x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Ostatnio mam mniej czasu na oglądanie anime, ale często wracam do starych show poprzez muzykę. I słuchając dzisiaj na youtubie wszystkich występów z tej serii jestem pod wrażeniem jak bardzo mi ona zapadła w pamięć. Po tym pół roku w głowie zostały tylko występy, a przez muzykę jestem w stanie sobie przypomnieć postaci i ich charaktery. Rewia kliknij: ukryte Mayi vs Karen która dudni dumą, spokojem i pewnością siebie czy kliknij: ukryte Bananany vs Karen gdzie wysokie(pozytywne) noty grają na początku fałszem by przejść do dominujących niskich wraz ze śpiewem który brzmi bardziej jak rozkaz, a potem pięknie muzyka Karen łączy się z poprzednimi motywami. Zresztą pamiętam, że sama seria dużo robiła z udźwiękowieniem nawet w tle, akcentując postaci poprzez dobrze ulokowaną ciszę czy instrumenty.
Seria ma wady, ale szanowała widza i sądzę że warto o niej pamiętać.
Ech, widać że recenzent ma spore pojęcie o bajkach. Szkoda natomiast że nie wie za bardzo o czym w ogóle jest Shoujo Kageki Revue Starlight (tak jak zresztą większość zachodniego fandomu to be fair), bo w związku z tym spora część recenzji jest wprost błędna, a sporo ważnych elementów pominiętych.
Dla chcących poszukać sobie więcej polecam poczytać o Takarazuka Revue.
Koogie
10.11.2018 11:15
Takarazuka i nawiązania do Teatru dużo nie zmieniają. Postaci prowadzone są klasycznie dla serii o uroczych dziewuszkach. Fakt że mówienie o nich jako o idolkach trochę splaszcza to wszystko, jednak to raczej skrót myślowy. Wystarczy przecież zobaczyć jedna walkę i posłuchać muzyki do niej by załapać bardziej wysublimowany charakter. I tak wiadomo że chodzi ogólnie w serii o wygryzanie się w teatrze i jaka zabójcza konkurencja tam jest. Nie jest to jednak tak super mocno istotne w odbiorze bo seria sama w sobie mówi jasno o tych motywach
Koogie
10.11.2018 11:16
W sensie sam fakt teatru nie jest istotny by załapać serię i co sobą mówi
Niezaznajomienie się z tym teatrem i jego specyfiką pozwala odebrać jedynie dosłowny przekaz, a jest on niczym w porównaniu z głębią jaką ta seria prezentuje. To tak jakby niesłyszący napisał recenzje opery na bazie strojów, scenografii i gry aktorskiej. Owszem, czegoś tam się dowiemy, ale jest to bardzo niekompletna ocena i nigdy nie wiesz, czy to właśnie w muzyce coś, co pozornie nieistotne, nie nabierało większego znaczenia.
No właśnie masę zmieniają. Przy pisaniu scenariusza brały udział byłe aktorki i stanowi on wprost krytykę istniejącego systemu.
Szczególnie w akapitach recenzji o „przesłaniu”, bądź gdzie recenzent pisze że „bohaterki mogłyby równie dobrze grać w koszykówkę, projektować ubrania albo pisać wiersze”...
Nawet bohaterki nie są (przynajmniej częściowo) typowymi stereotypami. Większość z nich istnieje jako alegoria do pewnych schematów w tym teatrze. Np. Tendou Maya jest idealnym uosobieniem Otokoyaku, oraz wszelkich wartości Takarazuki, w tym toksycznej i szkodliwej rywalizacji.
Także związki bohaterek nabierają dodatkowych znaczeń w świetle teatru – Takarazuka jest oficjalnie zabrania i tępi związki homoseksualne, a w anime występuje jedna (potwierdzona, tzn. chodząca ze sobą) para.
Naprawdę, kontekst Takarazuki zmienia olbrzymią część bajki, i o poszczególnych przykładach i elementach można się rozpisywać godzinami. Jeśli chcesz to mogę podesłać linki do materiałów o tym.
Impos
11.11.2018 19:24
W sumie ja bym chciała te linki :)
Mogłabyś gdzieś tutaj zostawić?
polecam książkę Jennifer Robertson pt.: „Takarazuka: Sexual Politics and Popular Culture in Modern Japan”
na google books można zajrzeć do środka (a nawet kupić, ale nie jest tania.)
Joanna Bator też trochę o tym pisała w swoim japońskim wachlarzu, ale ona mogła zgapiać ze wspomnianego dzieła i jeszcze od Helen Parker…
Impos
11.11.2018 22:55
Dzięki za wskazówki :)
Impos
11.11.2018 19:26
Przepraszam za pomyłkę…
Czy mógłbyś gdzieś tutaj podrzucić te linki?
Spojrzałam na awatara i jakoś tak mi się napisało, a komentarza już nie mogę edytować.
Obejmują niestety głównie pierwszą połowę:
[link][link][/link] – Jeśli trzeba więcej polecam przeszukać tweety tej osoby. Sporo dyskutowała podczas emisji.
[link][link][/link]
Ewentualnie jeszcze ten gośc sporo wyjaśnia w swoich filmikach. I miał też kilka świetnych obserwacji odnośnie fabuły (choć sposób w jaki robi filmiki według mnie kompletnie nie sprawdza się względem czegoś mniej bogatego w treść i nawiązania, to tutaj wyszedł dobrze).
Serdecznie dziękuję. Ten kontekst to tak kolosalne przeoczenie z mojej strony, że nawet trudno mi wymyślić sensowne usprawiedliwienie.
R
komentarz
10.11.2018 09:42
Karo napisał(a):
Jeśli to komercyjna seria o idolkach, to najlepsza, jaką widziałem.
Trochę szkoda, że autor recenzji takim nagłówkiem upowszechnia nieporozumienie, że to seria o idolkach (podczas gdy są to aktorki teatru kobiecego). W ten sposób niby chwali, ale w rzeczywistości sabotuje popularność tego anime (bo wiele osób ma jednak prawo czuć przesyt kolejnymi klonami Love Live czy Idolmastera).
R
Koogie
10.11.2018 09:41
Miło że seria doczekała się recenzji. Ciekawe podejście też posiada, bo ja nigdy nie rozważałem serii w kontekście czysto artystycznych serii. No ale chyba naprawdę ciężko przypiąć tą serię. Wszyscy wiemy co robi ona dobrze, jednak problemem jest scenariusz. Tylko że gdzie jest on problemem? Ten miks serii o idolkach i motywach idolkowych wymieszany z bardziej dramatycznymi elementami dziwnie ze sobą gra. I troszkę jest tak, że jakby powiedzieć, że brakuje głębi to po dodaniu jej wyjdzie zupełnie inna seria. Jakby powiedzieć, że to tempo i dramatyzm to po dodaniu wyjdzie zupełnie inna seria. Ciężko przypiąć coś tej serii w pełni, bo jest tak nieuchwytna jako całokształt.
Ogólnie zgadzam się z każdym argumentem tylko inny nacisk. Dla mnie to zawsze była seria rozrywkowa od początku do końca. I w tym kontekście ta seria się wybija czy odnosi porażki. Stanowczo jednak jest to seria którą samemu należy obejrzeć by wyrobić sobie zdanie. Jest na tyle inna na tle innych by zasługiwać na uwagę.
A
Koogie
2.09.2018 18:50 Czarny koń sezonu
I jak to często bywa, znajduję swoje anime sezonu w serii którą podjąłem stosunkowo późno. Człowiek pojechał na wakacje i zdecydował, że a weźmie sobie coś do samolotu, bo nuda straszna. Wziąłem pierwsze 6 odcinków i dzisiaj pochłonąłem 7 i 8.
Po krótce można opisać serię jako Love Live przez pierwsze 10 minut, potem się robi z tego lekka Utena, a obecnie weszliśmy na tryb Madoki. Jednak takie wyliczanie źle oddaje to w czym ta seria się najlepiej sprawdza.
Spektakl, pasując do głównego motywu serii czy rewii teatralnej całe show jest zrobione z pewnym rozmachem. Każdy kadr jest wypełniony jakąś symboliką. Walki często są efektowne i czuć w nich emocje i charakter postaci. Nie jest to zrobione aż do przesady na szczęście, widać że reżyser jest inspirowany dziełami Ikuhary lecz sprowadza on ten styl do ziemi, da się to po prostu oglądać. Muzycznie seria też prezentuje się wyśmienicie i udźwiękowienie pięknie idzie w parze z obrazem. Reżyseria tej serii jest po prostu wyśmienita.
Wadą może być dla niektórych pewna lekkość serii. Mimo iż teatralność całości jest ogromna, tak dużej dramaturgii tu nie ma. Niektóre elementy czy motywy raczej pochodzą z gatunku serii o uroczych dziewczynkach. Zwroty fabularne są ogromne, lecz nie uderzają tak mocno, bo całość serii jest raczej… spokojna.
Prywatnie to ta seria idealnie wpisuje się w mój gust. Są elementy magicznych dziewczynek w formie walk i transformacji. Jest duży nacisk na udźwiękowienie, gdyż każda bohaterka śpiewa w czasie walki i ogólnie ta warstwa jest wykonana z lekka bardziej wysublimowanym stylem. Reżyseria jest wypełniona symboliką i starannie ustawionymi kadrami, lecz nigdy nie popada w przerost formy nad treścią. Spokojniejsze momenty i urokliwość postaci też dobrze ze mną leżą.
Na tle tego mizernego sezonu ta seria lśni jak gwiazda na scenie.
Pierwsze trzy odcinki – Przyznam, ze nic o tej serii wcześniej nie słyszałem, no i tak w sumie nad samą jej nazwą tez się jakoś specjalnie nie zastanawiałem. Tak więc w ciemno to odpaliłem. Oglądam więc(trochę nieuważnie) i na początku sądziłem, ze to będzie jakaś seria yuri o dziewięciu dziewczynach biorących lekcje baletu czy coś. W sumie dziewczyny podczas treningu na sali gimnastycznej tak wysoko wyskakiwały w górę, ze w sumie mogłyby i w koszykówkę grac. Wsady by robiły tam na pewno bez żadnych problemów. No i tak, gdy zastanawiałem się nad wyższością koszykówki nad baletem, to oczy mi się przymknęły… Gdy się ocknąłem po kilku minutach to na szczęście pierwszy odcinek się jeszcze nie skończył. Spojrzałem uważniej na niego no i zgłupiałem… kliknij: ukryte Bo widzę nagle główną bohaterkę która siedzi, gdzieś na widowni w towarzystwie żyrafy i prowadzi z nią dialog… A na scenie za to dwie dziewczyny naparzają się na serio bronią białą… – w skrócie co ja kurna oglądam? O co tu chodzi! Co tu robi ta żyrafa!? By uzyskać odpowiedzi na te pytania musiałem seans Shoujo Kageki Revue Starlight rozpaczać od początku.
No i tak nie wiem, czy ta seria nawiązuje jakoś do Uteny, chociaż chyba nie. Bo tutaj nie ma gołych męskich klat, więc ta opcja odpada. Ogólnie ta dziewiątka dziewczyn będzie rywalizowała ze sobą na scenie by spełnić swoje największe marzenie(wzięcie udziału w prawdziwych widowiskach teatralnych). Rywalizacja będzie polegała na jednoczesnym śpiewaniu, tańczeniu i napieraniu z bronią na przeciwniczkę – czyli te „przesłuchania” rankingowe to nie będą przelewki.
Co do głównych bohaterek, to choć lubię energiczne dziewczyny, które do każdego zadania podchodzą z entuzjazmem, to jednak Karen ma coś takiego w sobie co mnie drażni. Nie polubiłem, więc jej na razie, a o Hikari poza tym, ze jest dziwna to nie wiele mogę napisać. O pozostałych dziewczynach za wiele też nie napisze, bo mi się jeszcze mylą(znaczy rozpoznaje tą okularach, czy też tą z bananami). Na pewno polubiłem Tendo Maye – z całej dziewiątki dziewczyn jest najbardziej utalentowana. Ona wie, ze jest najlepsza i pozostałe dziewczyny też to wiedzą. A jak jakieś dziewczynie to nie pasuje, to już jest jej problem. Jak przychodzi co do czego to Tendo po prosu robi na scenie swoje i na silę przyjaciółek szukać nie będzie.
Ogólnie serią po tych trzech odcinkach oceniam w sumie nawet pozytywnie. . Cieszy mnie w niej fakt, ze na razie główne bohaterki nie zawsze wygrywają swoje pojedynki(przesłuchania).
No, pierwszy odcinek był… interesujący. Na razie to jeszcze nie jest wielkie WTF, ale wygląda na to, że może tak być. W sumie za dużo jeszcze nie wiadomo, ale to co pokazano pozwala sądzić, że to może być nie najlepsze, ale na pewno najciekawsze anime sezonu. Póki co na plus warstwa muzyczna; muzyka w tle i piosenki były spoko, mniej więcej poziom wyżej niż randomowa seria idolkowa. Cóż, a reszta? Reszta to niewiadoma, bo łatwo przedobrzyć, gdy stawia się na takie dziwne zabiegi, ale gdzieś tam po cichu wierzę, że twórcy mają wszystko ogarnięte i może być naprawdę dobrze.
Warto przypomnieć
Seria ma wady, ale szanowała widza i sądzę że warto o niej pamiętać.
Re: Warto przypomnieć
Dla chcących poszukać sobie więcej polecam poczytać o Takarazuka Revue.
Szczególnie w akapitach recenzji o „przesłaniu”, bądź gdzie recenzent pisze że „bohaterki mogłyby równie dobrze grać w koszykówkę, projektować ubrania albo pisać wiersze”...
Nawet bohaterki nie są (przynajmniej częściowo) typowymi stereotypami. Większość z nich istnieje jako alegoria do pewnych schematów w tym teatrze. Np. Tendou Maya jest idealnym uosobieniem Otokoyaku, oraz wszelkich wartości Takarazuki, w tym toksycznej i szkodliwej rywalizacji.
Także związki bohaterek nabierają dodatkowych znaczeń w świetle teatru – Takarazuka jest oficjalnie zabrania i tępi związki homoseksualne, a w anime występuje jedna (potwierdzona, tzn. chodząca ze sobą) para.
Naprawdę, kontekst Takarazuki zmienia olbrzymią część bajki, i o poszczególnych przykładach i elementach można się rozpisywać godzinami. Jeśli chcesz to mogę podesłać linki do materiałów o tym.
Mogłabyś gdzieś tutaj zostawić?
na google books można zajrzeć do środka (a nawet kupić, ale nie jest tania.)
Joanna Bator też trochę o tym pisała w swoim japońskim wachlarzu, ale ona mogła zgapiać ze wspomnianego dzieła i jeszcze od Helen Parker…
Czy mógłbyś gdzieś tutaj podrzucić te linki?
Spojrzałam na awatara i jakoś tak mi się napisało, a komentarza już nie mogę edytować.
[link][link][/link] – Jeśli trzeba więcej polecam przeszukać tweety tej osoby. Sporo dyskutowała podczas emisji.
[link][link][/link]
[link][link][/link]
Trochę szkoda, że autor recenzji takim nagłówkiem upowszechnia nieporozumienie, że to seria o idolkach (podczas gdy są to aktorki teatru kobiecego). W ten sposób niby chwali, ale w rzeczywistości sabotuje popularność tego anime (bo wiele osób ma jednak prawo czuć przesyt kolejnymi klonami Love Live czy Idolmastera).
Ogólnie zgadzam się z każdym argumentem tylko inny nacisk. Dla mnie to zawsze była seria rozrywkowa od początku do końca. I w tym kontekście ta seria się wybija czy odnosi porażki. Stanowczo jednak jest to seria którą samemu należy obejrzeć by wyrobić sobie zdanie. Jest na tyle inna na tle innych by zasługiwać na uwagę.
Czarny koń sezonu
Po krótce można opisać serię jako Love Live przez pierwsze 10 minut, potem się robi z tego lekka Utena, a obecnie weszliśmy na tryb Madoki. Jednak takie wyliczanie źle oddaje to w czym ta seria się najlepiej sprawdza.
Spektakl, pasując do głównego motywu serii czy rewii teatralnej całe show jest zrobione z pewnym rozmachem. Każdy kadr jest wypełniony jakąś symboliką. Walki często są efektowne i czuć w nich emocje i charakter postaci. Nie jest to zrobione aż do przesady na szczęście, widać że reżyser jest inspirowany dziełami Ikuhary lecz sprowadza on ten styl do ziemi, da się to po prostu oglądać. Muzycznie seria też prezentuje się wyśmienicie i udźwiękowienie pięknie idzie w parze z obrazem. Reżyseria tej serii jest po prostu wyśmienita.
Wadą może być dla niektórych pewna lekkość serii. Mimo iż teatralność całości jest ogromna, tak dużej dramaturgii tu nie ma. Niektóre elementy czy motywy raczej pochodzą z gatunku serii o uroczych dziewczynkach. Zwroty fabularne są ogromne, lecz nie uderzają tak mocno, bo całość serii jest raczej… spokojna.
Prywatnie to ta seria idealnie wpisuje się w mój gust. Są elementy magicznych dziewczynek w formie walk i transformacji. Jest duży nacisk na udźwiękowienie, gdyż każda bohaterka śpiewa w czasie walki i ogólnie ta warstwa jest wykonana z lekka bardziej wysublimowanym stylem. Reżyseria jest wypełniona symboliką i starannie ustawionymi kadrami, lecz nigdy nie popada w przerost formy nad treścią. Spokojniejsze momenty i urokliwość postaci też dobrze ze mną leżą.
Na tle tego mizernego sezonu ta seria lśni jak gwiazda na scenie.
Re: Czarny koń sezonu
No i tak nie wiem, czy ta seria nawiązuje jakoś do Uteny, chociaż chyba nie. Bo tutaj nie ma gołych męskich klat, więc ta opcja odpada. Ogólnie ta dziewiątka dziewczyn będzie rywalizowała ze sobą na scenie by spełnić swoje największe marzenie(wzięcie udziału w prawdziwych widowiskach teatralnych). Rywalizacja będzie polegała na jednoczesnym śpiewaniu, tańczeniu i napieraniu z bronią na przeciwniczkę – czyli te „przesłuchania” rankingowe to nie będą przelewki.
Co do głównych bohaterek, to choć lubię energiczne dziewczyny, które do każdego zadania podchodzą z entuzjazmem, to jednak Karen ma coś takiego w sobie co mnie drażni. Nie polubiłem, więc jej na razie, a o Hikari poza tym, ze jest dziwna to nie wiele mogę napisać. O pozostałych dziewczynach za wiele też nie napisze, bo mi się jeszcze mylą(znaczy rozpoznaje tą okularach, czy też tą z bananami). Na pewno polubiłem Tendo Maye – z całej dziewiątki dziewczyn jest najbardziej utalentowana. Ona wie, ze jest najlepsza i pozostałe dziewczyny też to wiedzą. A jak jakieś dziewczynie to nie pasuje, to już jest jej problem. Jak przychodzi co do czego to Tendo po prosu robi na scenie swoje i na silę przyjaciółek szukać nie będzie.
Ogólnie serią po tych trzech odcinkach oceniam w sumie nawet pozytywnie. . Cieszy mnie w niej fakt, ze na razie główne bohaterki nie zawsze wygrywają swoje pojedynki(przesłuchania).