x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Pamiętam z lat 90 taki serek o nazwie „Sekret mnicha”, do którego nazwy złośliwie rymowało się "...to straszna kicha”. Idealnie pasowałoby za opis tego anime, nieprawdaż?
Swoją drogą, bohaterka wylądowała między młotem a kowadłem, bo wygląda na to, że mamusia jest nader bezpruderyjna. Serio, jeszcze im trójkącik zaproponuje, aby wyleczyć z nieśmiałości…
Dobra, to ja już nie kminię. To on jest mnichem i ma celibat czy nie? Rodzice chcą, żeby znalazł sobie babę i mieszkają w świątyni razem z nim? Albo czegoś nie łapię, ale sami twórcy już się pogubili…
Niemniej, wychodzi na to, że nasz mniszek to księżulo‑zboczulo, który sukcesywnie dobiera się do niewinnej niczym lelija bohaterki.
Mnie się wydaje, że oni tam mogą normalnie się żenić. A całe to zdziwienie bohaterki wynika z, nie wiem, fascynacji twórców zachodnią kulturą i clibatem cheścijańskich kapłanów? Bo to taki zakazany owoc iwojgle.
Aczkolwiek mogę się mylić, bo nigdy się jakoś religijnymi aspektami Japonii nie interesowałam.
Jak się okazało (źródło: Enevi), o ile buddyzm generalnie zobowiązuje mnichów do celibatu, to w Japonii, na skutek synkretyzmu religijnego, to bardziej zalecenie niż obowiązek, co wynika zapewne z wpływów shinto. W japońskiej odmianie buddyzmu też mamy sytuacje, kiedy świątynie, podobnie jak w shinto, robią się rodzinnym biznesem i o to zapewne chodzi właśnie rodzicom naszego mnicha.
Tak sobie wyobrażam, jak w openingu bohaterka śpiewa rozanielonym głosem starą piosenkę Kukiza z tekstem „O szczęście niepojęte, ksiądz sam odwiedza mnie!”.
Ta cenzura była taka subtelna… Muszę obejrzeć odcinek bez, myślę, że różnica będzie znacząca dla mojego odbioru tego anime.
Nie wiem, czym ten tytuł jest. Jako anime (coś w stylu DiaLo, bo protagonistka jednak istnieje, nie jest nią widz) wypada tragicznie słabo (duh…). Jako erotyczne pseudo‑słuchowisko dla płci pięknej jest gorsze od „Makura no Danshi” (a myślałam, że się nie da). Właściwie pod względem animacji też jest bardziej statyczne niż „Makura no Danshi” (a też myślałam, że się nie da). Generalnie jeśli jest więc reklamą, to wypada słabiej niż bardzo słabe „Makura no Danshi”. Nie ogarniam, co to jest – ale będę oglądać, bo jest krótko i fazowo.
Aczkolwiek wiele bym dała, żeby nowe odcinki na świeżo oglądać z jakimś redakcyjnym Jenotem. Evil, wsiadaj do auta, zgarniaj po drodze moshi i Meru, i przybywaj! xD
A
kaczuszka
8.04.2017 11:38
Jeszcze nie wiem, czy to już bardziej masochizm czy jeszcze guilty pleasure, ale obejrzę. Zawiodło mnie, że seksowny łysy mnich wcale nie jest taki seksowny, jak to zapowiadano, no ale dla scen jak z hentaia zostanę :/
Nie no, wiadomo, że to porn, ale jednak hentaje mają zwykle jakieś wprowadzenie fabularne, a tu nawet o to się specjalnie nie postarali.
Najbardziej mnie bawi, że seria ma mieć kilka wersji, z różnym stopniem cenzury :)
A
Conquest
4.04.2017 00:20 Pierwszy odcinek: Ostry mnich
To szoł nie zamierza oszukiwać i od początku jest bardzo ostre. Nie mam co do niego żadnych oczekiwań, ale podczas seansu było bardzo zabawnie. Skuszę się na kolejne odcinki, zwłaszcza, że są krótkie, więc nie będzie mi szkoda czasu na taką głupotkę.
Nieciekawy ten pierwszy odcinek. Bohaterka bardziej drewniana niż deska z tartaku a bohater pewnie miał być przystojny ale chce mi się śmiać jak widzę jego łysinę (sam nie wiem dlaczego). W założeniu miało pewnie być romantycznie, namiętnie czy erotycznie a wyszło trochę jak praca w konkursie „Słabe hentai zrobione tanim kosztem”. Zobaczę jednak więcej bo po pierwsze to ma tylko cztery minuty na odcinek, po drugie czemuś trzeba wystawiać te niskie oceny i po trzecie, zastanawiam się czy w dalszych odcinkach rzeczywiście pokażą coś bardziej niecenzuralnego czy skupią się na „seksie domyślnym”: bohaterowie sugerują, że coś robią ale widzowi pokazują tylko to co teraz, czyli bohaterkę w bieliźnie i całowanie.
Swoją drogą, bohaterka wylądowała między młotem a kowadłem, bo wygląda na to, że mamusia jest nader bezpruderyjna. Serio, jeszcze im trójkącik zaproponuje, aby wyleczyć z nieśmiałości…
Niemniej, wychodzi na to, że nasz mniszek to księżulo‑zboczulo, który sukcesywnie dobiera się do niewinnej niczym lelija bohaterki.
Aczkolwiek mogę się mylić, bo nigdy się jakoś religijnymi aspektami Japonii nie interesowałam.
ʅฺ(・ω・。)ʃฺ??
Nie wiem, czym ten tytuł jest. Jako anime (coś w stylu DiaLo, bo protagonistka jednak istnieje, nie jest nią widz) wypada tragicznie słabo (duh…). Jako erotyczne pseudo‑słuchowisko dla płci pięknej jest gorsze od „Makura no Danshi” (a myślałam, że się nie da). Właściwie pod względem animacji też jest bardziej statyczne niż „Makura no Danshi” (a też myślałam, że się nie da). Generalnie jeśli jest więc reklamą, to wypada słabiej niż bardzo słabe „Makura no Danshi”. Nie ogarniam, co to jest – ale będę oglądać, bo jest krótko i fazowo.
Aczkolwiek wiele bym dała, żeby nowe odcinki na świeżo oglądać z jakimś redakcyjnym Jenotem. Evil, wsiadaj do auta, zgarniaj po drodze moshi i Meru, i przybywaj! xD
Śmieszne to było. Zwłaszcza ta plansza na samym końcu z MAJI 1000% sexy łysym biszem.
Najbardziej mnie bawi, że seria ma mieć kilka wersji, z różnym stopniem cenzury :)
Pierwszy odcinek: Ostry mnich
Nudne noce z mnichem