Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 100
Średnia: 6,86
σ=1,59

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Easnadh)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Nijiiro Days

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 24×15 min
Tytuły alternatywne:
  • Rainbow Days
  • 虹色デイズ
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Czterej chłopcy i słowo „tęcza” w tytule… Nie, to wcale nie yaoi, tylko najprawdziwsza urocza szkolna komedia romantyczna.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Ach, święta, święta… Dla nas czas rodzinnych zjazdów i obżerania się pierogami i barszczem z uszkami, a dla Japończyków czas randek – albo i nie, jeśli ktoś akurat ma pecha i jest samotny. Natsuki Hashiba ma zaś pecha wyjątkowego, jako że w święta zrywa z nim dziewczyna. I kiedy tak siedzi pod kolorowym, obwieszonym lampkami i bombkami drzewkiem, pociągając nosem i mając łzy w oczach, podchodzi do niego urocza żeńska wersja Świętego Mikołaja i oferuje chusteczki. W zamian za to Na­‑chan oddaje nieznajomej szalik kupiony dla byłej dziewczyny i… swoje serce. Sprawa wyglądałaby beznadziejnie, gdyby nie to, że, jak się okazuje, dziewczyna chodzi z nim do liceum. Natsuki postanawia więc poznać bliżej obiekt swoich uczuć, w czym dzielnie kibicować mu będzie wierna trójka przyjaciół: Tomoya Matsunaga, Tsuyoshi Naoe i Keiichi Katakura.

Tak to się zaczyna. Chociaż anime skupia się głównie na rozwoju znajomości Natsukiego i Anny, pozostali chłopcy dostają wystarczająco dużo (jak na dwadzieścia cztery króciutkie odcinki) czasu antenowego na pokazanie własnych historii – zwłaszcza że bohaterowie zazwyczaj przebywają w grupie, śledząc więc poczynania jednego z nich, mimochodem widzimy także całą resztę. Sama historia do wyjątkowych nie należy, co nie oznacza, że nie ogląda się jej przyjemnie. Fabuła skupia się na zwyczajnym szkolnym oraz miłosnym życiu bohaterów, ich problemach i relacjach między nimi, ukazanych zwykle w bardzo naturalny, ale i nieco komiczny sposób; co parę odcinków zmienia się tylko bohater, na którym aktualnie się koncentrujemy, dzieje się to jednak w bardzo nienachalny sposób. Mamy więc wypady na karaoke, spędzanie razem wakacji, wspólną naukę czy przypadkowe spotkania na mieście – a najlepsze w tym wszystkim jest to, że w momencie, kiedy mamy do czynienia z większą grupką, to wcale nie jest spotkanie czterech par (zwłaszcza że większość tych „par” tak do końca nimi nie jest). Wszyscy bohaterowie wchodzą w interakcje między sobą i niczym nadzwyczajnym nie jest, że któryś z chłopców zagada do „nieswojej” dziewczyny. Zresztą, dziewczęta w Nijiiro Days są osobnymi bytami, a nie tylko rzepem przyczepionym do bohaterów męskich – chociaż w większości przypadków poznają się dopiero w trakcie trwania anime, wcale nie przeszkadza im to w późniejszym zaprzyjaźnieniu się, snuciu własnych planów (i stawianiu chłopców przed faktem dokonanym) czy urządzaniu spotkań tylko we własnym gronie.

Brzmi jak całkiem przyjemna historyjka do obejrzenia na jeden raz, prawda? I tak z pewnością byłoby, gdyby nie jeden szkopuł… czy też jedna konkretna postać, którą najchętniej zaznaczyłabym w programie graficznym narzędziem do wycinania i wcisnęła klawisz „delete”. Ale po kolei. Postaci w Nijiiro Days, jak na tak krótką serię, jest bardzo dużo, zwłaszcza że nawet te epizodyczne czy poboczne mają własne osobowości i nie są bezimiennymi statystami o papierowych charakterach (co notabene uważam za zaletę serii). Główni bohaterowie są sympatyczni i raczej nieskomplikowani, co jednak nie oznacza, że nie potrafią zaskoczyć. Przez całe anime mamy okazję podziwiać, jak wiecznie rumieniący się, naiwny Natsuki, zamiast nieśmiało marzyć i czekać na cud, stara się poderwać dziewczynę – i robi to z wielkim zaangażowaniem, pokazując niekiedy swoją bardziej „męską” stronę. Tworząc postać Matsunagi – raczej nieoryginalnego typu szkolnego playboya – twórcom udało się uniknąć przeszarżowania i powołania do życia zapatrzonego w siebie patentowanego buca, zaślepionego własną popularnością (na których to buców co chwilę można się natknąć w mangach shoujo). Mat­‑tsun jest niezwykle towarzyskim osobnikiem, który wie, że podoba się dziewczynom i lubi ich towarzystwo, chociaż niewolnym, niestety, od wady „im bardziej ktoś mi się opiera, tym bardziej chcę” (która to wada byłaby ogromnym minusem, gdyby obiekt jego uczuć w anime nie był zdziczałym paranoikiem i naprawdę wolał dziewczyny, no ale skoro tak nie jest, mogę ową przywarę nazwać tylko “bardzo irytującą”). Kei­‑chan, wyglądający na pierwszy rzut oka jak typowy „opiekuńczy chłopak z sąsiedztwa”, tak naprawdę lubi praktyki sadomasochistyczne, przy czym woli być stroną dominującą. I o ile jestem w stanie przyznać, że jego nagłe wyskakiwanie z biczem w ręce odbiera serii nieco realizmu (ale chyba nie więcej niż różowe włosy…), o tyle w przeciwieństwie do większości (sądząc po komentarzach), jego preferencje seksualne ani mi nie przeszkadzały, ani nie tworzyły żadnego zgrzytu charakterologicznego, co więcej: nawet potrafiły mnie rozśmieszyć. Ostatni z grupki panów, Tsuyo­‑pon (czyż ta ksywka nie jest urocza?), na pierwszy rzut oka wyglądający jak ponure emo, ku mojemu zaskoczeniu okazał się najbardziej zwyczajnym osobnikiem z całej paczki, raczej milkliwym i nieco introwertycznym, jednak wzbudzającym ogromną sympatię. Spora w tym zasługa jego dziewczyny, Yukirin, chodzącego (choć trochę infantylnego, no, ale w końcu to tylko nastolatka) wulkanu pozytywnej energii, z którą tworzą zaskakująco dobraną, niesamowicie uroczą parę. Obiekt westchnień Natsukiego, Anna, to bardzo dziewczęca, wrażliwa i dość wycofana (z niewiadomego powodu – za to mały minus dla twórców) osóbka, kompletnie zielona i bardzo powoli dochodząca do wniosków na temat uczuć względem płci przeciwnej (mam alergię na ten typ postaci, jest dla mnie bardziej nierealistyczny niż Kei­‑chan i jego biczyk).

Z czasem do paczki dołącza młodsza siostra Mat­‑tsuna, Nozomi, na pierwszy rzut oka słodka dziewuszka o dziewiczo czystym serduszku – jakież więc było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że ma ona chyba największe jaja z całego towarzystwa i dlatego zdecydowanie warto czekać na jej pojawienie się. Na koniec zostawiłam postać, przez którą prawie rzuciłam w diabły zamiar oglądania Nijiiro Days – Mari, przyjaciółkę Anny, w teorii typ tsundere, w praktyce zaś niesamowicie działającą na nerwy wrzaskliwą histeryczkę, nienawidzącą mężczyzn z powodów przez bardzo długi czas niewiadomych. Naprawdę nie wiedziałam, co z nią zrobić i co sądzić o niej i jej obsesyjnym zachowaniu oraz deklaracjach miłości do Anny. Na początku starałam się trochę ją usprawiedliwić, uwierzyłam w jej miłosne okrzyki i założyłam, że jest lesbijką (chociaż tak naprawdę nie usprawiedliwiało to ani jej nienawiści do mężczyzn, ani skrajnego egoizmu i chamstwa), ale szybko przestałam, jako że wnioskując z openingu, twórcy raczej nie postanowili na serio zrobić z niej homoseksualistki. A kiedy okazało się, że ta jej „nienawiść” do mężczyzn to tak naprawdę foch rozpuszczonego jak dziadowski bicz bachora na brata za to, że miał czelność się ożenić… Naprawdę, jakim cudem Minami Mizuno, autorka pierwowzoru, doszła do wniosku, że stworzenie takiej postaci będzie dobrym pomysłem? To anime byłoby bez Mari o wiele przyjemniejsze i bardziej „tęczowe”.

Pod względem grafiki anime bardzo dosłownie odnosi się do tytułu. Jest kolorowo i radośnie, barwy są żywe i nasycone. Projekty postaci, chociaż nie wyróżniają się szczegółowością czy pietyzmem wykonania, cieszą oko i ogólnie rzecz biorąc są całkiem niezłe; dodatkowo średni poziom kreski sprawia, że rzadko możemy doświadczyć spadku jakości rysunku. Animacja jest oszczędna, co jednak nie kłuje w oczy – to w końcu okruchy życia i bohaterowie nie robią nic, co wymagałoby graficznych cudów na kiju. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę długość odcinków i stosunek twórców anime do tego typu produkcji, spodziewałam się o wiele gorszej jakości, zostałam więc bardzo mile zaskoczona.

Jak na tak krótką (biorąc pod uwagę długość trwania jednego odcinka) serię, Nijiiro Days ma od groma openingów i endingów. Pod względem linii melodycznych i wykonania pasują do anime idealnie, są bowiem bardzo radosne i bardzo przeciętne. Utwory otwierające odcinki są dwa, oba wykonywane przez zespół Sonar Pocket (o ich możliwościach wokalnych niech świadczy fakt, że dopóki nie sprawdziłam, byłam pewna, iż to nie żadni piosenkarze, tylko ci nieszczęśni seiyuu w ramach oszczędności zmuszeni do śpiewu). Endingów jest aż sześć, liczba ta jednak staje się zrozumiała i wpasowująca się w założenia anime, gdy uświadomimy sobie, że każdy z panów podkładających głosy pod głównych bohaterów ma swoją własną piosenkę, a dodatkowo utwory pierwszy i ostatni zostały zaśpiewane wspólnie przez wszystkich. Ogólnie seiyuu spisali się bardzo dobrze, świetnie oddając charaktery swoich postaci (jak dla mnie szczególne brawa należą się podkładającej głos pod Mari Yumi Uchiyamie, która miała naprawdę niewdzięczną robotę, ale wykonała ją tak perfekcyjnie, że przez większość czasu miałam szczerą ochotę, aby jednak zamilkła na wieki).

Czy jedna kiepsko napisana postać jest w stanie zepsuć seans całkiem przyjemnego anime? Niestety tak. Ponadto seria kończy się – czy też raczej urywa w najmniej odpowiednim momencie, co część widzów może zirytować, osobiście uważam jednak, że zabieg ten jest niejako fabularnie usprawiedliwiony. Anime zaczyna się i kończy w okresie świąt Bożego Narodzenia, co pozwoliło twórcom zamknąć wydarzenia w swoistej klamrze. Tym jednak, którzy założą bohatersko, że będą potrafili zwalczyć owe nieliczne przeszkody, bardzo serdecznie polecam Nijiiro Days jako niezbyt długą, acz porządnie wykonaną, niewymagającą i przez większość czasu relaksującą „puchatą” serię o perypetiach miłosnych licealistów. A dla nieusatysfakcjonowanych zawsze pozostaje jedno bardzo proste wyjście: wziąć się za mangę, co zresztą niżej podpisana recenzentka ma zamiar uczynić, gdy tylko znajdzie trochę wolnego czasu.

Easnadh, 20 sierpnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production Reed
Autor: Minami Mizuno
Reżyser: Tetsurou Amino, Tomihiko Ookubo
Scenariusz: Aki Itami

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Niji-iro Days - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl