Komentarze
Good Witch of the West: Astraea Testament
- Jeżeli o wątek romantyczny chodzi... : Tamago-chan : 18.10.2014 00:07:51
- komentarz : Nerkin : 25.03.2014 12:11:10
- Inne nie znaczy dobre niestety... : Kysz : 21.11.2013 17:47:26
- komentarz : Teukros : 12.12.2012 14:33:55
- komentarz : Azuyano : 12.12.2012 14:12:53
- Na skróty : Luna : 16.10.2012 10:07:43
- Dawno oglądane, ale nadal pamiętane... : IvonS : 24.03.2011 19:51:48
- W skali do 10 zdecydowanie 10! : Gabriele : 2.03.2007 22:01:15
- ..byłoby to jedno z najlepszych anime.. : Karen : 20.02.2007 15:18:05
- moglo by być lepiej : kronos : 10.09.2006 17:33:29
Jeżeli o wątek romantyczny chodzi...
Jeżeli chodzi o resztę fabuły – poza romansem, również jest ona nijaka. Próba zmieszczenia wszystkiego w tak małej ilości odcinków nie mogła się udać. Jak dla mnie najbardziej niepotrzebnym wątkiem w tej serii był ten o szkole. Bez sensu totalnie. Oprócz tego było trochę bajkowo: księżniczki, smoki i nawet jednorożce, ale ciężko jest znaleźć w tym wszystkim choć odrobinę sensu.
Ode mnie to anime ma tylko 3/10. Podejrzewam, że bardzo szybko zapomnę o tym tytule, ale jakoś wcale nie jest mi żal z tego powodu.
Inne nie znaczy dobre niestety...
Fabuła – przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że 13 odcinków to niesamowicie mało jak na tę historię. Jak bowiem w tak krótkim czasie zmieścić dobry opis świata, rozbudowanie charakterów postaci, polityczne intrygi, tajemnicę, akcję i jeszcze powiązać to wszystko fabularnie, by trzymało się kupy? Po prostu się nie da! Bardzo ciężko się ogląda coś, co w jednym odcinku jest romansem dworskim, potem przechodzi na aspekty polityczne, wprowadzając motywy baśniowe, by następnie przeskoczyć na kilka odcinków do damskiej szkoły zakonnej (a obowiązkowymi motywami yuri i yaoi, bo jakże by inaczej!) i czasem poudawać dobre fantasy ze smokami i jednorożcami na pierwszym planie (chociaż temu, kto wymyślił projekty tych stworzeń powinno się palnąć w łeb…). Przyznam szczerze, że mnie przy tym tytule trzymał tylko i wyłącznie romans, chociaż i ten został kiepsko poprowadzony – kliknij: ukryte to jak Roux i Firiel uświadamiają sobie swoje uczucia, potem fochają na siebie na wzajem, rozstają, zaś schodzą, zaś wyznają sobie uczucia i tak w kółko – a wszystko to z dosłownie jedną romantyczną sceną w stylu shoujo (tą pod ścianą na granicy świata). Trochę tu za mało klimatu w tym wszystkim – niechby to było albo przesłodzone, by sobie móc oczy wypłakać, albo realistyczne, żeby się wczuć w ich sytuacją – no kurczę, jakiekolwiek, byleby miało jakiś charakter!
Do tego dochodzą sceny wręcz głupie, np. gdy kliknij: ukryte Firiel zeskakuje z wozu i wyprzedza konia, żeby tylko szybciej dotrzeć do celu (sprinterka się znalazła), czy sposób opanowania dramatycznej sytuacji przez żabę i to naprawdę kole w oczy.
Postaci – w sumie nic specjalnego. Są to raczej dość płytkie charaktery, które miotają się po scenie nie wiedząc samemu, co chcą i powinni zrobić. Najciekawiej jak dla mnie wypadają tutaj Adele i Leandra – obie są silnymi kobietami i chociaż każda w inny sposób przejawia swoją siłę, to obie potrafią walczyć o swoje racje. Firiel mnie totalnie nie przekonała jako główna bohaterka, w Roux, którego co prawda polubiłam, czasami wybitnie działał mi na nerwy swoim zachowaniem…
Grafika – generalnie jest średnio na jeża. Raz widzimy ładne krajobrazy, by potem uraczono nas samymi konturami. Postaci są charakterystyczne dla shoujo, z wielkimi oczyma o dziewcząt i pociągłymi twarzami w biszowym stylu u panów. kliknij: ukryte Btw. czy Igraine to jednak nie był facet? Zarówno głos jak i wygląd by na to wskazywało, jednak nie zostało to powiedziane wprost xd. Mimo wszystko momentami twarze są wykrzywione, a oglądanie oczu postaci za jej włosów, wcale nie dodaje temu uroku xd
Muzyka – ładny, wpadający w ucho opening i…tyle. Reszta melodii umknęła mi gdzieś w tle xd
Reasumując seria jest dość średnia – ma ciekawsze momenty, ale ogólnie cierpi na straszliwy brak czasu, by stworzyć coś ciekawszego. Tak jak już ktoś niżej wspomniał uważam, że przydałoby się do tagów dodać „romans”, bo to on stanowi oś całej fabuły. Na pewno jednak nie mam zamiaru do tego wracać, chociaż nie żałuję spędzonego nad nią czasu – ode mnie 5/10 i to głównie za pomysł.
Bohaterowie są w sobie zakochani, całują się i można byłoby to uzupełnić.
Ogólnie za to, że jestem osobą lubiącą romanse:)
dałabym wyższą ocenę co do fabuły:)
Na skróty
Dawno oglądane, ale nadal pamiętane...
Z poczatku było nawet nawet. Podobał mi się opening i piosenka, którą pamiętam to dziś. Ale już nie projekty postaci… Całkiem straciły swój mangowy urok i delikatną kreskę. Rune cały czas nosi te brzydkie okulary, a w mandze już na poczatku je stracił. Wogóle zagubiłam się w fabule, tyle było tych nazw i wszystkiego… Natomiast czytając mangę udało mi się wszystkie nieścisłości sprostować.
Tak jak napisałam o mandze: „Postacie z poczatku są młodsi i to doskonale widać, z czasem zmienia się ich wygląd wraz z ubiegiem lat”, natomiast nie tutaj. Bazując na samym poczatku, moment balu: Adale wygląda na dziewczynkę przez cały tok fabuły, a Firiel jest jakby od niej wizualnie starsza (a tak wygląda dopiero później jeśli chodzi o mangę). W mandze obydwie mają tyle samo lat i dokładnie wyglądają jak rówieśniczki (obydwie pięknieją z czasem xD). Tak samo Eusis już z poczatku wygląda na dorosłego, a w mandze jest taki słodki jako chłopiec <3. Nie wiem czemu służył ten zabieg…
Ale jak z takiej ciekawej i ślicznej mangi, można zrobić takie nudne i brzydkie anime? Nie chcę tu w żaden sposób obrażać fanów tej serii, ale to mogło być coś naprwdę dobrego, a skończyło się totalnym niewypałem… Może ktoś kiedyś zrobi remake :)
W skali do 10 zdecydowanie 10!
- muzyka była wręcz cudowna, szczególnie opening, który, jak wspomniał recenzent, był wręcz wciągający. Nie dało się go nie śpiewać
- przepiękna grafika i cudowne krajobrazy. Szczególnie olśniła mnie postać Firiel
- No i najważniejszy punkt, romans. Może moja opinia jest jednostronną, jednak jako fanka romansów zdecydowanie przyznaje, ze ten był jednym z najlepszych. Szczególnie przemówiła do mnie postać Rouxa. Był naprawdę wspaniały, choć muszę przyznać, że pierwsze wrażenie nie było najlepsze. Ogromną stratą był fakt, że okulary przysłaniały jego piękne oczy. Dialogi między Firiel i Rouxem były słodkie, ale nie tak tandetne jak w innych anime.
Niewypałem były zdecydowanie do niczego nie pasujące momenty yaoi czy yuri. W pewnych momentach miałam wrażenie, że z potencjalnie dobrej sceny rodzi się opera mydlana. No i główny watek pozostawia wiele do życzenia. Odnosi się wrażenie, że widz zostaje wciągnięty w historię o której nie ma pojęcia. To tak jakby zacząć czytać książkę od połowy. Nazwy terminów są zbyt trudne do zapamiętania, a co za tym idzie ich charakterystyki mylą się co sprawia ogólne problemy w rozumieniu treści. Ogólnikowo jednak nie ma to większego wpływu na wrażenia oglądającego.
..byłoby to jedno z najlepszych anime..
Ale i tak mimo tego warto je obejrzec choćby tylko dla „romansu” :P
moglo by być lepiej
ma one swoje wady i zalety
są tu braki fabularne, kilka wątków niejest wyjaśnionych, kreska jest bardzo dobra, muzaka też dobra, jest tylko jedna żecz która mi niepasowała a recemzet to już napisał, te korytarze w zamkach i te niektóre pomieszczenia strasznie są puste
jak zobaczyłem zamki z zewnątrz to po ich wnętrzach spodziewałem się czegoś wiecej
ale wsumie nie jest aż tak źle i można pokojnie poświęcić trochę czasu na obejrzenie tych 13 odcinków
mogło być tak dobrze... skończyło się jak zwykle
Nie podobało mi się też potraktowanie po macoszemu teł – ładne i blyszczące CG na ścianach nie zastąpi jakichkolwiek sprzętów w komnatach… Mieliśmy tu kilometry korytarzy absolutnie bez najmniejszej ozdoby. Sale pałacu też nie lepsze, kilkaset metrów kwadratowych pomieszczenia, a jedyny poza bohaterami wolnostojący obiekt to było np. łóżko albo stół… jednym słowem twórcy odwalili ciężką chałę w zapełnianiu dalszego planu. A taki potencjał mieli, szczególnie jak się spojrzy jak zamek z zewnątrz wyglądał.
Żeby nie Adale i jej opowieści, wyjątkowo pokopane stosunki Firiel i Roux oraz scena pokonania króla… Serię częściowo ratuje komediowość.