Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Kimi no Na wa

  • Avatar
    A
    Tamaranime 1.08.2021 05:05
    moja ocena, polecam, nie polecam
    Chętnie napisałabym, że polecam każdemu, ale to nie do końca prawda. Co najważniejsze, muszę to napisać. jeśli szukacie czegoś, co ma konkretny przekaz, źle trafiliście. Jeśli szukacie czegoś, co będzie lekkie i zabawne, także źle trafiliście. To anime, skupia się na przekazaniu emocji. To co mi się nie do końca podobało, ale miało również swój urok, to to, że twórca potrafił ostro przejść z jednego klimatu, do drugiego. Sam początek, prawie że do połowy filmu, był czymś zupełnie innym, niż reszta. I muszą się przyznać, że dla mnie osobiście, była to ta najnudniejsza część filmu, Mimo iż wiem, że dla wielu osób jest właśnie tą najciekawszą. Na samym początku niewiele brakło, a trzasnęłabym komputer w kąt, i nigdy więcej nie wróciła do tego filmu, ale wytrzymałam. I uwierzcie mi, ani przez chwile nie żałowałam. Od tej połowy film nagle robi się bardzo… jakby to nazwać. ładuje w nas bombę emocjonalną, której nie ma jak wyładować. fabuła co prawda nie powala ani przez chwilę, pomijając pojedyncze plot twisty. Wątki w większości już przez kogoś gdzieś wyeksploatowane, nie jakieś niezwykłe.  kliknij: ukryte . No, to załadowano w nas bombę, posadzono nas z nią, i zgadnijcie co? Zastopowano. Znowu ostro. Tak po prostu ucieli nam resztę akcji, i zaczeli co innego. Chodzi mi o to, że z jednej strony szkoda, ze twórcy nie zdecydowali się jakoś wykorzystać to całe napięcie, i sprawić że bomba exploduje. ale z drugiej także, jakby to powiedzieć, zostawili nas z tymi wszystkimi emocjami, które ciężko było w ogóle nazwać, i jakkolwiek zmaterializować. Zazwyczaj takie uczucie pojawia się w nas po zakończeniu filmu, wraz z milionami myśli, pytań, i przemyśleń, w głowie. A tu… nic. no cóż, muszę przyznać, że ja po prostu pokochałam to uczucie, ale nie zagwarantuje, że każdy je polubi. Dużo osób narzeka też na dziury w fabule. Poza tak oczywistymi,  kliknij: ukryte , to resztę ja osobiście nie odebrałam jako dziury, ale puste miejsca, które można do woli próbować samemu zapełniać. No oczywiście mi także to się spodobało. To anime dostarczy ci dużo emocji, i żadnego sposobu ich rozładowania, żadnych przemyśleń, więc bardzo prawdopodobne, że jeżeli masz słabsza psychikę, i/albo jesteś wrażliwszy, to mocno się odbije na twoim najbliższym zachowaniu. No i nie oczekujcie zwykłego rzewnego romansidła. no oczywiście, sama powiedziałam że to emocjonalne anime, ale nie ma jakichś wyznań miłosnych, nie jest pokazane bardzo dużo z tego, jak rozwija się relacja głównych bochaterów, ale m ja osobiście uważam, że w tym właśnie jest tyle uroku, ale ja po prostu nie bardzo lubię typowych romasów.  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      ... 1.08.2021 14:53
      Re: moja ocena, polecam, nie polecam
      To nie tak,  kliknij: ukryte 

      A poza tym mam podobne odczucia względem tego anime.

      Część „komediowa” też mnie wynudziła. Jest wiele filmów z tym motywem, które mnie mocno bawiły, a tu było jak w bardzo przeciętnych okruchach.
      Tylko szkoda, że potencjał emocjonalny części dramatycznej jakoś się sensownie nie rozładował. A przecież operowanie  kliknij: ukryte  to mój ulubiony motyw.
  • Avatar
    A
    Marta001 22.11.2020 12:34
    Piękna
    Trochę od premiery tego filmu minęło, ale ja dopiero teraz postanowiłam przystąpić do seansu. Listopadowa pogoda nie rozpieszcza, w związku z czym miło jest obejrzeć coś, co rozpali choć trochę serduszko swoim ciepłem.

    Początek filmu był dla mnie niezrozumiały, ale im dalej w las, tym lepiej. Naprawdę ciekawa fabuła, niezwykli bohaterowie, morał jakich może i wiele, ale pokazany w taki sposób, że nie sposób się nie rozczulić. Przepiękny film o zwyczajnych/niezwyczajnych sytuacjach. Właściwie nie wyobrażam sobie innego kraju, który mógłby stworzyć tak nastrojowy film, jak właśnie Japonia. Bardzo polecam, bo zostawia po sobie taki rodzaj ciepła, o jaki czasami trudno!

    Jak dla mnie 9/10 – jedno z ciekawszych ujęć kinematografii, do którego chce się powracać.
  • Avatar
    A
    Anonimowa 22.04.2020 17:59
    Udało mi się nie usnąć
    Film z olbrzymią oglądalnością i zyskami. Skuszona obejrzałam i.. Rozczarowana jestem do granic.

    Gdyby pozostało w konwencji dramatu i z żywszą akcją przez cały czasjak produkcje katastroficzne.
    Albo gdyby było słodkie i spokojne jak Dom nad jeziorem z Keanu Reevesem.

    Otrzymałam zlepek komediową nudno dramatyczny,  kliknij: ukryte  a takich koktajli nie lubię. Dla wielbicieli słonego tofi.

    Za to ścieżka dźwiękowa najlepsza, fabuła także.

    I za te dwie rzeczy dam aż 7/10
  • Avatar
    A
    Ogród słów 27.09.2019 04:25
    To samo co devilman crybaby… Próbuję wygrać swoją ocenę na emocjonalności dzieciaków i wielu chwytach (powtarzanie grafiki etc…) Czy jest to złe? Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie…
    Niezły film ale ma znacznie więcej wad i wpadek niż poprzedni (Ogród słów)...
  • Avatar
    A
    Windir 17.01.2019 20:59
    10/10
    Nawet z ogranego motywu  kliknij: ukryte , da się zrobić przepiękny dramat/romans. Przepiękny bo: 1. nie przesłodzony, a wzruszył i to nie raz! 2. graficznie urywa głowę przy samych… kolanach? – co jakiś czas zdarzają się pozycje przepiękne (urywają głowę przy pośladkach), ale to tutaj to jest jakiś szalony nadpoziom. Szczęka na glebie przez calutki seans.
    Co najważniejsze i zaskakujące ten film trzyma w napięciu lepiej niż niejedno kino akcji! Ostatnio byłem ciut zblazowany kolejnymi filmami/serialami, a tutaj pierwszy raz od dawna nie mogłem usiedzieć spokojnie w fotelu. Nastawiłem się na emocjonalny/ckliwy seans, a dostałem takiego kopa emocji i to w takiej formie że mnie zatkało. WOW.
    Mój jedyny dla niektórych mikroskopijny zarzut, to to że muzycznie Garden of Rain pozamiatał tak bardzo utworem „Rain” że tej poprzeczki (ustawionej przez siebie) Makoto Shinkai nie przeskoczył. Żeby nie było muzyka jest tutaj przepiękna („Sparkle” wiadomo) i idealnie dopasowana (potęguje emocje). Całokształtem jest to „pełniejszy” film niż Garden, ale co magia „Rain” to magia „Rain”.
    Absolutnie warto.
  • Avatar
    A
    Mael 27.02.2018 00:13
    Makoto shinkai i jego bezczelne granie na emocjach
    Skuszony ocenami w necie obejrzałem kimi no na wa i po seansie nie wiem co powiedzieć. Ogółem lubię romansy i dramaty, ale w filmach Shinkaia właściwie wszystko począwszy od fabuły a skończywszy na oprawie wizualnej jest tylko usprawiedliwieniem do przekazania emocji w swojej czystej formie. Nie potrafię się zżyć z bohaterami, nie umiem się wczuć w fabułę, tylko czuje te ciężkie i przytłaczające emocje, i czasami mam wrażenie, że Shinkai czasami specjalnie męczy odbiorce przekazem swoich emocji. Czasami widz ma wrażenie, że już koniec, że już trochę szczęścia spotka swoich bohaterów, a jednak nie, ciągnie te emocje do samego końca swoich filmów. I choćby potem był i happy end to i tak emocje wciąż się odczuwa. Nie widzę w jego filmach jakiegokolwiek przesłania, wydaje mi się, że jego dzieła są tylko narzędziem aby przekazać swoje emocje.
    Podsumowując jest to pięknie zapakowana, udekorowana, emocja Shinkaia ,która poza sobą i formą nie ma nic więcej do zaoferowania.
    Za samą formę wystawiłbym temu anime 9,5/10 , za fabułę i postaci 5/10,
    więc średnia ocena wyszłaby 7/10, ale w tym wypadku dodam 1 punkt za to, że jestem pod wrażeniem jak shinkai potrafi wywołać swoje emocje u odbiorcy mimo iż często są to emocje których nie chcę się czuć jak samotność, smutek itd. ale za sam efekt dodam 1 punkt.
  • Avatar
    A
    MrParumiV18 4.12.2017 12:22
    Subiektywna opinia na temat filmu Kimi no Na wa
    Można powiedzieć, że jestem dzień po obejrzeniu Your Name. (Kimi no Na wa.), więc po teoretycznym opadnięciu hype'u chciałbym wyrazić tutaj swoją bardzo krótką i przede wszystkim czysto subiektywną opinię na temat owego filmu animowanego. Bez dłuższych wstępniaków, w tym momencie przejdę już do sedna, aby nie przynudzać tym, którzy zdecydowali się przeczytać mój komentarz.

    Tak więc film Kimi no Na wa jest bezapelacyjnie najpiękniejszym/najlepszym japońskim filmem animowanym z puli do tej pory przeze mnie obejrzanych, oczywiście jeśli chodzi o samą stronę wizualną. Po prostu tutaj wszystko gra w 101%, barwa, gra świateł, animacja, płynność w ruchu „kamery”, nieziemskie tła (przy których swoją drogą maczał palce Polak – szacunek!), niewyobrażalnie genialna, idealna, no doskonała! (o to mi chodziło! :D) szczegółowość przedstawionych scenerii. Czy to las, czy to miasto, czy to wioska, czy to peron, czy to szkoła, sklep, park, można by tak wymieniać w nieskończoność. Przy dosłownie każdym kadrze tego filmu wręcz wypadało zatrzymać i podziwiać tą niesamowitą szczegółowość. WIELKIE BRAWA ZA TO DLA TWÓRCÓW! Dodatkowo, co wynika z komentarzy większości innych osób, mogę chyba na koniec tego aspektu z pełną świadomością i odpowiedzialnością stwierdzić, że pod względem strony technicznej jest to na tą chwilę najlepiej wykonana japońska animacja, w skrócie top jeden wszech czasów i myślę, że w tym miejscu wszyscy się ze mną zgodzą. Drugim aspektem tego filmu o którym warto wspomnieć już teraz jest ogólno­‑pojęty świetny soundtrack. Udźwiękowienie scenerii, zgranie muzyki z tym co dzieje się na ekranie, bądź co bądź bardzo duża paleta nieprzeciętnych piosenek w wykonaniu zespołu Radwimps, która po prostu nieziemsko­‑idealnie pasuje do tego filmu (swoją drogą po seansie nadal jej słucham, perfekcyjnie wpada w ucho), kończąc na bardzo dobrych, bardziej kojących, melancholijnych i fortepianowych utworach w spokojniejszych momentach filmu. Tak więc czy aspekt audio dało się zrobić lepiej? Po głębszym zastanowieniu uważam, że… chyba nie? Niestety tego już się nigdy nie dowiemy. Tak czy siak, według mnie ogólnie soundtrack wyszedł genialnie, a ten jeden moment, kiedy to wleciała piosenka „Sparkle” po prostu się rozlałem, basen byłby z tego jak nic. W gwoli ścisłości, genialny utwór, zresztą tak jak i reszta w wykonaniu w/w zespołu. Przechodząc w tym momencie płynnie do następnych mniej udanych, ale nie aż tak, kwestii owej animacji czyli fabuła i postaci. Pozwólcie, że oba aspekty wezmę pod jeden szyld, aby już bardziej nie wydłużać. Film Your Name ogólnie został niesamowicie dobrze przyjęty na całym świecie, ale też duże grono odbiorców krytykuje w/w kwestie i uważa je za mało dopracowane i pominięte na rzecz innych treści. Osobiście w niektórych przypadkach się z nimi zgadzam, gdyż ten film, zresztą jak większość ludzi wie, doskonały nie jest i daleko mu do tego, ale też w niektórych wręcz przeciwnie, nie rozumiem krytyki. Postaci, których jak na taką produkcję jest trochę, cierpią na standardowy przypadek każdego filmu. Brak czasu na dogłębne przedstawienie każdej z nich, a w 2h trza się zmieścić. Ogólny zarys jest, ale nic poza tym, a to jest wada, niestety bądź stety mało wynikająca z błędu twórców, więc można go przeboleć. Tak samo można ocenić parę głównych bohaterów Taki'ego i Mitsuhę. Oczywiście jak to oni, mieli więcej czasu aby pokazać się widzom, ale niewiele z tego wynikło, chociaż nie ukrywam, że osobiście nic nie mam do ich kreacji. Charaktery mimo iż schematyczne, powtarzalne i mało oryginalne to wyszły według mnie bardzo przyjemnie i przystępnie, a przede wszystkim większość odbiorców spokojnie się z nimi utożsami, a to jest niezaprzeczalnie istotny fakt tego typu produkcji i zaleta, którą musi posiadać każdy film aby w ogólnym rozrachunku osiągnąć sukces komercyjny, a Kimi no Na wa się to udało, więc jeśli chodzi o postaci to podsumowując nie rozumiem za bardzo krytyki w ich stronę. Ich wykreowanie po prostu musiało być standardowe i przystępne dla oglądających, a gdyby nie było to jestem prawie pewien, że mały ułamek osób byłby zadowolony, ale film sukcesu by nie osiągnął. Teraz czas na finisz czyli aspekt, który wyszedł według mnie najgorzej, ale nie aż tak słabo, czyli wspominana wcześniej fabuła. Nie będę się rozwodził na czym polegała i jak przebiegała bo każdy po seansie to wie, a Ci co są przed to dowiedzą się jak obejrzą. Ja natomiast chciałbym wspomnieć o tym co mnie drażni do tej pory, czyli o trzech dosyć istotnych błędach scenariuszowych (może jest ich więcej, ale ja wyłapałem tylko te najbardziej widoczne i istotne), które tak jak zostały przedstawione, w dużym stopniu pchały historię na przód, ale logiki w tym próżno szukać. Mianowicie bez spoilerów się nie da, więc otwieracie na własną odpowiedzialność. kliknij: ukryte 
    Podsumowując, fabuła byłaby naprawdę bardzo udana gdyby nie te trzy błędy, które strasznie gryzły mnie w oczy i nadal to robią. Ostatecznie jednak nie uważam tego aspektu za aż tak tragiczny aby rujnował całościową ocenę filmu. W ogólnym rozrachunku według mnie cała historia została naprawdę przyjemnie przedstawiona, a zawszę można wyjść z założenia, że mogło być o wiele gorzej, przynajmniej się trochę postarali i film Kimi no Na wa nie jest jedynie pustym oczopląsem bez wyrazu i przesłań, który trzeba obejrzeć. Subiektywnie oceniam nadzwyczaj pozytywnie i na ten moment jest to mój ulubiony film animowany. Dodatkowo liczę, że w przyszłości obejrzę ino lepsze. ;)
    ...Chryste panie, czy ja czasami nie pisałem na samym początku, że będzie to krótka opinia? Jestem idiotą… przepraszam… -_-
    • Avatar
      vries 5.12.2017 00:06
      Re: Subiektywna opinia na temat filmu Kimi no Na wa
      Dodatkowo, co wynika z komentarzy większości innych osób, mogę chyba na koniec tego aspektu z pełną świadomością i odpowiedzialnością stwierdzić, że pod względem strony technicznej jest to na tą chwilę najlepiej wykonana japońska animacja, w skrócie top jeden wszech czasów i myślę, że w tym miejscu wszyscy się ze mną zgodzą.

      No raczej nie.
      Od strony technicznej, Garden of the Words był poziom wyżej (bo był krótszy). Ghibli też ma podobny poziom (aczkolwiek inny styl rysunku). Film od strony graficznej jest świetny, ale ty razem nie było u mnie efektu „wow”. Do tego nie jest to produkcja, która dawałaby szansę popisać się szybkimi efektownymi animacjami. Osobiście byłem tu trochę zawiedziony nawet. No ale przy takiej długości materiału inaczej się nie dało.
      • Avatar
        MrParumiV18 5.12.2017 23:40
        Odpowiedź na komentarz użytkownika vries
        Witam, nie chciałbym już na starcie dogryzać bo naprawdę szanuję twoją opinię, zresztą jak każdej osoby, ale tak, masz rację, „był” poziom wyżej, ale od innych produkcji przed 2016 i według opinii większości widzów czy też oceny ogólnej aspektu technicznego na wielu serwisach (w demokracji większość zawsze ma racje i ostatecznie wygrywa, niestety bądź stety nawet jeśli mniejszość jakaś tam rację ma, to ostatecznie przegra przez małe przebicie, co może smucić) od 2016 roku, w momencie premiery Your Name, właśnie ten film przejął to miano i teraz ten tytuł wzbudza u większości ludzi efekt „wow”. Akurat przy tej produkcji, jeśli chodzi o apsket strony technicznej, również jestem po stronie większości, a z tego co wynika, ty jesteś jednak w mniejszości. Natomiast zgadzam się z tym, że przed premierą Kimi no Na wa, film Kotonoha no Niwa był raczej najpiękniejszą produkcją, a na pewno z tych które widziałem, ponieważ wspomnianych przez ciebie filmów studia ghibli czy wielu innych jeszcze nie widziałem, więc ich nie będę oceniał. Ale mogę w tym miejscu nadmienić, że wspomniałem w swojej powyższej opinii pod jej koniec, że liczę od tego momentu na ino lepsze seanse i to może właśnie owe filmy ghibli nimi będą. Wracając jednak do twojego komentarza, ja osobiście nie uważam, że akurat długość produkcji zawsze ma ostateczne znaczenie przy jakości wizualnej. Tak, często tak niestety jest, ale w takich przypadkach raczej przoduje pazerność twórców i chęć zarobku przy jak najmniejszym nakładzie funduszy, a w przypadku Makoto Shinkaia i jego filmów, a w szczególności filmu Your Name, długość nie ma wpływu na jakość, a wpompowano w niego na pewno ogrom kasy – zapewne zwróciło się podwójnie. Nie uświadczyłem także spadku jakości ani na moment przez te prawie 2h seansu, a uważam, że obserwowałem dość dobrze i wnikliwie bo jak wspomniałem wyżej, zatrzymywałem ów film i obserwowałem wiele poszczególnych kadrów (nieziemska szczegółowość). A jeśli chodzi o animacje to ciężko w tego typu produkcji oczekiwać dużej jej ilości, zresztą sam o tym wspomniałeś i bardzo dobrze. Natomiast jak już występowała np. przy samym ruchu kamery (zbliżenie i oddalanie etc.), ruchu postaci, czy ogólnego ruchomego tła np. deszcz, nie uświadczyłem spadku klatek, co oznacza trzymania się przez twórców, przez cały okres trwania filmu jednej i tej samej wysokiej płynności, a już od samego początku ów film zawiesił sobie poprzeczkę najwyżej jak tylko mógł. Oczywiście szanujmy logikę, za X lat na pewno da się zrobić wszystko lepiej, ale w tym momencie raczej nie i coś co wyszło dawniej raczej tego nie pokonuje, ale trzymać taki sam poziom owszem, może. Podsumowując animację, osobiście uważam, że gdy moment na to pozwalał jest ona szybka, płynna, efektowna i przede wszystkim dla większości satysfakcjonująca. Myślę, że wspomniałem już o wszystkim co chciałem i odpowiedziałem na każdą część twojego komentarza. Natomiast jeśli uważasz, że któryś wątek z wyżej przeze mnie poruszonych warto rozwinąć bo np. się z nim nie zgadzasz to śmiało mnie o tym poinformuj, a zapewne to zrobię. Dzięki za przeczytanie i pozdrawiam. :)
        • Avatar
          Slova 7.01.2018 13:14
          Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika vries
          (w demokracji większość zawsze ma racje i ostatecznie wygrywa, niestety bądź stety nawet jeśli mniejszość jakaś tam rację ma, to ostatecznie przegra przez małe przebicie, co może smucić)

          Przykładanie wartości demokratycznych do analizy dzieł kultury pokazuje tylko brak umiejętności oceny tychże. Jak tysiąc ludzi powie, że kupa smakuje jak czekolada to wcale nie sprawi, że kupa stanie się czekoladą.

          Musisz się nauczyć, że ludzie w internecie są głupi, a Twoje zdanie jest najważniejsze bo jest TWOJE. CO mnie obchodzi, że większość osób uważa Kimo no na Wa za arcydzieło, skoro widziało raptem kilka pełnometrażowych anime i to z pewnego ograniczonego zbioru, więc nawet nie mają z czym filmu Shinkaia zestawić dla porównania.

          Tak, często tak niestety jest, ale w takich przypadkach raczej przoduje pazerność twórców i chęć zarobku przy jak najmniejszym nakładzie funduszy, a w przypadku Makoto Shinkaia i jego filmów, a w szczególności filmu Your Name, długość nie ma wpływu na jakość, a wpompowano w niego na pewno ogrom kasy – zapewne zwróciło się podwójnie.

          Widziałem tylko jeden film anime, który się wizualnie wyłożył pod koniec w typowy dla serii telewizyjnych sposób i była to któraś z wczesnych odsłon Hii no tori, chyba Ai no CosmoZone. Twój argument pokazuje, że w zasadzie nie znasz się na tym, czym różni się produkcja serii telewizyjnej od filmowej w przypadku anime, bo to, co opisujesz właściwie się nie zdarza nigdy.

          nie uświadczyłem spadku klatek, co oznacza trzymania się przez twórców, przez cały okres trwania filmu jednej i tej samej wysokiej płynności, a już od samego początku ów film zawiesił sobie poprzeczkę najwyżej jak tylko mógł.

          Musze Cię rozczarować, ale redukcja klatek (animacja połówkowa albo nawet na jedną­‑trzecią) to zabieg, który nie wynika z oszczędności (chociaż ta jest jego skutkiem), ale z chęci urealnienia ruchów. Popatrz na stare filmy disneya, jakie są nienaturalnie płynne, gdyż wszystkie się tam dzieje w 24 klatkach na sekundę (albo coś koło tego, nie wiem na ile wtedy animowali). Zapewniam Cię, że ruch postaci w Kimi no na Wa był w większości animowany co dwie, a nawet co trzy klatki, bo tak się robi i to wcale nie z oszczędności. Zwyczajnie wtedy ruch wygląda lepiej i bardziej naturalnie.
          • Avatar
            The Beatle 7.01.2018 13:49
            Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika vries
            Widziałem tylko jeden film anime, który się wizualnie wyłożył pod koniec w typowy dla serii telewizyjnych sposób i była to któraś z wczesnych odsłon Hii no tori, chyba Ai no CosmoZone. Twój argument pokazuje, że w zasadzie nie znasz się na tym, czym różni się produkcja serii telewizyjnej od filmowej w przypadku anime, bo to, co opisujesz właściwie się nie zdarza nigdy.
            Nie życzę Ci (ani sobie) tego, ale poczekaj na GuP das Finale, bo pierwszą część oddali bodaj 3 dni przed premierą. A skoro ma być 6…

            Co do reszty, to się pod tym podpisuję. Przy czym podkreśliłbym jeszcze, że utożsamianie włożonych w produkcję pieniędzy z jakością końcowego produktu jest fundamentalnie niewłaściwe. Chociaż zapewne w przypadku tego filmu mniej niewłaściwe niż zazwyczaj.
            • Avatar
              Slova 7.01.2018 14:10
              Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika vries
              ACTAS słynie z tego, że robią wszystko na styk, pewnie Mizushima znowu nie wiedział, na co się zdecydować. Z tego co widziałem na przeciekach nie mam się czego wobec GUPa obawiać.
    • Avatar
      Slova 7.01.2018 13:01
      Re: Subiektywna opinia na temat filmu Kimi no Na wa
      jest bezapelacyjnie najpiękniejszym/najlepszym japońskim filmem animowanym z puli do tej pory przeze mnie obejrzanych, oczywiście jeśli chodzi o samą stronę wizualną.

      Mało widziałeś. To jest średnia­‑wyższa półka.

      Dodatkowo, co wynika z komentarzy większości innych osób, mogę chyba na koniec tego aspektu z pełną świadomością i odpowiedzialnością stwierdzić, że pod względem strony technicznej jest to na tą chwilę najlepiej wykonana japońska animacja, w skrócie top jeden wszech czasów i myślę, że w tym miejscu wszyscy się ze mną zgodzą.

      jako osoba, która widziała trochę pełno metrażowych anime z różnych okresów rozwoju tego medium absolutnie się z tym nie zgadzam. Znam filmy zarówno odważniejsze wizualnie jak i lepiej wykonane, lepiej animowane, z lepszymi tłami. Zależy co porównywać. Shinkai omamia ludzi tłami i wizualnymi detalami, ale to tylko wierzchnia warstwa obrazu. A przecież pod tym jest kompozycja scen, w której Shinkai jeszcze wiele musi się nauczyć.
  • Avatar
    A
    Raikami 28.11.2017 12:01
    Za drugim razem
    Kiedy hype minął, a mnie udało się dorwać do tego tytułu raz jeszcze, mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że trochę zawyżyłem poprzednio ocenę. Niemniej nie zamierzam jej zmienić na niższą. Mimo wszystko coś w tym filmie było takiego magicznego i długo zastanawiałem się co, a odpowiedź była prostsza niż myślałem. Oprawa audiowizualna. Muzyka zdecydowanie zapada na bardzo długo w głowie, zresztą sam utwór przewodni jest tak charakterystyczny, że bębni swoje rytmy ilekroć ktoś wspomni przy mnie „Twoje imię?”. Fabularnie coś nie zgrzyta, trochę fantazjuje i z pewnej perspektywy może być creepy lub po prostu smutne. A i tak wciąż ta „magia” sprawia, że przymykam oko na wiele i staram się dobrze bawić.

    Szkoda, że scenariusz nie trzyma tego samego poziomu co chociaż „Ogród słów”. Nie mówię, że ten tytuł jest świetny, ale również dobrze oglądało mi się go, zwłaszcza pod względem czysto fabularnym.

    Czy mogę polecić? Mogę, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Trzeba poczytać trochę o tym filmie żeby podjąć słuszną decyzję.
  • Avatar
    A
    ukloim 29.08.2017 22:31
    Makoto Shinkai nie dorósł jeszcze jako twórca do bycia artystą. To pierwsza myśl, która nasunęła mi się po seansie Kimi no Na wa. To kawał świetnie wykonanej rzemieślniczej roboty, ale nic więcej. Boli niewykorzystany potencjał, bo Shinkai naprawdę świetnie radzi sobie z przedstawianiem codzienności – myślę, że w tym aspekcie może się już równać nawet z tuzami ze studia Ghibli. Problem jest tylko taki, że gdzieś w połowie film przestaje być tym, czym był na początku. Shinkai sięga po pewne motywy zupełnie niepotrzebnie, a wystarczyłoby, że trzymałby się tego, co bardzo dobrze nakreślił i po prostu ciągnął to dalej.

    Wszystko zależy teraz tylko od niego. Kimi no Na wa może być początkiem czegoś naprawdę fantastycznego. Niezbędne narzędzia są w jego rękach i jestem przekonany, że doczekamy się filmu Shinkaia, który będzie godzien najwyższych laurów. Niestety to nie był jeszcze ten moment.
    • Avatar
      Slova 30.08.2017 17:15
      estem przekonany, że doczekamy się filmu Shinkaia, który będzie godzien najwyższych laurów.

      Już doczekaliśmy się.
      Kumo no mukou, yakusoku no bashou.
      • Avatar
        ukloim 30.08.2017 21:33
        W takim razie muszę go w końcu nadrobić.
  • Avatar
    A
    Nesfor 17.08.2017 01:02
    Wyjaśnienie - końcówka
    Witam mam pytanie co to samiutkiego zakończenia –  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      .Isamii. 24.09.2017 12:33
      Re: Wyjaśnienie - końcówka
      Tam na końcu  kliknij: ukryte 

      Zamaskowano spoilery.
    • Avatar
      Christo24 1.10.2017 20:32
      Re: Wyjaśnienie - końcówka
      gdzieś jest powiedziane że nie przeżył czy coś przeoczyłem?
    • Avatar
      Zapracowany 9.10.2017 15:50
      Re: Wyjaśnienie - końcówka
       kliknij: ukryte 

      Zamaskowano spoilery
    • Avatar
      Alveryn 7.01.2018 09:49
      Re: Wyjaśnienie - końcówka
      Przeszłość się zmieniła. Przez zamieszanie z radiowęzłem ojciec znalazł się w szkole, a nie na festynie. Szkoła była miejscem ewakuacji, bo trzy lata później (w książce) nadal stała, tylko była osmalona i bez okien. W filmie to była chyba ta część miasta po drugiej stronie jeziora.
    • Avatar
      Tamaranime 1.08.2021 04:06
      Re: Wyjaśnienie - końcówka
      Tu właśnie chodziło o to, że ona do niego pobiegła, i zmusiła go, żeby ewakuował mieszkańców, tylko nam wtedy tego nie pokazali, bo, tak mi się zdaje, chcieli nam zafundować moment niepewności.
  • Avatar
    A
    Playboy 7.08.2017 02:41
    Czy ten film momentami mnie zaskoczył? Tak
    Czy oprawa wizualna i dźwiękowa są wybitne? Tak
    Czy ten film to dobry romans? Nie
    Czy ten film jest wybitny? Na pewno nie

    Pan który jest reżyserem tego filmu lubi grać na emocjach, niestety nie wystarczająco żeby wywołać u mnie jakąkolwiek reakcje, Kotonoha no Niwa o czym to było, kompletnie zapomniałem.

    Był to dobry film, nie zrozumcie mnie źle, ale na pewno nie jest to film animowany wszechczasów jak niektórzy w internecie uważają.
  • Avatar
    A
    The Beatle 29.07.2017 03:00
    7/10
    Jakoś tak się złożyło, że twórczość Makoto Shinkaia poznałem od deski do deski. Każdy film, któremu można przypisać jego pełne autorstwo, zmaga się z tym samym problemem: Shinkai nie potrafi w przekonujący sposób sprzedać swoich pomysłów – brakuje mu odpowiedniego twórczego słownika, bądź też sam gubi się w tym, co chce powiedzieć. Dlatego za każdym razem powtarzam, że przydałby się mu partner­‑scenarzysta, który wiedziałby, jak pewne rzeczy nazwać, inne przetłumaczyć, a jeszcze inne wybić autorowi z głowy. Shinkai wydaje się jednak ponad wszystko stawiać sobie niezależność i chce sam sobie być sterem, żeglarzem i okrętem, czym kastruje się jako potencjalnego twórcę czegoś wielkiego.

    Tu wchodzi Kimi no Na wa. To film inny niż poprzednie, bo skrojony na miarę możliwości Shinkaia jako scenarzysty i pod wieloma względami skazany na powodzenie. Autor dobrze zdawał sobie z tego sprawę, zdawali sobie sprawę również producenci, bo, nie oszukujmy się, znaczną część komercyjnego sukcesu film zawdzięcza odpowiedniej akcji reklamowej. Tak powstał tytuł wzorcowy, bo nie silący się na jakiekolwiek odstępstwa i rewolucje. W centrum wydarzeń jest para nastolatków w wieku doskonałym dla pozyskania jak najszerszej widowni, tematyka obraca się wokół uwielbianego przez Japończyków losu i przeznaczenia, ale też bliskich Japonii katastrof naturalnych; jest po trochu wszystkiego i im dłużej się przyglądam, tym mocniej utwierdzam się w spostrzeżeniu, że to przekrój przez istotę anime jako japońskiej animacji. Japońskiej.

    Animacji. Bo strona graficzna filmu jest absolutnie zapierająca dech w piersiach. Nie ma co się tu rozpisywać, jest to po prostu absurdalnie dobre. Początkowo miałem obawy, że przegapię fabułę, wpatrując się w tła, i faktycznie tak się stało, ale ostatecznie „jakoś to zadziałało” – obudziłem się akurat wtedy, kiedy Taki obudził się w ciele Mitsuhy. Wątpię, żeby to był zamierzony efekt, ale na pewno zrobił wrażenie.

    Problem jest tylko jeden: to film bardzo zamknięty. Nie sprawia widzowi trudności i przyciąga przed ekran, ale nigdzie nie wychodzi poza swoje ramy, bo łapanie szerszego kontekstu odbywa się praktycznie podświadomie, a dominującym wrażeniem po seansie jest płytkie „podobało mi się”. To sprawia, że anime nie może zostać nazwane pełnoprawnym dziełem kultury, a jego rola sprowadza się do używki. Taki jest wynik posiadania twórcy­‑kastrata, który może i śpiewa ładniej i ciekawiej od innych, ale niczego specjalnego nie spłodzi. Jeśli spojrzeć na to nieco szerzej, można jednak stwierdzić, że film sam w sobie jest nieistotny; wystarczy wydźwięk, który przynosi. To odważne przedsięwzięcie produkcyjne, po raz kolejny i jeszcze mocniej pokazujące, że anime to nie tylko bajki dla dzieci i nisza otaku. Należy spodziewać się, że tak jak kiedyś Akira i Mononoke Hime, Kimi no Na wa przetrze nowe szlaki i przyczyni się do ewolucji anime jako medium.
    A co w końcu z tym konkretnym tytułem? Wyszedł, udał się, tak jak może udać się rosół. Dobra robota.
    • Avatar
      Tablis 7.08.2017 12:02
      Re: 7/10
      W ogromnej mierze się zgadzamy. Obserwując karierę Shinkaia odnoszę wrażenie, że im doskonalszy technicznie się staje, tym mniej wiadomo, co właściwie ma na myśli. Twoje podsumowanie „jest po trochu wszystkiego” trafnie oddaje problem tego filmu – jest o wszystkim i o niczym. Czy film ten wzmocni anime jako medium – tutaj mam wątpliwości. Zarobił 350 mln $, Spirited Away zarobił 280 mln $, ale 15 lat temu (sporo czasu na inflację + rozrost rynku). Nie wygląda to na otwarcie nowych drzwi, raczej raźne przewietrzenie przejścia przez stare. Dużo ważniejsze wydaje mi się to, co dzieje się w telewizji, chociażby Netflix angażujący się w anime.

      Zaś rosołu to Ty mi nie obrażaj. Jest to jedna z natrudniejszych do wykonania zup, posiadajaca ogromną ilość wariantów i zapewniająca niezwykle bogate doznania!
      • Avatar
        The Beatle 7.08.2017 19:42
        Re: 7/10
        Do Spirited Away nie ma co porównywać, a już na pewno nie w liczbach. Wszakże to film, który pod nadzorem można pokazać dzieciom i będzie im się podobał, podczas gdy Kimi no Na wa młodszych znudzi. A to ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o box office, bo każdemu dziecku towarzyszy dorosły na bilecie normalnym. Dlatego przytoczyłem inne przykłady filmów porównywalnych targetem i moim zdaniem otwierających szerzej medium, chociaż w obu przypadkach już nie za sprawą emisji w kinach. W każdym razie tu istotne jest, że Kimi no Na wa jest animacją i nie jest animacją dla dzieci. Aktualnie najlepiej sprzedającą się animacją nie dla dzieci w historii kina, inflację wliczywszy, jeśli uznamy, że film Simpsonów był pół na pół.

        O Netflixie można by długo pisać. Ja nie mam najlepszych przeczuć ze względu na to, że ma większe tendencje do sterowania widzami niż do współpracy z nimi. No ale zobaczymy – to sprawa długofalowa i zanim poznamy efekty, na pewno coś ładnego zostanie ufundowane, więc anime jako takie nie straci.

        A rosół… easy to learn, difficult to master.
        • Avatar
          Tablis 8.08.2017 21:18
          Re: 7/10
          Nie rozumiem w jaki sposób bycie przez Spirited Away filmem familijnym czyni go nieporównywalnym z Kimi no Na wa. Liczby są zbiorem całkowicie uporządkowanym, więc porównywalne są, a już szczególnie w jednostce $$, czyli jedynej istotnej dla korpo. Disney też robi filmy familijne, które mają przepotężny kulturowy wpływ na zachodzie, w najmniejszym stopniu nie ograniczający się do dzieci.

          Co do faktu, że Kimi no Na wa pokazał, że można anime sprzedać nastolatkom – to jak najbardziej. Ciekawy jestem, na ile to zasługa własna, a na ile kwestia podbudowy wypracowanej np. przez Avatar: the Last Airbender, ale zdecydowanie nie posiadam dość danych, aby to ocenić.
          • Avatar
            The Beatle 8.08.2017 22:31
            Re: 7/10
            Nie są porównywalne w taki sposób, że cały czas piszę w kontekście pokazania, że anime nie musi być tylko dla dzieci i nie musi być niszowe. Przynależność do kina familijnego w takim ujęciu mocno osłabia argumenty. Innymi słowami, przy Spirited Away ktoś mógłby się uprzeć, że po pierwsze animacja, jak to animacja, była dla dzieci, po drugie wysoką sprzedaż zawdzięcza w dużej mierze rodzicom zaciągniętym przez pociechy do kina. Powtórzenie tego samego przy Kimi no Na wa jest już zupełnie absurdalne. Pieniądze pieniędzmi, ale gdy ktoś będzie zastanawiał się, czy warto zainwestować w kolejną superprodukcję anime nie dla dzieci, sukces drugiego filmu będzie miał dużo większe znaczenie.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 28.07.2017 02:00
    Film był wręcz ucztą dla oczu – masa naprawdę przepięknych scenerii, technicznie dopięte na ostatni guzik.

    Czekałem naprawdę sporo czasu na wydanie w blu­‑ray, żeby obejrzeć w pełnej krasie i naprawdę nie żałuję. Rozczarowany natomiast jestem poziomem fabularnym – jest to historia przepisana raz n­‑ty i niczym specjalnie do siebie nie zachęcająca.

    Porządny kawał okruch życia, momentami trochę komedii, dramatu i wielu innych jednak nie jest to niestety splecione w historię, którą chciałbym rozpamiętywać po latach. Nie ma tutaj żadnych refleksji, żadnego głębszego dna, ani punktu zaczepienia lub zwrotu akcji – natomiast pojawia się naprawdę sporo emocji, którymi twórcy bardzo umiejętnie rozporządzali w czasie seansu.

    Jest to faktycznie przepiękna podróż emocjonalna i recenzja idealnie podkreśla charakter tego czym jest oraz czym mógł być film Makoto Shinkaia. Jest arcydziełem wizualnym, a mógł być również fabularnym.

    Ode mnie 8/10, nie mogę dać więcej właśnie ze względu na niedomagającą fabułę.
    • Avatar
      Maxromem 28.07.2017 08:40
      Zwrot akcji to akurat jeden był taki dosyć potężny :D
      • Avatar
        Nikodemsky 28.07.2017 13:38
        Może i racja. Wiem, co masz na myśli. Nie mniej warstwy fabularnej filmu i tak to nie ratuje, ta była po prostu przeciętna całościowo.
  • Avatar
    A
    x1x2x3 7.06.2017 19:29
    Patrzenie na Kimi no Na wa bardziej jako na podróż emocjonalną niż fabularną ma dużo sensu. Przede wszystkim ten obraz sprawdza się w tym aspekcie dużo lepiej, w dużej części nawet wybitnie. Jest to film piękny, nawet uderzająco piękny, co pomaga mu porozumiewać się z widzami, omijając skrajnie przewidywalne postępy fabuły.


    Dużo osób nie rozumiem wysokich ocen dla Kimi no Na Wa, a recenzent bardzo fajnie to podsumował.
    Ogólnie chyba każdy kto miał styczność z dziełami Makoto, mniej więcej wiedział czego się spodziewać.
  • Avatar
    A
    RTSC 24.05.2017 18:01
    Czy prośba o odrobinę logiki to dużo?
    Uwaga duży spoiler
     kliknij: ukryte 
    • Avatar
      Tamaranime 1.08.2021 04:14
      Re: Czy prośba o odrobinę logiki to dużo?
      co do kalendarza to prawda, ale akurat co do nowinek technicznych to niekoniecznie, no bo sam pomyśl, dla Mitsuchy taam wszystko było nowe, od samego początku mogła założyć, że będzie u niego dużo rzeczy, których nie będzie znała i rozumiała. No przecież on mieszkał w stolicy, a ona zaledwie w jakiejś wsi, czy może mieścinie.
  • Avatar
    A
    Baronowa Znaks 20.05.2017 13:25
    Kandydat na Oskara?
    Widzę, że będę odosobniona w swojej opinii. Nie rozumiem fenomenu Kimi no Na wa. Zachęcona entuzjastyczną recenzją i wieloma pozytywnymi komentarzami na tym portalu, obejrzałam z uwagą to dzieło.

    Nie odniosłam wrażenia, że obcuję z czymś wybitnym, zasługującym na Oskara (z takimi zdaniami spotkałam się choćby na filmwebie). Moim zdaniem nie wnosi niczego nowego do gatunku, ani nie mówi nic, czego by nie przekazywały inne filmy lepiej. Nie miałam wygórowanych oczekiwań wobec tej produkcji – liczyłam na dobrą, ciekawą, wzruszającą historię ubraną w piękną szatę graficzną.

    Uważam, że Your Name jest anime przeciętnym. Płakałam przy niektórych scenach – trzeba mu oddać, że potrafi zaangażować i wzbudzić sympatię do bohaterów, ale czy nazwałabym to ,,wyrafinowanym graniem na uczuciach widza”? Nie wzruszył mnie bardziej niż inne anime. Nie zauważyłam, by było w nim coś oryginalnego, absolutnie niezwykłego, co pozwoliłoby mi określić je jako wyjątkowe.

    Pierwsza część filmu sprawia wrażenie szkolnej komedii, powielającej schematy, które są częste dla dzieł poruszających tematykę zamiany ciał. O dziwo, tę część anime oglądało mi się najprzyjemniej – miło śledziło się losy głównych bohaterów, modyfikacje, jakie wprowadzają nawzajem w swoim życiu, a także to, w jaki sposób plecie się ich relacja. Niekoniecznie przemówiło do mnie macanie się po biuście jako scenka komediowa – ileż można powtarzać ten sam gag? Irytujące. Tak samo jak to, że  kliknij: ukryte 

     kliknij: ukryte 

    Inne absurdy:
     kliknij: ukryte 

    Trzecia część filmu to już tani wyciskacz łez. Poziom tej produkcji jest bardzo nierówny. Wątek  kliknij: ukryte  też do mnie nie przemówił. Idea dobra, ale wykonaniu trochę brakuje.

    6/10
    • Avatar
      RTSC 24.05.2017 18:04
      Re: Kandydat na Oskara?
       kliknij: ukryte 
      • Avatar
        Baronowa Znaks 26.05.2017 21:23
        Re: Kandydat na Oskara?
         kliknij: ukryte 
        • Avatar
          John Von Meth 25.09.2017 21:07
          Re: Kandydat na Oskara?
          Opcja 4­‑ta, Taki ma wizje przeszłości pod wpływem których wykazuje działania/motywacje jest to jego „jazda” jak pod wpływem LSD (wydaje mi się, niemam szansy tego potwierdzić na swoim umyśle), to że dziewucha go, powiedzmy umownie rozpoznaje, jest tylko jej zauroczeniem do faceta (też umowne nazewnictwo).
          Tak jak i cała faubała która jest „umowna”.
          Moje fanaberie do logicznego tłumaczenia przedstawionego dzieła.

          Shinkai bierz więcej LSD, dobrze nam to robi.

          I tak dodam, w recenzji autor „skarżył” się o mało ayrtystczne doskonałości, zgadzam się.
          Lecz jak wiemy wybitni artyści byli biedni całe życie, zaś pośmiertnie byli doceniani ale ktoś inny na tym zarobił i żył bardziej niż doskonale.
          • Avatar
            Baronowa Znaks 26.09.2017 00:37
            Re: Kandydat na Oskara?
            Byli też tacy, którzy już za życia dorobili się szmalu, dobrze bawili i wiodło im się dostatnie. ;)
  • Avatar
    A
    Raikami 17.05.2017 22:08
    Podejście drugie
    Ostatnio, kiedy zostawiałem komentarz pod tym filmem kinowym

     kliknij: ukryte 
    brakowało mi odpowiedniego słowa, którym potrafiłbym określić jakie uczucie wzbudził we mnie seans z Kimi no Na wa. Nim przeczytałem recenzję, obejrzałem film raz jeszcze i… stwierdzam, że recenzja idealnie pokrywa się z moimi odczuciami. Pisałem na początku o tym, że brakowało mi jednego słowa określającego Kimi no Na wa. Teraz wydaje mi się, że wiem jakie słowo idealnie pasuje. „Rozczulający”. Dokładnie taki jest ten film.

    Wciąż słucham z taką samą radością soundtracków, krajobrazy rozpieszczają moje oczy zaś sama opowieść połączona ze wszystkimi elementami wizualnymi i akustycznymi, w jakiś magiczny sposób rozczula mnie i sprawia, że gdzieś w środku próbuję wrócić do dawnych czasów. Nie jest to dzieło wybitne, ale zdecydowanie należy do takich ekranizacji, które mogą trafić w serducho. Można jedynie zapalić znicza ze smutku, że reżyser nie postanowił pogłębić opowieści, bowiem ta mogła efektywnie spotęgować wrażenia widza. Szkoda także, że z Kimi no Na wa nie postanowiono zrobić serii TV. Być może dłuższy czas antenowy lepiej wpłynąłby na samą historię.
  • Avatar
    A
    MiyuMisaki 30.04.2017 11:16
    8/10
    Właściwie to mimo że jest dużo więcej perełek animku (pokroju Millennium actress) to bardzo lubię filmy tego typu, w których nie do końca wiadomo o co chodzi i dlaczego, ale jest wątek poszukiwania czegoś. Był trochę wzruszający i ogólnie rzecz biorąc miły. Drugi raz bym nie obejrzała, stąd też nie oceniłabym wyżej, ale na niższą ocenę też nie zasługuje.
  • Avatar
    A
    Moslaten 1.04.2017 04:32
    Mocno sie zawiodlem, ale to tylko potwierdzenie tego, ze nie nalezy kierowac sie MAL­‑em i ocenami mas w wyborze anime :v

    Muzyka byla dobra.
    Boli duza ilosc uproszczen, naciagana fabula (a to moze moje uprzedzenia do bajek z deus ex machina? wiecie, magia, manipulacje czasem itp, odbiorcy mozna wepchnac wszystko i uargumentowac to „no bo tu jest magia” i to troche mnie irytuje), postacie nijakie w dodatku jest ich malo, relacji miedzy bohaterami tez jakos film nie przedstawil.  kliknij: ukryte 

    Film generalnie jest taki pusty, ze az chyba zaluje tych dwoch godzin, bo czy bym go obejrzal, czy nie, nic by to w sumie nie zmienilo, a jakbym przez ten czas obejrzal jakas komedie to chociaz bym sie posmial. (pozno juz, ale po prostu chodzi mi o to, ze oczekuje od bajek dwoch rzeczy, albo rozrywki, albo tresci, jak tresci nie ma, to powinna byc rozrywka, w tym filmie przez polowe jego trwania jest nuda i podwaliny pod tresc, w drugiej polowie olanie calkowicie tresci i pojscie w strone rozrywkowa, ale ta dla mnie jest dosyc mocno watpliwa.)
    Film potencjal na cos glebszego i rozrywkowego mial, ale go nie wykorzystal.

    Pisze to z perspektywy osoby zawiedzionej. Oczekiwalem po prostu czegos dobrego, a dostalem cos w zasadzie sredniego.
    Chyba jednak nie warto sprawdzac ocen przed ogladaniem bajek ;d Takie 5­‑6/10, o samym filmie pewnie zapomne po kilku tygodniach.

     kliknij: ukryte 

    ps. coraz bardziej watpie w ludzi jak czytam o tym, ze to ma byc arcydzielo, 10/10 lub najlepszy film ever…














    • Avatar
      J ♣ 1.04.2017 09:36
      Ditto…
    • Avatar
      SimplyRed 8.04.2017 16:20
      „Oh nie…ludzie się ze mną nie zgadzają. To muszą być idioci”
      • Avatar
        Ted 8.04.2017 16:31
        Przecież każdy wie, że ten film jest overhyped.
    • Avatar
      Bortak42 17.04.2017 20:51
      Warto.Kimi no Na Wa jest na 1 miejscu tylko , dlatego , że to nowość i jest to kwestia czasu aż spadnie.Może się utrzymać maksymalnie w pierwszej 50 maksymalnie.
    • Avatar
      D0ragon 23.05.2017 23:55
      ps. coraz bardziej watpie w ludzi jak czytam o tym, ze to ma byc arcydzielo, 10/10 lub najlepszy film ever…


      Są gusta i guściki, każdy ma inne preferencje, szczególnie, że strona techniczna, cut wszystkie inne anime na łopatki, więc pozytywne wrażenie pod koniec serii jest mocno spotęgowane.

      potwierdzenie tego, ze nie nalezy kierowac sie MAL­‑em i ocenami mas w wyborze anime :v


      Bo tak jest, było i będzie, jak ktoś polubi serię, to naturalnie stara się nie dostrzegać negatywów. Zresztą Tobie akurat tłumaczyć tego nie muszę, skoro do tego stopnia uwielbiasz mierną konosubę***, że kreskę w drugim sezonie zwalałeś na zabieg artystyczny.

      *** – Tak, przykładowo dla mnie to anime jest gównem mimo, zapewnień o tym jakie jest świetne, śmieszne itd, witaj w klubie pokrzywdzonych przez „MAL i ocenę mas”
  • Avatar
    A
    CommonBlue 19.02.2017 01:51
    No tak średnio bym powiedziała...
    To anime nie jest aż tak dobre.
    Jeśli na tym etapie już się ze mną nie zgadzasz to ostrzegam, że dalej może być tylko gorzej.
    Subiektywnie o tym dlaczego największy blockbuster ostatnich lat, który przedarł się na zachód, jest WEDŁUG MNIE przeceniany.

    Muzyka: Nic co wpadałoby w ucho i w nim zostało, dużo powtarzalnych j­‑pop'owych melodii. Utwory bardzo bezpieczne, nie były czymś co wprowadzało w klimat.

    Strona wizualna: Trzeba oddać twórcom ze tła i otoczenie to górna półka. Miasta są śliczne, wieś oddaje klimat, natura momentami zachwyca a wnętrza pomieszczeń są szczegółowo i dokładnie narysowane. Zupełnie inaczej mają się projekty postaci, które pomimo świetnej animacji (jak wszystkie elementy, nawet auta sprawiają wrażenie płynnego ruchu), nie wyróżniają się niczym szczególnym.

    Fabuła i postacie: NO KURDE. Ciekawy aczkolwiek nieoryginalny główny wątek.  kliknij: ukryte 
    Postacie… są. Z jednej strony sprawiają wrażenie pozbawionych jakiegokolwiek wyrazu, z drugiej, są tak nijakie i sztampowe, że dają pełną dowolność interpretacji, zwykle niejasnych, motywów.

    Na uwagę zasługują też małe głupotki jak np. kliknij: ukryte  Pomijam już typowe chwyty fan serwisowe w stylu „łapanie się za cycki” albo  kliknij: ukryte .

    Nie uważam Kimi no Na wa za złe albo słabe. Gdyby skupiło się ono na jednej ze swoich składowych  kliknij: ukryte  i prowadziło ją konsekwentnie, mogłaby być to perełka na miarę Oskara we wschodnim stylu. Niestety, według mojej opini, uległa rozbiciu i rozproszeniu uwagi na zbyt wiele kwestii. Nie jest to produkcja, którą zapamiętam na długi czas, a szkoda.

    6/10
    • Avatar
      Slova 19.02.2017 08:37
      Re: No tak średnio bym powiedziała...
      Czyli standard u Makoto SHinkaia, nic nowego nie napisałaś w tym temacie, to było do przewidzenia.
  • Avatar
    A
    Raikami 13.02.2017 23:00
    Kurcze... Wow, czy nie wow?
    Kiedyś oglądałem Ogród Słów i byłem nim bardzo zachwycony. Taka odświeżająca, oczyszczająca, a także refleksyjna opowieść, po której czułem się dobrze. O Kimi no Na wa dowiedziałem się rok temu, zupełnie przypadkiem. Jednakże soundtrack i zapowiedź tak bardzo przypadły mi do gustu, że z wypiekami oczekiwałem go dostępnego online. Z czasem zapomniałem o tym tytule i dopiero dzisiaj przypomniał mi o nim komentarz Koogie. Zabawne, bo brzmi to na jakiś sposób niczym historia z filmu, o którym zaraz zacznę pisać. [bez spoilerów]

    Jak pisałem wcześniej, Ogród Słów bardzo przypadł mi do gustu, dlatego w jakiś sposób patrzę na „Kimi no Na Wa” przez pryzmat tego pierwszego filmu. Czy czuję zawód? Otóż nie! Chociaż, nie stawiłbym obu filmów na równi. Ten pierwszy zdaje mi się trochę lepszy.

    Zaczynając seans zostałem wrzucony w wir wydarzeń, których nie rozumiałem. Były dla mnie chaotyczne. Zabieg był o tyle przebiegły, że z czasem trwania seansu, pierwsze sceny albo wracały nam przed oczy mimowolnie, albo przyprawiały o „Kurde… Faktycznie…”.
    Historia pełna ciepła i uroku. Zdarzyło się nawet, że parę razy łzy stanęły mi w oczach ze wzruszenia, a to rzadkość u mnie. Po skończeniu całości poczułem się podobnie jak po Ogrodzie Słów. Z tą różnicą, że mniej jest we mnie refleksji. Sam film mógłby być świetną serią telewizyjną tak na 12­‑24 odcinki.

    Nie wiem też do końca dlaczego, ale poniekąd nasuwa mi się skojarzenie z ReLIFE, które podobnie buduje wrażenie o sobie jak Kimi no Na wa.

    W każdym razie, daję zasłużone 9,5/10 Warte zobaczenia.
  • Avatar
    A
    FanAnime 13.02.2017 22:39
    Wyjaśnienie...
    Jakim cudem Mitsuha mogła zamienić się ciałem z głównym bohaterem skoro  kliknij: ukryte  i na dodatek działo się to trzy lata  kliknij: ukryte 
    • Avatar
      Diablo 14.02.2017 09:27
      Re: Wyjaśnienie...
      Takim, że  kliknij: ukryte  Zresztą to ciekawa rzecz że samo zamienienie ciał cię już nie dziwi, ale fakt  kliknij: ukryte 
      • Avatar
        FanAnime 14.02.2017 14:06
        Re: Wyjaśnienie...
        Zamienianie ciał mnie nie zdziwiło bo jak mówiła jej babcia, że ona, jak i matka Mitsuhy zresztą cały ród Miyamizu  kliknij: ukryte  jak to nazwała, więc Mitsuha odziedziczyła to po swojej matce. Tylko zastanawia mnie co aktywowało tą zamianę ciał,  kliknij: ukryte , jeśli tak to jak ona mogła się z nim spotkać w tym pociągu i dać mu tą wstążkę, przecież ona już  kliknij: ukryte  A może było tak, że Mitsuha zamieniła się z nim ciałem jeszcze wtedy kiedy żyli równolegle?
        • Avatar
          Diablo 14.02.2017 14:18
          Re: Wyjaśnienie...
          Ech…  kliknij: ukryte . Jak może pamiętasz,  kliknij: ukryte . Tym samym Mitsuha  kliknij: ukryte . A co do przyczyny ich zamiany…  kliknij: ukryte  Teraz sprawa jest już chyba jaśniejsza?
          • Avatar
            FanAnime 14.02.2017 15:18
            Re: Wyjaśnienie...
            Dzięki, obejrzę sobie jeszcze raz tak dla przypomnienia :)
    • Avatar
      Maxromem 14.02.2017 15:02
      Re: Wyjaśnienie...
      Wyjasnienie tu jest bardzo proste – to jest po prostu zabieg, ktory ma wzbudzic w widzu potezne emocji i tyle. Niewazne jak do tego podejdziesz tego nie da sie wytlumaczyc logicznie.

      W angieleskim to sie nazywa suspension of disbelief czyli w wolnym tlumaczeniu „zawieszenie niewiary”. Tworca zaklada, ze naklad emocjonalny danej sceny przewazy nad jej niewarygodnoscia. Kiedy to dziala – jest super i mozemy otrzymac np. cos takiego jak rule of cool. Kiedy jednak nie dziala to wlasnie pojawiaja sie zgrzyty, widz zaczyna zadawac pytanie „ale jak? ale co? ale dlaczego?…”

      Osobiscie, mi akurat to w Your Name niespecjalnie sie podobalo – bylo wg mnie mocno naciagane. Ja swojej niewiary nie zawiesilem, i wyglada na to, ze ty tez nie.
      • Avatar
        FanAnime 14.02.2017 15:40
        Re: Wyjaśnienie...
        Masz rację, zawsze analizuję to co się dzieję w danej produkcji i nie potrafię się w pełni wczuć w fabułę filmu, ani w całości ją zrozumieć jeśli nie mogę sobie czegoś logicznie wytłumaczyć :)
    • Avatar
      Tamaranime 1.08.2021 04:27
      Re: Wyjaśnienie...
      Chodzi o to, że w filmie jest wątek zmiany ciałami W CZASIE. nie szukaj specjalnego logicznego wyjaśnienia, czemu to możliwe, bo to nie jest możliwe, sama zamiana ciałami też nie jest możliwa.
      • Avatar
        ... 1.08.2021 15:00
        Re: Wyjaśnienie...
        Akurat, czy  kliknij: ukryte 
        Dopóki nie ma dowodów na niemożność zjawiska, to nie można twierdzić, że nie zachodzi, czy jest niemożliwe.
  • Avatar
    A
    Koogie 18.01.2017 08:25
    Widać, że film nie jest w takiej formie w jakiej być powinien. Wizualnie nie jest to Garden of words, początek wydaje się przelatywać jeden z ciekawszych aspektów (jak nasi bohaterowie nawiązują tą przyjaźń), ostatnie sceny wydaje się kompletnie nie mieć rytmu i dłużą się tak że straciły mnie kompletnie emocjonalnie, a także rezolucja konfliktu z ojcem wydaje się troszkę przyspieszona. Sam reżyser twierdzi, że za mało czasu spędził nad filmem i dało się go jeszcze poprawić.

    Jednak mimo to film jest stanowczo bardzo dobry i przyjemnie się go ogląda. Łatwo dać się wciągnąć w meandry fabuły, a także film oferuje pewną przystępność. Jest parę zwrotów akcji, które wywołują dreszcze i sam koncept filmu przypomina mi cytat z Autostopem przez galaktykę w którym  kliknij: ukryte 

    Polecam obejrzeć. Na pewno nie zmarnujecie swojego czasu.
    • Avatar
      Ted 12.02.2017 23:35
      Polecam obejrzeć.

      Nie, dzięki. Poczekam na wersję #rakfree (czyli Bluray).
  • Avatar
    A
    1 MrOcZny 1 18.01.2017 01:37
    Prawie się popłakałem :D.
    Naprawde polecam to anime
  • Avatar
    A
    Yuan 6.01.2017 18:03
    Fajnie, że  kliknij: ukryte  też całkiem udany.
    Dla mnie najlepszy film jak dotychczas, Shinkai w formie. :)

    Spoilery się ukrywa!
    Moderacja
  • Avatar
    A
    Maxromem 7.12.2016 00:02
    Postanowiliśmy z kumplem odreagować po egzaminie i spontanicznie kupiliśmy bilety kilka dni temu. Właśnie wróciłem z kina.

    Nie będę powtarzać tego co wszyscy, więc tylko powiem, że zgadzam się ze wszystkimi poprzednimi komentarzami, ALE…

     kliknij: ukryte 

    Pomimo tego, zdecydowanie polecam wszystkim. Atmosfera w kinie była taka, że obawiałem się, że na koniec wszyscy zaczną klaskać :D Na szczęście obyło się bez, bo poczułbym się jak w lądującym samolocie przed laty :D
    • Avatar
      1x3 8.12.2016 21:09
      Mnie też trochę przeraził ten motyw  kliknij: ukryte 
      • Avatar
        Maxromem 8.12.2016 21:44
         kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Norrc 11.10.2016 03:20
    Choc nie lubie wydawac wielkiej kasy na bilety do kina, to wplynely na mnie opowiesci znajomych (ktorzy swoja droga poszli na seans po 2­‑3 razy) i rowniez zdecydowalem sie sprobowac.

    I musze powiedziec, ze bylo warto!
    Muzyka i grafika wspaniala! Sama opowiesc, pomimo swojego ciepla i uroku, potrafila wycisnac ze mnie kilka lez.
    Nie czytalem o filmie wczesniej nic wiecej, wiec nie mialem pojecia gdzie dzieje sie jego akcja. Przezylem lekki szok (calkiem pozytywny) gdy okazalo sie ze glowni bohaterowie mieszkaja w tych samych prefekturach co ja i moja znajoma, z ktora bylismy w kinie. Takiego obrotu spraw sie nie spodziewalem, a dodalo to odrobine osobitego posmaku do seansu ^_^

    Ogolnie warto polecic wszystkim, jak zreszta kazda z pozostalych produkcji tego rezysera!
    • Avatar
      miau_miau 11.10.2016 18:59
      Kino
      W jakim kinie oglądałeś ten film? :) Nie wiedziałam, że jest on w ogóle w Polsce wyświetlany
      • Avatar
        rayven129 11.10.2016 19:33
        Re: Kino
        okazalo sie ze glowni bohaterowie mieszkaja w tych samych prefekturach co ja i moja znajoma, z ktora bylismy w kinie


        Wychodzi na to, że Norrc mieszka w Japonii (:
        • Avatar
          miau_miau 12.10.2016 01:14
          Re: Kino
          Dzięki za odpowiedź, nie doczytałam uważnie ;)
      • Avatar
        Norrc 13.10.2016 03:57
        Re: Kino
        ローザ10、千葉中央
        Rosa10 w Chiba chuuou

        Bilety drogie i w kinie same licealne parki.
        Ogromny boom jest na ten film, wszyscy o nim rozmawiaja i kazdy kto mlody praktycznie na nim byl.

        A mowi sie ze anime sa tylko dla otaku…
        • Avatar
          rayven129 13.10.2016 18:21
          Re: Kino
          Takie dość prywatne pytanie: od dawna mieszkasz/żyjesz w Japonii?
          • Avatar
            Norrc 15.10.2016 15:18
            Re: Kino
            Na stale mieszkam od czerwca tego roku.
            Wykorzystalem dobra okazje wraz z wejsciem w zycie programu zwiedzaj i pracuj.
            Jesli masz jakies pytania to pisz na priv :)
            • Avatar
              gr8pio 12.11.2016 23:58
              Re: Kino
              Jeśli można to chciałbym zapytać, czy wyjeżdżając miałeś opanowany japoński? Czy tylko podstawy? Oraz jakiego rodzaju pracy można się spodziewać biorąc udział w programie? Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź :)
              • Avatar
                Norrc 22.11.2016 17:13
                Re: Kino
                Japonski mialem opanowany, bo to byl moj osmy wyjazd do Japonii.
                Choc do dzis jest masa slownictwa i kanji ktorych nie znam (choc nie zna ich i wiekszosc Japonczykow).
                A rodzaje pracy?
                Jak masz perfect angielski to mozna latwo dostac prace nauczyciela angielskiego.
                Dosc dobry japonski daje opcje pracy w restauracjach, izakayach, hotelach…
                Ja np. pracuje w firmie zajmujacej sie handlem miedzynarodowym, ale do tego potrzeba dosc zaawansowanego japonskiego + angielski + jakis inny jezyk + studia wyzsze + bycie wygadanym :D
        • Avatar
          Domi-kun 13.10.2016 21:34
          Re: Kino
          A ja słyszałem, że oprócz tych dla otaku są też takie, które zdobywały szerszą popularność: filmy ze studia Ghibli, Pokemony, Sailor Moon.
          • Avatar
            Norrc 15.10.2016 15:21
            Re: Kino
            Ogromna popularnosc ma sporo anime i mang. Nie znam ani jednej osoby ktora by nigdy nic nie ogladala/czytala.

            Jesli chodzi o popularnosc, to wszystko co wymieniles jednak bija na glowe takie produkcje jak Conan czy Shin­‑chan. Ghibli tez ma sie mocno. A no i Doraemon i ostatnimi czasy Youkai Oucchi (Youkai watch?)
  • Avatar
    A
    rayven129 30.09.2016 22:42
    Arcydzieło..
    Czy czasami też tak macie, jak oglądacie coś naprawdę dobrego, to po skończeniu macie doła/depresję/czujecie się jakbyście nie wiedzieli/wiedziały co ze sobą zrobić? Ja tak waśnie mam. Miałem czekać na wersję DVD/Blu­‑Ray lecz nie wytrzymałem, i bardzo się cieszę z tego powodu. Brak mi słów by opisać ten film/anime. Aż chciało by się być w takiej sytuacji :)

    10/10
    • Avatar
      gr8pio 7.10.2016 01:45
      Re: Arcydzieło..
      W pełni się zgadzam :) i oczywiście również nie żałuję, że obejrzałem to arcydzieło! A co do tego doła/depresji to niestety również tak mam, ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że czas poświęcony na obejrzenie, czy przeczytanie czegoś, nie był czasem zmarnowanym, a wręcz przeciwnie. No i jako wieczny marzyciel, zawszę liczę na kontynuację, nawet jeśli historia jest w pełni zamknięta, a szansę na ciąg dalszy są niemalże zerowe, to i tak będę miał nadzieję, że kiedyś, za kilka, czy nawet kilkanaście lat, coś tam wykiełkuje w głowie autora i zrobi mi tym samym wspaniały prezent :P
    • Avatar
      @z@ 16.11.2016 19:03
      Re: Arcydzieło..
      Mam dokładnie tak samo, i w kwestii zamiaru oczekiwania na lepszą wersję jak i uczucia towarzyszące mi po seansie – ostatni raz coś takiego po obejrzeniu anime odczuwałem grubo ponad 2 lata temu, po zakończeniu Majora. A anime oglądam regularnie.
      Dla mnie 10/10, całkowicie szczera i zasłużona ocena.
    • Avatar
      Dreepy 12.02.2017 10:39
      Re: Arcydzieło..
      Też tak mam, szczególnie w przypadku dramatów, gdy nie ma happy endu. Pamiętam, że przez długi czas nie mogłam się pozbierać po obejrzeniu Nany, wałęsałam się wtedy po domu nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Byłam w szoku, że tak silnie można się związać z fikcyjnymi postaciami i odczuwać z tego powodu takie emocje :O
      A co do Kimi no Na wa, to cudowne, bardzo cudowne ;D mi osobiście podobała się cała historia i nic bym w niej nie zmieniła. A zwrot akcji jak dla mnie bardzo zaskakujący. Myślę, że za jakiś czas obejrzę ponownie i polecam naprawdę wszystkim ^.^
    • Avatar
      Moslaten 1.04.2017 03:59
      Re: Arcydzieło..
      Mam doła, bo nie wierze, ze ludzie oceniaja taki pusty film tak wysoko i uznaja go za 10/10 (czyli najlepszy) ;C
      • Avatar
        Autor wymagany 18.07.2017 23:11
        Re: Arcydzieło..
        >Nazywaj Kimi no Na Wa pustym filmem
        >Koe no Katachi oceń na 9
        Wow, ty tak na serio?
    • Avatar
      Christo24 1.10.2017 20:34
      Re: Arcydzieło..
      po skończeniu polecam Koe no Katachi
  • Avatar
    A
    gaijin 27.09.2016 21:12
    Piękne
    Produkcje Makoto Shinkai mają to do siebie, że angażują nie tylko naszą uwagę, ale równie silnie oddziałują bezpośrednio na zmysły i emocje, omijając intelektualny filtr. Muzyka, oprawa graficzna i historia tworzą jedną całość, która porywa i oszołamia. Pięknie oddane Tokyo. Właśnie takim je pamiętam.
  • Avatar
    A
    gr8pio 21.09.2016 18:09
    Coś pięknego!
    J. W. Po prostu coś pięknego.
    • Ted 24.09.2016 14:27:41 - komentarz usunięto