Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 9
Średnia: 6,56
σ=2,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Silent Möbius

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 26×23 min
Tytuły alternatywne:
  • サイレント・メビウス
zrzutka

Remake dwóch filmów kinowych z początku lat 90. Seria wyraźnie spóźniona o sześć­‑siedem lat.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Ziemia niedalekiej przyszłości jest zniszczoną planetą, powoli dożywającą swych ostatnich dni. W Tokio, gigantycznym mieście – molochu, trapionym przez niezwykle intensywne skażenie oraz nad wyraz rozwiniętą zorganizowaną przestępczość, żyją miliony ludzi, nieświadomych zagrożenia ze strony potworów zwanych Lucyfer Hawks – demonicznych przybyszów z Nemezis, obcego wymiaru. Jedynie nieliczni politycy oraz część sił policyjnych wie o istnieniu zagrożenia, którego zwalczaniem zajmuje się specjalna jednostka – AMP. Złożony z samych kobiet oddział jest jednak zarówno źródłem wielu kontrowersji wewnątrz samej policji, jak i przedmiotów politycznej gry.

Przyjeżdżając do Tokio Katsumi nie wie jeszcze o tym, że jej przeznaczenie jest związane z AMP – może stać się ich najsilniejszych sojusznikiem, albo najpotężniejszym wrogiem… Oprócz jej losów przyjdzie nam śledzić także perypetie dziewcząt z bardzo zróżnicowanego zespołu – złożonego z wojowniczek, hakerek, ale też kapłanek shinto i telepatek. Łączy je tylko jedno: wszystkie zajmują się zwalczaniem demonów. To jednak nie wyczerpuje różnorodności obsady – poznamy jeszcze kilkanaście bardzo różnych postaci, z których nie wszystkie da się nawet nazwać ludźmi.

Muszę przyznać, że początek serii zrobił na mnie duże wrażenie: demony, mroczny klimat, futurystyczna metropolia, ciekawie zapowiadająca się fabuła – to cechy, które z łatwością mogą przykuć do ekranu i zrównoważyć np. archaiczną kreskę. Niestety jednak nie musiałem długo czekać na pierwsze rozczarowanie. O ile bowiem pomysł na serię ktoś miał dobry, o tyle jego realizacja nawaliła bardzo poważnie. Anime to cierpi na dwie bardzo ciężkie, by nie rzec – śmiertelne – choroby. Pierwszą z nich są postacie. Owszem, ich grono jest bardzo bogate i pomysłowe. Niestety jednak twórcy nie potrafili zdecydować się, kim mają być bohaterki: puchem marnym czy heroinami zabijającymi demona za demonem i potwora za potworem. O ile w przypadku np. Nami, będącej ucieleśnieniem typowej japońskiej kobiety, to nie przeszkadza, to już potężna, wybijająca pięściami dziury w ścianach Kiddy lub władająca mrocznymi mocami Katsumi wyglądają dziwnie, czerwieniąc się i zachowując tak, jakby ktoś chirurgicznie usunął im własną wolę. Owszem, ich zachowanie po części może wynikać z tego, że początkowo są nieco zagubione w otaczających je realiach, lecz – niestety – akcja serii jest rozciągnięta na kilka miesięcy. Jak długo można nie rozumieć swojego otoczenia?

Drugim problemem jest scenariusz. Tak nudnego anime nie widziałem już dawno… Jego główna wada polega na modnej ongiś epizodyczności: przez większość serii fabuła nie jest popychana do przodu ani o milimetr, a kolejne odcinki skupiają się na roztrząsaniu tragicznych przeszłości i teraźniejszości kolejnych postaci w zupełnym oderwaniu od pozostałych bohaterek. Dopiero pod koniec twórcy decydują się na jakiś ruch, wybierając naturalnie najmniej logiczny scenariusz.

Zajmijmy się teraz stroną techniczną… Pod względem kreski seria mnie nie zachwyciła. Owszem momentami nie wyglądała źle – miała dość bogate, detaliczne tła i charakterystyczną, mroczną oprawę graficzną (choć powiedzmy sobie szczerze: miasto w nocy narysować jest dość prosto w porównaniu np. z takim lasem), lecz w innych momentach szwankowała. Szczególnie raził mnie rysunek i animacja postaci, które w wielu momentach były strasznie sztuczne. Zwłaszcza bohaterowie męscy wyglądali nieciekawie i nadmiernie barczyście, co w połączeniu z chłopięcymi twarzami dawało dziwny efekt. Co gorsza, wyżej wymieniona wada w niektórych ujęciach udzielała się też kobietom. Uczciwie mówiąc, gdy oglądałem (starsze o kilka lat) wersje kinowe Silent Möbius, miałem wrażenie, że mam do czynienia z remake'ami serialu, a nie na odwrót.

Podkład dźwiękowy również jest skrajnie nierówny. O ile zarówno ending, jak i opening stanowią przyjemne, chwytliwe teledyski, to niestety wewnątrz serii nie jest już tak różowo. Owszem, seiyuu i muzyce trudno zarzucić cokolwiek, niemniej jednak efekty dźwiękowe typu wystrzałów brzmią dziwnie, by nie powiedzieć – sztucznie.

Prawdę mówiąc, trudno mi wskazać grupę docelową dla tej serii. Powinni ją moim zdaniem oglądać albo miłośnicy anime w stylu retro, albo zagorzali fani cyberpunka (lub urban fantasy, bo do tego gatunku również należy), którym zabrakło innej strawy. Niestety, Silent Möbius nie jest produkcją zachwycającą, głównie zresztą z winy nieudanych postaci i scenariusza. W połączeniu z przestarzałą grafiką otrzymujemy anime, które trudno nazwać atrakcyjnym czy pociągającym.

Zegarmistrz, 6 stycznia 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: RADIX, Sotsueizo, TV Tokyo
Autor: Kia Asamiya
Projekt: Masateru Tanaka, Mika Akitaka, Takashi Watabe, Yasuhiro Moriki, Yutaka Izubuchi
Reżyser: Hideki Tonokatsu
Scenariusz: Hideki Tonokatsu, Hiroyuki Kawasaki
Muzyka: Jimmie Haskell, Ken'ichi Sudou, Suzie Katayama