Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Haikyuu!! Karasuno Koukou vs Shiratorizawa Gakuen Koukou

  • Avatar
    A
    Lina 10.12.2016 20:17
    Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
    Haikyuu jest dobrym anime sportowym, ale… no właśnie tylko dobrym czyli w 10­‑stopniowej skali na poziomie około 7­‑8/10 (w zależności od sezonu), ale na pewno nie na 9­‑10/10. Nie ma w nim niczego specjalnego, jest do bólu typowe, a pomysł zrobienia 10­‑odcinkowej serii TV o jednym meczu… jednym meczu, którego stawką jest… awans do ogólnokrajowych rozgrywek międzyszkolnych… nie brzmi najpoważniej. To naprawdę nie powinno tak wyglądać.

    W porównaniu do innych serii sportowych (lub z rywalizacją sportopodobną) Haikyuu po prostu wypada blado, nijako.
    Pod względem:
    - emocji nie umywa się do np. Chihayafuru,
    - dojrzałości do np. Ping Ponga,
    - dążenia do realizacji dziecięcych marzeń do np. Kapitana Tsubasy,
    - akcentów humorystycznych do np. Keijo czy Shokugeki.

    Gdyby jeszcze całokształt lepiej wyglądał; gdyby postaci i interakcje między nimi były ciekawsze, bardziej zróżnicowane; gdyby było więcej (lub jakiekolwiek) sensownych wątków pobocznych; gdyby mecze miały jakąś istotną stawkę; gdyby było czymś więcej niż tylko podrasowanym/przerysowanym meczem międzyszkolnym ciągnącym się w nieskończoność to mogłoby być pośród najlepszych anime sportowych, a tak jest kolejną poprawną serią sportową jak w tym sezonie np. Shakunetsu no Takkyuu Musume.

    Niestety zbyt dużo odcinków ogląda się z przyzwyczajenia lub chęci ukończenia serii, a nie ciekawości co będzie dalej. Szkoda.

    Chcesz obejrzeć trzeci sezon Haikyuu? Może lepiej po prostu sprawdź wynik.
    • Avatar
      The Beatle 10.12.2016 20:46
      Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
      Akurat ping pongowe dziewczynki są prostsze i bardziej szczere, więc nie stawiałbym ich obok Haikyu. Tamto ma przypięte karteczkę „for fun” bardzo wyraźnie, a Haikyu każe się dopatrywać czegoś więcej (czyli w tym przypadku autentyczności? nie jestem pewien). Ale poniekąd, jeśli się pominie te niuanse i rozważy wszystko w brutalnej rzeczywistości, to faktycznie może się okazać, że różnica w liczebności fandomów obu serii sprowadza się do tego, że spoceni chłopcy są bardziej atrakcyjni dla przeciwnej płci niż spocone dziewczęta, oraz tego, że ludzie z jakiegoś powodu wolą rozrywkę półpoważną od rozrywki półniepoważnej.

      Co do reszty, zgadzam się, chociaż nie w stu procentach, bo np. kwestionowanie sensowności oglądania to już przesada – trzeci sezon był ze wszystkich najlepiej zrobiony, choćby dlatego, że wyciska, co się da z tego, co udało się zbudować w poprzednich, no i dlatego, że grają, a nie rozwijają wątki poboczne (które są tu takie sobie; jako dodatek się sprawdzają, ale mogłoby ich nie być). Natomiast tak, Haikyu wielkim anime nie jest. Przede wszystkim przez to, że nie do końca sprawdza się wspomniane wyżej „coś więcej”. Anime jest zrobione dobrze na takiej zasadzie, że konsekwentnie realizuje założone cele i nie popełnia głupstw, ale jeśli miałbym wskazać, dlaczego może zostać uznane za wyjątkowe, nie potrafię nic wymyślić. Większość argumentacji na „tak” do mnie nie przemawia i chociaż nie chcę nikomu personalnie zarzucać, że głównymi powodami, dla których Haikyu jest „świetne”, są te, które wymieniłem wyżej, to chyba jednak to prawda w sporej części przypadków.
    • Avatar
      Ted 10.12.2016 21:29
      Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
      Nie no, mimo wszystko emocje były w ostatnim sezonie dość spore. Jednak końcówka bardzo źle wróży dla tej serii.

      Natomiast moim obecnym ideałem sportówki jest Diamond no Ace, a do tego Haikyuu nie ma podskoku. Ostatni mecz to emocjonalny majstersztyk. Bez nakama i bzdurnych metafor.
    • Avatar
      Autor wymagany 10.12.2016 22:23
      Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
      Najlepszą sportówką, był, jest i prawdopodobnie będzie nadal, Major.
    • Avatar
      Lina 10.12.2016 23:15
      Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
      W odpowiedzi na powyższe posty:

      Trafna analiza i rozwinięcie przyrównania anime o pingpongowych dziewczynkach i siatkarskich chłopcach.


      Czy był to najlepiej zrobiony sezon Haikyuu i o ilości emocji.

      Raczej przeładowany sztuczną intensywnością, która bardzo wolno posuwała wynik do przodu. W samym meczu brakowało może nawet nie tyle luzu co normalności; jak nie ataki trwające kilkanaście sekund, to ujęcia lecącej piłki w zwolnionym tempie, nakama power­‑up co drugą akcję, powtórki, co chwile „łantaczi”, „czansbole” itp. jakby co chwilę były piłki meczowe albo przynajmniej setowe.
      To wszystko miało negatywne skutki: na początku efektownie wyglądało, ale dość szybko wywoływało zmęczenie podczas oglądania, potem spowszednienie tego co się dzieje na parkiecie i gdy dochodziło do ważnych momentów nie dało się odczuć różnicy w napięciu, a raczej znużenie całym pojedynkiem i wrażenie braku naturalności.


      Nie wypowiem się w kwestii Diamond no Ace ani Major, bo po prostu nigdy nie udało mi się zmobilizować do obejrzenia sportówki mającej aż tyle odcinków od czasów Kapitana Tsubasy wieki temu.
      Niestety (a może na szczęście) anime traktujące o jednym meczu na cały sezon dość skutecznie zniechęcają do oglądnięcia czegoś dłuższego.
    • Avatar
      Góral 27.12.2016 14:44
      Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
      Pod względem:
      - emocji nie umywa się do np. Chihayafuru,
      - dojrzałości do np. Ping Ponga,
      - dążenia do realizacji dziecięcych marzeń do np. Kapitana Tsubasy,
      - akcentów humorystycznych do np. Keijo czy Shokugeki.

      Jeśli chodzi o Chihayafuru, tam nie było żadnych emocji, no chyba że ktoś jest babą. Do Haikyuu się jednak pod tym względem nie umywa.
      Reszta przykładów (no może poza Ping Pongiem) też jest z nosa wzięta. Tsubasa to poziom Kuroko no Basket czy Prince of Tennis, zero realizmu i taka typowa bajeczka dla dzieci bez poszanowania inteligencji widza. Keijo to gniot, a SnS jest przeciętnym, kulinarnym anime.

      Haikyuu wyróżnia całokształt: świetnie zarysowane postacie (nie ma aż takich płaczków jak w innych seriach, np. Diamond no Ace czy Major), względny realizm (właściwie to nie znam bardziej realistycznej sportówki, owszem, lekko przesadzają, ale nie tak jak w seriach baseballowych gdzie japoński gimnazjalista czy licealista rzucają z prędkością amerykańskiego profesjonalisty), odpowiednie stopniowanie emocji i brak dłużyzn. Są retrosy i jeden mecz potrafi trwać 10 odcinków, ale zachowany jest umiar.

      W każdym razie mój ranking sportówek wyglądałby jakoś tak:

      1) Hikaru no go
      2) Haikyuu i Ping Pong The Animation
      3) Cross game
      4) Touch
      5) One Outs
      6) Initial D
      7) Dash! Kappei!
      8) Baby Steps
      9) Ping Pong Club
      10) Overdrive
      11) Hajime no Ippo
      itd. itd.
      Za dużo tego widziałem i w zależności od dnia lista ta pewnie wyglądałaby trochę inaczej, ale te animce są w czołówce. A z kulinarnych nie znam nic lepszego niż Yakitate Japan.
      • Avatar
        Lina 27.12.2016 21:13
        Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
        Najwidoczniej mamy odmienne podejście do kwestii emocji.
        Karuta będąca generalnie raczej niezbyt emocjonującym sportem, w Chihayafuru została przedstawiona tak, że mecze (zwłaszcza drużynowe) naprawdę trzymały w napięciu wtedy gdy powinny. Niestety nie można tego powiedzieć o trzecim sezonie Haikyuu, bo z anime sportowego zrobili shounena, który dobrze się oglądało przez pierwsze 2 odcinki, a potem dłużył się i męczył. Brak elementu zaskoczenia, tempo jednostajne, monotonne zadręczanie widza tymi samymi ujęciami, okrzykami, powtórkami przez następne 8 odcinków.
        Siatkówka potrafi być emocjonującym sportem (głównie w końcówkach setów), ale też długimi fragmentami nudnym. Z Haikyuu (zwłaszcza trzecim sezonem) chcieli zrobić by cały czas było emocjonująco, efekt – szybko zrobiło się nudno (akcje oraz zwłaszcza reakcje postaci jakby cały były piłki meczowe w finale mistrzostw świata). Tak się po prostu nie da – mniejsza o realizm pod względem fizycznym czy sportowym, mniejsza o uczucie sztuczności, ale po prostu to męczy widza i pozbawia emocji momenty gdzie normalnie powinny być one odczuwane.

        Kapitan Tsubasa został przywołany jako anime dla młodszych widzów (dążenia do realizacji dziecięcych marzeń); Keijo i Shokugeki za ich akcenty humorystyczne (co nie przeszkodziło im być dużo bardziej zróżnicowanymi i zaskakującymi, przez co ciekawszymi niż trzeci sezon Haikyuu pod względem czysto sportowym).

        Nie znam serii baseballowych więc się nie odniosę, ale akcje w Haikyuu też były z cyklu japońscy licealiści rozgrywają jak światowej klasy profesjonaliści, ale dziwią ich i zaskakują proste rozwiązania taktyczne rywali. O nieumiejętnym stopniowaniu emocji w Haikyuu jest praktycznie cały tekst. Z „Tsubasy” śmiano się, że przebiegnięcie połowy boiska trwało pół odcinka, ale nie pamiętam, żeby jeden mecz trwał dłużej niż 7 odcinków.
        • Avatar
          Góral 28.12.2016 08:38
          Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
          Jeśli chodzi o uzasadnienie wyższości Haikyuu nad większością serii sportowych to podpisuję się pod tym co napisała att tutaj: [link][link]#entry418589[/link]
          Mi ten mecz się nie dłużył, co prawda niespecjalnie interesowały mnie wspominki niektórych bohaterów, ale generalnie nie było dłużyzn. W Chihayafuru niestety, jeśli obejrzy się pierwszą serię to już nic nie zaskoczy na meczach, co najwyżej to, że nie wygra faworyt. W Haikyuu mają jednak większe pole manewru. Chihayafuru to anime skierowane do młodych dziewczyn, którym marzy się książę z bajki, autorka bardzo dużą wagę przywiązuje do ukazania miłosnych problemów i relacji między zawodnikami, w Haikyuu jest znacznie więcej czystego sportu, rywalizacji i testosteronu. Poza tym siatkówka jest znacznie ciekawsza niż jakaś tam karuta, czyli gra pamieciowo­‑zręcznościowa. Tak naprawdę wystarczy obejrzeć jeden sezon i widzimy wszystkie możliwe akcje, to zbyt prosty sport by dało się coś z niego więcej wykrzesać. Dlatego autorka nadrabia to warstwą obyczajową i jeśli ktoś tego nie kupuje to nie ma czego szukać w tym anime.

          Natomiast nazywanie Keijo i Shokugeki bardziej zróżnicowanymi i zaskakującymi jest dla mnie śmieszne, bo Keijo to gniot, a SnS to standardowa seria kulinarna, w której końcowy rezultat jest oczywisty. W Haikyuu nie było to takie pewne, że dadzą radę wygrać, równie dobrze autor mógł pójść w stronę minimalnej przegranej.

          A wracając do Tsubasy, musiałabyś widzę sobie odświeżyć serię, bo tam długaśne mecze też były. 10 odcinków na mecz siatkówki to nie mało, ale przy 5 setach miało to swoje uzasadnienie. Warto zwrócić uwagę, że nie pokazano każdego punktu, a z jeden set praktycznie pominięto. Mogę się zgodzić, że gdyby ograniczono trochę komentarze z trybun i wspominki seria by na tym zyskała, ale wówczas prawdopodobnie nie mogliby jej wyemitować w TV i musieliby zamiast tego wydać OAV­‑ki (bo seria stałąby się z 2 odcinki krótsza).
          • Avatar
            Lina 28.12.2016 12:00
            Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
            I z tym się zgodzę. W Haikyuu jest więcej samego sportu. Rzecz w tym, że (zwłaszcza w trzecim sezonie) jest go za dużo i co gorsza monotonnie pokazany. Ileż razy można się cieszyć jakby się weszło na Mount Everest lub złościć jakby się właśnie przegrało zakład o milion podczas podczas gdy się wygrało / przegrało jeden punkt (zazwyczaj w ten sam sposób) w środku seta w meczu którego stawką jest możliwość zagrania w turnieju o mistrzostwo kraju juniorów.

            Twierdzisz, że karuta jest prosta i ciężko z niej coś wykrzesać oraz że wystarczy sezon Chihayafuru żeby zobaczyć wszystkie akcje bo jest zbyt prosta – to pewnie prawda jeśli skupimy się jedynie na kwestii czysto fizycznej. Siatkówka jest pod tym względem trochę bogatsza w możliwości, a jednak do znudzenia pokazują te same akcje i jeszcze raczą nas powtórkami, a żeby pokazać wszystkie zagrania wystarczyłby nawet nie jeden mecz ale pewnie jeden set co pokazuje jak ubogie pod tym względem jest Haikyuu.
            Złośliwie można dodać, że następnym razem może powinni zrobić jeden sezon z jednego seta.

            Najlepiej powiedzieć, że Keijo to gniot i koniec, a prawda jest taka, że pod względem kreatywności bije Haikyuu na głowę, a do tego można się pośmiać. Shokugeki też jest dużo bardziej zróżnicowane i w przeciwieństwie do Haikyuu nie dość, że wynik nie zawsze jest oczywisty to ciekawe jest „w jaki sposób” i „dlaczego” ktoś wygrał lub przegrał czego nie można powiedzieć o Haikyuu, gdzie jak napisałeś zaskoczeniem mogło by być to, że autor mógł pójść w stronę minimalnej przegranej (chociaż tak naprawdę nikt w to chyba nie wierzył). I było to jedyne zaskoczenie, które mogło ewentualnie widza spotkać (chociaż tak naprawdę nie bardzo, podobnie jak to, że w drugim meczu w Keijo  kliknij: ukryte ).
      • Avatar
        Ted 28.12.2016 00:46
        Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
        Polemizowałbym z tymi płaczkami w DnA. Zresztą Haikyuu w ogóle nie wygląda realistycznie, biorąc pod uwagę te udziwnione zagrania i gościa, który punktuje 99% zagrań.

        Z tymi emocjami też polemizuję – do 9 odcinka szło to względnie normalnie, gdzie potem w jednym odcinku dowalili patos z tyłka wzięty. To jednak DnA jest przynajmniej stałe pod tym względem. No i nie ma tyle nakama power bełkotu.
        • Avatar
          Góral 28.12.2016 08:53
          Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
          lol
          W DnA jest właśnie znacznie więcej tego „nakama power bełkotu”, w każdym odcinku przypominają, że miotacz nie ma się czego obawiać, bo ma wsparcie z tyłu, W KAŻDYM. Do tego więcej też jest sztucznej dramaturgii i co kilka odcinków ktoś zostaje poważnie kontuzjowany. W Haikyuu jest właśnie mało tego „emowania”, co najwyżej krzykną do kogoś by go pokrzepić albo klepną w plecy bez zbędnego rozemocjonowania.

          A ze stwierdzeniem, że w DnA jest pełno płaczków nie ma co polemizować, bo to jest fakt. Po każdym meczu ktoś tam beczy, ba, nawet w trakcie się to zdarza. W Haikyuu pamiętam tylko jedną taką scenę.

          Co do realizmu zaś, tutaj też DnA daleko Haikyuu. Gimnazjalista (a później licealista) rzucający piłkę baseballową z prędkością z jaką rzucają profesjonalni gracze MLB powinno ukrócić wszelką polemikę. Do tego ten dym po każdym trafieniu w rękawicę… Szkoda gadać w ogóle. To samo z dzieciaczkami, które dają radę bez problemu wywalić piłkę poza trybuny albo twierdzeniem, że japoński uczeń 3­‑ciej klasy gimnazjum wyrzucił piłkę na 120 m.
          • Avatar
            2s2s2s 28.12.2016 17:07
            Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
            Wypowiadasz się na temat Majora, mimo iż widziałeś zaledwie jeden sezon? Właśnie tym Major góruje na innymi sportówkami, że pokazuje drogę od dzieciaka, do dorosłego mężczyzny, progres to tutaj kwestia lat, a nie wakacyjny obóz treningowy i stwierdzenie „moi przyjaciele mnie potrzebują, więc gram lepiej”. Dodatkowo Major mocno wplątuje elementy slice of life, jest to historia do której łatwiej się przywiązać, niż do śmieszkowatego Haikyuu.
            Po pierwszym sezonie, nie ma co sądzić, w późniejszych sezonach, kiedy główny bohater dorośnie i zacznie grać mecze o stawkę, to dopiero zaczną się emocje, ja w chwili oglądania Majora, miałem już ponad 200 obejrzanych tytułów i mogłem na palcach jednej ręki wyliczyć anime które dostarczyły mi tylu emocji.
            Moje TOP 5
            1.Major
            2.Kuroko no Basket***
            3.Haikyuu
            4.Hajime no Ippo
            5.Baby Steps
            *** – Wiem, że zarzuca się brak realizmu, ale świetnie się bawiłem, przy tej serii.
    • Yagami1 28.12.2016 12:27:47 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Ted 10.12.2016 15:21
    Najgłupsza scena tego sezonu
    [link]
    Jakby nie mogli darować sobie japońskiego bełkotu…

    9/10 za poprzednie odcinki, 2/10 za finałowy, czyli 8.3/10 za całość.
    • Avatar
      Yagami1 10.12.2016 17:47
      Re: Najgłupsza scena tego sezonu
      A co tu jest głupiego, Kam­‑chan? Czy też tyłek przysłonił ci zdrowy rozsądek?😂😂😂😂
    • Avatar
      Easnadh 10.12.2016 19:50
      Re: Najgłupsza scena tego sezonu
      To metafora jest, a nie japoński bełkot.

      Hinata i Tsukki nawalili, personalnie okazali się słabsi/mniej sprytni od Ushijimy, ale siatkówka to sport zespołowy, więc w drużynie są jeszcze inni zawodnicy, którzy mogą uratować sytuację.
      • Avatar
        Ted 10.12.2016 21:07
        Re: Najgłupsza scena tego sezonu
        No spoko, ja rozumiem. Problem w tym, że to za bardzo ocierało się o śmieszność. I w zasadzie był to element niepotrzebny, bo tylko przeciągnęli akcję.
        • Avatar
          Easnadh 10.12.2016 21:50
          Re: Najgłupsza scena tego sezonu
          Czy ja wiem?

          Znaczy nadal twierdzę, że była to metafora przypomnienia, że siatkówka to gra zespołowa. Ale można to też rozbić na części składowe.

          Zauważ, że pokazano na ułamek sekundy tę wyciągniętą dłoń, a potem pierwszą osobą, która wstawała mimo naporu Ushijmy, był Sawamura. Jak dla mnie to było tylko kolejne podkreślenie, (które co jakiś czas pojawiało się tu i ówdzie podczas meczów), na dodatek w tak niesamowicie ważnym momencie, jak godną zaufania i niezawodną osobą jest kapitan. Niby sobie tam gdzieś stoi z boku, ani nie jest jakoś specjalnie utalentowany, ani nie jest asem czy atakującym, ale zawsze jest tam, gdzie potrzeba i często nawet silni przeciwnicy zaskoczeni napomykali, że gdyby nie jego odbieranie piłki, to Karasuno miałoby poważne kłopoty.

          Potem Asahi, jako drugi. Ja na przykła cały czas pamiętam, jakie miał problemy na początku sezonu pierwszego i jak gnębiło go to, że jego ataki były blokowane. Myślę, że można to było też odczytać jako pokazanie, że takie sprawy już go tak nie przytłaczają. No a poza tym duma asa nie dającego się pokonać asowi drużyny przeciwnej pewnie też miała w tym swój udział – Asahi to taki misio, ale czasem nawet plany Hinaty o zajęciu jego miejsca też właziły mu na ambicję.

          A Tanaka… No, to Tanaka. Tu nie ma co tłumaczyć, miecz do góry, kokodżambo i do przodu.
          • Avatar
            blob 10.12.2016 22:11
            Re: Najgłupsza scena tego sezonu
            A czy nie zwróciliście też uwagi, że może chodzić o to, że to ich seniorzy, którzy wsparli ich kiedy było trzeba?
            • Avatar
              Easnadh 10.12.2016 22:38
              Re: Najgłupsza scena tego sezonu
              A no to też sobie pomyślałam, ale zapomniałam wspomnieć w komciu.
    • Avatar
      Góral 26.12.2016 16:33
      Re: Najgłupsza scena tego sezonu
      Zgadzam się, ale to typowe w dla Japończyków. Mimo to finału nie uważam za słaby, słabsze momenty były (jak rzeczona scena), jednak reszta dała radę.
  • Avatar
    A
    blob 10.12.2016 13:45
    Anime o sporcie po prostu nie może być jeszcze lepsze niż to.
    • Avatar
      Ted 10.12.2016 15:01
      Np. DnA jest sporo lepsze. Zero nakama power. Bo w ostatnim odcinku Haikyuu to już zacząłem się śmiać od tego patosu. Jeszcze to wspólne podnoszenie Ushijimy na klatę, lmao.
      • Avatar
        Raikami 10.12.2016 15:27
        Nie zgadzam się
        Nie zgadzam się z tobą. Patos to może jest w Fairy Tail, gdzie „nakama power” nabiera niesmacznego wyglądu. Końcówkę uważam za dobrą. Nie przeciągali sztucznie meczu tylko zakończyli go na początku odcinka. To „podnoszenie się” bardzo ładnie obrazuje fakt, że wszyscy są jedną drużyną i walczą o to samo dobro. W sporcie chodzi przecież nie tylko o rywalizację, ale i współpracę. Czy współpraca od razu musi być traktowana jako „nakama power”? Siatkówka jest najlepszym tego typu przykładem. Ludzie współpracują ze sobą. Nie wspominając, że wygrana w tych zawodach dla Karasuno, była szczególnie ważna jako cel do osiągnięcia. Obie drużyny został pokazane bardzo realistycznie. Jedni płakali ze wzruszenia i niedowierzania, inni płakali ze smutku i zawodu. Ekscytacja drużyny i wspólne wspieranie się po meczu również nie nazwałbym „nakama power”. Wystarczy spojrzeć na finałowy Mecz siatkówki Polska vs Brazylia. To są nieopisane emocje i szczęście, kiedy w tak ważnym momencie zdobywasz punkt, wygrywając mecz. Wiem coś o tym, bo sam swego czasu jeździłem na zawody siatkarskie w czasach licealnych, dlatego doskonale zdaję sobie sprawę jaki ogrom odczuć potrafi przepływać przez organizm człowieka. Haikyuu świetnie pokazuje te emocje.
        • Avatar
          Ted 10.12.2016 15:48
          Re: Nie zgadzam się
          Czy współpraca od razu musi być traktowana jako „nakama power”?

          A od kiedy „współpraca” = pokazywanie podnoszenia gigantów, latających kruków i tym podobnych bzdur? Dla mnie odcinek dużo zyskałby na darowaniu sobie nakama. Od tego mamy Naruto.

          Haikyuu świetnie pokazuje te emocje.

          No dla mnie końcówka nie potrafiła pokazać tych emocji. Właśnie przez bawienie się w te niepotrzebny metafory. Za to emocjonalnie świetna wypadł np. ostatni mecz w drugim sezonie DnA. Zero patosu, same emocje. Kurczę, potrafiłem wstawać z krzesła, kiedy pitcher w kluczowym momencie wybierał, jaką piłkę narzuca. Tutaj dostaliśmy latające kruki i wyciskanie Ushijimy na skosie górnym. To psuje efekt końcówy. Bardzo psuje (praktycznie brechtałem, kiedy to pokazywali).
          • Avatar
            Raikami 10.12.2016 18:46
            Re: Nie zgadzam się
            Jakby na to nie spojrzeć, współpracowali żeby wybronić się przed naciskiem Ushijimy. Wrzucenie metafory było bardzo przyjemnym zabiegiem i uważam go za smaczek sam w sobie. Zresztą sens użycia przez ciebie „nakama power” jest tutaj grubo nie na miejscu. Sam termin odnosi się do sytuacji, w której „przyjaciele” dodają siły jakiemuś bohaterowi (zwykle za sprawą samej obecności). Tutaj czegoś takiego nie było. Zwyczajnie dążyli razem do wspólnego celu. Każdy chciał wygrać, więc każdy sobie pomagał jak tylko potrafił. Podnosili swoje morale we własnym gronie, walczyli pod presją i dawali z siebie 120%.

            Metaforyczność oraz symbolika zamieszczona w Haikyuu sprawia, że seria nie jest sucha. Były to proste metafory, ale rozbudzały w trakcie seansu wyobraźnię. Oczekuję rozrywki, która nie będzie całkowicie prostolinijna i taką rozrywkę otrzymałem.

            No, ale cóż. Widzę, że mamy odmienne gusta. Mnie DnA nie porwało. Wrzuciłem je na listę średniaków. Także pojawia się tutaj proste podsumowanie, że każdy ma inne gusta.
            • Avatar
              blob 10.12.2016 22:07
              Re: Nie zgadzam się
              Metaforyczność oraz symbolika zamieszczona w Haikyuu sprawia, że seria nie jest sucha. Były to proste metafory, ale rozbudzały w trakcie seansu wyobraźnię. Oczekuję rozrywki, która nie będzie całkowicie prostolinijna i taką rozrywkę otrzymałem.


              Lepiej bym tego nie ujął.

              Mnie jedynie w serii wkurza troszeczkę, że np. zdobycie jednego punktu (nie mówimy o punkcie meczowym)/obronę potrafią pokazywać jako niesamowite osiągnięcie, a np. chyba ze dwa sety praktycznie 'przwinęli' w całości jakby się nie wydarzyły. Tu można mówić o patosie.

              A baseballu nie lubię i nie wiem jak tym sportem można wogóle się podniecać (choć oczywiście nie neguje, w końcu kto co lubi), ale z fragmentów tego anime jakie widziałem nie wydaje mi się żeby tam było inaczej niż w Haikyuu, o np. to [link]
              • Avatar
                Gizmo 10.02.2024 23:26
                Re: Nie zgadzam się
                Mam wrażenie, że odkąd zmieniły się przepisy siatkówki (chodzi mi o zmianę z 1998 roku), każdy jeden punkt jest na wagę złota, bo każdy może mieć wpływ na wynik końcowy. Z drugiej strony gdyby mieli pokazywać cały mecz, w jaki sposób zdobyto/stracono każdy jeden punkt, anime byłoby nudne, bo te sytuacje są mocno powtarzalne i trudno wymyślić coś unikatowego dla wszystkich punktów obu drużyn w pięciu setach. Zresztą powinno się pamiętać, że to anime jest adaptacją mangi – w komiksie również nie zostało pokazane zdobywanie wszystkich punktów, a jedynie tych, które miały z jakiegoś powodu kluczowe znaczenie (dla meczu jako całości albo dla rozwoju tej czy innej postaci), więc chyba trudno wymagać, żeby twórcy anime ekranizowali coś, czego nie było w pierwowzorze.

                Baseball jako sport jest dla mnie nudny (próbowałam oglądać transmisję meczu, odpadłam bardzo szybko; ale już mecz treningowy szkolnej drużyny oglądało mi się całkiem nieźle, może dlatego, że na żywo, z bliska i widziałam tylko końcówkę, w dodatku całkiem zabawną (w „Ookiku Furikabutte” była też jedna taka scena, uśmiałam się jak norka w obu przypadkach)), ale jako sport w anime ogląda mi się go dobrze. Bardzo lubiłam „Majora”, kiedy go oglądałam (czyli jak wychodził), i pierwszy sezon „Ookiku Furikabutte”, ale już do DnA zniechęcił mnie główny bohater w pierwszym odcinku i darowałam sobie to anime. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę.
  • Avatar
    A
    Ted 9.12.2016 22:51
    Finał raczej słabiutki.
    [link]
  • Avatar
    A
    KaaZ 3.12.2016 22:31
    ekipa Production I.G. - mistrzowie sportowych anime
    proszę tylko o jedno, niech ten oto zespół stworzy jakiekolwiek inne anime sportowe! Jeśli chodzi o animację, pracę kamery, jest to najlepsze Anime sportowe jakie w życiu widziałem. Po 9 odcinku mam dosłownie wypieki na twarzy, a oglądam anime od prawie 10 lat (świadomie)
    • Avatar
      KaaZ 3.12.2016 22:33
      Re: ekipa Production I.G. - mistrzowie sportowych anime
      Marzy mi się remake „Slam Dunk” z takim poziomem wykonania
  • Avatar
    A
    bedlamite 2.12.2016 21:25
    Eeee, co się stało z głosem trenera w 9. odcinku?
    • Ted 2.12.2016 21:39:33 - komentarz usunięto
      • Easnadh 3.12.2016 13:18:59 - komentarz usunięto
        • Ted 3.12.2016 14:25:24 - komentarz usunięto
    • Avatar
      _Yuuko 2.12.2016 21:53
      Oryginalny voice actor Ukaia zmarł przed zakończeniem nagrań do trzeciej serii.
    • Avatar
      Gradzik 11.12.2016 11:19
      Niestety aktor podkładający głos zmarł, miał tylko 49 lat :/
    • Avatar
      wumulec 14.06.2018 03:29
      Seiyuu zmarł nagle w pażdzierniku 2016 i producenci musieli znaleźć kogoś na zastepstwo.
  • Avatar
    A
    Raikami 14.11.2016 21:47
    JEZU JAKIE TO DOBRE!
    Uwielbiam Haikyuu! Pierwszy i drugi sezon oglądałem z wypiekami na twarzy i rosnącą ekscytacją. Ilość emocji jakie budziły się we mnie z każdym kolejnym odcinkiem jest niebotyczna!

    Nie jestem pewny czy „Haikyuu!! Karasuno Koukou vs Shiratorizawa Gakuen Koukou” to 3 sezon, czy uzupełnienie drugiego sezonu o drugi bardzo ważny mecz, ale nawet jeśli nie jest to oficjalny 3 sezon, to oglądając każdy kolejno wychodzący odcinek, odczuwam dokładnie tyle samo emocji ile przy pierwszy i drugim sezonie. W tej chwili mamy chyba 5 lub 6 odcinków, a kolejne wychodzą co tydzień i trzeba przyznać… Dzieje się! Fani tego tytułu nie będą zawiedzeni, ode mnie wspaniała, soczysta dyszka. OGLĄDAĆ!