Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Orange

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Sharimsejn 14.03.2020 07:53
    Mocno się zastanawiałem czy obejrzeć bo fabuła nawet mnie zainteresowała ale poczytałem komentarze o oderwaniu od rzeczywistości tych dzieciaków i jakże beznadziejnie wykreowanej głównej bohaterce. Może kiedyś obejrzę ze 3 odcinki na próbę ale teraz na liście plan to watch ląduje to dosyć nisko. :D
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Maciejka 9.08.2018 22:04
    Chyba jestem już za stara na takie kjutaśne opowiastki… Do końca serii zostały mi jeszcze trzy odcinki, idzie jak po grudzie, ale skoro tyle głupstw już zniosłam, to te trzy odcinki więcej chyba nie zrobią mi różnicy.

    Kompletnie nie kupuję tego pomysłu. Przy czym nie mam tu na myśli samej idei otrzymania listu od swojej przyszłej wersji, informującego o tym, co wydarzy się za jakiś czas oraz jak temu zapobiec. Uważam, że to bardzo ciekawy koncept, dający wiele możliwości na intrygujące i niebanalne zawiązanie akcji. Kłopot w tym, że według mnie to, co dzieje się pomiędzy paczką przyjaciół, to jakieś pobożne życzenie autorki, niemające wiele wspólnego z realizmem.

    O ile jestem w stanie uwierzyć w emocjonalne zaangażowanie Naho w tę sprawę, które to można usprawiedliwić nagłym zauroczeniem, tak niemożliwe wydaje mi się, aby grupka przyjaciół, która zasadniczo dopiero co poznała Kakeru, tak uparcie poświęcała się temu, by uratować zupełnie obcą sobie osobę. Oni dosłownie obchodzą się z Kakeru jak z jajkiem, co swoją drogą też jest niezmiernie irytujące, bo zawzięcie usiłują wykopywać mu wszelkie kłody spod nóg, czyniąc z niego w moich oczach jednostkę żałosną i słabą. „Kakeru ma smutną minę? – Ojej, zastanówmy się, co możemy zrobić”. „Kakeru skręci kostkę i zawali sztafetę? – W imię przyjaźni biegnijmy w niej wszyscy razem, to będzie takie wspaniałe~!”. Tego typu postępowanie jest dla mnie najmniej zrozumiałe zwłaszcza w przypadku Suwy. No dajcie spokój, czy koleś zakochany w dziewczynie dla dobra ledwo co poznanego kolegi będzie pchał ją w jego ramiona tylko dlatego, że przeczytał jakiś tam list?  kliknij: ukryte 

    Inną sprawą natomiast jest tu sama główna para. Litości, większej kretynki niż Naho już dawno nie widziałam. Krótka lekcja romansowania według Naho: chłopak wyciąga w twoim kierunku rękę. Co robisz? Nie, nie podajesz mu swojej, bo niby po co mu ona. Pytasz, czy coś się stało. A ten drugi kapuściany głąb odpowiada, że nic takiego i ze zbolałą miną odchodzi w stronę zachodzącego słońca…

    Druga lekcja: koledzy podpowiadają ci, że wystarczy rzucić zwykłe „cześć” w kierunku swojego ukochanego, żeby z rana poprawić mu humor. Co robi nasz wamp podrywu, Naho? W środku konwersacji (!) ni z tego, ni z owego, wypala do Kakeru z cichym „cześć”... Nie wiem, czy to miało być według autorki urocze czy co, ale mi po prostu witki opadły i straciłam do Naho resztki szacunku.

    Ta historia zdecydowanie nie jest dla mnie, nie potrafię się wczuć w ogólną atmosferę poświęcenia swojego życia dla nieznanego chłopaka i pilnowania go na każdym kroku. Tak jak ktoś poniżej zauważył, cały koncept byłby bardziej zasadny i jednocześnie wiarygodny, gdyby w celu ocalenia Kakeru gromadka przyjaciół cofnęła się do przeszłości, a nie zrzucała na barki swoich młodszych wersji obowiązek troszczenia się o kolegę. Swoją drogą, rozumiem, że te okoliczności były przykre i na pewno odcisnęły na nich jakieś piętno, ale czy to wiarygodne, że po dziesięciu latach od tych wydarzeń, oni wszyscy płaczą za osobą, którą znali około roku…? Jakoś wątpię…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Maurenn 27.12.2017 19:45
    Emm, nie żeby coś, ale co wy macie do kreski? xD Ja po obejrzeniu wcześniej paru starszych nieco anime aż się ucieszyłam jak ją zobaczyłam xD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Alt_TruIsta 26.09.2017 11:48
    Ballada o trzymaniu za nogi przewieszonego przez burtę Kakeru. kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Patii 18.12.2016 20:16
    Czy warto przeczytać mangę?
    Trochę pytanie nie na temat, ale warto przeczytać mangę jeśli anime było dla mnie średnie? Słyszałam, że pierwowzór o wiele lepszy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    ;////// 17.11.2016 22:27
    Ta seria miała duży potencjał, pomysł na fabułę był świetny.
    Nie podoba mi się, że Orange jest typowym Shoujo, bohaterowie są ludźmi którym ktoś zabrał kilka lat mentalnych, tym samym są osobnikami strasznie mało wiarygodnymi. Oprócz tego jeszcze brak konsekwencji, można było stworzyć słodko­‑gorzkie okruchy życia, gdzie widz co jakiś czas musiałby wycierać mokre od łez oczy, a zdecydowano się na stworzenie serii z silnym parciem na szkolne romansidło. Tak wiem, że wątek romansu, był tam ważnym elementem, ale można było go poprowadzić w zupełnie inny sposób. Gdyby seria bardziej targetowała w Josei niż Shoujo, to sama korzyść.
    Naprawdę spodziewałem się, że trafiło się anime skłaniające do refleksji i wywołujące łzy, a dostałem serię, w której równie dobrze cała ekipa mogłaby zginąć na raz, i nic by mnie to nie ruszyło.
    Ale mnie boli ten zmarnowany potencjał ;/
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    męki Ryśka z Biłgoraja 30.10.2016 19:59
    jeeaah
    Moim zdaniem,to anime jest naprawdę dobre. Wiele osób narzeka na kreskę, jednak mi ona wcale nie przeszkadzała. Nie jestem pewna, dlaczego tak bardzo polubiłam tą serie. Może dlatego, że przewija się wątek wspaniałej przyjaźni, której nigdy nie doświadczyłam, tak samo miłości której również nie dane było mi przeżyć. Oczywiście te elementy można zastać w każdym shoujo, jednak w orange ukazywane są problemy, samotność, tęsknota, poczucie winy prowadzące do śmierci…Płakałam prawie na każdym odcinku. Bohaterowie też byli świetni, każdy z nich był inny. Uważam, że Orange jest bardzo dobrym anime :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    yasu 8.10.2016 11:46
    Sięgając po jakąś pozycję zazwyczaj mamy jakieś oczekiwania
    Zazwyczaj nawet, gdy jako takich oczekiwań nie mamy, to i tak mamy nadzieję, że seria obudzi w nas jakieś uczucia. Może to być ciekawość, wzruszenie etc. Tutaj mamy do czynienia z: gatunek romans, okruchy życia, dramat +Shoujo jest niestety niewiele kreacji tego gatunku, więc -> schematy, schematy.
    Schematy, na które liczyłam i się nie zawiodłam :)

    Orange ma bardzo wiele wad, począwszy od kiczowatego wyjaśnienia, po egoizm i brak umiejętności wyciągania wniosków przez bohaterów (spoiler-> kliknij: ukryte - Tak bardzo logika).Nie sądzę by ktoś spodziewał się po tej serii doskonałości.
    Niemniej dla mnie to wszystko było satysfakcjonujące.
    Bardzo przyjemne, wzruszające, dość pomysłowe, spójne.
    Mnie się bardzo podobało.
    8/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 15
    Komucha 5.10.2016 00:33
    Drodzy fani tego tytułu, lub szerzej gatunku zwanego szodżo. Mój komentarz nie ma na celu nikogo obrazić ani szydzić z czyiś gustów. Jesteście pewnie młodymi idealistami, nawet jeśli niektórzy nie metrykalnie, to pewnie jeszcze nie pozwolili dorosnąć swojej nastoletniej dziewczynce w nich, i mogą w pełni rozkoszować się tą emocjonalną głupawką. A wy, drodzy starzy i zgorzkniali widzowie, którzy chcieliście uwierzyć,ze prawdziwa przyjaźń ( i miłość) nie dość,że istniej, to jeszcze podróżuje w czasie i leczy ciężką depresję – no cóż – wam ta seria raczej się nie spodoba. Ja już jestem starą , zgryźliwą i pewnie złą osobą i jedyny powód dla którego sięgnęłam po to dzieło, było moje jakże kretyńskie przekonanie, że skoro lubię yaoi­‑romansidła, to to będzie to samo, tylko że wersja hetero. No i owszem, mamy tu ten sam schemat czyli trzęsącego sie , płaczliwego i niezdecydowanego, głupiego ukesia w postaci żeńskiej, i dwóch jakże wrażliwych, rycerskich i kochających naszego Naho­‑ukesia młodzieńców.I na tym podobieństwa się kończą.Swoją drogą gratulacje dla twórcy postaci tej dziewoi – jeszcze nigdy nie miałam tak morderczych myśli, dotyczących jakiejkolwiek postaci.Podziwiając tony szlachetnej kobieco­‑kobiecej i męsko­‑męskiej przyjaźni, gdzie najważniejszą sprawą w życiu młodego człowieka jest szczęście innych, a egoizm polega tylko na kupowaniu ulubionego napoju, płakałam i przeklinałam swoje parszywe przeznaczenie, że dane mi było chodzić do szkoły, gdzie zgoła inne stosunki panowały. Ale to był PRL, totalitarny ustój bez religii w szkołach, więc nie dziwota, ze chłopak jak się podkochiwał w dziewczynie to zaraz nie leciał do najlepszego kumpla,żeby mu ją swatać. Ot, bezduszny system.Przepraszam za wspomnienia z młodości. Do rzeczy – cała ta słodka karuzela kręci się wokół raczej poważnych spraw,takich jak samobójstwo w rodzinie i depresja z nim związana. I owszem, na 13 odcinków, są dwa (!) gdzie w miarę realistycznie przedstawia się uczucia bohatera związane z traumą, jaka przeżył. Zaczyna być poważniej i bardziej realistycznie, ale uszy do góry, i tak dostajemy w finale kwitnące drzewa i zachód słońca. I moje niezłomne przekonanie, że nigdy, ale to przenigdy nie polubię gatunku zwanego szodżo. W głupawym yaoi­‑romansie zawsze jednak w bonusie dostajemy trochę łóżkowych atrakcji, co zdecydowanie podnosi motywację do oglądania mentalnego kiczu.
    PS Watek dotyczący „podróży w czasie” pomijam, gdyż zapewne tylko profesor Hawking by go zrozumiał. Ale to był i tak najmniejszy absurd w tym anime.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Moslaten 29.09.2016 12:29
    Dobra, o ile te narzekania gdzieś po 4­‑5 odcinku traktowałem jako przesade, o tyle w 9 odcinku to już calkowita masakra poziomu techicznego, płacze gdy to ogladam… Pierwszy plan wyglada duzo gorzej niz drugi/trzeci w srednich seriach, graficznie to to wyglada jak One Piece ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ogladac sie tego nie da, ale dokoncze, bo fabula nawet wciagajaca :v
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Shirokami 27.09.2016 01:52
    Fajna seria
    Ja nie czytałem pierwowzoru, więc oglądając tą serię miałem świeże podejście. I musze powiedzieć, że jest pierwsze shoujo od nie wiem jakiego czasu które mi sie spodobało. A jestem nawet skłonny powiedzieć, ze jedno z lepszych jakie widziałem. Z pewnością niecodzienny pomysł na romans, fabularni może nie bije po twarzy ale jest całkiem przyjemnie, na muzykę i tak zwykle nie zwracam uwagi, chyba, że muzyka jest wybitna. Za to z pewnością musze pochwalić postacie. Zwykle mam problem z postaciami taki, że nie mogę uwierzyć, ze japoński nastolatek zachowuje sie kompletnie nie jak nastolatek. Może to kwestia różnic kulturalnych ale, żeby one były aż tak wielkie? A w tej serii naprawdę mogę poczuć, że to są licealiści z krwi i kości (może poza tą całą naho, która prezentuje idealnie tych typowych animowanych nastolatków). Ogólnie daje tutaj ocenę 8/10 i kto wie może się za mangę wezmę. Byłaby to to pierwsza shoujo u mnie w kolekcji
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 0
    gaijin 26.09.2016 15:03
    Bardzo przyjemna seria
    Nie czytałam mangi. Może dzięki temu ominął mnie ten nieszczęsny syndrom bardziej zielonej trawy. W tej serii jest wszystko czego potrzebuję do obejrzenia jej z przyjmnością. Ciekawa historia trzymająca w napięciu, wiarygodni bohaterowie, których polubiłam. A jak chcę obejrzeć ładną grafikę to idę do galerii.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Anonimu20 23.09.2016 22:41
    hejt, hejt i jeszcze więcej hejtu...?
    Ale niskie oceny i fala hejtu dla dobrego anime… Manga jest lepsza, to fakt, ale większość osób chyba zbyt demonizuje tę produkcję poprzez przywiązanie do pierwowzoru. Właściwie to tutaj Orange zostaje sprowadzone praktycznie do kreski i grafiki, jakby to one stanowiły kwintesencję anime…

    Patrząc z większym obiektywizmem – choć dla wielu to pojęcie względne – anime jest całkiem udanym tworem, wprawdzie nie dziełem sztuki, ale przyzwoicie skonstruowanym filmem animowanym. Ma może i swoje minusy w sferze technicznej, jak i fabularnej (jeśli patrzymy przez pryzmat oryginału), ale i tak zasługuje na wyższe oceny. Jak na shoujo gdzie na pierwszym miejscu eksponuje się uczucia i emocje bohaterów, to jest właściwie bardzo dobrze.

    Ode mnie anime dostanie 7/10 (no może 8/10).
    Mandze dałem za to 10/10. W mym przypadku pierwowzór prawie zawsze ma wyższą ocenę, niż adaptacja.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    Klemens 18.09.2016 21:16
    O mój boże… Trójkąt bermudzki? Czarna dziura w trójkącie bermudzkim? Serio? Mogli sobie darować wytłumaczenie w jaki sposób te listy trafiły do przeszłości. Magia shoujo byłaby tu lepszym tłumaczeniem, niż nędzne próby racjonalnego wytłumaczenia fenomenu, który nigdy nie będzie miał miejsca.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 5
    GLASS 29.08.2016 00:34
    Odcinek 9 - grafika 10/10
    Jeszcze nigdy nie byłam tak zgorszona poziomem graficznym żadnego anime. Serio, widząc ciało Suwy musiałam całą sekwencję z zawodami przewinąć. Nikt mi nie wmówi, że przesadzam i że się czepiam – praktycznie cały odcinek wyglądał wręcz obrzydliwie. Niektóre fanowskie animacje na Youtube czy teledyski Vocaloidów wyglądają lepiej i bardziej profesjonalnie, niż ten koszmar. Do fabuły nic nie mam, żeby było jasne – relacje bohaterów, klimat, obsada, to wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale wizualnie? Już lepiej się ogląda Dragon Balla Super, co nie sądziłam, że powiem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 9
    Zeni 21.08.2016 21:03
    Seria z opisu, prezentuje się dobrze, manga jest popularna, drama powstała, baa jest nawet cała masa osób które płakały na tym tytule, a ja się obawiam, że to jest kolejna mierna produkcja z dużym gronem fanów albo przeciętny tytuł który na końcu wymusza łzy, żeby zostawić pozytywne wrażenie.
    Jak będzie, zobaczymy.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Easnadh 20.08.2016 22:14
    Odc. 7. Morze możliwości
    Tym właśnie jest to anime od strony graficznej. Bo myślałam, że jeśli chodzi o kreskę, gorzej niż w odcinku 5. być nie może. A jednak. W odcinku 7. bohaterowie przez większość czasu nawet nie byli do siebie podobni. To straszne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 7
    kircia 14.08.2016 00:37
    ...
    Nie wierzę w te niskie oceny. To anime jest niesamowite, i mówię to ja, która za shoujo delikatnie mówiąc nie szaleje. Te które widziałam do tej pory można policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze zostaną ze dwa. Nie wspominając nawet, że Orange i tak jest dojrzalsze w porównaniu z tamtymi.
    Bo grafika, naprawdę?… Bo jest krzywa? Bo dziwne ryby w akwarium? Mangi nie widziałam na oczy i nie mam porównania, może dlatego mi to nie przeszkadza… a może po prostu dlatego, że akurat grafika w tym anime jest najmniej ważną rzeczą. Kuleje, owszem, ale jak chcecie histeryzować nad kreską, polecam D.Gray­‑man Hallow – to się dopiero nazywa robienie fanów (którzy czekali 10 lat) w konia.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Easnadh 2.08.2016 19:01
    Odc. 5. Requiescat in pace, nieszczęsna grafiko...
    Uczcijmy, proszę, minutą ciszy śmierć grafiki w 13 minucie i 44 sekundzie. Nigdy nie miała się w tym anime za dobrze, ale ostatnio rokowała naprawdę duże szanse na poprawę, co, jak sądzę, wlało nadzieję w serca wielu fanów. Niestety, twało to tylko chwilę, przez co pod koniec szok z powodu nagłego zgonu był jeszcze większy.

    Biedne jest to „Orange”, naprawdę. Ma tak dobrą fabułę, że zasługuje na lepszą grafikę, a tymczasem… Aż czasem odechciewa mi się oglądać.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Klemens 31.07.2016 23:40
    Mam nieodparte wrażenie, że słyszałem typka z endingu w jakimś filmie (oczywiście anime). Jakiś znawca? Albo znawczyni?
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Impos 24.07.2016 22:39
    Nie wiem czy to kwestia tego, że w anime trochę inaczej przedstawili pewne wydarzenia, czy może raczej tego, że mangę przeczytałam jednym tchem i wszystko mi się zlało, ale trochę inaczej postrzegam teraz Uedę.
    W mandze od początku wydawała mi się niesympatyczna, a teraz trochę mi jej żal. No bo z zewnątrz widać, że Kakeru  kliknij: ukryte .
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Easnadh 18.07.2016 22:05
    Odc. 3. 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。
    No wreszcie. Albo się przyzyczaiłam do kulawej grafiki (w co wątpię), albo to był w końcu całkiem ładny odcinek.

    A zresztą, co ja tu o grafice, skoro w 3. odcinku emocje wypłynęły z monitora i zalały mnie wielką falą. Znam mangę, czytałam ją wiele razy, a mimo to pod koniec odcinka ryczałam jak bóbr (może dlatego grafika mi się podobała, bo niewyraźnie widziałam). Ten moment, kiedy w widza uderza myśl, dlaczego Kakeru  kliknij: ukryte  Poza tym niesamowicie podobała mi się scena w klasie, kiedy Kakeru „zbierał zamówienie”: nakładające się na siebie głosy, śmiech, przekomarzania – fragment z sokiem pomarańczowym musiałam przewinąć, bo nie wiedziałam, kogo słuchać, Suwy czy Naho i Kakeru. To było takie normalne i naturalne, zdarza się przecież non stop w większym gronie znajomych… i prawie wcale w anime, gdzie wszyscy chyba dostali od jakiejś pani urzędniczki dialogowy numerek i czekają na swoją kolejkę. Relacje pomiędzy bohaterami, spojrzenia (mina Naho przy: „O piątej!” – bezcenna), drobne gesty (zwłaszcza Suwa i jego obrócenie głowy w kierunku Naho, kiedy Kakeru opowiadał o Uedzie), rozmowy o niczym albo o czymś, wykonywanie codziennych czynności – jej, jakie to wszystko jest w tym anime naturalne i jak mi się to podoba.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    GLASS 17.07.2016 21:22
    Odcinek 3
    Jest lepiej. Nie wiem, może to było jednorazowe potknięcie techniczne w poprzednim odcinku xd Oby tylko jednorazowe..
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    blob 14.07.2016 23:11
    Ależ oni mają upiorne uśmiechy…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Easnadh 11.07.2016 19:59
    Odc. 2. A nie mówiłam?
    Wiedziałam, że to się zrobi brzydsze ;A; Tym razem animatorzy skrzywdzili głównie Suwę, chociaż reszty też nie oszczędzali, każdemu się dostało, i to zdrowo. Generalnie chyba mają problem z rysowaniem postaci z profilu, bo o ile twarze en face potrafią być miejscami bardzo ładne, o tyle głowy widziane z boku przypominają rysunki amatorów, którzy wrodzony talent mają, ale z anatomią są jeszcze trochę na bakier. A końcówka odcinka z dorosłymi bohaterami to już istna tragedyja, chyba wszyscy animatorzy się rozchorowali, więc sprawę oraz pędzel i kredki w swoje ręce musieli wziąć pan Yachiro, portier, oraz pani Takemura, sprzątaczka. I, o mój Boże, te rybki w akwarium, to było dziwne…

    jakby tego było mało, dźwiękowo też jest gorzej – dialogi są cichsze niż muzyka w tle… Wyszło na odwrót i to głosy bohaterów były w tle, a muzyka na pierwszym planie. Żałuję zwłaszcza momentu, kiedy Suwa uwodzicielskim tonem kusił Kakeru do przyłączenia się do treningu po lekcjach. Bardzo podoba mi się wybór jego seiyuu, nie brzmi ani gówniarsko, ani za staro jak na licealistę.

    Tyle że nadal cholernie mocną stroną tego anime jest sposób, w jaki pokazuje relacje między bohaterami. Scena z Naho i jej mamą, kiedy obydwie mają identyczne reakcje na swoje problemy, była świetna. Uwagę zwraca też stosunek zwykle raczej nieśmiałej Naho do Suwy – w ich relacji nie ma tej nieśmiałości (rzuca się to w oczy zwłaszcza w kontraście z relacją Naho/Kakeru), ich rozmowy wypadają niezwykle naturalne i uroczo zwyczajnie; w mandze mi umknęło. Oj, Suwa, Suwa, biednyś, od początku widać, że dziewczyna nigdy nie widziała cię inaczej niż kumpla. Plus scena w altance w parku była dobra – śliczna (w końcu, przynajmniej przez jakiś czas…) i mocna, to przejście od żartów do takiego wyznania, klimat stworzony przez brak podkładu muzycznego, tylko ciszę i głosy bohaterów – a zwłaszcza spokojny głos Kakeru – tak jakby tematem rozmowy była jakaś najzwyklejsza pod słońcem rzecz.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime