x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Właśnie obejrzałem ostatni odcinek. Bełkot masakryczny, dziur w fabule od groma. kliknij: ukryte Sophie zginęła w walce, ale Izetta przeżyła, tylko wylądowała na wózku? Germanie potrafią klonować ludzi, a po roku walki bez wiedźm ponieśli klęskę? To jakim cudem podbili pół Europy? Wszechwiedzący wywiad nie wiedział, że Bergmann przeżył? Kto to tworzył i co wciągał? Paradoksalnie najlepsze w całym anime są trzy przedostatnie minuty, pokazujące dalsze losy wojny.
Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem Japończycy przedstawiają swoich sojuszników jako czarne charaktery. Mam na to jedno wytłumaczenie – dla nich wojna w Europie to taka sama egzotyka, jak dla Polaków walki w Chinach. Szkoda tylko, że pełną dowolność w kreowaniu uniwersum tak spartaczono i mamy przerysowane losy quasi‑Europy
Insza inszość, że serial jest strasznie płytki, sztampowy, przewidywalny od pierwszej do ostatniej minuty. Dość brzydkie projekty postaci i obrzydliwa asymetria w ich budowaniu – serio, germański Cesarz to wzór typowego ''złego'', który zaśmiewa się na myśl o zamierzanych zbrodniach. Co gorsza, cała Germania jest taka, vide ten pułkownik z 10 odcinka, wzór zaślinionego psychopaty z wielkim nochalem. Bergmann miał zadatki na ciekawy szwarccharakter, ale i jego spłycono do zera ostatecznie.
Za to nasi bohaterowie z Eeeyyyiiisztatto&Co… ooo panie, toć druga strona barykady. Mężni, nieskazitelni, bohaterscy, pełni ideałów, że aż zbiera się na wymioty. Od Izetty w prostocie może być lepszy tylko patyk, a i to nie zawsze, generalnie postać miałka i sztampowa do bólu. Ortofine to samo, typowa heroina, co to kulom się nie kłania.
Ogólnie, nie polecam. Nawet najgorszemu wrogowi. Nawet sceny batalistyczne są do bani.
koment
25.01.2017 08:36 Re: Bełkot x2
„Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem Japończycy przedstawiają swoich sojuszników jako czarne charaktery. Mam na to jedno wytłumaczenie – dla nich wojna w Europie to taka sama egzotyka, jak dla Polaków walki w Chinach.”
Wcale nie byli ich sojusznikami w takim znaczeniu jak myślisz. Ogólnie Japończycy mają bardzo dziwne postrzeganie Europy i jej historii. Mnie osobiście to anime lekko dotknęło ze względu na pozmieniane nazwy i brak fundamentalnej wiedzy na temat naszej historii. To trochę tak jakby Polański zajął się produkcją filmu o walkach w Mandżurii, starając się ukazać zwyczaje panujące na Bliskim Wschodzie. Nas może by to zadowoliło, ale Chińczyków itd. obraziło.
Andrzej1993
30.01.2017 03:00 Re: Bełkot x2
Byli sojusznikami i jest to fakt, niemniej wiem, że Japończykom historia Europy raczej zwisa kalafiorem i uważają ją za egzotyczną i odległą, obcą sobie historię. Mam nad sobą globus‑lampion przywieziony z Tokio, a na mapie Europy znajduje się – uwaga – NRD.
Trudno, żeby to dziwiło, bo Europejczyków też raczej nie obchodzi wojna na Pacyfiku.
Fakt, to działa w obie strony. Prawdą jest że jest to wzajemna ignorancja, ale nie możemy też wymagać od siebie i od nich dużego zaciekawienia całkowicie obcą dla nas historią i kulturą. Ogólnie przyjezdni do Europy, szczególnie Japończycy, miewają coś zwanego „syndromem paryskim”. Poczytajcie o tym, w sumie ciekawe jak obce kultury mogą na siebie oddziaływać.
Podobało mi się i to sporo bardziej niż zakładałem, choć pewnie jednym z głównych powodów jest fakt że uwielbiam wszystko co z magią związane :)
A
Impos
17.12.2016 22:37 Po ostatnim odcinku...
Częściowo mogłabym się podpisać pod komentarzem Enevi, ale w sumie skoro zmęczyłam to cudo, to mam ochotę teraz sobie trochę ponarzekać…
Nie do końca rozumiem po co im była w tym wszystkim II wojna światowa? Chyba tylko po to, żeby dodać sztucznej głębi tej historyjce… Bardzo lubię zabawy w „co by było gdyby”, ale tutaj po prostu dorzucono w środek mapy nieistniejące państewko z uroczą księżniczką, pozmieniano trochę nazw i zignorowano wszystko, co się dzieje poza „Zachodnią Europą”. Potencjalnie ciekawe wątki historii alternatywnej (Luizjana i Atlanta zamiast USA, tajemnicza Federacja Wołgi, która dopiero na sam koniec bierze udziału w działaniach wojennych, a jej przedstawiciele nie pojawiają się na konferencjach itd.) zasugerowano tak delikatnie, że równie dobrze mogły być przypadkowe.
Kolejny zarzut dotyczy tego, że praktycznie nie podano wyjaśnienia czemu ludzie tak prześladowali te nieszczęsne wiedźmy. Wątek kościoła jest ograniczony do minimum (w ostatnim odcinku pojawia się wyjaśnienie, że kliknij: ukryte książę zdradził Zofie, bo bał się Watykanu, ale w sumie kiepski ten Watykan z alternatywnej rzeczywistości, skoro dowiedział się o Wiedźmie w Ejlstadto z takim opóźnieniem). Magia, jaką stosują wiedźmy też nie przypomina tego, co opisywali inkwizytorzy, a potem etnografowie. Nie czepiałabym się gdyby to był po prostu jakiś świat fantasy, ale skoro robimy niby‑Europę…
Tak jak pisała Enevi dobrzy są dobrzy, a źli bardzo źli. Tylko, że prawdziwi Naziści byli (przynajmniej moim zdaniem) znacznie bardziej przerażający. Germania z tego anime to standardowe złe imperium, które mogłoby się znaleźć w dowolnym świecie fantasy. Znowu nie rozumiem po co było im to tło historyczne?
Cała seria cierpi też na plagę niespodziewanych zbiegów okoliczności. Kluczowe postacie pojawiają się w najbardziej dramatycznych momentach, a przedstawiciele wywiadu i służb specjalnych po obu stronach konfliktu na przemian wykazują się niemal boską przenikliwością, by potem nie potrafić połączyć najprostszych faktów (np. z ostatniego odcinka: kliknij: ukryte nikt nie pomyślał o tym, że ktoś może rozpoznać Berkmanna? Skąd ten pilot wiedział, jaką Berkman planuje ucieczkę? itd.?)
Oglądanie psują też idiotyzmy w stylu kliknij: ukryte klonowania. Skoro naukowcy z Germanii potrafią takie rzeczy, to w sumie magia im już niepotrzebna…
No i w finale trochę to wyglądało jakby twórcy sugerowali, że władca ma prawo poświęcić jednostkę dla dobra kraju ( kliknij: ukryte rozumiem, że Izetta sama zdecydowała się walczyć dla Fine, ale Zofia chyba nie wyrażała zgody na to spalenie na stosie?), co mi trochę nie leży…
A
Enevi
17.12.2016 19:36 Wojna wszędzie, czary wszędzie! Co to będzie, co to będzie?
Kiedy tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi nt. tej serii, zaczełam się zastanawiać, co też twórcy musieli wypić albo jak bardzo pozbawieni są wyobraźni… Bo nie ma to jak stworzyć opowieść o wojnie, w której brało się czynny udział bez jakiegokolwiek udziału i zamiecenia własnej historii pod dywan… Cóż, hipokryzja Japończyków pod tym względem bywa wyjątkowo zabawna, ale momentami naprawdę zastanawia. Na pewno nie mozna im odmówić prawa do pamięci o ofiarach bomby atomowej, ale jednocześnie sami nie powinni zapominać o tym, co zrobil w Azji Wschodniej. A twórcy mediów wszelakich inwazji japońskiej na Azję unikają jak ognia (choć zdarzają się wyjątki… aczkolwiek starają się przy okazji zachować tyle neutralności ile się da…). Pewnie, każdy kraj ma swoje tematy tabu i momenty w historii, których powinien się wstydzić… Gorzej jeśli zupełnie nic z tym nie robi, a już najgorsze jest nieprzyznawanie się do tych błędów… Ale cóż… Powyższy akapit może brzmieć, jakbym była święcie oburzona, ale w rzeczywistości ten trend u Japończyków mi się po prostu przejadł i bardziej mnie nudzi niż irytuje. Tym bardziej, że nawet przeniesienie całej II wojny światowej do tylko odrobinę alternatywnej Europy właściwie niczego w mojej ocenie tego anime nie zmienia, bo jest ono tak przeraźliwie nijakie, iż podejrzewam, że żadnych większych emocji w widzu nie wywoła.
Pomysł na fabułę właściwie wcale nie był taki zły i gdyby tylko się postarać, to mogła wyjść z tego całkiem niezła wariacja na temat, ale żeby to osiągnąć, to potrzeba by zdecydowanie więcej czasu i ambicji, bo pomijając same założenia, to Shuumatsu no Izetta nie zawiera w sobie niczego oryginalnego. To tak naprawdę w sporej części nieprzemyślany zbiór znanych i zdecydowanie wysłużonych schematów. Ograniczony czas antenowy swoją szosą, ale nadmiernych uproszczeń, dziur w fabule czy zupełnie zbędnych wątków i motywów nic nie usprawiedliwia. Niby zdarzają się pojedyncze, całkiem nieźle rozegrane sceny, ale jeśli zebrać wszystko do kupy, to wychodzi z tego rzecz sztampowa, przewidywalna i zwyczajnie nudna. Całość potraktowano wyjątkowo po macoszemu i w efekcie nawet mogące zainteresować wątki skończyły jako płytkie i zupełnie bezbarwne, a przy okazji wygodne rozwiązania fabularne. Ani początek, ani rozwinięcie akcji nie porywają, ale zakończenie już w ogóle pobawione jest jakiejkolwiek iskry, więc mimo sporej ilości fajerwerków nie ma co się spodziewać efektownego finału. Niezwykle słabo zarysowano również większość postaci, i co najciekawsze dopadło to te bardziej istotne. Charakter Izetty jest prosty jak konstrukcja cepa i w sumie nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie fakt, że jej dobroć i oddanie wylewają się z ekranu non stop i wywołują jedynie wzruszenie ramion. Lepiej zapowiadała się księżniczka i w sumie nawet jako chodzący worek schematów wyszła całkiem nieźle. Aczkolwiek cała reszta raczej nie wywoła żadnych emocji, bo są tam tylko po to, by coś zrobić i fabuła mogła posunąć się do przodu. A, no i ta łopatologiczna polaryzacja chakraterów – Zła Germania, dobry Zachód itd. Owszem, początkowo kilka postaci zapowiadało się na nawet całkiem ciekawe, ale zwykle kończyło się to tak, że albo szybko zostały usunięte ze scenariusza, albo przestawały być ciekawe, więc tak naprawdę to nie było komu tu kibicować. W moim przypadku jakiekolwiek pozytywne emocje wzbudził chyba tylko obowiązkowy Zły Knuj w Okularach, którego pragmatyzm i egoizm były jedynymi niezłymi elementami całości, ale niestety i on skończył jako chodzący schemat z jasną wskazówką nad głową „jestem zły”. Gdyby na takich ludziach skupiła się seria i bardziej rozbudowała ich osobowości, to byłoby super… Ale wiecie, walczący za wielką sprawę i gotowi do poświęceń są tacy ciekawi i jak fajnie jest się z nimi identyfikować… Ta, jassssne.
Technicznie bywa różnie. Projekty postaci są ładne, tła śliczne, ale zarówno animacja, jak i kreska miewają jednak gorsze dni i wtedy jest co najwyżej średnio. Zdecydowanie najlepiej wypada klimatyczna ścieżka dźwiękowa i prześliczny ending w wykonaniu May'n.
Pomysł na serię twórcy mieli ryzykowny, ale chwali się, że ludzie chcą eksperymentować i próbują uciekać od typowych anime. Szkoda tylko, że schematy jednak dopadły produkcję na dosyć wczesnym etapie realizacji i z dobrych chęci niewiele wyszło. Podejrzewam, że Izetta nikogo nie obrazi, ale i nie zaskoczy, bo w zasadzie nie ma w tym nic intrygującego poza samymi założeniami, a seans należał do wyjątkowo nudnych, bo scenariusz nie dostarcza nic, co byłoby odkrywcze. Jako lekkie kino rozrywkowe też się nie sprawdzi, bo patrzenie na wyschnięte i puste pnie jest bardziej interesujące.
Hmmm, jak takie nudne, to czemu taki długi (jak na mnie) komentarz? Powiedzmy, że miałam ochotę napisać recenzję… xD
A
Impos
21.11.2016 01:32 9 odcinek
Germański wywiad działa bez zarzutu (szczególny podziw mam dla kliknij: ukryte Lorenza, który zdołał uciec Siedhardowi, ukrywać się w okolicy starej stolicy przez kilka dni jednocześnie zbierając dane o ochronie zamku, skontaktować się z nowym szpiegiem który przybył mu z pomocą i jeszcze wyciągnąć właściwe wnioski z zastrzelenia Jonasa. Aż żałuję, że zginął).
Za to Bianca nie została chyba ochroniarką Fine ze względu na inteligencję. Wysłano ją z misją kliknij: ukryte ochrony tajnej komnaty przed germańskimi szpiegami, ale młody mężczyzna bez widocznych ran czy chorób planujący dostać się do starej stolicy i interesujący się historią białej wiedźmy wzbudził jej podejrzenia dopiero wtedy, kiedy przyłapała go na gorącym uczynku...
A
Impos
13.11.2016 23:18
Kolejny przykład „wszechmocy” wywiadu, tym razem germańskiego…
Nie wiem na jakiej zasadzie koleś w okularach zorientował się, na czym kliknij: ukryte polega słabość wiedźmy? Równie dobrze można było uznać upuszczenie torped do wody np. za ukrycie ich przed ogniem wroga… No i odwołanie pilotów w momencie kiedy wciąż mają szansę zestrzelić wiedźmę i zakończyć całą akcję? Poza tym czemu od razu nie wysłali szpiegów do starego zamku w Ejlstadto, skoro wiedzą, że tam należy szukać dalszych wskazówek?
Z drugiej strony pojawiają się dalsze wskazówki co do świata, w którym to się wszystko rozgrywa ( kliknij: ukryte Zjednoczone Stany Atlanty i Luizjana? Coś poszło nie tak podczas wojny secesyjnej?), tylko, że dalej nic z tego ciekawego nie wynika…
Jeśli to serio ma mieć tylko 12 odcinków, to zaczynam tracić nadzieję na coś ciekawszego.
Andrzej1993
18.11.2016 02:28
Zorientował się na przykład dlatego, że ona sama wpadła do wody.
Impos
21.11.2016 01:02
Jeśli na podstawie tego, że w trakcie walki wpadła do wody zorientował się, że pod starym zamkiem jest tajna komnata z mapą natężenia źródeł mocy w Europie, to jestem naprawdę pod wrażeniem.
Wiele jednak wskazuje (np. to, że kliknij: ukryte dał Rickertowi fiolkę z krwią wiedźmy do otwarcia ukrytych drzwi), że już wcześniej wiedział czego należy szukać pod zamkiem i cała pułapka z lotniskowcem była cóż… zbędna. Jak wiadomo okręty tego typu są tanie, mało użyteczne i nie miały absolutnie żadnego wpływu na przebieg II wojny światowej…
A
Andrzej1993
9.11.2016 21:22 Bełkot
Nachalne pompatyczne gadki, wszechobecny patos, zadziwiające zbiegi okoliczności, absurdalna asymetria (wszyscy z Eeeyyyiiisztatto to dobrzy, szlachetni bohaterowie, gotowi ze śpiewem poświęcić się dla dobra kraju, Germanie to zaślinieni zbrodniarze), mocno zarysowany też jest wątek yuri. Co jest ładne? Hm. Na pewno sceny batalistyczne (choć i to nie do końca, kiedy stos mieczy zatrzymał przeciwpancerny pocisk czołgowy), niezła grafika i muzyka. Ale to tyle. Jak ktoś lubi przeładowanych superbohaterów, to może to dla niego.
A w ogóle, to najśmieszniejsze jest to, że Japończycy próbują przedstawiać Niemców jako tych złych, wrednych i podłych w II WŚ, bo przecież Japończycy byli po tej dobrej stronie.
Cóż, podejrzewam, że to właśnie brak dystansu do własnej historii zadecydował o tym, że twórcy wzięli na warsztat „bezpieczną” europejską część konfliktu. Chciałabym to zobaczyć w wersji azjatyckiej. Serio… Ciekawe za ile lat by dopuszczono coś takiego do produkcji? :P Np. dzielna mandżurska/koreańska czarodziejka pomaga chińskiej cesarzowej w walce z japońskim okupantem… Hmmmmm… Jaaasssssne.
Saarverok
10.11.2016 21:49 Re: Bełkot
Japończycy mają zadziwiającą umiejętność do przerabiania wydarzeń historycznych, legend, podań ludowych, wierzeń starosłowiańskich, germańskich, nordyckich, japońskich, elementów popkultury, plotek spod warzywniaka etcetera etcetera na mniej lub bardziej udane adaptacje anime, przy czym przypisują swojemu narodowi niesamowite umiejętności i szlachetność i japońskość i w ogóle. Więęęęęęc. Nic nowego? :) Deal with it.
A
Impos
6.11.2016 01:35 Tak, czepiam się...
Jakoś nie kupuję tego, co się dzieje w ostatnich odcinkach.
Żołnierz, którego losy obserwujemy od kilku odcinków przypadkiem kliknij: ukryte podsłuchuje w lesie rozmowę dowódcy z szefem wywiadu, którzy akurat rozmawiają o słabym punkcie Izetty, po czym uciekając przypadkiem gubi zdjęcie po którym można go zidentyfikować i po powrocie do obozu wpada na germańskiego szpiega, któremu wyznaje, że poznał sekret wiedźmy. Następnie super wywiad Ejsztatto błyskawicznie namierza szpiega i pechowego żołnierza, po czym interweniuje dokładnie w momencie, kiedy ten drugi ma zdradzić państwową tajemnicę... Niby każde z tych zdarzeń samo w sobie nie jest nierealne, ale jakoś razem trochę zepsuły efekt niespodziewanego kliknij: ukryte usunięcia postaci, która wcześniej zapowiadała się na jakiegoś ważniejszego drugoplanowego bohatera.
W międzyczasie Fine kliknij: ukryte wygłasza mowę w cukierni w rytm podniosłej muzyki…
Bo tak naprawdę te wszystkie wydarzenia miały miejsce w Lesie Zbiegów Okoliczności z serialu Galavant ;)
W ogóle cały ten wątek kliknij: ukryte szpiega i wyjawienia tajemnicy wiedźmy wydaje się napisany na kolanie. Podejrzewam, że służyć będzie tylko pokazaniu, że i wśród sojuszników księstwa są zimni dranie, którzy przed niczym się nie cofną, żeby osiągnąć cel.
Pierwszy odcinek bardzo mi się spodobał, oprócz bardzo ładnych krajobrazów, i wpadającej w ucho muzyki (a to, że to zauważyłam, to już cud, bo zazwyczaj nie zwracam na dźwięk większej uwagi), księżniczka wydała się sensowną bohaterką, a zarys fabuły mnie zainteresował. Co prawda pomyślałam, że nie ma sensu prosić o pomoc (patrząc na naszą historię i dziwną wojnę) kliknij: ukryte i w sumie się jakoś specjalnie nie pomyliłam. Podobał mi się pomysł z latającym karabinem (nie tyle co oryginalny, bo już gdzieś to było, tyle co ciekawie zrobiony, bo w sumie czemu wiedźmy mają się ograniczać do mioteł?) Nie widziałam jakiś wielkich dziur fabularnych i nie znam się na tyle na historii II WŚ, by coś mi zgrzytało.
W drugim odcinku powoli się rozkręca bitwa, przedstawiono nam jej realia i dość szybko mi zleciał.
Dopiero w 3 trochę mi zgrzytało kliknij: ukryte W sumie mogę zrozumieć dlaczego Biała Wiedźma (imienia jeszcze nie kojarzę)postanowiła walczyć, nie chciała widzieć śmierci i pomóc przyjaciółce (może też łatwiej jej się było zdecydować, bo zabiła w 2 odcinku?), ale jakoś mi się to aż tak nie podobała, ta je omnipotencja. Rozwaliła naście czołgów lancami i starymi mieczami, a nawet nie była ubrana w jakieś ochronne ubranko, wystarczył jeden celny starzał. Ogólnie ta scena jakoś mi nie podpasowała. Podobał mi się za to zaśpiewany hymn(?) na koniec, ładnie pasował do sytuacji. Ciekawi mnie tylko po jakiemu śpiewali, bo chyba nie po japońsku… Ogólnie będę oglądała dalej.
Ps. ciekawe czy pokażą księcia Henry'ego (bo cesarza raczej na pewno). Chciałabym ich zobaczyć ^^
J ♣
19.10.2016 12:42 Re: 1-3 odcinki
Biała Wiedźma (imienia jeszcze nie kojarzę)
Podpowiem Ci, że jej imię zostało zawarte w tytule i bohaterka nie nazywa się Shuumatsu ;P
Dzięki, trochę głupio, ale jakoś jak oglądam to nawet tytułów już nie zapamiętuję. Codziennie sprawdzam co jest nowego i klikam w obrazek, a jak jestem na odcinku 5+, to już zaczynam kojarzyć tytuły :D
Świetny odcinek!
kliknij: ukryte Pierwsza połowa, to realistycznie przedstawione wojna. Za to druga, to Izetta niczym Magneto, rozprawiająca się z przeciwnikiem.
Zaczyna się od snu bohaterki, która w dzieciństwie spotyka drugą główną heroinę. Wtedy budzi się i akcja przenosi się do wagonu pociągu z początku II WŚ, gdzie Niemcy legitymują wszystkich pasażerów właśnie w poszukiwaniu naszej bohaterki. Okazuje się, że jest ona księżniczką Eeeyyyiiisztatto. Zacząłem w tym momencie wątpić w swoją wiedzę historyczną, ale w połowie odcinka wytłumaczono, że to owszem, jest Europa, ale ta inna Europa, gdzie Polska to Livonia, są inne dziwne kraje i magia, a Niemcami nie rządzi Hitler tylko cesarz xD
Pierwsza połowa odcinka poświęcona jest na pościg księżniczki po pociągu przez Niemców. Jej kraj ledwo powstrzymuje się przed najeźdźcami, a ona jedzie dogadać się z królem neutralnego państwa, w którym dzieje się akcja, aby zdobyć jego wsparcie. No i tak biegają i strzelają do siebie po tym pociągu, nie jest to brzydkie, ładne też niespecjalnie, nie znam tej księżuchny, więc nie zależy mi, czy ją zabiją czy nie, ale akcja jest. W pewnym momencie wpadają do wagonu z bagażami. Tam jest tajemnicza steampunkowa trumna z drugą MH. Główna musi ją otworzyć, nie ma potrzeby, ludzie chcą ją złapać czy nawet zabić, a ona biegnie do najdziwniejszej rzeczy, jaką w życiu widziała. Bo tak. Ok.
Trumna się nie otwiera, bohaterka ucieka przed złymi Germianinami. Moement na rozładowanie emocji, pokazanie, że główna bohaterka jest praworządna i miła oraz ma cycki tyłek. Potem spotyka się z człowiekiem, który miał jej pomóc wżenić się w tamtejszą rodzinę królewską, aby zdobyć wsparcie dla własnego kraju. Niestety Germianie przebijają się przez granicę Eeeyyiiisztatto, więc jej plan kończy się fiaskiem. A poza tym, to łapią ją Germianie.
Następna scena to lot samolotem księżniczki ze złymi Germianami do cesarza w Neue Berlin (lol). Dziwnym trafem i nie wiadomo dlaczego, na pokładzie samolotu znajduje się trumna z drugą mc. Wcześniej wszyscy, którzy ją widzieli zostali zabici przez takiego złego siwego pana, teraz leci sobie obok wroga. Bo tak. Samolot wpada w turbulencje, MH przepycha się z oprawcami, wali pompatyczną gadkę wymawiając na końcu swoje europejskie imię, którego nie potrafi poprawnie wypowiedzieć, bo mówi po japońsku i… trumna z drugą, rudą MH się otwiera, ona wyskakuje, ratuje księżniczkę swoim wybuchem sparkli, samolot przełamuje się na dwie części niczym rzucony o brzozę. Bohaterki spadają, ale nasza ruda MH czaruje wielki 2 metrowy bagnet i leci na nim po drugą bohaterkę. Okazuje się, że znają się z poprzedniego życia i odlatują w swoich ramionach na wielkim bagnecie. KONIEC.
Czysty masochizm.
Ktoś napisał w komentarzach, że muzyka kojarzy mu się z Yuki Kajiurą, ale to bardziej Akiko Shikata, znana ze ścieżki dźwiękowej do Umineko lub Cross Ange.
Z takich plusów, to momentami było naprawdę ładne, szczególnie w drugiej połowie, kiedy pokazywali germiańskie wojsko, zrzucanie ładunków z samolotów i inne manerwy.
Wszystko spoko, ale czemu muszą tak łopatologicznie nam tłumaczyć kogo mamy lubić, a kogo nie?
Dosłownie wszyscy ludzie po stronie Eylstadtu są albo dobrzy, albo mili, albo praworządni, albo gotowi poświęcić siebie dla dobra ogółu. Naprawdę można się postarać o trochę więcej subtelności, szczególnie że seria wydaje się dosyć poważna jeśli chodzi o motywy i tematy jakie będzie przedstawiać.
Oprócz tego wszystko inne jest spoko. Grafika i muzyka są super, fabuła na razie powoli się rozkręca. Nie wiadomo po co była zmiana uniwersum z WWII na wymyśloną WWII, ale da się to na razie przeboleć.
Seria może jest poważna jeśli chodzi o niewrzucanie takich wstawek komediowych jak w Drifters czy Hellsing Ultimate i nie robienie z wojny komedii, ale na moje oko nie ma większych ambicji niż być serią rozrywkową więc od początku nie spodziewałem się zbytniego pogłębiania charakterystyk postaci, poza dwiema głównymi i jakiś niuansów jeśli chodzi o te kwestie. A jeśli chodzi o zmianę uniwersum to pewnie twórcy chcieli mieć większą swobodę w kształtowaniu opowieści.
Nie miałam zamiaru oglądać tej serii w tym sezonie, ale jakoś tak przypadkiem ją włączyłam i nie wiedzieć kiedy minęło dwadzieścia kilka minut. Ślicznie zrobiona, główna bohaterka całkiem sensowna, do tego maszyny i magia. Póki co super :)
A
Impos
9.10.2016 00:41
Tak się tylko zastanawiam czemu zmienili nazwy jednych krajów, a inne zostawili?
No i czy Germania zajęła tylko część Livonii, czy też odpowiednik II Rzeczypospolitej w tym uniwersum jest podzielony na dwie części?
Prawdopodobnie dowiemy sie w kolejnych odcinkach, czy Nasza Livonia XD zostala podzielona miedzy dwoch zaborcow, czy tez ta druga czesc dziala na zasadzie jak francja vichy. A, ze jedne zmienili, drugie nie oznacza krotkowzrocznosc japoncow. Od zawsze tak robili z nazwami panstw, ludzi i Bog wie czego jeszcze :V
Impos
9.10.2016 23:29
No właśnie ciekawi mnie czy będzie jeszcze mowa o „wielkiej polityce”, montowaniu koalicji przeciwko Germanii itd., czy też skoncentrują się na walkach z najeźdźcą i pogłębianiu relacji między bohaterkami?
Z jednej strony z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej o „Liwonii”, ale tło historyczne to jak na razie najmniej przekonujący element tego tytułu…
A nazwę jakich krajów nie zmienili? Bo obejrzałem odpowiednie fragmenty jeszcze raz, korzystając dla porównania z innych napisów i wydaje mi się, że zmienili jednak, choćby trochę nazwy wszystkich krajów, a „Wielka Brytania” w pierwszym odcinku to może być pomyłka tłumacza.
Impos
11.10.2016 00:49
Chodziło mi o Brytanię, ale może rzeczywiście tylko dzięki pomyłce tłumacza była „Wielka”. W każdym razie dalej mamy grupę krajów które wyraźnie są odpowiednikami tych z naszej rzeczywistości (Brytania, Germania, Thermidor) i wymyślone (Eylstadt i pewnie w znacznym stopniu Liwonia). Dlatego zastanawiam się czy stoi za tym jakaś wizja, czy autorzy chcieli tylko wrzucić do swojej historii księżniczki i nazistów?
Bo np. zastanawia mnie brak sojuszników Germanii. Czy w tym świecie może ona sobie pozwolić na samodzielne atakowanie po kolei kolejnych krajów, a „ci dobrzy” mogą liczyć jedynie na pomoc białej wiedźmy?
Wymyślony, według mnie, właściwie jest tylko Eylstadt (choć on prawdopodobnie był inspirowany Liechtensteinem), Liwonia natomiast to Polska: takie same granice, od ataku na nią rozpoczyna się wojna (ucieszył mnie ten 1 września, myślałem, że mogą to całkiem olać i zacząć np. od ataku na Thermidor).
Co do sojuszników to w naszej rzeczywistości na tym etapie wojny i w tej części świata, ich wkład w zwycięstwa Niemiec był właściwie niewielki, pomijalny. Największe znaczenie miał w tym przypadku atak ZSRR na Polskę ale widząc jak zaznaczono na mapie tereny zajęte przez Germanie myślę, że w tym świecie też on nastąpił bo granica tych terenów pokrywa się z tą zajętych przez III Rzeszę w naszym świecie, resztę dostało tymczasowo ZSRR.
Impos
11.10.2016 01:49
No właśnie nie jestem pewna czy Liwonia ma być dokładnie Polską…
Patrząc na „wstęp historyczny” przed każdym odcinkiem można zauważyć, że terytorium odpowiadające II Rzeczpospolitej jest podzielone jeszcze przed atakiem Germanii.
Być może informacje o działaniach tamtejszego odpowiednika ZSRR pojawią się potem, ale równie prawdopodobne jest to, że autorzy nie chcieli włączać do swojej historii wątku sowieckiego i Liwonia to nazwa tylko części Polski zajętej we wrześniu przez Hitlera, która w tym uniwersum funkcjonuje jako osobne państwo… Tym bardziej, że nie ma wzmianki o ataku na Finlandię czy państwa bałtyckie. Być może praktycznie nie mająca związku z realną Polską nazwa ma to właśnie sugerować?
Co do braku wpływu sojuszników nie mogę się zgodzić, bo nawet bez bezpośredniej pomocy militarnej Hitler nie mógłby np. ryzykować ataku na Francję nie mając w miarę stabilnej sytuacji na wschodzie. Tymczasem Germania atakuje we wszystkich kierunkach nie licząc się z groźbą ataku ze wschodu czy powstania koalicji zwalczających ją państw…
Nie mówiąc już o tym, że pominięcie roli Włoch pozwala też automatycznie zignorować kwestię innego sojusznika.
A
J ♣
8.10.2016 20:38
Widzę, że w obronie Eylstadtu stanęła Błękitna Armia Hallera ;) Ale trzeba przyznać, że sprzęt wojskowy naprawdę rzetelnie odwzorowują, z czego można wywieźć prosty wniosek, że to anime przeznaczone dla military otaku ^^
Jakie to bezkompromisowo głupiutkie. Z jednej strony przedstawiono alternatywną Europę pierwszej połowy XX wieku: imperialną Germanię (tak, to ci źli), Livonię (do tego kwiatuszka jeszcze wrócę), Thermidor itp. Z drugiej: Ju 87 Stuka, Ju 52, PzKpfw III i resztę całkiem realistycznie odwzorowanego drugowojennego majdanu (jak na anime). Zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby, gdyby poszli tropem „Valkyria Chronicles” i po prostu stworzyli alternatywną historię świata od podstaw. Być może wtedy nie nazwaliby nas Livonią – czyli Inflantami (sic!).
Mamy wszechobecny patos, zadziwiające zbiegi okoliczności i o dziwo zachowującą się z sensem bohaterkę. A najlepsze jest to, że to się ogląda. Serio. Akcja pędzi, wszystko dobrze wygląda i brzmi. Mogę mieć jedynie nadzieję, że autorzy nie zepsują tego i faktycznie mają pomysł, co dalej zrobić z tym bałaganem. No a zakończenie powala – wiedźma na przeciwpancernej rusznicy lata po okolicy (serio – takie prawie „Anti‑tank Kiki's Delivery Service”). Co oni tam brali? Czekam na ciąg dalszy z nadzieją, że autorzy nie przewrócą się o własne nogi.
Saarverok
4.10.2016 18:49
czytam te komentarze i chociaż scenariusz brzmi jak wytwór skrzywionego umysłu, to chyba mnie namówiliście na seans :D
A
Koogie
3.10.2016 12:49
Bardzo solidny start. Końcówka była niesamowicie efektowna, a to co się działo wcześniej to naprawdę miła odmiana w anime, ponieważ oglądało się to jak film sensacyjny.
Póki co zapowiada się coś wyjątkowego, lecz dopiero następny odcinek powie coś więcej. Ta seria może upaść na twarz przy próbie łączenia magii i technologii, ale mam dobre przeczucia.
Krótko mówiąc, polecam dać temu szansę. Kciuk w górę.
Jak dla mnie solidny pierwszy odcinek. Damn, ta muzyka! Przez chwilę myślałam, że oglądam anime z lat 90., albo słucham twórczości Yuki Kajiury! Wartka akcja, dobra animacja, główna bohaterka jak na razie sprawia wrażenie fajnej i trzeźwo myślącej. Dobry start, czekam na więcej!
Specjalnie sprawdziłam, kto jest autorem, bo przez cały odcinek miałam myśl „Kajiura robi muzykę do tego? Nie wiedziałam!”
A
Domi-kun
2.10.2016 14:11 Czarownica z alpejskiej wioski
Pierwszy odcinek mnie nie zawiódł. Miał bardziej sensacyjny charakter niż się spodziewałem, kliknij: ukryte te pościgi, strzelaniny jeszcze katastrofa lotnicza na koniec. Księżniczka Fine na razie dobrze się prezentuje, jest odważna i w miarę inteligentna, chociaż momentami za bardzo wpada w patos, być może to skutek jej wychowania. O Izetcie na razie dowiedzieliśmy się tyle co kot napłakał, poza pewnymi fragmentami przeszłości i tym, że rzeczywiście może być wunderwaffe Elystadtu. Główny przeciwnik też na razie prezentuje się odpowiednio bezwzględnie.
Jeśli chodzi o oprawę, to nie jestem znawcą, ale krajobrazy mi się podobały. Bardziej jednak urzekła mnie muzyka.
Ted
2.10.2016 14:26 Re: Czarownica z alpejskiej wioski
Bełkot x2
Kto to tworzył i co wciągał? Paradoksalnie najlepsze w całym anime są trzy przedostatnie minuty, pokazujące dalsze losy wojny.
Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem Japończycy przedstawiają swoich sojuszników jako czarne charaktery. Mam na to jedno wytłumaczenie – dla nich wojna w Europie to taka sama egzotyka, jak dla Polaków walki w Chinach. Szkoda tylko, że pełną dowolność w kreowaniu uniwersum tak spartaczono i mamy przerysowane losy quasi‑Europy
Insza inszość, że serial jest strasznie płytki, sztampowy, przewidywalny od pierwszej do ostatniej minuty. Dość brzydkie projekty postaci i obrzydliwa asymetria w ich budowaniu – serio, germański Cesarz to wzór typowego ''złego'', który zaśmiewa się na myśl o zamierzanych zbrodniach. Co gorsza, cała Germania jest taka, vide ten pułkownik z 10 odcinka, wzór zaślinionego psychopaty z wielkim nochalem. Bergmann miał zadatki na ciekawy szwarccharakter, ale i jego spłycono do zera ostatecznie.
Za to nasi bohaterowie z Eeeyyyiiisztatto&Co… ooo panie, toć druga strona barykady. Mężni, nieskazitelni, bohaterscy, pełni ideałów, że aż zbiera się na wymioty. Od Izetty w prostocie może być lepszy tylko patyk, a i to nie zawsze, generalnie postać miałka i sztampowa do bólu. Ortofine to samo, typowa heroina, co to kulom się nie kłania.
Ogólnie, nie polecam. Nawet najgorszemu wrogowi. Nawet sceny batalistyczne są do bani.
Re: Bełkot x2
Wcale nie byli ich sojusznikami w takim znaczeniu jak myślisz. Ogólnie Japończycy mają bardzo dziwne postrzeganie Europy i jej historii. Mnie osobiście to anime lekko dotknęło ze względu na pozmieniane nazwy i brak fundamentalnej wiedzy na temat naszej historii. To trochę tak jakby Polański zajął się produkcją filmu o walkach w Mandżurii, starając się ukazać zwyczaje panujące na Bliskim Wschodzie. Nas może by to zadowoliło, ale Chińczyków itd. obraziło.
Re: Bełkot x2
Trudno, żeby to dziwiło, bo Europejczyków też raczej nie obchodzi wojna na Pacyfiku.
Re: Bełkot x2
Re: Bełkot x2
Podobało mi się i to sporo bardziej niż zakładałem, choć pewnie jednym z głównych powodów jest fakt że uwielbiam wszystko co z magią związane :)
Po ostatnim odcinku...
Nie do końca rozumiem po co im była w tym wszystkim II wojna światowa? Chyba tylko po to, żeby dodać sztucznej głębi tej historyjce… Bardzo lubię zabawy w „co by było gdyby”, ale tutaj po prostu dorzucono w środek mapy nieistniejące państewko z uroczą księżniczką, pozmieniano trochę nazw i zignorowano wszystko, co się dzieje poza „Zachodnią Europą”. Potencjalnie ciekawe wątki historii alternatywnej (Luizjana i Atlanta zamiast USA, tajemnicza Federacja Wołgi, która dopiero na sam koniec bierze udziału w działaniach wojennych, a jej przedstawiciele nie pojawiają się na konferencjach itd.) zasugerowano tak delikatnie, że równie dobrze mogły być przypadkowe.
Kolejny zarzut dotyczy tego, że praktycznie nie podano wyjaśnienia czemu ludzie tak prześladowali te nieszczęsne wiedźmy. Wątek kościoła jest ograniczony do minimum (w ostatnim odcinku pojawia się wyjaśnienie, że kliknij: ukryte książę zdradził Zofie, bo bał się Watykanu, ale w sumie kiepski ten Watykan z alternatywnej rzeczywistości, skoro dowiedział się o Wiedźmie w Ejlstadto z takim opóźnieniem). Magia, jaką stosują wiedźmy też nie przypomina tego, co opisywali inkwizytorzy, a potem etnografowie. Nie czepiałabym się gdyby to był po prostu jakiś świat fantasy, ale skoro robimy niby‑Europę…
Tak jak pisała Enevi dobrzy są dobrzy, a źli bardzo źli. Tylko, że prawdziwi Naziści byli (przynajmniej moim zdaniem) znacznie bardziej przerażający. Germania z tego anime to standardowe złe imperium, które mogłoby się znaleźć w dowolnym świecie fantasy. Znowu nie rozumiem po co było im to tło historyczne?
Cała seria cierpi też na plagę niespodziewanych zbiegów okoliczności. Kluczowe postacie pojawiają się w najbardziej dramatycznych momentach, a przedstawiciele wywiadu i służb specjalnych po obu stronach konfliktu na przemian wykazują się niemal boską przenikliwością, by potem nie potrafić połączyć najprostszych faktów (np. z ostatniego odcinka: kliknij: ukryte nikt nie pomyślał o tym, że ktoś może rozpoznać Berkmanna? Skąd ten pilot wiedział, jaką Berkman planuje ucieczkę? itd.?)
Oglądanie psują też idiotyzmy w stylu kliknij: ukryte klonowania. Skoro naukowcy z Germanii potrafią takie rzeczy, to w sumie magia im już niepotrzebna…
No i w finale trochę to wyglądało jakby twórcy sugerowali, że władca ma prawo poświęcić jednostkę dla dobra kraju ( kliknij: ukryte rozumiem, że Izetta sama zdecydowała się walczyć dla Fine, ale Zofia chyba nie wyrażała zgody na to spalenie na stosie?), co mi trochę nie leży…
Wojna wszędzie, czary wszędzie! Co to będzie, co to będzie?
Pomysł na fabułę właściwie wcale nie był taki zły i gdyby tylko się postarać, to mogła wyjść z tego całkiem niezła wariacja na temat, ale żeby to osiągnąć, to potrzeba by zdecydowanie więcej czasu i ambicji, bo pomijając same założenia, to Shuumatsu no Izetta nie zawiera w sobie niczego oryginalnego. To tak naprawdę w sporej części nieprzemyślany zbiór znanych i zdecydowanie wysłużonych schematów. Ograniczony czas antenowy swoją szosą, ale nadmiernych uproszczeń, dziur w fabule czy zupełnie zbędnych wątków i motywów nic nie usprawiedliwia. Niby zdarzają się pojedyncze, całkiem nieźle rozegrane sceny, ale jeśli zebrać wszystko do kupy, to wychodzi z tego rzecz sztampowa, przewidywalna i zwyczajnie nudna. Całość potraktowano wyjątkowo po macoszemu i w efekcie nawet mogące zainteresować wątki skończyły jako płytkie i zupełnie bezbarwne, a przy okazji wygodne rozwiązania fabularne. Ani początek, ani rozwinięcie akcji nie porywają, ale zakończenie już w ogóle pobawione jest jakiejkolwiek iskry, więc mimo sporej ilości fajerwerków nie ma co się spodziewać efektownego finału. Niezwykle słabo zarysowano również większość postaci, i co najciekawsze dopadło to te bardziej istotne. Charakter Izetty jest prosty jak konstrukcja cepa i w sumie nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie fakt, że jej dobroć i oddanie wylewają się z ekranu non stop i wywołują jedynie wzruszenie ramion. Lepiej zapowiadała się księżniczka i w sumie nawet jako chodzący worek schematów wyszła całkiem nieźle. Aczkolwiek cała reszta raczej nie wywoła żadnych emocji, bo są tam tylko po to, by coś zrobić i fabuła mogła posunąć się do przodu. A, no i ta łopatologiczna polaryzacja chakraterów – Zła Germania, dobry Zachód itd. Owszem, początkowo kilka postaci zapowiadało się na nawet całkiem ciekawe, ale zwykle kończyło się to tak, że albo szybko zostały usunięte ze scenariusza, albo przestawały być ciekawe, więc tak naprawdę to nie było komu tu kibicować. W moim przypadku jakiekolwiek pozytywne emocje wzbudził chyba tylko obowiązkowy Zły Knuj w Okularach, którego pragmatyzm i egoizm były jedynymi niezłymi elementami całości, ale niestety i on skończył jako chodzący schemat z jasną wskazówką nad głową „jestem zły”. Gdyby na takich ludziach skupiła się seria i bardziej rozbudowała ich osobowości, to byłoby super… Ale wiecie, walczący za wielką sprawę i gotowi do poświęceń są tacy ciekawi i jak fajnie jest się z nimi identyfikować… Ta, jassssne.
Technicznie bywa różnie. Projekty postaci są ładne, tła śliczne, ale zarówno animacja, jak i kreska miewają jednak gorsze dni i wtedy jest co najwyżej średnio. Zdecydowanie najlepiej wypada klimatyczna ścieżka dźwiękowa i prześliczny ending w wykonaniu May'n.
Pomysł na serię twórcy mieli ryzykowny, ale chwali się, że ludzie chcą eksperymentować i próbują uciekać od typowych anime. Szkoda tylko, że schematy jednak dopadły produkcję na dosyć wczesnym etapie realizacji i z dobrych chęci niewiele wyszło. Podejrzewam, że Izetta nikogo nie obrazi, ale i nie zaskoczy, bo w zasadzie nie ma w tym nic intrygującego poza samymi założeniami, a seans należał do wyjątkowo nudnych, bo scenariusz nie dostarcza nic, co byłoby odkrywcze. Jako lekkie kino rozrywkowe też się nie sprawdzi, bo patrzenie na wyschnięte i puste pnie jest bardziej interesujące.
Hmmm, jak takie nudne, to czemu taki długi (jak na mnie) komentarz? Powiedzmy, że miałam ochotę napisać recenzję… xD
9 odcinek
Za to Bianca nie została chyba ochroniarką Fine ze względu na inteligencję. Wysłano ją z misją kliknij: ukryte ochrony tajnej komnaty przed germańskimi szpiegami, ale młody mężczyzna bez widocznych ran czy chorób planujący dostać się do starej stolicy i interesujący się historią białej wiedźmy wzbudził jej podejrzenia dopiero wtedy, kiedy przyłapała go na gorącym uczynku...
Nie wiem na jakiej zasadzie koleś w okularach zorientował się, na czym kliknij: ukryte polega słabość wiedźmy? Równie dobrze można było uznać upuszczenie torped do wody np. za ukrycie ich przed ogniem wroga… No i odwołanie pilotów w momencie kiedy wciąż mają szansę zestrzelić wiedźmę i zakończyć całą akcję? Poza tym czemu od razu nie wysłali szpiegów do starego zamku w Ejlstadto, skoro wiedzą, że tam należy szukać dalszych wskazówek?
Z drugiej strony pojawiają się dalsze wskazówki co do świata, w którym to się wszystko rozgrywa ( kliknij: ukryte Zjednoczone Stany Atlanty i Luizjana? Coś poszło nie tak podczas wojny secesyjnej?), tylko, że dalej nic z tego ciekawego nie wynika…
Jeśli to serio ma mieć tylko 12 odcinków, to zaczynam tracić nadzieję na coś ciekawszego.
Wiele jednak wskazuje (np. to, że kliknij: ukryte dał Rickertowi fiolkę z krwią wiedźmy do otwarcia ukrytych drzwi), że już wcześniej wiedział czego należy szukać pod zamkiem i cała pułapka z lotniskowcem była cóż… zbędna. Jak wiadomo okręty tego typu są tanie, mało użyteczne i nie miały absolutnie żadnego wpływu na przebieg II wojny światowej…
Bełkot
A w ogóle, to najśmieszniejsze jest to, że Japończycy próbują przedstawiać Niemców jako tych złych, wrednych i podłych w II WŚ, bo przecież Japończycy byli po tej dobrej stronie.
Re: Bełkot
Re: Bełkot
Tak, czepiam się...
Żołnierz, którego losy obserwujemy od kilku odcinków przypadkiem kliknij: ukryte podsłuchuje w lesie rozmowę dowódcy z szefem wywiadu, którzy akurat rozmawiają o słabym punkcie Izetty, po czym uciekając przypadkiem gubi zdjęcie po którym można go zidentyfikować i po powrocie do obozu wpada na germańskiego szpiega, któremu wyznaje, że poznał sekret wiedźmy. Następnie super wywiad Ejsztatto błyskawicznie namierza szpiega i pechowego żołnierza, po czym interweniuje dokładnie w momencie, kiedy ten drugi ma zdradzić państwową tajemnicę... Niby każde z tych zdarzeń samo w sobie nie jest nierealne, ale jakoś razem trochę zepsuły efekt niespodziewanego kliknij: ukryte usunięcia postaci, która wcześniej zapowiadała się na jakiegoś ważniejszego drugoplanowego bohatera.
W międzyczasie Fine kliknij: ukryte wygłasza mowę w cukierni w rytm podniosłej muzyki…
Re: Tak, czepiam się...
W ogóle cały ten wątek kliknij: ukryte szpiega i wyjawienia tajemnicy wiedźmy wydaje się napisany na kolanie. Podejrzewam, że służyć będzie tylko pokazaniu, że i wśród sojuszników księstwa są zimni dranie, którzy przed niczym się nie cofną, żeby osiągnąć cel.
1-3 odcinki
Podobał mi się pomysł z latającym karabinem (nie tyle co oryginalny, bo już gdzieś to było, tyle co ciekawie zrobiony, bo w sumie czemu wiedźmy mają się ograniczać do mioteł?) Nie widziałam jakiś wielkich dziur fabularnych i nie znam się na tyle na historii II WŚ, by coś mi zgrzytało.
W drugim odcinku powoli się rozkręca bitwa, przedstawiono nam jej realia i dość szybko mi zleciał.
Dopiero w 3 trochę mi zgrzytało kliknij: ukryte W sumie mogę zrozumieć dlaczego Biała Wiedźma (imienia jeszcze nie kojarzę)postanowiła walczyć, nie chciała widzieć śmierci i pomóc przyjaciółce (może też łatwiej jej się było zdecydować, bo zabiła w 2 odcinku?), ale jakoś mi się to aż tak nie podobała, ta je omnipotencja. Rozwaliła naście czołgów lancami i starymi mieczami, a nawet nie była ubrana w jakieś ochronne ubranko, wystarczył jeden celny starzał. Ogólnie ta scena jakoś mi nie podpasowała. Podobał mi się za to zaśpiewany hymn(?) na koniec, ładnie pasował do sytuacji. Ciekawi mnie tylko po jakiemu śpiewali, bo chyba nie po japońsku… Ogólnie będę oglądała dalej.
Ps. ciekawe czy pokażą księcia Henry'ego (bo cesarza raczej na pewno). Chciałabym ich zobaczyć ^^
Re: 1-3 odcinki
Podpowiem Ci, że jej imię zostało zawarte w tytule i bohaterka nie nazywa się Shuumatsu ;P
Re: 1-3 odcinki
ep3
kliknij: ukryte Pierwsza połowa, to realistycznie przedstawione wojna. Za to druga, to Izetta niczym Magneto, rozprawiająca się z przeciwnikiem.
Odcinek pierwszy
Zaczyna się od snu bohaterki, która w dzieciństwie spotyka drugą główną heroinę. Wtedy budzi się i akcja przenosi się do wagonu pociągu z początku II WŚ, gdzie Niemcy legitymują wszystkich pasażerów właśnie w poszukiwaniu naszej bohaterki. Okazuje się, że jest ona księżniczką Eeeyyyiiisztatto. Zacząłem w tym momencie wątpić w swoją wiedzę historyczną, ale w połowie odcinka wytłumaczono, że to owszem, jest Europa, ale ta inna Europa, gdzie Polska to Livonia, są inne dziwne kraje i magia, a Niemcami nie rządzi Hitler tylko cesarz xD
Pierwsza połowa odcinka poświęcona jest na pościg księżniczki po pociągu przez Niemców. Jej kraj ledwo powstrzymuje się przed najeźdźcami, a ona jedzie dogadać się z królem neutralnego państwa, w którym dzieje się akcja, aby zdobyć jego wsparcie. No i tak biegają i strzelają do siebie po tym pociągu, nie jest to brzydkie, ładne też niespecjalnie, nie znam tej księżuchny, więc nie zależy mi, czy ją zabiją czy nie, ale akcja jest. W pewnym momencie wpadają do wagonu z bagażami. Tam jest tajemnicza steampunkowa trumna z drugą MH. Główna musi ją otworzyć, nie ma potrzeby, ludzie chcą ją złapać czy nawet zabić, a ona biegnie do najdziwniejszej rzeczy, jaką w życiu widziała. Bo tak. Ok.
Trumna się nie otwiera, bohaterka ucieka przed złymi Germianinami. Moement na rozładowanie emocji, pokazanie, że główna bohaterka jest praworządna i miła oraz ma cycki tyłek. Potem spotyka się z człowiekiem, który miał jej pomóc wżenić się w tamtejszą rodzinę królewską, aby zdobyć wsparcie dla własnego kraju. Niestety Germianie przebijają się przez granicę Eeeyyiiisztatto, więc jej plan kończy się fiaskiem. A poza tym, to łapią ją Germianie.
Następna scena to lot samolotem księżniczki ze złymi Germianami do cesarza w Neue Berlin (lol). Dziwnym trafem i nie wiadomo dlaczego, na pokładzie samolotu znajduje się trumna z drugą mc. Wcześniej wszyscy, którzy ją widzieli zostali zabici przez takiego złego siwego pana, teraz leci sobie obok wroga. Bo tak. Samolot wpada w turbulencje, MH przepycha się z oprawcami, wali pompatyczną gadkę wymawiając na końcu swoje europejskie imię, którego nie potrafi poprawnie wypowiedzieć, bo mówi po japońsku i… trumna z drugą, rudą MH się otwiera, ona wyskakuje, ratuje księżniczkę swoim wybuchem sparkli, samolot przełamuje się na dwie części niczym rzucony o brzozę. Bohaterki spadają, ale nasza ruda MH czaruje wielki 2 metrowy bagnet i leci na nim po drugą bohaterkę. Okazuje się, że znają się z poprzedniego życia i odlatują w swoich ramionach na wielkim bagnecie. KONIEC.
Czysty masochizm.
Ktoś napisał w komentarzach, że muzyka kojarzy mu się z Yuki Kajiurą, ale to bardziej Akiko Shikata, znana ze ścieżki dźwiękowej do Umineko lub Cross Ange.
Z takich plusów, to momentami było naprawdę ładne, szczególnie w drugiej połowie, kiedy pokazywali germiańskie wojsko, zrzucanie ładunków z samolotów i inne manerwy.
Dosłownie wszyscy ludzie po stronie Eylstadtu są albo dobrzy, albo mili, albo praworządni, albo gotowi poświęcić siebie dla dobra ogółu. Naprawdę można się postarać o trochę więcej subtelności, szczególnie że seria wydaje się dosyć poważna jeśli chodzi o motywy i tematy jakie będzie przedstawiać.
Oprócz tego wszystko inne jest spoko. Grafika i muzyka są super, fabuła na razie powoli się rozkręca. Nie wiadomo po co była zmiana uniwersum z WWII na wymyśloną WWII, ale da się to na razie przeboleć.
No i czy Germania zajęła tylko część Livonii, czy też odpowiednik II Rzeczypospolitej w tym uniwersum jest podzielony na dwie części?
Z jednej strony z chęcią dowiedziałabym się czegoś więcej o „Liwonii”, ale tło historyczne to jak na razie najmniej przekonujący element tego tytułu…
Bo np. zastanawia mnie brak sojuszników Germanii. Czy w tym świecie może ona sobie pozwolić na samodzielne atakowanie po kolei kolejnych krajów, a „ci dobrzy” mogą liczyć jedynie na pomoc białej wiedźmy?
Co do sojuszników to w naszej rzeczywistości na tym etapie wojny i w tej części świata, ich wkład w zwycięstwa Niemiec był właściwie niewielki, pomijalny. Największe znaczenie miał w tym przypadku atak ZSRR na Polskę ale widząc jak zaznaczono na mapie tereny zajęte przez Germanie myślę, że w tym świecie też on nastąpił bo granica tych terenów pokrywa się z tą zajętych przez III Rzeszę w naszym świecie, resztę dostało tymczasowo ZSRR.
Patrząc na „wstęp historyczny” przed każdym odcinkiem można zauważyć, że terytorium odpowiadające II Rzeczpospolitej jest podzielone jeszcze przed atakiem Germanii.
Być może informacje o działaniach tamtejszego odpowiednika ZSRR pojawią się potem, ale równie prawdopodobne jest to, że autorzy nie chcieli włączać do swojej historii wątku sowieckiego i Liwonia to nazwa tylko części Polski zajętej we wrześniu przez Hitlera, która w tym uniwersum funkcjonuje jako osobne państwo… Tym bardziej, że nie ma wzmianki o ataku na Finlandię czy państwa bałtyckie. Być może praktycznie nie mająca związku z realną Polską nazwa ma to właśnie sugerować?
Co do braku wpływu sojuszników nie mogę się zgodzić, bo nawet bez bezpośredniej pomocy militarnej Hitler nie mógłby np. ryzykować ataku na Francję nie mając w miarę stabilnej sytuacji na wschodzie. Tymczasem Germania atakuje we wszystkich kierunkach nie licząc się z groźbą ataku ze wschodu czy powstania koalicji zwalczających ją państw…
Nie mówiąc już o tym, że pominięcie roli Włoch pozwala też automatycznie zignorować kwestię innego sojusznika.
Mamy wszechobecny patos, zadziwiające zbiegi okoliczności i o dziwo zachowującą się z sensem bohaterkę. A najlepsze jest to, że to się ogląda. Serio. Akcja pędzi, wszystko dobrze wygląda i brzmi. Mogę mieć jedynie nadzieję, że autorzy nie zepsują tego i faktycznie mają pomysł, co dalej zrobić z tym bałaganem. No a zakończenie powala – wiedźma na przeciwpancernej rusznicy lata po okolicy (serio – takie prawie „Anti‑tank Kiki's Delivery Service”). Co oni tam brali? Czekam na ciąg dalszy z nadzieją, że autorzy nie przewrócą się o własne nogi.
Póki co zapowiada się coś wyjątkowego, lecz dopiero następny odcinek powie coś więcej. Ta seria może upaść na twarz przy próbie łączenia magii i technologii, ale mam dobre przeczucia.
Krótko mówiąc, polecam dać temu szansę. Kciuk w górę.
Akurat w pewnym momencie przyszła mi do głowy ta sama myśl ale okazuje się, że jednak ktoś inny odpowiada za muzykę.
Czarownica z alpejskiej wioski
Jeśli chodzi o oprawę, to nie jestem znawcą, ale krajobrazy mi się podobały. Bardziej jednak urzekła mnie muzyka.
Re: Czarownica z alpejskiej wioski