x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
7=/10
Minusy:
- Tempo. Akcja strasznie rwana i skacząca z miejsca na miejsce. Postacie tu, postacie tam, nagle inne są znowu obok i po prostu sobie są – nic nie wnosi ich zmiana położenia.
- Jako, że celem są kliknij: ukryte 24 mapy, to niestety seria jest trochę „złoczyńcą tygodnia”. No góra dwóch tygodni bo w dwóch epkach zazwyczaj się zamyka wątek złoczyńcy ( kliknij: ukryte tropiciel niedźwiedzi, morderca + śledzie, doktor z hotelu).
- Odrobinę za dużo słówek, zwyczajów. Chwilami encyklopedia. Ma to swój urok i jest bardzo ciekawe, ale trochę słabo wyważone.
Plusy:
+ Jest egzotycznie i jednocześnie na oparte na rzeczach prawdziwych.
+ Na ekranie pada bardzo dużo imion i nazwisk. Oglądając nawet w seriach po 4‑5 epki można się pogubić. Na szczęście są mini flashbacki przypominające grafiką o kogo chodzi.
+ Para głównych bohaterów. Chociaż trzeci w paczce też niczego sobie. Czwarty za krótko na ekranie by oceniać.
+ 3 rywalizujące strony. Dodatkowo brak podziału na tych dobrych i tych złych. Trupów, ciachania i strzelania sporo. Zakończona i często wspominana wojna rosyjsko‑japońska też przedstawiona w mocny sposób.
Odpalam drugi sezon!
Potrzeba identyfikowania się z postaciami utworu to idea, której chyba nigdy nie pojmę i ogólnie mało szanuję (zbyt często zalatuje marudzeniem, że bohater ma nieodpowiednią płeć/kolor skóry/orientację seksualną/14 lat i skłonność do płaczu, więc jest beznadziejny, bo widz nie może się „wczuć”), ale żal, że nie można się identyfikować z bohaterami golden kamuja i uważanie tego za wadę serii, to już wyższy poziom abstrakcji jak dla mnie :D brak identyfikacji to chyba pierwsza i najbardziej podstawowa rzecz, z jakiej należy się cieszyć przy seansie (tudzież lekturze). Przecież tam są sami psychopaci, potwory i inne zwierzęta! :D Polubienie kogoś lub nie oraz empatia to rzecz jasna inna para kaloszy.
Nie wiem też, jak często autor recenzji czytuje jakieś mangi, ale strach o kreatywność twórców komiksów jest naprawdę zbędny. To raczej ludzie od animów nie mają odwagi/chęci/motywacji, by po przeróżne mniej bezpieczne tytuły sięgać, kiedy tyle lajtnowel dookoła leży… i myślę, że to nie kwestia umiejscowienia akcji poza „akihabarą XXI wieku” stanowi główny atut tej czy jakiejkolwiek innej historii.
Można również odwrócić kota ogonem i zapytać, czy recenzent zainteresował się innymi tytułami, które zdobyły nagordę im. Tezuki, o której wspomina więcej niż raz, tak mocno podkreślając jej znaczenie jakby mu ktoś zapłacił (żart), jakby omawiane anime było pierwszą adaptacją mangi, którą tak nagrodzono, jakby nie miał pomysłu, co napisać ;) Oj chyba tego nie uczynił, wiedziałby bowiem, że większość tytułów nagrodzonych w ten sposób jak najbardziej doczekała się ekranizacji. Czasami było to anime, czasami wersja aktorska, czasami jedno i drugie… Golden kamuj nie jest więc czymś, co pozwala patrzeć z otuchą w przyszłość, ale po prostu kolejną adaptacją nagrodzonego komiksu. Dziełem tak wybitnym, że w poprzednich latach „przegrał” w dramatem o kyuudou i yotsubą. W tym roku „wygrał” z mangą o depresji, inną o sekcie i jeszcze inną o ofierze gwałtu. Czy można powiedzieć, że od tamtych jest gorszy a od tych lepszy? Czy akurat ta wygrana daje jakieś szczególne powody do optymizmu? W 1997 nagrodzono Doraemona, optymizm powinien żyć w nas cały czas :D
Autor czytuje również mangi, ba, na potrzeby recenzji przewertował też oryginał i zapewnia, że wie co w trawie piszczy. Nagroda Tezuki, podobnie jak ich większość, to nie obiektywny wyróżnik jakości, ale sygnał, że tematyka i styl czynią nagradzany tytuł czymś godnym odnotowania dla odbiorcy, który normalnie stroniłby od tego typu treści. W sytuacji, gdy rynek zalewny jest gniotami o pozornie intrygującej tematyce, takie wyróżnienie to istotna zachęta. Także dryfowanie w stronę argumentów ad personam było w tym przypadku zupełnie niepotrzebne.
No i w tej serii właściwie wszystko jest pod publikę, obawiam się. Pan autor mangi ma bardzo złe poczucie humoru, jeśli mogę się tak wyrazić.
Autor recenzji zasadniczo mógł mangi wcale nie czytać, bo nie o mandze pisze, a tak znaczące podkreślanie faktu nagrodzenia pierwowzoru odbieram jako lekko nachalne. Tym bardziej, że to chyba pierwsza tanukowa recenzja anime na podstawie nagrodzonej mangi, która do tego stopnia podnosi fakt owej nagrody. W ogóle do tej pory tanuk średnio się tymi czy jakimikolwiek nagrodami interesował – stąd moje zupełnie niepoważna uwaga o tym, że tekst wygląda na sponsorowany. Czegoś takiego oczywiście nikt nie weźmie na poważnie, bo WSZYSCY wiemy, że tanuk jest zapełniany recenzjami pro bono ;D
No i nagroda nagrodą, ale to była trzecia „próba” tego tytułu, czyli trzecia nominacja. Nominacje też mają znaczenie, a przynajmniej powinny mieć. Ktoś, kogo obchodzą nagrody tezuki, zdążył sobie odnotować co trzeba już dwa lata temu a kamuj nie zrobił się nagle lepszy ;) Robię tu za adwokata diabła, bo lubię tę mangę, ale teorie spiskowe same się piszą.
Żadna inna strona tak tego nie podpisała, włącznie z CR, który jest oficjalnym wydawcą.
eh, osobiście bym to zmieniła, ale boję się naczelnej.
Ot przykład:
John Batchelor: An Ainu‑English‑Japanese Dictionary (1905 r.)
[link]#page/204/mode/2up
Oficjalny zapis na CR/Funi, który de facto obejmuje też Europę (licencja globalna), jest przez „y”. Tak samo jest w przypadku angielskiego wydawcy mangi (Viz Media).
Tak że nie bardzo rozumiem, jaki jest sens używania błędnego zapisu z mangi. Nawiasem mówiąc, pochodzi on pewnie ze skanlacji, a one zawsze mają kupę błędów, więc to żadne źródło.
Z drugiej strony na tej stronie logiki nikt się zbytnio nie trzyma. Nadal śmieszy mnie oznaczenia drugiego couru jako „2018”, kiedy pierwszy też jest z 2018. Co to ma niby znaczyć? Lol.
Niedźwiedzie w CGI
W Made in Abyss te „groźne” bestię wyglądają jak pluszaki przez to, że rysowane, i jeszcze mają uproszczoną sierść.
Re: Niedźwiedzie w CGI
[link][link][/link]
Re: Niedźwiedzie w CGI
Re: Niedźwiedzie w CGI
Re: Niedźwiedzie w CGI
Cintryjka: parę miesięcy temu na necie chodził wywiad z animatorem Wiedźmina. Gość przyszedł na staż do firmy, usłyszał „zrób animacje smoka”. O tym, że miał to być smok do Wiedźmina dowiedział się dopiero w kinie.
Re: Niedźwiedzie w CGI
Re: Niedźwiedzie w CGI
Re: Niedźwiedzie w CGI
[link]
8/10
Mogła to być jedna z lepszych przygodówek ever, a tak mamy tylko całkiem niezłą.
6/10 i tylko ze względu na szacunek do pierwowzoru. Czekam na drugi sezon ale naprawdę chciałbym, żeby zabrał się za niego ktoś bardziej ogarnięty.
I to nie jest przygodówka, tylko bajka o gotowaniu indiańskich potraw.
W sensie po przeczytaniu pozostaje uczucie potraktowania tematu po macoszemu? Wątpię.
Piję tutaj głównie do strony technicznej i daleko nie trzeba szukać, choćby cgi‑niedźwiedzie w przypadku wielu istotnych scen wytrącają widza z odczucia oglądania czegoś istotnego i zwyczajnie czeka się, aż ta włochata bryła zniknie z ekranu. Często też widać uproszczenia w animacji, choć tak naprawdę to akurat mnie najmniej irytowało.
Golden Kamuy to historia, która potrafi przyprawić o rumieńce ale Geno zwyczajnie nie potrafiło zaprezentować akcji w wersji animowanej tak, aby widz z niecierpliwością oczekiwał na to, co będzie się działo dalej.
To nadal ciekawa bajka ale brakuje jej płynności wynikającej z umiejętnego wykorzystania materiału.
Spoko.
Uproszczenia i hipotezy
[link]
Szkoda tylko, że wykonanie dość mierne (aczkolwiek nie jest to full CG całe szczęście).
Tytuł
Biedny Shiraishi.
2 ep
Ed mi się podoba, op mniej.
1 odcinek
Żeby obejrzeć dobrą historie będzie to zdatne, ale… może po prostu lepiej sięgnąć po materiał źródłowy?
Świetne
Jestem nastawiony jak najbardziej pozytywnie. Przemoc mnie nie razi, ale chyba trzeba będzie się przygotować na to, że techniczna strona będzie momentami razić. Przeżyję! :) Zastanawiam się nad sięgnięciem do materiału źródłowego.
Z dobrych stron: to Golden Kamuy! Nie cackają się, nie cenzurują, czyli tu duży plus (bo mogło być różnie). O ile wykonanie może troszkę tą serię zepsuć, to raczej nie aż tak bardzo, by nie dało się tego oglądać. Jestem optymistą, aczkolwiek ciekaw jestem jak zakończą, bo zawsze daje duże pole do skopania sprawy.
Co do strony technicznej – „takie mamy czasy” i do CG trzeba się niestety przyzwyczaić. Też bym chciał aby taka seria powstała z wykorzystaniem niemal nieograniczonych środków na animację. No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Osoby ze słabym żołądkiem lub ci których mierzi nadmierna przemoc (ostatnio nadawane Killing Bites jest w porównaniu z tym grzeczne) powinny sobie tytuł odpuścić.
No chyba że pojawi się mocniejsza cenzura w anime (póki co nie widać ale to dopiero początek, a potem autor się rozkręca), czego nie należy wykluczyć.
Świetne
Gorąco polecam.
Nie mniej całość jest całkiem interesująca i na pewno zachęca do dalszego oglądania(choć to zapewne zawdzięcza w dużej mierze materiałowi źródłowemu).