x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Syf najniższej klasy...
Fabuła - naprawdę głupszej fabuły nie dałoby się tu wcisnąć. Sama idea tych zawodów była ok, natomiast sposób realizacji leżał i prosił o dobicie. Poszczególne motywy, jak jazda bez kasków albo w mundurkach szkolnych były tylko preludium do idiotyzmu, jaki szykowano nam na koniec.
kliknij: ukryte Generalnie bohaterki były zakochane w swoim trenerze, który pojawił się na wyspie w dniu wyścigu. Oznajmił im, że jest zaręczony i to z jedną z najlepszych zawodniczek świata. One podczas rozmowy z ową panią zaczęły… cóż… ciężko stwierdzić do dokładnie, ale wyglądało na obrażanie jej i jej uczuć. Zatem (przypomnijmy raz jeszcze – profesjonalistka) wyzywa dziewczęta na pojedynek i z łatwością je ogrywa. One są załamane i podczas zawodu dochodzi do poważnego wypadku. Pasażerka wypada z pojazdu. Kij wie jakim cudem wychodzi z tego tylko z kontuzją nogi. Ale pal to licho. Dalej zaczyna się najgorsze. Trener stwierdza, że to nic straconego i one mogą przecież dalej kontynuować zawody. Pominę traumę, ale serio? Dorosły facet sugeruję, że powinny się ścigać nawet przy takiej kontuzji? A to jeszcze nastolatki! Ale jak mają to zrobić, skoro pasażerka jest kontuzjowana? Ady nic trudnego, niech się zamienią miejscami. Nic to, że nigdy tego nie ćwiczyły, w ogóle walić te całe treningi. Pokażmy, że są one nieważne, bo nawet przy zamianie tuż przed zawodami, można z powodzeniem startować. Na właściwym wyścigu bohaterki jeszcze mają czas, by się zatrzymać, wygarnąć sobie to i tamto, po czym dogonić resztę i wygrać. Zero szacunku dla rywalek i czegoś takiego, jak duch sportu…
Pomińmy jednak głupoty dotyczące tego sportu, bowiem fabuła poszczególnych epków w małym stopniu kręci się wokół niego. Ważniejsze stają się historie poszczególnych par. A te są nudne, jak flaki z olejem. Moją ulubioną była ta o bliźniaczkach, które miały problem z tym, że są jednakowe. kliknij: ukryte Jakiś czas temu pewien facet nie wiedział, że są bliźniaczkami i umówił się z oboma w jednym miejscu i czasie (znaczy chyba musiał dwa razy prosić o tę randkę, bo innego sposobu nie widzę). Żeby więc się czymś odróżniać, jedna z nich ścięła włosy. No i git. Powinni na tym poprzestać i byłoby spoko. Ale nie w tej serii. Tutaj bohaterki nagle zaczęły mieć problemy z jeżdżeniem wspólnie, było kilka wypadków i cała masa problemów. Na koniec stwierdziły, że właściwie są jednością i… druga też ścięła włosy. Podsumowując, zrobiły gównoburzę o nic bo tak. No fajnie…
Bohaterki – mamy tutaj naprawdę spore grono postaci, każda inna. Szkoda, że wszystkie strasznie bezpłciowe, a te które miałyby szansę na bycie czymś lepszym (duet a la Michiru i Haruka oraz goth loli)... po prostu pominięto. Tak naprawdę liczyły się tylko te, które miały PROBLEMY. Oj, takie wielkie problemy, pokroju typowych nastoletnich dramatów. Na każdy ów problem poświęcono 1, góra 2 odcinki, więc właściwie niczego nie rozwinięto. Naprawdę szkoda, bo potencjał w tych postaciach był, wydawały się barwne i różnorodne. Szkoda, że były takie tylko z wyglądu…
Grafika i muzyka – właściwie nie zwróciłam na nie większej uwagi, za bardzo nudząc się na reszcie. Nie widziałam bardziej widowiskowych wpadek, ale też nic nie przykuło wzorku czy słuchu. Ot, średniaczek.
Lubię serie o słodkich dziewczątkach robiących słodkie rzeczy, ale żebym uznała je za udane, muszą być spełnione dwie rzeczy:
1. Bohaterki muszą być ciekawe
2. Nie mogę się czuć, jakby twórcy robili ze mnie idiotę, który przełknie wszystko.
Tutaj żadnego z tych punktów nie udało się osiągnąć. Jest przewidywalnie, schematycznie… i masakrycznie głupio. Nie broni się to ani jako seria sportowa (nie dość, że sportu jest mało, to jeszcze został on potraktowany w tak irytujący sposób, że to aż boli). Nikt się nawet nie starał wysilić, by osiągnąć coś więcej. Ot, ktoś wyszedł z założenia, że jak wrzucą widowiskowy sport i stado uroczych panienek, to wystarczy. Otóż nie, nie wystarczy…
W kategorii opowieści o słodkich dziewczynkach niżej oceniam tylko Urawa no Usagi‑chan. Minami Kamakura mnie tak chociaż nie irytowało, choć również było pełne głupot maści wszelakiej. Tutaj na przemian nudziłam się i wkurzałam. Krótko mówiąc – syf, którego lepiej nie tykać. Jest mnóstwo o niebo lepszych tytułów niż to coś. 2/10
Re: Syf najniższej klasy...
Poza tym jakoś trafiła do mnie scena, gdy były zrezygnowane podczas wyścigu. Właśnie ostatni odcinek kupił mnie najbardziej, chociaż powinno być więcej ścigania. No ale wtedy to pewnie ten wyścig byłby tak pasjonujący jak rozgrywka w szachy.
Może i motyw zrezygnowania był ok, ale cała reszta to dno. Taki wyścig można by pasjonująco przedstawić, ale po co, skoro z góry wiadomo jak to się skończy. Kiedy wprowadzili dramę, zapaliła mi się iskierka nadziei, którą szybko zgaszono. I to pomyjami najgorszego sortu. Pomysł, żeby pozwolić komukolwiek, a w szczególności niepełnoletniej dziewczynie, startować w kontuzją, po niedawnym poważnym wypadku, jest bardziej niż głupi. Minami Kamakura chociaż poważnie traktowała kwestie bezpieczeństwa i była jako tako realistyczna. To nawet nie próbowało…
Przebolałabym, gdyby to było maks 3‑odcinkowym OVA. Jako pełnoprawna seria telewizyjna jest nieoglądalne. Chyba, że sugerujesz męczenie się z tym dla jednej sceny. xd
Dla mnie nie jest to zbyt niewiarygodne. Owszem, triumf był przesadzony (chociaż na upartego takie rzeczy w sportach motorowych się zdarzają), ale nie możemy zakładać, że dziewczyny to tylko umieją robić to, w czym się specjalizowały. Trudno nawet uwierzyć w to, że nigdy wcześniej nie siedziały na miejscu koleżanki, tym bardziej, chociażby w ramach treningów.
Natomiast jeśli chodzi o zachowanie status quo, cóż… szczeniackie to i tyle. Najciekawsze jest to, że kliknij: ukryte narzeczona zdała sobie sprawę, że ich wysnute z palca narzekania na trenera okazały się prawdą, a one dalej swoje. Właśnie takie szczeniackie to dla mnie. Dlatego to kupuję.
Ach, czego my się czepiamy, przecież to od samego początku był absurd, że ścigają się na motocyklach, które są w stanie osiągnąć prędkość ponad 150km/h (tyle musiałyby jechać, żeby finałową trasę pokonać w godzinę). Gdyby zostały przy tych pierdzących motorynkach co je nazywają F4 to może dysputa byłaby zasadna, a tak to albo wchodzimy w ten absurd od początku i siedzimy cicho, albo odrzucamy założenia już na wstępie i idziemy robić swoje. One nie powinny wsiadać na te motocykle z samego założenia, nic więcej nie ma tu do dodania.
Podobało mi się za to w tych wspomnieniach, że jak dorosłe kobiety się ścigały to cały czas piły, żeby zapomnieć o tym, że jeden błąd i lądują w kostnicy. Piękny sport dla nastolatków. YOLO.
Cóż, udało mi się z tego wyskubać jakieś interesujące elementy, dzięki którym zniosłem seans. Ale generalnie to pierwszy odcinek, potem historia głównych bohaterek jako wprowadzenie, potem historia spikerek i dwa ostatnie odcinki. Reszta meh.
Pierwszy odcinek... znaczy się drugi
Jest dużo postaci i z dosyć słabymi designami mieszają się one, lecz podoba mi się poważniejsze podejście do sportu. Jest zdatne do oglądania przynajmniej.
Pierwszy odcinek
Spodziewam się po tym anime… w sumie nic. Jest to silver link, wykonane na rocznice studia. To studio dla mnie słynie z dobrych średniaków. Takich serii o których ludzie raczej niewiele pamiętaj, ale wykonują swoją pracę rzetelnie. Będzie to anime sporotowe o sporcie w którym dwie dziewuszki siedzą w bobslejo‑motorze i się ścigają… ekscytujące <mówi do siebie sarkastycznie>... Zapewne zjeżdżanie z góry w dół, a skoro moje oczekiwania już są na dnie to zacznijmy!
kliknij: ukryte
[2:39] – otwierająca scena jak zawsze jest warta napomknięcia. Otwiera ją pokaz natury, gdzie w tle słychać śpiew ptaków i rozleniwioną rozmowę dwóch nieznanych nam dziewczyn. Rozmowa się kończy poprzez włącznie mikrofonu i okazuje się że są to komentatorzy i jedna z nich wita widzów wyścigu okrzykiem. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie rzeczy w tej scenie. Po pierwsze była duża różnica intensywności między naturą a wyścigiem. Wydaje mi się, że show będzie chciało tutaj mocno rozdzielić te dwa światy i będziemy mieli bardzo leciutkie okruszki poza torem i bardzo krótkie i intensywne wyścigi same w sobie. Druga to to że chyba są całkiem dedykowani by przedstawić cały ten sport. Komentatorzy są podzieleni na osobowości i analityka. Może mała rzecz, ale tam.
[4:30] – Supersonic goth‑loli dolls. Są powoli przedstawiane postaci i powiem że te lolitki są jedynym powodem dla którego dałem temu show szansę. Oczekuje trochę zwariowania, bo na poważnie tych maszyn to nie wezmę nigdy.
[5:29] – Sadystka i masochistka… widzę, że w tym sezonie taka moda na taką relacje. Nie narzekam, jestem prostym człowiekiem z prostymi gustami.
[5:51] – bliźniaczki… jestem prostym człowiekiem. Jednak wspomnę, że zaczęły mówić o oponach i wpływie temperatury na przyczepność. To są faktyczne problemy z którymi w sumie głównie muszą się zmagać kierowcy formuły jeden. Szczególnie jeżeli chodzi o zużywanie się ich i wymianę w czasie wyścigu. Tak jak pisałem wyżej, anime wydaje się sport sam w sobie traktować troszkę poważniej.
[6:30] – te designy w ogóle nie wchodzą do głowy. Jednym uchem wlatuje drugim wylatuje.
[8:06] – mówiąc że wyścigi będą szybkie nie spodziewałem się, że go oleją i nie pokażą. Tzn. pewnie wrócimy do niego na końcu odcinka… ale to było trochę dziwne zagranie. Szczerze mówiąc to nie rozumiem po co.
[9:30] – już miałem chwalić, że przynajmniej te postaci są odpowiednio „niemiłe” i fajnie się je ogląda. Nope… kolejna retrospekcja, teraz będziemy tłumaczyć o co chodzi… Ehhhh… Szczerze to widzę w tym anime potencjał, ale takie zmienianie czasu co chwila zwykle źle leży z widzami.
[11:41] – Pffffhahahahaha! Nie ma to jak mieć sport który jest zwykłymi wyścigami motocyklowymi tylko dodamy do tego niepotrzebne utrudnienia. O boże, ale to jest głupie…
[12:38] – Irytujące… jeszcze bez żadnego przejścia pomiędzy scenami. Co za irytujący koncept mieszania dwóch scen które nie są ze sobą specjalnie związane.
Nie no sorry, ale ten koncept nie działa przy takim wykonaniu. Nie jeżeli jednym z elementów takiego skakania jest wyścig czyli najbardziej ekscytująca część. Tempo każdej sceny jest z tyłka i wszystko wytraca tempo.
Ok dość, czy reszta odcinka też tak robi? <skacze po odcinku>
Tak, praktycznie co parę minut jest skok.
Nie, ja mówię pas. To co chciano zrobić z tym pierwszym odcinkiem to kompletna pomyłka. Dam temu anime jeszcze kolejny odcinek, bo część elementów składowych była ok… lecz ten pierwszy odcinek jest katorgą w oglądaniu.
Re: Pierwszy odcinek
Re: Pierwszy odcinek
Szkoda, że seria wyraźnie nie będzie w typie Bakuona, ale zastanawiam się ile faktycznych zmagań sportowych tu wcisną. W pierwszym epku nawet dość sporo ich było i wydaje się, że chyba ten sport odegra tu jakąś konkretniejszą rolę.
Mnie najbardziej w tym pierwszym epku rzuciło się w oczy to, że ta laska z pary a la Haruka x Michiru, która odgrywa męską rolę, ma tak wyraźnie zarysowany biust. Aż dziwne! Tego typu postaci są z reguły płaskimi deskami!
Także ten… wiele więcej z tego epka nie pamiętam, ale i tak zamierzam oglądać. Bo cgdct i tyle. xd
Re: Pierwszy odcinek
Re: Pierwszy odcinek
Tutaj jednak węszę prędzej fanserwis oparty na operowaniu pewnymi popularnymi schematami + może trochę lesbijskich podtekstów.
Re: Pierwszy odcinek