Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 12
Średnia: 6,67
σ=1,65

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Binchou-tan

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 12×12 min
Tytuły alternatywne:
  • びんちょうタン
Tytuły powiązane:
Widownia: Kodomo; Postaci: Dzieci; Miejsce: Japonia
zrzutka

Codzienne życie niezwykłej dziewczynki. Próchnica zębów od nadmiaru słodyczy gwarantowana.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Binchou­‑tan jest małą dziewczynką, mieszkającą samotnie w zagubionym gdzieś w górach domu. Całkiem dobrze radzi sobie z gospodarstwem, a las dostarcza jej większość potrzebnych rzeczy do jedzenia… Niestety, na przykład ryż nie rośnie na drzewach i Binchou­‑tan co pewien czas musi wybrać się w daleką podróż do miasta, żeby zarobić trochę pieniędzy. Seria pokazuje jej codzienne życie na tle zmieniających się pór roku. Stopniowo Binchou­‑tan znajdzie przyjaciółki: wnuczkę aptekarza Chiku­‑tan (i jej młodszą siostrzyczkę Chiku­‑rin), córkę buddyjskiego duchownego Ren­‑tan, mieszkającą w ogromnej posiadłości Kunugi­‑tan, zafascynowaną wodą Aloe…

Imię bohaterki to gra słów – binchoutan to rodzaj węgla drzewnego, stąd też kawałek węgla, który bohaterka stale nosi na głowie. Ów oryginalny wygląd można wytłumaczyć tym, że Binchou­‑tan z pochodzenia jest maskotką firmy Alchemist, producenta gier takich jak Kimi ga Nozomu Eien czy Wind ~a breath of heart~.

Uwielbiam miód, ale moje łakomstwo sprawia, że zdarza mi się czasem zbyt grubo posmarować tym smakołykiem kanapkę. Wrażenia po konsumpcji mam mniej więcej takie, jak po obejrzeniu tej serii: co za dużo, to niezdrowo. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z anime dla dzieci, nieprawdopodobnie słodką opowiastką o przygodach malutkiej bohaterki, komentowanych przez miłą narratorkę. Nie warto tu wspominać o takich niekonsekwencjach jak to, że Binchou­‑tan w jednej scenie przepływa jezioro na grzbiecie kaczki, a w następnej, w miasteczku, jest wzrostu normalnego dziecka – to można złożyć na baśniowy klimat opowieści. Nie będę także natrząsać się z jej pracodawców, których należałoby czym prędzej posłać do aresztu za zmuszanie kilkulatki do ciężkich prac fizycznych.

Trudno jednak nie zwrócić uwagi na to, że seria tak naprawdę nie bardzo służy pokazaniu przygód bohaterki, a bardziej – ukazaniu jej w możliwie dużej liczbie uroczych póz i sytuacji. Skądinąd absolutnie pozbawionych jakichkolwiek podtekstów erotycznych. Dla widza znającego już nieco lepiej japońskie typy fanserwisu diagnoza będzie jasna. Binchou­‑tan to oczywiście anime skierowane w dużej mierze do dzieci, ale nastawione też na konsumentów moé – czyli właśnie na pokazywanie niewinnych dziewczynek, robiących niewinne i słodkie rzeczy (nie ma to nic wspólnego z dziecięcą pornografią). Tym też można tłumaczyć elementy, które wydały mi się trochę drażniące – przede wszystkim wielokrotne wspominanie zmarłej babci Binchou­‑tan. Takie tematy w seriach dla dzieci mają rację bytu tylko jeśli są sensownie opracowane i w jakiś sposób oswajają ze śmiercią. W ujęciu takim jak tutaj jest to tylko pretekst do pokazania Binchou z łezkami w ogromnych oczach.

Od strony graficznej anime jest bardzo nierówne. W pierwszej chwili zachwyciło mnie szczegółowe tło z pięknie pokazaną grą światła, staranne rośliny i całkiem udane zwierzęta. Nawet projekty bohaterek, choć nieludzko słodkie, były mimo wszystko niebrzydkie. Z drugiej jednak strony sylwetki ludzkie (w przypadku postaci drugoplanowych, albo po prostu w tle) przypominały szmaciane lalki, tak pod względem wyglądu, jak i animacji. Właśnie animacja była wyraźnie uproszczona, w sposób świadczący jednak o niedostatkach budżetu, a nie – świadomym zamyśle twórców. Zastrzeżeń nie budziła natomiast muzyka – w tle przygrywały klasyczne instrumenty, a poszczególne utwory może nie zapadały w pamięć, ale doskonale pasowały do klimatu serii. Natomiast energiczny marsz, towarzyszący napisom końcowym, potrafił „przyczepić się” już po mniej więcej dwóch przesłuchaniach.

Binchou­‑tan to jednak pozycja raczej dla dzieci – niezła do pokazania, choć nie jestem całkiem pewna, czy troszkę ich nie znudzi. Dla widzów starszych – tylko jeśli mają apetyt na dawkę słodyczy w ilościach przekraczających wszelkie znane stężenia.

Avellana, 25 czerwca 2006

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Takahito Ekusa
Projekt: Tetsuhito Saitou
Reżyser: Kazuhiro Furuhashi
Scenariusz: Kazuhiro Furuhashi
Muzyka: Taku Iwasaki