej zbliżone do tego ostatniego. Na razie strasznie fajnie się ogląda. Mira mnie kupiła zdecydowanie :3
  • Avatar
    A
    blob 1.02.2016 01:08
    Każdy kolejny odcinek udowadnia mi jak dobrze seria jest zrobiona. Choć na razie mamy po prostu dobre anime akcji, to jakość wykonania jest wysokiej próby (oczywiście jak na serię tv). Podoba mi się zwłaszcza warstwa muzyczna, klimat i postacie dwójki naszych bohaterów. Razem z Boku dake i Grimgarem to jedna z moich ulubionych serii tej zimy :)
  • Avatar
    A
    BlackResBei 25.01.2016 16:40
    Anime zaczęło się z hukiem a potem napięcie tylko rośnie:)
  • Avatar
    A
    GLASS 14.01.2016 11:22
    Po pierwszym odcinku anime wydaje się być… poprawne. Ładna grafika, jasno przedstawione realia, jakaś tam intryga – drugi odcinek na pewno obejrzę, głównie dlatego bo chcę bliżej postaci poznać.
  • Avatar
    A
    bulwa24 14.01.2016 10:11
    Jest kilka niedociągnięć, mimo to się dobrze zapowiada.
    1- mechanik wychodzi spod samochodu i ma czyste ręce. Dodatkowo robi w białej koszulce, oczywiście czyściutkiej :D
    2- w openingu jest zderzenie dwóch samochodów, ten głównego bohatera wychodzi bez ryski. Podczas wypadku latają śruby i nakrętki. Śruba może się zerwać, ale przy wypadku nakrętka się nie zluzuje :D
    3- bohater rzuca jakimiś kolcami w rozpędzone opony. Gdyby opona najechała na coś takiego wbitego w ziemię to może by się przebiła, tu nie ma szans na przebicie a opona została rozdarta. Wybuch aż zrywa asfalt, widać tam latające kawałki nawierzchni :D
    4- fizyka podczas walk… Głównie brak 3 zasady dynamiki Newtona ^^
    5- nie wiadomo jak i kiedy laska się wyplątała z lin
    6- za drugim razem dostał po ryju od laski tak samo, albo nawet mocniej mimo to nic mu nie było, nawet ślad po tym nie został
    Mimo to jest to jedno z lepszych anime w tym sezonie
    • Avatar
      Nick 14.01.2016 10:47
      Re: Jest kilka niedociągnięć, mimo to się dobrze zapowiada.
      mechanik wychodzi spod samochodu i ma czyste ręce. Dodatkowo robi w białej koszulce, oczywiście czyściutkiej

      Przecież on ten samochód ma już tak odpicowany, że na pewno w nim nie grzebie, tylko dogląda czy wszystko w porządku.
      w openingu jest zderzenie dwóch samochodów, ten głównego bohatera wychodzi bez ryski.

      Bo bohater jeździ volvo, a jego przeciwnicy fiatem.
      Podczas wypadku latają śruby i nakrętki. Śruba może się zerwać, ale przy wypadku nakrętka się nie zluzuje

      Ale przecież mechanik mógł przewozić luzem śrubki i nakrętki.
      nie ma szans na przebicie a opona została rozdarta.

      Współczesna opona – owszem. Ale tu mamy do czynienia z oponami przyszłości, które mogą być bardzo cienkie i pękać pod byle pretekstem.
      fizyka podczas walk… Głównie brak 3 zasady dynamiki Newtona

      Zapewne pojawienie się 4 wymiaru wpłynęło również i na zmianę zasad fizyki rządzących tamtym światem.
      nie wiadomo jak i kiedy laska się wyplątała z lin

      Zapewne poza kadrem, jak David Copperfield
      za drugim razem dostał po ryju od laski tak samo, albo nawet mocniej mimo to nic mu nie było, nawet ślad po tym nie został

      Tego nie wiemy – bohater nie ma w końcu zamontowanego boxera na szczęce:
      [link]
      Poza tym może posiadać właściowości saiyajina i po każdym „near death experience” stawać się dwukrotnie silniejszym niż wcześniej (a zatem i dwukrotnie odporniejszym na ciosy).

      Jak widzisz, wszystko da się jakoś wyjaśnić. Wystarczy odrobina dobrej woli ^^
    • Avatar
      blob 14.01.2016 17:45
      Re: Jest kilka niedociągnięć, mimo to się dobrze zapowiada.
      1- mechanik wychodzi spod samochodu i ma czyste ręce. Dodatkowo robi w białej koszulce, oczywiście czyściutkiej :D


      Haha to akurat też zwróciło moją uwagę :P
  • Avatar
    A
    Nick 12.01.2016 08:00
    Jotaro, wróciłeś! Q_Q
    Daisuke Ono ma tak charakterystyczny głos, że nie sposób nie widzieć Jojo Kujo przed oczami, ilekroć bohater „Dimension W” przemawia. W Noragami, Osomatsu czy nawet Prince of Stride, to się jakoś aż tak bardzo nie rzuca w uszy.
  • Avatar
    A
    blob 12.01.2016 00:08
    Przyznam, że seria wzięła mnie z zaskoczenia. Co prawda coś tam o niej czytałem, ale nie spodziewałem się czegoś co wygląda na kawał naprawdę solidnego animca. Tak jak moją poprzedniczkę i mnie już kupił OP a dalej również było dobrze. Dynamiczna animacja, ciekawa akcja, fajna kreska, dużo detali no i klimat (warstwa dzwiękowa!). A i nawet wprowadzenie do świata i serii było bez zarzutu, więc od początku wiemy przynajmniej o co chodzi. Są więc solidne podwaliny i ciekawy koncept. Czego chcieć więcej?

    PS: Ciekawe kim jest postać w złotej masce? Przypomina mi trochę Izanagi z Persony 4.  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      blob 14.01.2016 17:56
      PS 2: Kurna ale mi ten OP wpadł w ucho. Chłopaki dali już czadu w Gangsta, tutaj też jest dobrze, a i nawet ten taniec pasuje :P Chyba zacznę ich słuchać bardziej :)
  • Avatar
    A
    Easnadh 10.01.2016 19:08
    Mam nadzieję, że tego nie schrzanią...
    Opening mnie kupił całkowicie – zarówno piosenka, jak i animacja (ten fragment z tańcem!). Ale podobnie kupił mnie opening „Gangsta”, to nawet ten sam zespół, a jak się z „Gangsta” skończyło, wszyscy wiedzą… Mam nadzieję, że to nie będzie zły omen, bo jak na razie jest całkiem nieźle. Animacja ładna, fabuła jest, intryga jakaś też, bohaterowie wydają się należeć do udanych, ba!, nawet główna panienka jest całkiem sensowna – niby cały czas przeprasza i trochę leje po mordzie, ale w pewien sposób przypomina mi swoją niewinnością Hitomi z „Vision of Escaflowne”, która, gdy trzeba było, potrafiła pokazać, że ma jaja. No a poza tym Ishida Akira (aw yiss…) i OnoD – ha, czegóż chcieć więcej?
  • Avatar
    A
    Koogie 10.01.2016 18:23
    1 odcinek
    Woho, czyzby dobra seria cyberpunkowa nam sie szykowala. Taka rzadka bestia w ostatnim czasie, a tu prosze. Pierwszy odcinek napawa nadzieja. Co prawde niektore dialogi wydaly sie troche sztywne, ale i tak pozytywnie.
    Czekam na wiecej by zobaczyc w jakim klimacie seria sie usadowi, bo po pierwszym moze pojsc wszedzie.
  • Avatar
    A
    Kysz 10.01.2016 17:23
    Pierwsze wrażenie
    Całkiem niezły był ten pierwszy odcinek – dostaliśmy dużo akcji, wyrazistych bohaterów i nutkę tajemnicy. Może nie zaparło mi to tchu z zachwytu, ale to jedna z tych serii, na które dość tak liczę w tym sezonie… no i nie chcę za bardzo zapeszać. Liczę tylko, że tego nie zepsują i nie wrzucą tu jakichś wesołych scenek totalnie od czapy, bądź też nie zapędzą się w drugą stronę, chcąc zrobić coś zbyt „epickiego” (takie Gangsta w wersji na cyberpunk na przykład).
    Nie za bardzo spodobała mi się grafika, jakaś taka bez klimatu była – niby niezła, ale wolałabym coś „brudniejszego”.
    Inna sprawa, że głos Akiry mnie bardziej niż mocno przekonuje do tej serii, więc nawet gdyby ten pierwszy odcinek nie wypadł tak dobrze, to pewnie i tak bym temu dała szansę xd