x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Obejrzałem. W zasadzie nie rozumiem zachwytów nad tym anime, ale po kolei.
1) Pomysł na anime bardzo fajny, podobał mi się koncept zwykłego thrillera, pozbawionego zjawisk nadprzyrodzonych, pozostawionego jedynie z mrocznością umysłu. Niestety, ale cały ten koncept został szybko zepsuty. ''Gorzkie, słodkie, okruchy, miłość, słoik, napełniać'' – to jest najkrótszy opis tego anime, jaki przychodzi mi do głowy. Tak w kółko, przez całą serię.
2) Postaci to w większości tragedia. Niemal wszyscy ludzie w tym anime to zaślinieni pedofile, mordercy, zboczeńcy, sadyści i psychopaci. Zaledwie jedna postać nie posiada poważniejszych zaburzeń psychicznych – i nie wiem, czy traktować to ze śmiechem, czy z przerażeniem. O ile na początku robi to jakieś wrażenie, o tyle z czasem… po prostu nudzi, zwłaszcza, że znakomita większość postaci jest zwykłymi zapychaczami, które nie zostają rozwinięte w żaden sposób. Najlepszym tego przykładem jest kliknij: ukryte postać nauczyciela, który chyba nie ma ani jednej sceny bez obrzydliwego ślinienia się na myśl o Satou, a który po gdzieś 6 odcinku prawie w ogóle się nie pojawia. Odnosiłem tutaj z kolei wrażenie, że widzę jakieś niewykorzystane szkice koncepcyjne antagonistów z SAO. Tak samo obłędne spojrzenia, zaślinione twarze i nawiedzone głosy.
Sama postać Satou to kopiuj‑wklej Yuno Gasai – nie tylko pod kątem zachowania i motywów (tak, jak Yuno miała obsesję na punkcie Yukkiego, by go chronić, tak Satou ma ją na punkcie Shio), ale nawet wyglądu. Serio, niektóre sceny wyglądały jak niewykorzystany materiał z Mirai Nikki, szczególnie, gdy oczy Satou świeciły się jak lampy ciemniowe. Bardzo drażniła mnie postać Shio ze swoją cukierkowatością i naiwnością. Większość scen z Satou i Shio jest wtórna i miałka. Shio coś tam gaworzy i zachowuje się jak dziecko, Satou płacze ze wzruszenia i powtarza, że musi to ochronić. I tak do końca serii, w każdym odcinku. Pod koniec po prostu przewijałem te sceny, bo wiedziałem, że nic nie stracę.
Ogólnie to ckliwe postaci z trudnymi historiami są w anime codziennością i nie wiem, czy kogokolwiek, kto obejrzał więcej niż pięć jakichś poważniejszych tytułów to w ogóle rusza, szczególnie jeśli jest ich w nadmiarze.
3) Fabularnie pozostaje masa dziur i niedopowiedzeń. Już pomijam sam koncept, gdzie psychopatka Satou znajduje dziecko na ulicy i od razu się w nim zakochuje, zanosząc do mieszkania obcego faceta kliknij: ukryte którego potem zabija. Szkoła nie interesuje się w żaden sposób kontaktem z rodziną Satou, zaginionej nastolatki nikt nie szuka, opieka społeczna, policja, sąsiedzi – tego nie ma (albo jest strywializowane do bólu). W najbardziej okamerowanym kraju świata można sobie dokonać zabójstwa w parku i nikt nie będzie szukał winowajcy. Wszystko wycięte i spłaszczone do bólu. Zakończenie niestety typowe, sztampowe, bez polotu, z wielkim bum, bardzo rozczarowujące. Odarło to anime z całego suspensu.
Oczywiście nie znaczy to, że anime było złe – świetnie się przy nim bawiłem, miało kilka rewelacyjnych momentów, choćby scena ''wywiadu'' z Satou, pozbawiona muzyki, z oszczędnością jakichkolwiek dźwięków (swoją drogą, aż przykro mi się zrobiło, jak Satou opowiadała o swoim ''hobby'' – zakupach, filmach i piciu herbaty. To potwierdzało odczucie, że była bardzo, bardzo samotna – ale tak wewnątrz), czy scena kliknij: ukryte zabójstwa Shoko, sekwencja z jej udziałem i odkrywaniem prawdy aż po finał było jednym z mocniejszych w anime w ogóle – zwłaszcza moment, kiedy Satou zimnym głosem mówi, że nic do niej nie czuje.. Sama Satou przedstawiona w wielu scenach znakomicie, zresztą samą przyjemnością było słuchanie Kany Hanazawy (seiyuu w tym anime to w dużej mierze czysty majstersztyk). Muzyka bardzo ładna, wprawiała w odpowiedni nastrój.
Ogólnie to daję 6/10 – dobre anime, ale żadna rewelacja.
Szczerze, nie podobało mi się. Przez wszystkie odcinki nudziłam się i żaden wątek nie wzbudził we mnie emocji. Anime ani mnie nie wciągnęło, ani nie zszokowało jakoś sczególnie. Związek kliknij: ukryte piętnastolatki z ośmiolatką nie był czymś co mnie zaciekawiło
lub sprawiło, że zapałałam sympatią do bohaterek. Wręcz ta sytuacja mnie odrzucała i denerwowała. Szczególnie gdy w każdym odcinku powtarzały się sceny, w których Satou ciągle powtarzała te same frazesy typu „Muszę chronić moje życie z Shio” czy „Dzięki tobie wreszcie jestem szczęśliwa”. Po pewnym czasie robiło się to męczące i przewijałam te momenty bo wiedziałam, że i tak niczego nowego się nie dowiem. Żadnej postaci nie polubiłam, ale doceniam rolę Mitsuboshiego (ten blondyn ze spinką), który momentami mnie śmieszył. Anime oceniam na 6/10 gdyż nie jest ono tragiczne, ale mnie wyjątkowo nudziło i uważam je za stratę czasu.
Ta recenzja jest boska! Napisana z polotem, wnikliwością i dużą precyzją. Aż musiałam się podzielić moimi odczuciami, mimo że anime o podobnej tematyce nie tknęłabym kijem ;)
„Jest jak sadomasochistyczny hentai próbujący wmówić widzowi, że seks oralny to skrajna perwersja” – ujęło mnie to porównanie.
R
Lina
30.01.2020 10:11 Wymierające / zapomniane gatunki
A ja będę tej serii bronić, bo pomimo typowo japońskiego zakończenia (szczegóły kilka postów niżej), i pomimo tego, że recenzent stara się wytłumaczyć w jakiś zawoalowany sposób dlaczego przyjął taką, a nie inną postawę i sposób oceny tego tytułu, jest jedna rzecz, którą pominął w swoich rozważaniach – to anime jak mało które świetnie się sprawdza nie jako dramat, nie jako horror, nawet nie jako serial psychologiczny, ale jako najzwyklejszy w świecie thriller. Po co się doszukiwać piątego dna jeśli powierzchnia lub pierwsze dno jest takie interesujące. Zwłaszcza, że dobrych thrillerów w świecie anime mamy jak na lekarstwo. Odnoszę wrażenie jakby ludzie zapomnieli lub starali się zapomnieć, że taki gatunek w ogóle istnieje, bo albo podciągają i klasyfikują coś jako horror albo na siłę robią z tego dramat, ewentualnie film/serial psychologiczny. Podobnie jest z kryminałami – albo akcja/sensacja albo… horror lub dramat. To jest dopiero… dramat, jeśli nie tragedia lub horror zakrawające o… kryminał.
Lina
30.01.2020 11:32 Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Gwoli uzupełnienia:
Nie rozumiem skąd porównania do tytułów wymienionych w recenzji jeśli większość z nich to fantasy lub gdzie element fantastyczny pełni zasadniczą rolę. Jeszcze może School Days by się jakoś wybroniło, ale jedynie jako… inwersja Happy Sugar Life.
Jeśli już do czegoś porównywać to moim zdaniem Higurashi Meakashi‑hen:
kliknij: ukryte - protagonistka podobna,
- motywy podobne,
- determinacja podobna,
- metody podobne,
- otoczenie (z punktu widzenia protagonistki) podobne,
- postrzeganie przez widza podobne/moment kulminacyjny podobny (do jakiego momentu będzie stać po stronie protagonistki),
- przemoc pokazana podobnie,
- zakończenie podobne,
Cthulhoo
30.01.2020 11:57 Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Dreszczowiec (z ang. thriller) – rodzaj utworu sensacyjnego, powieści, filmu lub serialu telewizyjnego, mającego wywołać u czytelnika bądź widza dreszcz emocji. Wykorzystuje on napięcie, niepewność i tajemniczość jako główne elementy utworu.
Horror, fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych.
W praktyce oznacza to tyle, że, jeśli w utworze mającym wywołać dreszczyk emocji, pojawiają się zjawiska niewyjaśnione bądź też fantastyczne (wampiry, duchy, prastarzy bogowie), to jest to horror. Jeżeli nie: to jest to thriller. Dlatego klasyfikacja tej serii jako horror jest jak najbardziej poprawne. No i nie zapominajmy, że granica między horrorem a thrillerem jest bardzo płynna.
Do tego tagi dla mnie stanowią jedynie obligatoryjne szufladki mające jedynie wstępnie zaklasyfikować dany utwór i same w sobie nie są żadnym wyznacznikiem dla późniejszej analizy i oceny, którą jest recenzja. Stanowią więc one wstępny zarys tego, z czym widz będzie miał do czynienia i do tego bardzo uogólniony i często nieprecyzyjny, gdyż gro serii wymyka się prostej klasyfikacji.
Lina
30.01.2020 23:05 Re: Wymierające / zapomniane gatunki
To generalnie prawda, z tym zastrzeżeniem, że o ile dobrze pamiętam, to w Happy Sugar Life nie było niczego nadnaturalnego dlatego thriller bardziej pasuje niż horror.
Cthulhoo
31.01.2020 11:39 Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Z tego, co słyszałem, to w serii pojawiają się halucynacje bohaterek, zaś jeśli twórca jest w stanie sprawnie zatrzeć granicę między fikcją, a rzeczywistością i pozostawić widza w niepewności, czy to się wydarzyło na prawdę, czy tylko się komuś przewidziało, to jak najbardziej można wtedy użyć klasyfikacji horror. Niemniej nie wiem, jak się ma to w przypadku tej serii.
Z drugiej zaś strony klasyfikacja gatunkowa jest rzeczą mocno drugorzędną i raczej nie ma wpływu na opinię recenzenta. Plus nie należy zapominać, że recenzja to jedynie opinia autora poparta merytoryczną analizą dzieła. I tylko w takich kategoriach należy ją odbierać. Można się z nią nie zgadzać, można z nią polemizować, lecz również trzeba zaakceptować fakt, że ktoś może mieć odmienne zdanie od nas, nawet jeśli krytykuje coś, co nam osobiście się bardzo podobało. Zwłaszcza że, jak pisałem, to jedynie opinia jednej osoby, a nie jedynie słuszna ocena dzieła.
R
I.
30.01.2020 10:01
„Pewnego dnia znajduje ona na ulicy kilkuletnią dziewczynkę umieniem Shio” – nie powinno być „imieniem”? Literki blisko siebie na klawiaturze ;)
Prawie się rozpłakałem na końcu! kliknij: ukryte Naprawdę bardzo się przywiązałem do Satou i Shio. Naprawdę chciałbym aby koniec nie był taki…GŁUPI! Gdzie byli strażacy? I czemu ogień tak szybko się rozprzestrzenił? Parka dziewczyn miała kupę czasu by zwiać z piekła.
Co do samego anime: fabuła, zauważyłem CZTERY zmiany (plot hole):
- Auntie ŻYJE! Anime i manga sugerowało inaczej
- Satou najpierw mieszka w innym budynku, magicznie jej apartament znalazł się nad mieszkaniem auntie
- Dziwnym trafem Asahi domyślił się o który budynek i piętro chodzi posiadając tylko numer apartamentu który NIE powinien zmieścić się na zdjęciu
- Auntie z nieba wie gdzie mieszka Satou mimo że prawie nie rozmawiają i nie dbają o siebie
Ja bym to zrobił inaczej:
Kiedy Satou i Shio spadają straż pożarna JEST już na miejscu! Dwie dziewczyny lądują na poduszce powietrznej.
Z powodu dużej wysokości Matsuzaka ma obrażenie głowy i…traci pamięć. Adoptuje ją mama Shio bo mała może być szczęśliwa tylko z Satou.
Płomień trawi cały budynek, Taiyou, Asahi i ciało Shouko spala się na popiół. Auntie udaje głupią lądując w szpitalu psychiatrycznym. WELCOME: HAPPY SHIO LIFE…
A tak anime zostawia nas w poczuciu beznadziejności, z rozbitymi słoikami i cukierkami na zewnątrz :(
Shio złamana, blondas też, Asahi jest yandere, Yuuna pewnie pójdzie siedzieć, Auntie w więzieniu :(
Satou pewnie stanie się „akuryo” (zły duch) i będzie zabijać…podsumowując: 0/10 – tragedia :((
P.S. Debiut studia? Pozew od Pierrota za debiut, fajna rzecz. Kretyni :\
Zamaskowano spoilery.
Moderacja
A
kiki123123
2.10.2018 02:04
Jedna z moich ulubionych serii, w skali szkolnej miałaby 5 z małym minusem. Zakończenie do bólu przewidywalne kliknij: ukryte wiedziałam, że pierścionek będzie przyczyną problemów i że nie będzie żadnego happy sugar life. Chociaż właśnie dla takich zakończeń lubię oglądać anime, nie to co kolejna komedia romantyczna czy bajka o czerwonym kapturku;p Całość była nieprzewidywalna i zupełnie zaskakująca, polubiłam główną bohaterkę, inteligentna i konsekwętne, pomijając jej malutką obsesje. Jedyne, co bym z serii wyrzuciła to tego nauczyciela (na silę go dali zupełnie)i połowę scen z blondynkiem i jego obsesją. Wiemy, o co chodzi, wiemy, że kolejny psychopata ale nie serwujcie jego gęby przez pół odcinka. Plus za realność, ktoś się kliknij: ukryte interesuje brakiem kontaktu z rodziną uczennicy, ktoś szuka zaginionego dziecka i ktoś wzywa policjęTylko monitoringu brakuje w parku.
heh, i wszystko przez jeden głupi pierścionek… Cała głupota serii skondensowana w finale. Aż się prosiło o inne zakończenie, ale widocznie postanowiono olać wszelką logikę i zrobić to tak, a nie inaczej. Cóż, nie zmienia to faktu, że oglądało się to całkiem przyjemnie. No, i to jeszcze produkcja debiutującego studia, więc strach pomyśleć jakie anime będą robić w przyszłości…
No, i to jeszcze produkcja debiutującego studia, więc strach pomyśleć jakie anime będą robić w przyszłości…
Od technicznej strony tej adaptacji nie można naprawdę wiele zarzucić, to bardzo udany „debiut”(zresztą staff również nie wróżył nic dobrego, a wywiązali się wzorowo) i jak najbardziej chciałbym zobaczyć następne ich produkcje.
Mnie również rozczarowało zakończenie. Nie tego się spodziewałam… Poza zakończeniem jednak bardzo dobrze mi się to oglądało. Na plus brak przesadzonej brutalności, pewne rzeczy pozostawiono wyobraźni widza i bardzo dobrze. To był taki powiew świeżości w czasach, gdy i tak latające dookoła flaki i tryskająca krew już nie robią na nikim większego wrażenia, a jednak bardzo często się pojawiają.
Uwielbiam opening, końcowa piosenka też jest niezła, ale piosenka początkowa połączona z animacją daje bardzo dobry efekt. Niby słodko i kolorowo, ale też mrocznie i po prostu dziwnie.
Nie przepadam za takim natłokiem nienormalnych postaci i wszelkich patologii, ale z jakiegoś powodu było to strawne mimo wszystko. Ja musiałam dać 7/10 ze względu na to z jaką niecierpliwością oczekiwałam na kolejne odcinki (zwłaszcza w porównaniu z resztą anime z tego sezonu…)
A
Lina
28.09.2018 23:41
Zawiódł mnie ten ostatni odcinek. To chyba jakieś zboczenie Japończyków żeby wymyślać durne zakończenia, zwłaszcza tam gdzie nie powinny one mieć miejsca. Nie mogliby raz na jakiś czas zrobić normalnego, konkretnego?
Happy Sugar Life prosiło się o standardowe kliknij: ukryte „dobro” zwycięża czyli Satou i Shio uciekają, po drodze zabijając braciszka i żyją sobie gdzieś razem, a blondyna załatwia ciocia; lub „zło” wygrywa czyli Shio ucieka od Satou, którą potem zabija braciszek lub ciocia, ewentualnie ciocia zabija wszystkich.
Niestety wymyślili coś takiego niedopowiedzianego z samobójstwem i odrodzeniem(?). Co to ma być? To jest tak jakby postać nie mogła być po prostu zła i wygrać, co więcej zrobili z Satou (postaci ostrożnej, inteligentnej, chłodno kalkulującej) idiotkę, która będzie ryzykować wszystkie swoje wcześniejsze starania i cały plan ucieczki dla kawałka biżuterii. Co gorsza, nie mogła spokojnie popełnić samobójstwa razem z Shio, bo tę twórcy postanowili, nie wiedzieć po co, uratować, i na dodatek z tym ichniejszym odrodzeniem(?) w kimś. Nie dość, że para ludzi nie może spokojnie popełnić samobójstwa (bo ktoś na pewno przeżyje), to jeśli byłeś zły to czeka cię reinkarnacja bo nie możesz umrzeć będąc zły. Mogłoby to być zrozumiałe w serii o duchach, religii itp., ale nie powinno mieć miejsca w kryminało‑thrillerze.
kliknij: ukryte Tak właśnie działa miłość, że taki zwykły pierścionek sprawia, że ryzykujesz dla niego powrót do domu, no właśnie Satou tak naprawdę nawet nie uważała tego za ryzyka była pewna, że wszystko idzie po jej myśli i nie mogła przewidzieć, że nagle pojawi się braciszek shio. Gadanie o źle i dobrze w przypadku tego anime nie ma sensu, ponieważ oba zakończenia byłyby jednocześnie złe jak i dobre. Shio przeżyła, nie przez jakiś przypadek, Satou na końcu zdała sobie sprawę, że jej uczucie do Shio to coś więcej i postanowiła ją ocalić przyjmując impakt uderzenia na siebie co było widać przez bardzo krótki moment, przeżycie tego upadku dla shio było więc możliwe.
Jeśli chodzi o reinkarnację, to zbyt dosłownie to odebrałeś, Satou nie żyje i się nie odrodziła w jej ciele, Shio siadła psychika i zaczęła wierzyć w to, że Satou jest w niej był to mechanizm obronny, żeby pogodzić się z jej śmiercią.
kliknij: ukryte A i jeszcze „To jest tak jakby postać nie mogła być po prostu zła i wygrać” przecież właśnie zło w tej serii wygrało, wystarczy spojrzeć na reakcje brata na końcu i fakt, że Shio jest obecnie osobą chorą psychicznie z urojeniami.
Lina
7.11.2019 21:22
kliknij: ukryte Nie chodziło mi o to żeby wygrało zło, tylko żeby wygrała zła postać (w tym przypadku protagonistka) czyli Satou. Popełnienie samobójstwa przy okazji rujnując życie Shio (nieumyślnie, ale jednak) – jak na postać tak inteligentną jak Satou jest po prostu dość słabe.
Wygrałaby gdyby udało jej się uciec razem z Shio (ewentualnie samej, ale lepiej z Shio) zacierając przy okazji ślady (czyli osoby, które wiedziały, że ona za wszystkim stoi albo giną albo są przekonane że ona (Satou) zginęła (może za wyjątkiem cioci, bo ona i tak by nikomu słowa nie pisnęła)). Wtedy mogłyby mieć dalej swoje happy sugar life. O takie zakończenie mi chodziło.
Albo gdyby Satou uciekła sama, bo np. nie udałoby się jej uratować Shio lub gdyby Shio uciekła od Satou do swojego brata to żebyśmy w zakończeniu widzieli jak Satou „zaopiekowuje się” jakąś nową dziewczynką i zaczyna z nią swoje happy sugar life.
To była zdecydowanie jedna z najlepszych edgy bajek, którą miałem (nie)przyjemność oglądać.
Zazwyczaj krawędziowe anime próbują grać na emocjach widza poprzez nadmierną brutalność, bezsensownie szalone postaci, szok poprzez seksualizację pozornie niewinnych elementów i wiele innych rzeczy, które mógłbym wymieniać do rana. Happy Sugar Life robi to zupełnie inaczej – co najważniejsze, robi to prawidłowo.
Zaczynając od genialnej pracy seiyu, zwłaszcza Kany Hanazawa w roli Satou – słychać było, że doskonale czuje swoją postać. Idealnie manipulowała emocjami, adaptowała się do sytuacji i kiedy trzeba było potrafiła również zagrać bezwględny, apatyczny charakter; nie ma tutaj żadnego overactingu(jak w przypadku postaci drugoplanowych), tylko idealny balans i umiejętności aktorki głosowej. Bardzo podobała mi się również rola Shouko – jedynej, normalnej postaci z całej cyrku. Bardzo fajnie kontrastowała pomiędzy „normalnym”(w moralnym tego słowa pojęciu) światem, a tym, co działo się w życiu Satou; BARDZO żałuję, że kliknij: ukryte dialog z 9 odcinka był praktycznie w całości wycięty, to mogła być wisienka na torcie.
Druga rzecz – pikantne szczegóły grzechów Satou trzymane były za kulisami. Twórcy nie skazywali widza na oglądanie bezsensownej brutalności, gwałtów, czy innych motywów, które miałyby zszokować widza. Budowany powoli klimat, przyswajanie odbiorcy do niewygodnych faktów i wszystko w odpowiednio rozprowadzonych ilościach.
Trzy – postać Satou. Będąca jednocześnie główną bohaterką i najbardziej spaczoną ze wszystkich(może oprócz ciotki – ale u niej wróżę jakąś trwałą chorobę psychiczną lub nawet kilka) była na tyle ogarnięta, że potrafiła trzeźwo przeanalizować sytuację i znaleźć optymalną opcję. Nie była ryzykantką, pod uwagę brała tylko gwarancje.
Cztery – seria jest po prostu „ładna”. Ciekawe odwzorowane projekty postaci, z okazjonalnymi uproszczeniami, kadry nie są ucinane, sceny są pełne i pozwalają widzowi wczuć się w akcję. Zwrócić uwagę również należy na odpowiednio dobrany kontrast kolorów w zależności od sytuacji – ciemność spowita chaosem oraz słodkie momenty, przyprawione jasnymi odcieniami różu, czy błękitu.
Pięć – OP/ED. Te zazwyczaj działają niezależnie, tutaj jednak są idealnym dopełnieniem i podkreśleniem charakteru serii. Widząc opening pojawia się nam słodka historia, która kryje za sobą coś niepojącego i jest również jedną z rzeczy, po której seria się idealnie identyfikuje.
Chciałbym napisać również, że fabuła – aczkolwiek nie czułem tutaj żadnej „oryginalności”, być może ewentualnie sam motyw jeśli brać pod uwagę, że nieczęsto ekranizuje się bajki o porwaniach i syndromie sztokholmskim.
____________________________
Od wystawienia 7 trzymają mnie dwie rzeczy:
1. Przesłodzone yuri. W bardzo wielu momentach miałem ochotę po prostu przewinąć.
2. Słaba końcówka(nie licząc aftera, ten był satysfakcjonujący).
Moja ocena konćowa to 6/10, na którą Happy Sugar Life zdecydowanie zasługuje.
A
Lina
23.09.2018 21:16 ep 11
... kliknij: ukryte „i zyly dlugo i szczesliwie”... przynajmniej mam taka nadzieje, chociaz… kliknij: ukryte „i umieraly krotko i tresciwie”... tez bedzie w porzadku.
Wazne zeby zakonczenie bylo konkretne. A moze jeszcze jakis plot‑twist w ostatnim odcinku, np. kliknij: ukryte trojkacik z braciszkiem – raczej watpliwe, bo Satou nie zamierza sie z nikim dzielic Shio; a moze „ciocia” napusci kogos na Satou i zakonczenie w stylu „Usual supsects”. Ta seria jest zbyt dobra, ze zbyt inteligentna i zdeterminowana glowna bohaterka, zeby sie zepsuc na koncu.
Naprawdę, nie pamiętam od czasów pierwszego sezonu „Higurashi” równie dobrego thrillera‑kryminału. Bez zbednych nadnaturalnych czy „sajfajowych” bzdur. Szkoda tylko, że postacie drugoplanowe nie były trochę bardziej „ugruntowane” i/lub dociekliwe; albo żeby był ktoś kto bardziej „deptałby Satou po piętach” jak L z Death Note, Lunge z Monstera czy Oishii z Higurashi np. kliknij: ukryte jakiś nauczyciel lub nauczycielka – niestety w tej roli trafił się zboczeńco‑psychol, którego Satou rozegrała jak chciała; lub policjant – niestety tutaj też nie trafił się przesadnie kompetentny osobnik.
Ale jako całość, jak do tej pory, wypada bardzo dobrze. Można? Można. Szkoda tylko, że tak rzadko.
Tak się zastanawiałem kiedy seria przekroczy granicę, w której będzie zmuszona przedstawić „pikantne” szczegóły grzechów Satou – wcześniej zgrabnie szczędziła ich widzowi, przez co oglądało się całkiem przyjemnie jak na mhoczną serię. Widać 9 odcinek był tą twardą granicą.
Oczywiście kliknij: ukryte finisz był wiadomy od czasu, kiedy tylko Shouko zaczęła coś podejrzewać ale końcówka była poprowadzona naprawdę fajnie – szkoda tylko, że nie usłyszeliśmy całego dialogu, ten mógł jeszcze bardziej dowartościować serię, jeśli odpowiednio go poprowadzić.
Generalnie podobał mi się odcinek. Szkoda tylko, że kliknij: ukryte padła jedyna normalna postać w całej bajce.
A
Lina
13.09.2018 21:08
Chyba najciekawsze anime z tego sezonu. Nie wiem czemu większość stron przypisuje tej serii gatunek horror? Thriller – jak najbardziej, psychologiczny – owszem, ale horror? Nie wydaje mi się żeby siły nadprzyrodzone odgrywały tutaj jakąkolwiek rolę. Chyba, że mówimy o nadprzyrodzonym stężeniu psycho… ludzi o nienormowanym modelu zachowań na metr odcinkowy.
Ciekawi mnie czy twórcy celowo „uprościli” grafikę, próbując osiągnąć efekt jak w Higurashi.
A tak w ogóle to ten sezon sponsoruje literka „ha” :-)
A
Weiter
9.09.2018 01:02
Brakuje mi anime, w których żeńska postać nie drze japy i liczy na jakieś wybawienie, nie wiadomo skąd. Ot po prostu silna kobieca postać, a nie jakaś wywłoka.
Lubie satou, wszystko bierze w swoje ręce, manipuluje ludźmi i nie jest naiwna do bólu. Ciężko również przewidzieć, co zrobi w danej sytuacji.
Przyjemnie się ją ogląda mimo tego, że show nie powala.
A
I.
7.09.2018 22:43 Odcinek 9
Przez lwią część odcinka zaciskałam zęby i zmuszałam się do patrzenia te… Te pokraczne, okropne, niechlujne rysunki -.- Serio, to był chyba najbrzydszy odcinek jak do tej pory.
Koślawa kreska nie nadążała za pełnymi emocji głosami postaci, aktorzy naprawdę świetnie to zagrali (na plus że nie było dzisiaj żadnego sapania) co jeszcze bardziej potęgowało irytację.
I właśnie w takim rysowanym na kolanie stylu zaanimowano mój ulubiony moment z komiksu… Przykrość.
Nawet nowa śliczna piosenka nie była mi w stanie tego wynagrodzić. Jeśli dobrze odczytałam znaki, to piosenka nazywa się „Kanaria” (Kanalia? ;), czyli kanarek?
22 minuta, 17 sekunda.
I stał się cud, postaci wypiękniały, kliknij: ukryte nawet Satou trzymająca nóż wygląda pięknie. Smutno jest patrzeć na śmierć ulubionej postaci, ale przyznaję się, że przewinęłam sobie tę scenę kilka razy, te zmiany kolorów, szamoczące się cienie, niemy krzyk – wszystko było perfekcyjnie. Ale i tak żal dziewczyny :<
Tajemnica mieszkania odkryta/psychopatka Satou znowu manipuluje innym zidiociałym psychopatą. Jako dodatek zostały podane bardzo fajne zabiegi graficzne i ciekawa końcówka, która zwiastuje, że za tydzień (znowu) będzie się działo.
Co jak co, ale Happy Sugar Life, mimo swoich wad i głupotek, jest chyba najbardziej interesującą serią tego sezonu. Niby ma dużo wspólnego z tego typu edgy syfem, ale przynajmniej ma pomysł na siebie i potrafi (trochę) wciągnąć. No, i jeszcze jest boski głos Kany Hanazawy.
A
I.
11.08.2018 14:55 Po 5 odcinku
Hm… Tak to jest jak się wyłącza mózg przy czytaniu komiksu i skupia się tylko na kradzieży interesujących elementów stylu rysowania – podczas seansu wersji anime co chwila wybałuszam oczy i mam zdziwko: „Eee, eeeee, ale było coś takiego dziwnego/obrzydliwego/topornego w mandze? Naprawdę??”.
Nikt nie rysuje mang na grających pocztówkach (chyba…?) i chyba dlatego dobrze się to czytało (przeglądało dla rysunków) bez tych wszystkich odgłosów mlaskania, siorbania, sapania, jęków itp.
Oglądam dalej, chociaż przyznaję że z coraz mniejszym entuzjazmem. Ciekawi mnie tylko jak przedstawią odcinek o kliknij: ukryte konforntacji Satou z Hidą (ciemnowłosą koleżanką z pieprzykiem i chyba jedyna normalna osoba w tej serii) i o przeszłości rodziny Shio.
Drugi odcinek mniej do mnie przemawia. Ciągłe to samo miętolenie o miłości i to „udziwnianie” person wychodzi przynajmniej nienaturalnie – w pierwszym odcinku nie zwróciłem na to uwagi ale jeśli ktoś na siłę wciska w ekran szaleńca, a ten nie ma żadnego fabularnego podłoża pod swoje zachowanie, to jego oglądanie robi się zwyczajnie… niewygodne. Rozumiem, że np. kliknij: ukryte „zainteresowanie” Mitsuboshi wynika z traumy(jakieś działanie na odwrotnej zasadzie?) i zapewne będzie istotną częścią dla dalszej fabuły ale nauczyciel już wygląda jak przypadkowo wklejony bohater na poczekaniu i jego pobudki są tylko dla checy. Zresztą podobnie było z Panią manager z pierwszego odcinka.
Mam nadzieję jednak, że to wszystko jest trochę bardziej przemyślane i „w tym szaleństwie jest metoda”.
Psychopatyczna lesbijka, do tego ze skłonnością do pedofilii i mnóstwo mhroooooku – ach, czegóż chcieć więcej?
Ale w sumie serio – to nie było takie złe. Owszem, porąbane, zresztą pewnie mnóstwo świrów tu będzie, ale jakieś takie… wyjątkowo strawne. Naprawdę fajnie mi się oglądało, jak bohaterka dała lekcję pani menadżer. Inna sprawa, że motyw z kliknij: ukryte porwaniem i gwałtem na nieletnim chłopaku, to nie jest coś, co się często w anime spotyka. Ogólnie mało tu chyba będzie ugrzecznionych, niewinnych postaci. Samo to, że bohaterka do tej pory umawiała się z wieloma chłopakami, jest dość odświeżające.
Nie ma co traktować tego na poważnie oczywiście, ale w kategoriach thrillera, to ma szansę się dobrze pokazać. W końcu – co również ważne – nie próbowano widzów przyciągnąć krwawą sieczką. Dano tylko do zrozumienia, jakie sceny się działy za kulisami, ale nie musieliśmy przez pół epka oglądać tryskającej hektolitrami krwi (co niektórzy twórcy anime uznają za szczyt wyrafinowania w tym gatunku). Poza tym graficznie jest przyzwoite, co też swoje robi.
Szczerze? Ja to kupuję. Nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się to. Nie będzie z tego żaden ósmy cud animowanego świata, ale może tym razem dostaniemy psychopatów w miarę strawnej odsłonie.
No to mamy tego sezonową serię typu „Mhrok i głupota”. Ja się bawiłem przy tym dobrze, bo wizualnie jakoś seria się prezentuje (póki co), dodatkowo moralność jest całkowicie zwichrowana i całość jest po prostu dziwnym doświadczeniem. Jak się podejdzie do tego z dystansem to rozrywka tu jest.
Prawdę mówiąc może to moje spaczenie już, ale wydaje mi się że Pani menadżer grubo przesadziła próbując kliknij: ukryte uciąć pensję głównej bohaterki. Ja rozumiem porwanie i gwałt na nieletnim, ale złamanie kontraktu przez swoje widzimisie? Po prostu tak się nie robi
A
I.
14.07.2018 09:35 Jest nadzieja?
O tej serii dowiedziałam się w zeszłym roku, przeglądając zestawienie mang które japońscy fani chcieliby zobaczyć jako anime. Przeczytałam i dołączyłam do ich grona, niecierpliwie wyczekując wersji animowanej.
Po zobaczeniu trailerów byłam zła i zniesmaczona – wszystko wyglądało tak tanio, plastikowo i tandetnie, jakby uznano, że „skoro fani czekajo, to wsysko przełkno”.
Zasiadałam do pierwszego odcinka na zasadzie „no dobra, odhaczmy że zobaczone i wymażmy graficzne koszmarki z pamięci” i może dlatego że spodziewałam się najgorszego… To nie było jednak aż tak źle?
Wiem że jest zasada, że pierwszy odcinek ma najładniejszą kreskę, żeby przyciągnąć widzów i można oszczędzać na wszystkim w pozostałych odcinkach… Ale kupił mnie opening (kojarzył mi się z fanowską animacją pod piosenki Vocaloidów, a lubię oglądać takie rzeczy), podobała mi się gra Kany Hanazawy, zwłaszcza ta scena kiedy kliknij: ukryte wraca do domu po rozprawieniu się z szefową i to jak pokazali te momenty „gorzkości”/szaleństwa (te czerwone oczy z spiralą… Aż mi się Uzumaki przypomina), byłam przygotowana na głos Shio, więc nie wstrząsnął mną tak jak przy trailerze (ale i tak mi się nie podoba), powtarzające się sceny z buteleczką i cukierkami sprawiają że ma się ochotę podgryzać coś słodkiego podczas rysowania XD
Teraz mam trochę zgryz, bo znam dalszą historię z komiksu i obawiam się spadku jakości. Na razie zobaczę kolejny odcinek i jeśli utrzyma poziom pierwszego to obejrzę do końca. Jeśli nie – porzucę bez żalu, kreska w mandze o wiele bardziej mi się podoba.
1) Pomysł na anime bardzo fajny, podobał mi się koncept zwykłego thrillera, pozbawionego zjawisk nadprzyrodzonych, pozostawionego jedynie z mrocznością umysłu. Niestety, ale cały ten koncept został szybko zepsuty. ''Gorzkie, słodkie, okruchy, miłość, słoik, napełniać'' – to jest najkrótszy opis tego anime, jaki przychodzi mi do głowy. Tak w kółko, przez całą serię.
2) Postaci to w większości tragedia. Niemal wszyscy ludzie w tym anime to zaślinieni pedofile, mordercy, zboczeńcy, sadyści i psychopaci. Zaledwie jedna postać nie posiada poważniejszych zaburzeń psychicznych – i nie wiem, czy traktować to ze śmiechem, czy z przerażeniem. O ile na początku robi to jakieś wrażenie, o tyle z czasem… po prostu nudzi, zwłaszcza, że znakomita większość postaci jest zwykłymi zapychaczami, które nie zostają rozwinięte w żaden sposób. Najlepszym tego przykładem jest kliknij: ukryte postać nauczyciela, który chyba nie ma ani jednej sceny bez obrzydliwego ślinienia się na myśl o Satou, a który po gdzieś 6 odcinku prawie w ogóle się nie pojawia. Odnosiłem tutaj z kolei wrażenie, że widzę jakieś niewykorzystane szkice koncepcyjne antagonistów z SAO. Tak samo obłędne spojrzenia, zaślinione twarze i nawiedzone głosy.
Sama postać Satou to kopiuj‑wklej Yuno Gasai – nie tylko pod kątem zachowania i motywów (tak, jak Yuno miała obsesję na punkcie Yukkiego, by go chronić, tak Satou ma ją na punkcie Shio), ale nawet wyglądu. Serio, niektóre sceny wyglądały jak niewykorzystany materiał z Mirai Nikki, szczególnie, gdy oczy Satou świeciły się jak lampy ciemniowe. Bardzo drażniła mnie postać Shio ze swoją cukierkowatością i naiwnością. Większość scen z Satou i Shio jest wtórna i miałka. Shio coś tam gaworzy i zachowuje się jak dziecko, Satou płacze ze wzruszenia i powtarza, że musi to ochronić. I tak do końca serii, w każdym odcinku. Pod koniec po prostu przewijałem te sceny, bo wiedziałem, że nic nie stracę.
Ogólnie to ckliwe postaci z trudnymi historiami są w anime codziennością i nie wiem, czy kogokolwiek, kto obejrzał więcej niż pięć jakichś poważniejszych tytułów to w ogóle rusza, szczególnie jeśli jest ich w nadmiarze.
3) Fabularnie pozostaje masa dziur i niedopowiedzeń. Już pomijam sam koncept, gdzie psychopatka Satou znajduje dziecko na ulicy i od razu się w nim zakochuje, zanosząc do mieszkania obcego faceta kliknij: ukryte którego potem zabija. Szkoła nie interesuje się w żaden sposób kontaktem z rodziną Satou, zaginionej nastolatki nikt nie szuka, opieka społeczna, policja, sąsiedzi – tego nie ma (albo jest strywializowane do bólu). W najbardziej okamerowanym kraju świata można sobie dokonać zabójstwa w parku i nikt nie będzie szukał winowajcy. Wszystko wycięte i spłaszczone do bólu. Zakończenie niestety typowe, sztampowe, bez polotu, z wielkim bum, bardzo rozczarowujące. Odarło to anime z całego suspensu.
Oczywiście nie znaczy to, że anime było złe – świetnie się przy nim bawiłem, miało kilka rewelacyjnych momentów, choćby scena ''wywiadu'' z Satou, pozbawiona muzyki, z oszczędnością jakichkolwiek dźwięków (swoją drogą, aż przykro mi się zrobiło, jak Satou opowiadała o swoim ''hobby'' – zakupach, filmach i piciu herbaty. To potwierdzało odczucie, że była bardzo, bardzo samotna – ale tak wewnątrz), czy scena kliknij: ukryte zabójstwa Shoko, sekwencja z jej udziałem i odkrywaniem prawdy aż po finał było jednym z mocniejszych w anime w ogóle – zwłaszcza moment, kiedy Satou zimnym głosem mówi, że nic do niej nie czuje.. Sama Satou przedstawiona w wielu scenach znakomicie, zresztą samą przyjemnością było słuchanie Kany Hanazawy (seiyuu w tym anime to w dużej mierze czysty majstersztyk). Muzyka bardzo ładna, wprawiała w odpowiedni nastrój.
Ogólnie to daję 6/10 – dobre anime, ale żadna rewelacja.
5,5/10
lub sprawiło, że zapałałam sympatią do bohaterek. Wręcz ta sytuacja mnie odrzucała i denerwowała. Szczególnie gdy w każdym odcinku powtarzały się sceny, w których Satou ciągle powtarzała te same frazesy typu „Muszę chronić moje życie z Shio” czy „Dzięki tobie wreszcie jestem szczęśliwa”. Po pewnym czasie robiło się to męczące i przewijałam te momenty bo wiedziałam, że i tak niczego nowego się nie dowiem. Żadnej postaci nie polubiłam, ale doceniam rolę Mitsuboshiego (ten blondyn ze spinką), który momentami mnie śmieszył. Anime oceniam na 6/10 gdyż nie jest ono tragiczne, ale mnie wyjątkowo nudziło i uważam je za stratę czasu.
*
„Jest jak sadomasochistyczny hentai próbujący wmówić widzowi, że seks oralny to skrajna perwersja” – ujęło mnie to porównanie.
Wymierające / zapomniane gatunki
Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Nie rozumiem skąd porównania do tytułów wymienionych w recenzji jeśli większość z nich to fantasy lub gdzie element fantastyczny pełni zasadniczą rolę. Jeszcze może School Days by się jakoś wybroniło, ale jedynie jako… inwersja Happy Sugar Life.
Jeśli już do czegoś porównywać to moim zdaniem Higurashi Meakashi‑hen:
kliknij: ukryte
- protagonistka podobna,
- motywy podobne,
- determinacja podobna,
- metody podobne,
- otoczenie (z punktu widzenia protagonistki) podobne,
- postrzeganie przez widza podobne/moment kulminacyjny podobny (do jakiego momentu będzie stać po stronie protagonistki),
- przemoc pokazana podobnie,
- zakończenie podobne,
Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Horror, fantastyka grozy – odmiana fantastyki polegająca na budowaniu świata przedstawionego na wzór rzeczywistości i praw nią rządzących po to, aby wprowadzić w jego obręb zjawiska kwestionujące te prawa i nie dające się wytłumaczyć bez odwoływania się do zjawisk nadprzyrodzonych.
W praktyce oznacza to tyle, że, jeśli w utworze mającym wywołać dreszczyk emocji, pojawiają się zjawiska niewyjaśnione bądź też fantastyczne (wampiry, duchy, prastarzy bogowie), to jest to horror. Jeżeli nie: to jest to thriller. Dlatego klasyfikacja tej serii jako horror jest jak najbardziej poprawne. No i nie zapominajmy, że granica między horrorem a thrillerem jest bardzo płynna.
Do tego tagi dla mnie stanowią jedynie obligatoryjne szufladki mające jedynie wstępnie zaklasyfikować dany utwór i same w sobie nie są żadnym wyznacznikiem dla późniejszej analizy i oceny, którą jest recenzja. Stanowią więc one wstępny zarys tego, z czym widz będzie miał do czynienia i do tego bardzo uogólniony i często nieprecyzyjny, gdyż gro serii wymyka się prostej klasyfikacji.
Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Re: Wymierające / zapomniane gatunki
Z drugiej zaś strony klasyfikacja gatunkowa jest rzeczą mocno drugorzędną i raczej nie ma wpływu na opinię recenzenta. Plus nie należy zapominać, że recenzja to jedynie opinia autora poparta merytoryczną analizą dzieła. I tylko w takich kategoriach należy ją odbierać. Można się z nią nie zgadzać, można z nią polemizować, lecz również trzeba zaakceptować fakt, że ktoś może mieć odmienne zdanie od nas, nawet jeśli krytykuje coś, co nam osobiście się bardzo podobało. Zwłaszcza że, jak pisałem, to jedynie opinia jednej osoby, a nie jedynie słuszna ocena dzieła.
OH NO!
Co do samego anime: fabuła, zauważyłem CZTERY zmiany (plot hole):
- Auntie ŻYJE! Anime i manga sugerowało inaczej
- Satou najpierw mieszka w innym budynku, magicznie jej apartament znalazł się nad mieszkaniem auntie
- Dziwnym trafem Asahi domyślił się o który budynek i piętro chodzi posiadając tylko numer apartamentu który NIE powinien zmieścić się na zdjęciu
- Auntie z nieba wie gdzie mieszka Satou mimo że prawie nie rozmawiają i nie dbają o siebie
Ja bym to zrobił inaczej:
Kiedy Satou i Shio spadają straż pożarna JEST już na miejscu! Dwie dziewczyny lądują na poduszce powietrznej.
Z powodu dużej wysokości Matsuzaka ma obrażenie głowy i…traci pamięć. Adoptuje ją mama Shio bo mała może być szczęśliwa tylko z Satou.
Płomień trawi cały budynek, Taiyou, Asahi i ciało Shouko spala się na popiół. Auntie udaje głupią lądując w szpitalu psychiatrycznym. WELCOME: HAPPY SHIO LIFE…
A tak anime zostawia nas w poczuciu beznadziejności, z rozbitymi słoikami i cukierkami na zewnątrz :(
Shio złamana, blondas też, Asahi jest yandere, Yuuna pewnie pójdzie siedzieć, Auntie w więzieniu :(
Satou pewnie stanie się „akuryo” (zły duch) i będzie zabijać…podsumowując: 0/10 – tragedia :((
P.S. Debiut studia? Pozew od Pierrota za debiut, fajna rzecz. Kretyni :\
Zamaskowano spoilery.
Moderacja
Od technicznej strony tej adaptacji nie można naprawdę wiele zarzucić, to bardzo udany „debiut”(zresztą staff również nie wróżył nic dobrego, a wywiązali się wzorowo) i jak najbardziej chciałbym zobaczyć następne ich produkcje.
Uwielbiam opening, końcowa piosenka też jest niezła, ale piosenka początkowa połączona z animacją daje bardzo dobry efekt. Niby słodko i kolorowo, ale też mrocznie i po prostu dziwnie.
Nie przepadam za takim natłokiem nienormalnych postaci i wszelkich patologii, ale z jakiegoś powodu było to strawne mimo wszystko. Ja musiałam dać 7/10 ze względu na to z jaką niecierpliwością oczekiwałam na kolejne odcinki (zwłaszcza w porównaniu z resztą anime z tego sezonu…)
Happy Sugar Life prosiło się o standardowe kliknij: ukryte „dobro” zwycięża czyli Satou i Shio uciekają, po drodze zabijając braciszka i żyją sobie gdzieś razem, a blondyna załatwia ciocia; lub „zło” wygrywa czyli Shio ucieka od Satou, którą potem zabija braciszek lub ciocia, ewentualnie ciocia zabija wszystkich.
Niestety wymyślili coś takiego niedopowiedzianego z samobójstwem i odrodzeniem(?). Co to ma być? To jest tak jakby postać nie mogła być po prostu zła i wygrać, co więcej zrobili z Satou (postaci ostrożnej, inteligentnej, chłodno kalkulującej) idiotkę, która będzie ryzykować wszystkie swoje wcześniejsze starania i cały plan ucieczki dla kawałka biżuterii. Co gorsza, nie mogła spokojnie popełnić samobójstwa razem z Shio, bo tę twórcy postanowili, nie wiedzieć po co, uratować, i na dodatek z tym ichniejszym odrodzeniem(?) w kimś. Nie dość, że para ludzi nie może spokojnie popełnić samobójstwa (bo ktoś na pewno przeżyje), to jeśli byłeś zły to czeka cię reinkarnacja bo nie możesz umrzeć będąc zły. Mogłoby to być zrozumiałe w serii o duchach, religii itp., ale nie powinno mieć miejsca w kryminało‑thrillerze.
Jeśli chodzi o reinkarnację, to zbyt dosłownie to odebrałeś, Satou nie żyje i się nie odrodziła w jej ciele, Shio siadła psychika i zaczęła wierzyć w to, że Satou jest w niej był to mechanizm obronny, żeby pogodzić się z jej śmiercią.
Wygrałaby gdyby udało jej się uciec razem z Shio (ewentualnie samej, ale lepiej z Shio) zacierając przy okazji ślady (czyli osoby, które wiedziały, że ona za wszystkim stoi albo giną albo są przekonane że ona (Satou) zginęła (może za wyjątkiem cioci, bo ona i tak by nikomu słowa nie pisnęła)). Wtedy mogłyby mieć dalej swoje happy sugar life. O takie zakończenie mi chodziło.
Albo gdyby Satou uciekła sama, bo np. nie udałoby się jej uratować Shio lub gdyby Shio uciekła od Satou do swojego brata to żebyśmy w zakończeniu widzieli jak Satou „zaopiekowuje się” jakąś nową dziewczynką i zaczyna z nią swoje happy sugar life.
Zazwyczaj krawędziowe anime próbują grać na emocjach widza poprzez nadmierną brutalność, bezsensownie szalone postaci, szok poprzez seksualizację pozornie niewinnych elementów i wiele innych rzeczy, które mógłbym wymieniać do rana. Happy Sugar Life robi to zupełnie inaczej – co najważniejsze, robi to prawidłowo.
Zaczynając od genialnej pracy seiyu, zwłaszcza Kany Hanazawa w roli Satou – słychać było, że doskonale czuje swoją postać. Idealnie manipulowała emocjami, adaptowała się do sytuacji i kiedy trzeba było potrafiła również zagrać bezwględny, apatyczny charakter; nie ma tutaj żadnego overactingu(jak w przypadku postaci drugoplanowych), tylko idealny balans i umiejętności aktorki głosowej. Bardzo podobała mi się również rola Shouko – jedynej, normalnej postaci z całej cyrku. Bardzo fajnie kontrastowała pomiędzy „normalnym”(w moralnym tego słowa pojęciu) światem, a tym, co działo się w życiu Satou; BARDZO żałuję, że kliknij: ukryte dialog z 9 odcinka był praktycznie w całości wycięty, to mogła być wisienka na torcie.
Druga rzecz – pikantne szczegóły grzechów Satou trzymane były za kulisami. Twórcy nie skazywali widza na oglądanie bezsensownej brutalności, gwałtów, czy innych motywów, które miałyby zszokować widza. Budowany powoli klimat, przyswajanie odbiorcy do niewygodnych faktów i wszystko w odpowiednio rozprowadzonych ilościach.
Trzy – postać Satou. Będąca jednocześnie główną bohaterką i najbardziej spaczoną ze wszystkich(może oprócz ciotki – ale u niej wróżę jakąś trwałą chorobę psychiczną lub nawet kilka) była na tyle ogarnięta, że potrafiła trzeźwo przeanalizować sytuację i znaleźć optymalną opcję. Nie była ryzykantką, pod uwagę brała tylko gwarancje.
Cztery – seria jest po prostu „ładna”. Ciekawe odwzorowane projekty postaci, z okazjonalnymi uproszczeniami, kadry nie są ucinane, sceny są pełne i pozwalają widzowi wczuć się w akcję. Zwrócić uwagę również należy na odpowiednio dobrany kontrast kolorów w zależności od sytuacji – ciemność spowita chaosem oraz słodkie momenty, przyprawione jasnymi odcieniami różu, czy błękitu.
Pięć – OP/ED. Te zazwyczaj działają niezależnie, tutaj jednak są idealnym dopełnieniem i podkreśleniem charakteru serii. Widząc opening pojawia się nam słodka historia, która kryje za sobą coś niepojącego i jest również jedną z rzeczy, po której seria się idealnie identyfikuje.
Chciałbym napisać również, że fabuła – aczkolwiek nie czułem tutaj żadnej „oryginalności”, być może ewentualnie sam motyw jeśli brać pod uwagę, że nieczęsto ekranizuje się bajki o porwaniach i syndromie sztokholmskim.
____________________________
Od wystawienia 7 trzymają mnie dwie rzeczy:
1. Przesłodzone yuri. W bardzo wielu momentach miałem ochotę po prostu przewinąć.
2. Słaba końcówka(nie licząc aftera, ten był satysfakcjonujący).
Moja ocena konćowa to 6/10, na którą Happy Sugar Life zdecydowanie zasługuje.
ep 11
Wazne zeby zakonczenie bylo konkretne. A moze jeszcze jakis plot‑twist w ostatnim odcinku, np. kliknij: ukryte trojkacik z braciszkiem – raczej watpliwe, bo Satou nie zamierza sie z nikim dzielic Shio; a moze „ciocia” napusci kogos na Satou i zakonczenie w stylu „Usual supsects”.
Ta seria jest zbyt dobra, ze zbyt inteligentna i zdeterminowana glowna bohaterka, zeby sie zepsuc na koncu.
Naprawdę, nie pamiętam od czasów pierwszego sezonu „Higurashi” równie dobrego thrillera‑kryminału. Bez zbednych nadnaturalnych czy „sajfajowych” bzdur. Szkoda tylko, że postacie drugoplanowe nie były trochę bardziej „ugruntowane” i/lub dociekliwe; albo żeby był ktoś kto bardziej „deptałby Satou po piętach” jak L z Death Note, Lunge z Monstera czy Oishii z Higurashi np. kliknij: ukryte jakiś nauczyciel lub nauczycielka – niestety w tej roli trafił się zboczeńco‑psychol, którego Satou rozegrała jak chciała; lub policjant – niestety tutaj też nie trafił się przesadnie kompetentny osobnik.
Ale jako całość, jak do tej pory, wypada bardzo dobrze. Można? Można. Szkoda tylko, że tak rzadko.
ep9
Oczywiście kliknij: ukryte finisz był wiadomy od czasu, kiedy tylko Shouko zaczęła coś podejrzewać ale końcówka była poprowadzona naprawdę fajnie – szkoda tylko, że nie usłyszeliśmy całego dialogu, ten mógł jeszcze bardziej dowartościować serię, jeśli odpowiednio go poprowadzić.
Generalnie podobał mi się odcinek. Szkoda tylko, że kliknij: ukryte padła jedyna normalna postać w całej bajce.
Ciekawi mnie czy twórcy celowo „uprościli” grafikę, próbując osiągnąć efekt jak w Higurashi.
A tak w ogóle to ten sezon sponsoruje literka „ha” :-)
Lubie satou, wszystko bierze w swoje ręce, manipuluje ludźmi i nie jest naiwna do bólu. Ciężko również przewidzieć, co zrobi w danej sytuacji.
Przyjemnie się ją ogląda mimo tego, że show nie powala.
Odcinek 9
Koślawa kreska nie nadążała za pełnymi emocji głosami postaci, aktorzy naprawdę świetnie to zagrali (na plus że nie było dzisiaj żadnego sapania) co jeszcze bardziej potęgowało irytację.
I właśnie w takim rysowanym na kolanie stylu zaanimowano mój ulubiony moment z komiksu… Przykrość.
Nawet nowa śliczna piosenka nie była mi w stanie tego wynagrodzić. Jeśli dobrze odczytałam znaki, to piosenka nazywa się „Kanaria” (Kanalia? ;), czyli kanarek?
22 minuta, 17 sekunda.
I stał się cud, postaci wypiękniały, kliknij: ukryte nawet Satou trzymająca nóż wygląda pięknie. Smutno jest patrzeć na śmierć ulubionej postaci, ale przyznaję się, że przewinęłam sobie tę scenę kilka razy, te zmiany kolorów, szamoczące się cienie, niemy krzyk – wszystko było perfekcyjnie. Ale i tak żal dziewczyny :<
odcinek 8
Co jak co, ale Happy Sugar Life, mimo swoich wad i głupotek, jest chyba najbardziej interesującą serią tego sezonu. Niby ma dużo wspólnego z tego typu edgy syfem, ale przynajmniej ma pomysł na siebie i potrafi (trochę) wciągnąć. No, i jeszcze jest boski głos Kany Hanazawy.
Po 5 odcinku
Nikt nie rysuje mang na grających pocztówkach (chyba…?) i chyba dlatego dobrze się to czytało (przeglądało dla rysunków) bez tych wszystkich odgłosów mlaskania, siorbania, sapania, jęków itp.
Oglądam dalej, chociaż przyznaję że z coraz mniejszym entuzjazmem. Ciekawi mnie tylko jak przedstawią odcinek o kliknij: ukryte konforntacji Satou z Hidą (ciemnowłosą koleżanką z pieprzykiem i chyba jedyna normalna osoba w tej serii) i o przeszłości rodziny Shio.
eP 2
Mam nadzieję jednak, że to wszystko jest trochę bardziej przemyślane i „w tym szaleństwie jest metoda”.
eee co?
W końcu coś fajnie porąbanego ;)
Czasami przydaje się taka bajka, oby tylko tego nie zrąbali ;)
Po 1 epku
Ale w sumie serio – to nie było takie złe. Owszem, porąbane, zresztą pewnie mnóstwo świrów tu będzie, ale jakieś takie… wyjątkowo strawne. Naprawdę fajnie mi się oglądało, jak bohaterka dała lekcję pani menadżer. Inna sprawa, że motyw z kliknij: ukryte porwaniem i gwałtem na nieletnim chłopaku, to nie jest coś, co się często w anime spotyka. Ogólnie mało tu chyba będzie ugrzecznionych, niewinnych postaci. Samo to, że bohaterka do tej pory umawiała się z wieloma chłopakami, jest dość odświeżające.
Nie ma co traktować tego na poważnie oczywiście, ale w kategoriach thrillera, to ma szansę się dobrze pokazać. W końcu – co również ważne – nie próbowano widzów przyciągnąć krwawą sieczką. Dano tylko do zrozumienia, jakie sceny się działy za kulisami, ale nie musieliśmy przez pół epka oglądać tryskającej hektolitrami krwi (co niektórzy twórcy anime uznają za szczyt wyrafinowania w tym gatunku). Poza tym graficznie jest przyzwoite, co też swoje robi.
Szczerze? Ja to kupuję. Nie wiem dlaczego, ale spodobało mi się to. Nie będzie z tego żaden ósmy cud animowanego świata, ale może tym razem dostaniemy psychopatów w miarę strawnej odsłonie.
Lesbijskie pedofilskie wycieczki psychopatki
Prawdę mówiąc może to moje spaczenie już, ale wydaje mi się że Pani menadżer grubo przesadziła próbując kliknij: ukryte uciąć pensję głównej bohaterki. Ja rozumiem porwanie i gwałt na nieletnim, ale złamanie kontraktu przez swoje widzimisie? Po prostu tak się nie robi
Jest nadzieja?
Po zobaczeniu trailerów byłam zła i zniesmaczona – wszystko wyglądało tak tanio, plastikowo i tandetnie, jakby uznano, że „skoro fani czekajo, to wsysko przełkno”.
Zasiadałam do pierwszego odcinka na zasadzie „no dobra, odhaczmy że zobaczone i wymażmy graficzne koszmarki z pamięci” i może dlatego że spodziewałam się najgorszego… To nie było jednak aż tak źle?
Wiem że jest zasada, że pierwszy odcinek ma najładniejszą kreskę, żeby przyciągnąć widzów i można oszczędzać na wszystkim w pozostałych odcinkach… Ale kupił mnie opening (kojarzył mi się z fanowską animacją pod piosenki Vocaloidów, a lubię oglądać takie rzeczy), podobała mi się gra Kany Hanazawy, zwłaszcza ta scena kiedy kliknij: ukryte wraca do domu po rozprawieniu się z szefową i to jak pokazali te momenty „gorzkości”/szaleństwa (te czerwone oczy z spiralą… Aż mi się Uzumaki przypomina), byłam przygotowana na głos Shio, więc nie wstrząsnął mną tak jak przy trailerze (ale i tak mi się nie podoba), powtarzające się sceny z buteleczką i cukierkami sprawiają że ma się ochotę podgryzać coś słodkiego podczas rysowania XD
Teraz mam trochę zgryz, bo znam dalszą historię z komiksu i obawiam się spadku jakości. Na razie zobaczę kolejny odcinek i jeśli utrzyma poziom pierwszego to obejrzę do końca. Jeśli nie – porzucę bez żalu, kreska w mandze o wiele bardziej mi się podoba.
Nie mniej spodziewałem się, że będzie o wiele gorsze. Może nawet uda się przemęczyć do końca.