x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Było minęło
Kto jest fanem DB(Z)?
Owszem – dłużyzny są, walki są przeciągnięte i nadmuchane (w Kai poprawili nieco tę kwestię). Minusem faktycznie jest ciągłe zwiększanie mocy zamiast strategii i szukania słabych punktów przeciwnika. Owszem pojawia się wiele nieścisłości w fabule – przeszkody nie do przebycia stają się zwykłymi schodkami (jak na przykład sposób dostawania się do pałacu Kami), ale ale..
1)kreacje bohaterów uważam za niesamowicie dobre!
a) Recenzentka określa Goku jako osobę niedorozwiniętą i się nie myli, tylko że krótkowzrocznie stwierdza, że to wada anime. A to jest jej wielka zaleta! Goku jest właśnie osobą z autyzmem (albo mózgiem uszkodzonym po upadku w dzieciństwie). Dorośleje, ale ciągle zostaje zakręcony na punkcie walki i nic nie ma większego znaczenia. Niesamowicie przypomina mi to przypadki sawantów. A dla anime jest świetnym motorem akcji patrz. wszystkie przypadki, w których opóźnia rozstrzygnięcie walki. Człowiek rozsądny ma ochotę krzyczeć – skończ to wreszcie i uratuj ziemię! albo pomóż żonie, przecież jesteście rodziną! Ale nic z tego, to jest Songo i może właśnie dlatego, że tak czasem wkurza się go kocha.
b) Pozostali bohaterowie nie stanowią wyłącznie tła. Zdecydowanie część z nich nie jest już tak aktywnie wykorzystywana jak w pierwszych sagach DB, ale w dalszym ciągu mają wyraziste charaktery zarysowane niekiedy subtelnie, niekiedy topornie (krew z nosa Genialnego Żółwia przy oglądaniu dziewczyn przez lornetkę, eh… to mnie chyba nigdy nie będzie bawić). Generalnie postacie lubieżnych starych dziadków, czy różne postawy matek (Chichi i Bulmy) są świetnymi próbami uchwycenia schematów zachowań i problemów (psychologicznych, społecznych) charakterystycznych chyba nie tylko dla Japonii. Dobrze, że te postaci nie są przeintelektualizowane – nie oszukujmy się, w życiu też tak jest – to tylko nam się wydaje, że jesteśmy racjonalni i pozbawieni ograniczeń.
c) przeciwnicy. Oczywiście widać w nich pewien schemat (podobnie jak schematyczne jest ich pokonywanie). Vegeta i Freezer faktycznie najlepiej przemyślani, ale później też było ciekawie. Wbrew pozorom walki z Buu mnie wciągnęły. Nawet w jednym momencie pomyślałam, że to jest genialne kazać im walczyć z gumą balonową. I to nie prawda, że celem tych przeciwników było zawsze zniszczenie świata! Właściwie jedynie pierwotna wersja Buu chciała jedynie siać chaos. Wspomniany w recenzji Cell był przecież zaprogramowany, aby zniszczyć Goku (a zagrożenie dla całej ziemi pojawiło się jako skutek tej motywacji).
2) Fabuła – są dłużyzny nie da się ukryć, zaskoczeń wielkich nie ma, można przewidzieć nawet największe zwroty akcji. Paradoksalnie to sprawiało mi przyjemność podczas oglądania – można się poniekąd dowartościować, jeśli dla kogoś wartością jest znajomość chwytów fabularnych. Dodatkowo nieuważni widzowie mogą przeoczyć kilka problemów współczesności, jakie pojawiają się niby mimochodem. Jeśli ktoś się skupia na mordobiciu, to tak się dzieje.
a) Uważam, że w DGZ rewelacyjnie ukazany jest problem popularności celebrytów i tego jak bardzo ludzie wierzą mediom, podczas gdy prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Postać Mr Szatana bardzo dobrze wymyślona (choć przyznam, że dość nieswojo oglądało mi się te tłumy na ulicach i stadionie wykrzykujące „satan satan satan” – nie dziwi zmiana tego imienia w polskiej wersji). Jedna z lepszych scen – po pokonaniu Buu – świat dostaje jedną wersję, ale przyjaciele Goku wiedzą swoje i o ile przy Cellu to przypisywanie zasług mnie denerwowało, to tu już wiedziałam, że tak jest lepiej.
b) Dobry wątek odnośnie stawiania granic technologii (choć wiadomo, że zdarzały się głębsze analizy w anime), dzięki temu aspektowi Kulilin dostał bardzo intrygujący wątek.
c) Ubogi, ale wydaje mi się ważny wątek stosunków rodzinnych. Modele kobiecości ciekawe i bardzo dobrze uchwycony fakt, że kobiety często same na własne życie kastrują się z części swojej osobowości po wyjściu za mąż lub urodzeniu dziecka. Minusem był brak silnej wojowniczki, ale mogło to być zarówno tym właśnie mechanizmem, jak i pewnym konserwatyzmem autora czy czasów.
3) humor – zdaje mi się, że faktycznie DB bardziej mnie bawił niż Zet. Niektóre żarty wiadomo niskich lotów, ale śmiałam się często zwłaszcza z humoru sytuacyjnego – Trunks, który dziękuje bogu, że jednak nie zażyczył sobie kostiumu takiego jak Gohan i inne sytuacje. Postać Gotena też mi się spodobała i nie wiązałam jej jedynie z komediowym aspektem, choć zdecydowanie miał taką rolę. Generalnie ciągle mi się chce śmiać z najsilniejszego cukierka kawowego we wszechświecie!
4) kreska – owszem ciężko się przestawić z nowocześniejszych anime, może i tła są schematyczne, ale przecież te postaci (zwłaszcza główni bohaterowie) są rewelacyjnie narysowane! Nie ma schematu – siła = wielkość, nawet protagoniści śmieszą wyglądem. Moim zdaniem jest to bardzo dobra grafika, zwłaszcza w porównaniu do niektórych (tak wychwalanych) współczesnych produkcji, w których postaci różnią się jedynie kolorem włosów.
Ogółem – mimo błędów i wypaczeń Dragon Ball Z dostarczył mi emocji, których już się po sobie nie spodziewałam. Polecam!
Fanboje DB ciągle aktywni jak zawsze ;)
Tyle niepotrzebnych negatywnych komentarzy dotyczących recenzji i recenzentki jedynie dlatego, że wypunktowała wady Dragon Ball'a?
I gwoli ścisłości, nie jestem hejterem Smoczych Kul, bynajmniej, sam biegałem z nadludzką prędkością do domu, by obejrzeć DB jak zresztą cała moja szkolna hałastra. Jestem z pokolenia w którym nie obejrzenie jakiegoś odcinka skutkowało następnego dnia towarzyskim ostracyzmem, bo nie było się partnerem do dyskusji! :)
Ale lata minęły, obejrzało się wiele filmów, anime, przeczytało sporo książek no i oczywiście nabrało się dystansu do tej produkcji, jej fabuły, bohaterów i mimo że trzymam Dragon Ball'a głęboko w sercu nie jestem w stanie uczciwie napisać że to najlepsza produkcja anime w dziejach.
I ci wszyscy ludzie, którzy fanatycznie hołubią tą serię powinni chwilę się zastanowić zanim kogoś obsmarują błotem za obiektywizm!
Aha i jeszcze jedno, mimo wszystko:
DRAGON BALL FOREVER!! :)
Re: Fanboje DB ciągle aktywni jak zawsze ;)
Jeśli Dragon Ball pod wglądem sztuk walki, raczej równych sobie nie ma, długość, efektowność i wykreowany świat, a uwierzcie, nie ma nawet jednej serii, która nawiązuje do jakiejkolwiek sztuki walki, jaka bym nie widział, dodatkowo, Dragon Ball jako jedyna seria do tej pory, kusi, żeby co rok lub dwa znowu obejrzeć, nie mam tak z żadną inną serią. Wiele anime oglądałem o sztukach walki, ale raczej jeszcze długo się poczeka na coś tak dobrego.
Grafika
o recenzji
Re: o recenzji
Nikt nie wybiera. To raczej pisanie na tanuki jest wyborem.
jakby nie patrzeć Eire to odpowiedzialna osoba, dobrze znająca się na anime.
Apotem zasiadł do ekranu przekonany, że obejrzy ciekawe anime i odszedł zdegustowany, bo recenzja wprowadziła go w błąd, bo w końcu szacunek należy się czemuś, co jest dobre. Tak nakazuje logika.
Wybacz, ale nie od dziś wiadomo, że Shounen to pusta nazwa, gdyż tym gatunkiem raczą się wszystkie grupy wiekowe i przedstawiciele obydwu płci w równym stopniu.
Wątpię w to, czy Son Goku to dobry przykład… nie, on na pewno nie jest bohaterem godnym naśladowania.
Nie wiem więc, co w tym tekście jest nieodpowiedzialnego. Spełnia swoją rolę – chłodno ocenia anime, analizuje, stawia werdykt w skierowany do współczesnego widza, a nie osoby, która miała z anime styczność wieki temu. Recenzja to nie miejsce na gloryfikowanie anime za to, że wychowało nowe pokolenie. To temat na osobny artykuł, ale jakiego wpływu by DB nie miał na społeczeństwo, to nie zmienia on faktu, że nie był wybitnym anime pod względem czysto twórczym.
Rocznik 90 chce skrytykować :p
DBZ co prawda nie dorównuje DB w fabule i postaciach i sam często krytykuję za „same walki i rosnącym poziomie mocy”, ale jednak coś w nim jest.
To nie tylko sentyment, skoro wiele osób z dzisiejszego pokolenia uważa Dragon Balla za świetne anime.
Co do postaci i ich odłożenia na bok to zgodzę się niestety. Jedna z moich ulubionych, kot Karin został już tylko producentem fasolek, a Yairobe (Jaskiniowiec) był kurierem, dostarczającym je dla naszych bohaterów. Ewentualnie Goku sam się po nie teleportował.
Z tego co słyszałem Akira Toriyama miał skończyć Dragon Bala po Freeza Saga, stąd śmierć głównego bohatera – miał właśnie zginąć jako bohater, uratowawszy wszechświat przed tyranem.
Ale fani namówili go, by ciągnął go dalej. Wiele rzeczy pozapominał, nie dziwne, skoro nie planował kontynuować mangi, a został już trochę przymuszony przez fanów.
Kwestia humoru? Moim zdaniem nie był taki zły. Uważam nawet, że jest na podobnym poziomie jak ten z DB. Choć może niektóre rzeczy były już powieleniem tego co było.
kliknij: ukryte
Kłócenie się o jedzenie, pokazanie ile to taki Goku nie zje…
No i co najważniejsze – gdy Buu wyszedł z Bulmą na miasto i chciał kupić lody to jest to kopia tego, jak Goku chciał dowiedzieć się, gdzie jest Bulma. Wtedy ktoś akurat organizował konkurs, że jak pobije się mistrze to się wygra sporo kasy. Goku dał kobiecie za wspomnienie o policjancie, Buu dał sprzedawcy. Oboje nie chcieli reszty. Potem Goku spotkał złodziei. Buu także. W przypadku różowego byli to Ci sami, co oferowali kasę w konkursie, a u Goku byli to inni.
Podoba mi się parę żartów w zaświatach też :p
Co do konkurencji – RTL7 miało ją. Ja 90% czasu oglądałem Cartoon Network wtedy. Było po angielsku, ale jednak. Tom i Jerry oglądało się nawet częściej niż DB. Poza tym była taka fajna bajka, francuska, ale fajna – Simba, le roi lion – czyli „Simba, król zwierząt” w wersji polskiej. Tytuowemu lwiątkowi głosu użyczył ten sam aktor co Ashowi z Pokemonów.
No i była też Księga Dżungli (dużo wcześniej niż DB) i wiele innych.
Pamiętam, że nawet chciałem, jak już CN było po polsku i coś im się pomyliło i przez parę dni emitowali wszystko po angielsku (kto pamięta ten błąd? :D), że liczyłem, że nawet DB będą tam emitować bo w angielskim CN było DB ;p
Co do szaleństwa – jest anime, które jest bardziej pokręcone niż DBZ. Bobobo. Ja tego nie kumam, tam nie ma spójności i to jest komizm tego, że techniczna strona jest komentowana przez Bohaterów. Chociażby to, że główny Bohater mówił coś chyba o tym, że jakaś postać nie będę następnym razem bo jest kiepska. Tak jakby ją zwalniał z anime :P
Ale mniejsza…
PS Ja bardzo się na Dragon Ballu wzoruję. Co prawda w większym stopniu na DB, ale jednak walki inspiruję na DBZ także, ale zawsze nadają jakiś wątek fabularny i większy realizm niż w DB.
W ogóle obie serie wywarły na mnie wielki wpływ – przez długi czas wierzyłem w energię KI, teraz jest ona dla mnie podstawą mojego świata, także fakt, że interesuję się sztukami walki, turniejami, itp.
Co do fillerów – bo zapomniałbym – w Dragon Ballu je własnie uwielbiam. W DBZ też. No i ja spokojnie mogę oglądnąć wszystkie 293 odcinki, nigdy mi się nie znudziło.
Zamaskowano spoiler. Moderacja
DBZ jest wszędzie
Re: DBZ jest wszędzie
Re: DBZ jest wszędzie
Re: DBZ jest wszędzie
Re: DBZ jest wszędzie
DO AUTORA "recenzji"
Subiektywny obiektywizm
Czytanie ze zrozumieniem to taka trudna sztuka? Nie znalazłem w całym tekście ani jednego słowa które obrażałoby fanów DBZ, autora anime czy też samo anime. Wady i zalety są moim zdaniem uczciwie wypunktowane, a każda recenzja jest poniekąd subiektywnym spojrzeniem na poddane ocenie dzieło.
Ale cóż, to tylko moja subiektywna opinia. Ja przynajmniej nikogo nie obrażam, natomiast ty obrażasz autorkę recenzji. O ironio, każdy rozsądny człowiek dostrzeże więcej obiektywizmu w przytoczonym fragmencie recenzji, niż w tym steku wyzwisk pod tytułem „DO AUTORA recenzji”.
zieew idę spać
krol anime DRAGON BALL
Anime legenda
8/10
ale Dragon Ball Z to po prostu anime mojego dzieciństwa i nie tylko . czasem mi się przypomina , zdarza mi się jejjeszcze włączyć i obejrzeć . wiem , że to dziwne . może jestem dziecinna . ale mimo mimo wszystko kocham <3 . pewnie nie jestem obiektywna , bywa .
Nie było to ani moje pierwsze, ani moje ostatnie anime – więc dlaczego pomijając ciągły wątek „nostalgii”, „wspomnień” itp. rzeczy, wciąż siedzi ono w mojej głowie, nie wspominajac o tym, że muzyka w tym anime jest mistrzostwem świata, gdzie w wiekszości scen człowiek dostaje gęsiej skórki? To anime ma sporo wad, ale cieszy mnie, że nie patrzyłem na nie tak surowym okiem, jakbym zaraz miał napisać recenzję, bo straciłbym całą magię tego, co dane mi było zobaczyć. Jedno jest pewne – saga Buu – moim zdaniem – wogóle nie powinna się pojawić, a anime to zostanie w pamięci niejednego fana anime.
recenzja: 3/10
Dragon ball Z: 8-/10 (8 za te wszystkie wieczory z DBZ)
Pozdrawiam!
...
Wole klimaty noir, ale probowalem obejrzec DBZ po namowach znajomego. Nie dalo rady. Nie ogladalem anime w dziecinstwie, wiec moze dlatego nie ocenilbym go wyzej niz 4+ albo 5/10. Nawet podczas walk myslalem o planie dnia, jakie zakupy zrobic itd. Na Shippuudenie tylko fillery budzily we mnie takie myslenie, a fillery z Naruto ocenilbym jeszcze nizej.
Z drugiej strony nie wiem, czy nie oceniasz go tylko i wylacznie przez sentyment – to wskazuje Twoj komentarz w nawiasie…
Może...
Re: Może...
Jeśli chodzi o kwestię „znania” to niekoniecznie trzeba oglądać całość (życia by nam nie starczyło na oglądnięcie samej „klasyki”), ale IMHO warto wiedzieć co i jak, chociażby po to, by w późniejszych produkcjach wyłapać nawiązania, parodie i polemiki. Popatrzmy choćby na klasykę kina- „Przeminęło z Wiatrem”, „Ben Hur” czy „Obywatel Kane” współczesnym widzom wydają się naiwne i przegadane, ale motywy z nich pojawiają się w kulturze dość często, by wiedzieć do czego nawiązują.
Re: Może...
Ja osobiście uważam za klasykę właśnie to, co się nie zestarzało i można to dalej oglądać z przyjemnością (jak powyższe tytuły). Z tego samego powodu Chaplin to dla mnie klasyka, bo można oglądać do dzisiaj, a Eisenstein już nie (kto zmęczył „Potiomkina” albo „Aleksandra Newskiego” ręka w górę!).
Czy z tego punktu widzenia DBZ, to klasyka? Z DBZ będzie ciężko, ale myślę, że taki DB Kai już tak, bo wycięli różne dłużyzny i ostatnią, najgorszą sagę.
Re: Może...
Klasyka gatunku to nie to co mi się ze staroci podoba, bo w ten sposób możemy wyłącznie przerzucać się tytułami, ale pozycje, które z jakiegoś powodu okazały się ważne dla jego rozwoju. Chaplin dla wielu jest też średnio oglądalny, ale nie można odmówić mu wkładu w rozwój kina. Można nie lubić Gwiezdnych Wojen, ale trudno zaprzeczyć, że gdyby nie one SF wyglądałoby zupełnie inaczej.
Dragon Ball jest klasyką anime, tak samo jak Astro Boy, Lady Oscar, prace Ikedy, czy pod pewnymi względami nawet Cream Lemon. Upowszechnił pewne kanony i stereotypy, oraz upowszechnił anime na zachodzie. Nie trzeba lubić, ale wypada wiedzieć o co chodzi.
Re: Może...
Miłego dnia
IKa
Re: Może...
tl;dr
nawet jesli ktos nie zna DBZ i chcialby sie cos o nim dowiedziec, to dziesieciostronicowy esej skutecznie go zniecheci.
ludzie, ogarnijcie.
Re: tl;dr
Re: tl;dr
Re: tl;dr
Re: tl;dr
Re: tl;dr
Re: tl;dr
Nie rozumiem
Kto się boi Son-Goku?
Taka charakterystyka Goku może pasowałaby do Dragon Ball Evolution, ale na pewno nie do Zetki. Jeśli ktoś równie intensywnie i wytrwale trenował, to tylko Vegeta. A scen z życia codziennego Goku było tak niewiele, że nawet nie sposób oceniać go pod tym kątem (był chyba tylko filer z robieniem prawa jazdy).
Nie będę oceniał, czy Goku zachowywał się dziecinnie jak na swój wiek w poprzedniej serii, ponieważ nie ona jest tematem tej recenzji. A co do Zetki… Goku ewidentnie jest dobroduszny, prostolinijny i brak mu ogłady, ale to akurat logiczne, biorąc pod uwagę historię jego dzieciństwa. Ale pomimo pewnych braków w inteligencji, Goku jest na swój sposób sprytny, żeby nie powiedzieć cwany. Zawsze stara się przechytrzyć przeciwnika i często mu się to udaje. Pisanie więc o jego głupocie czy niedorozwoju umysłowym jest WIELKIM nadużyciem.
Żywiołem Goku jest walka. Tylko to go interesuje, tylko w tym się sprawdza. Pozostałe aspekty życia po prostu go nie interesują. Goku to człowiek… przepraszam, Kosmiczny Wojownik o wąskiej specjalizacji – obijaniu mord swoich przeciwników. Taki japoński Tomasz Adamek… sprzed walki z Kliczką oczywiście ;P
Re: Kto się boi Son-Goku?
Jeśli chodzi o walkę to obijał mordy i nic poza tym. Trenują wszyscy, ale Goku mimo oczywistej głupoty musi zawsze uratować sytuację, bo tak i już. Sprytem wykazał się pod koniec sagi Freezera, a podanie przeciwnikowi magicznej fasolki, by ten zregenerował swoje siły w było mistrzowskim posunięciem strategicznym. Tej głupoty nie przepłaca życiem on i jego najbliżsi tylko dlatego, że plot armor ma jak stąd do Westeros.
Re: Kto się boi Son-Goku?
Ale widzę, że nie rozumiesz jednej rzeczy: to byli KOSMICZNI WOJOWNICY!!! (czytaj: sportowcy) Goku i Vegeta żyli tylko po to, żeby okładać się po gębach, a im silniejszy przeciwnik, tym większą mieli satysfakcję z pokonania go. Adrenalina, endorfiny te sprawy. kliknij: ukryte Goku uważał, że wyświadcza Gohanowi przysługę, pozwalając mu walczyć z Cellem w jego najsilniejszej postaci. Dopiero potem okazało się, że Gohan nie jest taki jak oni, nie lubi walczyć, nie lubi się bić. I właśnie wtedy Goku zrozumiał, że popełnił błąd, ale było już za późno… Możemy mówić, że zgubiłaby go pycha, próżność, pewność siebie (właściwie, to pewność syna), ale nie głupota jako taka. Podobnie rzecz się miała z Freezerem. Jemu też pozwolił się power‑upować, dokładnie z tego samego powodu.
Człowiek mentalności Kosmicznego Wojownika nie zrozumie :(
Re: Kto się boi Son-Goku?
Kulturą nakazującą walczyć można od biedy usprawiedliwić Vegetę, ale nie Goku, który jako dorosły dowiedział się, że istnieje i niewiele poza tym. Nie miał wspomnień, pozbawiono go charakterystycznych cech po to, by usprawiedliwiać pochodzeniem? Albo akwarium albo rybki na kolację.
Re: Kto się boi Son-Goku?
Re: Kto się boi Son-Goku?
Re: Kto się boi Son-Goku?
Re: Kto się boi Son-Goku?
Re: Kto się boi Son-Goku?
Re: Do recenzji
Ja tam zrozumiałem niedomówienia bez problemu. Porównań do DB, aż tak wiele nie zauważyłem.
Ogólnie udana recenzja, fajnie się czytało.
Re: Do recenzji
Porównanie do filmów Camerona miałoby sens, gdybym porównywała Dragon Ball Z i Dr. Slump. Tymczasem tak urażające Cię porównania (swoją drogą gdzie je masz) dotyczą błędów, które nie wynikły ze zmiany konwencji, ale zwyczajnej nieporadności- vide znikanie bohaterów i zwyczajne mieszanie wątków.
Styl pominę milczeniem, bo na absurdalne zarzuty z zasady nie odpowiadam.
Re: Do recenzji
Poza tym nadmiar ironii rzeczywiście powoduje pewien dysonans poznawczy, co do Twojej opinii na temat recenzowanego anime. Tym bardziej, że zawsze odżegnujesz się od przywiązywania większej wagi do wystawianej przez siebie oceny. Właściwie przez cały tekst jedziesz z DBZ jak z furą gnoju, by na koniec stwierdzić: „Bardzo dobrze, 3+" ;)
Re: Do recenzji
Re: Do recenzji
Re: Do recenzji
Re: Do recenzji
Re: Do recenzji
Sentyment
Pokemony biją Dragon Balla na głowę pod względem rozpoznawalności marki. W Polsce też tak swego czasu było, tylko teraz „prawdziwi fani anime” nie chcą przyznać się, że jako dzieciaki szaleli za Pokemonami właśnie.
W USA też się trzymają, może nie tak dobrze jak dawniej, ale wciąż wysoko. W Austrii i Niemczech dawno nie byłem, ale pamiętam, że jeszcze w 2003 roku były tam dość popularne, a sklepy (zwłaszcza te z zabawkami) wręcz przepchane były Pokemonami.
[link]
:)
Ode mnie 10/10, seria obejrzana trzykrotnie, do dziś czasem wygrzebię jedną z 52. płyt CD i odświeżę sobie któryś odcinek.
Francuski dubbing + polski lektor ftw.
A co do oceny- ludzie nie czepiajcie się, każdy ma prawo do własnego zdania i nie ma co się oburzać za to, że komuś się soundtrack nie podobał. Miał do tego prawo.
Poza tym lubię (głosy) francuskie, japońskie, niemieckie(dało się znieść) i hiszpańskie. Angielska wersja jest do dupy- beznadziejna muzyka i głosy paskudne.
Ach to niezapomniane "Je suis Vegeta!" :)
Re: Ach to niezapomniane "Je suis Vegeta!" :)
Uczył Marcin Marcina, a sam mądry jak trzcina
Wersja z RTL7 nie ma z wydaniami Amerykańskimi nic wspólnego. Puszczono u nas wersję francuską z polskim lektorem, w której wycięto może kilkanaście minut. W wersji wydanej USA cięcia ostatecznie wywaliły prawie dwadzieścia odcinków. Zmieniono ścieżkę dźwiękową, wprowadzono celowe zmiany w skrypcie. Sio mi na Daizex się doedukować a nie pisać co się komuś kojarzy.
Co do angielskiedo dubbingu- który macie na myśli? Zapewne Funimation, ale był też Ocean, a w UK Big Green.
Re: Uczył Marcin Marcina, a sam mądry jak trzcina
Re: Uczył Marcin Marcina, a sam mądry jak trzcina
Natomiast jedynym zgrzytem w japońskim orygnale może być fakt, że Goku dalej mówi głosem dziecka, czyli właściwie kobiety. Na początku strasznie mnie to irytowało. Z czasem się do tego przyzwyczaiłem. A teraz nie wiem, czy tak nie jest lepiej. Goku ma dość dziecinną mentalność i ten głos do niej pasuje. Z drugiej strony ci „europejscy”, męscy seiyu brzmieli dumnie, szlachetnie i inteligentnie. Może nawet zbyt inteligentnie jak na bohatera, który notorycznie pozwala uchodzić z życiem swoim śmiertelnym wrogom ;P
klasyk, klasyk a ocena? :/
p.s. Db to niegdyś moje 2 życie:D
Re: klasyk, klasyk a ocena? :/
Re: klasyk, klasyk a ocena? :/
p.s. Db to niegdyś moje 2 życie:D”
Kurde masz w 100% racje trzeba bylo dac jeszcze same 3/10 to pewnie by bylo obiektywne, a teraz za wyzona ocena..
To anime godne polecenia i klasyka 11/10
Klasyk
Re: Klasyk
Re: Klasyk
I nie unoś się tak, że ktoś wyraził swoje zdanie. Ja nie komentuje wypowiedzi innych na żadnych forach, bo wtedy najczęściej robi się jatka jak w wiejskiej mordowni. Radko też czynię wycieczki osobiste bo to już na pewno dobrze nie świadczy o kulturze osobistej.
To tyle w temacie, który uznaję za zakończony.
No hard feelings.
Re: Klasyk
Re: Klasyk
W o to porównanie zwłaszcza Mozart pewnie się nie obrazi, bo chłop tworzył muzykę nie do słuchania na klęczkach, a właśnie dla rozrywki. Swoją drogą do scen z Freezerem znakomicie pasuje „Symfonia Praska”.
Shun‑Shun trochę przesadza, ale ma rację jeśli odniesiemy jego wypowiedź do osób zajmujących się historią animacji. Tak jak tamci wpłynęli na muzykę, tak Dragon Ball wpłynął na całokształt animacji.
Najlepsza!
DBZ *.*
I według mnie najlepsza seria DB ;3
Za soundtrack 3 ?! WTF?!
Totalnie nie kapuję dlaczego ;]
Klasyk jak dla mnie 10/10 ^.^
Bardzo dobre
Wycięto informację o nielegalnych źródłach.
Morg
najdluzsza
Ocena
P.S.: Jak coś to ten nick używam najczęściej.
Klasyk
Poza tym epickie momenty takie jak kliknij: ukryte pierwsza przemiana Goku w ssj, przemiana Gohana w ssj2, pokonanie Cella, wyznanie Vegety. Do dzisiaj uważam, DBZ za jeden z lepszych soundtracków. Myślę, ze nawet jeśli to anime wyszło by teraz, miało by spore szanse odnieść taki sam sukces jak kilkadziesiąt lat temu. W przypadku Kai to zupełnie inna sprawa – brak fillerów to plus, ale brak tamtego soundtracka, ehh..
Btw. jak można było w tej serii dać 3/10 za soundtrack?! Słyszałam w innych anime gorszą muzykę, a ocenę mieli wyższą! Zdecydowanie się nie zgadzam!
Sama muzyka do powtórek już nadaje klimatu!
Scalono.
Morg
rawr
Kochane mordobicie
To chyba jedyne anime z RTL7, które wytrzymało dla mnie próbę czasu, a właściwie uwielbiam do tej pory jeden jego fragment- saga Freezera (trzymajmy się polskich nazw). Już potężni, ale jeszcze nie przeładowane Mary Sue przeciwko jednemu z najlepszych czarnych charakterów w historii. Chyba tylko w tym jednym wypadku napiszę: oglądajcie z dobrymi napisami, względnie po niemiecku. Polsko‑francuski Freezer jest wyprany z charakteru. Amerykański to histeryk o słownictwie i manierach żula. Niewiele zostało z japońskiego arystokraty, grzecznego do granic ironii, pewnego swojej potęgi, ale jednocześnie prawdziwie paranoicznego.
Potem mamy Tronka z Przyszłości, który ciągnie kolejną sagę, trzecia to lot koszący.
Wspomnę jeszcze o wersjach, które widziałam.
Niemiecka- nagrać, spatefonować, zachować
Polska- w miarę wierny obraz (wycięte chyba kilka minut), ale tłumaczona chyba „na głuchy telefon”, co w połączeniu z lektorem wykastrowało wszystkie postacie.
Amerykańska- ma oddzielny wpis na myanimelist i słusznie. Z jednego odcinka sklejano dwa, nadpisywano dialogi (tu ma źródło większość fanowskich „mitów”),wiele głosów drapie uszy, muzyka inna (czemu?) ale nie jest źle. Przyjemnie obejrzeć dla odmiany.
Re: Kochane mordobicie
Re: Brak słów
ANime 10/10 Ponieważ to jest anime w którym wady stają się zaletami i tworzą niepowtarzalny klimat.
Czegoś takiego nie da się powtórzyć.
Re: Brak słów
Rzeczywiście nie ma o co robić problemu. Jakoś tak się zagapiłam i myślałam że twój komentarz jest odpowiedzią do mojego a ja głupia piszę jakieś bzdury więc jakby co to sorry
Scalono. Moderacja.
Re: Brak słów
xd
xxx
W samej Japonii powstaję przecież teraz DB KAI, a tego by przecież nie robili, gdyby nie miliony fanów na całym świecie…
Ile to już lat minęło? Nieważne, ale ludzie nadal wierzą, rozmawiają i chwalą się że widzieli DB AF, pomimo iż wiedzą że są ku temu minimalne szansę…
Zauważmy, ze naprawdę niewiele jest anim, które wzbudzają takie emocję, jak DB. A już na pewno jedynie NGE w tyle lat po premierze nadal gości w zbiorowej świadomości ludzkiej, co DB.
Re: xxx
i ma lepszą grafikę a pozatym Goku jest
starszy i słodszy ^^
Do tego pojawia się pogrom nowych, interesujących
postaci no i tworzą się parki.
Jest więcej akcji i więcej humoru ^
dragon ball z
Ci, co kochają DBZ...
Jako 15‑to letni chłopak(prawie 16‑to letni ^^) uważam, że powinniście się przerzucić z DB na coś z „wyższej półki”. :) Romanse, dramaty, komedie, horrory itp., a nie jakieś „Ka‑Me‑Ha‑Me‑Ha”...
Takie jest moje zdanie… :)
dragon ball z
Songa i Vegetę.Dzisiejsze bajki nie dorastają Dragon Ball to pięt.Ci, którzy wymyślili to anime
Brawo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.
lol
Dragon Ball
Naruto czy Bleach nie wytrzymują porównania z Dragon Ballem – oczywiście po wzięciu pewnej poprawki na różnice w latach produkcji.I to tyle o innych seriach.
DB to jest absolutna klasyka, chociaż seria ma niewątpliwe wady, to społeczność m&a bardzo wiele jej zawdzięcza. Co ja mówię, z pewnością gdyby nie DB nie bylibyśmy tacy liczni, gdybym nie poznał tego anime, wątpię że teraz pisał bym ten komentarz.
Seria się postarzała – ale jak dla mnie nadal jest wspaniała, humor, walki, postaci – to wszystko czyni tę serię nadal atrakcyjną, mimo że ma już ładnych parę latek, a i ja w sumie 10 lat już skończyłem jakiś czas temu. A takie błędy, które w przypadku innych serii były by rażące, tutaj wcale takie nie są. Praktyczny brak fabuły – to kompletnie nie przeszkadza, długi walki – to jest zaleta, nie można tu mówić o takich konkretnych zapychaczach, a nawet jeśli już się jakieś pojawiają to są miłe i przyjemne.
Nie wiem czy za 10 lat będę pamiętał o takim Naruto, ale jestem pewny, że Dragon Ball'a nigdy nie zapomnę i wrócę do tej serii jeszcze nie raz, chociażby żeby pooglądać sobie fragmenty.
Porównywać DB do Naruto czy Bleacha... Tja...
Po pierwsze, porównywanie serii, która przestała się ukazywać 10 lat temu (licząc wszystkie części) do produkcji najnowszych (naruto i bleach) ma taki sam sens, jak prównywanie komputerów sprzed 10 lat, do najnowszych PC‑tów, czy też porównywanie najnowszych samochodów wyscigowych, do tych starych…
Teraz to łatwo jechać na DB, kiedy ukazały się produkcje ładniejsze, logiczniejsze, bardziej trzymające w napięciu, itp, itd, ale koniec końców, nie znam osoby, która nie oglądałaby Db z wypiekami na twarzy.
No i długość serii. 291 odcinków samego DB Z. A ile z tego zapychaczy, które są plagą Naruto? z pięć? A w takiej dawce zapychacze są nie dość że znosne, to jeszcze smaczne… Bo taki Naruto obecnie ma 295 odcinków, ale ponad 80 to zapychacze, więc jeno 215. Więc, gdyby DB nie był serią genialną, wspaniałą i niesamowitą, byłaby tworzona przez tak długi czas?
Re: Porównywać DB do Naruto czy Bleacha... Tja...
Zasadniczo z całokształtem opinii to się zgadzam, ale z tymi zapychaczami to lekka pomyłka, owszem nie były one tak rażąco beznadziejne jak w naruto czy bleachu, ale jakby policzyć to było ich naprawdę sporo w każdej sadze, powiedziałbym ze może i ponad 50 odcinków :P
Legenda...
Zaryzykuje jednak stwierdzenie, które wg mnie jest całkowicie słuszne. Gdyby nie DB, anime poza Japonią interesowałoby tylko baaardzo wąska grupe ludzi. To DB sprawił, że ludzie nawet o wiele starsi niż np. 12 lat, kiedy się „wyrasta” z bajek, dalej je ogląda.
Bo bajki to anime, a anime to DB.
Tak to już jest
Jest to jedno z tych anime, które można kochać, można nienawidzić, ale trudno przejść koło niego obojętnie. Nie posiada jakiejś super fabuły, ma straszne dłużyzny, jest schematyczne do bólu mózgu itd. a jednak większość osób obejrzała je w całości i polubiła, bądź znienawidziła. Taki to już urok. To jest taka animowa wersja „Mody na sukces” każda szanująca się kura domowa to ogląda :D.
A tak na poważnie, kamień milowy na polskim rynku anime (choć szkoda, że wielu, który na DB zaczęli, na nim też skończyli), ma wiele wad i z pewnością nie jest pozycją wybitną, ale z racji swojego wkładu, nie można go nie docenić.
Ja osobiście jednak chyba nie dałabym rady obejrzeć go w całości po raz drugi. ;)
db
Komentarz
Obiektywna recenzja.
hiehie
Pozdrowienia dla redakcji
hm
Re: hm
Fakt anime to przyczyniło się do wzrostu oglądalności anime w Polsce za co ma u mnie + i jako taki szacun.
Jednak osoba oglądająca anime dostatecznie długo wie że są pozycje lepsze a również są klasykami.
Mzyka/udźwiękowienie w tym anime jest średnie, nawet jak na te czasy. ocena: 4
Graficznie bez rewelacji jednak charakterystyczna.
ocena 5+
Postaci Jest od groma i nawet są i ciekawe jednaki tak bez rewelacji. ocena 6
Fabuła była naciągana oczywiste zakończenia i zwroty akcji. ocena 5
ogólne masakryczne długi przeciętniak dla mas
ocena ogólna 5+ (dla fanów 6+)
Re: hm
Tylko, że zapoczątkował trend na tego rodzaju rozrywki dla mas, Bleach, Naruto, Mar Heaven, Beat the Vandel Buster… lista anime, w których ściągnięto pomysły od Toriyamy jest długa , dlatego może zostać uznany za „kultowy” mimo, że do bycia arcydziełem sporo mu brakuje :).
Re: hm
Najlepsza
Re: Najlepsza
Re: Najlepsza
Po drugie, ilość fanów, bądź zwolenników nie musi świadczyć o jakości produktu. Czy to, że gazeta „Fakt” sprzedaje sie w 500 tys. egzemplarzy oznacza, że jest dobrym, rzetelnym pismem? Nie sądzę.
Po trzecie, to, że anime jest kultowe, a także miało ogromny wkład w rozwój polskiego fandomu nie znaczy, że nie można go krytykować. Podobną rolę dla środowiska fanów M&A w Polsce odegrają w najbliższych latach prawdopodobnie takie produkcje jak Shaman King i Naruto, co nie oznacza przecież, iż nie można im wytykać konkretnych błędów.
DBZ
dbz
Re: dbz
Recenzent wystawił DBZ ocenę 6/10 a nie 3/5 .
Ocena 6 oznacza ni mniej ni więcej jak: niezłe, niezłe… lecz do czołówki wciąż daleko. Ilość zalet i wad mniej więcej się równoważy, dlatego seria jest już warta uwagi – lecz to jeszcze nie „to”.
Na więcej DB nie zasługuje.
Songo i Vegeta i Frezer
xD
Flaki w oleju
Songo się leje
Songo z kimś tam gada
Songo się napier****
I tak przez te kilkaset odcinków. Najgorsze anime jakie oglądałem, a obejrzałem ich już naprawdę wiele bowiem interesuje się anime już z 10 lat.
Pewnie wszyscy wystawiają 10 bo to ich pierwsze anime i w wieku dziecięcym bardzo chcieli popatrzeć jak ktoś się bije, a w Misiu Uszatku nie zaznali takich emocji. No cóż trudno się mówi. Są różne gusta. Jak dla mnie nie ma nic gorszego od serii DB.
Re: Flaki w oleju
Re: Flaki w oleju
a) jestem fanem
b) wrogiem
serii więc nie będe walczył ze samym sobą bo się porąbę na kawałki :)
Re: Flaki w oleju
nieśmiertelny
Recenzent do piachu
DB su................ cks :P
Re: DB su................ cks :P
Czemu? Bo to wszystko wzięło się właśnie od Dragon Ball'a! Tak! To wszystko idzie schematycznie. Wciąż i wciąż ten sam, jeden schemat. Główny bohater żyje by walczyć. I tyle.
Pozdrawiam,
Iraya
Nie takie złe
moja mysl
potem te ssj sa za duze w Z byle ssj2 zandzi a w GT ssj4 se nie daje rady
Ale bajka zajefajna i musze powiedziec ze naprawde trzeba miec wiencej niz 11 lat
....