Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 9/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,89

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 53
Średnia: 7,11
σ=1,28

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shounen Maid

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 少年メイド
Tytuły powiązane:
Postaci: Meido, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

O chłopcu, który ze sprzątania uczynił dziedzinę sztuki. Moé, moé, moé!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Historia przedstawiona w anime rozpoczyna się smutno, ale jednocześnie dość standardowo. Dwunastoletniego Chihiro Komiyę właśnie osierociła matka. Lakoniczny list pozostawiony przez rodzicielkę „na wypadek śmierci” nie nastraja do długiej żałoby, a pragmatycznie nastawiony do życia chłopiec zaczyna godzić się z myślą, że już wkrótce, pozbawiony krewnych i środków do życia, skończy pod mostem. Szczęśliwie jednak właśnie wtedy pojawia się tajemniczy mężczyzna, Madoka Takatori, zawodowo projektant mody i milioner, prywatnie młodszy brat matki nieboszczki. W tym miejscu dowiadujemy się, że Chiyo, niepokornym dziewczęciem będąc, z bliżej nieokreślonych powodów porzuciła życie bogatej dziedziczki. Chihro, jako jej nieodrodny syn, najchętniej odrzuciłby nieoczekiwaną pomoc. Zdrowy rozsądek szybko jednak bierze górę nad źle pojętą dumą. Właściwe zawiązanie opowieści następuje z chwilą, kiedy po zetknięciu z zapuszczoną niczym augiaszowa stajnia kuchnią Chihiro wpada w istny szał bojowy. Pedantyczny chłopiec zawiera z wujem umowę: w zamian za utrzymanie zajmie się porządkami w rodzinnej posiadłości. Tylko dlaczego ma przy tym nosić falbaniasty fartuszek?

Od tej chwili widz jest świadkiem docierania się bohaterów o diametralnie różnych osobowościach i powolnego tworzenia się między nimi więzi rodzinnej. A całość w bardzo sympatycznej i ciepłej komediowej oprawie. I przesiąknięte puchatą rozkosznością. Moé wręcz kipi w tej produkcji, wlewa się do oczu i podtapia. Moé są wdzianka, jakie Madoka szyje siostrzeńcowi, moé jest strach ekscentrycznego wujka przed psami i miłość do kotów, moé są postaci poboczne na czele z Miyako, przez krótki czas narzeczoną Madoki, która pobiera od Chihiro lekcje prowadzenia domu, i Ryuujim, rudzielcem z zaprzyjaźnionego boysbandu, który nie chce być moé, ale okrutny los zdecydował inaczej. Moé jest piesek znajda, moé są przygotowywane potrawy, moé jest strojenie choinki w jednym odcinku i przeziębienie Chihiro w innym. Słodycz, słodkość, rozkoszność i puchata pluszowość aż potąd, wcale nie przesadzam.

Anime jest ekranizacją ciągle powstającej mangi, na dzień pisania recenzji – dziewięciotomowej. Twórcy nawet nie udają, że chcieli streścić to wszystko w dwunastu odcinkach. Prezentowana nam historia jest wyraźnie epizodyczna, a wybrane wątki pomieszano w niezwykle swobodny sposób, czasem ignorując kolejność oryginału. Jak już wspomniałam: podstawowy motyw to powolne zacieśnianie się relacji między Chihiro i Madoką. Chociaż widać, że zachodzą pewne postępy, to jednak koniec serii nie przynosi żadnej konkretnej konkluzji – nieustannie jesteśmy o krok od rozpętania się burzy. Trudno się zresztą dziwić, to główny motor napędzający anime, nie jedyny jednak. Mniej więcej od połowy serii zaczęły wypływać dwa wątki, których rozwiązanie wyraźnie miało być konkluzją serii i niwelować wrażenie otwartości zakończenia. Opisywanie ich szczegółowo będzie poważnie psuło zabawę, napiszę więc jedynie, że ten bardziej przyziemny miał tzw. ręce i nogi. Natomiast wątek, nazwijmy go, „nadprzyrodzony”, wprowadzono zupełnie od czapy. Nieco rzewna końcówka, napisana wyraźnie ku pokrzepieniu serc, popsuła mi troszkę seans. Paradoksalnie jakakolwiek głębia fabularna w ogóle nie była tu potrzebna. Na szczęście zostało moé.

Osobowości Chihiro i Madoki zbudowane są na przeciwnościach. Pierwszy jest cholerykiem, drugi zaś to osobnik do cna infantylny. Napisawszy to, złożyłam dłonie na klawiaturze i zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze można o nich powiedzieć. I czy trzeba mówić coś więcej? Szaleńcze przywiązanie Chihiro do porządku, ten znak rozpoznawczy, wpisuje się w choleryczność idealnie. Poza tym chłopiec jest czupurny i z trudem pozwala sobie na szukanie oparcia w innych. Madoka dla odmiany to duże dziecko ze skłonnością do beztroski objawiającej się m.in. bałaganiarstwem. Ma chwile, w których zachowuje się jak dorosły, ale można śmiało twierdzić, że raczej bawi się w dorosłego i gdyby nie trzymający go w ryzach sekretarz, Keiichirou, pan projektant zginąłby marnie. Wśród istotnych postaci należy wymienić również Chiyo, szanowną nieboszczkę. W omawianym tytule dzieje się rzecz niestandardowa: śp. matka nie pojawia się na ekranie wyłącznie jako fotografia, na dodatek ocenzurowana odblaskiem na szkiełku ramki. Pani matka przewija się przez fabułę nieustannie, ciągle żywa we wspomnieniach zarówno Chihiro jak i Madoki, stanowiąc element być może najściślej cementujący ich relację. Miała skłonności do szalonych, nieco ekscentrycznych zachowań, ale dobra z niej była kobieta. Pozostałe postaci to ewidentnie narzędzia fabularne napędzające gagi, ewentualnie dramat. Z miejsca zaskarbili sobie moją sympatię, bo nie brakowało im uroku, ale pewnie bardzo szybko o nich zapomnę. Z wyjątkiem wspomnianego już rudzielca z boysbandu. Przeuroczy był niesamowicie.

Wizualnie anime przedstawia się uderzająco pięknie. Momentami odnosiłam wrażenie, że statyczne ujęcia, liczne sceny humorystyczne polegające na umieszczaniu bohaterów na tle nieprzedstawiających niczego konkretnego plansz, to zabiegi wprowadzane w celu bezwstydnej oszczędności, ale całość przedstawia się tak pięknie, że w moje serce wkradły się wątpliwości. Scenografia i wszelkie plenery są dopracowane i szczegółowe, animacja płynna, mimika postaci żywa. Mogłabym dodać, że z profilu bohaterowie potrafią straszyć nosami, ale nie dodam ze względów osobistych. Ogólnie rzecz biorąc, całość jest naprawdę prześliczna i gdyby nie „ciut” zbyt jaskrawa kolorystyka, która wypalała mi momentami oczy, nie znalazłabym chyba żadnych wad.

Muzycznie sprawa przedstawia się zdecydowanie mniej interesująco. Opening, chociaż niewątpliwie uroczy, z jakiegoś niewyjaśnionego powodu drażnił mnie nieznośnie. Ending, ze względu na osobiste boysbandowe preferencje, zdobył więcej miejsca w moim sercu, ale znowu – bardziej przez animację, która miała odwzorowywać urywki z koncertu, niż muzykę. Kilka słów umiarkowanych pochwał należy się również obsadzie. Umiarkowanych, ponieważ wszyscy zrobili dokładnie to, co do nich należało, ale nikt jakoś szczególnie nie wybija się ponad dobre, sprawdzone rzemiosło. Ponad przeciętną wybija się jedynie Nobunaga Shimazaki, który to kwili i pokrzykuje o pół oktawy wyżej niż normalnie i jest praktycznie nierozpoznawalny. Pozostali? Są, brzmią sympatycznie, czasem aż do przesady uroczo, ale żadna rola nie będzie rolą ich życia.

Reasumując, seria puchata i pocieszna, gdyby nie siląca się na powagę końcówka, dałabym więcej za całokształt. Seria na pewno nie jest niczym wiekopomnym, ale można pozytywnie stracić przy niej czas.

tamakara, 25 sierpnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: 8bit
Autor: Ototachibana
Projekt: Kana Ishida
Reżyser: Yuusuke Yamamoto
Scenariusz: Yoshiko Nakamura

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Shounen Maid - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl