Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Sansha San'you

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • hej 27.08.2016 23:01:11 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Koogie 9.05.2016 18:26
    Z takich ciekawostek, dopiero niedawno sprawdzilem i to jest oparte na mandze z 2003 roku. I prawdę mówiąc tłumaczy to jak bardzo ta seria nie ma typowych dla obecnie robionych CGDCT udziwnien, które zwykle przyciągają uwagę. To tłumaczy w pewnym sensie archaiczność tego anime. Ale to nie szkodzi, bo to anime się ogląda dla tych wspaniałych postaci. Zabawnie też popatrzeć na to jak wyglądały kiedyś te archetypy.

    Powiem wprost. To anime to skarb dla fanów CGDCT. Po 5 odcinku, jak nie mogę powiedzieć, że anime nie ma wad, tak też robi tyle rzeczy tak dobrze. Stanowczo jedno z topowych anime dla mnie z tego sezonu i stanowczo najlepsza słodka seria w tym sezonie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    The Beatle 9.05.2016 18:12
    5 odcinków
    Dobrze, że zdecydowałem się dodać to do grafiku. Seria jest dziwna, bo nierówna, ale w sposób zupełnie inny, niż można by się spodziewać. Raz bowiem pokazuje poziom godny tytułu najlepszego anime w gatunku, innym razem jako tako się trzyma, wciąż dając pozytywne odczucia, a jeszcze innym przechodzi w abstrakcyjny i hermetyczny humor, który nie zawsze trafia. Na przykładzie ostatniego odcinka, akcja z siostrą Hayamy w sklepie była absolutnie bezbłędna, dalsza część z Nishiyamą wciąż niezła, choć blado wypadająca na tle tego co wcześniej, a Yamaji rzucający nożami już kompletnie niepotrzebny. Super się to ogląda, ale jednak odrobinę boli, że w niektórych momentach anime pokazuje prawdziwy geniusz koncepcji, a gdzie indziej jakby o tym zapomina. Sansha Sanyou jest blisko, ale serią reprezentującą jakość referencyjną w tych kwestiach dla mnie pozostaje GochiUsa.

    Grafika na początku faktycznie była powyżej przeciętnej, teraz jakby osłabła, z wyjątkiem hiperanimowanych kotów. (Swoją drogą zastanawiam się, czy to CG­‑assist czy tradycyjny rysunek korzysta z uproszczonej formy, żeby się popisać.) Ogółem wciąż potrafi mile zaskoczyć, ale kadry z ustami jako jedynym ruchomym elementem przeszły do porządku dziennego.

    Wcześniej pisałem ogólnikowo o pomyśle serii na siebie, ale bardziej konkretnie siłę stanowią tu postacie. Nawet wyjęte z pewnych archetypów trzymają naturalność, a przy tym są na tyle ciekawe, że aż chce się je oglądać na ekranie. Do tego widać, że między dziewczętami jest przyjaźń i są tego świadome, a nie opiera się to na dziwactwach typu „a co jeśli jej powiem i już mnie nie będzie lubić?”.
    I tak na marginesie, jak długo pamiętam, miałem leciutką awersję do postaci w okularach – nie na tyle, żeby je od razu skreślać, ale dużo ciężej mi jest je polubić. Myślałem, że problem leży po mojej stronie i to jakieś wizualne uprzedzenia, ale nic bardziej mylnego – zwyczajnie we wszelkich seriach na porządku dziennym w „czworoookie” postacie są masowo pakowane stereotypy, do tego stopnia, że chyba nawet sami twórcy tego nie zauważają. Zawahanie miałem przy Asuce z Euphonium, a teraz przy Hayamie jestem pewien – da się w anime zrobić postać w okularach zachowującą się jak zwykły bohater, tylko z jakichś względów rzadko to wychodzi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kysz 25.04.2016 19:42
    Po 3 epku
    Właściwie mam mieszane uczucia względem tej serii. Z jednej strony bardzo się nią jaram, zwłaszcza, że jest najczystszym przedstawicielem gatunku ze wszystkich tegosezonowych propozycji, z drugiej – to jednak nie jest jeszcze „to”.
    To w ogóle ciekawe, że tyle serii spod tego znaku wychodzi w jednym czasie, a jednak nie czuję powtarzalności oglądając je. W Bakuon tematem przewodnim są motory, zaś w Haifuri mamy militaria, Anne Happy zaś to mocno absurdalna, przerysowana komedyjka. Pan de Peace jest najbardziej nijakie z nich wszystkich i wyróżnia go głównie długość odcinków. Gdybym miała napisać jedną rzecz, która wyróżnia Sansha Sanyou wśród innych, podobnych tytułów, postawiłabym na postaci, a konkretniej na ich bardzo naturalne zachowanie. Owszem, opierają się one na jakimś popularnym schemacie, lecz jednocześnie dodano im takie cechy, które je z tego w pewien sposób wyłamują. Dzięki temu, nawet oglądają bardzo standardowe sytuacje z ich udziałem, nie czuję aż takiej powtarzalności. Niestety właśnie poszczególne sceny są skonstruowane jakoś tak… trochę bez polotu, przez co potencjał leżący w samych bohaterkach wydaje mi się być kompletnie nie wykorzystywany.
    Jeśli o mnie chodzi, to ten sezon CGDCT przestawia się następująco: Sansha Sanyou > Anne Happy > Bakuon > Pan de Peace >>>> Haifuri (drop). Ogólnie to źle nie ma, acz brakuje mi tu jednak perełki w stylu NNB, czy choćby GochiUsa – zważywszy jak dużo tego wyszło, liczyłam, że choć jednemu tytułowi uda się dorównać czołówce gatunku, ale raczej się na to nie zanosi niestety…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Jokobo 25.04.2016 14:51
    W moim mniemaniu jakość tej serii jest cholernie sinusoidalna – pierwszy mnie nie zaciekawił, z drugim było o wiele lepiej, a trzeci był wybitnie nudny. Będąc szczerym, nie wiedziałem nawet, czy dam radę dotrwać do końca tych dwudziestu czterech minut. Jeśli dalsze sceny z tego anime będą równie monotonne i odpychające mnie od tego tytułu, to będzie to prawdopodobnie pierwsze CGDCT w tym sezonie, które sobie odpuszczę. Poza ładną oprawą graficzną do tej pory nie widzę niczego, co miałoby przykuć moją uwagę, a biorąc pod uwagę to, że obecny sezon aż wylewa się od tego typu produkcji, to nie jest ona niezastąpiona.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Koogie 18.04.2016 07:48
    Ale dziwne show.

    Jest hermetyczne, ponieważ nie ma w sobie nic do zaoferowania dla ludzi których nie przyciąga czyste Cute Girls Doing Cute Things.
    W swoim gatunku, który jakby nie patrzeć jest trochę przesycony (i mówię tu ogólnie, a nie tylko o tym sezonie), to anime nie ma do zaoferowania absolutnie nic wyróżniającego się. To anime nie ma ani wyjątkowej szaty graficznej, ani jakoś specjalnie nie operuje barwami, jego setting jest wyświechtany (yay, szkoła), a także jest pozbawione haczyka który miałby przyciągnąć widza, lecz…

    Tak jak w zajawce jest napisane, diabeł tkwi w szczegółach. I tutaj postacie zostały skrzętnie napisane, a wszystkie sceny po prostu bardzo dobrze się ze sobą składają, dając odpowiednią ilość uroku i słodyczy. Jest to nawet ludzkie, bardziej niż się tego spodziewałem. No i animacja nadal jest ruchliwa, więc fajnie się na to patrzy. Póki co zapowiada się to na najlepsze jakościowo Cute Girls Doing Cute things w tym sezonie, coś co będzie nie lada gratką dla zagorzałych fanów gatunku. Tym bardziej szkoda, że to anime nie ma szans przyciągnąć większej widowni.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Jokobo 17.04.2016 18:51
    Pierwszy odcinek nie zainteresował mnie szczególnie, ale drugi… koty. Koteły. Nekosy. Duża ilość nekosów. Duża ilość słodkich nekosów. No jak tu tego nie lubić…
    Czuję, że sprzedałem się za kotki.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Koogie 11.04.2016 13:35
    Uh ta animacja. Ten gatunek bardzo rzadko jest aż tak ruchliwy na ekranie i nie w sensie komediowym. Po prostu jest tego tutaj bardzo dużo wysokiej jakości.

    Sama seria? Bardzo piękne i urocze Cute Girls Doing Cute things, bez żadnych domieszek innych gatunków, czy kombinacji z ogólną formułą. Mówiłem już, że anime jest technicznie na wysokim poziomie? No to mówię jeszcze raz.
    Prawdę mówiąc przypomniało mi to trochę Wakabe Girl, gdyż pierwszy odcinek głównie obracał się w okół ojou­‑sama która próbuje się dostosować. Tyle, że w przypadku tej serii możemy mówić o jakimś tam charakterze i postaci która myśli. O innych bohaterkach dużo jeszcze nie wiemy, ale z tego co pokazały teraz, to jest po co czekać na ich własne odcinki.

    Ogólnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenia. Bardzo prawdopodobne, że będzie to najlepsze CGDCT w tym sezonie, chociaż komediowy aspekt Anne Happy będzie tutaj walczył o moją uwagę. No cóż, niech wygra lepszy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kysz 10.04.2016 20:39
    CGDCT czyli właściwe Yaaaaay4
    Ooo taaaak, to jest to! Czyste pokłady cukru w totalnie przesłodzonym wydaniu. Pierwszy ep wszedł gładziutko, a ja siedziałam z bananem na twarzy i poczuciem wewnętrznego spełnienia. Swoją drogą dwie z trzech dziewczynek reprezentują jedne z moich ulubionych schematów w anime. Teru to słodziak o wrednym charakterze, zaś Youko prezentuje klasyczny przykład wyniosłej ojou­‑sama. Jeśli natomiast chodzi o Futabę, to nie odrzuciła mnie i za to plus. Generalnie nie przepadam za tego typu oderwanymi od rzeczywistości postaciami, ale ona wypadła w miarę normalnie, więc może jest nadzieja.
    Ogólnie w tym pierwszym odcinku dostaliśmy takie klasyczne CGDCT – posiedziały, pogadały, pojadły, było słodko. Zdecydowanie czekam na więcej.^^
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime