Komentarze
Joker Game
- Re: podziękowanie dla recenzenta tego anime : Patka : 22.10.2018 22:14:44
- Re: podziękowanie dla recenzenta tego anime : tamakara : 22.10.2018 09:53:03
- podziękowanie dla recenzenta tego anime : Patka : 21.10.2018 16:06:51
- komentarz : Slova : 24.12.2016 10:03:48
- komentarz : tamakara : 5.09.2016 08:12:48
- komentarz : Impos : 5.09.2016 02:20:02
- komentarz : vaka : 5.09.2016 01:16:36
- komentarz : Kryptyk : 5.09.2016 00:44:43
- komentarz : hyuga : 4.09.2016 23:54:07
- Rozczarowanie sezonu : Onkei : 12.08.2016 19:04:09
podziękowanie dla recenzenta tego anime
Z technicznych kwestii – kreska mnie kupiła, podobnie jak opening, aczkolwiek dopiero po trzecim wysłuchaniu.
Liczę, że kolejne epizody będą równie świetne co pierwsze.
Więcej takich anime!
Rozczarowanie sezonu
9/10
Co jednak ważne, momentami twórcy odlecieli. Utworzenie wywiadu w Japonii nastąpiło jeszcze przed I Wojną Światową, a armia już wcześniej stosowała podstęp np. w wojnie z Rosją w 1905 r. A najlepsze jest to, że w 1937 roku Japonia już toczyła wojnę (z Chinami – najważniejszy epizod II Wojny Światowej w Azji). Zupełnie zignorowano również to, po czyjej stronie Japonia stała w owym czasie (choć co nieco o tym napomknęli),a przecież Tokio podpisało pakt antykominternowski w 1936 roku. Pomijając te nieścisłości historyczne, rzuca się w oczy jeszcze jedna rzecz – aresztowanie szpiega jest tak naprawdę porażką kontrwywiadu. Sukcesem jest przejęcie nad nim kontroli.
Anime oryginalne, wciągające. Trafiło do mnie. Utrzymane jest w raczej w poważnej stylistyce, więc nie polecałbym tym, którzy szukają lekkiej rozrywki. Jeśli zastanawiasz się, czy oglądać, obejrzyj koniecznie.
7=/10
Zdanie nonkonformistyczne
Ochłapy z życia szpiega
A, no i piosenka z czołówki mi się podobała.
10 odcinków - 5/10
Powaga jest dobra, kiedy występuje jakiś klimat. Tu szybko okazało się, że nie ma na to szans – dzieje się za dużo za szybko, więc nie da się zbudować odpowiedniej atmosfery. Zresztą kino szpiegowskie funkcjonuje w kulturze, podobnie jak filmy o „dobrych złodziejach”, z pewną dozą humoru. Nie mam tu na myśli wyrwanych z kontekstu gagów, ale autoironię i elementy czarnego humoru, spotykane chyba najczęściej. Rezygnując z tego elementu, seria zapewniła sobie, że powaga, zgodnie z powiedzeniem, powoli ją zabijała.
W scenariuszu znajdziemy całkiem dobre pomysły, ale co z tego? Ich przedstawienie wydaje się zrobione przez kogoś, kto potrafi wymyślać, ale nie potrafi pisać (boję się o 91 Days...). Więcej tu mentalnej masturbacji scenarzysty niż prób złapania kontaktu z widzem, zaintrygowania sprawą, podrzucania fałszywych tropów, ukrywania rozwiązania na widoku… Tym samym naprawdę ciekawie pomyślane historie niszczone są przez przedstawianie ich niejako z boku – ani nie mamy twórczej radości, bo to nie my jesteśmy ich autorami, ani nie pozwala się nam być w pełni odbiorcami – bardziej przypomina to oglądanie ekranizacji kroniki szpiegowskiej, niż serialu fabularnego.
Czy jest tu ktoś, kto potrafiłby, bez specjalnego zagłębiania się w temat, skojarzyć konkretnego szpiega z konkretną sprawą? A to tylko jeden z problemów tego typu funkcjonujących w anime. Mnóstwo elementów jest tu wsadzonych w niewiadomym celu, niepotrzebnie gubiąc widza. I nie trzeba wcale głęboko szukać: weźmy choćby to, co przypominają na początku każdego odcinka – genezę akademii szpiegów. Czy przedstawianie jej jest w jakiś sposób niezbędne dla funkcjonowania serii, czy ma szansę na odkrywczą konkluzję? Nie, istotny jest fakt, że istnieje taka a taka grupa szpiegów i przechodzimy do ich przygód, a nie skupiamy się na nędznym backstory wyglądającym na pisane przez jakiegoś początkującego gracza RPG.
Niewielkim nakładem dało się z Joker Game zrobić coś dobrego. Najpierw trzeba było stworzyć nie ośmiu, ale jednego szpiega. Tak, tak, na usługach Jego Cesarskiej Mości – czemu nie. Do tego przydałoby się wypluć kij od szczotki, dać szpiegowi charakter, dodać w anime jakiś humor, wpleść ewentualnie femme fatale. Reszta mogłaby zostać jak jest i może już wyszłoby coś zjadliwego. Jeśli nie, to naprawy wymagałaby najbardziej problematyczna część, czyli scenariusz. Scenarzystę trzeba by wziąć na bok i kazać sobie sprzedać długopis, czy coś z tych rzeczy, żeby mu uświadomić, na czym ma polegać kontakt z widzem.
No a tak jak jest, niby nie da się krytykować serii – historie wciąż mogą ciekawić na najprostszym poziomie „co oni tam jeszcze wymyślą” i obywa się bez dziwactw – ale miejscami można się zwyczajnie zanudzić.
Coś jest nie tak...
Denerwuje mnie idealizacja tych szpiegów, która tonami wylewa się z ekranu. Już w pierwszych dwóch epkach było to wspaniale widać, zwłaszcza w porównaniu do Sakumy. Każdy ich ruch, każde spojrzenie, każdy uśmiech aż ociekał zarąbistością. Oczywiście „przeciwnicy” zostali nakreśleni bardziej karykaturalnie, zwłaszcza szef Sakumy był odrzucający i na jego tle ci agenci wypadali niemal jak półbogowie…
Owszem, seria się wyróżnia wśród kolorowej papki serwowanej co sezon, ale wśród seriali poważniejszych wydaje się być raczej anime z dolnej półki – widać zresztą, że starano się uniknąć zrobienia z tego zbyt hermetycznego tytułu i chociażby całe historyczne tło jest traktowane totalnie po łebkach. Żeby tak chociaż zamiast tego było dużo dobrej akcji, ale ech… i tego tu brak. Totalnie nie czuję się zachęcona do sięgnięcia po kolejny odcinek. Może go sprawdzę, ale jeśli będzie na takim samym poziomie, co 3, to raczej się z tym tytułem pożegnam.
poważny komentarz
AH! aż szkoda, że następny odcinek będzie już o innych ludziach, sprzedawanych na dzień dobry jako….......... szip
I okazało się, że jednak to swoją kataną zamierzał majstrować sobie we wnętrznościach, tylko nie za bardzo wiadomo jak niby miałby to zrobić? Powinien przez jakiś materiał złapać za klingę, ale nie wyglądało na to, żeby był do tego przygotowany. Zresztą to i tak nieistotne, bo i tak żadne ostrze nie przebiłoby się przez ten jego „kaloryfer” ;P
po pierwszym odcinku
Niestety to nie koniec wad. Ekspozycja jest chaotyczna, bohater pojawia się znikąd, zupełnie bez powodu próbuje pokrótce przybliżyć pozostałych (w sensie wymienia po kolei ich fikcyjne imiona), a wszystko to przeplatane zupełnie niepotrzebnymi przeskokami czasowymi. Tym sposobem przez dwadzieścia minut nie dowiadujemy się praktycznie niczego o nikim i niczym (oprócz tego, że miejscem akcji jest jakaś szkoła dla szpiegów, ale to było wiadomo już z opisu).
Animacja niby płynna, rysunki staranne, ale jakoś wszyscy strasznie sztucznie wyglądają – zupełnie jak manekiny (chyba, że to celowy zabieg mający zdehumanizować szpiegów).
Póki co, duże rozczarowanie.