Komentarze
Opowieści z Ziemiomorza
- Re: Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat : Zomomo : 12.05.2020 15:49:18
- Baśń, fantastyka, piękny i niezapomniany mityczny świat : Sakakibara : 12.05.2020 14:17:33
- 6/10 - jak na studio ghibli to wcale nie taki idealny film : MiyuMisaki : 19.06.2016 22:37:06
- komentarz : wiwerna : 5.01.2016 19:33:11
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 31.07.2015 13:44:32
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Atsuko : 27.07.2015 14:14:28
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 27.07.2015 01:53:23
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Atsuko : 21.07.2015 19:49:06
- Re: Powody, których nie znamy (Goro Miyazaki pewnie też nie zna)... : Donia : 20.07.2015 23:41:36
- komentarz : Atsuko : 20.07.2015 01:19:04
ngfnt
Ukryto spoilery.
Moderacja
Opowieści
Nie mniej warto obejrzeć, choćby dla zaznajomienia się z tym.
Apropos, smoki były ok.
Cudo *.*
Gedo Senki
To, że pewne szczegóły nie były do wychwycenia na samym początku wcale nie znaczy, że ich nie było, bo pewnych rzeczy idzie się dowiedzieć na końcu. Grafika nie zostawia wiele do życzenia. Czegoś takiego się spodziewałam. Muzyka cudna. Chociaż wydaje mi się, że ta piosenka, którą śpiewała Therru już w jakimś anime Miyazakiego była wykorzystana, chociaż mogę być w błędzie.
Ocena:8
^_^
Film mnein ie nudził,oglądało sie go przyjemnie :) uważam jednak, że opażenie na pół twarzy nei wyglądało by jedynie jak deilatnei inny odcień skóry Terry w filmie..skoro była taka 'szpetna' to czemu jakostego nei zauważyłam? upiększona przez designerów,od co.
szrama na policzku Hajitaki też była bardziej podobna do malowidła na policzku nizeli blizny..poza tym..żółta..?
Ogólna ocena filmu 7/10
dalej Miyazaki‑junior :D
Opowieści z Ziemiorza
mały niedosyt
Syn w cieniu ojca
A ja się wyłamię...
Duże rozczarowanie...
1)
„Opowiedziana przez Miyazakiego historia jest spójna i wciągająca, choć dość skomplikowana i pozostawiająca kilka niedopowiedzeń.”
Hmmm… w mojej ocenie jest dokładnie na odwrót – tzn. fabuła „Gedo…” jest niespójna, pełna dziur i – niestety – nudna.
Nie wiadomo dlaczego Arren zabija ojca, nie wiadomo co zagraża Ziemiomorzu, nie wiadomo dlaczego Krogulec przygarnia Arrena i zaczyna się nim opiekować, nie wiadomo po co przybywa z nim na farmę Tenar, itd…
Reżyser kompletnie nie potrafił ożywić postaci głownego protagonisty i uczynić jej wiarygodną. Arren jest więc kukiełką w trybach scenariusza, który rzuca go – co chwila mdlejącego – z kąta w kąt beż jakiejkolwiek motywacji… Oglądając film widziałem w Arrenie lalkę a nie żywego człowieka, który zmienia się, dojrzewa, podejmuje wybory i ponosi ich konsekwencje.
Po kiego diabła opowiadać całą historyjkę z poznawaniem ciężkiego życia na farmie (który zapewne – biorąc pod wzgląd jego długość – miał być kluczowym etapem w rozwoju wewnętrzym Arrena), skoro przemiana Arrena następuje de facto dopiero finale (i to w momencie, gdy ukochana szepcze mu do uszka i wręcza oręż w dłoń) gdy ni stąd, ni zowąd odmieniony dzielnie rzuca się na wroga groźnie machając szabelką..? Jak pragnę Boga – to był bodaj najżałośniejszy moment w całym filmie…
Krótko: reżyserowi nie udało się wiarygodnie przedstawić wewnętrznej ewolucji Arrena doprowadzającej do jego finalnej przemiany. Zamiast tego dostajemy rozwiązanie na zasadzie deus ex machina, gdy Theru szepcze mu jego prawdziwe imię do ucha i wciska miecz w dłoń. Na marginesie – twórcy „Gedo…” nie pofatygowali się wyjaśnić widzowi nie znającemu książki o co chodzi z tymi „prawdziwymi” imionami, bo i po co, prawda…? Od razu dodam, że znam pierwowzór literacki autorstwa Ursuli LeGuin, ale bynajmniej nie każdy widz „Gedo…” również.
To tyle w kwestii „spójności” opowiedzianej przez młodego Miyazakiego historii…
2)
„Można mieć pewne zastrzeżenia do tempa prowadzenia akcji – tu trochę widać brak doświadczenia reżysera. Zdarzają się dłużyzny, w czasie których dzieje się niewiele (można wówczas podziwiać piękne widoki). Nie psuje to jednak przyjemności oglądania.”
Po pierwsze – nie wiem jak nuda, dłużyzny i szwankująca reżyseria moga nie zespuć przyjemności oglądania… To już wie tylko recenzentka.
Po drugie – „Gedo…” jest po prostu kiepsko wyreżyserowany i tyle. Reżyserowi wcale nie „trochę” brak doświadczenia – on go W OGÓLE nie ma! W końcu to jego pełnometrażowy debiut reżyserski. Film nie ma tempa, nie ma konsekwentnie budowanego napięcia, poraża też zupełnie niepotrzebnymi i infantylnymi wtrętami, które mają się do mrocznego głównego wątku, jak wół do karety (vide: epizod z plotkarskimi sąsiadkami, lub żenujące popisy wokalne Teru, które przypominały mi jako żywo równie tragiczne pieśni z kinowej wersji naszego „Wiedźmina”, przy których ludzie – dosłownie! – wybuchali śmiechem w kinie).
I w całym tym mętnym kontekście nawet przecudne krajobrazy wykreowane przez grafików studia Ghibli zaczynają ciut nużyć (ostatecznie w stylistyce tego studia niewiele – lub zgoła nic – się zmieniło przez ostatnie 20 lat…)
3)
„Mimo całej sympatii dla tego filmu uważam, że jest przeznaczony dla nieco starszej widowni.”
Mimo mojego braku sympatii dla tego filmu, uważam, iż jest on przeznaczony dla nastolatków, bo tylko oni mogą spokojnie przjeść do porządku dziennego nad stosem dziur w fabule i miernotą reżyserii i zidentyfikować się z kukiełką, która – cudownie przebudzona w finale – z mieczem w dłoni bohatersko ratuje świat i ukochaną… Banał i to do sześcianu…
Osobną kwestią, której recenzentka jednak nie porusza, jest WYJĄTKOWA miałkość dialogów… Twórcy listy dialogowej w „Gedo…” powinni zostac wyrzuceni z firmy na zbity pysk za wyprodukowanie tasiemcowej długości zbioru banałów i sztuczności, godnych jedynie „gierojskich” filmów rodem z Hollywoodu… Na rany Boga – tak nie rozmawiają żywi ludzie, tak mogą przemawiać jedynie kukły w kiepskich filmach klasy B…
Mógłbym jeszcze trochę pociągnąć wymienianie słabości „Gedo…”, serio, wszkakże dam już temu spokój. Wytłumaczę jednak dlaczego napisałem tak obszerny komentarz. Otóż zrobiłem to, ponieważ recenzentka nie zauważyła w omawianym tytule ŻADNYCH poważniejszych wad, co jest sytuacją zupełnie kuriozalną w przypadku filmu, który ma tych wad naprawdę wiele… Dlatego też chciałem swoim komentarzem uzupełnić bezkrytyczną ocenę Seval i zwrócić uwage czytelników, na to, czego nie dostrzegła recenzentka „Gedo senki”.
Troche nudnawy