Komentarze
Utena la fillette révolutionnaire the Movie
- komentarz : Rinsey : 9.10.2017 23:12:01
- komentarz : chi4ko : 25.05.2016 00:21:48
- Re: róże, wszędzie róże. : Nick : 16.01.2016 23:18:41
- róże, wszędzie róże. : San-san : 16.01.2016 22:52:30
- Katastrofa : Hex : 19.04.2015 21:49:17
- - : _Adam- : 13.10.2014 18:50:47
- Dojrzalszy od anime i mangi : MastaPrzymiotnik : 26.12.2011 20:12:27
- komentarz : Tamago-chan : 24.07.2011 19:19:03
- Od tyłu : Pazuzu : 16.02.2011 20:21:04
- Czysty surrealizm : Ayako*** : 28.12.2010 21:18:09
Kategorycznie bym odradzała oglądanie filmu bez znajomości serii. Twórcy zmienili tu niemalże wszystko a jednocześnie zachowali główny sens Uteny (w każdym razie zgodnie z moją interpretacją, która może być bardzo, bardzo płytka i niedoskonała, bo w życiu nie stwierdzę, że zrozumiałam z Uteny absolutnie wszystko). Siłą faktu ze względu na krótszy czas antenowy charaktery uległy lekkiej zmianie, większość postaci jedynie przemyca się w kilkunastu kadrach (Nanami, co oni ci zrobili?! T.T). Jednak, gdy ma się za sobą już anime, nawet tych kilka chwil pozwala na nowo spojrzeć na znaną nam już wcześniej postać, co w moim odczuciu jest fantastycznym zabiegiem. I przy takim punkcie odniesienia z czystym sumieniem wystawiam 9.
róże, wszędzie róże.
Zacznę jak zwykle od plusów.
Bardzo ciekawa grafika. Co prawda byłabym wdzięczna, gdyby ktoś pozbawił postaci twarzy, bo oczy… Ba! całe twarze są okropne.
Ale architektura akademii bardzo interesująca. Przywodziło mi to na myśl Hogwart Science Fiction ^^. Schody, krużganki, wiszące nad przepaścią kładki. Absurdalne potężny gmach. Swoją drogą wspaniale musieli się bawić rysownicy, którym ktoś najwyraźniej powiedział: „Tła? Olejcie perspektywę i wszelkie zasady. Może być cokolwiek; schody, ściany, balustrady, wieże, co chcecie, nie musi się nic zgadzać”. Czerwone szkicowe linie, staranne wbrew pozorom detale, wszystko w ruchu i dość dowolnej pogodzie – niemniej udane wrażenie.
Kolejnym plusem jest…. ee… hm. Może sam pomysł z różana panną młodą, jako nagrodą za wygraną w walce między tajemniczymi wybrańcami noszącymi symbol róży. Reszta była dla mnie trochę zbyt przegadana. Gdybyż to był sam patos i surrealizm. Ale było także kilka elementów, które zwyczajnie mnie zniesmaczyły.
kliknij: ukryte Krowa z taśmy wideo oraz ucieczka samochodowa… Jakaś kpina nie wiem z czego i po co, chyba z widza. Ani to śmieszne ani w ogóle nie przystaje do całej stylistyki.
Czerwonowłosy molestowany przez faceta, który go kupił, czy wynajął… to było mocne – okrutna scena wśród motylków. Ale po co? I okazuje się jeszcze, że on wcale nie istnieje bo utonął.
Białowłosy książę – który był kukiełką z much, pojawia się i znika, robi siostrzyczce dziurę w klatce piersiowej, z której wyciągana jest broń biała, a przy tym akcie ginie wypadając przez okno. Jakoś nie kupuję tego.
Jeśli chodzi zaś o takie czysto fabularne sprawy, to psuło mi wizję: rudowłosa jako jedna z duelistów. Na kij? Nie lepszy efekt byłby, gdyby Utena była jedną kobietą w tym gronie? W zasadzie pojawia się cała masa postaci, które moim zdaniem nie maja żadnego zastosowania i sensu. Coś pogadają, zrobią sztuczny tłum i nic z tego nie wynika.
Muzyka była taka sobie. Wszystkie kawałki w jednym tonie, same w sobie może i nie złe, ale raz, że zupełnie nie w moim stylu, dwa, że wcale mi się nie zgrywały z atmosferą tego co się działo.
Jeśli chodzi o poczucie sf połączone z surrealizmem, trochę oderwaniem od rzeczywistości, z metaforyką i ciekawym klimatem otoczenia to Casshern Sins wygrywa po całości, a muzyka tam to bajka. Tutaj to nieporozumienie. Nawet Tenshi no Tamago zostawiło po sobie lepsze wrażenie. Choć samo w sobie jest odlotem. Ale przynajmniej jest konsekwentne w swoim klimacie.
Pod koniec zaczęłam zasypiać. Końcówka była miałka i zepsuła wszystko. Nie chodzi o samo założenie fabularne (jeśli możemy o czymś takim w ogóle tutaj powiedzieć), tylko o sposób przedstawienia.
W zasadzie nie wiem czy ocenić ten film, ale mam dość negatywny jego obraz i moja ocena uplasowuje się gdzieś w okolicach: 5/10
Katastrofa
Film o wiele lepiej i przyjemniej się oglądało niż serial. Pierwsza połowa filmu całkiem fajna, ale druga połowa (po pojedynku z Juri) to totalne nieporozumienie. Scena z pościgiem samochodowym totalnie nie pasowała do całego konceptu Uteny i zepsuła cały klimat.
Ech, szkoda gadać…
Ocena: 4/10
-
Dojrzalszy od anime i mangi
Ogromna ilość symboliki w filmie jest bardziej czytelna i mniej rozmyta niż w serii TV, więc wywiera większe wrażenie.
Do tego, o ile seria trochę się dłużyła i brakowało w niej czegoś „mocniejszego”, zwłaszcza na koniec, o tyle film zrekompensował wszystkie dłużyzny i niedostatki. Jest jakby skondensowaną i mniej niewinną wersją anime-- z dodatkiem pikanterii, którą ukazano w metaforyczny, artystyczny i estetyczny sposób.
Dla niektórych osób może to stanowić ogromny minus. Wyraźny homoseksualizm w dwóch kombinacjach, kazirodztwo w dwóch wydaniach i parę innych odrzucających rzeczy czyni wydźwięk „Uteny” mocno kontrowersyjnym. Osobiście czułam się nieswojo przy scenach z kazirodztwem, ale jednocześnie poszukuję rzeczy w nie‑wulgarny sposób ukazujących tego typu mocniejsze tematy, wiec tutaj uważam je za atut.
Swoje zrobił też angielski dubbing (bo z takowym poznałam tę produkcję), który w moim odczuciu był bezbłędny i dzięki temu, że nie musiałam patrzeć na napisy w dole ekranu- mogłam się w pełni skupić na świetnej oprawie graficznej.
Muzyka zapadła w mojej pamięci, zwłaszcza piosenka puszczona w czasie tańca i później lekcji rysowania. Scena zapierająca dech, bardzo plastyczna i nie do zapomnienia.
Nie mam tej produkcji absolutnie nic do zarzucenia- jest dojrzałą, perfekcyjnie przemyślaną i zrealizowaną całością. Dla zwolenników nie‑dosłowności i eksperymentalności wizualnej absolutny MUST do obejrzenia. Ode mnie ma ocenę 10/10.
Wspomnę jeszcze, że produkcje „utenowe” moim zdaniem powinno się dobierać do wieku, jeśli ktoś dopiero planuje zapoznać się z ta serią i nie miał z nią wcześniej styczności. Dla najmłodszych polecałabym mangę, dla nastoletnich czytelników- anime, a dla starszych odbiorców- ten właśnie pełnometrażowy film.
Jeżeli chodzi o to co mi się podobało to na pewno będzie to wygląd Himemiyi (nie lubiłam jej fryzury w serii tv). Polubiłam też Touge, którego nie znosiłam w serialu i całą tą historię jego znajomości z Uteną. Ogólnie nie jestem zachwycona filmem i daję 7/10, ale chyba tylko z powodu mojej sympatii do serialu i postaci.
Od tyłu
Czy żałuję? Nie, bo od razu natknęłam się na najlepszą część Utenowego świata. I choć obejrzenie serii oraz przeczytanie mangi rzeczywiście dużo pomaga, a przynajmniej zmniejsza ból głowy, nadal uważam film kinowy na rzecz wybitną i wyjątkową. I najlepiej tłumaczącą, o co w tej historii (a może raczej historiach) chodzi. Tylko trzeba na moment zapomnieć o normalności i dać się porwać surrealistycznej, sennej wizji.
Pomiędzy 9 a 10/10.
Czysty surrealizm
Zupełnie mnie oczarował!
Film totalnie odjechany i psychodeliczny! Mam wrażenie, że niektóre kadry z powodzeniem mogłyby kandydować na okładkę któregoś z albumów Pink Floydów :P
Jedna wielka metafora, jedna wielka alegoria, symbolika, po prostu niesamowite. Wiem, że film nie każdemu się spodoba, nie każdemu przypadnie do gustu, ale ja jestem oczarowana! ^_^
I zdecydowanie bardziej podoba mi się zakończenie Adolesence of Utena, niż zakończenie serialowe :P No i ta Anthy… W ogóle dwie główne bohaterki bardziej mi się podobały w filmie, ale za to postacie drugoplanowe nieco nawalają. Wyjątek stanowi Touga.
Zachęcam do oglądania ;)
polecam:)
NIE PORÓWNYWAĆ SERII TV DO FILMU BO KOMPLETNIE OSZALEJECIE
oglądając serię Tv i film….można znaleźć wiele sprzeczności….więc lepiej te dwie rzeczy traktować oddzielnie ....choć zgodzę się z tym, że obejrzenie serii tv pozwoli na większe zrozumienie symbolizmu jaki ma miejsce w Adolsence of Utena…..
Mnie bardziej podobała się seria tv….była dla mnie o wiele bardziej zrozumiała niż film…..w Adolsence pewne wydarzenia nie składały się ze sobą…..były wręcz niedorzeczne….np.Touga, który utonął ratując dziewczynę ,która wypadła z łódki…a następnie pojawiający się w Akademii Othori….czyżby zjawa???:):):)tak tak..trzeba się wielu rzeczy doszukiwać:):)ponieważ w filmie każdy szczegół ma istotne znaczenie….mogłabym wymienić wiele tych niezrozumiałych wątków…ale chyba każdy kto dobrze zna historię Uteny wie o co mi chodzi:):)
Czy jestem niezadowolona z tego powodu?? wręcz przeciwnie:):) Utena jest dla mnie numerem 1 :):) to anime nie jest banalne..wymaga skupienia…wczucia…w dużej mierze zrozumienia…no i niestety nie jest ono przeznaczone dla każdego odbiorcy….tutaj nie odbiorca wymaga od anime tylko anime od odbiorcy….trzeba na prawdę się w to wszystko porządnie zagłębić :):)
No i raz kolejny
Ten film DA się zrozumieć bez znajomości serii TV, co więcej twórcom wyraźnie na tym zależało. Trzeba zauważyć, że pewne wątki są nieco inne – kinówka to wariacja, nie inna wersja.
Jeśli o mnie chodzi zawsze z najwyższą możliwą przyjemnością zatapiam się w surrealizmie tego dzieła – tutaj wszystko, każde słowo, każdy dźwięk i obraz mają swoje znaczenie. Chciałbym również zauważyć, że mało który film serwuje nam takie Katharsis jak ten – o ile owo katharsis zdołamy zrozumieć :)
Nie polecam tego filmu nikomu. Przeciętna osoba go nie doceni. A osoby, które powinny go obejrzeć, i tak na niego w końcu trafią, czego im serdecznie życzę.
moje zdanie
UWAGA: nie ogladać filmu Shoujo Kakumei Utena: Adolescence Makushiroku jeśli nie zapoznałeś sie z filmem.
inny a czy lepszy?
Nawiązania do filmu są swoiste, bez znajomości mangi/anime oglądanie filmu będzie drogą przez mękę. Dopero pełne zapoznanie się ze światem Uteny pozwoli w pełni dostrzec wszystkei subtelności tego tytułu.
O ile w tv symbolizm pojawiał się jedynie w określonych fragmentach, scenach, tak tu właściwie każda scena ma swoje drugie lub trzecie dno, zaś kwestei wypowiadane przez postacie są również wieloznaczne.
Dodam od siebie, że o ile w pierowtnej serii trudneo było mówić o przewgaach między mangą a anime, tak tu przewaga jest zdecydowanie po stronie anime. Mangowa wersja „Adolescence” jest dużo słabsza.