Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

Love Live! Sunshine!!

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    SasukeUchiha 26.05.2020 17:22
    Oś czasu
    Którym czasie dzieje fabuła druga seria?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Byczusia 27.06.2019 21:58
    Skopiujmy raz jeszcze
    Po 5 odcinkach jestem. Niestety ,ale kalki oglądać nie mam zamiaru- więc chyba to rzucą. W dodatku dziewczyny bazują na u's i same są takie nieoryginalne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Ciku 25.09.2016 21:40
    Co to się stanęło.
    Ode mnie krótko, największa porażka w tym roku. Jedynie 2 pierwsze odcinki były fajne, później to syf i tandeta.

    Bzdurna fabułą, każda nowa postać gorsza od poprzedniej, niepotrzebna, nudna, tandetna drama, głupoty typu „okej, czas żeby dziewczyny zaśpiewały swoją piosenkę na eliminacjach, ale wiecie co? W momencie jak mają wejść na scenę dajmy OPENING, a po openingu już po zawodach, koniec. Piosenki niet, występu niet, ale za to drama jak najbardziej”

    Co do tej dramy to poważnie, ktoś tam powinien za ten scenariusz popełnić sudoku, jest to tak potrzebne w tej bajce jak prostytutce majtki. Żeby to jeszcze jakieś ciekawe było czy coś, ale nie.. już więcej emocji było w Glasslipie.

    Strasznie się zawiodłem, liczyłem na lekką, zabawną serie o idolkach z fajnymi występami i piosenkami. Niestety nic z tego nie dostałem.

    Wspomnę jeszcze tylko o Chice i jej przemowach. Z takim tandetnym pierdzieleniem w anime się jeszcze nigdy nie spotkałem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Kysz 25.09.2016 11:56
    Słabo
    No niestety 8 odcinek pozostał chyba jedynym dobrym w całej tej serii. Potem postanowiono wrócić do idiotyzmów serwowanych wcześniej. Przynajmniej wiem dlaczego ta seria wypadła tak słabo. W pierwszym LL widać było, że dziewczyny ciężko pracują, by zasłużyć na sukces. Oczywiście, zostało to podlane sporą dawką lukru, ale byłam w stanie uwierzyć, że faktycznie ten sukces im się w końcu należy. Nie dość tego – choć robiły więcej, niż te z Sunshine, ich droga była znacznie bardziej wyboista. Tutaj zimny prysznic przyszedł w 8 epku, ale miałam wrażenie, że bohaterki nic sobie z niego nie zrobiły (i to nawet pomimo tego, co same mówiły), bo zupełnie nie odbiło się to na ich zachowaniu. Dostałyśmy 0 głosów? Kurczę, no strasznie to smutne, ale i tak będziemy robić dalej właściwie to samo, co przedtem, czyli w głównej mierze udawać, że faktycznie się staramy… Ich wyobrażanie o byciu idolkami sprowadzały się głównie do tego, że to takie fajne i one też chcą to robić. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że  kliknij: ukryte 
    Zresztą, skoro już jesteśmy przy pytaniach – czy ktoś byłby w stanie mi wytłumaczyć skąd się bierze popularność takich postaci, jak Hanamaru (ta od Zura), czy You (przyjaciółka głównej, ta od pływania)? Są to najbardziej popularne dziewczyny z Aquors (obok Yoshino, ale przy niej akurat wiem, co decyduje o popularności), lecz w serii wypadają chyba najbardziej nijako (ta od Zura ma chociaż to, że mówi „Zura”, ale You? Nie licząc jej odcinka, prawie w ogóle nic o niej nie było przecież…).

    Ogólnie to… klapa. Seria bzdurna, przesłodzona i sztuczna, zawierająca wszystko to, co odrzucać może od idolkowych tytułów, a nie potrafiąca zaoferować w zamian niczego więcej. Lubię oglądać stadko słodkich dziewczynek na ekranie, ale jeśli już mają robić słodkie rzeczy, to niech to będą zwyczajne słodkie rzeczy, a nie wydumane próby bycia sławnymi idolkami. Gdzieś tam pewnie kryje się przesłanie, że idolką może zostać każda, wystarczy tylko mocno tego chcieć, lecz niestety nie kupuję tego, a przynajmniej nie w takiej wersji. Dla mnie to jedna z porażek lata, bezczelnie żerująca na popularności pierwszego LL, które było znacznie lepsze. Będę się starała o tym szybko zapomnieć i gdyby nie daj boże miała kiedyś powstać kontynuacja, to raczej nie sięgnę. A jeśli chodzi o idolki, w następnej kolejności spróbuję chyba THE iDOLM@STER. To zaś dostaje ode mnie 5/10, a i to w głównej mierze za 8 epek.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    rorek 22.08.2016 19:08
    A ja liczę na jakieś porządne cameo μ's, żeby zobaczyć jak dziewczyny wyrosły.
    Ale jeśli takowe będzie, to pewnie na zakończenie Sunshine.

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rory 22.08.2016 18:52
    Jeśli chodzi o piosenki, to największym problemem LL jest brak ekranizacji utworów subunitów, które wypadają znacznie lepiej niż 9 piszczących głosików razem. Z chęcią zobaczyłabym Strawberry Trapper ([link], jedną z chyba lepszych piosenek z tego uniwersum moim zdaniem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    The Beatle 20.08.2016 21:35
    odcinek 8
    Komuś się pieniądze wysypały. Rzadko się widzi półtoraminutową sekwencję lepszą od openingu. Tak w ogóle bez CG, bez dziewięciu głosików piszczących jednocześnie, bez muzyki bojącej się te głosiki zdominować – tak się da?
    Reszta odcinka też ciekawa, bo w końcu da się zaobserwować jakieś wyjście ze schematu, choćby częściowe. Bardzo mnie ciekawi, czy to będzie split cour (liczba płyt zapowiada 13 odcinków pierwszego sezonu), czy może zakończy się na jednej serii, ale zupełnie nietypowo. Jeszcze jest ostatnia opcja, czyli dno, ale tego nie chciałbym zobaczyć.
    No i z ogromną chęcią obejrzałbym anime o Saint Snow. Może kiedyś ktoś tam w Sunrise pójdzie po rozum do głowy i zrobi coś podobnego, skoro już pokazali, że wiedzą jak.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Kysz 31.07.2016 18:52
    po 5 epkach
    Boleję nad tym jak to jest straszliwie głupie… Nie żebym oczekiwała tu cudów, ale naprawdę nie spodziewałam się, że dostaniemy aż tyle beznadziejnych schematów. Tak, jakby ktoś napisał poradnik pt. „punkty do odhaczenia przy idolkowej serii”, a autorzy tego postanowili tylko na nich oprzeć całość.
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bohaterki poza byciem moe są całkowicie bezpłciowe i pozbawione jakiegokolwiek charakteru. Osobowość? A po co im to – jak się doda każdej inny kolor włosów i fryzurę, to styknie, będzie je po czym odróżniać. Na tę chwilę czuję, że właśnie takie coś zalęgło się w głowach twórców. Póki co najbardziej charakterystyczne tam są: Ruby (jedyna, której imię zapamiętałam tak btw.), bo jest chorobliwie nieśmiała; chuuni, no bo jest chuuni; przewodnicząca, gdyż wiecznie ma o wszystko pretensje i jest tą, która występuje początkowo przeciwko głównej bohaterce. Reszta zlewa mi się w jedno ta właściwie (znaczy zlewałaby się, gdyby nie różne kolory włosów).
    Niby nie ogląda się tego jakoś szczególnie źle, choć dość często zaliczam facepalmy przed monitorem. Tyle tylko, że to naprawdę jest po prostu nijakie. Nikt się tu nie wysila na pokazanie czegoś więcej, wszystko podąża utartym szlakiem i właściwie oglądając pierwsze Love Live można powiedzieć, że widziało się i to (a nawet pokusić się o stwierdzenie, że jak widziało się jedną standardową, idolkową serię, widziało się wszystkie xd).
    Na tę chwilę najbardziej ciekawi mnie jaka drama stoi za niechęcią przewodniczącej do idolek i czy to będzie tak głupie, jak podejrzewam. xd Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić żadnego normalnego powodu…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 10
    Koogie 18.07.2016 22:46
    3
    Juz myslalem w koncowce, ze to moze takie male i slodkie, ze ta blondi od poczatku wiedziala ze nic z tego nie bedzie i chciala je sprawdzic jak sobie dadza rade. Efektywnie jakby przerwali koncert po tym jak zaczela spiewac acapella to by wszystko bylo cacy… lecz nope, musi to byc bardziej durne niz glupie. Ehhhh
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Kysz 6.07.2016 11:55
    po 1 epku
    Ech… no skoro i tak już przeszłam na moe stronę mocy, to czas w końcu przekonać się do idolek. Love Live to obecnie najbardziej popularny tytuł z tego gatunku, a skoro Sunshine nie wymaga znajomości poprzednich części, to równie dobrze mogę spróbować i tego (zwł. że pierwsza seria Love Live mnie odrzuciła po jakichś 6 epkach i póki co wolę nie robić podejścia drugiego).

    Zdecydowanie jestem bardziej gotowa na idolkowe serie, niż przedtem, bo ten pierwszy odcinek nawet mi się podobał. Było słodziutko, radośnie i głupiutko, i na to właśnie liczyłam. Same bohaterki mnie nie odrzuciły, ale faworytki jakiejś specjalnej nie mam jeszcze (tak sobie myślę, że najprędzej to chyba będzie Mari albo Yoshiko). I jedyny problem miałam właściwie z grafiką. Niektóre sceny były tak przyjemnie dynamiczne, ale jak sobie pomyślę o tych tandetnych scenach tańca w CGI, to już mnie skręca. Nie do końca też przypadły mi do gustu projekty postaci, czy też raczej to, jak się zaprezentowały na ekranie. Jakże one się nieraz straszliwie wykrzywiały, ta mimika będzie mnie straszyć po nocach jeszcze długo pewnie. No… ale widywałam już gorsze wizualnie serie, więc jakoś to przeboleję… i raczej obejrzę do końca (1 „odcinek cukru” w tygodniu to będzie tak w sam raz). A potem rzucę się na jakąś inną idolkową serię pewnie. xd
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ciku 5.07.2016 21:07
    Jest dobrze.
    Miałem obawy czy nie zrobią po prostu kopii charakterów z poprzednich części i nie wsadzą ich w nowe postacie, ale na szczęście pierwszy odcinek rozwiał moje wątpliwości, przynajmniej co do tych bohaterek, które zostały pokazane. No i piosenki fajne ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Koogie 4.07.2016 16:25
    High quality pandering
    No dobra, zdecydowałem się zaryzykować i zawędrować w odmęty serii o szkolnych idolkach. Love Live ma dobrą renomę plus ta odsłona nie wymaga znajomości poprzednich… Pierwszy odcinek i… Jestem pozytywnie zaskoczony.

    Dobra, nie jest to kino ambitne, ale nigdy takim być nie miało. Od bohaterek, których charaktery można określić jednym słowem, poprzez sporą ilość kadrów typu „popatrzmy na jej nogi przez dwie sekundy” i kończąc sceną otwierającą która jest oczywiście na akihabarze, to anime to jest z angielskiego pandering.
    Kwestia jest taka, że jejku jaki to cukiereczek jest dla oka, jejku jak urocze są te postaci (ta mimika twarzy dużo im daje). Doceniam tez ladna konstrukcje pierwszego odcinka, którego pierwsza scena była także początkiem sceny zamykającej. No i sama scena na akihabarze miała sporo ładnych szczegółów jak, gra światła pasująca do narreracji, czy strasznie spodobały mi się ulotki wędrujące do ekranu tytułowego. Proste, ale ładne.
    Postaci są przyjemne, póki co i dla mnie jako fana słodkich slice of life, to wystarcza. Żeby cieszyć się tego typu produkcją, trzeba mieć jednak chociaż drobne zamiłowanie do lekkich seriach o dziewczynkach z liceum.

    Wybacznie za angielski teraz:
    This is high quality pandering and I have no issues with being pandered to.

    W każdym razie, jeżeli utrzyma się poziom wizualny, to będę pod ogromnym wrażeniem. Póki co jestem naprawdę zaskoczony i czekam na kolejny odcinek.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime