Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

1/10
postaci: 1/10 grafika: 3/10
fabuła: 1/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

1/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 1,00

Ocena czytelników

4/10
Głosów: 55
Średnia: 4,07
σ=2,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ousama Game: The Animation

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2017
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 王様ゲーム The Animation
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat, Horror
Widownia: Seinen; Postaci: Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Ręka, noga, mózg na ścianie, istna szmira mocium panie!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Od czasu do czasu, zapoznając się z nowym anime, trafiam na szczególnego rodzaju perły, zapadające w pamięć nie ze względu na trzymającą w napięciu fabułę, unikatowy styl, czy też sprytnie wplecione w treść przesłanie, ale na skutek osiągnięcia masy krytycznej absurdów. Zazwyczaj tytuły zwyczajnie słabe i nieudane męczą z odcinka na odcinek, a czas przy nich spędzony ciągnie się w nieskończoność. Jednakże po przekroczeniu przez autorów pewnej subtelnej bariery budzi się we mnie niezdrowy element masochistyczny, niemogący doczekać się dalszego ciągu historii tak złej, że na długo zapadnie w pamięć. Słynny Hametsu no Mars doczekał się dłuższej, bo liczącej dwanaście odcinków, konkurencji w batalii o absolutne dno rankingów zarówno krytyków, jak i widzów. To sztuka o tyle zadziwiająca, że ruinę tę postawiono na całkiem solidnych fundamentach, pozwalających na stworzenie czegoś przynajmniej przeciętnego, nieprzynoszącego ujmy zaangażowanym w nie twórcom.

O tym, jak łatwo zamienić przyzwoity pomysł w parodię samego siebie, zwłaszcza w przypadku opowieści z elementami grozy, świadczą losy kinowego cyklu Oszukać przeznaczenie, czy też słynnej Piły. Gdy tylko groteska i krwawe sceny stały się sztuką samą w sobie, zaprzepaszczono jakiekolwiek szanse na stworzenie ciekawego dzieła. Gdy autorzy w obrębie jednego dzieła starają się przelicytować samych siebie ze sceny na scenę, sięgając po coraz bardziej skomplikowane i nieprawdopodobne pomysły, powstaje samonapędzający się mechanizm prowadzący do coraz wyraźniejszej śmieszności.

Ousama Game: The Animation to kolejny niewnoszący niczego do gatunku klon znanych tytułów pokroju Battle Royale i Mirai Nikki, opierający całą swą treść na krwawym współzawodnictwie wśród młodzieży, tym razem spowodowanym wiadomościami wysyłanymi na telefony komórkowe przez tajemniczego „Króla” i zawierającymi przeróżne, często irracjonalne rozkazy. Ich niewykonanie lub jakakolwiek próba sprzeciwienia się woli oprawcy skutkuje śmiercią w przerażających (głównie dla widza…) męczarniach. Podczas gdy niektórzy biorący udział w grze ludzie poddają się szaleństwu i gotowi są na wszystko, by tylko przeżyć, kilku podejmuje próbę przechytrzenia Króla i przerwania spirali przemocy. Poza nowatorską metodą ustalania zasad nie ma w tym niczego odkrywczego, a natężenie głupoty przekracza wszelkie dopuszczalne normy i to pod każdym względem.

Zacznijmy od grzeszków drobnych, acz znaczących. Scenariusz telewizyjnej adaptacji obejmuje dwa powiązane wątki, następujące bezpośrednio po sobie, które łączy osoba protagonisty, Nobuakiego Kanazawy. Chłopak przeżył pierwszą „grę w króla” jeszcze w poprzedniej szkole, a teraz, po przeniesieniu w nowe miejsce, koszmar powraca. Bogatszy o wcześniejsze doświadczenia Nobuaki chce za wszelką cenę zapobiec powtórzeniu się tragedii. Jeżeli w tym momencie zastanowiliście się, gdzie w tym wszystkim miejsce na działanie rodziców, policji, wywiadu, a nawet zębowej wróżki, to stanęliście przed identyczną zagwozdką, co niżej podpisany. Wystarczającym problemem jest fakt, iż twórcy nie radzą sobie z równoczesnym operowaniem dwoma historiami Nobukaiego, opowiadanymi na przestrzeni kilku odcinków naprzemiennie, co skutkuje kiepskimi przejściami między scenami i niepotrzebnym chaosem. O wiele poważniejsze i zabawniejsze jest to, że nowo przybyły kolega jako jedyny ocalał z masakry, która pochłonęła życie kilkunastu rówieśników, a mimo to nie jest otoczony żadną formą specjalnego nadzoru. Świat wydaje się zupełnie nie interesować faktem, że w nowej szkole dochodzi do tych samych tragicznych wydarzeń, jakie nie tak dawno miały miejsce w poprzedniej placówce. Owszem, horror rządzi się swoimi prawami, i o ile jeszcze w przypadku pierwszej „gry w króla” jestem w stanie zrozumieć brak udziału odpowiednich służb w wydarzeniach, tak w przypadku sequela jest to już piramidalna bzdura, tym bardziej że jak się szybko można dowiedzieć, nie były to jedyne przypadki na terenie Japonii.

Nawet zakładając, że akcja Ousama Game: The Animation rozgrywa się w jakiejś upiornej, dystopicznej rzeczywistości równoległej, gdzie policja nie istnieje bądź zajmuje się jedynie losowo wybranymi przestępstwami, nie sposób wiązać wielkich nadziei z alternatywnymi metodami rozwiązania zabójczej zagadki. Nobuaki potrafi tylko jedno – bezpodstawnie zapewniać wszystkich, że sytuacja jest pod kontrolą i jeżeli będą współpracować, na pewno wyjdą cało z opresji. Nie wykazuje żadnych innych zalet, poza niewytłumaczalną i sztuczną charyzmą, typową dla głównych bohaterów tandetnych anime. Jego towarzysze, zarówno nowi, jak i dawni, również nie prezentują się wiele lepiej, jednak nie zauważa się tego zbyt wyraźnie, albowiem średni czas życia większości z nich nie przekracza jednego, dwóch odcinków od momentu poznania ich imion. Z początku wszystkim niełatwo jest uwierzyć w niestworzone historie o morderczej grze, i co zrozumiałe, powoduje to liczne konflikty, jednak z czasem pojawia się paru śmiałków chcących nie tylko przeżyć, ale i pokonać króla w jego własnej rozgrywce. Powstała w ten sposób kulawa Drużyna A wpada na trop, który ma szansę doprowadzić ich do rozwiązania.

Być może byłoby lepiej, gdyby wszyscy uczestnicy gry padli natychmiast i nie mieli okazji ujawnienia jej tajemnic, im więcej bowiem się dowiadywałem, w tym większe niedowierzanie wpadałem, a mój ironiczny chichot budził zapewne w sąsiadach obawy o me zdrowie psychiczne (którego po seansie już nigdy nie będę pewien). Wyjaśnienie tajemnicy to bełkot łączący pseudonaukowe i mistyczne wątki tak marnie, że najgłupsze teorie spiskowe wydają się przy nim prawdą objawioną. Autor zaszalał tak bardzo, że nie sposób uwierzyć w ani jedno zasłyszane słowo, tym bardziej że świat przedstawiony nie nosi żadnych znamion odbiegania od ogólnie przyjętych zasad panujących w realnym świecie. Przyjemnie zaskoczony byłem tylko raz, gdy protagonista do końca zrelacjonował swe wcześniejsze doświadczenia z „grą w króla”, pomijając przy tym jeden istotny szczegół, który z pewnością zainteresowałby jego towarzyszy, ale którego ukrycie było logiczną i przemyślaną decyzją (notabene jedyną, jaką którykolwiek bohater podejmuje w tym anime). Resztę scen najchętniej pominąłbym milczeniem, ale nie mogę oprzeć się pokusie i z przyjemnością wspomnę kilka co bardziej soczystych, jak choćby dzielną dziewczynę płonącą żywcem przez blisko minutę, a mimo to spokojnym głosem tłumaczącą towarzyszom, co mają zrobić po jej śmierci, znalezienie na środku zupełnego pustkowia sprawnej piły spalinowej, która zbiegiem okoliczności okazuje się niezbędna do następnego zadania, czy też absolutną lemingowatość zachowań postaci obserwujących, jak ich „koleżanka” ujawnia swą prawdziwą morderczą naturę, a mimo to ufających jej bezgranicznie.

Kolejnym gwoździem do trumny jest przesadna groteskowość scen śmierci w połączeniu z ich kiepskim i pozbawionym subtelności przedstawieniem. Widz obrywa obuchem w łeb – twórcy nie dość, że pokazują absurdalne zgony, w których kończyny dosłownie odpadają od ciała, a krew leje się strumieniami, to jeszcze nie silą się nawet na minimalne budowanie napięcia. Wszystko sprowadza się do pokrycia ekranu jak największą ilością czerwonej farby, w jakości niczym sprzed dziesięciu lat. Z tęsknotą spoglądam na budzące swego czasu wśród odbiorców mieszane uczucia Another, którego autorzy wiedzieli doskonale, iż czasami o wiele lepiej pokazać jest niewiele, bądź tylko zasugerować scenę, pozostawiając resztę wyobraźni widza, niż karmić go na siłę przy użyciu szpadla. Nie mieli nawet środków, by swe kiczowate wizje odpowiednio zilustrować, większość scen prezentuje się słabo, maskując ciemnymi barwami niedostatki budżetowe. Nie jest to zbyt widoczne na statycznych kadrach, ale zapewniam, nie ma na czym zawiesić oka. Wszystko zużyto zapewne na opening w wykonaniu zespołu Coldrain, który jako jedyny prezentuje przyzwoity poziom (aczkolwiek tylko muzycznie).

Jedyna moja pociecha w tym, iż producenci, którzy byli na tyle szaleni, by przeznaczyć pieniądze na ten wątpliwej jakości twór, nie dadzą się po raz drugi namówić na wyrzucanie pieniędzy w błoto i przeznaczą je na coś bardziej pożytecznego i perspektywicznego. Zakończenie pozostawia co prawda otwartą furtkę dla ewentualnej kontynuacji, jednak byłoby to wręcz zbrodnią i przypadkiem, w którym nawet najbardziej dobrotliwi i tolerancyjni ludzie mogliby dojść do wniosku, że cenzura rodem z wydanej w Polsce mangi Poison City byłaby zbawiennym środkiem zapobiegającym powstawaniu podobnych „dzieł” w przyszłości.

Recenzowanie Ousama Game: The Animation to kopanie leżącego. Pisząc te słowa, mogłem do woli przebierać w negatywnych doświadczeniach, począwszy od istotnych po marginalne, takie jak drewniani seiyuu, którzy najwyraźniej sami nie mogli uwierzyć, w jakie bagno się wpakowali. Tym niemniej, serial z pewnością znajdzie oddanych fanów wśród poszukiwaczy surowców wtórnych, które można wraz ze znajomymi obejrzeć w celach prześmiewczych. Może gdybym miał pewność, że autorzy od początku mieli zamiar celować w tę grupę docelową, mógłbym zrozumieć ich poczynania, a tak zmuszony jestem do umieszczenia tej tragedii na samym dnie skali ocen, prywatnie nawet poniżej Hametsu no Mars i Tenkuu Danzato Skelter Heaven, których autorzy mieli przynajmniej na tyle przyzwoitości, by ograniczyć tortury do kilkunastu minut…

Tassadar, 11 stycznia 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Seven
Autor: Hitori Renda, Nobuaki Kanazawa, Renji Kuriyama
Projekt: Kan Soramoto, Yousuke Itou
Reżyser: Tokiyoshi Sasaki
Scenariusz: Kenji Konuta

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Ousama Game - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl