Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 2/10 grafika: 4/10
fabuła: 4/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,67

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 29
Średnia: 5,59
σ=1,65

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Chaos;Child

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2017
Czas trwania: 13 (24 min, 12×24 min)
Tytuły alternatywne:
  • カオスチャイルド
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Gra (bishoujo); Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość
zrzutka

Krwawa jatka, bohaterowie z odzysku i piętrowa tajemnica z przeszłości.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Sześć lat po wydarzeniach znanych z Chaos;HEAd, po odbudowaniu zniszczonej przez trzęsienie ziemi dzielnicy Tokio, życie powoli wraca do normy. W Shibuyi panuje znowu sielanka i spokój, jednakże są to tylko pozory. Powtórnie zaczyna dochodzić do tajemniczych morderstw dokonywanych w wyjątkowo okrutny i przerażający sposób. Oprócz policji zainteresowanie zbrodniami wykazuje również pewien szkolny klub dziennikarski na czele z Takuru Miyashiro, który przeżył tragiczne wydarzenia sprzed lat. Chłopak wraz z przyjaciółmi odkrywa, że każdej zbrodni towarzyszy umieszczona blisko miejsca przestępstwa naklejka. Wspólnie postanawiają przeprowadzić własne śledztwo, które szybko doprowadza do zaskakujących wniosków.

Powstałe blisko dziesięć lat wcześniej Chaos;HEAd było całkiem interesującym tytułem o zmarnowanym potencjale. Z początku towarzyszyła mu tajemnicza, gęsta atmosfera, dodatkowo spotęgowana paranoidalną osobowością protagonisty. Nie było pewności nie tylko, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, a wręcz co jest jawą, a co snem. Ostatecznie czar prysnął, gdy enigmatyczne, nastrojowe sceny zastąpiła bezmyślna walka na paranormalne moce, tak bardzo sztampowa i nudna, że można było odnieść wrażenie, jakby ktoś nagle podmienił obsadę i twórców serialu, podtykając im pod nos zupełnie nowy, nakreślony na kolanie scenariusz. Co najistotniejsze, wszystkie wcześniejsze rozważania i budowanie napięcia stały się nieistotne w obliczu prostackiej bijatyki. Ta przypadłość tak charakterystyczna dla anime na bazie visual novel była główną przyczyną, dla której anime nie odniosło szerszego sukcesu i po latach wydawało się całkowicie zapomniane.

Studio Silver Link pamiętało. Po latach postanowili odgrzebać trupa i przygotować kontynuację na bazie gry będącej pośrednią kontynuacją Chaos;HEAd, już z nowymi bohaterami, ale podobnie prowadzoną fabułą. Tym razem o zaskoczeniu nie mogło być mowy. Znając zasady rządzące uniwersum, od początku zdawałem sobie sprawę z ograniczeń stojących przed autorami, ale jednocześnie byłem ciekaw, czy wyciągnęli jakiekolwiek wnioski z błędów popełnionych przez swych poprzedników. Ponieważ były to wady powszechnie wytykane przez znakomitą większość widzów, można było mieć nadzieję, że tym razem ich uniknięcie będzie o wiele prostsze.

Nic bardziej mylnego. Twórcy Chaos;Child doszli najwyraźniej do wniosku, że skoro za oglądanie ich dzieła będą się brały niemal wyłącznie osoby zaznajomione z poprzednią częścią (a dla nielicznych niedoinformowanych lub niepamiętających już szczegółów przygotowano nawet odcinek zerowy streszczający wcześniejsze wydarzenia), to jakiekolwiek zachowywanie pozorów tajemnicy jest w zasadzie zbędne. Akcja rozpoczyna się w bardzo podobny sposób, ale kluczowe fakty ujawniane są o wiele szybciej, przez co nie można mieć złudzeń, iż chodzi o cokolwiek innego niż paranormalne moce i traumy z przeszłości. Odebrało to serii największą potencjalną zaletę i spowodowało, że od początku z niedowierzaniem patrzyłem na próby budowania atmosfery, świadom, że zostanie ona błyskawicznie zburzona.

Przejęcia się losami bohaterów nie ułatwia również fakt, że przez cały czas prowadzeni są za rączkę i nie muszą robić nic, by fabuła posuwała się do przodu. Bohaterowie drugoplanowi wręcz podtykają Takuru pod nos gotowe rozwiązania, zaś jemu pozostaje jedynie pójść za oczywistym tropem. Scenariusz nie jest zły, ale sposób jego prezentacji okazał się wręcz fatalny. Ze względu na mnogość wątków i powiązań między postaciami wiele spraw potraktowano po macoszemu, nierzadko wyłącznie w formie dialogów. To zresztą największa wada Chaos;Child – o wydarzeniach w większości się mówi, zamiast je przedstawiać. Wynika to z konieczności upchnięcia jak największej ilości informacji w krótkim czasie, ale też pośrednio ze zbyt dosłownego przeniesienia treści visual novel do animowanej formy. Przydługie rozmowy są równie fascynujące co protokół sędziowski z rozprawy o miedzę, a co gorsza utrzymane są w podobnym tonie. W efekcie przypominają sprawozdanie z oglądania anime przez osobę trzecią i usypiają już po kilku chwilach.

Wrażenia nie poprawia fatalna gra seiyuu w połączeniu z wyjątkowo schematycznymi osobowościami bohaterów, jak gdyby wyciągniętymi z zakurzonej szafy na projekty odrzucone w lepszych tytułach. Protagonista wraz z upływem czasu coraz częściej porozumiewa się ze światem za pomocą wrzasków, co zważywszy na okrucieństwa, jakich doświadcza, nie powinno dziwić, jednak sposób, w jaki reżyser eksponuje i dramatyzuje większość jego wypowiedzi, jest na dłuższą metę męczący. Takuru w założeniu miał być przenikliwym, nieco zamkniętym w sobie, ale lubianym przez płeć przeciwną bohaterem, tak typowym dla haremówki, którą to Chaos;Child ze względu na swój rodowód w znacznym stopniu jest. Wydaje się sympatyczny, ale orbituje na tak wielu sprzecznych stanach emocjonalnych, że z czasem przestał mnie zupełnie obchodzić. Żeńska część obsady to z kolei repertuar klasycznych typów w myśl zasady, że każdy nastolatek z buzującymi hormonami musi trafić na swój ulubiony. Dziewczyny skaczą wokół protagonisty i szwendają się po ekranie, głównie irytując przewidywalnością zachowań, piskami i krzykami. Osobiście najbardziej irytowała mnie Mio Kunosato, stylizowana na wszechwiedzącego profesjonalnego naukowca, ale zachowująca się tak irracjonalnie i szkodliwie dla rozwoju wypadków, że aż przykro mi było na nią patrzeć. Do tego podkładającej głos Asami Sanadzie zapewne reżyser pod karą batożenia zakazał przejawiania jakichkolwiek emocji w głosie, by „lepiej” oddać trudny charakter bohaterki. Podobnie mógłbym się wyrazić o reszcie obsady, nie tylko żeńskiej. Postaciom brakuje wyrazistości i czegokolwiek charakterystycznego poza kolorem włosów, by można je było zapamiętać na dłużej. Ich los był mi obojętny, z wyjątkiem tych chwil, kiedy miałem nadzieję, że nie dotrwają do końca serii w jednym kawałku.

Wspomniawszy o czyhających na bohaterów niebezpieczeństwach, dodam, że anime w obliczu ewidentnych wad i braku interesujących elementów próbuje przyciągnąć odbiorcę, epatując krwią i brutalnością. Każde z tropionych przez policję i klub dziennikarski morderstw popełniane jest w przesadnie okrutny, widowiskowy sposób tylko i wyłącznie dlatego, że tak łatwiej stworzyć iluzję dorosłej treści wśród młodych odbiorców, dla których w teorii anime to nie jest przeznaczone. To jednak tylko pozory, a ekipa Silver Link nawet na moment nie próbuje ukrywać, kto w rzeczywistości jest odbiorcą docelowym. Co więcej, ze względu na wzmiankowany już brak tajemniczości owe krwawe zbrodnie nie wpasowują się w żaden charakterystyczny nastrój. Mordy w Chaos;HEAd długo zastanawiały symboliką i stanowiły zagadkę samą w sobie, czego w nowszej odsłonie już nie zauważałem.

Moich uczuć wobec anime nie ociepla również oprawa audiowizualna. Monotonne tła, smętną i powtarzalną ścieżkę dźwiękową oraz niskie nakłady na produkcję mógłbym bez problemu wybaczyć, wszak liczy się sposób, w jaki wykorzystano ograniczone środki, a wierność sztampowemu stylowi visual novel również nie ułatwia zaprojektowania czegoś interesującego. Gorzej, że sprawy kluczowe dla budowania nastroju zostały całkowicie spartaczone. Wystarczy przypatrzeć się mimice postaci, która albo nie wyraża jakichkolwiek emocji, może poza tęsknotą za rozumem, albo przechodzi w obłąkańcze tiki nerwowe i szalone spojrzenia. Biorąc pod uwagę wydarzenia, nie była to zła idea, jednakże przesadna ekspresja połączona z ciągłym krzykiem jest nie tylko mecząca, ale momentami wręcz komiczna, rujnując jakiekolwiek resztkowe pozostałości atmosfery. Niemal dekadę temu z podobnym wyzwaniem autorzy Chaos;HEAd poradzili sobie bez porównania lepiej – do tego stopnia, że z serialu do dziś najbardziej pamiętam właśnie skoki emocjonalne Takumiego i Rimi, zgrane z towarzyszącą akcji niepewnością i objawami obłędu.

Można by się spodziewać, że za z góry znaną i jasną listę grzechów, których powtórzyć nie wypada, każdy reżyser i każda ekipa daliby się pokroić, wiedząc, jak cenne potrafią być lekcje z przeszłości. Tymczasem Chaos;Child to paradoksalny twór powstały bez uwzględnienia ułomności wcześniejszej serii, z nieciekawą obsadą i nietrafioną formą prezentacji, czy raczej relacjonowania akcji. Powstał w pośpiechu, bez zastanowienia i porządnego planu na adaptację scenariusza visual novel. Co więcej, epilog postanowiono wydać w formie osobnego filmu, co w równym stopniu jest skokiem na kasę, jak i przejawem braku pomysłu na upchnięcie wydarzeń w standardowe dwanaście odcinków. Gdyby nie przyjemny opening, chciałbym o tym anime jak najszybciej zapomnieć, dlatego i Wam, drodzy czytelnicy, radzę – posłuchajcie piosenki Kanako Itou, a następnie wybierzcie się na spacer, grzyby, czy inną rozrywkę na świeżym powietrzu. Pożytek z tego będzie z pewnością większy.

Tassadar, 14 maja 2017

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Silver Link
Autor: 5pb., Mages.
Projekt: Kazuyuki Yamayoshi, Mutsumi Sasaki, Yoshihiro Ujiie, Yukihiro Matsuo
Reżyser: Masato Jinbou
Scenariusz: Masato Jinbou
Muzyka: Onoken, Takeshi Abo

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Chaos;Child - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl