Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,29

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 48
Średnia: 7,46
σ=1,26

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Full Metal Panic! Invisible Victory

zrzutka

Po ponad dziesięcioletniej przerwie (w świecie rzeczywistym) Mithril i Amalgam ścierają się po raz kolejny.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Pod koniec Full Metal Panic! The Second Raid stało się jasne, że międzynarodowa organizacja Mithril zrzeszająca najemników oraz walcząca z kartelami, dyktatorami i innymi szumowinami tego świata ma przeciwnika równie zorganizowanego i zdeterminowanego. Jego oślizgłe macki sięgały wszędzie, od przestępczego podziemia po bardziej szanowane i oficjalne stowarzyszenia. Na nieszczęście dla bohaterów, szczytne ideały w starciu z pieniędzmi nie sprawdziły się najlepiej. Większość ludzi bardziej ceniła sobie siłę dolara niż budowanie lepszego świata, wobec czego działania obrońców sprawiedliwości stały się mocno utrudnione. Ich wrogowie poczuli się na tyle pewnie, że wyszli z cienia i rzucili wyzwanie, stawiając Mithril w obliczu największego problemu w historii.

Tymczasem Sousuke po kryzysie, który dopadł go w Hongkongu, wraca do rutynowych zadań i ochrony Kaname. Ponieważ Amalgam zapowiada podjęcie bardziej zdecydowanych działań, misja nie może dalej rozgrywać się na terenie szkoły. Zapada decyzja o ewakuowaniu Chidori do kwatery głównej, z czym sama zainteresowana godzi się jedynie, by nie narażać kolegów i koleżanek. Decyzja zostaje podjęta zbyt późno i zbyt oczywistymi kanałami. Wrogowie sabotują plan i zamieniają spokojne tokijskie przedmieścia w strefę działań wojennych, jednocześnie przypuszczając szturm na kwaterę główną Mithrilu na wyspie Merida. Konflikt zmienia swoją naturę. Zamiast tajnych operacji rozpoczyna się otwarta wojna między dwoma potęgami.

Full Metal Panic! Invisible Victory zaskakuje widzów pamiętających wcześniejsze odsłony sprzed lat niespodziewanym zwrotem akcji i całkowicie odmienną od dotychczasowej stylizacją. Podczas gdy dawne serie stanowiły mieszaninę komedii i kina akcji (z wyjątkiem pobocznego Fumoffu, nastawionego wyłącznie na zwariowany humor), w najnowszej odsłonie cyklu pogodniejsze chwile zdarzają się wyjątkowo rzadko. Fabuła nabiera rozpędu, a sytuacja staje się groźna i poważna, przez co jakakolwiek inna decyzja autorów byłaby chybiona. Anime bez wahania pokazuje konsekwencje konfliktów i wojny, w tym przede wszystkim dla ludności cywilnej. Mimo to nie doszukiwałbym się tutaj pacyfistycznego przesłania. Sousuke walczy o tych, na których mu najbardziej zależy, ale pozostaje świadom, że nie może wszystkich ochronić. Tymczasem Chidori, choć nie raz widziała go „w pracy”, nigdy nie była świadkiem tak zażartej i krwawej walki, przez co zaczyna się bać swojego kompana i odsuwać od niego.

Zmiana wydaje się nie tylko kwestią intensyfikacji głównego wątku fabularnego, ale również zmiany stylu, w jakim opowiadana jest historia. Sousuke już niejednokrotnie pokonywał rozmaite czarne charaktery, często pozbawiając je życia, ale nie ukazywano tego tak dosadnie. Eksplozja na horyzoncie, padająca w oddali sylwetka, to wszystko nie ma równie mocnego przekazu, co bezpośrednia forma, jaką obrano w Invisible Victory. Starcia nie są przesadnie krwawe, niejednokrotnie tylko cienka czerwona strużka świadczy o tym, że przeciwnik opuścił ziemski padół. O wiele większe znaczenie ma brak wahania i prostota, z jaką odbierane jest życie. Trup ściele się gęsto, ale Sousuke podchodzi do sprawy metodycznie, bez jakichkolwiek rozterek moralnych, jak gdyby pielił ogródek albo sprzątał mieszkanie. Nic więc dziwnego, że Kaname jest zagubiona i pełna sprzecznych myśli. Z jednej strony rozumie, że bez walki nie uciekną ze szponów złej organizacji i narażą dawnych przyjaciół, z drugiej wszechobecna śmierć jest ceną, której nie chce płacić, nawet gdy dotyka ludzi, którzy z własnej woli wybrali taką, a nie inną profesję. Rzadko kiedy anime tak inteligentnie i bezstronnie ukazuje konsekwencje wojny, podkreślając, że z wielu sytuacji nie ma słusznego moralnie, jednoznacznie poprawnego wyjścia. Bohaterom pozostaje wybór mniejszego zła, z którym muszą się pogodzić, jeśli chcą przeżyć.

Większy nacisk na działania militarne powoduje, że fani wielkich robotów będą mieli okazję zobaczyć w akcji sporo maszyn, w tym parę zupełnie nowych. Oprócz Arbalesta, Behemotów, Venomów i całej masy seryjnych wojskowych maszyn różnych krajów pojawia się też mnóstwo innych mechów w cywilnej wersji, zmagających się na nie do końca legalnej arenie w jednym z krajów południowo­‑wschodniej Azji. Sousuke trafia tam w wyniku pewnych okoliczności mających miejsce wkrótce po ewakuacji z Tokio i z racji swych nietuzinkowych umiejętności zostaje zawodnikiem do tej pory mało znanego, częściowo amatorskiego zespołu. To interesujący przerywnik od cięższej tematyki, jednakże myli się ten, kto sądzi, że Full Metal Panic! nagle zamieni się w anime sportowe. Obecność sierżanta w tej egzotycznej scenerii jest jak najbardziej uzasadniona i nie służy tylko celom rozrywkowym.

Podczas gdy bohater spędza czas na dążeniu do sławy, zaś jego kompani po początkowych porażkach zaczynają podnosić się z kolan i odpłacać wrogom, inni znaczący gracze również nie próżnują. Starcie dwóch potężnych paramilitarnych organizacji przykuwa uwagę światowych rządów, które chcą jak najszybciej ustalić, z jak znaczącym zagrożeniem mają do czynienia. Dzięki temu na horyzoncie pojawia się szansa pozyskania sojuszników, którzy jednak nie będą oferować swych usług zupełnie za darmo i z dobroci serca. W sytuacji, gdy wróg ma wpływy na całym świecie, Mithril nie może jednak wybrzydzać i musi dostosować się do nowej sytuacji. Fabuła Invisible Victory buduje podwaliny pod kolejny, zapowiadający się obiecująco sezon, w którym obie strony zmierzą się na śmierć i życie, wytaczając najcięższą artylerię.

Rezultat może nie być oczywisty, gdyż widz ma okazję niejednokrotnie przekonać się, że scenariusz potrafi zaskakiwać. Pojawiają się akty zdrady i to ze strony ludzi pozornie szczerze oddanych sprawie i niewzruszonych. Monolityczne organizacje nie są wcale tak zgrane i niewzruszone, jak mogłoby się wydawać. Do tego wciąż nie ma się pewności, czy któryś z ulubieńców publiczności nie zostanie spisany na straty i na zawsze skreślony. Akcja trzyma w napięciu, a wydarzenia w mniej więcej trzech czwartych serii wskazują, że dotychczasowe unikanie najgorszego przez ważniejsze postacie powinno zostać poddane weryfikacji. To wojna, i nikt, nawet najzdolniejszy żołnierz, nie zna dnia ani godziny. Takie postawienie sprawy jest bardzo istotne, gdyż zachęca do śledzenia akcji z uwagą, wiedząc, że dla członków Mithrilu każda potyczka może być ostatnią.

Spośród wszystkich dotychczasowych odsłon anime, obecny sezon jest nie tylko najciekawszy i najpoważniejszy, ale też najlepiej wykonany. Niebagatelne znaczenie ma czas, jaki upłynął od premiery The Second Raid ale był to okres dobrze spożytkowany. Zachowano wiernie projekty postaci, poddając je jedynie kosmetycznym zmianom, przez co wrażenie nostalgii jest silne niezależnie od skoku technologicznego. Zatrudniono również oryginalną obsadę seiyuu, która najwyraźniej ucieszyła się z powrotu na stare śmieci, gdyż do ich gry nie miałem żadnych zastrzeżeń. Stary, dobry Full Metal Panic! prezentuje się tak, jak można by się spodziewać i nie zawodzi oczekiwań. Ma nawet niemalże niezmienioną ścieżkę dźwiękową, przynajmniej jeśli idzie o najbardziej charakterystyczne motywy muzyczne.

W zasadzie jedynym powodem do marudzenia, i to niezaprzeczalnie istotnym oraz widocznym na pierwszy rzut oka, jest animacja komputerowa wszelkiego rodzaju pojazdów. O ile jeszcze wielkie roboty poruszają się efektownie (choć momentami absolutnie ignorują prawa fizyki i zdrowego rozsądku), tak pozostałe maszyny, a zwłaszcza samochody, zachowują się jak kiepskiej jakości modele z gier komputerowych ubiegłego wieku. Momentami daje się to we znaki, zwłaszcza w scenach pościgów, które z powodu słabej jakości wykonania są o wiele mniej emocjonujące, niż powinny. Widać to zwłaszcza podczas dynamicznego ruchu, a te same modele w spokojniejszych scenach już tak nie rażą.

Lata temu ze smutkiem stwierdziłem, że powstanie dalszej części Full Metal Panic! może być wręcz niemożliwe, gdyż tytuł stracił na popularności na tyle, że nikomu nie będzie opłacało się podjąć wyzwania. Mimo zdecydowanie zbyt długiego czasu, który upłynął, cieszę się, że wreszcie znaleźli się ludzie odważni i skłonni podjąć ryzyko. Sądząc po zainteresowaniu kontynuacją, był to strzał w dziesiątkę, i oby na dalsze wydarzenia nie trzeba było czekać kolejnych kilkunastu lat. Nawet pomijając fakt, iż Invisible Victory to przyjemna podróż sentymentalna, jest to zasługujące na pochwały anime akcji, niepozbawione wad, ale wciąż pozostawiające konkurencję daleko w tyle. W czasach przekombinowanych scenariuszy, nieciekawych bohaterów i moralizatorskich przesłań, prosta, żołnierska formuła serialu sprawdza się znakomicie, zaskakując na tyle, by nie sposób było oderwać oczu od ekranu.

Tassadar, 14 sierpnia 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: XEBEC
Autor: Shouji Gatou
Projekt: Aya Yamamoto, Douji Shiki, Kanetake Ebikawa, Osamu Horiuchi, Takayuki Yanase, Takuya Matsumura, Toshiaki Ihara, Tsuyoshi Yoshioka
Reżyser: Katsuichi Nakayama
Scenariusz: Shouji Gatou
Muzyka: Toshihiko Sahashi