Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 22
Średnia: 7,05
σ=1,87

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tenshi no 3P!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2017
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 天使の3P!
Postaci: Artyści, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Trochę muzyki, trochę sensu, dużo słodkich małolat pod różnymi kątami.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kyou Nukui powinien być zwykłym uczniem liceum, ale zamiast tego jest na najlepszej drodze do zostania hikikomori – wprawdzie na razie jeszcze opuszcza swój pokój, ale do szkoły nie chodzi i stara się mieć możliwie jak najmniejszy kontakt z innymi ludźmi. Czas wypełnia mu komponowanie i miksowanie muzyki, którą następnie publikuje w internecie. Jego monotonną codzienność przerywa pewnego dnia e­‑mail od nadawcy tajemniczego, ale posługującego się tak formalnym językiem, że zdaniem Kyou musi to być osoba dobrze już dorosła. Nadawca ten zachwyca się jego muzyką, w szczególności zaś nowym utworem, który – co istotne – Kyou wrzucił do sieci anonimowo, nie pod zwykłym nickiem. Proponuje także spotkanie, na które chłopak po namyśle się zgadza. I tak oto następnego dnia staje oko w oko z dziewuszką w wieku podstawówkowym. Reakcja bohatera na słodką małolatę (a nawet trzy, bo panienka zabrała przyjaciółki jako wsparcie moralne) jest prawidłowa: wycofać się jak najszybciej, zanim ktoś zacznie się interesować, czego licealista chce od dziesięciolatki. Dzieci bywają jednak zdumiewająco ogarnięte, więc jeden mały szantaż później Kyou idzie grzecznie z całą trójką… Do ukrytego w podziemiach niedużego kościoła studia pełnego sprzętów muzycznych – nieco już zabytkowych, ale w pełni sprawnych. Jun, Nozomi i Sora, bo tak się jego nowe znajome nazywają, mają marzenie: chciałyby zagrać w rzeczonym kościele koncert i liczą na to, że podziwiany przez nich kompozytor im pomoże. Cóż, czy bohater będzie potrafił się oprzeć tak ślicznym… gitarom?

Przyznam, że przeżyłam poważne zaskoczenie, gdy rzeczony koncert odbył się już w czwartym odcinku – byłam pewna, że jest szykowany na finał serii, zaś fabuła będzie obejmować wydarzenia związane z przygotowaniami. To nieźle świadczy o tempie akcji, niestety jednak sprawia też, że seria jest pozbawiona głównego wątku. Zachęcone sukcesem bohaterki zaczynają występować, z czym wiążą się rozmaite perypetie, a nawet wyjazd na południową wyspę, w sumie jednak poszczególne wątki anime są ze sobą dość słabo powiązane, a o konkluzji nie ma co marzyć, skoro manga nie jest zakończona. Fabuła ma jednak sporo zalet. Po pierwsze, jak na serię tego typu pozostaje… może nie realistyczna, ale dość przyziemna. Jun, Nozomi i Sora występują lokalnie, wrzucane do internetu nagrania przynoszą im dodatkowych fanów, jednak nie jest to z pewnością kariera mogąca w miesiąc zaprowadzić do największych hal koncertowych Japonii. Nawet wyjazd na rzeczoną wyspę nie jest aż tak zaskakujący, jeśli wziąć pod uwagę, że pracująca w biurze promocji fanka twórczości Kyou namawia władze wyspy do zaproszenia zespoliku, który z jednej strony ożywi obchody święta, zaś z drugiej – będzie tani i niewymagający. Z drugiej strony właśnie pobyt na wyspie przynosi nowy wątek i wprowadza nową postać, które nijak się mają do jakiegokolwiek realizmu (a także spójności fabularnej) i wyraźnie służą tylko dostarczeniu dodatkowego fanserwisu.

Ano właśnie, fanserwis. Trudno się go nie spodziewać w serii mającej brudny żarcik już w samym tytule, zaś wiek i wygląd bohaterek każą się spodziewać najgorszego – chyba że jest się fanem akurat takich atrakcji. O dziwo, nie jest aż tak źle, jakby mogło być, ponieważ fanserwis w przytłaczającej większości daje się podzielić na dwie kategorie. Po pierwsze, są to ujęcia, w których tylko kadrowanie „uatrakcyjnia” całkowicie neutralną dla bohaterów sytuację (np. zbliżenie na uda bohaterek, które po prostu siedzą i rozmawiają). Po drugie, są to sceny, w których pojawia się nagość, ale nie jest rozpatrywana przez osoby zainteresowane w kontekście erotycznym. Sam Kyou zresztą, choć bywa zachowaniem małolat zażenowany, raczej nie reaguje na nie jak na kobiety. Doskonałym „bezpiecznikiem” okazało się też wprowadzenie jeszcze dwóch postaci. Z jednej strony mamy bowiem Masayoshiego, opiekuna bohaterek, który jest facetem dorosłym, wie o wszystkich planach smarkul i zna Kyou, zaś jego stosunek do dziewcząt jest czysto ojcowski i pozbawiony choćby cienia podtekstów. Z drugiej – również podopieczną Masayoshiego i rówieśnicę Kyou, Sakurę, która w naturalny sposób może stanowić obiekt jego zainteresowania. Jedno i drugie sprawia, że klejące się do bohatera małolaty nie budzą obrzydzenia, chociaż oczywiście w paru scenach twórcy idą troszeczkę dalej, niż by należało.

Jeśli spojrzeć na obsadę serii, widać interesujące rozdwojenie. Słodkie małe dziewuszki są słodkie, wyidealizowane i z prawdziwymi dziećmi przez większość czasu nie mają absolutnie nic wspólnego. Jun, Nozomi i Sorę da się określić jednym przymiotnikiem na łebka (nieśmiała – energiczna – śpiąca). Lepiej wypada Kurumi, młodsza siostra Kyou, jednak także ona zachowuje się kompletnie nieadekwatnie do swojego wieku. O pojawiającej się później Koume nie warto nawet pisać – co myślę o wątku „wyspiarskim” i wszystkim, co z nim powiązane, zdradziłam już wyżej. Natomiast tym bardziej dziwi, że postaci starsze są… całkiem udane, i to poczynając od protagonisty. Trauma, która spowodowała, że Kyou przestał chodzić do szkoły, okazała się mało dramatyczna, patrząc obiektywnie, ale właśnie dlatego wiarygodna. Jego problemy i trudności w kontaktach z rówieśnikami sprawiają wrażenie wyjętych z innego, znacznie lepszego tytułu, podobnie jak jego relacje z Sakurą, która też zresztą okazuje się ciekawą i nie do końca typową postacią. Przypuszczam, że to wszystko stanowi trochę przypadkowy „efekt uboczny”, bo jednak Tenshi no 3P! ma być serią o słodkich dziewczynkach, ale było głównym powodem, dla którego dotrwałam do końca seansu. Szkoda tylko, że te szkolno­‑obyczajowe wątki szybko dostają w łeb, ponieważ nie starcza już na nie miejsca, nie należy też oczywiście liczyć na żadną ich konkluzję.

Pod względem wizualnym jest przeciętnie i tak, jak należy się spodziewać, to znaczy Kyou nie wyróżnia się w ogóle i wygląda jak każdy miły chłopiec z anime haremowych, natomiast dziewczęta są urocze i ładne, o ile nie zaczniemy zauważać, że różnią się tylko wielkością, fryzurą i kolorystyką. Nie przyłożono się specjalnie do mimiki, bazując na podstawowym zestawie prostych emocji. Zwraca natomiast uwagę, szczególnie w pierwszych odcinkach, wierne i detaliczne odwzorowanie instrumentów muzycznych i sprzętu nagłaśniającego – widać, że to (poza małolatami) miał być główny wabik na widzów. To samo dotyczy programów do obróbki dźwięku, z których korzysta Kyou, podobnie jak wszystkiego, co z muzyką związane. Sceny koncertów często posiłkują się nieruchomymi kadrami, ale za to nie zastępuje się w nich rysowanych postaci trójwymiarowymi modelami. Nie powiedziałabym, że jest to seria wyróżniająca się graficznie, ale stanowi przyjemny cukierek dla oka.

Oczywiste pytanie o udźwiękowienie zaczęłabym od ponarzekania na to, że seiyuu w większości nie mają czego grać – Jun, Nozomi i Sora są postaciami skonstruowanymi na jedną nutę, więc poza popiskiwaniem w różnych tonacjach od grających je aktorek właściwie niczego się nie oczekuje. Nie ma też wiele do zagrania Kana Hanazwa w roli Koume, bo wprawdzie jej bohaterka ma bardzo zmienne nastroje, ale jest postacią straszliwie sztuczną, więc tego po prostu przekonująco nie da się oddać. Na pochwałę zasługuje właściwie tylko Kanae Itou jako Sakura, ale to rola na tyle drugoplanowa, że nie ma większego wpływu na ogólną ocenę. Niezła jest za to muzyka, szczególnie że postarano się o napisanie i zaśpiewanie ładnych kilku piosenek, pojawiających się w trakcie odcinków i przy napisach końcowych. Nie są to dzieła wielkie, ale jednak muzyka grana przez bohaterki to bardziej (słodki) rock niż lukrowano­‑idolkowy j­‑pop. Nie ma tu takiego zróżnicowania stylów, jak chociażby w Show by Rock!, ale na to się wiele nie poradzi – w każdym razie, jeśli się lubi taki typ muzyki, to jest tutaj czego posłuchać.

Trudno tu nawet mówić o zmarnowanym potencjale, ponieważ materiał wyjściowy był w najlepszym razie przeciętną, miałką rozrywką, do skonsumowania i zapomnienia. To samo można powiedzieć o tym anime – da się je polecić fanom słodkich dziewcząt robiących słodkie rzeczy (o ile tymże fanom uda się przełknąć trochę fanserwisu, lub też będą go oczekiwać). Tyle tylko, że słodkie dziewczęta od lat stanowią filary japońskiej animacji i w każdym sezonie można przebierać w pozycjach z ich udziałem, a niestety Tenshi no 3P! nie zawiera nic, co by sprawiało, że warto do niego wrócić. Wbrew pozorom lepiej by chyba wyszło na większym skoncentrowaniu się na muzyce i instrumentach, bo szczególnie to drugie byłoby niezłą niszą. Ale tutaj mamy… ładne gitary, szkoda tylko, że moebloby je zasłaniają.

Avellana, 23 stycznia 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: project No. 9
Autor: Sagu Aoyama
Projekt: Akane Yano, Keiko Kitayama, Reiichirou Oofuji, Takayuki Noguchi, Tinkle, Yoshiko Okuda
Reżyser: Kazuya Iwata, Shinsuke Yanagi
Scenariusz: Gou Zappa
Muzyka: Akito Matsuda

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Tenshi no 3P! - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl