Komentarze
HaruChika ~Haruta to Chika wa Seishun Suru~
- Kysz w środowisku naturalnym : Ao desu : 30.05.2016 13:56:20
- Re: 5/10 : tamakara : 30.03.2016 15:17:31
- Re: 5/10 : Koogie : 30.03.2016 12:42:29
- Re: 5/10 : tamakara : 29.03.2016 09:00:41
- Re: 5/10 : Koogie : 28.03.2016 14:56:18
- Re: 5/10 : tamakara : 28.03.2016 10:55:17
- Re: 5/10 : Kysz : 27.03.2016 12:56:06
- Re: 5/10 : Koogie : 27.03.2016 12:01:55
- Re: 5/10 : tamakara : 27.03.2016 00:01:48
- Re: 5/10 : Kysz : 26.03.2016 16:54:10
Kysz w środowisku naturalnym
No i swoją drogą całkowicie się zgadzam z autorką. Słabawe okruchy życia, które rozczarowały po niezłym pierwszym odcinku. Szczerze mówiąc liczyłem na rozwinięcie trójkąta romantycznego, a ty nic się na tym tle nie wydarzyło. Smuteczek, bo tu tyle niestandarowych rzeczy można by zrobić.
5/10
Przede wszystkim zaczynałem oglądanie z wiedzą, że to nie anime muzyczne, więc pod tym względem ciężko mi było się zawieść. Wiedziałem też o takim skupieniu ni to na szkolnych zagadkach, ni to na codziennym życiu. Oczekiwałem więc czegoś w stylu Hyouki, choć nie łudziłem się zbytnio i miałem nadzieję na coś może bardziej sztampowego, ale przy tym przyjemnego, skupionego na relacjach między postaciami.
Wyszło równo nic przez to, że seria chciała być wszystkim, na co nigdy nie miała możliwości (nie znam pierwowzoru, więc tu mogą pojawiać się zarzuty zarówno w jego kierunku, jak i adaptacji; nie wnikam, na czym wieszać poszczególne psy). Zaczęło się w miarę (czy kiedykolwiek coś zaczęło się źle?), czyli szkolny klub muzyczny stoi na granicy upadku, dwójka przyjaciół z dzieciństwa się spotyka, itd. W tamtej chwili odpowiadała mi relacja między dwójką – brak jakichś rumieńców „o rany, jesteśmy w tej samej szkole”, lekka zadziorność, ale z wyczuciem więzi – no i postać Chiki, której atutem było to, że nie przegięto jej w żadną stronę, ani nie zrobiono z niej jednego z dostępnych szablonów postaci dla różnych grup, które to jara, ale uczyniono ją zwykłą, sympatyczną licealistką, przy tym energiczną, ale w „zwykłym” znaczeniu tego epitetu, a nie komediowym przejaskrawieniu. Nie odpowiadał mi Haruta (nawet jeśli nie w pierwszym odcinku, to wkrótce), który jak na protagonistę był zbyt odpychający i nie mogłem z nim sympatyzować; Chika natomiast dostała mniejszą rolę, niż można się było na początku spodziewać, więc nie była w stanie ciągnąć serii. No i ten nieszczęsny wątek Haruta x sensei, z którego ostatecznie nic nie wynikło, a smród pozostał. Może jestem „niepostępowy”, ale konserwatyzm nie pozwala mi zaakceptować motywu jakiegoś dziwnego zauroczenia primo w sytuacji, jakby nie było, służbowej, czyli uczeń‑nauczyciel, secundo homoseksualnego, z którego nic nie wynika – po prostu sobie jest. Tandetny wabik na fujoshi, ot co.
Potem się okazuje, że z okruchów życia nici, bo wchodzi motyw zagadki odcinka, pomieszany ze „złap je wszystkie” – nowych członków klubu znaczy się, którzy dziwnym trafem grają na rozmaitych instrumentach, akurat potrzebnych do szkolnej orkiestry. Realizm idzie się paść. No nic, mogło być lepiej, ale koniec końców taki schemat, choć ambicji w nim za grosz, może dać przynajmniej kilka ciekawych spraw wśród tych zagadek. Może, o ile te sprawy będą się skupiać na faktycznych ludzkich problemach, a nie na „geniuszu” Haruty, który wprawdzie zdolności dedukcyjne ma na jako takim poziomie, ale jego kreatywne rozwiązania spraw to często wylewanie dziecka z kąpielą (co nieoczekiwanie przynosi dobry efekt, bo przecież fabuła tak chce). A jak już klub sobie pozyska kolejnego członka, to tenże przechodzi pranie mózgu (na ekranie oczywiście tego nie pokazują) i zostaje wyzuty z osobowości, zapominając o wcześniejszych problemach i pełniąc od teraz rolę Członka Klubu nr X – nic poza tym. Oszczędzono to chyba tylko kolesiowi od kotłów, ale może był odporny.
No a końcówka serii chyba stara się wysunąć senseia na pierwszy plan. Tu muszę oddać honor, że podchody do tego przedsięwzięto odpowiednie, tak że obyło się bez fanfar „a teraz: nauczyciel”, ale sam pan od muzyki to postać kompletnie nie nadająca się, żeby seria brała go na tapet. Przez pół anime jest tajemniczo tajemniczy, a przez drugie pół niby słyszymy jakieś pogłoski o jego przeszłości, ale w jego zachowaniu nie widzimy nic nowego i kończy się też bez konkluzji. Chcąc nie chcąc, muszę wskazać, że to nieudana kalka Takiego‑senseia z Hibike Euphonium.
Za dużo Haruty, za mało Chiki; trochę tego, trochę tamtego, a w efekcie nic; postacie jednej roli; rozwiązania poważnych problemów pozbawione wrażliwości – to wszystko podcięło skrzydła serii. Nie, nie dobiło – ostatecznie miejscami jakaś sprawa potrafiła zaciekawić, jakiś element komediowy czy nawiązanie się udały, więc seria skończyła w przeciętnych kategoriach. No ale mogło być sporo lepiej bez szczególnego wysiłku.
Jeszcze o kwestiach technicznych. Jeśli chodzi o muzykę, to Hibike mnie rozpieściło i tam zespół szkolny grał jak zespół szkolny. Tu wykonania były niemal zawsze solidne, jak wykonywane przez profesjonalistów, co odbierało realizm, ale nie jest to ciężki zarzut, bo seria nigdy nie aspirowała tak wysoko. Ending był okej, a przy openingu uświadomiłem sobie, jak dobrze zapowiadającym się zespołem jest fhana (choć muszę przyznać, że na początku gdzieś w mojej świadomości ta maniera wokalna była ściśle związana z Fate/kaleid i ciężko mi się było przyzwyczaić; zresztą do teraz twierdze, że sama piosenka niezbyt dobrze pasuje do HaruChiki). Graficznie było słabiej, bo zdecydowano się na mocną kolorystykę i niedbały kontur, niemalże bez jakiegokolwiek cieniowania. Wprawdzie obyło się bez większych wpadek, ale zdecydowanie nie było to estetyczne. Za to ciekawy pomysł z projektami oczu, które tą różnokolorowością zdecydowanie przyciągały uwagę (Chika‑chan!), choć też jakby nie wykorzystano potencjału. Pierwszy kadr serii wciąż mnie straszy po nocach, ale na szczęście to był jednorazowy wyskok. Ach, no i już wiem, jak ciężkim zadaniem jest umieszczenie bliźniaczek w anime – jeśli się jednej nie doda jakiegoś pieprzyka, to nawet jeśli będą miały różne fryzury, mózg będzie wysyłał widzowi alarmy, że coś tu nie gra. W tym anime właśnie niezbyt dobrze wyszło przez ten efekt, ale to już szczególik.
...
Słowem zakończenia, bo czuję, że tracę zdecydowanie za dużo czasu na pisanie o tymże jakże cudownym „muzycznie” anime, były dwa elementy, które w jakimś stopniu mnie usatysfakcjonowały – jednym jest świetny opening w wykonaniu fhany, drugim zaś jest postać Serizawy. Grafika jest delikatnym plusem, ale nic szczególnie wartego uwagi. Niemniej jednak – powyższe elementy nie były w stanie podciągnąć mojej oceny nawet o jedno oczko… A tymczasem pozostaje mi chyba tylko rewatchnąć Hibike! i docenić kunszt tego świetnego anime o klubie muzycznym, gdzie faktycznie było coś z muzyki.
bycie wyjątkową śnieżynką jest piękne chociaż bolesne
Śliczna oprawa graficzna, tak ogólnie – chociaż tu i ówdzie zdarzają się drobne wpadki no i animowy wygląd Chiki to ewidentny efekt zmowy charadesignera i producentów peruk do cosplayu (hih). Wspaniała muzyka, zarówno „w środku” jak i piosenki otwierająca i zamykająca. Zwłaszcza ending jest przecudowny, jak powiew wiosennego wiatru we włosach. Na samo wspomnienie uśmiecham się szeroko. ChouCho jest królową.
Bohaterowie są absolutnie przekochani. Jedynie Chika (znowu) ciut za bardzo hiperaktywna jak na mój gust. Urocza, ale mimo wszystko taka małpka akrobatka do której trzeba mieć cierpliwość. Za to Haru… oh Haruta jest po prostu najkochańszym dzieckiem. Wściekle inteligentny i czarujący to raz, mimo inteligencji chwilami rozbrajająco nieporadny i naszpikowany dziwactwami to dwa, po trzy stanowi wręcz ucieleśnienie tego, co rozumiemy jako 優しい. Promienieje z niego łagodność (może z wyjątkiem chwil, kiedy prezentuje pasywną agresję wobec Chiki). Rozkoszna cynamonowa bułeczka T^T a poza tym gdybym wcześniej nie kochała na zabój jego seiyuu, zakochałabym się teraz. Ach, chcę tego dzieciaka adoptować~! W ogóle seiyuu to był strzał w dziesiątkę. Sensej brzmi tak pięknie. I Maren. Maren ma akcent?!
Fabuła nie wpycha nam romansu na pierwszy plan. Wiadomo kto do kogo czuje miętę, ale bohaterowie nie analizują swoich uczuć z każdej strony po milion razy. To jest cudowne. Równie piękny jest sposób w jaki przedstawiono przyjaźń pomiędzy bardzo różnymi osobowościami.
No i to takie piękne małe everyday mystery. Każda z rozwiązywanych zagadek kryje w sobie jakiś poważniejszy wątek obyczajowy i/albo społeczny. Historia z odcinka ósmego to był prawdziwy majstersztyk! A jednocześnie całość jest tak optymistyczna i pełna niewymuszonego humoru.
Chociaż w porównaniu z pierwowzorem nieco traci, głównie przez uproszczenia, ciągle pozostaje naprawdę dobrą i zgrabną ekranizacją.
O mój bosz! *ociera podejrzanie wilgotne oczy*
Warto również wspomnieć, już na marginesie, jak bardzo podoba mi się fakt, że orientacja seksualna bohatera nie jest ani wyszydzana, ani fetyszyzowana. Haruta nie ma deniala, Chika nie przestaje się z nim kolegować przy czym traktuje go całkiem na serio jako rywala. Coś absolutnie niesłychanego! Ponownie: brawo twórcy i pan autor!
Poza tym stwierdzenie, że oznaką miłości jest oddanie dziecka, które ma duże problemy z nogami do sierocińca, bo ktoś inny mu lepiej pomoże. No… Ja wiem o co chodziło, ale brzmi to strasznie głupio jeżeli nie wiedzieliśmy NIC o biologicznych rodzicach dzieciaka.
Już w głowie mam coś takiego “To dziecko jest zepsute, oddajmy je komuś innemu I zróbmy sobie lepsze.” – To jest prawdziwa rodzicielska miłość. 10/10
Naprawde nie rozumiem czemu to anime tak nagminnie odstawia w kąt najlepszą postać. Chika naprawde nic nie robi, a jest postacią która spokojnie mogłaby całość odratować.
Taki mały błąd
- albo CDEFGAHC
- albo CDEFGABC
2 odcinek
Jezeli on ma byc taki do konca sezonu, to w kazdym odcinku musi dostawac wciry. Inaczej nie wyrobie.
Cuuuuto Gyaru!
Na początku probowalem narzekac na glowna bohaterke, ale w przeciągu paru minut zabrakło mi na materialu. Jest zbyt urocza by jej nie lubic. Ma swój własny charakterek, a także świetne reakcje. Lubie ją.
No dobra, no to nie mogę narzekać na Chike to ponarzekajmy na wszystkich innych. Wszyscy wydaja się być naćpani. Dwie bliźniaczki, nauczyciel i trzeci do trojkata. Żadne nie wzbudzilo we mnie sympatii.
Fabularnie nie było źle. Zagadka Baka może nie wybitna, ale jak na pierwszy odcinek była ok. A trójkąt sam nie wiem gdzie pójdzie, ale skoro typ jest prawdziwym mężczyzną to na pewno wygra ze kobitka.
Ogólnie to zobaczymy jak będzie dalej. Bardzo lubie główną bohaterke (nawet do oczu się przyzwyczaiłem), a to naprawdę może pociągnąć serie w góre. Troche niewiadoma dla mnie.
Pierwsze wrażenie
Graficznie pierwszy odcinek był raczej niskiej jakości, ale na szczęście nie na poziomie, który by mi przeszkadzał przy oglądaniu. Muzycznie nie wyłapałam niczego specjalnego, ale może się jeszcze rozkręcą.
Mimo wszystko liczę dość mocno na ten tytuł. Bardzo lubię takie normalne szkolne komedie, które jednak mają jakiś pomysł na siebie. O ile relacje między postaciami nie wyjdą na „zły” poziom, to jak dla mnie będzie dobrze^^