Komentarze
Gabriel Dropout
- Re: Średniak : Zachajv : 14.01.2018 14:07:23
- Re: Średniak : Zachajv : 14.01.2018 14:06:15
- Średniak : Paw : 14.01.2018 13:27:20
- komentarz : Conquest : 9.04.2017 13:03:23
- komentarz : The Beatle : 9.04.2017 11:40:44
- to je dobre : Secret : 9.04.2017 10:12:40
- 6/10 : The Beatle : 29.03.2017 23:42:37
- komentarz : Orzi : 21.03.2017 18:11:42
- komentarz : Nikodemsky : 21.03.2017 18:00:22
- komentarz : Lina : 17.02.2017 15:26:10
Średniak
Postacie są mało interesujące, ich charakter jest bardzo słabo rozbudowany, w jednym, dwóch zdaniach można by je opisać i pozostają takie do końca, nawet trochę nie wyłamując się ze schematu.
Humor to kwestia indywidualna, mnie seria rozśmieszyła tylko kilka razy. Gagi dosyć oklepane i przewidywalne.
Rzeczą o której warto wspomnieć jest duża niezależność scen od siebie, i o ile z reguły nie jest to problemem to tutaj zostało to wykonane nie najlepiej. Raz albo dwa scena kończąca odcinek jest przerywana w połowie i nie jest dokańczana później co uważam za znaczny minus. Odcinkom brakuje jakiegoś elementu wokół którego mogłyby się rozwinąć.
Tytuł cierpi na brak ważnych zmian. Charakter postaci ani trochę nie ewoluuje w ciągu tych 12 odcinków, nie dowiadujemy się żadnych istotnych informacji o głównych postaciach, ani nawet na dłużej nie pojawiają się nowe postacie. Można obejrzeć przy nadmiarze czasu, ale seria jest mocno niedopracowana.
Ja wiem, że w szerokiej definicji, to i z Ninja Slayera można zrobić moe, ale jeśli zgodzimy się na znaczenie tego określenia używane w odniesieniu do postaci z serii CGCT i romansideł/haremów, niezbyt tu ono pasuje.
Jeśli z obrazu wyjmiemy Vigne, która jeszcze mogłaby uchodzić za moe, próżno tu szukać tego motywu. „Niewinne” to ostatni przymiotnik, który mógłby określać bohaterki – są wyrachowane, przerysowane i napisane do humoru innego typu niż np. częste przewracanie się. Przez to też nie stara się w widzu wywołać chęci „obrony” tych postaci, co jest charakterystyczne dla nurtu moe. To jest zupełnie inna bajka, czerpiąca siły z bohaterek robiących sobie na złość w komediowy sposób, a sam fakt obecności czterech dziewcząt na pierwszym planie nie czyni z niej moe. W podobnej sytuacji było swego czasu Sabagebu, ale tam dawało się co nieco obronić.
Piszę to głównie po to, żeby ktoś się nie nadział, bo moim zdaniem albo ten termin, albo anime zostało w recenzji opacznie zrozumiane.
A na marginesie zapytam jeszcze: o jakich słodkich rzeczach była mowa w recenzji? Potrzebuję przykładu, bo trudno mi zinterpretować coś takiego w Gabriel Dropout.
to je dobre
Ogladać, nie marudzić :)
6/10
Główną wadą serii jest to, że autor ma wybitny brak zdolności do tworzenia czegoś, co jest chociaż odrobinę liniowe. Zapewne temu zawdzięczamy bardzo chaotyczny i nieudany wstęp; potem, kiedy można dowolnie żonglować gagami, jest zdecydowanie lepiej. Natomiast warto również wspomnieć o głównej sile serii: nie nudzi. Wydaje się to banalne, ale z perspektywy już po obejrzeniu może zrobić wrażenie, bo większą część anime stanowią losowo rozrzucone historyjki, ledwo mające większy sens. Jakoś się to wszystko trzyma dzięki postaciom, kreowanym tu zaskakująco konsekwentnie, no i paradoksalnie dającym się darzyć jakąś sympatią mimo tego, że często się z nich wyśmiewa. (Nie będę oryginalny i na swoje faworytki wytypuję Vigne i Satanię.) Bardzo tu pomaga mimika, którą wykonano zaskakująco dobrze – niby nie zachowuje ona żadnego stylu, ale czuć, że bardzo starano się jak najlepiej przekazać emocje i trzymać kontakt z widzem.
Koniec końców to komedia lepsza niż może się wydawać. Zaskakująco dobrze ogląda się perypetie upadłych anielic‑sadystek i ułożonych demonic, które rozpaczliwie starają się być Bad to the Bone.
Odcinek 5
Na szczególne uznanie zasługuje tutaj Satania, która była w swoim żywiole. Dedykacja z jaką emanowała swoją szatańską aurą, mimo że wszystko co chwila próbowało ja zrzucić z piedestału była przecudowna. Wtórowałem tutaj Raphael i przez całą scenę miałem ogromny uśmiech na twarzy.
Vigne także lśniła w swojej roli straight man‑a i miło było zobaczyć jak pragnie normalnej interakcji. Vigne‑senpai, heh.
Na razie Gabriel Dropout to naprawdę miła komediowa seria, ma swoje słabsze momenty, lecz jest sporo mocniejszych. Ten sezon ogólnie jakoś wyjątkowo stroni od fanservice‑u i tutaj także jest go mało. Ja spędzam miło czas z tą serią.
Odcinek 2
Nadal ogólnie nie narzekam, sama seria to kopalnia złota jeżeli chodzi o miny i reakcje bohaterek, a także parę żartów działa. Po prostu jednak nie jest to coś co od tego oczekiwałem, ale oglądać się da i raczej obejrzę to do końca.
po 1 epku
No nic… nie spodziewam się po tym cudów i na pewno do najlepszych serii z tego studia będzie tu daleko. Za bardzo operują schematami i to takimi mocno wyświechtanymi (choćby scena, w której diablica rozwala całe mieszkanie, bo przestraszyła się karalucha – że niby to miało być śmieszne, tak?). Taki delikatny plus daję za samą główną bohaterkę i jej konkretne podejście do siebie oraz tego, co ma sobą prezentować – dziewczyna się nie czaruje, że spełnia jakąś misję, tylko zwyczajnie przyznaje, że bycie aniołem to nie było „to” i ona woli sobie pograć.
Swoją drogą, tak mnie naszło podczas seansu – czy teraz pokazywanie uroczych panienek siedzących na kiblu jest słodkie, czy jak? Bo tak mi się kojarzy, że to nie pierwsze anime, w których taka scena się pojawia i jakoś nie mogę tego zrozumieć. o.O
Obejrzę do końca tylko dlatego, że to CGDCT, do tego od Doga Kobo, a poza tym sezon nie jest tym razem zbyt bogaty w serie, które mnie interesują. A może w kolejnych odcinkach się przyzwyczaję np. do bohaterek, albo po niezbyt udanym wstępie przyjdzie czas na bardziej udane rozwinięcie. Kto wie…
Odcinek 1 – klasyczna zamian archetypów
Razem tworzy to ciekawą dynamikę, ponieważ niezależnie od konfiguracji postaci na ekranie istnieje ciekawa dynamika. Naiwna Demonica odbija się od sadystki, której wyrachowanie jest bardzo uporządkowane, co ciekawie się prezentuje przy tej ugrzecznionej demonicy, która jest przyjaciółką głównej bohaterki i ich relacja ciekawie pokazuje obu jak bardzo dalekie są od swoich domniemanych ról, natomiast główna bohaterka pełni rolę katalizatora dla Naiwnej demonicy ponieważ ta widzi ją jako głównego wroga itd. itd.
To jest prosty schemat, lecz jest on tutaj pokazany konsekwentnie i jest bardzo wyraźny. Prostota nie oznacza nudy, ponieważ jak już napisałem te relacje między bohaterkami są bardzo zróżnicowane. To są świetne podwaliny pod bardzo dobrą komedie.
Wizualnie show prezentuje się nieprzeciętnie. Animacja jest wyjątkowo żywa. Doga Kobo nie zawodzi i potrafią oni idealnie zwizualizować w pięknych kolorach praktycznie każdą komedie, okruszki życia czy słodkie dziewczęta robiące słodkie rzeczy. Studio też jest bardzo wyrównane, więc drastycznych spadków w jakości nie przewiduję.
Reżyseria, otwierająca scena, VA… także zasługują na pochwałę.
Ogólnie powiem tak. Zapowiada się to na niezwykle udaną komedie, postaci mają dobrą chemie między sobą, są ciekawe i chce się je oglądać na ekranie. Wizualnie jest to cukierek, lecz także inne aspekty produkcji idą z tym w parze. Polecam spróbować, bo jak anime sezonu to nie będzie przy tak mocnej konkurencji, tak wszystko wskazuje na to, że będzie to niesamowicie dobry umilacz czasu i ma potenjał by być nazwana bardzo dobrą i czymś wyróżniającym się w swoim gatunku przez samą jakość wykonania. Jedyne co mogę serii zarzucić to to że koncept jest niesamowicie prosty i show raczej nie ma tego mocnego haczyka by ściągać widza do ekranu.