x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
To nie jest klasyczne mieszczące się w ślicznych ramkach anime. Niby trójkąt, ale nie do końca. Akcja anime nie rozwleka się, właściwie to biegnie, mknie i sunie, nie zważając na łamanie konwencji. Nudy się nie uświadczy, tyle że najpierw należy zaznajomić się z ogólnym zamysłem – pierwsze 2/3 odc. Potem leci z prędkością światła, a równocześnie tyle się dzieje, że odcinki wydają się niespodziewanie długie…
Odnoszę wrażenie, że z początku odbiorca musi się przyzwyczaja do sposobu przekazu treści w tym anime. Niemniej jak się odmienność zaakceptuje to zauważa się, że owa „dziwność” nadaje całości charakteru. Moje serce pozycja poruszyła. Strasznie żałuje, że to tylko 12 odc. Po obejrzeniu 9 odc z przerażeniem czekam na kolejne jako, że obawiam się rozwoju wydarzeń.
To anime jest okropne, brzydkie jak noc, drama strasznie sztuczna, bohaterowie zachowują się jak 5 latki i tylko irytują, jedyną zaletą są koncerty z dobrymi kawałkami. Gdyby się skupili na muzyce, to byłby naprawdę tytuł wart uwagi.
A
Easnadh
19.04.2017 16:41 Było źle. Ale zawsze może być gorzej...
No i okazało się, że odcinek 2 był jeszcze gorszy od 1, bo do LALALALA doszło „Twinkle twinkle little star” śpiewane od rana do nocy. Zastanawiam się, czemu nikt z dorosłych nie zwrócił gówniarzom uwagi, że drą ryja i przeszkadzają, zwłaszcza w tłumie podziwiającym sztuczne ognie.
Jak musi to świadczyć o anime muzycznym, że najbardziej bym chciała, żeby przestali śpiewać?
To LALALALA to chyba największy błąd tej serii. Bo chociaż piosenka na samym końcu nawet mi się spodobała (słowa, oszczędna „animacja” i poza głównej bohaterki przypominały mi niektóre vocaloidowe piosenki), to i tak było już za późno, jako że po wielokrotnym przymusowym odsłuchaniu tego LALALALA zdążyłam już i tak na amen znienawidzić bohaterkę i jej głos.
Ha, ha, ha, ha… A ja tu się zastanawiałam jakiż to niesamowity głos dadzą Nino… Bo w madze był opisany jako niesamowicie przeszywający i niezwykle emocjonalny, a przy tym faktycznie ładny. A tutaj… cóż. Z j‑popowych piosenkarek, które występowały w muzycznych anime najbardziej podobał mi się głos Olivii Lufkin, która w wersji na żywo brzmiała nieco… surowo, ale naprawdę dobrze. Nie żeby Saori Hayami miała brzydki głos. Nie, nie. Tylko jak na to, co opisywała autorka, a co pokazało anime, to okazał się on zbyt przecięty. Cóż, błogosławione niech będzie medium papierowe, którego opis słowny czy obrazki pozostawia spore pole do popisu dla wyobraźni odbiory. Bo ta od anime dostała cegłą w łeb. Fukumenkei Noise to opowiastka jakich wiele – bardzo typowa dla gatunku, szalenie przedramatyzowana i teatralna, ale mająca szansę zachęcić tłem muzycznym. A tak to… Niewiele tu pozostaje. Nie żebym spodziewała się czegoś nadzwyczajnego, ale miło było przez chwilę pomyśleć, że jakimś cudem te wszystkie występy okażą się choć odrobinę tak elektryzujące, jak wyobrażała je sobie mangaczka. Ups?
Po 9 odc
Odnoszę wrażenie, że z początku odbiorca musi się przyzwyczaja do sposobu przekazu treści w tym anime. Niemniej jak się odmienność zaakceptuje to zauważa się, że owa „dziwność” nadaje całości charakteru. Moje serce pozycja poruszyła. Strasznie żałuje, że to tylko 12 odc. Po obejrzeniu 9 odc z przerażeniem czekam na kolejne jako, że obawiam się rozwoju wydarzeń.
Re: Po 9 odc
Było źle. Ale zawsze może być gorzej...
Jak musi to świadczyć o anime muzycznym, że najbardziej bym chciała, żeby przestali śpiewać?
No drugiej Nany z tego nie będzie…