Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 10/10
fabuła: 7/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 16
Średnia: 7,5
σ=1,8

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dayu Haitang

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 100 min
Tytuły alternatywne:
  • 大鱼海棠
  • Big Fish & Begonia
Postaci: Bóstwa, Youkai; Miejsce: Azja, Świat alternatywny; Czas: Przeszłość; Inne: Magia
zrzutka

Chińska próba stworzenia baśniowej opowieści o dojrzewaniu i naprawianiu własnych błędów.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Enevi

Recenzja / Opis

Gdzieś poza światem ludzi jest wymiar, w którym żyją duchy natury dbające o jej równowagę. Przed każdą z tych istot wraz z ukończeniem szesnastu lat otwierana jest brama do świata ludzi, któremu mają okazję przyjrzeć się bliżej w postaci delfinów. Dostają na to siedem dni, lecz pod żadnym pozorem nie wolno im w tym czasie nawiązać bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. W tę niezwykłą podróż, będącą jednocześnie ceremonią dorosłości, wybiera się również Chun, która, zafascynowana młodym rybakiem łamie podstawową zasadę i tragicznym zbiegiem okoliczności doprowadza do jego śmierci. Dziewczyna jest zrozpaczona, ale postanawia zrobić wszystko, żeby przywrócić do życia nieznajomego młodzieńca, który ją uratował. Udaje jej się odnaleźć jego duszę, jednak cena, jaką musi zapłacić za możliwość ocalenia go, jest wyjątkowo wysoka. Co gorsza, nie jest powiedziane, że Chun będzie w stanie uchronić przed najróżniejszymi niebezpieczeństwami swojego wybawcę, który pod postacią małej rybki o imieniu Kun powoli dojrzewa do powrotu na Ziemię.

Moja przygoda z Dayu Haitang (znanym również pod nazwą bardziej przyjazną zachodnim widzom – Big Fish & Begonia) zaczęła się już dobre kilka lat temu, kiedy to oczarowana materiałami promocyjnymi, czekałam na odwlekającą się zdawałoby się w nieskończoność premierę. Czekałam i czekałam, a wejście filmu do kin cały czas odkładano. Teoretycznie mówi się, że co się odwlecze, to nie uciecze, ale nadzieja we mnie powoli gasła i bałam się, że ten długoletni projekt ostatecznie nie ujrzy światła dziennego. Pierwsze kroki podjęto już w 2004 roku, natomiast zebranie odpowiednich funduszy i dalsza praca zajęły ekipie lata, bo w Chinach stosunkowo rzadko tworzy się filmy animowane z takim budżetem i całe przedsięwzięcie było dosyć ryzykowne. Na szczęście fani gotowi byli wspomóc produkcję, a i w końcu znane studio postanowiło dofinansować twórców. Tak nadszedł lipiec 2016 roku i marzenie oczekujących na premierę w końcu się ziściło. Obiektywnie patrząc, bez wątpienia można stwierdzić, że film okazał się sukcesem, bo zyski prawie dwudziestokrotnie przebiły koszty produkcji. Można więc napisać, iż trud oraz zaangażowanie twórców w pełni się opłaciły. Trudno mi jednak jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy pozostali widzowie będą równie zadowoleni, jak chińska publiczność.

Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest inspirowany chińskim folklorem świat przedstawiony, który zachwyca różnorodnością gatunków oraz krajobrazów, a przez to niesamowicie intryguje. Bez wątpienia najwięcej z jego obserwacji wyniosą osoby dysponujące chociaż elementarną wiedzą na temat rodzimej tradycji twórców. Każdy znajdzie jednak coś dla siebie w tym barwnym kalejdoskopie, bo mimo niezwykłości napotykanych na każdym kroku, widać, że rządzą nim prawa podobne do tych z naszego wymiaru. W uproszczeniu wszystko sprowadza się do głównej myśli taoizmu, który zakłada, iż człowiek powinien poddać się naturalnemu biegowi rzeczy i nie próbować za wszelką cenę sprzeciwiać się losowi. Jest to motyw leżący u podstaw filmu, który ma do opowiedzenia bardzo ciekawą i poruszającą historię, chociaż ekipa nie do końca poradziła sobie z wprowadzeniem wszystkich pomysłów w życie. Scenariusz jest spójny i naprawdę ciekawy, ale w trakcie przenoszenia wizji twórców na ekran coś poszło nie tak. W logicznej pod względem przyczynowo­‑skutkowym fabule wyraźnie widać wady kompozycyjne. Najbardziej kuleje rozwinięcie akcji – mimo dobrego pomysłu na jej zawiązanie oraz punkt kulminacyjny i zakończenie, twórcy nie do końca poradzili sobie z kompozycją wydarzeń ze środka filmu. Czasami fabuła płynie naprawdę gładko, by już za chwilę niezdarnie przeskakiwać pomiędzy kluczowymi wydarzeniami, często urywając je w najmniej odpowiednim momencie i zahaczając przy okazji o zupełnie bezcelowe wątki. Działa to trochę na niekorzyść filmu, który od samego początku jasno pokazuje, że nie jest tylko bajeczką dla dzieci, a melancholijną i poważną atmosferą próbuje przyciągnąć również starszych widzów. Radzi sobie całkiem nieźle z przedstawieniem takich tematów, jak poświęcenie, dorastanie, branie odpowiedzialności za własne błędy i przewrotność losu. Niestety, okazjonalne uproszczenia i brak subtelności oraz nierówne tempo czynią niektóre sceny wyjątkowo naiwnymi, co nieodwracalnie je spłyca. Ostatecznie jednak na ratunek przychodzi ciekawe zakończenie, które pokazuje, że mimo kilku wpadek kompozycyjnych po drodze, twórcy byli konsekwentni, a całość – przemyślana, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

Problem stanowi również zbyt liczna obsada, z której istotniejszą rolę odgrywają jedynie Chun oraz jej przyjaciel Qiu, a szybko zredukowany do roli maskotki czy wręcz przedmiotu Kun i cała reszta to niestety statyści lub co gorsza, narzędzia fabularne. Część z nich nie ma za grosz osobowości i ostatecznie w większości przypadków twórcy w ogóle nie wiedzieli, co zrobić i zostawili wątki rozgrzebane i pozbawione należytej konkluzji. Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest zrzędliwy, bardzo tajemniczy i przebiegły strażnik dusz, którego nie sposób nie polubić, ale mimo istotnej roli, jaką spełnia, pojawia się on zbyt rzadko.

Na szczęście w miarę sprawnie poradzono sobie z pokazaniem głównych bohaterów, choć i tu przydałoby się kilka poprawek. Protagonistka zostaje przedstawiona widzowi jako pełna ciekawości i wrażliwości, ale jest przy okazji bardzo impulsywna, naiwna, lekkomyślna i skupiona w większości na sobie. Nie wiem, czy wszyscy z miejsca zapałają do niej sympatią, choć jej nastoletni charakter przedstawiono całkiem wiarygodnie. Nieco więcej pozytywnych uczuć budzi kompan Chun, który bywa nieco wścibski i natarczywy, ale daje się poznać jako w razie potrzeby gotowy na wiele dobry i wierny przyjaciel. Trudno w ich przypadku pisać o głębokim rozwoju osobowości, bo film ledwie ma czas pokazać ich zachowania w różnych sytuacjach, a co dopiero zaprezentować ich zmianę. Podobnie jest z ich relacjami. Zostały one co prawda wyraziście zarysowane i nie brakuje bardzo ładnie rozegranych scen, ale nie do końca poradzono sobie z ładunkiem emocjonalnym i w efekcie może to utrudniać wczucie się w sytuację bohaterów. Momentami zachowują się oni wyjątkowo głupio, zupełnie jakby pod dyktando twórców, których celem jest osiągnięcie konkretnego celu fabularnego (przypadłość w znacznie większym stopniu charakteryzuje całą resztę obsady w drugiej połowie filmu). Nie wiem również, co powiedzą inni widzowie, ale mnie, przyzwyczajonej do bardzo ekspresyjnej gry japońskich seiyuu, nieco przeszkadzały pozbawione większych emocji głosy niektórych bohaterów (niestety, w szczególności Chun i Qiu), w sytuacjach, które aż prosiły się o zupełnie inny ton wypowiedzi.

Osobom odpowiedzialnym za oprawę techniczną należą się same brawa, bo wypada ona olśniewająco. Żywa i niezwykle kolorowa wizja świata przedstawionego przejawia się w prześlicznych i zapierających dech w piersiach projektach krajobrazów i magicznych stworzeń. Postarano się również o całkiem realistyczny jak na film animowany wygląd najbardziej ludzko wyglądających postaci. A wszystko to w niezwykle bogatej palecie barw, ze świetnymi i nienarzucającymi się efektami 3D oraz z bardzo płynną animacją, która ani przez chwilę nie traci na jakości. Dawno nie słyszałam również tak przepięknej i klimatycznej ścieżki dźwiękowej (co ciekawe, skomponowanej przez Japończyka), na którą składają się zróżnicowane i świetnie dopasowane do poszczególnych scen utwory, w większości stylizowane na tradycyjną muzykę chińską. Niezwykłej urody jest piosenka tytułowa wykonywana przez znanego z programu Voice of China Zhou Shena, którego głos jest bardzo specyficzny, ale jednocześnie bardzo ładny. Słowem: zadbano o najmniejsze szczegóły i film stanowi wyśmienitą ucztę dla oka i ucha.

Ostateczna ocena Dayu Haitang przysporzyła mi nie lada kłopotów, bo z jednej strony zachwyciła mnie wizja świata przedstawionego i bardzo ciekawy pomysł, a z drugiej zapał ostudziło średnio udane wykonanie. Twórcy mieli dobre chęci, ale odniosłam wrażenie, że po drodze odrobinę się pogubili i nie byli do końca w stanie poradzić sobie z tym, co wzięli na warsztat. W efekcie dostaliśmy opowieść intrygującą i całkiem spójną, a przy tym cierpiącą na okazjonalne braki w warstwie fabularnej. Trudno też w pełni pozytywnie ocenić sposób wykreowania postaci, bo ich charaktery i relacje zostały potraktowane po macoszemu, nawet w przypadku protagonistów. Nie wiem, czy to film obiecywał wiele, ale nie do końca wywiązał się z tych obietnic, czy to moje oczekiwania były zbyt wysokie. W zasadzie nie jestem w pełni usatysfakcjonowana seansem, bo widzę ogrom potencjału, który wykorzystano tylko w części, ale tak właściwie całość oglądało się przyjemnie, głównie chyba przez udany finał. Biorąc pod uwagę, iż wykonanych z takim rozmachem animowanych produkcji z Chin jest stosunkowo niewiele, jednak szkoda by było, gdyby film przeszedł wśród zachodnich fanów bez echa. Zresztą, niewykluczone, że innym widzom wskazane przeze mnie mankamenty nie będą aż tak bardzo przeszkadzały i będą się oni dobrze bawić w trakcie oglądania. Nie wiem, czy powyższy tekst brzmi zachęcająco, ale jednak stoję na stanowisku, że warto wygospodarować trochę czasu na zapoznanie się z tą produkcją, bo nie jest to może wiekopomne dzieło, ale na pewno maleńka perełka (zwłaszcza techniczna) i jeden z pierwszych poważnych kroków w kierunku nowej ery chińskiej animacji.

Enevi, 13 grudnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Beijing Enlight Pictures, B&T
Reżyser: Liang Xuan, Zhang Chun
Scenariusz: Liang Xuan, Zhang Chun
Muzyka: Kiyoshi Yoshida