Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Shin'ya! Tensai Bakabon

  • Avatar
    A
    Tenskwatawa 14.09.2018 14:02
    Marna kopia Osomatsu-san
    Oj słabiutko. Geniusz Bakabon usiłuje być następcą Osomatsu­‑san (ten sam autor mangowego pierwowzoru, bardzo podobna stylistyka), jednak z marnym skutkiem. To, co udało się w Osomatsu, tutaj okazało się kompletną klapą. I nie tylko dlatego, że sześciu zwariowanych chłopaków przyciągnie większą widownię niż pan w średnim wieku ;)
    Humor w tej komedii jest bardzo wymuszony, często jeden żart ciągnie się na siłę przez pół odcinka, przez co traci jakikolwiek efekt. W dodatku w znacznej części opiera się na nawiązaniach trudnych do zrozumienia dla zachodniego widza. Gagi w Osomatsu może i były dyskusyjnej jakości, ale nie brakowało im różnorodności i jakiejś takiej dynamiczności, a tutaj? Tutaj postacie potrafią przez 10 minut się nie ruszać (usprawiedliwione jakże zabawnym żarcikiem „nie stać nas na grafikę lepszej jakości”) gadając o niczym. I to nie jest pojedynczy przypadek, tylko coś, co zdarza się nagminnie. Każdy odcinek zapychany jest byle czym, byle dociągnąć go do końca i potem móc zażartować z jego marnej jakości, bo nie ma to jak śmiać się z samego siebie i burzyć czwartą ścianę. Nie stać nas na lepszy odcinek, nie chce nam się nic wymyślić, dostanie nam się za to od tych na górze, przepraszamy, obiecujemy, że następnym razem się poprawimy. I tak co odcinek. To jest po prostu nudne.
    Zdarzają się fragmenty, które autentycznie śmieszą, ale jest ich niewiele. Oglądanie jednego odcinka na tydzień nie męczy, odmóżdżacz jakich wiele, ale jakby tak chcieć więcej naraz… oj nie wiem.
    Dochodzi jeszcze kwestia postaci. Głównym bohaterem jest „Papa Bakabona”, pan charakteryzujący się wybitną głupotą, która może bawić raz czy drugi, ale na dłuższą metę zaczyna męczyć. Często towarzyszy mu odpychający policjant oraz jakieś postacie „na jeden odcinek”. Dużo sympatyczniejsi bohaterowie (Mama Bakabona, młodszy braciszek Bakabona Hajime, Unagi inu – pół pies, pół ryba, a przy okazji „ten rozsądny”) mają dla siebie bardzo mało czasu antenowego, nad czym ubolewam, bo z pewnością byłoby przyjemniej spędzać czas z nimi, niż z Papą Bakabona wypytującym ludzi na ulicach jak się robi dzieci, bo jemu się zapomniało.
    Mogę to polecić chyba jedynie fan(k)om Osomatsu­‑san, być może znajdą tam coś dla siebie, choćby kilka nawiązań do swojej ulubionej serii.
    Generalnie, to lepiej trzymać się od tego z daleka i zamiast tego pooglądać Osomatsu, o. Podobne klimaty, ale wykonanie znacznie lepsze.
    4/10, na pewno nie więcej.