x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Po 6 odcinku.
Dobre
Na razie nieźle.
Przede wszystkim – i to jest najważniejsze – choć w obsadzie dominują bisze wcale nie mam ochoty ich zatłuc. Ogólnie nie przepadam za obecnymi biszowymi schematami, zwłaszcza tymi oziębłymi, mrocznymi, dzieciakowymi, dziewczyńskimi… i ogólnie większością. Po prostu współcześni bisze w anime są dla mnie odpychający, brakuje mi poziomu znanego z Ourana na przykład. Temu też tak późno sięgnęłam po Kabukibu, ale ponieważ od zapowiedzi mnie to kusiło, to ostatecznie spróbowałam… i nie mogę się zgodzić, że bohaterowie są takimi typowymi „chodzącymi kliszami”. Owszem, ich kreacja generalna oparta jest o różne schematy i bynajmniej nie ma tu żadnych skomplikowanych osobowości. Ale jednocześnie każdy z tego schematu się trochę wymyka, co chyba najlepiej widać po głównym bohaterze. Choć jest on napaleńcem, który chce zwerbować nowych członków do (nieistniejącego jeszcze) klubu, to zachowuje się nadzwyczaj normalnie. To nie jest tak, że tylko wrzeszczy „dołącz do mojego klubu!”, ale tak zwyczajnie próbuje przekonać owych potencjalnych kandydatów do dołączenia. I jak ktoś mu odpowiada jakąś niemiłą uwagę, to nie stara się na niego rzucić, bo jakżeż on śmiał obrazić jego ukochane kabuki. Oczywiście, to wszystko są detale, ale właśnie na takich detalach widać, czy bohater jest typową kalką, czy jednak ma w sobie ciut indywidualnej osobowości. I tutaj przychylałabym się raczej w tę drugą stronę.
Na samym kabuki się specjalnie nie znam, natomiast podoba mi się sposób przedstawienia go, bo dobrze licuje ze sposobem, w jaki podchodzi do tego bohater. Na zasadzie – owszem, wiemy, że to sztuka z bogatą tradycją, ale nie znaczy to równocześnie, że musi być ona niedostępna (na zasadzie bycia czymś niezrozumiałym) osobom, które się na niej nie znają. W końcu służy ona przede wszystkim rozrywce.
Jestem na razie po dwóch odcinkach, ale mi się podoba. Ot, takie szkolne okruszki ze standardową historyjką o klubie, które wyróżniać ma niecodzienna tematyka, czyli kabuki. I jak na taką historię, jest to na razie naprawdę dobrze zrealizowane. Plus też za to, że obsada jest mieszana i nie składa się tylko z przedstawicieli jednej płci (a niestety tego typu serii jest niewiele).
Re: Na razie nieźle.
Tym bardziej, że samo kabuki zaczynało jako teatr dla zwyczajnych ludzi co też bohater podkreśla i stara się do owych korzeni wracać :)
Kabuki for dummies
Nie odważę się powiedzieć, że ktoś uznał, że na sztuki tradycyjne w anime jest teraz większe branie i postanowił (jak najmniejszym kosztem) pojechać na popularności rakugo shinjuu, nie odważę się.
po prostu sobie pomyślę…
Przyjemny pierwszy odcinek
Po 1 epku
1. Nie no, to było tak bardzo średnie graficznie, a momentami wręcz brzydkie! Ugh.
2. Klisze, klisze wszędzie! Każdy, każdziusieńki bohater jest chodzącą kliszą. Najśmieszniejsza chyba była ta nieznana „mhrrrrrrroczna przeszłość” genialnego tancerza z aktualnie obitym ryjem – przedstawiona całkiem na poważnie. Poczułam się, jakbym czytała jakąś mangę z końcówki ery Showa xD
3. Opening zabija. Ale to nic, bo ending zabija bardziej (⌣_⌣”)
Cóż, zobaczymy, czy przetrwam 2 odcinek.