Komentarze
Thunderbolt Fantasy: Touri-ken Yuuki
- komentarz : Ariel-chan : 21.01.2019 22:48:16
- komentarz : chi4ko : 21.01.2019 22:45:41
- komentarz : Ariel-chan : 21.01.2019 22:41:44
- komentarz : chi4ko : 21.01.2019 22:39:45
- komentarz : Ariel-chan : 21.01.2019 22:30:45
- komentarz : chi4ko : 21.01.2019 22:12:56
- :D : Ariel-chan : 21.01.2019 18:28:25
- komentarz : Pazuzu : 20.01.2019 21:57:42
- Re: Po paru.. : Rinsey : 16.12.2018 14:15:53
- Re: Po paru.. : chi4ko : 16.12.2018 12:31:21
Postacie są cudownie chwytliwe – i tym dobrym, i złym, i dokumentnie‑nie‑wiadomo‑jakim kibicowałam z całego serca. Wszyscy mieli charyzmy dość by obdzielić kilkanaście serii, a para głównych bohaterów sama wystarczyłaby na co najmniej dwa tuziny zwykłych anime. I to gdyby podzielić ich na wszystkie postacie występujące w przeciętnych ekranizacjach Light Novel. Naprawdę tylko w tych dwóch szło się zakochać bez pamięci. Byli rewelacyjni.
Fabuła jest solidna, porządna i świetnie się ogląda. Ilość zwrotów akcji była przyzwoita, aczkolwiek to chyba najsłabszy element tej produkcji.
Natomiast oprawa audiowizualna Thunderbolt Fantasy jest świetna, rewelacyjna, genialna, mistrzowska, niezwykła, cudowna, wciskająca w fotel i znajdźcie sobie jeszcze z dwa tuziny podobnych przymiotników. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza lalkarzy i wykonawców zarówno lalek, jak i teł. Tu każdy detal był doprowadzony do mistrzostwa. Nie będę się rozpisywała o szalenie efektownych scenach walki, ale takich drobiazgach, jak posiłek, poruszanie palcami, sceny tańca, powiewające szaty, fantastyczne lokalizacje pełne detali i „niepotrzebnych” ozdobników nadających im pozór życia. Same szaty postaci były tak naładowane haftami, ozdobami, zapinkami, kamieniami i innymi drobiazgami, że głowa boli. Nosić tego na pewno by się nie dało, ale jak wyglądało! Nie ukrywam, że dużym plusem dla mnie było natężenie mojego ulubionego fetyszu, czyli „bladych, długowłosych, androgenicznych azjatów”. Tu mamy ich z pół tuzina, co usatysfakcjonowało mnie bardziej niż w pełni. Pozostałe składniki oprawy – czyli muzyka (świetna!) i głosy były dobrane cudownie. Naprawdę aktorzy spisali się na medal – nie mówiąc o frajdzie jaką daje np. usłyszenie Michiru w roli demona, czy Hieia jako seryjnego mordercy. Za samo to należy się punkt do frajdy oglądania.
Tak, ten komentarz jest jednym wielkim piskiem niezrównoważonej fanki, ale odkładając to na bok – w recenzjach zwłaszcza gier komputerowych ważnym składnikiem końcowej oceny była tzw. miodność. Czyli ile dziecięcej radości sprawia nam dany produkt. W moim przypadku, po obejrzeniu iluś tam produkcji standardowych, przeciętnych, fajnych ale typowych, Thunderbolt Fantasy było jak objawienie. Powiew świeżości w skostniałym rynku. Coś czego jeszcze nie widziałam (a jestem dobrze po pół tysiącu obejrzanych anime). Dało mi masę zwykłej radochy, wypieków na policzkach i zachwytu nad maestrią wykonania.
Nie jest to seria głęboka, wstrząsająca, zmieniająca obraz świata. To zwykły produkt rozrywkowy, nic więcej, ale w swojej kategorii zachwycający pod każdym względem. Przynajmniej mnie.
Mocne 9/10.
Po paru..
Koniec
Bohaterowie, zwłaszcza główna dwójka, naprawdę dająca się lubić, potrafiąca zaskoczyć fabuła, genialna muzyka, ogólnie fajny klimat. Osobiście bardzo polecam i na pewno siegnę po sequel :)
Mimo tego, naprawdę warto obejrzeć jeśli poszukuje się dobrej serii akcji. Niczego więcej tu nie ma, ale akcji jest naprawdę dużo i to dobrej jakości.
The land is cloaked in deepest blue & Ryo Fu Setsujin ^^
The shadow of eagles across the moon
Endure the pain, it's easy now
In words can I say it?”.
To tak w rytmie najpiękniejszego main themu napiszę komentarz <3
Seria była boska. Nie tak totalnie boska, miała swoje dłużyzny – jak gadali, to nie wszystko rozumiałam, trochę przynudzali, zaś z walk… no też nie zawsze ogarniałam, co się dzieje ^_^ Taki przerost formy nad treścią. Ale… ALE! *_* Mimo że nie ogarniałam, oglądało się ekscytująco i z zapartym tchem. Wszystko głównie dzięki przeboskiej muzyce dorównującej w skali epickości Tytanom i innym tego typu. Main Theme „ThunderBOLTfantasy” i jego żeńska wersja „Darkest” to po prostu coś tak pięknego, że aż ciary przechodzą i puszczone w odpowiednich momentach… Ach, aż żałuję, że refren w ciągu tak długiego utworu jest tylko raz <3 Opening też mnie ujął od pierwszego usłyszenia, T.M. Revolution w swej najlepszej, najszybciej odsłonie, przy takim openingu aż chce się oglądać dalej… czy raczej cofać, by słuchać i oglądać go jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz.
Po drugie – Ryo Fu Setsujin, Enigmatyczny Wicher. Uwielbiam ten jego przydomek i podoba mi się bardziej niż imię, więc już tak na tego Li Setsu A mówię xD Zresztą Shinra Kokotsu (Kości Stworzenia) też najlepiej mi się podoba, nie dziwię się, że mieli przydomki xD Setsujin – no coś pięknego, co się pojawił na ekranie to nie umiałam od niego oderwać wzroku – TAKĄ lalę to bym chciała mieć, choć nie zbieram takich kolekcjonerskich cudów i w ogóle nie byłoby mnie stać xD Strasznie mi szkoda, że nie okazał się być demonem. Ba, myślałam nawet, że może będzie bratem (przyrodnim? przyszywanym? xD) Betsu Ten Gaia, to by było piękne. Ale jeszcze nie tracę nadziei, zapowiedzieli na koniec drugą serię, więc może… może? *_* Setsujin zasługuje zdecydowanie by mieć rangę co najmniej demona, a najlepiej to boga (anioła? xD) niż zwykłego… ekhem… wiadomo kogo, spojler. Choć nie do końca jego zachowanie ogarniałam, to miałam w którymś momencie wrażenie… Xellos? XELLOS, to ty? xD Normalnie taki niezły manipulant i intrygant jak Xellos. kliknij: ukryte To pewnie temu miałam wrażenie, że powinien być Mazoku xD pasowałoby jak ulał.
Shou Fu Kan – o, jak ja go polubiłam ^_^ Jak na głównego bohatera był świetny. Zabawny, szczery, facepalmy zaliczał i w ogóle jakiś taki… no wyjątkowo udany główny bohater, bo zwykle żadnego nie trawię. Nie umiem powiedzieć czemu, ale z niego i Ryo Fu Setsujina jest fajna para – kliknij: ukryte bardzo się cieszę, że Xell… tfu tfu xD Setsu poleciał za nim na koniec. Pewnie w drugiej serii zobaczymy ich już podróżujących ładnie razem ^_^
Czy mi się wydaje, ale Ken i dziewoja Go In Shi kliknij: ukryte zostali… razem? xD Nawet coś o dziecku przebąkiwali xD Nawet to było trochę widać, więc jestem skłonna uwierzyć.
Betsu Ten Gai, Shinra Kokotsu, jakiś ty był piękny! T_T kliknij: ukryte Czemuś musial tak skończyć?! Może nic mu nie będzie, w końcu to demon. Albo ktoś go wskrzesi. Jestem bardzo za xD
Najgorsze w tym wszystkim były te chińskie nazwy, których ani przeczytać, ani zapamiętać, ani powtórzyć, bo po japońsku mówili zupełnie inaczej. Well, dla mnie nazywają się po japońsku i tego będę się trzymać. Taka rzecz, która z początku mnie odstraszyła. Walki piękne i zjawiskowe, normalnie nie lubię takich rzeczy, ale tutaj aż zaciskałam zęby, żeby tylko nikomu nic się nie stało xD kliknij: ukryte (czytaj: Setsujinowi na końcu, ale po drodze chyba też xD).
Czekam na drugą serię, mam nadzieję, że tym razem będzie równie pięknie i zjawiskowo, ale trochę jeszcze popracują nad fabułą ^_^ Byłoby idealnie <3
Tak, w ogóle to co się stało z demonicą z czerwonym pejczem? kliknij: ukryte Arcydemon miał ją wynagrodzić za to, że go przebudziła i tyle ją widzieli. Nie było też widać, że zostaje wciągnięta razem z królem.
Z uwag odnośnie napisów – kliknij: ukryte to był w końcu król demonów czy to była królowa? Seiyuu było raczej kobiece, ale co rzuciło mi się w oczy, to odpowiedź samuraja na pytanie strażniczki. Zapytała „Co się stało z Yu Fiu Miu?”, a on na to, że „ją” gdzieś wysłał. W nadrzędnej części zdania użyli „her”, w podrzędnej „she”. Trochę dziwne, skoro do tej pory zawsze nazywali ją królem.
Największe zaskoczenie sezonu
Początek był ciężki. Było to moje pierwsze zetknięcie z takim rodzajem „animacji” i chociaż doceniałam piękno lalek, jakoś nie mogłam się wczuć w przeżycia bohaterów. Brak emocji na twarzach mocno mi w tym przeszkadzał do czasu, gdy ujrzałam FABUŁĘ. Do absurdów zdolności bohaterów przyzwyczaiłam się dosyć szybko, biorąc do za część konwencji. Ale od czasu pojawienia się Screaming Phoenix Killera, stwierdziłam z rozdziawem szczęki, że to ma najprawdziwszą FABUŁĘ. I od tego momentu wsiąkłam i będę bić pokłony ku tej serii. Przyznaję, nie jest to dla każdego, ale ode mnie jest mocna 9‑ka.
IT'S LIT!!!
Jak ktoś ma wątpliwości to radzę się przełamać i obejrzeć jeden odcinek. Warto.
Fabularnie bez rewelacji, ale chyba nie o fabułę tu chodzi. Jest EFEKTOWNIE. W bonusie dużo błysków i latających kończyn.
Jak tak dalej pójdzie to będzie anime(?) roku…