Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,67

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 71
Średnia: 6,28
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: dothackers

Wylosuj ponownieTop 10

.hack//Roots

zrzutka

Anime w świecie gry MMORPG, czyli po prostu kolejny .hack.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W roku 2015 siedzibę firmy CC Corp., twórców The World, najbardziej kasowego MMORPGa wszech czasów, zniszczyły płomienie, a wszystkie serwery zostały zamknięte. Rok później jednak powstała kontynuacja gry – The World: R2.

Akcja anime rozpoczyna się, kiedy główny bohater – typowy nowicjusz, grający pod nickiem Haseo, pada ofiarą PKerów, czyli po prostu graczy, którzy parają się zabijaniem innych dla czystej przyjemności. Pomocy udziela mu Ovan, zwierzchnik „Twilight Brigade” – gildii poszukującej tajemniczego Key of the Twilight. Nikt do końca nie wie, jak ów klucz funkcjonuje – wiadomo jedynie, że to przedmiot, który działa wbrew zasadom gry. Jeśli chcecie dowiedzieć się, czy bohaterom uda się odnaleźć klucz – obejrzyjcie anime. Jeśli jednak przeżyjecie bez owej wiedzy, radzę trzymać się od .hack//Roots możliwie jak najdalej, gdyż potrzeba bardzo dużej dozy samozaparcia, by dotrwać do końca.

Seria ta jest kolejną po .hack//SIGN, .hack//LIMINALITY i .hack//Legend of the Twilight Bracelet częścią projektu .hack. Zalicza się do niego również siedem gier, kilka mang oraz opowiadania. Tutaj powiązanie anime z grą jest inne niż w przypadku nudnawego .hack//SIGN, który był po prostu prequelem – jego bohaterowie nie pojawiali się w grze. Fabuła .hack//Roots jest rozwinięciem tego, co w .hack//G.U. (pierwszej z nowego cyklu gier) streszcza się pod napisem „8 months later”. Prawdopodobnie celem anime było uzasadnienie zachowania Haseo oraz dostarczenie informacji o postaciach pobocznych. Niestety w praktyce jedno i drugie wypada bardzo blado…

Dzieje się tak, gdyż seria za bardzo przypomina .hack//SIGN – składa się w znacznej mierze z nużących dialogów, z których tak naprawdę zazwyczaj nic nie wynika. Akcja przyspiesza sporadycznie, a walki trwają zwykle kilka sekund i sprowadzają się do paru szybkich ujęć oraz znikającego w rozbłysku potwora lub padającego na ziemię martwego gracza. Fajerwerków raczej nie sposób uświadczyć. O ile jednak w .hack//SIGN, który w zamyśle autorów miał być melancholijny, a brak polotu wyszedł „przypadkiem”, bohaterem jest zagubione dziecko (jakim był Tsukasa), o tyle tutaj główną rolę gra przepełniony negatywnymi emocjami PKK (Player Killer Killer) Haseo. Co ciekawe, najbardziej antypatyczny jest chyba w wersji „gniewnej”, kiedy jego wrodzona aspołeczność jeszcze się nasila.

Jeśli mowa o postaciach, należałoby zaznaczyć, że część jest ciekawie zaprojektowana – i w sumie na tym kończą się ich zalety. Bo jak tu polubić wiecznie ponurego Haseo, którego kwestie w dialogach sprowadzają się zwykle do odburknięć, albo Tabby, mającą nieproporcjonalnie wielki biust i sposób myślenia małego dziecka? Praktycznie wszystkie postacie w jakiś sposób mnie denerwowały, a to zły znak, jako że zwykle przywiązuję się do bohaterów oglądanej serii.

Kreska przynajmniej pozbawiona jest poważniejszych błędów, choć zdarza się, że twarze i sylwetki postaci wydają się minimalnie zniekształcone, a osoby w tle wyglądają identycznie. Jeśli natomiast ktoś miał nadzieję na powtórkę genialnego soundtracka z .hack//SIGN, zawiedzie się na całej linii. Nie uświadczymy tu m.in. prawie żadnych piosenek, a ścieżka dźwiękowa jest zwyczajnie nijaka. Poza rozbrzmiewającym co jakiś czas denerwującym wokalem, który pasuje raczej do opery, usłyszymy kilka lepszych utworów (w tym bardzo dobry ending), ale większość po prostu „jest” i niewiele więcej można o niej powiedzieć.

Zaznaczam, że po .hack//Roots spodziewałem się bardzo wiele, a praktycznie żadne z moich oczekiwań nie zostało spełnione. Liczyłem na to, że autorzy. nauczeni na błędach .hack//SIGN, przy którym można było bez większych problemów zasnąć, obudzić się i nie stracić nic z fabuły, poszli po rozum do głowy i stworzą teraz coś godnego oryginalnej idei anime w świecie MMO. Stało się wręcz odwrotnie – pozbawienie serii praktycznie jedynego chwalonego przez wszystkich elementu, czyli mistrzowskiej muzyki, sprawiło, że .hack//Roots jest niekończącym się ciągiem dialogów i często niezrozumiałych zachowań bohaterów. Co ciekawe, gra, której uzupełnieniem jest to anime, bardzo dobrze radzi sobie np. z przedstawieniem Haseo jako aspołecznego typa, nie pozbawiając go przy tym umiejętności normalnego prowadzenia dialogu – dodano tam bowiem humor, który dobrze kontrastuje z jego postawą. Autorzy projektu .hack nie popisali się – mam szczerą nadzieję, że nie będą starali się po raz kolejny wykorzystywać tego uniwersum w tak nieumiejętny sposób, gdyż jest to wyłącznie marnotrawienie ciekawego pomysłu.

Na koniec dodam jeszcze, że seria nie tworzy zamkniętej historii, jak choćby .hack//SIGN. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak potoczą się losy Haseo i pozostałych bohaterów, musicie przejść trzy gry, z których pierwsza – .hack//G.U. – została wydana w USA w październiku 2006 r.

Keii, 5 listopada 2006

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual, Bee Train
Autor: .hack Conglomerate
Projekt: Satoshi Oosawa, Yoshiyuki Sadamoto
Reżyser: Kouichi Mashimo
Scenariusz: Tatsuya Hamazaki
Muzyka: Ali Project